Cześć, za tydzień się przeprowadzam i akurat nie będę potrzebował auta, więc mam zamiar zostawić go w rodzinnym domu, by sobie na razie stał w garażu. Przez ostatnie lata samochód stał max 2 tygodnie, natomiast był cały czas eksploatowany, więc czy to przeglądy, naprawy, wymiana opon, OC - wszystko było płacone regularnie. Teraz spotykam się z nową rzeczywistością, bo auto w zasadzie będzie nie przydatne tam gdzie się przeprowadzam, a do pracy, sklepu, uczelni mam dosłownie kilka minut piechotą. No i teraz kilka kwestii:
- czy opłaca mi się płacić OC na rok "w razie czego" (ostatnio -w listopadzie 19'- płaciłem 550 zł, teraz pewnie trochę będzie taniej, a podejrzewam, że przez 90% czasu samochód będzie stał w garażu)?
- czy może płacić co jakiś okres, np. przyjadę na 2 tyg na święta i wykupię OC na ten okres. Potem przyjadę po sesji w lipcu i na 2-3 miesiące również wykupię OC aż do października.
Powiedzcie mi, która opcja bardziej się opłaca? Bo jeśli policzyć te 2 tygodnie + 3 miesiące i wyjdzie podobnie co na cały rok, to nie będę sobie zawracał głowy i za te 5 stów na cały rok OC opłacę.
Kolejne pytanie:
- czy opłaca mi się "nabić klimę" tuż przed pozostawieniem auta w garażu? Chodzi też o to, że czuć spadek wydajności, bo ostatnio 2 albo 3 lata temu to było robione, więc na pewno tego czynnika (czy jak to się nazywa) jest już mało. Trochę też się obawiam, że jak włączę klimę, a będzie ona działała bez czynnika, to coś się zepsuje.
Oczywiście pewnie najłatwiej byłoby sprzedać, jak się nie używa ;) Ale jest to samochód otrzymany "w spadku" - od nowości w rodzinie, więc żal go sprzedawać, a w razie czego warto mieć.
Nie kupisz OC na krócej niż rok. Nabić klimę możesz równie dobrze jak zaczniesz auto znowu używać, przynajmniej czynnik nie będzie leciał do atmosfery.
- czy może płacić co jakiś okres, np. przyjadę na 2 tyg na święta i wykupię OC na ten okres. Potem przyjadę po sesji w lipcu i na 2-3 miesiące również wykupię OC aż do października.
Problem z OC jest taki że Twoje auto musi mieć OC nawet jeśli go nie używasz i stoi w garażu. Ciągłość OC jest u nas wymagana a kary za jej brak potrafią być naprawdę srogie.
Jeśli chodzi o OC na krótszy okres, to natknąłem się na ofertę kilkudniową czy 2 tygodnie OC, ale pewnie to dotyczyło nowych aut, które są sprowadzone zza granicy, a którymi chcemy się przejechać w ramach jazdy próbnej. Myślałem, że można tak samo dla innych aut.
Takie OC można załatwić tylko przez komis samochodowy, osoba prywatna zawsze kupuje ubezpieczenie na cały rok
Edit: Faktycznie na necie są informacje, że nie da się normalnego auta ubezpieczyć na mniej niż 12 miesięcy. Ubezpieczyciele chyba mają to w nosie, bo ostatnio ubezpieczyłem auto na 6 miesięcy.
W Polsce z OC to jest fajne ze oplacasz auto i jezdzic moze kto chce, jednak ten bezwzgledny obowiazek to jakis smieszny zart moim zdaniem.
W UK, oplacasz kierowce na OC i nie ma tak ze moge sobie wziasc pierwsze z brzegu auto i jechac. (jako standard). Jednak z oplacaniem lub nie jest znacznie fajniejsze podejscie. Kasuje polise, zglaszam do urzedu ze auto jest "off the road" ( 5 min doslownie roboty) i o ile stoi na prywatnej posesji to nie ma problemu. Jak chce nim jezdzic to wykupuje polise, zglaszam ze nim jezdze i o ile ma wazny przeglad wsiadam i jade.
Jak sobie wyobrażasz w kraju cwaniaków opłacanie OC na okres wedle uznania. Przecież na wsiach NIKT by nie płacił. I połowa miastowych.
Nawet kamera nie musi mieć tej funkcji. Wystarczy odpowiednie oprogramowanie na drugim końcu monitoringu.
Śląsk. Odcinkowe pomiary prędkości już to robią automatycznie, a kilka ich w okolicy jest.
Kilka skrzyżowań w Rybniku też to robi automatycznie (szczególnie jak się przewali na czerwonym).
A ogólnie to te kamerki w okolicy Rybnik/Wodzisław wiszą nad wszystkimi skrzyżowaniami z sygnalizacją. Z tego co kojarzę to nawet jest do nich jest dostęp gdzieś w internecie.
Weź nie świruj. Wez te kamery umieść na każdej jednej drodze. Przecież to by był bilionowy projekt.
Jak już będą te kamery na trasie Wolkowyja - Rajskie w 2050 to przyznam ci rację.
Czasem trafi się ubezpieczyciel u którego OC na dwie raty to tylko parę zł więcej, więc można zapytać u jakiegoś brokera. A nuż się rozmyślisz i sprzedasz auto, wtedy druga rata będzie już po stronie nabywcy.
OC nie przeskoczysz. A kary po "przeterminowanym" OC mogą być wyższe niż wartość auta.
Jedyne samochody, które można opłacać na chwilę obecną czasowo to:
- samochody zarejestrowane jako zabytek (na żółtych blachach)
- samochody zarejestrowane normalnie, ale mające więcej jak 40 lat.
Wątpię by się kwalifikowało na cokolwiek z tego.
Coś kombinowali ostatnio przy "czasowym wyrejestrowaniu pojazdu" i braku konieczności ciągłości ubezpieczenia, ale kojarzę, zę chodziło o pojazdy po "wypadku" i na "czas remontu".
Co do klimy - od 20kilku lat są tam odpowiednie czujniki - w przypadku jak jest pusta - "nie powinno" nic się zatrzeć.
Co do samego zostawiania - profilaktycznie raz w miesiącu bym jednak to auto uruchomił, pozwolił się zagrzać do temperatury roboczej oraz kilka kilometrów zrobił, aby wszystkie układy przesmarować.
Na co dzień mam do czynienia z samochodami, które więcej stoją niż jeżdżą i mają po 40+ lat. Jeżeli się takie auto zostawia na pół roku albo dłużej bez jakiegokolwiek ruchu - to po uruchomieniu po takim czasie dzieją się cuda wianki...
w 40to latkach mozliwe ze jest jak piszesz. 2 dni temu po raz pierwszy odpalilem moja 8letnia meganke w dieslu i smiga bez problemow :)
Merc R129 500 SL z 1990 - po półrocznym postoju przez dobre 30km szalał na obrotach, mulił i ogólnie zachowywał się źle... Potem "znormalniał". A to bym jednak uznał za auto w miarę "współczesne".
Jag z V12 5.3 z '71 po pół roku od ostatniego uruchomienia wymagał wycierania paliwa pod silnikiem i czyszczenia gaźników...
a z meganką... w pierwszej kolejności sprawdziłbym czy hamulce nie nadają się do regeneracji po takim postoju;). I... rozcieńczyłbym paliwo nowym nawet przed tymi hamulcami.
spoko spoko, Meganka od razu po postoju przeszla przeglad a jedyna uwaga byl niski bieznik na oponie ;)
Jakas oporna bestia mi sie trafila. Po wypadku potrzebowalem dupowozu i u najblizszego Ahmeda kupilem najmlodsze rocznikowo w atrakcyjnej cenie auto. 120k na liczniku, zabrudzone, powycierane, smierdzace jakby ktos w nim koty hodowal. Ale przez rok czasu dolozylem jej kolejne 30k mil, dajac dosc mocno w palnik a ta sie nadal mocno trzyma, jedynie DPFa trzeba bylo przeczyscic. Teraz po rocznym odpoczynku wyglada na to, ze dalej bryka :)
Jeśli nie potrzebujesz auta i nawet nie zamierzasz go trzymać u siebie, to nie rozumiem dlaczego by go nie sprzedać
Oplac normalnie i niech stoi, nie mow, ze masz zaplanowane zycie na rok do przodu, nigdy nie wiadomo co wypadnie, czy jaki pomysl wyjazdu przyjdzie ci do glowy i wtedy auto bedzie potrzebne.