Nie tak dawno grałem w Jusant, świetną, piękną grę, która łączy w sobie cechy Grow Home z takimi produkcjami jak Abzu czy Journey. W całej grze główny bohater nie wypowiada ani jednego słowa, a całą warstwę narracyjną poznaje się przez listy i notatki zostawione w świecie gry. Całe doświadczenie jest natomiast nastawione na eksplorację i system wspinania się. I wiecie co? Właśnie z "LGBTQIA+ Characters Wikia" (nie pytajcie jak tam trafiłem) dowiedziałem się, że main charater - Bassa - "jest niebinarny". I zacząłem się zastanawiać, w zasadzie... Po co? Jak ważna i istotna jest ta cecha, żeby ją wkładać do gry, podczas kiedy dosłownie NIC ona nie zmienia ani nie dodaje? Jest w ogóle nie istotna. A skoro tak, to po co w ogóle ją zaznaczać, dodawać, jakie ma znaczenie? Później okazało się, że rzeczywiście gdzieś w jakiejś notatce była wzmianka o samym Bassa, napisana dziwnym, łamanym, "neutralnym płciowo" językiem, żeby zaznaczyć, jak to bardzo Bassa jest niebinarne. Wow. Czapki z głów, oklaski, łzy wzruszenia, stunning and brave.
Przed chwilą natomiast, grając w Dead Space Remake, w rozdziale ósmym znalazłem notatkę, którą macie na screenie, o członku załogi Rousseau, który... No właśnie. Uwierzcie, że na początku, byłem pewien, że są to po prostu literówki w tłumaczeniu, żeby dowiedzieć się, jej, once again, w DS, jest "diversity reprezentacja" i musiałU się pojawić niebinarne załogiszcze... BO TAK.
Serio, ja rozumiem, że część ludzi to debile i gdziekolwiek teraz zobaczą, nie wiem, czarnoskórą postać to krzyczą, że woke, marksizm i koniec cywilizacji. I ja wiem, że to bzdurne hiperbole. Ale serio, jest też druga strona tej monety i faktycznie zaczynam zauważać konsekwentne wstrzykiwanie tych treści do gier.
Branżunio, co jest z Tobą nie tak?
Nie wiem, może jeden z twórców gry jest niebinarny? Może ma niebinarnego przyjaciela? Może widział jak traktuje się tych ludzi w internecie (niestety, i nie tylko) i chciał zrobić ukłon w ich stronę, pokazać że nie każdy pluje jadem i nie ma w tym żadnej głębszej agendy?
Może paradoksalnie dodaje to 'realizmu'? Bo ci ludzie istnieją, a ich reprezentacja w grach jest nadal absolutnie marginalna, to że jedna z pierdyliona postaci akurat się trafi z taką "przypadłością" to chyba na swój sposób oddaje rzeczywisty obraz rzeczy?
Ja się zastanawiam raczej dlaczego działa to w drugą stronę - jeżeli powstanie nowa "marka" (załóżmy np. spinoff Uncharted) i główna postać byłaby napakowanym białym przystojniakiem to nikt nie zwróci na to uwagi, a gdyby to był murzyn gej z krzywymi zębami to gacie milionów graczy na świecie byłyby obsrane, i oczywiście królowałaby narracja że LGBT wciska się na siłę ;) A nie mówię jaki byłby shitstorm jakby trafiła się główna postać trans.
Dodam że mnie to nie rusza, choć jestem tak hetero jak się tylko da - w gimbazie się randkowało, później trafiłem tą jedyną i zaraz nam stuknie 15 lat razem (oczywiście już zaobrączkowany). Póki nie psuje to narracji, nie psuje realizmu (jak np. czarnoskóry grający Krzysztofa Kolumba, czy białas Michaela Jordana), nie widzę w tym nic złego, i nie kojarzę przykładów wciskania na siłę w grach które przechodzę. Jak się trafia w grze gej i kogoś to oburza to mam złą wiadomość - idąc przez zatłoczony rynek dowolnego większego miasta mijasz ich dosłownie co chwilę ;)
Wymowny jest fakt, że o takie pierdoły robią ludzie raban. Przecież to niebinarna postać z gry - nie istnieje i nie skrzywdzi. Ból fantomowy ludzi o niewielkich horyzontach jednak prawdziwy.
Nie wmawiaj nikomu żadnego bólu, ani fobii (uprzedzając potencjalny rzut oskarżeniem). To jest pierdoła i tak jak napisałem przed chwilą niżej - w samej grze nic to praktycznie nie zmienia. Tym bardziej dziwi mnie wrzucanie czegoś takiego do gry, jakoby miałby to być jakiś dziwny manifest sam w sobie.
pokazać że nie każdy pluje jadem
To teraz pytanie, a może ludzie bardziej plują jadem im więcej widzą wciskanych im treści, tylko po to by "były", a nie dodających czegoś wartościowego do samego dzieła?
Bo ci ludzie istnieją, a ich reprezentacja w grach jest nadal absolutnie marginalna
Może jest marginalna, tak jak samo jak marginalny jest procent, ułamek osób które się z tą nieheternormatywnością czy queerowością utożsamiają?
A to, że ten ułamek teraz rośnie, ma np. związek z wciskaniem tych treści nastolatkom, które, jak każdy, naturalnie w takim wieku, szukają swojej tożsamości i przynależności i odnajdują ją akurat w tych treściach, co nie koniecznie znaczy jeszcze, że są to ich świadome decyzje i odczucia?
Jeżeli powstanie nowa "marka" (załóżmy np. spinoff Uncharted) i główna postać byłaby napakowanym białym przystojniakiem to nikt nie zwróci na to uwagi
Może dlatego, że gry to medium nastawione na eskapizm i nie mają być odzwierciedleniem rzeczywistości tylko rozrywką i ucieczką od niej?
Dodam że mnie to nie rusza, choć jestem tak hetero jak się tylko da
Ale mówiłem o nie binarności - to "tożsamość płciowa", nie orientacja seksualna :3
Może dlatego, że gry to medium nastawione na eskapizm i nie mają być odzwierciedleniem rzeczywistości tylko rozrywką i ucieczką od niej?
To samo można powiedzieć o każdym medium. O filmach, beletrystyce, serialach, komiksach itp. Przypominam, że Szekspir nie tworzył dla jakichś elit, tylko na potrzeby teatru miejskiego, a więc dostarczał "zwykłym" ludziom rozrywki. W każdym medium znajdziemy więc zarówno czysty eskapizm, jak też mniej lub bardziej zawoalowaną próbę dotknięcia istotnych problemów egzystencjalnych. Innymi słowy, miłośnicy komiksów otrzymają Hulka, ale też Rorka, "RIP" albo nawet Sabrinę (Nicka Drnaso). Co więcej, istnieje wiele dzieł, które w umiejętny sposób łączą jedno z drugim.
Nie widzę powodu, dla którego gry komputerowe miałyby się sztucznie ograniczać tylko i wyłącznie do pełnienia roli "avengersów" w świecie kultury. Oczywiście, to nie oznacza, że wszelkie woke-elementy przenoszą jakiekolwiek dzieło w sferę wykraczającą poza czystą rozrywkę. Ale też nie oznacza, że pozbawiają jakiegoś produktu cech eskapistycznych.
Czy teraz każda gra musi mieć znamiona produkcji "dotykające istotnych problemów egzystencjalnych", nawet jeżeli ogranicza się to do pojedynczego elementu, wydającego się być włożonym tam na siłę?
Bukary -> sam "woke" nigdy problemem nie był, największym problemem jest sposób w jaki te elementy wrzucają. Jakoś nie widziałem nigdy żeby ktoś napisał woke shit o filmach: My Own Private Idaho, Filadelfia, Brokeback Mountain. Niestety od paru lat wrzuca się elementy woke w sposób bezmyślny, do tego coraz bardziej nachalny, często widać na pierwszy rzut oka że jakiś wątek został wsadzony żeby spełnić kryteria, bo kompletnie nic nie wnosi. Podoba mi się za to podejście tych egocentrycznych pseudo artystów, którzy zaczęli winić odbiorców, a nie siebie że gówno zrobili. To oni są tym wiadrem wody który pokazuje jakim rakiem jest to środowisko i dzięki nim jakieś części odbiorców spadły klapki z oczu i zaczęli głosować portfelem. Widać doskonale po flopach z tamtego roku, a w tym będzie to samo, a w grach po dramie ze sweet baby, gamer gate 2, że ludzie mają po prostu dość serwowania gówna.
możemy przecież rozróżnić w samym medium gier wideo produkcje które wyraźnie mają nieść za sobą walory edukacyjne czy filozoficzne, jak i te, które nie
Oczywiście, że możemy. Przecież sam tego rozróżnienia powyżej dokonałem.
Czy teraz każda gra musi mieć znamiona produkcji "dotykające istotnych problemów egzystencjalnych", nawet jeżeli ogranicza się to do pojedynczego elementu, wydającego się być włożonym tam na siłę?
Nie hiperbolizujmy. Po pierwsze, nie "każda" gra ma w sobie jakieś elementy politycznej poprawności czy "woke". Gram w sporo różnych produkcji i szerokim łukiem omijam gry, w których ideologia odgrywa większą rolę niż jakość. A moja "kupka wstydu" jakoś się nie zmniejsza. I to, o czym piszesz, jest raczej "marginesem" (i to wyjątkowo małym), a nie "całą kartką".
Po drugie, obecność jakichś drobiazgów związanych z LGBT nie musi w żaden sposób wpływać na jakość gry. Ba, nawet istotne (w kontekście całej produkcji) woke-elementy (np. bohater o orientacji homoseksualnej) też nie muszą negatywnie wpływać na jakość gry. A już na pewno nie muszą pozbawiać gry eskapistycznego charakteru. Bo niby dlaczego? Czy rzeczywiście jeden tekst napisany przy użyciu niebinarnych form gramatycznych w "Dead Space" sprawia, że jakość gry spada? I że przestaje ona pełnić funkcję rozrywkową? Czy czarnoskóry protagonista negatywnie wpływa na jakość rozgrywki? Itp.
Oczywiście, zdarza się, że ideologia wciskana jest do gier (filmów itp.) w sposób ostentacyjny. Że zmienia się np. kolor skóry czy pochodzenie utrwalonych w kulturze bohaterów bez uzasadnionego powodu. Że zatrudnia się aktorów wedle klucza etnicznego, a nie na podstawie predyspozycji. Itp. Tego rodzaju produkcji unikam. Głosujmy portfelem.
Ale o to właśnie mi chodzi. W oryginale z 2008 raczej nie było żadnych wzmianek o niebinarności postaci ani zaimków they/them.. I tak, dokładnie nic to nie zmienia w samej grze. Dlatego też dziwi mnie fakt w ogóle wrzucania takich rzeczy.
Na rynku gier reakcje są o wiele mocniejsze, myślę że to z powodu tego że ludzie pamiętają co zrobiono z filmami i serialami, więc bardzo ostro protestują żeby im z gier tego samego nie zrobili. Podoba mi się podejście twórców Helldivers 2, chcą żeby ich gra była odcięta od rzeczywistości, na forum steama poświęconym grze lecą bany za "politykowanie" np żądania dodania pride flag i płaszczy.
sam "woke" nigdy problemem nie był, największym problemem jest sposób w jaki te elementy wrzucają.
Zgadzam się. Dlatego pisałem wyżej, że tam, gdzie ideologia góruje nad jakością artystyczną, mój portfel się nie otwiera. Niemniej jednak podane przez OP przykłady to nie jest ten casus.
Zresztą warto też pamiętać o tym, że sztuka prawie nigdy nie jest "wolna" (chyba że Przybyszewski gra po pijaku na fortepianie w jakiejś krakowskiej knajpie). Często nad głową artysty stoi księgowy, klient, papież... Albo po prostu trzeba się podporządkować prawom rynku. I mimo różnych ograniczeń dobry artysta czy rzemieślnik jest w stanie stworzyć wartościowy produkt czy interesujące dzieło. Dlatego nawet w dobie dominacji poprawności politycznej można zaproponować coś, co zadowoli i klienta, i księgowego.
Jeśli jednak ktoś nie umie zachować równowagi między potrzebami różnych grup i daje pierwszeństwo krawaciarzowi lub ideologowi, wówczas klient może pokazać środkowy palec. I to do tego właśnie zachęcam. Woke-potworki (jak np. "Wiedźmin" Netflixa) będą powstawać, póki jest na rynku zapotrzebowanie. Jak się skończy, problem zniknie.
Na rynku gier reakcje są o wiele mocniejsze, myślę że to z powodu tego że ludzie pamiętają co zrobiono z filmami i serialami, więc bardzo ostro protestują żeby im z gier tego samego nie zrobili.
Jest w tym jakiś sens. Niemniej jednak nie warto przechodzić ze skrajności w skrajność. Kiedyś gry były niemalże "sterylne" pod względem reprezentacji mniejszości. To się zaczyna zmieniać. I, owszem, może pójść w złym kierunku. Ale medium gier komputerowych (jak zresztą każde medium) jest odzwierciedleniem "ducha czasu". Teraz mamy okres "buntu i naporu", a potem przyjdzie uspokojenie i refleksja (wywołane również prawami rynku). Naturalny cykl dziejów. Ważne jednak, żeby nie wylać dziecka z kąpielą. Żeby nie reagować alergicznie na każdy przejaw odstępstwa od jakiejś "normy" obyczajowej. Bo za etykietkami (lewak, "wokeista" itp.) kryją się ludzie, którzy chcą po prostu normalnie żyć i być również częścią kultury.
Dlatego zachęcam do krytyki, ale uzasadnionej. Jeśli ideologia dominuje nad jakością, piętnujmy twórców. I głosujmy portfelem. Jeśli mniejszości mają jakąś formę reprezentacji w dziele kultury i nie wpływa to na jakość, nie uderzajmy w grobowe tony i nie wieszczmy kresu cywilizacji białego człowieka. Cieszmy się po prostu obcowaniem z dobrym produktem.
Zresztą warto też pamiętać o tym, że sztuka prawie nigdy nie jest "wolna"
Oczywiście, teraz powoli wychodzi szydło z worka, w wielkim skrócie za śmiało można powiedzieć propagandę woke odpowiadają wielcy tego świata. Mało które korpo medialne robi filmy, seriale, gry za swój hajs tylko robią to za pożyczony hajs. Wielkie fundusze inwestycyjne dawały ekstra punkty za dodawanie elementów "woke", no i skutek widać, nie ważna jakość byleby kryteria taniego hajsu spełnić. Pozostaje mieć nadzieję że kapitalizm jednak zadziała i klapy finansowe przywrócą przynajmniej przyzwoitą jakość.
Kiedyś gry były niemalże "sterylne" pod względem reprezentacji mniejszości.
Bo nikt się bzdurami nie zajmował, w grach zawsze miałeś kolorowych, sporo gier jest z silnymi kobietami, najmniej było mniejszości "seksualnych" w grach, no bo w większości gier nie ważne jest kto z kim śpi i większość graczy ma wyj.... na to.
Niech sobie jest co chce ale największym problem wydaje się jest że jak ktoś chce np. zrobić grę gdzie takiego czegoś nie ma. To w tedy powiedzą że jesteś nie normalny.
Lepiej nie czytaj książek Jacka Dukaja, a już zwłaszcza "Perfekcyjnej Niedoskonałości", bo twój mózg się zawiesi.
Coś jest ze mną nie tak...
Wszystko z Tobą jest w porządku. Nigdy nie daj sobie wmówić, że krytyka głupoty jest czymś złym.
A może po prostu pobudziła do refleksji, tym bardziej w świetle ostatnich rewelacji związanych z Sweet Baby Inc. ? :)
Ja w odróżnieniu od filmów przesadnych elementów woke w grach nie dostrzegam. Może trzeci akt Pentiment wydał mi się trochę naciągany z silnym przesłaniem feministycznym, ale z drugiej strony skoro w średniowieczu mogła być Joanna D'Arc to na początku renesansu mogła się też trafić silna kobieta biznesu.
Podejrzewam, że 20 lat temu ten element w ogóle by nie wzbudził mojej uwagi i bym po prostu pomyślał, że ciekawie napisany watek, ale takie właśnie skutki nachalnego woke, że dzis nie oceniamy wątków tylko przyglądamy się jak czasem nieporadnie ktoś chciał w produkcji artystycznej zadowolić każda mniejszość wprost z Excela.
Jedynym motywem woke przez lata, który wzbudził moje rozbawienie i trochę jednak niesmak, był jak w Dragon Age Inkwizycja największy ork w grze wziął mnie na kolano i zrobił pogadankę tłumacząca jak to w jego kulturze najpotężniejsi żołnierze często zmieniają płeć. To było tak rozpaczliwe i na siłę doklejone, że aż śmieszne. Ale to raczej pojedyncze wypadki
Nie kupować. Ja szerokim łukiem omijam filmy i seriale z nachalną ideologiczną propagandą.
Nie muszę się wtedy niepotrzebnie denerwować i tworzyć wątku na forum.
Na samej górze ktoś za tym wszystkim stoi i wiadomo kto, a jak się napiszę kto to twój post zostanie skasowany.
Ci na samej górze wykorzystują pożytecznych idiotów którzy uważają, że to tak na poważnie.
Są też niepożyteczni idioci którzy robią za ich agentów, a są oni wciśnięci wszędzie tzn. w każdej branży i jednym z takich osobników jest Neil Druckmann.
A teraz serio, Panowie, czy was to naprawdę interesuje, kto kogo pociąga, kto ma jaką tożsamość i przede wszystkim - czy jesteście czyimś materacem?
Cały temat tego osławionego "woke" wydaje mi się mocno przesadzony, i to po obu stronach barykady. "Problemy pierwszego świata", nic więcej.
Tak, wiem, że teraz to jest modne zwyczajnie, no ale za chwilę moda się zmieni, po co drążyć.
Nikt tak na prawde nie chce gejów, tranzwestytów itp w grach i filmach, tak samo jak nikt nie chce oglądać murzynów w filmach i serialach, bo biali ludzie są po prostu ładniejsi i przyjemniej się na nich patrzy, ale trzeba udawać że się chce bo tak narzuca społeczeństwo i nikt nie może się do tego przyznać.
Oh wait, czekajcie, jednak zmieniam zdanie - niektórym się odkleiło :D
Ja na takie rzeczy w ogóle nie zawracam uwagi grając. Kompletnie mi to nie przeszkadza. Nie uważam, ze coś jest gdzieś wciskane na siłę. Jak jest to jest, i tyle. Nie ma co się na tym zastanawiać.
czyli grając w grę nie zauważyłeś o co chodzi, ale doczytałeś na jakieś wiki którą chyba musiałeś specjalnie wyszukać, aby na nią trafić i czujesz się teraz oburzony, bo wciskają Ci na siłę "woke" ?
Czuję się skonsternowany i zastanawiam jaki mechanizm społeczny / polityczny stoi za tym, żeby takie kwiatki wgl robić.
Przykładowo tutaj masz ciekawą listę tematów poruszanych na tegorocznym GDC. Widzisz, łączę wątki w jedną całość i jestem ciekawy przyszłości tej branży. Tak po prostu :)
Czuję się skonsternowany i zastanawiam jaki mechanizm społeczny / polityczny stoi za tym, żeby takie kwiatki wgl robić.
Odpowiedź jest banalnie prosta: rynek i chęć maksymalizacji zysku. Po prostu i zwyczajnie.
Tak ze 20 lat temu bym pewnie też był oburzony. Teraz już nie. W Tiny Tina's Wonderlands zostałem mianowany giermkiem transseksualnego paladyna i żyję. Nawet mnie to trochę rozśmieszyło.
Edit: chociaż te "niebinarne" zaimki i pisanie po nijakiemu to faktycznie powinno się zaorać. Tu akurat jestem za.
No byłoby spoko gdyby nie to że transwestyci zazwyczaj rujnują sobie życie i zdrowie i pogłębiają swoje zaburzenia psychiczne, a to jest normalizacja tego. To tak jakby do filmów, gier czy w szkołach pokazywać osoby ze schizofrenią walące łbem o ściane aż złamią sobie czaszke aż ludzie się do tego przyzwyczają i nie będą już widzieć w tym nic złego
Ale w czym nie będa widzieć nic złego? W schizofrenii czy waleniu głową w ścianę? Bo to są jakby dwie zupełnie różne rzeczy.
Cóż, ja się wdawałem w lesbijski romans z niebieską kosmitką, a potem się przerzuciłem na pewnego Turianina, aby następnie wrócić do pani niebieskiej w serii ME, w Technobabylonie z zainteresowaniem słuchałem o zmianie płci współpracowniczki jednego z protagonistów, a w Life is Strange również zostałem "bi", najpierw umawiając się na randkę z Warrenem, później całując Chloe, a na koniec znów całując Warrena. I też żyję.
Po prostu wszystko zależy od tego, jak takie rzeczy są wprowadzane. po prostu w podanych przykładach to wszystko było naturalne, stanowiło integralną część growego doświadczenia, nie czuć było nieszczerości, że takie rzeczy znalazły się w grze tylko po to, żeby były. Niestety nie wszyscy potrafią wprowadzić tego rodzaju rzeczy w ten sposób.
Schizofrenia to choroba która często powoduje to że ludzie walą w ściane łbem bo wydaje im się że mają w głowie np. urządzenie szpiegowskie i muszą się go pozbyć.
Dysforia płciowa to zaburzenie które powoduje że ludzie często szpikują się szkodliwymi lekami, obcinają sobie przyrodzenia, i ogólnie są niestabilni i ich stan mentalny pogarsza się z czasem.
Różnica jest natomiast taka że w przypadku schizofreni, wszyscy dobrze wiedzą że walenie łbem o ściane jest czymś złym i szkodliwym, natomiast przy transwestytach, wszyscy udają że to o czym powiedziałem jest w 100% normalne, i że trzeba to akceptować i nawet przekonywać do tego.
Może powiesz "ich przyrodzenie, ich wybór"
Więc równie dobrze możesz powiedzieć "Ich głowa, niech sobie nią walą w ściane"
OMG, nie wiedziałam, że mamy na pokładzie doktora psychiatrii.
Żeby wiedzieć że okaleczanie ciała poprzez obcinanie sobie narządu płciowego, pozostawiając otwartą rane której nie wolno dać się potem zagoić jest czymś złym i nienaturalnym, nie potrzeba być doktorem psychiatrii.
A to że taki pacjent może się przez chwile czuć lepiej i być szczęśliwym? No cóż równie dobrze możesz powiedzieć że trzeba pozwolić schizofrenikowi rozwalić sobie łeb bo on wtedy będzize bardziej szczęśliwy bo wreszczie pozbędzie się tego czegoś z jego głowy. Ale i tak ma rozwalony łeb, a z czasem znowu powrócą zaburzenia i depresja. Tak pokazują badania długo terminowe po operacji płciowej. Jedynie na prawde szczęśliwe, i zarazem bezpieczne długo terminowo są osoby które pozbyły się swojego zaburzenia płciowego i zaakceptowały swoją biologiczną płeć. To jest prawdziwe wylecznie.
Zacznij myśleć jak człowiek a nie jak małpa chcąca na siłe być tolerancyjną wyrządzając przy tym więcej szkód niż dobra
Może powiesz "ich przyrodzenie, ich wybór"
Więc równie dobrze możesz powiedzieć "Ich głowa, niech sobie nią walą w ściane"
Generalnie sam ten wątek ze schizofrenią i waleniem w ścianę jest bzdurny na tak wielu poziomach, że aż szkoda słów, ale na szczęście z wiekiem mocno spadło mi zainteresowanie nie swoimi problemami, więc nawet nie będę rozwijać tematu.
Legenda głosi, że Megera zanim poszła do sklepu po pieczywo to najpierw musiała zdobyć zawód piekarza, bo tak to skąd miała by pewność, że bułka to bułka.
Jestem naprawdę zaskoczona, że nadszedł dzień, kiedy stuprocentowo mogę zgodzić się z Wrześniem. Mam efekt "wow".
Ange
no może ktoś się nabierze na twoją narrację. Ja jednak nie.
To, że sobie wygooglowałeś hasła "schizofrenia" i "dystrofia płciowa", nie czyni z ciebie znawcy. W ogóle nikogo nie czyni. Fanzolisz takie głupoty, że głowa boli. Ale ok, bądź sam dla siebie mędrcą, nie chce mi się dyskutować.
Krwiopijca
jak wyżej, nie chce mi się komentować głupot.
"w Dead Space Remake, w rozdziale ósmym znalazłem notatkę, którą macie na screenie"
Dobry Boże, jak to daje po oczach! Żeby chociaż użyli formy "ono", zamiast tego całego "nu", to by było, że "gadało", "śmiało" itd., zamiast "gadału", "śmiału". Od razu by się lepiej czytało i było bardziej w zgodzie ze znaną mi polszczyzną. Naprawdę nie rozumiem, po co wymyślać koło na nowo, skoro w naszym języku mamy neutralną formę "ono" i odpowiednią do niej odmianę czasowników.
Poza kwestią językową, rzeczywiście nie wydaje się to służyć niczemu, poza tym, żeby było, ale że w niczym grze nie szkodzi, to niech sobie będzie, nie widzę problemu.
> po co wymyślać koło na nowo, skoro w naszym języku mamy neutralną formę "ono" i odpowiednią do niej odmianę czasowników.
Bo ci ludzie to atencjusze i płatki śniegu i cały czas muszą pokazywać światu że oni są inni i nasza powszechna zacofana mowa nie jest w stanie oddać ich prawdziwej tożsamości
Tutaj raczej kwestionowałbym wyczucie językowe tłumacza i korekty, niż atencjuszostwo. Uważam, że na poziomie językowym to była zła decyzja.
Ad rem: wciska jak wciska. Jeśli robi się rzeczy w zamierzeniu pod rynek amerykański bo to wciąż zasadniczo najważniejszy rynek w przypadku gier to oczywiście wrzuca się rzeczy które mają największą szansę zażreć w przypadku tamtej publiki.
Ideologii jest w tym dokładnie tyle, co w samocenzurowaniu dzieł na rynek chiński, czy arabski - czyli zero, bo chodzi wyłącznie o kasę.
Akurat ludzie z lewicy którzy faktycznie oczekują lepszej reprezentacji często uważają, że wciskanie mniejszości na siłę to jest wyłącznie PR i kasa, a nie jakakolwiek idea.
I, niespodzianka, też woleliby żeby postacie z mniejszości były przede wszystkim ciekawe i sensowne, a nie umieszczone na zasadzie wrzućmy jakiegoś czarnego, krzyżyk odhaczony, jedziemy dalej, krzyżyk odhaczony, jest git.
Ideologii jest w tym dokładnie tyle, co w samocenzurowaniu dzieł na rynek chiński, czy arabski - czyli zero, bo chodzi wyłącznie o kasę.
No jedno jest pewne nie jest to kasa klientów/odbiorców.
No jedno jest pewne nie jest to kasa klientów/odbiorców.
Cholera, muszę uważać. Parsknąłem śmiechem tak że aż pies się przestraszył.
Jeśli, przykładowo, wrzucasz coś w wersji zrobionej pod rynek chiński to zyskujesz klientów, czy tracisz?
Hayabusa chodziło mi o rynek "zachodni" :) Jeśli "mainstrem" nie targetuje swoich produktów pod zdecydowaną większość odbiorców, co robią w przypadku chińczyków i arabów, to zyskuje klientów, czy traci? Czyli jeśli firma robi film, serial, grę i na tym traci hajs, to jaki może być powód że nie zmieniają modus operandi i robią to samo dalej? Wszak hajs będą dalej tracić, odpowiedź jest jasna ideologia, lub finansowanie z zewnątrz, albo oba na raz :P
Ale maksymalizowanie zysku tak samo działa na rynku zachodnim, więc o co ci chodzi?
Hayabusa chodziło mi o rynek "zachodni" :) Jeśli "mainstrem" nie targetuje swoich produktów pod zdecydowaną większość odbiorców, co robią w przypadku chińczyków i arabów, to zyskuje klientów, czy traci?
LOL.
Skąd sugestia, że nie targetuje pod zdecydowaną większość odbiorców?
Brzytwa Ockhama: zamiast wymyślać piętrowe fikołki wystarczy przyjąć do wiadomości, że mówimy o instytucjach dla których najważniejszy jest zysk i temu podporządkowane są działania.
Ja wiem, że prawica lubi sapać do wolnego rynku a potem jest wielce zdziwiona gdy wolny rynek okazuje się działać inaczej niż jej się wydaje, ale nie idźmy tą drogą.
A wciskanie woke działa bardzo dobrze: dla masy odbiorców, to jest OK.
A ci którzy się ciskają robią w dwójnasób darmową reklamę: raz że informują o tym co się dzieje, dwa że dla wielu osób sam fakt że wujek Zdzisiek się ciska jest zachętą żeby obejrzeć.
Ale maksymalizowanie zysku tak samo działa na rynku zachodnim, więc o co ci chodzi?
No jak działa disney pokazał, wartość akcji spadła o połowę w 2 lata czy ciut więcej :P Flap za flapem od dwóch+ lat, wciąż wciskanie woke wszędzie gdzie można, a nowy Star Wars: The Acolyte trailer ma prawie ratio 1:3 łapek w dół zapowiada się kolejny flap :P
LOL.
Jesteś absolutnie PEWIEN, że kiepskie wyniki Disneya to przez woke? A nie, na przykład, kijowe scenariusze lub wykonanie?
PS Jeśli już to nie flap, ino flop.
Hayabusa oczywiście, bo wstawianie na siłę woke kończy się gównianymi scenariuszami, co prowadzi do gównianego wykonania. Jak masz ideologicznie nastawionych twórców to ich twory nie trafiają dobrze do masowego odbiorcy, nie mówiąc już o tym że często zatrudniani są, nie ze względu na talent, a z innych powodów, płeć, kolor skóry, z kim śpi. Tacy ludzie często nie zrobią dobrego filmu/serialu/gry. Dlatego cieszę się że coraz więcej ludzi głosuje portfelami xD
LOL, jak zwykle bohatersko walczysz z rzeczywistością.
Jeśli zresztą chodzi o rzeczywistość: No jak działa disney pokazał, wartość akcji spadła o połowę w 2 lata czy ciut więcej :P
Wiesz, najlepsze że można sprawdzić kurs akcji. Spadł w porównaniu z topką o niecałą jedną trzecią, jest na takim poziomie na jakim był w 2019 i później wielokrotnie od 2019. Zaśmiane :)
PS Ba, jest znów trend zwyżkowy.
Tak w ogóle bardzo podoba mi się podejście, zgodnie z którym spółka giełdowa która w branży jest uosobieniem maksymalizacji zysku jest podawana jako coś co nie zarabia tylko wciska ideolo choćby to miało kosztować.
Ponownie, Brzytwa Ockhama.
A, jeszcze jedno PS. Co tam, stać mnie.
W branży filmowej nie jest niespodzianką sytuacja, gdy ludzie decyzyjni budżetowo nie mają gustu lub nie mają pojęcia jak się robi filmy - ich celem jest maksymalizacja zysku. Powiedziałbym, że wrzucanie nieprzemyślanych wątków czy pomysłów, albo coś co w ogóle jest plagą Hollywood czyli bardzo sprawna strona techniczna przy tworzeniu scenariuszy i dialogów z klocków i schematów, bez oryginalnością jest pochodną tego problemu.
Można się kłócić co z Hollywood jest nie tak, natomiast wyobrażenie że ci ludzie nie mają pojęcia o odbiorcach i targetowaniu jest wielce zabawne.
Hayabusa masz bo widzę że różowe okulary zaparowały, a to tylko poprzedni rok :P
https://www.forbes.com/sites/carolinereid/2023/08/04/the-four-flops-of-2023-that-cost-disney-1-billion/
Dodać warto że brakuje tam jeszcze kilku flopów xD bo to były 4 największe :P
No fajnie, ja sprawdzam wykres akcji który nie pokrywa się z tym co piszesz, ty wrzucasz artykuł z Forbesa który dotyczy nie akcji Disneya, ale kwestii związanych z kosztami produkcji.
I żeby było śmiesznie to w tym artykule nawet wspomniane jest na czym problem polega i co za niespodzianka ma się on nijak do tego co piszesz.
Hayabusa nie no bo w spółkach notowanych na giełdzie zyski/straty długofalowo mają zerowy wpływ na akcje xd Te filmy w planach miały zarobić 2-3x tyle a przyniosły straty i nie tylko one bo w 2023 roku 9 z 11 filmów/seriali wypuszczonych przez disneya to flopy które w sumie kosztowały ich drugie tyle :P
Tu masz z połowy 2023 roku newsa i wykres z ostatnich 5-ciu lat, tam gdzieś liczyli że ponad prawie 220 miliardów dolarów stracili na kapitalizacji, czyli wartość spółki spadła +-40%
https://www.forbes.com/sites/carolinereid/2023/08/30/its-no-surprise-disneys-stock-hit-a-nine-year-low-heres-why/?sh=29047f1d7a18
Tu masz kolejny przykład jak firma napluła klientom w twarz :P ale sporo ich to kosztowało xD
https://edition.cnn.com/2024/02/29/business/bud-light-boycott-ab-inbev-sales/index.html
Z branżą nic, to z ludźmi jest jak zwykle coś nie tak. Naziole, lewaki, skrajni liberałowie, komuchy, ekoterroryści, fanatycy religijni - świat jest pełen popaprańców. I wszędzie się pchają nie tylko do filmów i gier.
I wszędzie się pchają nie tylko do filmów i gier.
No i jakby w rozrywkę się nie pchali to who cares mogliby robić co chcą xD Później masz takie rzeczy xD
https://www.youtube.com/watch?v=V0xu3SLMuHY
Mniejszosci powinny byc szanowane, co do tego nikt nie ma watpliwosci, problem zaczyna sie kiedy to one probuja dyktowac warunki w wiekszosci przypadkow kompletnie oderwane od rzeczywistosci.
Bardzo lubie przypominac przypadek takiego brandu "dla kazdego mezczyzny" ktory postanowil troche popracowac nad rozpoznawalnoscia marki w social mediach i zaliczyl totalnego faila.
Gilette. https :// www.youtube.com/watch?v=EkRxdtmJ4L4
Mam wrażenie, że temat został przez komentujących rozbuchany i nieco zignorowany. Jak dla mnie to problemem jest to, że "woke" po prostu dodaje się bezmyślnie. Przykład - Avengers: Endgame. Niby niewinna scena w walce, kiedy "kobiety razem silne walczo" ale w kontekście ta scena wygląda jakby była wyrwana z jakiegoś meetingu, w którym ktoś rzuca że powinno być więcej feminizmu. W produkcji dla publiki głównie męskiej, bo jednak świat bohaterów to była zawsze rozrywka w większości dla faceta.
I ja nie mam problemu z tym, że taka scena w ogóle występuje. Capt. Marvel to jest latający reaktor atomowy (i dostaje sceny gdzie swoją moc pokazuje, z czym problemu nie ma) a Wanda nie dość że jest OP to ma wystarczająco powodów, by Thanosa nienawidzić (i w sumie dostaje normalną scenę, gdzie Thanosa atakuje wkurzona). Ale robienie z tego takiego "women stronk" momentu jest sztuczne. To po prostu odrywa widza od tego, co się dzieje. Po co dodawać takie sceny, kiedy film sam w sobie pokazuje, że na polu walki są silne kobiety?
Ja nie mam problemu z tym, że na przykład Baldur's Gate 3 ma "woke" elementy i pozwala na wszystko. To jednak jest RPG, tutaj można wszystko i wolność wyborów powinna być jak największa. Ale jak losowo zmienia się bohaterom płeć, dokleja się bezmyślnie kompletnie takie sceny gdzie to jest po prostu na siłę bo "tak" to rujnuje się tym odbiór, immersję oraz jakość.
Uważam, że samo dodawanie do gry czy filmu postaci o określonej płci czy orientacji seksualnej nie jest problemem samym w sobie. To jest okej, kiedy to wszystko ma sens w świecie przedstawionym.
Hebanowo czarnoskóra Królewna Śnieżka i siedmiu niebinarnych Krasnoludków oraz buchająca płomieniami Królowa Śniegu.
To ma głęboki sens, jest przejawem progresywnego odczytania tradycyjnych tekstów.
O zakutych rycerzach i ich gorących rumakach aż boję się myśleć.
A symbolika jabłuszka i kryształowej trumny nie wskazuje wprost o prawdziwym podłożu?
https://www.youtube.com/watch?v=StZcUAPRRac
Hoora napisał: Digitalynx, jeśli to pierdoła, to czemu ci to przeszkadza? Jest sobie postać niebinarna - stało ci się coś z tego tytułu?
Chętnie odpowiem na to pytanie, bo też mi to przeszkadza, a postawiłeś bardzo dobre pytanie.
Też jestem w pełni heteroseksualny od urodzenia i nigdy żadną nienawiścią do ludzi odmiennych etnicznie, rasowo, wyznaniowo czy seksualnie nie pałałem. Przeszkadza mi to jednak, bo ilekroć widzę te treści (przypomina mi się tutaj Deus Ex: Mankind Divided - w jednym apartamencie, który można okraść, wiszą zdjęcia rodziny dwóch gejów z dwójką dzieci), to jest to dla mnie obrzydliwe i niesmaczne. Wzbudza to we mnie taką reakcję, ponieważ stoi w sprzeczności z moją naturą. To tak samo jak odraża mnie pedofilia i gwałty - stoją one w skrajnej sprzeczności z tym, jaką jestem osobą i dlatego jest to dla mnie - z natury - obrzydliwe/odrażające. Taka jest moja naturalna reakcja na to.
Niestety na chwilę obecną w naszym świecie jest moda na LGBT, bo są oni aktualnie jedną z najbardziej krzykliwych mniejszości i całkowicie zgadzam się z każdym, kto uważa, że te treści wciskane są na siłę. Na siłę zmieniany jest nawet nasz język, którym posługujemy się od dawna. Na szczęście im bardziej ta mniejszość będzie naciskać na pozostałych, tym większy opór ich spotka i w końcu rozwalą się o mur nie do przejścia - naszą heteroseksualną naturę, której nigdy nie zmienią. Tak więc przyjdzie czas, że to szaleństwo się uspokoi.
Nie twierdzę oczywiście, że ten cały ruch LGBT jest po nic, bo fakt że ta mniejszość spotyka się z nienawiścią z powodu swojej odmienności jest faktem i sam potępiam przemoc zarówno psychiczną, jak i fizyczną stosowaną wobec osób odmiennych (nie tylko na tle seksualnym). Co innego jednak walczyć o swoje prawo do normalnego, ludzkiego, bezpiecznego życia w sprawiedliwym środowisku, a co innego wpierniczać się na siłę ze swoimi dewiacjami seksualnymi w życia innych ludzi, którzy mogą sobie tego nie życzyć.
To „wpierniczanie swoich dewiacji”, jak ładnie to ująłeś, to nic innego jak reakcja na nienawiść, która spotyka LGBT+ i próba ich normalizacji w społeczeństwie. Wszędzie w popkulturze spotykamy się z relacjami hetero; relacje LGBT+ powinny być czymś równie naturalnym — nie są przecież dewiacjami. Jeśli ci przeszkadzają, to jesteś po prostu homofobem — twierdząc inaczej, okłamujesz samego siebie.
Przeszkadza mi to jednak, bo ilekroć widzę te treści (przypomina mi się tutaj Deus Ex: Mankind Divided - w jednym apartamencie, który można okraść, wiszą zdjęcia rodziny dwóch gejów z dwójką dzieci), to jest to dla mnie obrzydliwe i niesmaczne. Wzbudza to we mnie taką reakcję, ponieważ stoi w sprzeczności z moją naturą. To tak samo jak odraża mnie pedofilia i gwałty - stoją one w skrajnej sprzeczności z tym, jaką jestem osobą i dlatego jest to dla mnie - z natury - obrzydliwe/odrażające. Taka jest moja naturalna reakcja na to.
I właśnie dlatego istnieje konieczność przeprowadzania akcji oswajających i ocieplających wizerunek mniejszości, np. osób LGBT. Opisana przez ciebie reakcja nie jest obiektywna (biologiczna, bezwarunkowa), tylko subiektywna, nabyta, wpojona przez kulturę i otoczenie. Na podobnej zasadzie jeden zajada się owadami, pająkami, kiszonymi śledziami czy nawet... psami, a drugi ma autentyczne mdłości na samą myśl. Polakom zresztą tego tłumaczyć nie trzeba, bo potrawy kiszone, czyli poddane fermentacji (np. ogórki, kapusta czy nawet marynowane jajka) należą do naszych przysmaków narodowych, choć przedstawiciele wielu innych nacji mogliby puścić pawia od samego zapachu, który na nas nie robi żadnego wrażenia.
Jedynym sposobem na wyzbycie się takich negatywnych reakcji jest właśnie ciągła, systematyczna ekspozycja na czynnik, która taką reakcję wywołuje. Innymi słowy, jedynym sposobem na przezwyciężenie homofobii, jest właśnie oswojenie się z osobami LGBT, ich obecnością w społeczeństwie, potrzebami, uczuciami itd. Kiedy fakt ich istnienia w naszym otoczeniu oraz w kulturze masowej przestanie robić na kimkolwiek wrażenie, wtedy zniknie potrzeba ich wzmożonej ekspozycji.
Niestety na chwilę obecną w naszym świecie jest moda na LGBT, bo są oni aktualnie jedną z najbardziej krzykliwych mniejszości
To nie jest żadna moda, tylko właśnie próba przełamania takich reakcji, jakie opisałeś powyżej. Nawet jeżeli ty sam nigdy nie wyzbędziesz się niechęci i uprzedzeń względem osób LGBT, to przynajmniej istnieje spora szansa, że nie zarazisz nimi następnego pokolenia. Tak było chociażby z rasistami popierającymi niewolnictwo. Oni sami co prawda nigdy nie wyzbyli się swoich poglądów, ale reakcje społeczne były na tyle ostre, że bali się mówić otwarcie o tym co myślą, a przez to samo zjawisko traciło na sile. Być może kiedyś zmienisz zdane (tak było z moim znajomym, którego syn zadeklarował się jako gej, przez co ogromnie cierpiał, popadł w depresję, a nawet podejmował próby samobójcze), a być może nie. Wtedy jednak, przynajmniej po twojej śmierci świat stanie się lepszym miejscem. Dobre i to.
całkowicie zgadzam się z każdym, kto uważa, że te treści wciskane są na siłę.
To jak powinien twoim zdaniem wyglądać np. wątek gejowski w grze, żeby nie był "na siłę"?
Na szczęście im bardziej ta mniejszość będzie naciskać na pozostałych, tym większy opór ich spotka i w końcu rozwalą się o mur nie do przejścia - naszą heteroseksualną naturę, której nigdy nie zmienią.
A ktoś próbuje cię nakłonić, żebyś zrezygnował z heteroseksualizmu? Zresztą, skoro sam zauważasz, że natury nie da się zmienić, to co mają robić osoby LGBT, które takie się urodziły i też nie są w stanie zmienić swojej natury? Mają cierpieć przez całe życie z powodu irracjonalnej niechęci i braku akceptacji?
a co innego wpierniczać się na siłę ze swoimi dewiacjami seksualnymi
Homoseksualizm to nie dewiacja, tylko orientacja seksualna.
w życia innych ludzi, którzy mogą sobie tego nie życzyć
A co, jeżeli ja sobie nie życzę np. osób leworęcznych, rudych albo zielonookich w moich grach? Mam prawo się tego domagać od developerów i wydawców? Bo przecież gry są formą eskapizmu, a ja chcę uciec od tych piegowatych dewiantów, których i tak muszę mijać na ulicy czy w sklepie. I jeszcze się z tym obnoszą, zamiast nosić czapkę, albo zgolić się na łyso...
To jak powinien twoim zdaniem wyglądać np. wątek gejowski w grze, żeby nie był "na siłę"?
Tutaj pozwolę sobie na wypowiedź. Jako wybór, jeżeli chodzi o naszych protagonistów, dobrze jest to na przykład ukazane w trylogii Mass Effect. W przypadku NPCe, naturalnie wkomponowane w scenariusz gry. Sądzę ponadto, że to kwestia drugorzędna.
Jako wybór
A od kiedy gry dają nam wybór orientacji seksualnej? :D. W RPG'ach to się zdarza, ale w pozostałych gatunkach to praktycznie w ogóle, musimy grać tym, kogo dostaniemy. Skoro gra bardzo często narzuca nam bycie hetero, to czemu nie może narzucić nam bycia homo?
dobrze jest to na przykład ukazane w trylogii Mass Effect
A czym się różni ukazanie w ME, od innych gier?
spoiler start
"Wtedy jednak, przynajmniej po twojej śmierci świat stanie się lepszym miejscem. Dobre i to.
spoiler stop
Gratuluję pięknego samozaorania. Naprawdę trzeba się mocno wysilić żeby w tak zawoalowany sposób przyznać się wszem i wobec jak bardzo przepełnionym jadem, pozbawionym klasy i zakompleksionym człowiekiem się jest, ale Tobie udało się to zrobić podręcznikowo. Chapeau bas. :)
Grow Home? A mozna po polsku bo dorastający dom/dorastanie w domu za wiele mi nie mowi