Odrzuciłem ofertę pracy na magazynie, bo to praca na trzy zmiany, a ja nie chcę w nocy pracować tylko spać. Dziewczyna mówi że wybrzydzam i się nie odzywa. Dla mnie ważniejsze jest jednak zdrowie, a człowiek nie jest stworzeniem nocnym i wcześniej czy później taka praca się odbije na zdrowiu.
Nie żałujcie tej decyzji. Serio.
Za młodu pracowałem na 3 zmiany i niestety ale tak jak mówisz odbijało się to po jakimś czasie na zdrowiu.
Są co prawda ludzie, którzy przyzwyczajają się do takich cykli.
Poza tym praca ma sprawiać satysfakcję i dawać chociaż odrobinę przyjemności. Jeśli czułeś że Ci nie odpowiada - nie ma co się oglądać za siebie.
Dziewczynie przejdzie.
I tak miałaby z Ciebie kiepski pożytek po paru nockach w pracy :)
Odrzuciłeś ofertę pracy dziewczyna teraz może rzucić ciebie i zostaniesz bez niczego.
poruszające
Na 3 zmiany też bym nie poszedł, już raz taki błąd popełniłem.
A ja bym spróbował. Jeśli by mi szło to bym dalej robił a jeśli nie no to wtedy bym zrezygnował.
Jak nie będziesz miał co do gara włożyć to nawet na 5 zmian będziesz robił chłopcze
Zuch! Jak śpiewał Morrissey: "I was looking for a job, and then I found a job and heaven knows I'm miserable now"
Praktycznie kazda praca jaka mialem byla w systemie 3 zmianowym. Teraz tez taka mam i jestem zdrow jak ryba!
Tak jakbym słyszał pewnych bezrobotniaków z osiedla, że na nockach się żle czuje itd..K#### Bez urazy.. ja się tobą brzydzę.. ja żeby nie siedzieć bezczynnie i nie prosić rodziców o pieniądze na podstawowe rzecz pracowałem w mcdonaldzie tylko na nocki , nie przekraczałem nigdy 1400 zł, co i tak jak na maca dobre pieniadze, bo na 3/4 etatu no i płacone wiecej nocki. Jesteś leniem i mam nadzieje że zmądrzejesz za chwile, bo domniemam ze nie masz więcej niż 20 lat, wstyd naprawdę wstyd...
@13
To ze ty chciales byc murzynem to nieznaczy, ze wszyscy teraz chca robic za pol darmo. Trzeba siebie szanowac i prace. Nie pasowalo mu to odrzucil proste. Takich ofert jest pierdyliard (oczywiscie zlecenie i 7zl brutto).
Zalezy jaka robota na 3 zmiany, sa lajtowe w malych firmach ale w duzych korporacjach to istna orka. Niekiedy 10h na budowie + silownia po pracy i bylem mniej zmeczony niz po 3 zmianach na magazynie w duzym korpo z ciezkim towarem.
Wiadomo jak sie potrzebuje pieniedzy na "gwalt" to sie weźmie i byle gowno
Mam wyrzuty sumienia, ale uznałem że system trzy zmianowy, nie jest dla mnie. Wiem że są ludzie, dla których nie ma różnicy czy będą pracować w dzień czy nocą, ale ja wiem że będę źle znosił nocki i po pewnym czasie musiałbym się zwolnić. Nigdy nie byłem nocnym markiem i nawet na na imprezach nie siedzę do białego rana, tylko zawsze się zmywam o pierwszej, drugiej w nocy, bo już nie daję rady i myślę tylko o położeniu się do wyra.
Mam znajomego, który pracował na trzy zmiany przez dwa lata i zrezygnował, bo dostał ofertę pracy na jedną dzienna zmianę i sam mówi, że dzisiaj też by nie chciał. Jak mówił pierwsze trzy nocki były jeszcze ok, ale najgorsza czwarta i piąta i czuł się po nich wyczerpany fizycznie i psychicznie. No cóż muszę szukać dalej pracy, to nie była pierwsza ani ostatnia propozycja.
Kamilowy
Czytając Twój komentarz można odnieść wrażenie, że mamy dziś taki dyskurs iż jedni mawiają "idź do jakiejkolwiek roboty, bo jesteś leniem" a drudzy "przez takich frajerów, którzy decydują się na pracę za 5 zł na godzinę mamy dziś tak jak mamy w tym kraju".
Śmieszy mnie ten kult pracy co niektórych, że jak ktoś jest utrzymywany przez rodziców, którzy nie widzą w tym niczego złego to jest frajerem i pasożytem i będzie zasługiwał na szacunek tylko wtedy, gdy sam znajdzie pracę nawet jeśli byłaby to robota za 2 zł i mieszkałby w pokoju z grzybem. Taka już polska martyrologia, że cierpienie uszlachetnia.
że jak ktoś jest utrzymywany przez rodziców, którzy nie widzą w tym niczego złego to jest frajerem i pasożytem
Bo jest
Mevico, a gdzie tutaj widzisz temat stawek?
edit: Dragon autor watku nic nie pisze o zarobkach, ani o tym jak ciezka bylaby to praca.
Zafascynowałeś mnie naprawdę ziomek.
Czader-Master
Zarabiasz 50 000 zł miesięcznie? Jeśli nie to znaczy, że jesteś niezaradnym frajerem.
Będzie dobry wątek.
Nie, to znaczy ze siedzisz na garnuszku rodzicow i leczysz swoje kompleksy poprzez atakowanie mojej osoby.
Spylaj synek.
Ja zaraz spylam na rowerek i wrócę za jakieś 3 godzinki, tak więc możecie śmiało się produkować. Jak wrócę, to będzie igła wątek.
A i coś od siebie:
Robota to głupota, picie to życie.
Czader-Master
Ty natomiast z pewnością siedzisz w ogrzybionym pokoju dumny z tego, że nie mieszkasz z rodzicami (bo pewnie wstyd przed ziomkami) i szukasz jakiegoś uzasadnienia by poczuć się lepiej.
Bo nie potrafię zrozumieć czegoś takiego : ,, nie będę na nockach bo będzie mi słabo'', chodziłem do liceum i moja pierwsza praca to była właśnie na nockach przy wykładaniu towaru w hipermarketach, i tez się bałem jako młody chlopaczek, ale była okazja do zarobku to świetnie, nie chodzi o tzw. murzyńskość czy praca za pól darmo, bo jak na licealiste to była spora kasa, a dzięki tej właśnie pracy w mcdonaldzie na nockach dostałem zarobkowo świetna pracę , bo potrafiłem to wykorzystać i na rozmowie kwalifikacyjnej powiedziałem ze pracowałem w macu , żeby nie mieć luki w życiorysie, że coś prez ten czas robiłem a nie siedziałem w domu przy paradokumentach, coś jeszcze ?
Jak jesteś wporządku i masz glowę na karku to nie zginiesz na pewno.
aha:
Śmieszy mnie ten kult pracy co niektórych, że jak ktoś jest utrzymywany przez rodziców, którzy nie widzą w tym niczego złego to jest frajerem i pasożytem i będzie zasługiwał na szacunek tylko wtedy, gdy sam znajdzie pracę nawet jeśli byłaby to robota za 2 zł i mieszkałby w pokoju z grzybem. Taka już polska martyrologia, że cierpienie uszlachetnia.
Ale nikt nie ma szacunku dla kogoś co pracuje, bo to powinna i jest norma społeczna, a ludzie niepracujący bo im się nie chce to jest patologia
Kamilowy
ale była okazja do zarobku to świetnie, nie chodzi o tzw. murzyńskość czy praca za pól darmo
Wiec co to dla Ciebie jest murzyńskość.
a dzięki tej właśnie pracy w mcdonaldzie na nockach dostałem zarobkowo świetna pracę , bo potrafiłem to wykorzystać i na rozmowie kwalifikacyjnej powiedziałem ze pracowałem w macu
SZOK! Pewnie pracodawca spadł z krzesła, że mu się taki pracownik znalazł, od tylu lat szukał kogoś z doświadczeniem w pracy w macu i w końcu kogoś znalazł bo tam prawie nikt nie pracuje. No i jeszcze te kompetencje. A to była robota w ambasadzie mam rozumieć?
Jak jesteś wporządku i masz glowę na karku to nie zginiesz na pewno.
Czyli Ci, którzy nie mają głowy na karku i takiej silnej woli jak Ty to frajerzy?
Ale nikt nie ma szacunku dla kogoś co pracuje, bo to powinna i jest norma społeczna, a ludzie niepracujący bo im się nie chce to jest patologia
Gdybyś chciał wiedzieć to zawsze jest jakiś procent bezrobotnych, dobrze więc wiedzieć, że uważasz ich za patologię.
ale była okazja do zarobku to świetnie, nie chodzi o tzw. murzyńskość czy praca za pól darmo
Wiec co to dla Ciebie jest murzyńskość.
Domyslasz się ża jako licealista, czli dorastający człowiek , taka osoba ma swoje potrzeby czyli zeby np; zaprosić dziewczynę do kawiarni czy w weekend z kumplami na piwo, mnie osobiscie było by wstyd poprosić rodziców o pieniadze na takie sprawy, bo to nie sa artkuły pierwszej potrzeby jak np: buty czy spodnie.
a dzięki tej właśnie pracy w mcdonaldzie na nockach dostałem zarobkowo świetna pracę , bo potrafiłem to wykorzystać i na rozmowie kwalifikacyjnej powiedziałem ze pracowałem w macu
SZOK! Pewnie pracodawca spadł z krzesła, że mu się taki pracownik znalazł, od tylu lat szukał kogoś z doświadczeniem w pracy w macu i w końcu kogoś znalazł bo tam prawie nikt nie pracuje. No i jeszcze te kompetencje. A to była robota w ambasadzie mam rozumieć?
Było nas na rozmowie ponad dziesięciu, a na szkoleniach z tej ekip byłem ja i jedna osoba z tej grupy która chciała spróbować swoich sił na konkretnym dziale. Takze wydaje mnie sie ze była jakaś selekcja...
Jak jesteś wporządku i masz glowę na karku to nie zginiesz na pewno.
Czyli Ci, którzy nie mają głowy na karku i takiej silnej woli jak Ty to frajerzy?
Nie, poprostu wbrew powszechnej opinii, w tym kraju nie jest tak żle jak się mówi;.
Mevico -> Brak argumentów i nieumiejętność czytania ze zrozumieniem próbujesz zasłonić sarkazmem?
moja pierwsza praca była wykładanie towaru w Kauflandzie na nockach po 10 czasem 12h.
Psie pieniądze, wyzysk i szukanie "murzynów" akurat było tam na porządku dziennym.
Kobiety wykładały batoniki i chipsy a faceci zgrzewki wody - a płaca godzinowa taka sama.
Zasada najważniejsza - towar musiał być w całości wyłożony na półki, kierownik/brygadzista nawet nie brał opcji pod uwagę, że palety mogą wrócić na magazyn. Zostało pół palety do wyłożenia a półki pełne - masz zjebkę od "szefostwa".
Dochodziło do takich sytuacji, że ludzie upychali karmy dla kota tam gdzie tylko było miejsce czyli np za paczkami z Pedigree byleby wszystko albo chociaż większość zniknęło z palety.
Podczas całej 10-godzinnej zmiany była jedna 15-minutowa przerwa na jedzenie a potem dalej zasuwasz...najlepiej było gdy ktoś wykładał towar z mrożonkami i akurat był czas na przerwę - szefostwo miało kompletnie w dupie że towar się rozmraża, ale na chłodnie nie wrócił na ten czas :)
Wytrzymałem tam niecały miesiąc i przyrzekłem sobie że nigdy więcej takiej pracy, trzeba mieć szacunek do samego siebie choćby się głodem przymierało
mefek
Kumpel mówi Ci, że odrzucił robotę za 7 zł na godzinę polegającą na dzwonieniu do emerytów i wciskaniu im garnków. Co mu odpowiadasz?
Ale nikt nie ma szacunku dla kogoś co pracuje, bo to powinna i jest norma społeczna, a ludzie niepracujący bo im się nie chce to jest patologia
Gdybyś chciał wiedzieć to zawsze jest jakiś procent bezrobotnych, dobrze więc wiedzieć, że uważasz ich za patologię.
Jesteś prowokatorem i nie brnę dalej w dyskusje bo jest róznica bezrobotny a bezrobotny który nie chce isć do pracy, czytaj dokładnie...
Kamilowy
Jesteś prowokatorem i nie brnę dalej w dyskusje bo jest róznica bezrobotny a bezrobotny który nie chce isć do pracy, czytaj dokładnie...
Ale czy ten temat dotyczy osoby, której się nie chcę? On chcę tylko coś bardziej mu odpowiadającego.
PS. nadal nie odpowiedziałeś czy to była ambasada?
Mevico -> Nie musi to być kumpel. Sam byłem w takiej sytuacji i też odrzuciłem taką ofertę. Inna sprawa, że nie byłem przymierający głodem, ale pomyślałem że poszukam czegoś innego bo nie mam sumienia wciskać emerytom garnki leczące raka. Jeśli nie byłoby innej oferty to MOŻLIWE, że taką też bym przyjął, licząc że zostanę jak najszybciej przeniesiony do infolinii przychodzącej (czyli odbieranie telefonów) albo przyjąłbym taką ofertę licząc wyłącznie na wpis w CV. Z czego sam zauważyłem to na początku przy szukaniu pracy jednak posiadanie jakiegokolwiek doświadczenia w pracy/stażu/praktykach może być na wagę złota.
Inną sprawą jest porównywanie pracy na magazynie do oszukiwania starszych ludzi.
mefek
Inną sprawą jest porównywanie pracy na magazynie do oszukiwania starszych ludzi.
Ale to jest Twoja optyka, dlaczego krytykujesz innych tylko dlatego, że maja inną optykę. Poza tym dla Ciebie to oszukiwanie starszych ludzi a dla innych dobrowolna zgoda na dobrowolną transakcję. W każdym sklepie mniej lub bardziej naciska szefostwo na sprzedaż i zachwalanie produktów więc musiałbyś się brzydzić każdą pracą związaną z handlem.
Z czego sam zauważyłem to na początku przy szukaniu pracy jednak posiadanie jakiegokolwiek doświadczenia w pracy/stażu/praktykach może być na wagę złota.
No widzisz, a ja, ani moim znajomi tego nie zauważyli. W każdej pracy największe znaczenie ma doświadczenie w zadaniach wykonywanych na aplikowanym stanowisku. Jeżeli jest ktoś kto ma takie doświadczenie to żadna praca po macu czy magazynie nic Ci nie da.
Dobrze zrobiłeś. Mi zaraz stukną 2 lata odkąd pracuję na magazynie na 3 zmiany, często po 10 godzin, także w niedziele. Lada momet (może miesiąc, może dwa) rzucam tę robotę w cholerę, szkoda życia na taką robotę, bo albo nie mam na nic czasu albo siły. No i studia chciałbym skończyć, a dzięki tej pracy drugi rok zawaliłem.
Czader-Master
Ty natomiast z pewnością siedzisz w ogrzybionym pokoju dumny z tego, że nie mieszkasz z rodzicami (bo pewnie wstyd przed ziomkami) i szukasz jakiegoś uzasadnienia by poczuć się lepiej.
Jesteś żałosny.
Zalecam zatrzymać trochę wypływającego jadu.
Polecam ;)--->
Widzicie, praca na 3 zmiany doskonale wpisuje się w Korwinizm, jest potrzeba to podaż musi się spotkać z zapotrzebowaniem.
A tak serio, to jak mawiają Anglosasi "trawa jest zawsze zieleńsza po drugiej stronie". Ja pracuje na jedną zmianę od 11 do 19 i chętnie przeszedłbym do pracy zmianowej, bo miałbym tygodnie w których mógłbym coś załatwić, pobyć z rodziną od 15-16, a w razie czego zasłonić się tym, że idę do pracy / wróciłem z pracy. Tak to jest, monotonie pracy chcemy leczyć zmianami, a zmiany monotonią... A sprawy zdrowotne to jakiś nieduży % pracujących - reszta to zwykłe standardowe lenistwo, kumple idą pochlać a tu akurat zmiana... to nie problem zdrowotny, choć i może?!:)
Czader-Master
Przypominam Ci cwaniaczku, że to Ty zacząłeś insynuować przyczynę moich wypowiedzi, ja tylko odbiłem piłeczkę. Więc jeśli komuś przydałaby się ta maść, to tobie.
Uhuhu... ależ ci młodzi wyemancypowani... szanują się... i zdrowie swoje... nie będą murzynować... w końcu takie kwalifikacje i doświadczenie zawodowe mają że w dyrektory im iść od razu...
Odrzuciłeś oferte pracy a teraz płaczesz na forum? -.-
Ja pieprze... facet, a delikatny...
Praca na trzy zmiany jest kijowa, aczkolwiek lepsza taka niż żadna. Poza tym niektórzy robią od tak podupionych godzin jak 4 rano, kiedy oni dają radę spać to nie wiem.
Hehe dziewczyna narzeka, że nie brałeś roboty ... Jak byś wziął, to po 2 tygodniach by robiła zarzuty, że nie masz dla niej czasu ... I tak źle, i tak niedobrze ...
Wytrzymałem tam niecały miesiąc i przyrzekłem sobie że nigdy więcej takiej pracy, trzeba mieć szacunek do samego siebie choćby się głodem przymierało Powiedz to rodzinom z dziećmi, gdzie ledwo na rachunki starcza, a tu o jedzeniu jeszcze myśleć trzeba dla pociech. Łatwo jest powiedzieć teraz, gdy owym głodem nie przymierasz. Jeśli nadeszły by takie czasy (tfu, tfu) to zapierdzielałbyś, jak mrówka.
to była praca gdzie dostawałeś 3.30zł/h tak więc nie - nie zapierdzielałbym
Ciekawe czy jak ktoś zarwie noc na siedzenie przed kompem czy też imprezowaniem, to czy wtedy tak się zastanawia nad zdrowiem? :)
dobrze cebulaczku, niech ci będzie, jestem cwaniaczkiem bo sprzeciwiłem się twojej opinii.
Zabawny jesteś, poprawiasz mi humor ;)
Gdybyś chciał wiedzieć to zawsze jest jakiś procent bezrobotnych, dobrze więc wiedzieć, że uważasz ich za patologię.
Oczywiscie, zawsze jest kilka procent bezrobocia, nawet w super-rozwinietych gospodarkach, gdzie prace, i to w miare dobrze platna, mozna znalezc latwo. Bo zawsze jest kilka procent ludzi, ktorzy wola zyc z zasilkow, robic dzieci tylko po to, by dostac na nie zapomogi, i generalnie pasozytowac - to jest spory problem w krajach Europy Zachodniej, gdzie wlasnie w taki sposob utrzymuje sie sporo przyjezdnych.
I tak, to jest patologia.
wysiak jest jeszcze bezrobocie frykcyjne i nie jest to patologia, a jest ujete w statystykach.
sa tez ludzie po prostu niezdolni do pracy... wiec zejsc z bezrobociem ponizej 5 procent jest ciezko.
wszystko powyzej to patologia
Wysiu -> Ale wiesz, że w te kilka procent bezrobocia wlicza się nie tylko pasożyty żyjące z zasiłku, ale także osoby, które dopiero co poszukiwanie pracy zaczęły lub te, które są w trakcie zmiany zawodu i zarejestrowały się w różnorakich instytucjach (choćbyw PUPie) aby mieć np. ubezpieczenie zdrowotne i dlatego są liczone do statystyk? Nie jest możliwe osiągnięcie 0% bezrobocia w żadnym kraju (cokolwiek poniżej 5% to ładny wynik, ale już poniżej 3% to przesada), w żadnych warunkach. Co więcej, stopa bezrobocia może być ZBYT niska - w takim wypadku oznaczałoby to brak jakiegokolwiek ruchu na rynku pracy, a zatem tez brak rozwoju gospodarki, bo wszyscy siedzieliby stale na tych samych posadach, w tych samych miejscach, co de facto równa się kompletnej stagnacji - a wtedy mamy brak premii czy podwyżek (po co, przecież nikt nie odchodzi z roboty), kosmiczne ceny towarów (skoro wszyscy mają pracę, to wszystkich stać na luksusy) itd. Zerowe bezrobocie to jest po prostu mrzonka i kompletny idiotyzm. Ot, taka Białoruś ma na przykład 0,5% bezrobocia - kraina mlekiem i miodem płynąca, nieprawdaż? Już o Kambodży, gdzie bezrobocie wynosi równiutkie 0%, nie ma co wspominać.
Tak, jest również Monaco czy Katar z praktycznie zerowym bezrobociem. Ale spora część obywateli tych krajów w nich nie pracuje, tudzież każdy na danym terytorium jest zatrudniony u jednej osoby (ropowładne książęta to przyzwoici pracodawcy;)).
I nie, nie neguję, ze sporą cześć bezrobotnych to lesery albo szara strefa pobierająca zasiłki po powrocie z budowy albo zmywaka. Nie są oni jednak jedyną grupą, która nie ma pracy.
Spoko panowie, nie zachowujcie sie jak mevico:) Przeciez oczywiste jest, ze chodzi wlasnie o leni i pasozytow - a nie o niezdolnych do pracy, szukajacych pierwszego zatrudnienia, czy przekwalifikujacych sie - skoro cala gadka zaczela sie od zdania "ludzie niepracujący bo im się nie chce to jest patologia".
Oczywiscie, zawsze jest kilka procent bezrobocia, nawet w super-rozwinietych gospodarkach, gdzie prace, i to w miare dobrze platna, mozna znalezc latwo. Bo zawsze jest kilka procent ludzi, ktorzy wola zyc z zasilkow, robic dzieci tylko po to, by dostac na nie zapomogi, i generalnie pasozytowac - to jest spory problem w krajach Europy Zachodniej, gdzie wlasnie w taki sposob utrzymuje sie sporo przyjezdnych.
I tak, to jest patologia.
Fachowo się to nazywa bezrobocie frykcyjne, ale te kilka procent to w teorii powinny być osoby chwilowo bez pracy, jeśli mówimy o zdrowym państwie. Długoterminowo bezrobotni to patologia i margines możliwe do wyhodowania jedynie systemem rozdawnictwa forsy za nieróbstwo :).
wysiak
Problem w tym, że moje wypowiedzi odnoszą się do kontekstu tego tematu a temat nie dotyczy osoby, której się nie chcę.
Natomiast zgadzam się z Tobą co do struktury bezrobocia.
Alez oczywiscie, ze temat dotyczy osoby, ktorej sie nie chce:)
bo to praca na trzy zmiany, a ja nie chcę w nocy pracować tylko spać
wysiak
Takie sformułowanie możesz dostosować do każdej osoby np. chińczyk nie chcę pracować za miskę ryżu bo mu się nie chcę za taką płacę pracować, dozorca nie chcę pracować za 3 zł na godzinę bo mu się nie chcę za taka płacę pracować itd.
A jakis doswiadczony manager nie chce pracowac za 50k miesiecznie, bo mu sie nie chce za taka place pracowac. I?
Sprawa jest prosta - autor watku mial szanse sie zatrudnic, ale "nie chce mu sie" pracowac (czasami) w nocy. Jesli po prostu woli szukac czegos lepszego, i wie ze znajdzie (choc skoro rozwazal robote na magazynie, to wielkich kwalifikacji raczej nie ma), to nie ma problemu, natomiast jesli to jego pierwsza praca, to z takim podejsciem nie wroze sukcesow.
wysiak
natomiast jesli to jego pierwsza praca, to z takim podejsciem nie wroze sukcesow.
Czyli każdy powinien przyjąć pracę polegającą na sprzedaży garnków przez telefon jeśli to jego pierwsza praca?
dokladnie tak, zawsze moze ja rzucic i znalezc jakas lepsza...
co do autora watku, to chyba nie wierzycie, ze naprawde zrezygnowal z tej pracy? z jego wypowiedzi jasno wynika, ze probuje uprawiac niskich lotow trolling (" człowiek nie jest stworzeniem nocnym", "Dziewczyna mówi że wybrzydzam i się nie odzywa. ").
co do samego pytania czy brac jakakolwiek prace czy wybrzydzac... jesli sie dlugo pracy nie moze znalezc, to tak. znalezc jakakolwiek i szukac. Nie ma nic gorszego niz nie pracowanie dluzej niz pol roku... - a praca zawsze sie znajdzie dla chcacego. Mozna oczywiscie kilka miesiecy poswiecic na szukanie, ale jesli widac, ze cos nie wychodzi to moze za wysoko sie mierzy?
ja to w sumie czekam az taki Korwin dojdzie do wladzy, wtedy takie mevico przyjdzie do mnie zrywac jabluszka za przyslowiowa miske ryzu :)
Czyli każdy powinien przyjąć pracę polegającą na sprzedaży garnków przez telefon jeśli to jego pierwsza praca?
Na poczatek niech podejmie jakakolwiek prace. Z doswiadczenia ludzi wokol mnie moge powiedziec ze ci, ktorzy zaczeli od fizycznej i dostali porzadnie w dupe juz na samym poczatku, nie narzekaja dzis absolutnie na bezrobocie.
Czyli każdy powinien przyjąć pracę polegającą na sprzedaży garnków przez telefon jeśli to jego pierwsza praca?
Jesli nie ma kwalifikacji do czegos lepszego, to oczywiscie. Lepiej przyjac marna prace jesli nic lepszego akurat nie ma, doksztalcic sie, i awansowac lub zmienic prace na lepsza, niz siedziec na dupie, i narzekac na "brak pracy", czyz nie? No ale to pewnie ja jestem nienormalny, w koncu kazdemu "nalezy sie" stanowisko w klimatyzowanym biurze, prawda?
Moja pierwsza praca to bylo zapieprzanie na CPNie po 12 godzin dziennie (7-19) przez cale letnie wakacje dzieki czemu zarobilem na swoj pierwszy porzadny komputer (rodzicow nie bylo stac zeby mi zafundowac), i moglem ksztalcic sie w informatyce. A wcale nie musialem tego robic, moglem w koncu wypoczywac i bawic sie ze znajomymi. Tylko gdyby mi sie wtedy "nie chcialo", to raczej nie poszedlbym na studia informatyczne, tylko na jakies bezuzyteczne bzdety, i bym narzekal na "brak (dobrej) pracy" tak jak oni.
Coz, kazdy sam buduje sobie przyszlosc.
wysiak
Jesli nie ma kwalifikacji do czegos lepszego, to oczywiscie.
Zgadzam się. Tylko, że każdą sytuacje trzeba oceniać indywidualnie, dlatego nie każdy powinien przyjmować wszystkiego co mu się zaproponuje.
A wcale nie musialem tego robic, moglem w koncu wypoczywac i bawic sie ze znajomymi.
Musiałeś, bo chciałeś mieć nowy komputer. Nie musiałbyś gdybyś miał kogoś kto kupi Ci ten komputer. Podobnie jak osoby, które nie muszą brać każdej okazji, bo mają np. rodziców, którzy nie widzą nic złego w tym, że dziecko mieszka razem z nimi.
Oczywiscie, ze nie musialem, bo nie musialem wcale miec nowego komputera - chcialem pracowac, bo chcialem miec komputer. Tak samo jak autor watku - najwyrazniej nie musi brac sie do roboty (bo rodzice pozwalaja mu mieszkac w ich domu, daja kieszonkowe, itd), gdyby natomiast chcial sie wziac za siebie, pomoc rodzicom, zarobic troche wlasnej kasy, to by nie wybrzydzal.
wysiak
Powtórzę to co już napisałem:
można odnieść wrażenie, że mamy dziś taki dyskurs iż jedni mawiają "idź do jakiejkolwiek roboty, bo jesteś leniem" a drudzy "przez takich frajerów, którzy decydują się na pracę za 5 zł na godzinę mamy dziś tak jak mamy w tym kraju".
Szczerze, to też bym wybrzydzał, jakby mi zaproponowano pracę na zmiany w soboty, niedziele itd. Wziąłbym tylko jakbym nie miał wyjścia, ale jednocześnie oglądałbym się za inną pracą.