Samochody elektryczne są o 22% tańsze w naprawie
Fajna propaganda szkoda tylko ze auta elektryczne po stłuczkach są do wywaleni na śmietnik/mega drogie naprawie bo ludzie boja się o stan baterii. Na yt i nie tylko można się nasłuchać o reliach tych cudownych elektryków :)
OMG...
Kolejny artykuł dla matołów, mówiący o serwisowaniu auta w zakresie żarówek i wycieraczek.
A co z serwisem układu wysokiego napięcia? A co z awaryjnością układu zasilania? Przeniesienia napędu? Sterowników, układów elektronicznych?
Znane bardzo ostatnio błędy softu w np Tesli?
Co z obudową baterii, która w razie nawet delikatnego uszkodzenia nadaje się tylko do wymiany i kosztuje nawet 50k zł?
Jak chcecie robić artykuły, to róbcie to z jakimś pojęciem. Trzeba pokazać różne strony użytkowania takiej maszyny.
Czy autor bez google ma choć pojęcie, dlaczego klocki hamulcowe zużywają się wolniej w aucie elektrycznym?
A dlaczego szybciej w hybrydzie?
Tak się składa, że naprawiam autobusy miejskie z napędem elektrycznym, i bardzo często, padają baterie, albo silniki elektryczne. Te wozy robią około 200km dziennie, pierwsze usterki już przy 5000 km zaczęły się pojawiać. Jedno i drugie to koszt 100 000 zł za sztukę, bez kosztów wymiany, na tą chwilę to jeszcze gwarancja obejmuje. Owszem odchodzi masa rzeczy jak paski osprzętu których siłą nie ma, z oleju to tylko układ wspomagania, więc tutaj są te oszczędności.
Auta elektryczne zamkną temat aut używanych ponieważ bateria po 10 latach raczej do wymiany a to ona niby jest najdroższa w tym aucie. Nie będziesz miał niczego i będziesz szczęśliwy.
"Samochody elektryczne są o 22% tańsze w naprawie niż lodzie podwodne"
Proponuje autorowi i temu kto zatwierdził ten artykuł kupno elektryka i podzielenie sie wrażeniami za 3-5 lat lub do 1 wypadku, zobaczymy czy tańsze.
Fajna propaganda szkoda tylko ze auta elektryczne po stłuczkach są do wywaleni na śmietnik/mega drogie naprawie bo ludzie boja się o stan baterii. Na yt i nie tylko można się nasłuchać o reliach tych cudownych elektryków :)
Auta elektryczne zamkną temat aut używanych ponieważ bateria po 10 latach raczej do wymiany a to ona niby jest najdroższa w tym aucie. Nie będziesz miał niczego i będziesz szczęśliwy.
Predzej unia sie rozpadnie i bogacze z fir for 55 beda wieszani na drzewach przez wsciekly, zabiedzony i zagłodzony lud, niz elektryki wypra spalinowce.
To nie jest możliwe, tak samo ludzie beda wieszać tych oligarchów jak paliwo sie skonczy i ludzie mieliby chodzić na piechotę kiedy tamte pasożyty beda sobie samolotami latać.
Elektryki wyprą spalinowe, ale nie w obecnej formie. Bo to nie jest tak, że Fit for 55 jest po to, by dbać o środowisko. Fit for 55 jest po to, by Europejczycy dalej mogli np. jeździć samochodami, jak zacznie kończyć się ropa, a pozostałe surowce będą bardzo drogie. do 55 roku może się całkiem sporo zmienić. Jest sporo materiałów, które mogłyby zastąpić drogi lit w produkcji baterii. Nie koniecznie tych do samochodów, ale np. dla banków energii jest dużo więcej możliwych pierwiastków. W samochodach Lit może pozostać, bo jest dość lekki, ale nie wiadomo, czy np. nie zamienią go na coś cięższego, ale co jednocześnie nie będzie chciało się palić po zwarciu.
Przyszłość jest po prostu w tym, byśmy oszczędzali zasoby. I np. nie będziesz już jeździł 2-3Tonową elektryczną Teslą, tylko np. 200kg Volksvagenem o małym zasięgu, szybkim ładowaniu, niezbyt dużej prędkości maksymalnej, ale za to dużo bardziej oszczędnym niż ta Tesla. Bo Samochody elektryczne dla 5 osób z 1 osobą jeżdżącą w środku to nonsens.
Ale 100% drozsze i nie ma gdzie ich "tankować", a zasieg porownywalny z motocyklami.
W Polsce zasieg eletryka trzeba dzielic na pół, bo musisz dojechać i wrócić by znow go naładować, bo na miejscu nie będzie jak.
Elektryki sie nie przyjma w Polace, nie ma na to zadnych szans. Maja na to szanse jedynie auta elektryczne zasilane wodorem, ktory mozemy produkować w Polsce i byc niezalezni energetycznie (np nocami w elektrowniach czy zbudowac elektrownie atomowe o zamknitym obiegu tylko do produkcji wodoru).
w Polsce zasieg eletryka trzeba dzielic na pół, bo musisz dojechać i wrócić by znow go naładować, bo na miejscu nie będzie jak
w dupie byłes, gówno widziałes w nogach śpisz. Nie miałem nigdzie w polsce problemu z naładowaniem samochodu, czy problemów z dojazdem ze względu na zasięg lub ładowarki. Mam przejechane prawie 30k km.
Nawet na moim zadupiu na wschodzie kraju ładowarka nie jest towarem luksusowym.
Superchargery sa tak porozkładane w kraju, ze wszędzie dojedziesz
https://www.tesla.com/pl_PL/findus/list/superchargers/poland
Do tego jest cała sieć greenway (zwykle wolniejsze, 50tki albo 100tki, ale jak się nie ma co się lubi to i tak nie problem) + orlen zaczął budować swoją sieć na stacjach, pod kauflandami zaczynają pojawiać się darmowe 50tki + jest wiele mnejszych firm. To naprawde mocno wyciągnięty z dupy mit ze nie ma gdzie w polsce naładować samochodu. Zaraz jeszcze wejdzie Lidl ze swoją siecią.
Ale ty mowisz o superchargerach do Tesli, które nie są kompatybilne z innymi autami!
Ale przeczytałeś całą moją wypowiedź czy tylko to zdanie o superchargerach?
Rufjan - odniosłem się do pierwotnego postu bo autor ewidentnie bredzi albo nie ma pojęcia w temacie.
Zwracam honor.
Nie mieszkam w Polsce i nie zdawałem sobie sprawy, że coś takiego istnieje.
BTW - nazwy własne piszemy z wielkiej litery.
Gdzie link do artykuly z kolesiem co wysadzil swoja Tesla w powietrze bo fajniej bylo zrobic to niz zaplacic majatek za wymiane baterii :D
OMG...
Kolejny artykuł dla matołów, mówiący o serwisowaniu auta w zakresie żarówek i wycieraczek.
A co z serwisem układu wysokiego napięcia? A co z awaryjnością układu zasilania? Przeniesienia napędu? Sterowników, układów elektronicznych?
Znane bardzo ostatnio błędy softu w np Tesli?
Co z obudową baterii, która w razie nawet delikatnego uszkodzenia nadaje się tylko do wymiany i kosztuje nawet 50k zł?
Jak chcecie robić artykuły, to róbcie to z jakimś pojęciem. Trzeba pokazać różne strony użytkowania takiej maszyny.
Czy autor bez google ma choć pojęcie, dlaczego klocki hamulcowe zużywają się wolniej w aucie elektrycznym?
A dlaczego szybciej w hybrydzie?
Tesla to typowy Hamerykański samochód. Kupując go, przygotowujesz się na to, że wszystko będzie tandetnie wykonane i sie zepsuje. Jedyne w czym ta firma przoduje, to marketing. W tym badziewiu nawet silniki się potrafią psuć. Gdzie awarie prawidłowo eksploatowanego silnika elektrycznego są bardzo dużą rzadkością. Szczególnie jeśli nad pracą silnika czuwa elektronika...
I większość tych dziwactw w serwisowaniu (że np. nie ma części, bo wymienia się pół samochodu za 50tyś zł), to też Tesla. No jest jeszcze Mercedes, który chyba nie ma serwisu w Polsce i ma stawki "zagraniczne".
Chińczycy bardzo dobrze myślą projektując swoje mikro samochody elektryczne. A nie robiąc jakieś elektryczne krowy, które kosztują fortunę, jeżdżąc po drogach w Polsce emitują więcej zanieczyszczeń niż małe benzyniaki/LPG i zawierają drogie w naprawie części. To jest droga w stronę ekologii, jak jedziesz sam, to jedź już czymś małym, a nie 3 tonową krową 5 miejscową.
Takie małe elektryczne wozidełka o zasięgu ~50km, to świetne rozwiązanie. Ale Janusz musi mieć duże. Bo co somsiad powie, że to prawie rower ? To zabawne, że na to Unia Europejska jest ślepa... Że można by produkować proste samochody za cenę 1/10 normalnego elektryka, bez marnowania zasobów naturalnych. Koncerny samochodowe mają nawet karoserie do takich pojazdów w archiwach, tylko nikt nie chce sprzedawać samochodów za 20k, bo przy sprzedaży za 20k, nie można dać marży 40k.
Jakiś czas temu czytałem na jednym z zachodnich portali, że w Chinach elektryki po przejechaniu trochę ponad 100 tys. km trafiają już na złom, bo zwyczajnie nie opłaca się ich naprawiać. Pokazane były całe place zastawione takimi autami, które miały trafić do zgniatarki. Z badań wynika, że bateria w elektryku traci pojemność w tempie około 2,5% rocznie. Niestety pojawia się coraz więcej mocnych ładowarek, które znacznie przyspieszają ich degradację, więc auto po kilku latach przestaje się do czegokolwiek nadawać. A wymiana baterii to dość znaczący procent kosztów pojazdu. Dlatego do Polski zaczyna trafiać coraz więcej kilkuletnich elektryków w niezłych cenach. Problem w tym, że to mina, która szybko wybuchnie w twarz każdemu kto zdecyduje się go kupić.
No będą tańsze w naprawie, bo nie mają silnika spalinowego, gdzie jest masa różnych części ruchomych i cały osprzęt, napęd też jest prostszy. Tylko czy będą działać dłużej niż przeciętne auto spalinowe i czy w autach wartych na przykład 30 tyś. ludzie będą wymieniać akumulatory warte 20 tyś.
Naprawy są tańsze, bo po stłuczce, elektryka nie naprawia się, tylko wymienia na nowy. W przypadku stłuczki trzeba bowiem wymienić baterię, co daje szkodę całkowitą.
Tak się składa, że naprawiam autobusy miejskie z napędem elektrycznym, i bardzo często, padają baterie, albo silniki elektryczne. Te wozy robią około 200km dziennie, pierwsze usterki już przy 5000 km zaczęły się pojawiać. Jedno i drugie to koszt 100 000 zł za sztukę, bez kosztów wymiany, na tą chwilę to jeszcze gwarancja obejmuje. Owszem odchodzi masa rzeczy jak paski osprzętu których siłą nie ma, z oleju to tylko układ wspomagania, więc tutaj są te oszczędności.
Ale co się psuje w tych silnikach elektrycznych ? Kiedyś ktoś pisał, że w jego Tesli bateria przeżyła kilka silników, co mnie mocno zdziwiło.
Silniki elektryczne to dość mocno poznana gałąź przemysłu. One się elektrycznie nie psują od tak. W samochodzie elektrycznym sterownik silnika ma zwykle komplet informacji o tym jak silnik działa. I na myśl przychodzi mi tylko niekompetencja osoby, która odpowiada za program w tym sterowniku, który uniemożliwiłby pracę ponad miarę.
Jeszcze w autobusie jestem w stanie zrozumieć, że silnik nie ma łatwo, ale w Tesli? No chyba, że to nie są elektryczne uszkodzenia silnika.
A jak z ekologią, o którą tak dba UE? Zużyta bateryjka ląduje na kupię śmieci gdzieś w Indiach? Bo nic się z niej zrobić już nie da. Tak jak to robią z oponami, które się nie nadają do sprzedaży, np. fabryka Pirelli w Niemczech, która tam ma swój śmietnik.
"Samochody elektryczne są o 22% tańsze w naprawie niż lodzie podwodne"
Proponuje autorowi i temu kto zatwierdził ten artykuł kupno elektryka i podzielenie sie wrażeniami za 3-5 lat lub do 1 wypadku, zobaczymy czy tańsze.
Jak tylko przeczytałem nagłówek to już wiedziałem, że wątek zostanie zalany Januszami w passatach TDI.
Tego pokolenia nie należy słuchać w niczym, już wystarczająco zniszczyli świat.
Nie wiem jaki masz problem do passatow TDI , samochod ,jak samochod. W sumie kazda nacja ma jakas slabosc do okreslonej marki samochodow. A ze w Polsce passat jest popularny , no bo jest. Z czegos to wynika.
Czemu naprawa elektryka w jakikolwiek sposób miałaby być tańsza? Silnik ma mniej części ruchomych jak i skrzynia biegów jest mniej skomplikowana bo zbudowana przeważnie z prostych przekładni. Ale poza tym co się różni? Najczęściej zużywane elementy jak zawieszenie czy osprzęt to nie jest żadna różnica konstrukcyjna więc jeżeli te części są tańsze to odpowiadać za to może tylko wykorzystanie gorszych jakościowo części (co miałoby sens jako redukcja i tak wysokiej ceny samego auta).
Nic ciekawego, za to wymiana kluczowych elementów w przypadku auta spalinowego to już inna para kaloszy a i wytrzymałość jest zupełnie inna, bo auta spalinowe przy odpowiednim utrzymaniu będą działać przez dziesiątki lat a i nie trudno jest utrzymać auto w takim stanie, żeby i po 10 latach nie mieć absolutnie żadnych oznak zużycia, czy bateria auta elektrycznego zachowa 100% swojej sprawności przez 10 lat?
Prawda jest taka, że światem rządzi postęp, od zawsze. Kiedyś rolnicy protestowali przed zakładaniem słupów wysokiego napięcia czy kabli telefonicznych, bo im bydło będzie zabijać. Dziś ludzie nie chcą czystych aut, dalej chcą się dusić w spalinach... każdy czas ma swoich kretynów. Oczywiście kwestia ceny, infrastruktury to zupełnie inna bajka, chodzi o sam motyw konserwy. Ludzie są bardzo prymitywni i niechętni na zmiany, oporni na wiedzę.
Powiedz mi tygrysku, w jaki sposób auta elektryczne są czyste? Co jest w nich czystego?
Wymiany baterii i ich recykling raz na parę lat? A może nieopłacalność napraw po zużyciu całkowitym baterii bądź po wypadku która prowadzi przeważnie do zezłomowania takiego samochodu po 5-10 latach?
Już nawet nie wspominając o tym że większość światowej energii dalej nie pochodzi w 100% z zielonych źródeł i na dobra sprawę emisja CO2 po prostu odbywa się pare kilometrów auta a nie bezpośredni tam gdzie jest auto.
Tylko wozy drabiniaste i dyliżansy! Samochody nigdy nie zdobędą popularności i do niczego się nie nadają. Zresztą po przekroczeniu 100km/h człowiek umiera, nikt nie jest w stanie tego przeżyć. To właśnie poziom dyskusji tutaj :)
Najgorsza decyzja to naprawiać auto w dużym warsztacie. Naprawiałem swoją furkę i mechanik za części policzył 100% więcej. Ok za usługę wziął 350 zł ale z częściami wyszło 4 tys, które mógłbym kupić na allegro za połowę ceny, a nawet mniej. Teraz naprawiam w małym warsztacie, a Januszy co szukają dodatkowego źródła na utrzymanie całego grajdołka unikam.
Ja jeśli już muszę skorzystać z usług warsztatu, to zawsze sam dostarczam części.
Oczywistym jest, że oni na nich zarabiają, bo mają swoje rabaty.
różnie bywa. Taki Mietek może znać się na części rzeczy i być w tym dobry. Ale nie ma szans by zastąpił zespół. Do tego też może dziadować i cwaniaczyć wciskając używane/uszkodzone części.
Dlatego nie widzę sensu w promowaniu jednego typu firm nad inne.
Kto nie robił nigdy elektryki w samochodzie spalinowym ten nie wie ile to kosztuje. A teraz przemnóżcie to razy kilka jeżeli chodzi o prawdopodobieństwo wystąpienia takiej awarii i cenę jej naprawy.
Do tego nie uwierzę w te bzdury, że eksploatacja układu hamulcowego jest tańsza niż w spalinowym, to fizycznie jest niemożliwe z racji masy samochodu elektrycznego.
Powtórzę to jeszcze raz, elektryka to można sobie sprawić jak mieszkacie w słonecznej Kalifornii, gdzie srogie zimy nie docierają a nie tutaj.
W elektryku hamuje się silnikiem z racji jego dużego momentu obrotowego...
"Niemożliwe"...
Powtórzę to jeszcze raz, elektryka to można sobie sprawić jak mieszkacie w słonecznej Kalifornii, gdzie srogie zimy nie docierają a nie tutaj.
Co?
No to jedz sobie do Norwegii , albo Szwecji, jezdi tam calkiem sporo elektrykow, i nie jest to "sloneczna Kalifornia".
W elektryku hamuje się silnikiem z racji jego dużego momentu obrotowego...
hahaha, Co? :D
W elektryku to sie hamuje odzyskując energię. Normalnego hamulca używam może raz - dwa razy dziennie jak mi ktoś "wyjedzie", natomiast normalnie puszcza się gaz wtedy samochód uruchamia tzw hamowanie odzyskowe.
Powtórzę to jeszcze raz, elektryka to można sobie sprawić jak mieszkacie w słonecznej Kalifornii, gdzie srogie zimy nie docierają a nie tutaj.
ahahahahahahahahahahahahaha
W elektryku to sie hamuje odzyskując energię.
To teraz poczytaj geniuszu, w jaki sposób odzyskuje się tą energię...
Żeby wytworzyć prąd, trzeba coś poruszyć, a jak coś się rusza to stawia opór.
Akcja - reakcja.
Rozumisz?
Także może i Tesla króluje w Norwegii ale też dużo częściej się psuje niż zwykłe auta spalinowe.
Tańsze. Ha ha. Może i tak ale do czasu. Jak jakimś cudem samochody elektryczne wyprą te spalinowe to dowalą takimi opłatami że ci wielbiciele elektrycznych pojazdów jeszcze zwątpią ich sensowność. To że teraz jest tania eksploatacja to tylko zachęta do kupna elektryka ale to się zmieni.
Już się z tym nie kryją że ,, materiały ziem rzadkich ,, nie wystarcza dla wszystkich , więc trzeba się z tym pogodzić że samochody elektryczne przestaną być tak dostępne jak obecnie spalinowe.
Mnie ciekawi jak ludzie na wioskach dadzą sobie w przyszłość rade bez samochodów.
Pytanie jaki % samochodu elektrycznego w przyszłości będzie można naprawić, bez wymiany całego dużego drogiego elementu. Można przecież powiedzieć że naprawa telewizora LCD jest tańsza od naprawy telewizora CRT tyle że LCD w 99 % przypadków nie da się naprawić.
Inna sprawa jeśli te samochody spowszednieją i zaczną się kraksy z ich udziałem gdzie nie będzie się opłacało samochodu naprawić z powodu baterii jak bardzo zostaną obarczeni tym ubezpieczyciele. A ci przerzucą koszty na klientów.
Generalnie jeśli jest plan pozbycia sie prywatnych samochodów to elektryki bardzo to ułatwią.
ZWYKŁA MANIPULACJA
Wystarcz zapytać "ile przebiegu miało przeciętne auto w teście" ...
Oczywiście, że nikt nie poda, że większość elektryków to auta nowe, a przeciętne auto spalinowe ma kilka lat, a nastoletnie to norma.
Pytanie nr2. "co jeśli w warsztatach praktycznie nie ma 1-5 letnich aut spalinowych, bo te się rzadko psują, więc brano do testów 6-20letnie.... A elektryki w testach miały średnio 1-5lat???"
No właśnie. Manipulować bardzo łatwo.
haha
tekst mówi, o tym, że przeciętna naprawa jest tańsza.... ale nie wspomina czy nie ma ich więcej i nie zdarzają się w młodszych autach ..... hmmmm
3 tańsze naprawy w nowym aucie vs 1 droższa w starszym xD
Elektryki są relatywnie nowe na rynku więc logiczne, że psuły się będą pierdoły. Jest różnica jak średnia wieku danego typu samochodu to powiedzmy 5 lat a 15...
Najlepiej pewnie sie sprawdzają jako lokalne służbowe damochody i dla wszelkich służb.
Mogę jedynie po wypowiedzieć się o darmowej komunikacji u mnie. Większość floty min 9 sztuk Yutong E10 o pojemności 420 kWh i 300 km zasięgu. Są w obiegu 1,5 roku. Raczej sprawdzają się dobrze, non stop klima, szybkie jak osobowy. Z początku było pare zwiech elektronicznych i zamieraly na mieście ale nie widze już tego zjawiska.
U mnie po mieście jeździ policyjny Hyundai elektryczny. Często go widuję, więc najwyraźniej działa, miasto nieduże, to wszędzie na spokojnie dojedzie, tani w eksploatacji, a służby wymianą baterii się nie martwią, bo i tak te auta tyle tam nie będą stały u nich. Leśnicy chyba też byli zainteresowani elektryczną terenówką.
Natomiast do prywatnego zastosowania w życiu bym takiego nie kupił, hybrydę owszem, chętnie, ale pełnego elektryka za nic.
Nie chcecie elektryków? To wam wyjaśnimy, że chcecie! Urabianie motłochu ciąg dalszy..
Wiecie też że tzw. ślad węglowy pozostawiany przez produkcję jednego auta elektrycznego jest wielokrotnie większy od auta standardowego? O tym się nie mówi głośno, ale zwrot tej energii uzyskuje się po 20-30 latach eksploatacji auta - co właściwie jest nierealne (po drodze dojdą kolejne koszty i/lub auto zostanie rozbite/zutylizowane).
Akurat mieszkam w centrum Wrocławia i dolnoslaskiej biblioteki publicznej na rynku chodze sobie z buta na niedlugi spacerek.
Nie ma tu nigdzie ladowarek, moze przy nowych budynkach czy gdzies w podziemiach np Sky tower, ale na miescie gdzie mieszka z pol miliona ludzi ich nie ma.
Orlen? Te kilka ladowarek na milionowe miasto? Ja pisze o tym, ze elektrykow bedzie 100 000x wiecej niz dzisiaj, gdyz dzisiaj elektrykow jest moze 0.1% samochodów w Polsce i to wliczajac te dostawcze inposta i wózki widlowe zasilane z aku lite on.
Nie ma szans postawic 100 000 ladowarek w zabudowanym juz calkowicie miescie, gdzie ludzie mieszkaja w blokach.
Ludzie beda pielegnowac spalinowce jak na Kubie, a polityk, ktory bedzie chcial zakazac spalinowcow splonie ze swoim gabinetem, lub jak sto lat temu dostanie kosę na ulicy i zamachowiec bedzie narodowym bohaterem.
Chyba nie jest tak źle we Wrocławiu.
Aktualizacja czerwiec 2021
https://www.wroclaw.pl/rozmawia/gdzie-stacje-ladowania-we-wroclawiu
Tak tanie, że jak zapalila sie tesla bodajże w Chorzowie to musieli wzywac całą remizę, wojsko, policję, organizować stadion narodowy i pilnować to auto przez dwa dni od ugaszenia, a sama próba kontaktu z tym autem podczas jego płoniecia trwała godzinę. W dodatku auto prawie nowe. Electric cars rulez.
I co ekolodzy ? Samochody elektryczne jednak wytwarzają więcej CO2 od tych konwencjonalnych. Wpływa na to produkcja i utylizacja baterii.
youtube.com/shorts/H34moiBt7EY
To wy celujecie w electro car by poczuć sie eko czy dla komfortu next gen ?
Co mnie interesuje co leci u mnie z końcówki wydechu. I to w czasach kiedy w PL masowo spala sie wysypiska toksycznych odpadów z Unii.
Nawet diagnostyka spalania aut nie mierzy (poza skrajnymi przypadkami) i nie ma w planach
Skład spalin powinno się mierzyć podczas każdego przeglądu technicznego auta.
Oczywiście tylko benzynowego lub napedzanego LPG.
W przypadku silników diesla, sprawdza się czy nie kopci orzy wyższych obrotach i czy auto, które powinno mieć DPF, rzeczywiście je posiada.
Hehe ciekawe jaki % diagnostów zajmuje się spalinami, bo ja nie spotkałem jeszcze takiego
Filtr dpf to największy rak aut wysokoprężnych. Nigdy nie kupię żadnych diesli.
Ludzie w miastach dadzą sobie rade natomiast już widzę tych lewicowych ekologów dojeżdżających z wioski do Warszawy zima na hulajnodze elektrycznej. No w sumie sa rowery elektryczne , dadzą rade.
Samochód po 2030 roku przestanie być produktem ogólno dostępnym tak jak to jest dziś. Wraz z zapotrzebowaniem na surowce na produkcje baterii ich cena bedzie drastycznie rosnąć. A zarówno ich wydobycie jak i dostępność jest kosztowna i ograniczona.
Od jakiegoś juz czasu zastanawiałem sie co UE wymyśli aby wymusić na ludziach opuszczenie wiosek , to juz wiem.