Castlevania: Lord of Shadows - czy jest chociaż backtracking?
Nie wiem czy kupić Castlevanie: LoS na PC. Z jednej strony wygląda na fajny slasher, na padzie gra się bardzo wygodnie, grafika też mi bardzo odpowiada.
Z drugiej strony, pograłem w demo na Steamie, i na maksa zniechęciło mnie do gry. W demie jest kompletne zero swobody eksplorowania świata, odgrywamy scenę za sceną, i mamy praktycznie zero swobody co do tego gdzie i w jakiej kolejności pójść. Wygląda toi jak prymitywny slasher w stylu GoW, i niestety nic więcej.
Jazda na koniu to beznadziejny endless runner przetykany sekwencjami QTE - porażka na maksa.
Ale czytałem gdzieś, że w LoS można zwiedzać już odkryte levele. Więc moje pytanie -czy w tej grze mamy chociaż chwilę swobody, gdy gra nie prowadzi nas od jednej do drugiej cutscenki i mamy wybór gdzie i kiedy chcemy iść... czy są sekwencje spokojnego zwiedzania lokacji, albo swobodnej jazdy na mountach?
Bo jeśli nie, to szkoda mi 30 ojro, i poczekam na część drugą, która będzie trochę sandboxowa, przynajmniej w takim stopniu jak była Zelda...
No i naszła mnie refleksja, że mogli nie wydawać tego dema, może przez pomyłkę bym kupił, a tak kompletnie mnie odrzuciło od fajnie opisywanej gry z serii, którą bardzo lubię...
Demo ma sie nijak do samej gry.
Juz bardziej reprezentatywny bedzie jakis dluzszy gameplay z youtuba. Osobiscie uwazam ze gra warta tej ceny.
Dawno gralem wiec nie chce wprowadzic w blad, ale zdaje sie poza paroma scenami nie ja jazdy na zwierzach, backtracking to kwestia zdobycia kolejnych zdolnosci, ktore pozwola pokonac wczesniejsza przeszkode.
nie warto
z takich świetnych poprzednich części nie zostało nic. Są poszczególne levele, idziesz od jednego do drugiego pkt. MOżesz powtarzać poszczególne poziomy.
No właśnie, bo w swojej szczytowej formie - czyli w Symphony of the night - seria słynęła ze swobodnej eksploracji, przecież to od jej nazwy powstał cały minigatunek - "metroidvania".
Czyli swobody na miarę odsłon 2D nie ma co oczekiwać?
Nie przypominam sobie aby był w tej grze koń. :P NIe pomyliło się Wam z Darksiders? Potwierdze słowa Mitsukaia, gra warta swojej ceny. Całkiem przyjemna fabuła, mistrzowskie lokacje, voice acting (Patrick Stewart!), combody. Spodobała mi się dynamika walk. Nie jak DMC gdzie jest więcej rozbłysków i innych takich światełek, a i trzeba też ruszyć głową :) Backtrackingu jako takiego nie ma bo lokacje są to dość duże obszary, po których przynajmniej za pierwszym razem idziemy liniowo, ale nie ma sytuacji, w której utkiemy na amen i możemy powrócić na początek poziomy kilkoma drogami. Przeważnie brniemy przed siebie zwiedzając poboczne pomieszczenia. :) Po przejściu danej lokacji możemy sie do niej cofnąć za pomącą menu (12 rozdziałów i każdy chyba ma 10 poziomów).
[5]
Byl kon i chyba nawet warg(?) - w niektorych etapach zaczynales gre jadac w "tunelu".
Ale fakt faktem NIE jest to metroidvania. Raczej jest to 20-30 (? nie wiem, nie skonczylem gry) pomniejszych etapow, kazdy na ~10-15 minut gry. Po przejsciu etapu mozesz do niego wrocic i zakonczyc dodatkowe zadania (przejdz etap zabijajac 30 goblinow itp.) i zebrac znajdzki (czesto musisz miec skilla/przedmiot ktory znajdziesz dalej podczas gry). Wiec backtracking jest, ale nie ma jednego wielkiego swiata a jedynie male poziomy.
Z drugiej strony, pograłem w demo na Steamie, i na maksa zniechęciło mnie do gry. W demie jest kompletne zero swobody eksplorowania świata, odgrywamy scenę za sceną, i mamy praktycznie zero swobody co do tego gdzie i w jakiej kolejności pójść. Wygląda toi jak prymitywny slasher w stylu GoW, i niestety nic więcej.
I mniej wiecej tak wyglada cala gra. Od czasu do czasu mozesz pojsc w lewo a nie w prawo ale ostatecznie skonczysz w tej samej lokacji (na lewo znajdziesz 5 goblinow, na prawo 1 warga i 3 gobliny).
Jazda na koniu to beznadziejny endless runner przetykany sekwencjami QTE - porażka na maksa.
Yup. Pozniej jezdzisz na innych potworkach i w niektorych przypadkach mozesz nimi nawet sterowac po etapie (a nie endless runner), ale zazwyczaj i tak potrzebne to jest do ominiecia jednej zagadki. Np. masz miejsce z respawnujacymi sie w nieskonczonosc wargami - gdy juz dosiadziesz go (respawn zatrzymuje sie), musisz przeskoczyc nim rozpadline aby dostac sie dalej. Jak nie przeskoczysz - masz nowe wargi na respawnie. Jak przeskoczysz, zabijasz go i idziesz dalej.
Osobiscie struktura gry mi sie niezbyt podobala, ale najbardziej irytowaly mnie walki z bossami, ktore tez sa jednym wielkim QTE. Problem jest taki, ze np. huśtamy się na nodze giganta, widac, ze musimy skoczyc w lewo ale trzymanie pada w lewo nie dziala - bo okazuje sie, ze musimy trzymac go w gore. Albo w dol. Jak sie nie uda to spadamy i od nowa 2 minuty wspinaczki. Po 4-5 QTE na drugim kolosie, kiedy znowu spadlem bo nie "odgadlem" co mam wcisnac darowalem sobie i gra poszla w kat. Mowilem sobie, ze wroce do niej, ale po drodze pojawily sie ciekawsze tytuly i tak sobie lezy w szafie i kurzy sie.
AAaaa no tak, fakt, przypomniałeś mi :) W sumei dobrze, bo dosiadaliśmy go ze 2-3 razy na kilkanaście sekund :)
12x10 poziomow? (teraz doczytalem) Lol, to ja wymieklem na poczatku gry :D
Z tego co pamietam, moge sie mylić :P MNie gra bardzo przypadła do gustu, cala zrobiony. :)
Dwójeczka ma strukturą przypominać kultowego Soul Reavera - przy tym świecie, i tak ładnej grafice, będzie na prawdę fajna. A z tą jedynką zaznaczyłem sobie ją na Steamie i poczekam może na jakąś przecenę.
No to szkoda, że zrobili tę grę tak tunelowo.
Tak, czy owak, dziękuje za opinie o grze.
Taki bump po 1,5 miesiaca. W koncu zmusilem sie aby pograc dluzej i...
... niestety nadal gra IMO zawodzi. Lokacje sa sliczne, filmiki swietne ale gameplay ostro posysa. Ta gra jest bardziej liniowa niz co niektore przygodowki, zas sekwencje "akrobatyczne" sa latwiejsze niz w bajkowym prince of persia (ten, gdze Elika ratowala cie przed smiercia i nie dalo sie zginac). Jedyne co moze poczatkowo wydawac sie trudne to walka, az nie dotrze do nas, ze praktycznie kazdego przeciwnika pokonue sie metoda: cios, cios, dodge (albo cios, cios, blok). W 90% przypadkow mozna spamowac blok (blok, blok, blok ad nauseam), dzieki czemu sparujemy atak i przeciwnik dostanie wieksze becki. Co gorsze, przeciwnicy to cholerni bullet sponge - pochlaniaja wpizdu ciosow i nawet uzywajac shadow magic (boost ataku) zabicie zwyklych scierwiakow (juz nie mowiac o ghulach czy szkieletach) zajmuje kupe czasu. Ofc ghule mozna zabic jednym atakiem (chwyt), ale jak na ekranie jest ich 5-6 to zabicie kazdego z osobna tez trwa. Juz nie mowiac o pieprzonych mandragorach, ktorych potrafi byc i 10 na raz.
Walka z bossem (wilkolakiem) byla dla mnie poczatkowo "trudna", tzn. 2x wtopilem, az nie dotarlo do mnie, ze powinienem.... parowac. Czyli spamowac blok. W drugiej fazie walki zas wystarczylo ciagle sie turlac i w miedzyczasie robic 2 ataki (jak wyzej) - nie stracilem nawet hitpointa, ale walka trwala kilka minut. Booooooring.
Ah w grze jest chyba wiecej combosow niz w ninja gaiden sigma 2 (liczac ofc. tylko jeden typ broni), a de facto nie uzywa sie ich prawie wogole. Combosy wyprowadza sie o wiele za dlugo, zas przeciwnik zazwyczaj jest bardzo agresywny i zanim zakonczymy combosa dostajemy w pape i nasz atak zostaje przerwany, Drugie - wiekszosc komb jest IMO dosyc malo intuicyjne i po prostu czlowiek nie przypomni ich sobie w momencie, gdy robi 2x dodge przed szkieletem aby spaowac atak trzeciego. A gdy juz zostanie sytuacja 1v1 z ostatnim wrogiem to... po kiego bawic sie w kombosy jak mozna go ciagle parowac?
Tak wiec: akrobacja IMO ssie, walka IMO jest cieniawa (chociaz przynajmniej wymaga odrobiny uwagi w przeciwienstwie do skakania), gra jest liniowa i prosta jak pret zbrojeniowy, jedynym wyzwaniem moga byc niektore "trials" (potrzebne do platyny), glownie ze wzgledu na RNG (mandragory) lub koniecznosc wyuczenia sie etapu na pamiec (starcia z tytanami). Lokacje sa ladne, filmiki fajne, fabularnie...nie mam bladego pojecia o co chodzi :) Biegam po jaskiniach aby wyladowac w ruinach w jungli, aby nastepnie znalesc sie na jakiejs wiezy w chmurach, z ktorej jestem przeniesiony do snieznej lokacji. Jakos kupy sie to nie trzyma... To nawet Demons/Dark Souls ma bardziej spojny swiat. IMO oczywiscie.
Anyhow jestem pod koniec 7 aktu, gre skoncze i pewnie wyplatynuje (chyba ze bede mial dosyc RNG), ale raczej slabo. Darksiders I i czy nawet slabszy Darksiders II lub Infamous I (2 byl znaaaacznie slabszy) sprawily mi znacznie wiecej frajdy. Juz nie mowiac o starszych castlevaniach, w szczegolnosci tych na DSa. Hell, nawet Dracula X chronicles na PSP (remake ktorejs starszej castle z NESa?) bylo IMO fajniejsze.
EDIT:
praca kamery tez czesto gesto jest do dupy :) Pokazuje nam sciany zamiast przeciwnika, zmienia kierunek o 180 stopni podczas biegu (np. w labiryncie - FUN. not.).
tia,
ode mnie 6/10
kamera ssie do tego stopnia, że aż trudno to opisać
[12]
Tez dalbym cos w tej okolicy. IMO jedna ze slabszych Castlevani. I do tego nuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuudna.
GRYOnline.pl:
tvgry.pl:
