Bezmyślność w Zakładach Komunikacji Miejskiej - W-wa
Jeżdżę do pracy tramwajem. Nie daleko, z 15 min. jazdy. Kasuję biletas 20. minutowy. Kilka dni temu wsiadłem, kasownik i jadę. Nagle bęc i stop. Co jest ?! Autobus pyknął się z osobowym i stoi na torach blokując ruch tramwajów w obu kierunkach. K...wa jasna, myślę, ja to mam fart. Szoferowa tramwaju wylazła z kanciapy i :
-Stoimy bo stłuczka- rzekła smętnym głosem po czym wzięła się za kanapkę, która to wraz poprawiła jej humor, w przeciwieństwie do mnie. Kanapki nie miałem. Czas leci, bilet mi "ubywa", kierowca autobusu miota się w okół niego i słyszę jak mówi:
-Mam zjechać na bok, bo nie wiem? Zjadę to będą kłopoty. Ale wszak blokuję ruch !- Myślał logicznie, kraksa bez ofiar, ale moja "motornicza" poprzez kęs kanapki:
-Czekaj na Nadzór Ruchu-. Czekamy. W okół robi się bajzel czyli korek. Ludzie latają w te i we wte bo nie wiadomo co robić. Nareszcie, jest Nadzór. Autobus zjeżdża z torowiska. Tramwaj rusza. Motornicza kończy kanapkę a mnie /mi/ "skończył" się bilet. W cenniku Przewozu Pasażerów rozlepionym w każdej jednostce MZK stoi idiotyzm /od nie dawna/ jak byk, cytuję:
"Wydłużenie czasu przejazdu NIE wydłuża czasu ważności biletu". Kuriozum, nieprawdaż? Kochana Komunikacjo Miejska, w takiej sytuacji jaką opisałem MUSI WYDŁUŻYĆ i nic mi byście nie zrobili, że skończył mi się czas. Na 20. minutowym jechałem pół godziny z czego 15 staliśmy i wcale nie miałem zamiaru kasować drugiego. Ciekawe, jaki geniusz to wymyślił ? Co by zrobił kanar?
P.S. -To mogłeś się przesiąść w autobus albo co!!- ktoś powie. Mogłem, ale autobus, który mi pasuje, zgodnie z "genialnym" pomysłem wspomnianej firmy, cały dzień jeździ tylko co 30 minut i właśnie śmignął za oknem tramwaju.
myślę, że zgodnie z logiką powinno chodzić o wydłużenie nie spowodowane nadzwyczajnymi okolicznościami jak wypadek, tylko naturalnymi zmianami natężenia ruchu czy nawet pospolitymi w danym miejscu korkami.Ale co by zrobił kanar i jak bardzo są za pan brat z logiką to cholera wie.
Eee, dla kanarow juz za zimno...
Ale wiesz, że taki regulamin nie jest źródłem prawa i że można go podważyć w sądzie? Znaczy nawet jakby kanar ci wlepił karę to byś wygrał w sądzie.
Myślę, że miałeś po prostu chęć na tę kanapkę motorniczej i byłeś zły, że Cię nie poczęstowała :)
Wpisywać miasta, które chcą zjeść kanapkę:
- Warszawa
A tak poważnie, spokojnie wytłumaczyłbyś się z tego nawet po otrzymaniu mandatu od kanara. Wystarczyłoby napisać odwołanie/reklamację i ją odpowiednio uzasadnić. Ten zapis ma prawdopodobnie służyć temu, aby to nie kanar był w tej kwestii decyzyjny, a dopiero odpowiedni człowiek rozpatrujący odwołanie. Ale słyszałem, że kanarowi zdarza się konsultować w podobnych sprawach z prowadzącym pojazd.