5 rzeczy, którymi dawno temu urzekł nas Lineage 2
Mnie zawsze fascynowały walki z gigantycznymi bossami na pół ekranu. Mimo, że grałem w L2 ponad 5lat to i tak nigdy nie miałem okazji się z nimi zmierzyć xD
https://www.youtube.com/watch?v=QQC2TcqDbXk
Zajebiste czasy to były, i super wspomnienia! A do dziś, z pewną grupą mam kontakt.
ahh czasy serwera L2 Paradise. Pamiętam, że był nałożony multipier na wszystko x15 a i tak przekładało się to na tygodnie grindu. No i fakt, sporo fajnych osób się wtedy poznało... Jak serwer padł, to już drugi raz się w żadnego mmorpga nie wciągnąłem.
Ahh to były piękne czasy. Dla mnie dalej jest to najlepsze MMO i od czasu do czasu lubie zagrać na PRIV serwerach. Najlepsza kronika C4/C5/C6. Coś pięknego :)
5 rzeczy, którymi dawno temu urzekł nas Lineage 2
Jako weteran tej gry, który rozpoczynał zabawę od wersji Lineage 2 C3 powiem tylko tyle: to rewelacyjny tytuł, a co za tym idzie świetna zabawa na długie lata - nie żartuję.
Zaleciało nostalgią ehh :). Rajdy, SIege, PvP. Achh ten klimat. Zacząłem na C3, ale to takie było amatorskie bardzo granie. Najwięcej czasu jednak spędziłem na C6 na Wrath z L2Romania, później był taki priv z L2Blaze co miał wipe co pare miechów ale młócka tam piękna była, noo i w sumei tam największy progress był choć grało mało osób bo może z tysiąc. Na wratchie strasznie cięzko było się dorobić, bo było kilka grup trzymających władzę. Duuużo czasu spędziłem też na kronice H5. Jest drugą najlepszą po C6 moim zdaniem oczywiście. Fajnie, że zrobili instancjonowane rajdy, wtedy każdy miał szansę na epica, choc trzeba przyznać iż zrobiło się łatwiej i nie było już tego stresiku czy ktoś nei wleci na plecy i ukradnie bossa. Hah i zabawne bugi z privów - kiedyś podleciałem moją "kamerką" do mrówy akurat jak ją dobijali to zwinałem im jednym autopickupem AQ ring-a. Goście mieli takie WTF, że głowa mała haha. Klimat tej gry jest niepowtarzalny. Jednakże wymaga ona MASY czasu i grindu( mowa o starszych kronikach ). Nawet Wow classic się chowa.
próbowałem parę razy i zawsze się odbijałem, cóż to nie była gra dla mnie choć zawsze mnie ciekawiła.
Jestem ciekaw jak im wyjdzie ten remaster. Może nawet po wielu latach bym zagrał w jakieś MMO. https://youtu.be/qgymtmt72Q4
Muzyka to tam jest majstersztyk i sporo kawałków potrafię zanucić do dzisiaj. Bill Brown odwalił kawał roboty a jak słyszę główny theme orków to aż ciary przychodzą :)
Cała ścieżka dźwiękowa z L2 to jeden wielki banger, zwłaszcza motywy z Talking Island Village i Dion. Chociaż ta wersja podlinkowana przez ciebie jest nieco inna od tej, którą ja kojarzę z gry. https://www.youtube.com/watch?v=IvxeRz0BhlM
O boże gra mojego dzieciństwa. Pamiętam jak się wstawało o 3 w nocy żeby ubić Baiuma xD Świetna gra, a PVP było swego czasu unikatowe ponieważ można było zabić każdego w każdym momencie, ach te walki o spoty xP
Pozdrawiam członków klanu Forgotten z l2ex :)
Jak na czasy swojej świetności (czyli moim okiem 2006-2010) L2 był obowiązkową pozycją do zaliczenia dla każdego fana MMORPG. Gra wciągała niczym bagno nażartego słonia przez swój niesamowity ogrom rozbudowania w niemal wszystkich kierunkach rozgrywki i wylewający się z monitora KLIMAT. Szczerze mówiąc, to 5 stron tego artykułu można by poświęcić na samo opisanie rozrosłego systemu ras i klas (i z nim subklas, szlachectwa i olimpiad), a co dopiero reszty gry, w tym klanów i sojuszy, wspomnianego otwartego PvP i raidowania (i wynikającego z nich walk o to, by do danego bossa, zwłaszcza tych z unikalnym dla siebie lootem, w ogóle podejść), trwających nawet 2 godziny i liczących nawet kilkaset osób oblężeń zamków i fortec, czy też wielu innych wielopoziomowych dodatkowych aktywności i permaeventów, bez których za wiele nie dało się zwojować na wyższym levelu. Tu mieliśmy np. aż trójstronne ulepszanie broni (enchant, augment, soul crystal), system Seven Signs i stojący za nim dostęp do katakumb, nekropolii i NPC-ów „odblokowujących” lepszy sprzęt oraz wpływający na zamki podczas oblężeń, system Manor pozwalający na farmienie materiałów do craftu, nawet jeśli nie mamy Bounty Huntera, spór orków Ketra z silenosami Varka (również matsy + więcej teleportów po mapie) i wiele, wieeeeele więcej rzeczy przeplatających się i oddziałujących na siebie nawzajem, a wszystko to okraszone wręcz kapitalną i niedającą się do dziś zapomnieć muzyką skomponowaną przez Billa Browna i Inona Zura. W obliczu tego wszystkiego wszechobecny grind nie wydawał się (dużym) problemem, bo praktycznie nigdy nie było nudno.
Jedyną poważną wadą tej gry, odczuwalną nawet dzisiaj, była słaba optymalizacja: gra chrupała, chrupie i chrupać będzie nawet na mocarnych konfiguracjach, a bez SSD czas potrzebny na wczytanie większej liczby modeli doprowadza do białej gorączki. Cóż, albo Unreal Engine 2.5 raczej nie był projektowany z myślą o gatunku MMORPG, albo programiści NCSoftu nie do końca wywiązali się ze swojego zadania. Mam tylko nadzieję, że nadchodząca odsłona na UE4 będzie już pozbawiona tych problemów, jednocześnie zachowując wszystko to, co wyjęło z mojego życiorysu ponad 6000 godzin dla tej gry. Nie żałuję.
https://www.youtube.com/watch?v=JzMRK2GddmA