Like a Dragon: Infinite Wealth | PC
Właśnie skończyłem gaidena i pograłem w demo infinite, osobiście nie mogę się doczekać, zmiana klimatu na hawaje na moje to strzał w dziesiątkę, az wyłączyłem demo żeby sobie więcej nie spoilerować i fajnie ze kazuma ma tryb podczas walki dzięki czemu przez chwilę można bić normalnie a nie turowo
Ktoś już ogrywa? Jestem ciekaw wrażeń bo zastanawiam się nad kupnem. Recenzenci i inni gracze oceniają dosyć wysoko i mnie trochę kusi.
Osobiście polecam,tak jak nienawidzę grindu w grach to tutaj jest to dla mnie jedna z najlepszych gierek w jakie grałem, ilość mechanik rozbraja, fabuła bdb, gameplay jest dla mnie świetny chodź nie lubię gier turowych sam nwm jak to możliwe ze az tak bardzo dobrze mi się w to gra, napewno lepsza od siodemki chodź ta również była świetna.
Wczoraj skończyłem :) Pod względem fabuły Yakuza 0 dalej wygrywa z resztą serii, ale Infinite Wealth też daje radę ;) Ogólnie mega grywalny tytuł, ale też głównie dla fanów serii, bo jak ktoś nie zna poprzednich części to masy rzeczy tu nie zrozumie.
Po ponad 80 godzinach wreszcie udało mi się skończyć tego kolosa.
Jako wieloletni fan serii mam mieszane odczucia, i to bardziej ze wskazaniem na te złe. Kurcze, tak bardzo chciałem, aby było to godne pożegnanie Kiryu i najlepsza gra z serii... Ale niestety, ani nie jest ani jednym ani drugim.
Zacznijmy od plusów:
- Fabuła - mimo wielu głupot, które opiszę niżej, fabuła jako całość trzyma poziom. Nie jest najlepsza w serii, ani trochę, ale nadal jest to dobry poziom do jakich przyzwyczaiły nas Yakuzy.
- Postacie - nowa ekipa postaci wprowadzona już w Yakuza: Like a Dragon jest świetna. Każda postać jest unikatowa, a główny bohater czyli Ichiban to człowiek którego nie da się nie lubić. Powraca tu oczywiście Kiryu, czyli główny bohater wszystkich pozostałych części z serii. Ta gra miała być jego pożegnaniem, którym niestety nie jest.
- Grafika i Hawaje - nowa lokacja czyli Hawaje to najlepsza lokacja z całej serii. Nie raz po prostu przechadzałem się po plaży w tle zachodzącego słońca. Grafika jest piękna i zachwyca szczególnie właśnie na Hawajach.
- Zadania poboczne - zadania poboczne wreszcie są zróżnicowane. Nie ma tak jak w poprzednich grach z serii gdzie każde polega na obiciu komuś mordy. Tutaj każde zawiera jakąś minigre, jest unikatowe. Miło.
- "Bucket List" Kiryu - najlepsza część gry. Kazuma Kiryu wspomina stare czasy i rozmawia, czy też sprawdza co u jego starych znajomych. W między czasie uczy się, że może jednak warto dać sobie szansę. Najlepszy moment w grze to rozmowa z Kashiwagim (przepraszam - Barmanem), która daje dużo do myślenia. No i karaoke!
No cóż, tyle dobrego. Pora przejść do wad, które niestety zabiły dla mnie tą część.
Nudny wątek Ichibana - w grze mamy 2 bohaterów Ichibana oraz Kiryu. Z czego Ichibanem gramy przez około 70% gry, a Kiryu jedynie 30%. Niestety, ale wątek Ichibana to nuda przez którą będziecie chcieli jak najszybciej przejść. Przez ponad połowę gry NIC SIĘ NIE DZIEJE. Chodzimy i bijemy kolejnych bossów, ale jesteśmy cały czas w tym samym punkcie wyjścia. Gdy wreszcie dadzą nam sterować Kiryu to gra się rozkręca, aby znowu w kolejnym rozdziale przenieść nas do Ichibana. I tak w kółko.
O WIELE lepiej było to rozwiązane w najlepszej części czyli Yakuzie 0 - mieliśmy również 2 bohaterów i zmienialiśmy się miedzy nimi co 2 rozdziały. Z czego w Y0 i wątek Majimy i Kiryu był ciekawy, w przeciwieństwie do Infinite Wealth, gdzie jedynie wątek Kiryu trzyma jako tako poziom.
Niekonsekwencja w głównym wątku -
spoiler start
oficjalnie nieżyjący Kiryu, trafia do mediów i każdy wie że jednak żyje. Ale nie jego najbliżsi. Haruka, Kaoru i reszta osób z jego "Bucket List" widocznie żyją w jaskini bo o niczym nie wiedzą. Cóż za totalna głupota, która wybija z immersji.
spoiler stop
Brak odpowiedniego pożegnania Kiryu -
spoiler start
w trailerach było już zapowiadane że Kiryu ma raka.Ta gra miała być jego pożegnaniem. I to już 3. Pierwsze było w Yakuzie 5, drugie w Yakuzie 6, i teraz miało być 3 już ostateczne. Niestety, twórcy nadal nie potrafią pożegnać tej postaci. Nie wiem dlaczego, czy boją się że wraz z nim odejdzie zbyt duży fanbase? Twórcy za bardzo lubią tę postać? Nie wiem, ale ileż można.
spoiler stop
Zakończenie - 2, krótkie filmiki zwieńczające to nie jest to czego oczekiwałem. Po Like a Dragon: Gaiden, gdzie w zakończeniu ryczałem jak małe dziecko, tutaj było zwykłe "meh". Nie mówiąc już o Yakuzie 0 gdzie przy pojawieniu się napisów końcowych zbierałem szczękę z podłogi, i mając kilkudniowego "kaca", którego się ma tylko po przejściu wybitnych produkcji.
Koniec końców daję 8 z minusem. Grało się dobrze. Szczególnie na plus Hawaje, misje poboczne oraz wątek Kiryu.
Niestety, oczekiwania były o wiele większe. Twórcy nadal biją w sufit, którym jest dla nich Yakuza 0 i nie potrafią go przebić.
Odnośnie drugiego spoilera:
spoiler start
Czyli mam rozumieć, że dalej nie dali odejść 50-paro-letniemu dziadowi? Jak tak to pozdro - czyli 6tka dalej dla mnie bedzie kanonicznym zakończeniem, a wszystko później odnośnie Kiryu to jakiś fanfik.
spoiler stop
spoiler start
w zakończeniu Haruka mówi, że wie że Kiryu jeszcze powróci. Więc na pewno powróci. Nie wiem czy jako grywalna postać czy nie, ale powróci. Ta gra byłaby idealna aby dać mu odejść w spokoju, gdyby tylko poświęcono mu więcej czasu, a nie 30% gry.
Poza tym zakończenie można rozumieć tak, że siłą woli można pokonać raka płuc 4 stopnia. Ale nie ma się co dziwić, skoro w tej części powracają postacie które dosłownie zostały postrzelone w głowe w jednej z wcześniejszych odsłon, czy też spadły z 20 piętra budynku. Śmierć nic już nie znaczy w tej serii niestety.
W 6 było dobre zakończenie, ale Gaiden dało mi nadzieję na jeszcze lepsze. Niestety IW wszystko spartaczyło
spoiler stop
spoiler start
Ogólnie uważam, że seria poszła w złą stronę po Lost Judgment (i tym samym odejściu ojca serii) Gaiden i IW to dla mnie bardziej fanserwisy aniżeli pełnoprawne części. Po co ma mnie obchodzić co w tych grach się dzieje, skoro jak sam mówisz zmarli mogą powstać z grobów i śmierć kogokolwiek nic nie znaczy.
Specjalnie aż obejrzałem sobie epilog 6tki, gdzie Kiryu mówi dobitnie, że chce, by nikt się nie dowiedział o tym, że dalej żyje. On chciał chronić Harukę, która już nie raz była narażona przez jego przeszłość. Tymczasem robi on absolutnie wszystko, by wiedział o nim każdy (i na potrzeby fabuły każdy, kto potrzebuje o tym wie)
I nie trafia do mnie argument bycia pod przykrywką (ani te sławetne "żarty" community "jaki kiryu, przecież to joryu")
spoiler stop