Chciałem podzielić się wrażeniami. Myślę, że dość przydatne dla ludzi po 30-tce, którzy zrezygnowali z grania dawno temu. Wielokrotnie próbowałem wrócić do grania w zeszłym roku m. inn. poprzez zakup steam decka. Nic z tego nie wyszło. Ostatnio postanowiłem wziąć komputer na raty i wybrałem jeden z najtańszych laptopów z kartą 4080. Mam go od 12 dni. Na początku bardzo nieśmiało, krótkie sesje po 30 minut w Indiana Jones. Od 3-4 dnia godzinka wieczorem. Teraz dobijam już do 2 przed snem.
Granie nie jest wymuszone, autentycznie jest chęć odpalenia gry i spędzenia w niej czasu. Poprawił mi się sen, nastrój, poziom energii i nie czuję takiego zmęczenia jak wcześniej. Nie spodziewałem się tego.
Wygląda na to, że po prostu pady i konsole mi nie podchodziły bo jestem człowiekiem wychowanym na myszce i klawiaturze.
Jeżeli ktoś z Was zastanawia się nad wznowieniem grania to polecam popróbować różnych opcji (laptop, pc, konsolka przenośna albo konsola typu ps5). Nie wiadomo co podejdzie, większość sklepów oferuje oddanie produktu do 14 dni od zakupu więc trochę cebulą to zalatuje, ale można potestować co najbardziej podejdzie bez ponoszenia kosztów.
Ogólnie jestem bardzo zaskoczony tym jak poprawiła mi się jakość życia. Netflix czy książka też dobre są, ale nie angażują tak mocno jak gra.
Jeżeli ktoś z Was zastanawia się nad wznowieniem grania to polecam popróbować różnych opcji (laptop, pc, konsolka przenośna albo konsola typu ps5).
Zgadzam się w 100%. U mnie akurat konsola podziałała, bo PC'tem byłem już zmęczony. Fajnie też się sprawdza Retro Handheld od Anbernic.
Ciekawy eksperyment. Możesz coś więcej napisać, jakie gry testowałeś na innych sprzętach?
Może to kwestia nie platformy, ale tego że w końcu znalazłeś odpowiedni tytuł do ogrania?
Próbowałem Uncharted, trochę strzelanek różnych, Stray, Last of Us. W formacie 7 cali mi to nie podchodziło i myślałem po prostu, że czasy grania są za mną. Okazuje się, że nie. Do szczęścia wystarczył ekran 16 cali i duża wydajność sprzętu.
No i fajnie. Watki o wypaleniu pojawiaja sie regularnie dlatego milo dla odmiany przeczytac historie o gamingowym odrodzeniu. :)
Dla mnie punktem zwrotnym, jakos w okolicach 2017 roku, byly takie gry jak Fez, Limbo, Hollow Knight, Ori, MGSV, seria Batman Arkham, Divinity: Original Sin II czy Pillars of Eternity. Krotko po tym odkrylem tez Dark Souls 3 i gry od From Software. Przedtem przez pare ladnych lat gralem raczej glownie online i to chyba bardziej dla znajomych niz samej rozgrywki. Aktualnie proporcje sa wymieszane. Nadal to tytuly coopowe dostarczaja mi najwiecej frajdy ale gry single player na stale wrocily do jadlospisu.
Tak po prawdzie to ja taki temat już tu kiedyś założyłem. Po prostu jak człowiek nigdy konsoli za młodu nie miał to tak mi zostało, że albo laptop albo pc. Co do gier, to muszę wybierać mądrze bo mam tyle do nadrobienia, że życia nie starczy.
U mnie podobnie to wygląda. Miałem starego kompa i nie chciało mi się inwestować w nowego. Siłą rzeczy większość gier w ostatnich latach poszła w odstawkę z powodu słabego sprzętu. Jakiś czas temu stwierdziłem, że do przeglądania Internetu wystarczy ten stary złom, a do gier kupiłem XSX. Ale jakoś nie sprawiało mi to przyjemności. Niby fajnie, bo można sobie grać wygodnie na kanapie, ale jak człowiek całe życie siedział przy biurku z myszką i klawiaturą to jednak to nie to. Ostatecznie wybór też padł na laptopa i znów granie zaczęło sprawiać mi przyjemność.
Ja miałem albo macbooka (na którym wiele się nie pogra), albo laptopy biznesowe. Więc w zasadzie nie miałem jak. Sam laptop jest dość głośny, ale prawdę mówiąc nie zwracam na to uwagi. Zrobiłem chwilę przerwę od Indiany i siadłem do Diablo 4. Niesamowita frajda
siadłem do Diablo 4. Niesamowita frajda
Nie prawda, usuń to co napisałeś !
Zatruje xD dopóki nie pojawiło się PoE 2 to też złego słowa na Diablo 4 nie mogłem powiedzieć, ale zaczeło mocno nudzić jak w start sezonu grało się dzień w dzień to spokojnie postać można było wymaksować w te 2 tygodnie, a później robić drugą postać już była mniejsza chęć grania dalej, bo niby jest już trochę tych aktywności, ale specjalnie jakoś do nich nie ciągnie.
Wiem że diablo 4 zebrało mieszane recenzje, ale fajnie potłuc potwory po 8 godzinnym siedzeniu w pracy.
Hej, naprawdę fajny post. Przypomina mi to mój etap życia, w którym też przestałem odczuwać radość z grania. Postanowiłem zaryzykować powrót i sprawiłem sobie 3DS-a. Mam stamtąd teraz parę ulubionych gier, jak np. Rune Factory 4. Jakoś tak było w nich więcej troski, zabawy i była to zupełnie inna jakość.
Ja tak miałem kiedyś jak ukończyłem jakąś fajną grę i potem nadchodzi pustka i przez dobry tydzień jest się zagubionym w kwestii grania w coś i co się zainstalowało, nawet jakąś dobrą grę to nie szło grać. Z czasem jakoś to przeszło, a powyżej 30-tki dopiero wtedy człowiek wie że zyje i teraz granie sprawia mega przyjemność i oderwanie od życia i spraw codziennych :D radość jak za dzieciaka.
Zależy w co zagrasz. Możesz sobie zrobić 10 letnią przerwę po czym odpalisz jakiegoś crapa i stwierdzisz, że popełniłeś ogromny błąd inwestując w tego crapa i sprzęt. Indiana to dobra gra i dobrze trafiłeś.
Mam 34 lata i teraz jestem baaaardzo wybredny. Mam tylko kilka gier na PC w które lubię grać. Sprawdzam nowości i jak mi podejdą np Indiana to zostawiam. Takie mamy czasy, że dobrych gier jak na lekarstwo. Moja główna gra do ciągłego grania ale z przerwami to Snowrunner (jak lubię się ponudzić i porobić X zleceń w bagnie) oraz TW Warhammer full z DLC ale to droga impreza lecz dla mnie warta wydanych pieniędzy bo mamy potężny content na kilka setek godzin.
Po za tym mam Heart of Iron IV, Age of Empires 2-3-4, Age of Mythology, Diablo 2 Ressurected, Starfield (długo nie odpalałem i muszę na niego znaleść czas), Stalker 2, Baldurs Gate 3, Crusader Kings 3.
Tak właściwie to pojawił się teraz drobny problem. Zainstalowałem Control, mam Indianę, mam Diablo 4 i Frostpunk 2. I ciągle mam ochotę coś nowego instalować z game pass. Trzeba ostrożnie gry dobierać, wszystkiego nie ogram choćbym nie pracował. Co do waszych odpowiedzi to dziękuję za pozytywną reakcję. Spodziewałem się, że zostanę trochę zrugany za odkrycie ameryki. Tak czy inaczej mija kilkanaście dni i po prostu chce mi się więcej.