Dziś mamy 1 listopada a w polskiej tradycji tego dnia ogląda się ten film.
W tym roku jest on emitowany 6 razy.
"Znachora" w reż. Jerzego Hoffmana z Jerzym Bińczyckim oraz Anną Dymną w środę, 1 listopada, wyemituje kilka kanałów telewizyjnych. W sumie pokazany zostanie tego dnia sześć razy. Oto dokładna rozpiska:
TVP Seriale - 00.25
Stopklatka - 12.45
TVP 1 - 14.35
Kino Polska - 17.25
WP - 17.55
TVP Seriale - 18.10
Ja myślę sobie wieczorkiem obejrzeć tą najnowszą wersję na Netflix, bo jeszcze tej wersji nie oglądałem.
Nigdy tego nie oglądałem i jakoś nie ciągnie mnie do tego. Może gdyby leciał w jakiś piątek albo sobotę wieczorem to może bym obejrzał.
Nowego nie oglądałem ( i nie zamierzam ) ale Nie zdziwię się Jak od Żydoflixa to pewnie Znachora gra mudżyn, a w rolę Anny Dymnej wcielił się jakiś transwestyta.
Akurat nowy Wilczur ok dobrany.
Starego oglądałem a nowego właśnie jeszcze nie a podobno ma wysokie oceny.
Ciekaw jestem jak to Netflixowi wyszło.
Odin i Wujek Władek znowu odlecieli. Kategoria: nie oglądałem, ale się wypowiem. Polecam poczytać recenzje. Że w nowej wersji nie ma nic z LGBT i innych odmian płci.
I to właśnie błąd, Netflix powinien być wierny swoim ideałom. Profesor Wilczur powinien być uwięzioną kobietą w ciele mężczyzny i być w związku z prawdziwym mężczyzną homoseksualnym. Natomiast że ojciec dobry chirurg to córka powinna być po operacji hybrydowej z cycem i filutkiem. A i koniecznie walka o LPG+ zamiast o likwidację znachorstwa.
Nie oglądam Netflixa. Wiec nie wiem nic o nowym czarnym znachorze.
Nową wersję oglądałem tydzień temu. Jest kilka rzeczy bardziej pozytywnie przedstawione, nieco humoru, dramatu też ale całość mniej angażuje emocjonalnie niż poprzednia. Bardziej też się skupia na córce, która nie dorównuje urodą Dymnej ani trochę ale do tego jest przebojową i bystrą dziołchą rozstawiającą wszystkich we wsi. Co nie pasuje dziewczynie w tamtych latach totalnie. Więc Netflix dorzucił swoje 'women power' po prostu. Dymna grała skromną sierotkę Marysię i taką wolę bardziej.
Stara wersja ma cięższy klimat i bardziej stonowany na okres sprzed 100 lat, nowa wprowadza nieco zbyt nowoczesnych rozwiązań a już przegięciem jest scena z
spoiler start
ostrygami
spoiler stop
Do tego jest nieco bardziej chaotyczna i stale przeskakuje akcją w stosunku do poprzedniej. Warto sprawdzić bo wciąż się to dobrze ogląda ale lepsze nie jest niż poprzednik. Ogółem najlepiej zagraną i ciekawszą postacią jest Zośka, sam Znachor też ok.
Dostęp do tego typu jedzenia w tamtych latach(1940 jakoś) i do tego tak podane. Mieli kasę i kontakty ale czy wtedy w kraju były restauracje serwujące takie rarytasy. Ew to ściągnął na zamówienie z miasta na wieś i może jednak było to możliwe. Może się nie znam ;)
Tak czy inaczej liczyłem, że dziewczyna się bardziej oburzy niż posmakuje, że ten wyskoczył z takim czymś, bo mógł już lepiej nakupować więcej prostszego jedzenia dla ludzi skoro chciał pomóc.
W kwestii ostryg:
Dobrym przykładem z mojego podwórka – czyli z Krakowa – była restauracja Secesja, działająca na rogu ulicy Wiślnej. Lokal ten szczycił się codzienną dostawą świeżych ostryg znad Adriatyku.
Ostrygi dolatywały do Secesji samolotem?
Nie, dojeżdżały pociągiem. W tamtym czasach pociąg z Triestu do Krakowa jechał dużo szybciej niż dzisiaj. Aby zachować świeżość ostryg, przyjeżdżały one obłożone lodem. Ale takich rarytasów było wtedy mnóstwo. Z przeglądu reklam przedwojennych sklepów kolonialnych widać, że docierały do nas między innymi: parmezan, kapary, ostrygi, pasztety strasburskie czy homary. Te produkty były wtedy bardziej powszechne niż dziś!
https://historia.dorzeczy.pl/dwudziestolecie-miedzywojenne/122681/kuchnia-w-dwudziestoleciu-miedzywojennym.html
wszystko pomerdałeś Faktycznie wszystko, literówka lub raczej cyferówka(hmm) 4 zamiast 3. Akcja jest określana jako okres międzywojenny więc no pewnie że 1930.
Co do owoców morza, jak widać już 100 lat temu było to modne w kraju, czyli zacofanie kraju i tradycjonalizm powoduje, że do dziś 3/4 krajan wzdryga się na sam temat jedzenia tego. Taki mamy klimat.
Polski dramat klasyk. Łezka nie raz może popłynąć...
Wrzesień--- nie wiem czy robisz sobie beke, czy ty tak na poważnie, ale nie znać tego filmu ( mowa oczywiście o wersji z 1981 roku) to tak jak mieć mniej niż 10-12lat..
Nie znać tego filmu, to tak jak nie znać Kevina sam w Domu, lub Titanica, zważywszy że ten film średnio leci po kilka jak nie kilkanaście razy w roku od ponad 20 lat.. no ale takie czasy... wiadomo młodzież woli teraz oglądać Tik-Toka i inne tym podobne gówna. A film jest cudowny, to już jedna z perełek naszego PL kina.
to tak jak nie znać Kevina sam w Domu, lub Titanica
O patrz, Titanica też w sumie nigdy nie widziałem. To już mi chyba tylko te tik toki zostają. Jak żyć?
Cholera, ja też nie wiedziałem Titanica, Znachora jednak i owszem. Ale, wstyd (?) się przyznać, książki też żem nie czytał.
Herr Rusek--- Rozumiem że jak zwykle "pijesz do mnie" Nie widzieć, a nie znać lub nie słyszeć, to odmienny stany, użytkownik September niestety udowodnił że ma jeszcze zatwardzenie mózgowe, ale wybaczamy w końcu ma tylko 12 lat... oczywiście nie lubię cię i gardzę tobą ale nie idź drogą kolegi :D
Można całe życie nie mieć telewizora i już można niczego nie znać.
użytkownik September niestety udowodnił że ma jeszcze zatwardzenie mózgowe
Damn, a ja tylko nie widziałem jakiegoś starego filmu...
zważywszy że ten film średnio leci po kilka jak nie kilkanaście razy w roku od ponad 20 lat
pisanie takich rzeczy na forum, gdzie ludzie przy każdej nadarzającej się okazji chwalą się brakiem telewizora?
Nigdy nie oglądałem Znachora. Chciałbym, ale jakoś nie ma okazji,
Ale ostatnio pierwszy raz w życiu obejrzałem VaBanque - dobry!
Nie oglądajcie nowej wersji bo was poszarpie. Cytując klasyka: nie ma w słowniku ludzi kulturalnych słów, które mogłyby dostatecznie obelżywie określić jak spier. nową wersję Znachora. Film się totalnie kupy dupy nie trzyma. Idiotyzm goni idiotyzm. Widać że ktoś na siłę nie chciał zrobić remake-a z zarzutem "skopiowaliście oryginał" a trzeba było właśnie zrobić "kopię" zamiast tego badziewia. Dlaczego? Bo nasz oryginalny Znachor tworzy spójną logiczną całość. To się widzi i czuje. Natomiast nowy jest "nowoczesny". Nie chcę zdradzać fabuły a musiałbym to zrobić abyście zrozumieli co poszło źle. Ale że jak to? Przecież fabuła Znachora jest znana z książki i starej wersji. A no właśnie, nowy Znachor ma tyle wspólnego z oryginałem co koń z koniakiem a rum z rumakiem i dlatego wyszło z niego takie badziewie. Zabrakło tylko murzynów, lpg, itd. Ze spraw technicznie warto wspomnieć że oprawa dźwiękowa oczywiście posysa jak w każdym polskim filmie (nie ważne że netflix płacił").
Akurat wersja netflixa jest wierniejsza z pierwowzorem literackim. Jakieś konkretne zarzuty masz?
spoiler start
Wątek mówiący o tym że żona znachora uciekła do kochanka.
Głupawy wątek napaści na znachora i znikającego ciała.
"Kolega" znachora który do samego końca wali głupa chociaż wie że znachor to znachor.
Idiotyzm z pianinem. Biedna sierotka ale pianino ma.
Córka znachora żyła w lesie, nie ma wzmianki o tym aby kochanek był bogaty za to płynnie zna francuski, gdzie i za co się go nauczyła skoro twierdzi że zbiera na studia.
Totalnie położony wątek ponownego łamania nóg i ich złożenia względem starej wersji.
W oryginalne młynarz i wdowa mieli więcej sensu niż wdowa-młynarzowa w nowej wersji.
Wypadek na motorze w nowej wersji to kpina - całkowity brak dramaturgii.
spoiler stop
I tak mógłbym wymieniać w nieskończoność bo cały ten film, wszystkie sceny to bzdury, bez ładu i składu, logiki i logicznej całości.
Pewnie gdybym nie oglądał starej wersji to zdanie miałbym inne, ale mimo wszystko nowa wersja jest po prostu głupia.
Dla mnie największa zagadka to ta czemu matka nie dostała spadku po Wilczurze, skoro od razu uznano go za martwego. Myślałem, że wróciła do jego domu z córką i żyły bogato stąd Marysia ma pianino i zna francuski. Jednak widocznie tak się zaszyła w lesie, że nawet nie chciała wracać do miasta po spadek po mężu.
W nowej wersji to nawet nie wiadomo skąd się wziął Antoni Kosiba. O takim właśnie braku logiki mówię. I ten brak logiki ciągnie się przez cały film.
W starej wersji mamy: pijany Wilczur wsiada do dorożki przejętej przez bandziorów. Wywożą go za miasto, dostaje w łeb i staje się włóczęgą. Potem jest w urzędzie gdzie kradnie dokumenty po zmarłym i staje się Antonim Kosibą. Wszystko jest logiczne i wszystko jest widzowi pokazane.
Jedyny plus to fajny "remix" utworu "Sowa".
Wiem co jest w starej wersji, spoko ziom. Dla mnie pobicie i jego zniknięcie to też głupota. Po pierwsze zanim wyszedł z miasta czy wgl wstał ktoś go musiał zobaczyć a ludzie nie byli tacy obojętni na innych wtedy i ktoś by się nim zainsteresował.
Końcówki też nie rozumiałem, skąd matka Leszka wiedziała o 'skandalu', którym niby się nie interesowała - bo chyba tu chodziło o ploty wyższych sfer że Wilczura zostawiła żona dla dawnej miłości. Tak więc mieszkanie w którym potem Marysia mieszka to stare miejsce gdzie Wilczurowa mieszkała z kochankiem wcześniej chyba... tyle, że skąd Leszek wiedział żeby tam iść. Mogli pokazać coś więcej że dopytuje ludzi czy coś... jak już mówiłem jest masa niedopowiedzeń i chaosu ogólnego.
Jestem właśnie po seansie i muszę stwierdzić, że jakbym nie znał filmu z roku 1981 to film nawet byłby spoko tylko właśnie jest w nim dużo niedociągnięć. Jednak stara wersja wygrywa i to o sporo.
I faktycznie ta wersja Netflixowa nie jest wierną kopią filmu z 1981 roku tylko jest trochę pozmieniane. Książki nigdy nie czytałem, więc nie wiem, która wersja filmu bardziej odzwierciedla książkę.
W nowej wersji to nawet nie wiadomo skąd się wziął Antoni Kosiba. Akurat jest to wyjaśnione jak idzie do komendanta policji zeznać na siebie, że ukradł narzędzia, leczył bez papierów i że nie nazywa się Kosiba tylko kupił te dokumenty od jakiegoś złodzieja.
Wiem w wersji z 1981 roku było to lepiej pokazane, bo po prostu znalazł.
Mam wrażenie, że oczekujesz, że film przedstawi wszystko jak krowie na rowie. Skąd córka zna francuski? No matka jej nauczyła, z tego samego źródła ma pianino. To wszystko w tym filmie jest.
Co najlepsze, masz zarzuty wobec rzeczy, które były w oryginale książkowym. Bo tak, stary film był mniej wierny oryginałowi niż netflixowy :D
W nowej wersji to nawet nie wiadomo skąd się wziął Antoni Kosiba. Akurat jest to wyjaśnione jak idzie do komendanta policji zeznać na siebie, że ukradł narzędzia, leczył bez papierów i że nie nazywa się Kosiba tylko kupił te dokumenty od jakiegoś złodzieja.
Kogo to wtedy obchodzi skoro to już końcówka filmu?
Wiem w wersji z 1981 roku było to lepiej pokazane, bo po prostu znalazł.
Nie znalazł tylko ukradł. I widz to zobaczył.
Mam wrażenie, że oczekujesz, że film przedstawi wszystko jak krowie na rowie.
Jakoś w starej wersji tak to właśnie było dzięki czemu film miał sens.
No matka jej nauczyła, z tego samego źródła ma pianino.
Co za fikoł. Matka ją nauczyła. Muhhahahhaa.
To wszystko w tym filmie jest.
W tym filmie to są tylko bzdury.
Jeśli kogoś przerasta wywnioskowanie, że osoba z klasy społecznej inteligencji jest w stanie nauczyć dziecko francuskiego, to nie wiem, czy jego ocena filmu jest wartościowa. Niedopowiedzenia są dobre, bo poruszają zwoje mózgowe odbiorcy, żeby ten sobie połączył kropki lub uzupełnił kontekst własną wiedzą z epoki, w jakiej ma miejsce akcja.
Ja czytałem, że nowy ponoć wierniejszy książce!... Ale nie mam Netflixa. Na razie C+ muszę kupić i troche fajnych filmów nadrobić.
Oglądałem starego w zeszłym tygodniu, jest dostępny na TVP VOD za free.
Bardzo klimatyczny i całkiem na poziomie film.
Ciekawy jestem jak nowa wersja, w najbliższych tygodniach obejrzę.
Tak btw aktorka grająca żonę Wilczura to fajna laska całkiem, tutaj macie ją w ciekawszym nieco ujęciu.
https://www.youtube.com/watch?v=1J_Y12RqeLM
Jak ktoś jakimś cudem przegapił Legendy Polskie od Allegro to niech nadrabia serię, to jedno z najlepszych rzeczy Bagińskiego.
Ja nie oglądałem i tbh jakoś nie jestem zainteresowany aby to zmienić.
