Cześć, może mi doradzicie jakie zwierzątko można kupić trzylatce, główne kryteria to: małe, puchate, mało inwazyjne (pies i kot odpadają), nieagresywne i proste w obsłudze ;) Zastanawiam się nad królikiem miniaturką, albo jakimś chomikiem czy świnką morską, ale nigdy nie miałam do czynienia z żadnymi zwierzakami, może ktoś coś polecić?
Misia pluszowego. Zdajesz sobie sprawę, że tak małe dziecko zamęczy zwierzaka na śmierć?
[2] +1
I tak to wy będziecie się zajmować tym zwierzakiem. Wiec kupujcie to co wam odpowiada, a dziecko i tak będzie zadowolone
Miś. Jak będzie miała 5 albo więcej to kot.
kurczę, pytam serio, jakieś małe zwierzątko klatkowe typu chomik albo króliczek, proszę o pomoc i nie róbcie sobie jaj :P
Może szczurek? Inteligentny, więc jakby co nie da się łatwo utuczyć/udusić/zgnieść itp. i fajnie wygląda - tylko nie mylcie z takimi kanałowymi szczurami. No i zawsze warto pamiętać, że prawdopodobnie dziecko przez przypadek coś mu zrobi.
Szczur - inne gryzonie sa zazwyczaj albo głupie albo chamskie.
Szczur będzie na 99% inteligentny, na 99% bardzo towarzyski i skory do zabawy i na 99% nie bedzie zachowywał się agresywnie sam z siebie
tyle ze jesli to bedzie jeden szczurek a nie para szczurow to trzeba mu poswiecac odpowiednio duzo czasu - to bardzo towarzyskie zwierzeta.
No i niestety dosc rzadko umierają ze starości - lata badan laboratoryjnych zrobiły swoje
chomika nie polecam - chamskie toto, głupie i gryzie
Szkoda szczurka. Kupcie chomika. Długo nie pożyje, bo się pewnie idiota sam zabije. Jak mała podrośnie to pieska czy tam kotka.
Małe puchate zwierzątka są przez trzyletnie dzieci nadmiernie eksploatowane.
Po za tym to na rodziców spadnie obowiązek sprzątania klatki po tym zwierzaku.
Dla dobra zwierzaka radziłbym poczekać.
Boa dusiciela
zadnych kotkow/pieskow, bo dzieciak zameczy zwierze
Chomik czy mysz mogą być za delikatne dla tak małego dziecka. Królik ma ostre pazury jak ich się regularnie nie przycina i zdażają się narwane osobniki co to nie będą chciały się z dzieckiem integrować. Zastanówcie się nad myszoskoczkiem albo szynszylą (aczkolwiek szynszyle dość mocno kłaczą). Świnki morskiej nie polecam, głośne to :P
a jak ktoś ma zwierzaka przed dzieckiem to ma się go pozbywać wraz z narodzinami malucha, bo zamęczy? bicz plis.
wiem, że to rodzice będą musieli się zwierzakiem opiekować, rodzice są na to przygotowani i skoro dali radę z dzieckiem to dadzą radę też ze zwierzęciem :P i nie martwcie się, dziecko nie zamęczy zwierzaka na śmierć, dziecko jest nadzwyczaj rozumne w tych sprawach i nawet biedronki traktuje z nadzwyczajną czułością i ostrożnością :)
najbardziej się skłaniam ku królikowi miniaturce, pytanie czy to fajne zwierzę i czy nie jest agresywne?
nutka - szynszyla to jest niezły pomysł, ale czy one nie mają takich samych pazurów jak króliki?
[*] dla zwierzaka, tak w razie czego
Zależy co rozumiesz przez fajne zwierze. Królik jest może puchaty i słodki, ale:
- dużo sra - przygotuj się na sprzątanie kulek po każdym wypuszczeniu po domu
- zdziera i zjada tapetę jak postawisz klatkę w nieodpowiednim miejscu
- gryzie się i drapie jak dotkniesz w nieodpowiednim miejscu albo coś
- potrafi sikać 'z zaskoczenia'
- trudno złapać :P
Poza tym są dosyć głupie i nie potrafią nic ciekawego, ale jak takiego nie pokochać? :D =>
Najlepiej nie kupuj dla takiego małego dziecka żadnego zwierzaka.
Już współczuję temu zwierzakowi, cokolwiek by to nie było. Głupotą jest, moim zdaniem, kupowanie małego zwierzaczka takiemu dziecku.
Króliki są głupie jak but, nie polecam. Tłucze się w nocy po klatce i nie daje spać. Chyba szczurek najlepszy do wyboru, chociaż ja kupiłem dla mojej małej (no dobra, dla siebie też) jeża i jest zajebisty.
Nie rozumiem, w czym większość się tu wypowiadających widzi problem? Chyba dobrze by było, gdyby dziecko miało konktakty ze zwierzętami, by nauczyło się, że to myślące i czujące istosty żeby potem nie wyrosło z nich coś co chce je topić albo przywiązywać do drzewa i zostawiać w lesie.
Jeśli rodzicie mają się tym zwierzęciem opiekować i pilnować, także przed dzieckiem, to co jest nie tak?
Jeśli rodzicie mają się tym zwierzęciem opiekować i pilnować, także przed dzieckiem, to co jest nie tak?
To nie ma różnicy jakie zwierze wezmą. Niech wybiorą takie, które im będzie sprawiało najmniej problemu.
Najlepiej gupiki + akwarium. Są średnio puchate ale za to mało inwazyjne (no chyba, że ktoś stłucze akwarium).
Zastanawia mnie czemu pies odpada ? Bo jest za inteligenty i trzeba się nim zająć a chomika to można zamknąć w klatce ? :/
Gryzoniem też trzeba się zająć. Dzieciakiem będąc miałem świnkę morską i nie chcę więcej (tyle, że ja miałem trochę więcej niż 3 lata i musiałem się nią FAKTYCZNIE zająć). Tak na marginesie po co jej ten zwierzak ? Do głaskania ? Może sobie lepiej darujcie ? Chociaż daleki jestem od stwierdzenia, że dziecko na pewno zwierzaka zadusi albo zamęczy w inny sposób. Chodzi mi raczej o kwestie podejścia do zwierzęcia jak do zabawki/przedmiotu.
Tak mi się przypomniało ---->
Moim zdaniem 3-letnie dziecko jest za małe na zwierzaka, ale to nie moja sprawa.
Brałbym myszoskoczka, a raczej dwa myszoskoczki, bo lubią towarzystwo.
+coś pomiędzy myszką/chomikiem, a szczurem
+imo ładniejsze od szczura, bo mają owłosione ogonki i ładniejsze pyszczki
+niezbyt wymagające tzn. sprzątanie klatki raz na tydzień (ew. 2 tygodnie), woda, jedzenie + np. kostka wapienna do piłowania pazurków (lubią przypiłować w nocy :P)
+"inteligentniejsze" od chomików na pewno i nie tłuką się bezsensownie po klatce w nocy
zielona żabka? :P
moja siostra ma swinke morską. Zwierzak dość kontaktowy, przy tym wymaga mało obsługi (raz na pare dni mu kuwete wymienić). Polecam
co do szynszyli to nie bardzo polecam bo to zwierzatko nocne... chociaż mała szynszyla wygląda przesłodko --->
Grzechotnik - bardzo praktyczny, zwierzatko i grzechotka w jednym.
Zdajesz sobie oczywiscie sprawe z tego ze to WY czyli rodzice bedziecie sie nim zajmowac bo nie sadze zeby 3 letnie dziecko bylo w stanie sprzatnac w klatce chomika czy nakarmic. No i o zadnym braniu na reke nie ma mowy, moze popatrzec przez prety. Ja swojego chomika na rece 3 letniemu dziecku bym nie dal, ugryzie ją czy jego, dzieciak sie zdenerwuje i rzuci o sciane...
Króliki mają twarde i grube pazury, szynszyle mają krótkie igiełki podobno do chomiczych tylko w trochę większym wydaniu.
Osobiście szynszyli nigdy nie miałam, ale te które spotykałam były fajnymi sympatycznymi zwierzątkami. Króliki bywają różne. Ja miałam fajnego nawet, aczkolwiek blizny po jego pazurach mam do dziś (a królika nie mam od 7 lat), za to królik mojego brata to jakies zło wcielone, nawet karmy mu nasypać nie mozna bo się z zębami rzuca :/
Polecam skorpiona, jak dzieciak będzie chciał zwierzaczka zamęczyć to go ukąsi w łapę i skutecznie go to zniechęci :)
A ja mimo wszystko polecam ci kota, nie jest to zwierzak tak inwazyjny jakby się mogło wydawać, a w porównaniu z królikiem czy nawet mniejszym chomikiem jest mniej roboty (a koty mam dwa). Mały gryzoń klatkowy może się wydawać łatwiejszym rozwiązaniem, ale klatkę trzeba sprzątać naprawdę często, jest z tym pełno roboty, z kotami te nieprzyjemne obowiązki zajmują mi niecałe 5 minut dziennie. A z królikiem mam jedną przestrogę - kiedyś kupiłem sobie takiego, była to niby "trochę starsza miniaturka", okazał się to całkiem mały hodowlany, który po jakimś czasie nie mieścił się w klatce na niego przeznaczonej, na szczęście mam w rodzinie hodowcę który trochę go utuczył i ubił.
Kokodryl
Skolopendra: małe, nieinwazyjne i proste w obsłudze. Nie jest może puchate, ale jako "zabawka" dla 3 latki powinno dać radę.
rybki, mysz, chomik i ew. jeszcze szczur.
Króliki już są spore, potrzebują miejsca, gryzą wszelkie kable, dywany, często trzeba sprzątać w klatce (inaczej smród zabija) a jak się trafi zdrowy i się dba to sporo mogą przeżyć (mój jakieś 8-9 lat).
@up
a może jaszczomp?
Jak juz wszystkich wzielo na wspominki to i ja wrzuce "zwierzatko" >
Jak już ktoś wyżej wspomniał to Wy będziecie odpowiedzialni za zwierzaka, dziecko będzie się z nim co najwyżej bawiło. Czy jesteście na to gotowi? Piszesz, że nigdy wcześniej nie miałaś zwierzęcia w domu, co automatycznie włącza światełko alarmowe. Inny forumowicz słusznie zauważył, że zwierze to nie zabawka, w jakim więc charakterze ma być u Was w domu? Towarzysza zabaw córki? Okay, ale w takiej sytuacji najbardziej pasują zwierzęta "rozumne". Małe gryzonie nie wchodzą w grę. Sęk w tym, że zwierzęta "rozumne" wymagają więcej opieki. Co możecie zaofiarować nowemu członkowi rodziny, ile czasu mu poświęcicie, jakie warunki mu stworzycie by się nie męczył?
Szczur jest zwierzęciem inteligentnym, ale krótko żyjącym. Czy to ma znaczenie? Jeśli to nie ma być zabawka, to dziecko powinno się do zwierzątka przywiązać i nauczyć się nim opiekować z biegiem lat. Jak zareaguje za 2 czy 3 lata w obliczu straty?
Mały piesek albo kotek, to byłoby dobre rozwiązanie, ale Ty mówisz kategorycznie NIE. Dziecko razem z pieskiem/kotkiem by dorastało, uczyło by się różnych pożytecznych zachowań, nauczyłoby się brać odpowiedzialność za mniejszego domownika, z którym spędzałoby mnóstwo czasu. Pod względem wychowawczym pies lub kot to strzał w dziesiątkę - pozwoliłoby to dziecku nabrać swoistej wrażliwości wobec potrzeb innych niż własne. Rozwinięcie empatii u dziecka najlepiej przebiega w obecności zwierząt domowych.
Zwierzę dla 3-latki? Aż tak "dobrym" rodzicem chcesz być? Bo ja na razie wyczuwam tutaj zwykły kaprys małego dziecka, które chce nową zabawkę. Sam nigdy nie posiadałem zwierząt, co nie znaczy, że ich nie lubię, ale damn it, jak chcesz dobrze dla dzieciaka, tu nie kupuj mu zwierzaka. Może za parę lat.
Dla takiego dziecka najlepiej na początek akwarium z rybkami.
Naprawde dla dzieciaka to frajda a dla Wan duzo mniejszy kłopot.
A co najważniejsze - dziecko uczy się odpowiedzialności i dbania o zwierzątko (regularne karmienie, pilnowanie żeby rybki miały światło itd - dla trzylatka w sam raz).
Fakt - rybki nie przytuli - ale za to pozwoli Wam zorientować się czy jesteście gotowi na zwierzątko.
To naprawde nie jest zabawka. Dziecko może się znudzić, Wy też możecie mieć już dość.
A kiedy zobaczycie że to się sprawdza z rybkami - to możecie pomyśleć o czymś puchatym.
Jeśli królik to nie te miniaturka bo one są niesamowcie wrażliwe i szybko padają - lepszy klasyczny szary królik hodowlany.
dobra, widzę że hejterzy nie odpuszczą :) nie mogę już edytować tytułu, ale chodzi mi o pomoc w wyborze zwierzaczka dla RODZICÓW TRZYLATKI :)
chyba jasne jest że dziecko nie będzie samo się nim zajmowało, tylko bawiło i głaskało, a rodzice będą załatwiać całą resztę... i proszę mi nie pisać że świnki morskie to nie zabawki do głaskania tylko pełnoprawni członkowie rodziny, bo to brzmi absurdalnie :)
psa nie chcemy bo nie ma chętnych na wychodzenie na spacery o niemoralnych porach, a kotów nie cierpię, natomiast z chomikiem damy radę i obiecuję wszelkim obrońcom praw gryzoni nie zamęczyć go na śmierć :P
Chomika naprawdę odradzam, bo to głupie zwierze.
Jeśli piszesz, że twoja pociecha naprawdę nie zamierza sprawdzać wytrzymałości zwierzęcia, to szczurek będzie najlepszym wyjściem. Inteligencja to największa zaleta tych gryzoni :)
Bawiło i głaskało :)
Za dużo Shreka się naoglądaliście.
Mam w domu 13-to miesięcznego łobuza, który też głaszcze dwa malutkie, puchate yoreczki... które na jego widok spieprzają w podskokach :)
Tak, zaraz odpiszesz, że to dla 3-latki. Mam siostrzenicę 5-letnią, która wdomu ma yorka. I jak dziewczynka chce "pogłaskać" pieseczka to idzie i go bierze. Nieważne czy piesek chce i co akurat robi.
Oczywiście, zwierzak dla maluch TAK, ale absolutnie wybijcie sobie z głowy: chomiczki, myszki, szczurki, świnki i inne podatne na szybkie unicestwienie istoty.
pomimo wszystkich zalet jakie napisaliście, chyba nie uda mi się przekonać do szczurka,, bałabym się tego dotknąć :P
Setak - a niby dlaczego? zwierzak taki siedzi w klatce czy innym terrarium a wypuszczany jest pod kontrolą rodziców, co takiego może się stać? po za tym pisałam, że dziecko jest dosyć rozgarnięte jak na swój wiek i mówię Wam że nie udusi i nie zamęczy :)
Myszki lub chomik dżungarski >> niestety oba zwierzątka w przypływie miłości i głaskaniu są zakopane w przydomowym ogródku :(
[11] maciejkami ~~~>
Może fretka? Mała, miła, lubi się bawić.
Daj Boh, nie wiesz o czym piszesz. Fretka to bardzo uroczy, ale potwornie inwazyjny towarzysz. On się nie nadaje dla większości dorosłych, a co dopiero o dzieciach mówić. Zobacz: http://wortal.fretki.org.pl/index.php?module=Strony&func=display&pageid=29
To kup świnkę morską, ale wiedz, ze zwierzak będzie prawdopodobnie cierpiał. Trzyletnie dziecko (tak, wiem, każdy rodzic ma niezwykle rozgarnięte dziecko) nie rozumie tego, ze puchate słodkie stworzonko nie potrzebuje tyle czułości ile ono che mu podarować, za to jestem pewien, że jest w stanie samodzielnie otworzyć klatkę. Pies byłby tu najlepszym rozwiązaniem, ale też pod warunkiem, że byłby on dla was, a nie dla dziecka. Jeśli nie jest to kaprys dziecka, któremu ulegacie tylko z pełną świadomością kupujecie zwierzaka dla siebie to ok tylko w jakim celu? Dzieciak ma jeszcze masę czasu by integrować się z fauną tego świata oraz uczyć empatii i wrażliwości, zapewniam, że nic się nie stanie jeśli poczekacie z tym jeszcze ze dwa lata.
Pancernik ponoć może wytrzymać całkiem spore naprężenia, więc przy ataku czułości małego dziecka jest szansa, że nie zdechnie ;)
^ a nawet jak zdechnie, to nadal może dziecku towarzyszyć a może i czegoś nauczyć ;)
Świnka wietnamska
świnki morskiej tez nie polecam:F
Moja znajoma jest fanatyczka - calkiem spore stadko trzyma w domu i te zwierzatka sa sliczne ale tez glupie jak but:D U niej generalnie dziela sie na 3 grupy - te ktore zachowuja sie jakby cierpialy na zespol downa, te ktore zachowuja sie jakby cierpialy na zespół downa połączony z ADHD i te ktore zachowują się jakby cierpiały na zespół downa połączony z paranoją:F Pozatym niestety bardzo mocno uczulają (podobnie jak fretki lub koty) i o ile ja np spokojnie moge trzymac szczury przy sobie przez ok 30 min bez zadnych objawow to przy swinkach morskich po 5 min kontaktu jestem caly oblepiony wlasnymi smarkami i czerwony jak indianin.
Kupuj szczurka i tyle:D - najlepiej od prywatnego hodowcy nie ze sklepu - jak dolozysz troche wiecej to mozesz miec jakiegos rasowego, pięknego szczurka - Dumbo, Fuzz lub jeszcze inniejszy
i ja osobiscie uważam ze to bardzo dobry pomysl - im wczesniej bedzie sie pociecha wychowywac w otoczeniu zwierzat tym lepiej.
[58] Pies czy kot do zdecydowanie najgorszy wybór ze względu na samo dziecko. Te zwierzęta mogą źle odebrać zabawy dziecka, kot może podrapać, pies też może zrobić krzywdę.
spoiler start
Czytałem nawet o przypadkach kiedy psy, ekhm, dokonywały pewnych nieprzyjemnych czynności na małych dzieciach.
spoiler stop
Tak więc najlepiej się wstrzymać. To będzie najlepszy wybór. Ja zwierzaka (nie licząc rybek) nie miałem, nie mam i nie chcę. I jakoś na tym nie ucierpiało moje dzieciństwo. Zresztą po cholerę mi było zwierzę skoro miałem klocki LEGO, plac zabaw i Cartoon Network.
Króliki i chomiki dostają czasami szału w nocy i nieźle hałasują. Mój królik z dzieciństwa lubił podczas "wychodnego" uciec za biurko/komodę i obgryzał kable.
Może lepiej kupić rybkę? Nią nawet 3-latka mogła by się zajmować sama lub przy drobnej asyście rodziców. Chociaż podejrzewam, że szukacie zwierzaka, z uwagi na presję społeczną pt. "A Madzia ma królisia". Więc w ostateczności szczurek będzie najlepszym pomysłem.
Wiem o dwóch królikach, które zginęły z powodu takich właśnie dzieciątek. I tak, były to normalne, zdrowe, delikatne dzieciątka i nie, nie były świadome tego, że zwierzątka się psują. I nie, nie zrobiły tego specjalnie, tak wyszło. Moim zdaniem głupi pomysł.
Dziecko łagodne i spokojne? Nauczyciele mogą mieć inne zdanie.
"Własne" dzieci są zawsze najlepsze, najmilsze, najspokojniejsze i najzdolniejsze itp. Tylko otoczenie ma inne zdanie. Raczej nic się nie zdziała w tym przypadku.
Szkoda zwierząt a jak koniecznie chcesz jakieś zamęczyć to weź gryzonia, szczura najlepiej. Mniejsza strata po śmierci, ewentualnie może zaroić się w okolicy od trutek gdy sąsiedzi zobaczą jak go wywalasz na śmietnik.
Dobrze Ci radzili - ptasznik, grzechotnik - coś co będzie się umiało bronić, ale nie będzie z zasady zainteresowane dzieckiem jako posiłkiem - ten układ daje szanse obu stronom.
Misia pluszowego. Zdajesz sobie sprawę, że tak małe dziecko zamęczy zwierzaka na śmierć?
A co ty wiesz o trzylatkach? I inni podobnie komentujacy?
Zabawne.
na slunsku daja dzieciom gdy koncza trzy lata daja brylke wegla (przynosi szczescie), kilof i wysylaja na tydzien do kopalni bez jedzenia i picia, jesli przezyje to oznacza to, ze jest na tyle silne i na to zasluguje, a jesli nie - no coz...
stanson--> tak tylko Ty i Zielona zabka na tym forum macie dzieci, reszta to pryszczaci gimnazjalisci. Malo tego, nikt z nas na oczy nie widzial i nigdy nie mial kontaktu z jakimkolwiek dzieckiem a co dopiero 3 letnim! Nadzwyczaj rozumnym, rozwinietym, inteligentnym, grzecznym i w ogole
Jak to nie? Mam młodych kuzynów i strach pomyśleć, aby w ich ręce miały wpaść jakiekolwiek zwierzątka.
Najlepszym wyborem będzie rodzeństwo Zielona Żabko. Zróbcie sobie drugiego dzidziusia i będzie gites.
jasonxxx - Więcej niż ci się wydaje.
"Własne dzieci są zawsze najlepsze, najmilsze, najspokojniejsze i najzdolniejsze itp." - Otóż to.
Dzieci zaczynają więcej czaić, gdy mają około 8 lat.
P.S. Kup elektroniczne zwierzątko :D Niech się edukuje, nie szkodząc żywym istotom.
Rodzic ma to do siebie, że nie dopuszcza wielu sytuacji do swojego rozumu. Ja to rozumiem, ale czasem należy wykazać się pewną dozą rozsądku, a nie zaślepienia. :)
Może kup mu Tamagotchi?
Dwa kliknięcia i kupa sprzątnięta. Dwa kliknięcia - zwierzak nakarmiony. Jak się nie spodoba to rzuci o ścianę. Sprzęt z lat 90 więc wytrzymalszy od współczesnych zabawek pokroju iPhone'a.
Żeby tak niemowlęta łatwo obsługiwać to byłoby marzenie....
Mnie rodzice nie lubili bo dostałem Tamagotchi z Alienem :<
Rodzic ma to do siebie, że nie dopuszcza wielu sytuacji do swojego rozumu. Ja to rozumiem, ale czasem należy wykazać się pewną dozą rozsądku, a nie zaślepienia. :)
Co, koleżanki w pracy zamęczają cię gadką o bobasowych kupkach i rzygowinach?
[74] Dodaj do tego cierpienie z nadmiaru kasy. Miesiąc temu czytałem o jakimś drogim zestawie sypialnianym opanowanym przez pluskwy, a teraz jeszcze zwierzątko, które też kosztuje, nie tylko pieniędzy, ale i czasu. No sorry, ale jak wydawać pieniądze, to mądrze.
Przeczytałem tylko kilka postów ale i tak się wypowiem. Jakiekolwiek zwierze dla 3-latka nie jest dobre.
"pytam o zwierzaka nie pluszaka" - 3-latka nie rozumie przecież co to znaczy odpowiedzialność za zwierzę a tym bardziej opieka. Z własnego doświadczenia tylko powiem (i nie obrażaj sie) ale zwierzaka jeśli chcesz to weź dla siebie a napewno nie dla dziecka które nic nie rozumie i pare lat jeszcze niewiele będzie, ale chyba tego nie rozumieją niektórzy. Najwczesniej to mysle że 7 lat w zupełności wystarczy i na pewno nie wcześniej i na pewno nie królika, chomik myśle że byłby dobry ale na pewno nie teraz.
Ludzie co wy pieprzycie? :)
Chrzesnica dostala pare miesiecy temu chomika i bawi sie z nim doskonel. Chomikowi krzywda sie nie dzieje. Chrzesnica konczy 3 latka w lutym dopiero.
edit: Raziel88ck skad ty bierzesz takie bzdury?!
Najlepszym towarzystwem dla malucha jest siostrzyczka lub braciszek.
Nie popadajmy ze skrajności w skrajność. To, że dziecko jest małe, nie znaczy od razu, iż będzie się pastwić nad zwierzakiem i rzucać nim, jak zabawką. Z drugiej strony, nie uwierzę w historie o 3-letnim dzieciaku, który będzie się opiekował myszką/króliczkiem/szynszylą czy czego tam dusza zapragnie w podręcznikowy sposób.
Oczywiście da się pogodzić dwa fakty w ten sposób, że rodzice zajmują się zwierzakiem, czyli będą go karmić, pielęgnować czy czyścić klatkę, a ich pociecha będzie się z nim tylko bawiła. Co i tak nie zmienia nic w kwestii możliwej krzywdy, bo dzieci naprawdę nie zawsze rozumieją, iż zwierzętom można zadawać ból.
hopkins - Z tego, że większość dorosłych ludzi nie potrafi być odpowiedzialna. Czego zatem oczekiwać od małych, kształtujących się pod względem fizycznym jak i psychicznym dzieci?
Może i uogólniam, ale taka jest rzeczywistość.
Róbta zatem kolejnego bobaska, a nie.
Właśnie, zróbcie kolejne dziecko, niekoniecznie czekając do przerwy w dostawie prądu. Dla rodzeństwa (zabawa) i dla rodziny (na emeryturę). Lulz.
To chyba nie tyle kaprys dziecka, co kaprys rodziców. Standardowe poglądy - pies i kot nie, bo to za duża odpowiedzialność, za to takie małe, co może żyć w klatce, jak najbardziej! Bo przecież wystarczy klatkę wysprzątać, dać jeść i pić i gra gitara. Jak dziecko chce, to się może poprzytulać. A czy ktokolwiek wpadł na myśl, że chomiki/świnki/króliki nie mają w genach zapisanej potrzeby przytulania, bawienia się itd? Z gryzoni najbardziej socjalne są chyba szczury, no ale szczury wiadomo - fe, obrzydlistwo.
Nie mam nic przeciwko hodowaniu gryzoni - pod warunkiem, że robią to osoby dorosłe i dojrzałe. Szkopuł tkwi w tym, by zrozumieć, że sensem posiadania zwierzęcia jest zapewnienie mu dobrobytu /szeroko rozumianego/, a nie zaspokojenie własnych egoistycznych potrzeb. Niestety niektórzy tego nie rozumieją, niezależnie od tego, czy mają 3 lata, czy 30.
Odpierając ewentualne ataki: dziecięciem będąc miałam chomika i myszkę i z perspektywy czasu, bardzo tego okresu żałuję. Moje dzieci natomiast chomika/świnki/szczurka/whatever raczej nigdy się nie doczekają - chyba że będą dorosłe i w pełni odpowiedzialne.
Jak to było z moim kuzynem w podobnym wieku? Ano, przyszedł kiedyś z pytaniem "Mamo, dlacego chomik sie nie rusa?"
BTW - chomiki są owszem, głupiutkie, ale fajne, śmieszne i sam wspominam posiadanie takiego miło. Tylko niestety trzeba je najpierw oswoić.
Czy wy myslicie, ze 3 latka bedzie wymieniala chomikowi trociny, karmila go i uzupelniala poidelko? :)
Ona ma sie cieszyc jak patrzy, jak sobie chomik lata po pokoju/ klatce. Poglaskac, wziac na rece. Tyle.
Odpierając ewentualne ataki: dziecięciem będąc miałam chomika i myszkę i z perspektywy czasu, bardzo tego okresu żałuję. ;(
Małpa ? Moźe okoń ?
hopkins - no dokładnie, jesteś chyba jedyną osobą która dobrze zrozumiała mój temat :)
Megera - cóż, niestety jesteśmy egoistami i nie mamy żadnej wyższej idei posiadania chomika, nie chcemy ratować jego biednego małego życia przed okrucieństwem świata, nie chcemy żeby był pełnoprawnym członkiem rodziny itd., myślę że podobnie jak większość ludzi którzy takiego kupują, oprócz fanatyków ochrony praw zwierząt których jak widzę tu sporo :P żeby nie było - znęcać się nad nim również nie mamy zamiaru, ot zwykłe posiadanie gryzonia i tyle
A czy ktokolwiek wpadł na myśl, że chomiki/świnki/króliki nie mają w genach zapisanej potrzeby przytulania, bawienia się itd? you made my day, lol :D
zresztą - na pewno takiemu gryzoniowi nie będzie u nas gorzej niż w sklepie zoologicznym, a dziecko go nie udusi bo będzie w klatce, a wyjmowany, karmiony, opiekowany tylko przez nas, więc dajcie już spokój i po prostu mi doradźcie którego zwierzaka wybrać... żeby dziecka nie pogryzł i nie podrapał za bardzo
hopkins, pisałeś że u Ciebie dzieciak dostał chomika i jest gitara, czyli że chomik to dobra opcja? bo zastanawiam się teraz nad chomikiem, świnką morską i szynszylą
Zielona Żabka sam sie zdziwilem jak ladnie sie z nim bawi. Podejdzie do klatki, otworzy ja sobie, wyciagnie chomika, polozy na lozko i patrzy jak ten zasuwa :) Kula dla chomika to tez bardzo dobry pomysl, bo jedyna obawe jaka mialem to, ze moze nieopatrznie chomika przydepnac ale sie nic takiego na razie nie przytrafilo. Wazne, zeby chomik nie byl wredny i nie gryzl po lapach jak sie go chce wyciagnac :)
Raz zawalu prawie dostalem jak zobaczylem, jak mloda polozyla chomika na lozku i zaczela skakac na drugim koncu lozka, zeby chomik tez podskakiwal. Juz tego nie robi :>
Świnki morskie są dosyć mało wymagające i niezbyt szybkie, potrafią pozyc pare lat. Szynszyla to już chyba większy kaliber, powinna mieć duża klatkę itd.
W wieku trzech lat dostałem królika i jakoś przeżył długo ze mną ;) Tak jak wspomniał hopkins - nie zmieniałem mu trocin, z czasem dopiero zacząłem karmić i poić.
A tak na marginesie, taka ciekawostka: ja go dostałem to chciałem nazwać Łoś, rodzice mi to wybili i skończyło się na Kukułce. Dla rodziców nazywali go (tak, go!) Zuzia, a ja potem zmieniłem na Zazu.
Fajnie mieć zwierzaka, jak jest się małym ;)
Ja dostalem zolwia wodnego. Lucek go nazwalem ale bylem juz troszke starszy :) Juz musialem sie nim sam zajmowac, zmieniac wode i tak dalej. Chyba z 6~7 lat mialem i cieszylem sie jak glupi.
Dla wszystkich, którzy nie wierzą, że 3-latek może nie udusić zwierzęcia przy pierwszym kontakcie - da się. Ale tylko, jak się z dzieckiem rozmawia, miast sadzać go przed telewizorem i liczyć, że wychowa się sam aż do momentu, w którym będzie musiał iśc do podstawówki i znów mamy problem z głowy do osiemnastki, bo "szkoła wychowa".
Dwuletnie dziecko, wychowane, a nie odchowane, krzywdy zwierzęciu nie zrobi, jeśli się mu wytłumaczy, że to żywe stworzenie. Przykład znany z autopsji - dwulatka (obecnie prawie trzylatka) poznała się z małym psem, wyglądającym jak przytulanka, jakich ma wiele. Po wytłumaczeniu jej, że nie można go łapać za ogon, mocno ściskać ani się z nim walać po podłodze jak z pierwszym lepszym misiem, za to można głaskać (delikatnie), trzyma się zasad do dziś i bardzo psiaka lubi, a on przed nią nie spieprza, bojąc się panicznie, że go zgniecie. Wszystko oczywiście i tak pod nadzorem, ale póki co, dzieciak jest cholernie rezolutny i wie, czym się różni zabawka od żywej istoty.
No, ale po raz kolejny powtórzę, to kwestia wychowania i wytłumaczenia dziecku, na czym świat stoi, zamiast bezstresowego rozpuszczania latorośli, której nic się nie odmawia.
Zaś co do pytania Żabki - gryzonie (poza szczurami), jak zostało powiedziane, są głupie jak but z lewej nogi i pociecha z nich marna, szczególnie dla 3-latka, który ma problem ze skupieniem się na jednej rzeczy przez 5 minut. Jasne, to dobry początek treningu odpowiedzialności, choćby miał się maluch przyglądać, jak się nim zajmują rodzice.
ALE - zawsze najlepszy w takim wypadku jest pies. Mówisz, że nie chcecie z nim wychodzić o dzikich porach? Psa da się wychować, by wychodził o takich godzinach, jakie wam pasują i wcale nie jest to straszliwie uciążliwe. Przy okazji, choćby wygladał jak kulka futra do przytulania, nie da się łatwo udusić nawet dziecku o wyjątkowych umiejętnościach mordowania zwierząt. Poza tym, jeśli zostanie odpowiednio wychowany, nie ugryzie członka rodziny.
Sam miałem psa od praktycznie narodzin (pojawił sie w domu niemal równocześnie ze mną) i nie wyobrażam sobie lepszego towarzysza zabaw dla dziecka.
Yoghurt +1
Pies, labrador, lub cos mniejszego, polecam, bedą jak 2 bratnie dusze teraz :)
Króliczek. Małe dzieci kochają króliczki.
Miałem w opiece Staffa (nie mylić z Amstaffem). Wtedy moje bliźniaki miały 2,5 roku. Nie mogłem uwierzyć, że akceptuje moją córkę siedzącą mu między łapami i ściskającą go za szyję.
Są psy i są psy.
Jeżeli się na nich znasz - pies zrozumie WSZYSTKO.
Co do wychodzenia - mój Shih-tzu wychodził o 10:00 (czasem nawet mu się nie chciało) a najpóźniej o 24:00, beż żadnego problemu.
Mój pierwszy pies rozumiał, kiedy kazałem mu się wysikać w ogródku (np. jak załatwiał potrzebę nie w tym miejscu), rozumiał - idź pod drzwi, idź pod balkon, idź do pokoju (mojego). Doskonale na polecenie szedł do wymienionych członków rodziny. Jeździłem z nim na rowerze w zaprzęgu i próbowałem go nauczyć komend "w lewo" i "w prawo" na skrzyżowaniach dróg, ale już nie zdążyłem.
Co do psów "dla dzieci" to po przeglądnięciu leksykonu znajdziesz taką rasę, która będzie najlepiej odpowiadała twoim warunkom. Bo PSA kupuję się do WYMAGAŃ i ZADAŃ a nie dla wyglądu. Dlatego niektórzy potrzebują Rotweiler'a czy Dobermana (który IMHO również jest świetnym kompanem w domu), a inni psa zaprzęgowego, czy łowieckiego, a jeszcze inni kanapowca.
Jeżeli będę decydował się na psa (moje bliźniaki teraz dochodzą do 4 lat, ale raczej z tym poczekam +2/3 lata) to nie inaczej niż Shih-tzu lub King Charles Cavalier Spaniel.
Chomika czy inne gryzoństwo odpada - wiem że nie dalibyśmy rady upilnować. Maluchy są za sprytne i zbyt energiczne.
Może żółwia? Jest szansa że nie udusi przy pierwszym kontakcie, ale z drugiej strony może będzie bulwers "CZEMU ŻÓŁWIK SIE SCHOWAŁ?!!! CE ŻÓŁWIKA!!!" po czym może mu zrobić krzywdę chęcią wydłubania go. No i żółw jest w stanie swoją szczęką zmiażdżyć palec.
W wieku 3 lat dopiero można dać dziecku plastikową zabawkę, a Ty chcesz dać mu żywe zwierzę. Zastanów się czy te kilka chwil szczęścia dziecka są warte późniejszego płaczu no i martwego zwierzaka :(
Osobiście wstrzymałbym się co najmniej 2 lata i wtedy jakiegoś szczura czy chomika. A w międzyczasie Tamagotchi czy np. Eye Peta na PS3. :)
A propos głupoty chomików -swojemu dawałem często cała biszkopty. Widok jak bezskutecznie próbował je skitrać do domku przez zbyt małe okienko/drzwi - bezcenny.
Takie to straszne kiedy dziecko zabije jakiegoś głupiego gryzonia(a bardzo łatwo to zrobić)? Jedynie strata pieniędzy i tyle. Ja w ogóle nie rozumiem jak można trzymać takie zwierzę w klatkach itp. tylko dla zabawy czy rozrywki, a nie np. na obiad, tak jak to jest z królikami i wtedy jeszcze ma to jakiś sens.
Hut -> ho ho ho, ale jestem kontrowersyjny, prawdziwy nonkonformista pierwszej klasy ze znaczkiem jakości.
Hopkins -> Jasne, że to odpowiedzialność. Ale dom bez jakiegoś sierściucha wszelkiej maści i rozmiaru to nie dom, koniec końców zawsze warto się poświęcić :)
ok, ja bardzo lubię psy, ale pies raczej nie będzie szczęśliwy zostając 9 godzin dziennie sam, a gryzoń zawsze ma jakieś tam kręciołki i inne zabawki w klatce, po za tym nie wyobrażam sobie trzymać w bloku psa, szkoda psa
w tym momencie jesteśmy już zdecydowani na zwykłego chomika, chyba że ktoś spróbuje mnie jednak namówić na świnkę morską :)
Akurat nie chodziło mi o gryzoniowy ból istnienia, tylko prostą sprawę - jak chomik/króliczek/świnka nie będą miały "ochoty się przytulać", to po prostu dziabną albo podrapią. I będzie płacz i zgrzytanie zębów. Chomik jest najsłabszym pomysłem - małe, kruche i krótko żyjące, do tego dość często chorujące.
Ja miałem gryzonie w wieku 4 lat i więcej, znaczy się rodzice mieli, bo ja chciałem :)
Ale byłem też niespotykanie inteligentnym dzieckiem. I cóż, tak mi już w sumie zostało ;)
Ale gryzoń to marna atrakcja dla dziecka, 2 tygodnie zabawy, a potem takie zwierze idzie w odstawkę. Zmuś się do kota, bo to zwierzaki nieporównywalnie bardziej atrakcyjne, a obowiązków jest przy nich na dobrą sprawę mniej niż przy króliku
Jeśli chomik lub jakiś inny gryzoń ma zostawać na taki długi czas sam, to lepiej kupić dwa. Np. dwie samiczki.
@Zielona Żabka,
Miałem kiedyś, starszym dzieckiem będąc chomika (właściwie to był zwierzak siostry) - miło wspominam, nie wiem dlaczego wszyscy tak tego chomika hejtują ;-)
Czyste to-to było, fajne, puchate, "sweet" i nie gryzło (weź poprawkę, że zdarzają się jednak osobniki agresywne).
Siostra przyniosła go jak był jeszcze bardzo mały wraz z jednym z tych życiowych poradników jak się takim gryzoniem zajmować ;-) O dziwo, było tam kilka naprawdę przydatnych rad - choćby takich, żeby wstawić mu do klatki mały słoik, do którego będzie się załatwiał (potwierdziło się w 100% - zwierzak tam "lał i srał", więc słoik trzeba było czyścić codziennie, ale za to klatkę rzadziej). Pielęgnacji też jakiejś specjalnej nie wymagał - dobrze jest kupić mu jedzenie, na którym będzie mógł nieco stępić ząbki i co jakiś czas trzeba mu obciąć pazurki (mój był wtedy nieźle zestresowany).
Jedyna "wada" tego zwierzaka, to fakt, że krótko żyje: jakieś 2-3 lata max. Wasza latorośl będzie przeżywała, kiedy "zejdzie", z drugiej strony jest to też jakaś szkoła życia. Warto jednak dziecko na to przygotować. Wiadomo też, że zwierzakiem będziecie się głównie zajmować Wy (rodzice), ale warto dziecko też włączyć w część obowiązków (karmienie, pojenie, wymiana ściółki w klatce) - oczywiście pod waszym nadzorem. To uczy odpowiedzialności.
ps. Wypowiedzi hejterów nie bierz na serio ;-) Takie już jest to forum, gdzie "cennych rad" udzielają rodzicom bezdzietni nastolatkowie - vide "yntelygent" z drugiego posta, który temat strollował (pozostali też nie lepsi, z małymi wyjątkami).
ps2. Moja córka ma 2,5 roku - w domu zwierzaka nie mam, ale u teściów pojawił się właśnie mały kotek. A teściowa zajmuje się córką dopóki żona nie skończy pracy. Wbrew zapowiedziom bezdzietnego raziela i innych nastolatków mała nie zmasakrowała kota, nie udusiła i nie zrobiła mu nic złego - wystarczyło jej raz powiedzieć, że to żywe stworzenie i wytłumaczyć co wolno a czego nie :). Chętnie z babcią go karmi, bawi się z nim, głaszcze, a kot nie spierdziela. Także po raz kolejny powtórzę - zignoruj wypowiedzi bezdzietnych trolii :D
To może małe akwarium ? Ładnie wygląda podświetlone.
-Synku...- pyta mama -... czemu masz mokre włoski ?-
-Pocałowałem rybkę na dobranoc-
Bulzaj -> Bo szczury są przecież fe i ble i mają w sobie jakieś wewnętrzne fuj.
Poza tym, jak ci się trafi taki z trzema łapkami, istnieje ryzyko, że ci wyrośnie na brzydkiego, grubego anglika.
Poza tym, jak ci się trafi taki z trzema łapkami, istnieje ryzyko, że ci wyrośnie na brzydkiego, grubego anglika.
Yoghurt -> :*
Żabka - a pies?
Pies wychowany od małego z dzieckiem będzie świetnym towarzyszem. Koty też nie są złe, ale generalnie mają dzieci gdzieś ew. przed nimi uciekają :D Poza tym mały kot może być zazdrosny o dziecko, no i mały kot drapie... mały pies w sumie też :D
Ależ ten Yoghurt zdziadział.
Jasiu -> Żabka nie chce zostawiać psa na pół dnia samego, dlatego też w sumie słusznie nie bierze, choć byłby to najlepszy wybór.
A kota wziąć nie może, bo wyssie dziecku duszę. Chyba, ze urodziło jej się rude potomstwo, wtedy nie ma żadnych obaw.
Ego -> Que?
Ja mam szczura.
Bardzo sympatyczne zwierze. I szczfane.
Ale ze szczurami bywa różnie - niektóre są bardzo inteligentne i towarzyskie a inne... cóż... inne po prostu mniej.
No i dobrze by było posiadać pokój, w którym nikt nie śpi. Nie jest łatwo zagonić szczura do łóżka, oj nie. A o 2 może mu się ubzdurać, że ma smak na kostkę wapienną.
Ale co do tematu:
Zielona Żabka -> Ja bym polecał dinozaura, bo sam miałem i dobrze wspominam. Ale koledzy mieli kotki i psy a też się cieszyli, więc sama sobie wybierz:
http://allegro.pl/listing.php/search?category=11818&string=tamagotchi
Albo spytaj się rodziców dziecka jakie chcą mieć zwierzątko, albo wstrzymaj się X lat aż dziecku się ubzdura "Mamo, mamo możemy mieć XXXX" to problem z głowy, bo masz zagwarantowane przynajmniej częściowe zainteresowanie zwierzakiem ze strony trzylatki ;)
I mam nadzieję, że rodzice wiedzą, że prezent dla ich dziecka zamierza być żywy przez jakiś czas. Jakby mnie znajomi zafundowali taki prezent to bym się tak wnerwił, że trafiłbym na pierwsze strony gazet.
Żabka nie chce zostawiać psa na pół dnia samego, dlatego też w sumie słusznie nie bierze, choć byłby to najlepszy wybór.
To kota tym bardziej. Może nie płaczą wtedy tak głośno jak psy, ale zdecydowanie gorzej przeżywają opuszczenie.
no i mały kot drapie... mały pies w sumie też
Małe psy to raczej gryzą niż drapią. A gryźć potrafią piekielnie. I te ząbki jak igły. No cóż, taki mają etap rozwojowy.
***
Też bym obstawiał szczura, mimo że mamy wpisaną w tradycję wielowiekową nienawiść do nich :)
i proszę mi nie pisać że świnki morskie to nie zabawki do głaskania tylko pełnoprawni członkowie rodziny
Może nie "członkowie rodziny", ale na pewno nie zabawki...
Jak chcesz zabawkę to kup lalkę/pluszaka...
A tak w ogóle, to się podepnę pod temat.
Jakieś trzy lata temu miałem kupować szczurka, ale zrezygnowałem, bo stwierdziłem, że nie będę miał czasu się nim/i zajmować. Wątek przypomniał mi o tej sytuacji, a że teraz nie będzie to dla mnie takim problemem, to pomyślałem, że na święta mogę sprawić sobie prezent. Pytanie tylko, czy pies może być zagrożeniem dla takiego zwierzaka? Kundelek jest spokojny, czasami trochę zazdrosny, ale ogólnie do innych zwierząt jest nastawiony przyjaźnie. Parę dni temu wziąłem spod okna ptaka, bo uderzył o szybę i się poobijał, więc musiałem go wziąć na kurację, a pies tylko go obwąchał i nic mu nie robił, także myślę, iż nie byłoby to problemem. Pytanie tylko, czy ma ktoś szczury i inne zwierzęta jednocześnie, np. kota albo psa? Są z tego powodu jakieś problemy?
marcus --> Tak na prawdę to nikt jednoznacznej odpowiedzi nie da, bo to zależy od psa :)
Mój poprzednik psiak (terier czeski), jak od siostry przynosiliśmy chomika na przechowanie na czas jej wyjazdu, to pies wyczuwał od razu i za wszelką cenę chciał się dobrać do klatki. Szczęśliwie był niski, więc wystarczyło postawić na stole, ale pies był poddenerwowany. A jak w mieszkaniu mieliśmy mysz polną (nie wiadomo, jak do nas trafiła) to bez pudła ją wyniuchał i starał się wygonić zza szafek w kuchni :)
Za to aktualny pies, kundelek, kompletnie nie zwraca uwagi.
Sęk w tym, że terier czeski był "projektowany" do polowania, więc ma silny instynkt. Za to mój kundelek instynktu nie ma za grosz, za patykami nie biega, za zającami nie goni, to i chomika nie rusza. Ale czort wie, jakiego ty masz psa. Więc najlepiej chyba wypożyczyć jakieś zwierzątko od znajomych i sprawdzić :)
Herr Pietrus --> A propos chomików i głupoty - chomik siostry miał domek na kupie trocin, bo sobie podsypywał. Domek był z pudełka do golarki, trochę zniszczone, więc z jednej strony była dziurka.
Chomik dostał jabłuszko - okrągły mały kawałek. Brał go, wsadzał w rogu do norki, ten wypadał przez dziurkę, staczał się. Chomik wychodził, brał jabłko, wsadzał w rogu do norki, ten wypadał przez dziurkę, staczał się, chomik wychodził...
Kurde, męczył się tak kilka minut, w końcu się zlitowałem i dziurkę zatkałem, ale co się uśmiałem to moje :) A wystarczyło położyć w drugim rogu domku :)
Predi2222 ---> [103] "ok, ja bardzo lubię psy, ale pies raczej nie będzie szczęśliwy zostając 9 godzin dziennie sam,"
Nazwałem ją Amsi.
I wiem jedno, życie moje i mojej zony, nigdy już nie będzie takie same.
A za 6 m-cy dzidzius i żąadnych obaw o kotkę a tym bardziej o dziecko. JUz teraz, przy wizytach 4letnej siostrzenicy, Amsi zachowuje sie wzorowo, a ma dopiero 7 tygodni!
Kapciu nie boicie sie tych przebieglych kocich bakterii, ktore moga zaszkodzic kobiecie w ciazy? :)
+1 do kota/psa
Fajniejsze zwierzaki, bardziej rozumne i zabawowe, niż jakieś gryzonie. Plus-żyją dłużej od gryzoni.
No ale co w ogóle dziecko myśli o posiadaniu zwierzaka? Bo słowa nie widziałem na ten temat ;). Chce, męczy o niego? Mówi, co by chciało? Bo jak to jest inicjatywa rodziców, a nie dziecka, to nie ma sensu w tym momencie.
hopkins, jeśli mówimy o tym samym urban legend, to nie bakterie, tylko pierwotniaki. :P
kapciu, ja bym się nie cieszyła, 7tygodniowemu kociakowi charakter zdąży się jeszcze 3 razy zmienić. ;>
Oczywiście, próby wciśnięcia za dużego kawałka to klasyka gatunku, chomiki siostry też się mocowały :)
A mi się jeszcze przypomniały próby wchodzenia do domu mojego psa - z długim kijem w pysku. Fakt faktem, po paru próbach załapał, że trzeba wchodzić bokiem, ale śmiechu też było sporo :)
Megera, toksoplazmoza to nie urban legend, tylko potwierdzony fakt medyczny. Pierwotniaki wywołują u płodów śmiertelne zmiany w układzie nerwowym. Tak właśnie sobie przypomniałem, że szczury też mogą być nosicielami toksoplazmozy.
Wszystkim doradzającym koty. Proszę, zastanówcie się nad tym, co radzicie. Ich przez min. 9h dziennie nie ma w domu. Tego się kotu nie robi. Po jakimś czasie dostanie depresji.
jiser, udowodniono też, że by doszło do zakażenia toksoplazmą, to właściwie trzeba zjeść surowe mięso. Więc wypadałoby zerwać z tym bzdurnym przekonaniem, że jak się jest w ciąży, to powinno się koty z domu wywalić - no chyba, że kobieta w ciąży zmienia się w krwiożerczą istotę.. :)
[107] lodrpilot - Wbrew zapowiedziom bezdzietnego raziela i innych nastolatków mała nie zmasakrowała kota, nie udusiła i nie zrobiła mu nic złego - wystarczyło jej raz powiedzieć, że to żywe stworzenie i wytłumaczyć co wolno a czego nie
No właśnie. Pewnej grupie osób ciężko wyjaśnić, bo mają jakieś swoje wyobrażenie wyssane z palca, że 2-letniemu dziecku można normalnie wytłumaczyć, że zwierzątko jest żywe, że czuje, że nie można ciągać za ogon, że trzeba się opiekować, głaskać czy karmić. Jedna taka rozmowa załatwi sprawę, co jak widać niektórym wydaje się bardzo dziwne czy niemożliwe.
A Zielona Żabka ma już 3-letnią córkę, która rozumie z większości sfer ludzkiego życia dokładnie tyle samo co dorosła osoba, więc hejtowanie w tym wątku dot. katowania zwierząt przez dzieci jest co najmniej zabawne.
Mam 3-letnią córkę i też uważam, że dziecięcej tzw. inteligencji nie ma co przeceniać, ale tej hejt jest zupełnie niezasadny. Z drugiej strony, zupełnie nie ma co liczyć na to, że 3-latek będzie się zwierzątkiem zajmował. Nie ten poziom rozwoju. Dlatego zwierzątko trzeba kupić dla siebie, a nie dla dziecka.
Megera ~~~>
Nie jestem specjalistą, ale krótki research w internecie doprowadził mnie do następujących informacji:
Ocenia się, że w Polsce do 70% kotów jest zarażonych tym pasożytem. Wśród ludzi w naszym kraju obecność przeciwciał świadczących o kontakcie z pierwotniakiem stwierdza się u około 50-80% populacji, przy czym z wiekiem prawdopodobieństwo styczności z pierwotniakiem rośnie (w wieku 25 lat sięga 25%). Jest to równoznaczne z częstością występowania tej choroby.
Człowiek natomiast zaraża się drogą pokarmową, zjadając zakażone produkty pochodzenia zarówno zwierzęcego (surowe, niedogotowane, grillowane lub wędzone mięso), jak i roślinnego – warzywa i owoce zanieczyszczone oocystami z kału kota. Są one zakaźne także dla innych nosicieli pośrednich. Istnieje potencjalna możliwość zarażenia się przez kontakt z wydzielinami i wydalinami innych zwierząt, u których cysty występują w śladowych ilościach. Możliwe jest także zakażenie przez wniknięcie oocyst przez spojówki lub mikrourazy na skórze dłoni podczas przygotowywania mięsa lub pracy w ogródku.
Potwierdza to podobne informacje, które usłyszałem kiedyś od znajomego weterynarza. Za źródło potencjalnego zagrożenia określała sprzątanie kocich odchodów. Z drugiej strony, tokso można się zarazić za pośrednictwem kału na kurzych jajach albo niepieczonego mięsa z kurczaka. Chodziło też jedynie o zakażenie pierwotne, nabyte w trakcie ciąży lub niedoleczone przed nią.
Najbardziej odporny na skręcanie i zginanie jest chyba kot.
jiser, musiałabym odkopać swoje notatki sprzed paru lat /Internet nie jest dla mnie wiarygodnym źródłem wiedzy medycznej/, natomiast z tego, co pamiętam, to faktycznie większość kotów to osobniki seropozytywne /co nie znaczy chore/, a drogi zakażenia, jakie zacytowałeś, właściwie są stricte teoretyczne. Straszenie, że sprzątanie kocich odchodów może być źródłem zakażenia, powinno odejść do lamusa, w obecnych czasach i z obecnym stanem wiedzy to jest "sensacja" godna "Pani domu" czy "Świata kobiety", a nie fachowej, specjalistycznej wiedzy.
Myslales o tamagotchi :D? Ew. Furby