Komentarze: Pierwsza świadomie nabyta gra - Scorcher
Pierwszą grę, którą kupiłem za zaoszczędzone pieniądze był (werble) Mortyr. Wydałem na niego 100 złoty to jak a na tamte czasy kupa pieniędzy (jak dla mnie). Szkoda tylko, że rok później można było go kupić za 25zł w jakiejś gazecie.
Moja pierwsza legalnie posiadana gra (pomijajac sofcik dolaczony do kompa) kosztowala mnie 10 funtow. Dzis to brzmi tak sobie, ale wtedy byla to mniej wiecej rownowartosc mej (fakt, ze nedznej nawet jak na owe czasy...) pensji w czasach PRL. I nie zalowalem.

Moja pierwsza legalna gra byla na male atari (130XE), cos na kasecie magnetofonowej, ale tytulu za diabla nie pamietam (mialem tych oryginalow pozniej sporo).
Na piecu System Shock 1, za jakies 105zl co bylo wtedy (1994) fortuna, przykladowo za Secret Service placilo sie 2,30 zl...
edit: fotka :)

Moja pierwsza swiadomie kupiona a zarazem pierwsza oryginalna gra byl Resident Evil 1. Byly to czasy ok. polowy lat '90 gdzie w kazdym domu krolowaly piraty i bylo to cos tak normalnego ze handlowano nimi na wielkich straganach gield elektronicznych a policja sie nie czepiala, raz na jakis czas robila nalot na gielde a wtedy dyskietki i plyty lataly przez ogrodzenie. Na takiej wlasnie gieldzie maly Zhar kupil swoj oryginalny egzemplarz, majac oczywiscie poprzednio pirata, na piracie krew byla zielona i nie bylo filmow. A ze maly zhar zakochal sie w residencie jedynce na zaboj zapragnal miec pelnowartosciowa oryginalna kopie. Oj jak w podstawowce biegal po pustych klasach i rysowal na tablicach logo S.T.A.R.S, znal na pamiec kazda kwestie wypowiadana przez bohaterow i meczyl nimi kolegow, a kolezanki straszyl wyskakujac zza rogu z wystawionymi rekoma i wydajac jeki dobieral sie do ich karczkow :) Przeszedl ta gre dziesiatki razy, na kazdy mozliwy sposob. Jadaka sie nie zamykala jaki to Resident Evil jest wspanialy i straszny...
Jest to jedyny resident evil w ktorym filmy byly grane przez prawdziwych aktorow, co tylko potegowalo klimat. A o wspanialym wowczas intrze rozpisywaly sie secret service'y, resety, czy inne gamblery. Na dolu pudelka widnial napis ktory powoduje ze lezka sie w oku kreci "wymaga akceleratora 3D"
Ku chwale pamieci intro ktore podbilo serce nie jednego gracza:
http://www.youtube.com/watch?v=1lLaWaWRYNw
Amen.

Moja pierwsza gra za zaoszczędzone pieniądze to Need for Speed 2. (Tzn wcześniej miałem Game Boya ale to się nie liczy). Dziś mnie wyścigi w ogóle nie kręcą, a wtedy... Był to rok 98 i gra dawała mi frajdy co nie miara. Żadnej gry w życiu nie wymasterowałem jak NFS2. Filmiki do samochodów znałem na pamięć. Do dziś pamiętam jak objecywałem sobie że kiedyś kupie sobie mój ulubiony samochód z tejże gry. Była to NAZCA C2 ---->
Chlip, chlip ehhh wspomnienia.
Stary, kocham Cię... To jest pierwsza gra, w której zobaczyłem różnicę między kamerą 'zza pleców' a taka 'ze zderzaka'. Kolosalną różnicę. Ten pęd jest niedościgniony, nigdzie indziej się tak nie zapierniczało jak w Scorcheru. A grałem u kumpla w to tylko, ma jeszcze oryginał. Ciekawe, jak to odpalić na XP/WIN7? DosBoxem?
Zhar > Wstyd się przyznać, ale pierwsze RE znam tylko z dema (ale grałem z opóźnieniem, żeby zobaczyć o co tyle krzyku - jakoś nie zachwyciło).
Devilyn > NFSy pierwsze znałem tylko z tzw. kopii technicznych, ale jakoś w latach 90-tych się tego nie wstydziłem :) Tak czy siak - zacna seria, dwójkę również miło wspominam. Wrażenie było. Do tego stopnia "było", że gdy po raz pierwszy ujrzałem uruchomioną na jakiejś imprezie na akceleratorze NFS2SE, to początkowo myślałem, że to NFS3... Taka była śliczna :)
bejton > Podobno dosbox działa... Ja niestety na razie sprawdzić nie mogę, bo moje cudowne tekturowe pudło wraz z grą jest w domu u rodziców. Ale zamierzam się przekonać :)
Robin Hood: Legenda Sherwood, Desperados: Poszukiwany Żywy lub Martwy, Jedi Knight: Jedi Academy.

Moja pierwsza kupiona gra? Hm... Po chwili zastanowienia doszedlem do tego, ze na pewno byl to Ishar 2, okolo '94, gielda w Katowicach.
Command & Conquer: Tiberian Dawn. Niestety szlag trafił całość u kolegi, więc w kolekcji obecnie zostaje Red Alert 1 jako ten pierwszy. 159zł, na Mazowieckiej róg Świętokrzyskiej - kupiony w dniu premiery :)
Ech, te licytacje z kumplem co jest lepsze - RA1 czy Diablo... :)
I jedynych dwóch kozaków z kartonami w domu :)
Moja pierwsza kupiona świadomie gra to był "Gwiezdny Kupiec" na C64 :)
http://www.c64power.com/index.php?option=com_content&view=article&id=445:gwiezdny-kupiec&catid=42:recenzje&Itemid=58
ile ja czasu spędziłem przed tą małą mapką na zdobywaniu terenu planety i odkrywaniu nowych planet do handlowania z nimi ;)

Pierwszą oryginalną grą była z tego co pamiętam Klątwa na c64. Nigdy jej nie zapomnę. Z kilkoma zagadkami, które teraz pewnie wydały by się błahe męczyłem się kilka dni. Często też przez to, że nie zauważyłem jakiegoś przedmiotu lub nie klikałem tam gdzie trzeba:)
mariaczi --> o dzięki za przypomnienie! :) totalnie zapomniałem o tej grze a jak napisałeś tytuł i spojrzałem na screeny to przypomniałem sobie, że nad tą grą też spędziłem prawdziwe pokłady godzin ;)
sekret - taa wtedy ta grafika zachwycała, jeszcze ta lamowska jak na obecne standardy muzyka... wtedy to dawało kopa
sekret, patrzac juz z perspektywy czasu jako ze gatunek survival horror wtedy raczkowal, resident jedynka miala ciezka, sztywna jak kij od miotly w dupie oprawe, albo lyknales ja juz na starcie albo pozamiatane. Dla jednych byla to tona pierza dla innych tona koksu :) Jedni pokochali inni przeszli obok bez entuzjazmu. Opowiem sie po jednej slusznej stronie i powiem dlaczego tyle koksilem w ta gre. jest rok 96, daja mi mozliwosc interakcji w obfotografowanych (przynajmniej takie wrazenie sprawialo :D wtedy to bylo jak zywcem wyjete) lokacjach ponurej posiadlosci ze szczypta strasznej muzyki w ktorej grasuja zywe trupy i nie wiadomo skad, po co, dlaczego. Mnie od zawsze krecil taki klimat wiec ta gra to bylo takie male ziszczenie marzen :) Bylem mlody, ogromna fantazja, jeszcze wieksza wyobraznia. Bylem ciekaw co kryje sie za nastepnymi drzwiami i kolejnymi. Tu i uwdzie rozrzucone rozne fanty, pamietniki poprzedzajace nieciekawy los wlascicieli tych wszytkich pokoi, gdy konczylem czytac wypociny jakiegos chlopka o tym ze zaczyna czuc niemilosierny glod, ze zatraca zmysly, ze caly gnije i ze wie jak to sie skonczy bo przez wizjer w drzwiach widzi kolegow ktorzy juz chodza martwi i wala do niego. A po odlozeniu papieru zza plecow otwiera sie szafa i wyskakuje autor juz w stanie wskazujacym :) Poprostu to bylo cos co bilo w mozg z sila wodospadu. Chcialem jeszcze i jeszcze i nie moglem sie tym najesc.
Dzisiaj w klasycznego residenta jedynke trudno grac. Postarzala sie grafika, postarzala mechanika gry. Ale capcom wracajac do korzeni, wydal remake ktory juz pasuje do dzisiejszych standardow. Jednak ja jako fan klasyki wole pierwszego jedynego slusznego :) Remake jest o wiele bardziej rozbudowany fabularnie. Sa tam epizody ktore wyjasniaja rozne zawilosci pierwowzroru. Osobiscie w remake nie gralem ale ogladnalem sobie dokladny gameplay calosci na yt i tak mnie zainteresowaly stare rzeczy w nowej oprawie i inne smaczki ktore mi uzupelnily historie klasyka ze siegnalem po resident wiki i wtopilem sie w lekture na dlugie godzinki.
Koniec koncow. Dla mnie Resident Evil skonczyl sie na czesci 3.
Ja swoją przygodę z grami zaczynałem od amigi 500, a że gry kupowało się wówczas hurtowo to nie pamiętam którą grę kupiłem wtedy jako pierwszą. Prawdopodobnie był to Lotus III. Natomiast na koniec podstawówki dostałem swojego pierwszego PCeta i, to już doskonale pamiętam, moją pierwszą świadomie zakupioną grą był Unreal z '98 nabyty na giełdzie komputerowej na Grzybowskiej. Na dodatek za spore pieniądze, bo za jakieś 150-160 zł.
Cos na amige. Nie pamietam, czy Mega Lo Mania, czy jakis taki shooter, ktory dalo sie przejsc odpalajac autofire w konkretnym miejscu :) Ne pamietam niestety nazwy.
Messiah albo Giants: Citizen Kabuto. Szkoda, że obie komuś pożyczyłem i nigdy więcej nie widziałem :(
Zhar > Doskonale rozumiem argumentację i fajnie, że są gry, które wywołują tak miłe i pełne emocji wspomnienia. Mnie jakoś RE nie ujął nigdy i nawet RE5, w którego grałem całkiem niedawno (bo to przecież taka rewelacyjna gra) jakoś mnie nie powalił. Owszem, gra dobra, ze świetnymi momentami, ale te wszechobecne 9/10 to zdecydowanie za dużo :) No, ale dla Ciebie to nie jest już RE :)
Chudy > Obie posiadam i obie przeszedłem - kupione dzięki raczkującym niskim cenom gier w Polsce. Chyba za 29,90 zł każda. I też wielkie pudła. Czad :)
Moja pierwsza świadomie kupiona (oryginalna) gra to był Jetpack na dyskietce ^^ Oczywiście wcześniej było jeszcze commodore, ale wiadomo jak się wtedy zdobywało gry na commodore ;) Dużo bardziej patriotycznie było już z pierwszą grą na CD: Lew Leon FTW :D Mega dobra platformówka ^^
LOL własnie znalazłem Jetpacka na wiki. Okazuje się, że tworzona była wersja na DSa xD
http://en.wikipedia.org/wiki/Jetpack_(video_game)
Pamiętam jak dziś, jak włączyłem grę na początku, to przez pierwsze dwa dni nawet pierwszego poziomu nie mogłem przejść. Warto też wspomnieć, że gra wyposażona była w edytor poziomów ^^
To Ty ile miałeś lat, jak kupowałeś te dyskietki? Bo z tego, co się orientuję, jesteś ode mnie młodszy... Nowa, lepsza, cybernetyczna rasa, czy jak? Ja na dyskietkach już niczego nie kupowałem, choć pierwszy Windows - 3.11 - na 12 dyskietkach był.
A Commodore było u kolegi, się grało, się ustawiało głowicę, taaa :)
z tego co pamiętam, to pierwsze było albo Robbo albo Raszyn, chwilę na nie zbierałem, bo orginalne kasetki nie były tanie, ale było warto :D
W sumie nawet nie pamiętam kiedy, to było, ale to pewnie wina małej miejscowości, że tak długo się prehistoria utrzymała ^^ Pewnie był to około 95'-96' (czyli miałem 7-8 lat) Od znajomych z Niemiec dostałem kompa 486 bodajże, i tam były tylko dyskietki 2,5 oraz 3 i 3/4 cala. Trzeba było sobie jakoś radzić bez cd-roma ^^ Pamiętam, że był taki sklep jeden, co koleś z pod lady wyciągał pudełko z 20-30 grami i się wybierało. Pierwszy wybór padł właśnie na Jetpacka, chociaż itak większość gier miało się zawsze od znajomych.
Pamiętam też jak poszedłem rok lub dwa lata później do jednego z pierwszych sklepów komputerowych w moim mieście i spytałem się, czy są dyskietki, to mi babka dała opakowanie czystych. Tak się dla mnie skończyła era gier na dyskietkach :(
Windowsa 3.11 oczywiście też dostałem w zestawie ;) Były też dwie gry na tych dużych dyskietkach: symulator łodzi podwodnej, ktorego nigdy nie zrozumiałem i Sim City 1 ^^
PS. Ja do kuzynki chodziłem pograć na Pegazusie, a do kumpla na commodore, bo był starszy i lepiej się w grach orientował (no i umiał głowice dobrze ustawiać ;p)
Chociaż żle chyba policzyłem, bo mój drugi comp był już z windowsem 95, więc to musiał być 93-94 rok ;p
Pierwsza? Nic przed Jagged Alliance 2 nie pamiętam (kupiłem zaraz po premierze), na pierwszy jako taki komputer musiała poczekać z rok.
legrooch - tak byłem dobry w tą grę, że pisał byś 'priwiet' jakbym to ja dowodził :D
Własnoręcznie przeze mnie zakupiona hmm ... chyba Comanche 3 ! :D Później tydzień wagarów w szkole i udawania, że się do niej chodziło ;P
A nie przepraszam, jeszcze wcześniej Frontier First Encounters (wersja CD !) oraz Privateer 2 - The Darkening (na chyba 6 płyt :P)
legrooch - a nie pamiętam nawet, której bitwy dotyczyła gra, ale zważywszy na położenie geograficzne, pewnie byłoby to priwiet ;)
yasiu był tak dobry w tę grę, że nie zauważył, że to były wojska austriackie :)))
Pierwszy tytuł jaki kupiłem za swoje ciężko zarobione grosze to było "Abuse", raczej mało znany tytuł. Dopiero teraz zauważyłem, że producentem gry było Electronic Arts :)
https://www.gry-online.pl/gry/abuse/zf1bc9#pc
piokos - cichaj :) to było prawie tak dawno jak sama bitwa hehe :)
tak czy inaczej, austriackie czy nie, z ich położeniem geograficznym i tak skończyło by się na priwiet :D
pierwszy komp (wczesniej były te czarne gry i 4 pegazusy) --> Commodore 64 wspaniałe czasy ile to się miało kaset i to ustawianie głowicy :D ale najlepiej wspominam czasy Amigi 500+ i sporą ilość dyskietek, pojedynki w mortala i rozgrywki sensible world of soccer i pierwszą gra w którą grałem do 4 rano "DUNE 2" Czasy Peceta wspominam z mniejszym sentymentem.
Pierwszą oryginalną gra jaką kupiłem był C&C Red Alert, grałem u wujka w Warcrafta 2, a że chciałem pograć jeszcze w jakąś strategię, to poprosiłem ojca, który wtedy był we Francji, aby coś mi kupił. I odstałem tą grę. Niestety, jako iż wtedy miałem bodajże 11 lat, nie miałem zacięcia kolekcjonerskiego, więc grę komuś dałem - i nie odzyskałem jej :/ Pierwszą gra którą mam do tej pory w mojej kolekcji jest Baldurs Gate, niestety bez pudełka, więc ma gównianą kolekcjonerską wartość - niewielkie pocieszenie w tym że cała reszta jest. Ale wciąż trzymam.
U mnie prawdopodobnie był to Paperboy na Amstrad - Schneider CPC 464, dzieło niemieckiej myśli technicznej. :)
Pamiętam jak zapraszałem chłopaków, aby pochwalić się moim nowym cackiem. Później przychodziła kolej na Prince of Persia, Lotusa czy innego Saboteura. Ciekawe, niezapomniane czasy.
Natomiast pierwszą oryginalną grą pudełkową jaką nabyłem za własną kasę na PC był Baldur's Gate.
Moja 1 oryginalna gra to była I-ninja (mam go po dziś dzień i bardzo lubię do niego powracać), a 1 gra jaką kupiłem za swoje ciężko uzbierane pieniądze to jakżeby inaczej Half-Life2, część 1 była super, a jako że 2 zapowiadała się wprost genialnie to nie mogłem se odpuścić i zacząłem zbierać kasę, czy było warto? Powiem tak od 6 lat mam cały czas tą samą ulubioną grę, zgadujcie jaką :)