Forum Gry Hobby Sprzęt Rozmawiamy Archiwum Regulamin

Forum: Maturalne post mortem, czyli dlaczego współczuję pracodawcom

30.06.2020 11:37
NewGravedigger
4
18
odpowiedz
15 odpowiedzi
NewGravedigger
184
spokooj grabarza

Niepopularna opinia. Dokładna nauka elementów języka polskiego, interpretacji lektur i poezji, uczenie się tekstu na pamięć itp. jest całkowicie niepotrzebnym zajęciem marnującym i czas i energię młodych osób.

30.06.2020 10:57
Bukary
1
12
Bukary
222
Legend
Wideo

1. KONTEKST, CZYLI SYZYFOWA PRACA

Kilka dni temu skończyłem pracę w komisji sprawdzającej pisemny egzamin maturalny z języka polskiego. Od wielu już lat znajduję się w nie tak licznym gronie certyfikowanych egzaminatorów i właściwie co roku zasiadam w tego rodzaju zespole ekspertów*. Ponieważ pracuję dość szybko, przez moje ręce przechodzi mnóstwo arkuszy maturalnych z różnych miejscowości. Mam więc dość duże doświadczenie i jestem w stanie określić, jakie uczniowie popełniają błędy i czego powinni się wystrzegać. To, rzecz jasna, bardzo pomaga w pracy nauczyciela, który przygotowuje swoich podopiecznych do egzaminu maturalnego. To pozwala również dość obiektywnie ocenić, jakie zmiany zachodzą w sposobie myślenia młodych ludzi i jak zmienia się stopień opanowania przez nich pewnych podstawowych umiejętności związanych z przelewaniem swoich myśli na papier.

Od kilku lat obserwuję niepokojące zmiany w pracach, które trafiają w moje ręce. I tendencja jest tutaj dosyć wyraźna: są to zmiany na gorsze. Zdaję sobie sprawę z tego, że sytuuję się teraz w gronie leciwych marud, którym dedykuje się zazwyczaj w jednym z pierwszych komentarzy "Filandię" Świetlików. Nie chodzi tutaj jednak o narzekanie dla samego narzekania i pobrzmiewającą w starczym głosie nutę nostalgii i tęsknoty za niegdysiejszą świetnością. Chodzi natomiast o bardzo poważne przemiany w zakresie mentalności młodych Polaków. Odsłaniają one w sposób bezwzględny zupełne nieprzygotowanie młodzieży, wkraczającej w rzekomą dojrzałość, do konstruowania dłuższej i spójnej wypowiedzi pisemnej.

Postaram się zatem przedstawić najpierw kilka w miarę obiektywnych spostrzeżeń, które mogą się przydać przyszłorocznym maturzystom, a zarazem dobrze ilustrują problemy, z jakimi borykają się nie tylko egzaminatorzy maturalni czy nauczyciele, ale też wykładowcy na uniwersytetach, a później - pracodawcy. Oczywiście, zmuszony jestem posługiwać się szeregiem uogólnień, a to, co piszę, nie będzie oparte na fundamentach statystyki, ponieważ nikt nie przeprowadza na ten temat sensownych badań, a zestawianie np. wyników maturalnych z kilku ostatnich lat w żadnej mierze nie powoli na wyciągnięcie miarodajnych wniosków, i to z wielu różnych względów: każdy arkusz maturalny jest inny, sprawdza nieco odmienne umiejętności, a ponadto podlega ewaluacji opartej na zmieniających się co roku zaleceniach.

Tekst jest dosyć długi, choć i tak starałem się ograniczać w sięganiu po przykłady, a diagnozę istniejącego stanu rzeczy pozostawiam czytelnikom. Obszerność i konieczność włożenia pewnego wysiłku w lekturę niech będzie jednak w tym wypadku wymowną wskazówką dla przyszłych maturzystów: zdobywanie wiedzy i umiejętności nie przychodzi łatwo; wymaga czasu i poświęcenia. Nie przypomina przeglądania wiadomości w komunikatorze, bezmyślnej konsumpcji kolejnego serialu czy przesuwania palcem po ekranie smartfona w poszukiwaniu zabawnego obrazka. Jeśli więc, drodzy uczniowie, chcecie się czegoś dowiedzieć o tym, jakich błędów unikać na maturze, musicie zrezygnować na dłuższą chwilę z multitaskingu, skupić uwagę i zmusić się do przeczytania nie kilku, ale kilkudziesięciu zdań.

I ostatnie zastrzeżenie: podejrzewam, że wielu z nas mogłoby również ulec pokusie obarczenia nauczycieli czy systemu edukacji winą za opisane przeze mnie problemy. Niemniej jednak sprawy, o których wspominam, nie do końca wynikają z nieudolności pedagogów czy z np. przeładowanych podstaw programowych. Ich źródłem często jest sam uczeń. A piszę tak między innymi dlatego, że jako nauczyciel licealny spotykam się ze wskazanymi problemami w praktyce szkolnej, stosuję różnorodne metody, żeby z nimi walczyć, ale w miarę kompetentne działania, które podejmuję w tym zakresie, można określić jednym związkiem frazeologicznym: syzyfowa praca.

2. MODUŁ STEREOTYPOWEGO MYŚLENIA

Przejdźmy zatem do konkretów. Przede wszystkim: uczniowie mają ogromne problemy ze zrozumieniem jakiegokolwiek tekstu, który nie jest fragmentem sztampowej recenzji filmu z popularnego portalu internetowego lub też zawiera konstrukcje składniowe nieco bardziej skomplikowane niż zdanie pojedyncze z zamieszczonego na Facebooku mema. W arkuszu tegorocznej matury znajdowały się natomiast dwa teksty publicystyczne o charakterze specjalistycznym - pierwszy dotyczył retoryki, zaś drugi - filozofii. Aby odpowiedzieć na pytania do obu tekstów, konieczne było odtworzenie rozumowania autorów i wyszukanie sensów niedosłownych (brakujących ogniw w ciągu myślowym). Tego rodzaju zadania zdecydowanie przekroczyły możliwości intelektualne młodego pokolenia Polaków. W teście (pierwsza część arkusza) można było zdobyć 20 punktów; żaden z uczniów, których prace miałem (nie)przyjemność sprawdzać, nawet nie zbliżył się do punktów 12. Jeszcze kilka lat temu uznałbym 50-procentowy wynik (10 punktów) za bardzo przeciętny. Teraz okazał się marzeniem wielu abiturientów.

Żeby nie być gołosłownym, przytoczę fragment jednego z tekstów (autorstwa Tischnera) i polecenie, które należało wykonać:

Po kilku godzinach zagłębiłem się w lekturze. Pamiętam do dnia dzisiejszego jedno z kluczowych zdań Heideggera, które brzmiało jak jakiś wyrok: „Najbardziej daje do myślenia to, że jeszcze nie myślimy”.
Zdanie to jest jak policzek wymierzony współczesnemu światu. Jak to nie myślimy?! Czyż nie stworzyliśmy nauki? Czy nauka nie stworzyła techniki? Czy nie organizujemy naszego życia codziennego w sposób racjonalny? Czyż w końcu sami nie nazywamy się intelektualistami? Jak można powiedzieć, że nie myślimy?! A jednak głos sędziwego myśliciela ze Schwarzwaldu nie dał się zagłuszyć. Wciskał się w duszę i niepokoił. Zmuszał do tego, aby raz jeszcze przyjrzeć się otaczającemu światu. Im więcej było tego patrzenia, tym bardziej piętrzyły się przed oczyma skutki nieprzemyślanych decyzji ekonomii i polityki.
A nauka? Co z nauką? Co z jej umiłowanym dzieckiem – techniką? Heidegger wywodził: nauka także nie myśli. Ona tylko kombinuje i kalkuluje, a to nie jest jeszcze myśleniem. Nauka chce panować nad przyrodą – ale czy wie po co? Chce przedłużać życie człowiekowi – ale czy wie, jaki sens ma życie? Posyła ludzi na księżyc – ale czy umie powiedzieć, co dla człowieka jest rzetelną wartością? Mówimy, że jesteśmy intelektualistami, ale spory, jakie ze sobą prowadzimy, a zwłaszcza sposób ich prowadzenia, dość gruntownie temu przeczą. Na każdym kroku kłuje w oczy bezmyślność świata.
Dlatego trzeba się uczyć myślenia.

I polecenie:

W opinii Józefa Tischnera zdanie Heideggera o ludziach: „Najbardziej daje do myślenia to, że jeszcze nie myślimy”, jest „jak policzek wymierzony współczesnemu światu”. Na podstawie tekstu sformułuj dwa argumenty uzasadniające to przekonanie Józefa Tischnera.
Argument 1.:
Argument 2.:

W żadnym z arkuszy nie znalazłem w pełni poprawnej odpowiedzi. W żadnym. A to wcale nie było jeszcze najtrudniejsze z poleceń na tegorocznym egzaminie. Uczniowie zupełnie nie zrozumieli tego tekstu (i polecenia). W głowie większości z nich uruchomił się moduł stereotypowego myślenia, w konsekwencji czego uznali, że jest rzeczą niemożliwą, aby jakiś autorytet podważał rolę światopoglądu naukowego w procesie zgłębiania najważniejszych dla człowieka wartości. Przytaczane przez nich argumenty koncentrowały się więc na wykazaniu powszechnej prawdy objawionej: że nauka wielką jest. A, jak widzimy, polecenie dotyczyło czegoś zupełnie odwrotnego: uczeń musiał wykazać, że współczesna nauka wcale nie jawi się jako domena "myślenia", jeśli spojrzeć na to zagadnienie z określonej (Heideggera czy Tischnera) perspektywy.

3. STRESZCZENIE, CZYLI DANTEJSKIE PIEKŁO

Dalej: uczniowie nie tylko nie rozumieją fragmentów dłuższych wypowiedzi publicystycznych, ale też nie potrafią określić głównego tematu przeczytanego tekstu. Zadaniem, które to sprawdza, jest w arkuszu maturalnym streszczenie. Od razu więc zaznaczę: gdy egzaminator kieruje wzrok na streszczenie, zimny pot oblewa jego czoło, ponieważ dobrze wie, że za chwilę przekroczy bramę dantejskiego piekła.

Pora na odezwę.

Drodzy uczniowie! Streszczenie to nie jest plan wydarzeń. To nie jest spowiedź. To nie jest intymne wyznanie. To nie jest parafraza. To nie jest wypracowanie! To nie jest kilkuzdaniowa prezentacja fabuły "Avengersów" na przerwie w szkole, która ogranicza się do odmiany przez przypadki jednego słowa: "zajebiste". Streszczenie składa się z dwóch części - musi zawierać temat i remat. Temat to zdanie oznajmujące, w którym określicie główny problem poruszony w tekście (np. "Fragment rozprawy dotyczył..."). Remat to pozostała część streszczenia, w której opiszecie to, co mówi się o temacie. W streszczeniu nie cytujemy, nie podajemy przykładów, nie zagłębiamy się w szczegóły, nie odtwarzamy chronologicznie myśli z artykułu i nie pomijamy tego, co najważniejsze. Najlepiej w trakcie lektury tekstu podkreślić sobie kilka słów-kluczy (np. w przypadku rozprawy Tischnera: Heidegger, myślenie, nauka, filozofia), a następnie określić temat i ułożyć z tymi właśnie wyrazami kilka sensownych zdań, które odnoszą się do treści. Uwaga: jeśli w pierwszym zdaniu streszczenia nie pojawi się wyraźnie i jasno określony temat tekstu, wówczas prawdopodobieństwo tego, że egzaminator nakreśli długopisem obok zadania wielkie zero, wzrasta w sposób dramatyczny!

Niestety, umiejętność pisania streszczenia jest dla polskich uczniów jedną z najtrudniejszych do zdobycia. To złote runo szkolnej humanistyki. Ani raz w tym roku nie przyznałem maksymalnej liczby punktów za streszczenie. Przeczytałem natomiast wiele "streszczeń", których autorzy odtwarzali mechanicznie zawartość kolejnych akapitów i nie byli w stanie określić, czego dotyczy cały fragment. I wiele takich, w których maturzyści wcielali się niejako w Tischnera i opowiadali w pierwszej osobie o tym, jak wędrował ulicami Wiednia, żeby zakupić w księgarni broszurkę Heideggera. Wzruszające. Tymczasem sprawa jest prosta: streszczenie powinno być tak napisane, żeby osoba, która nie czytała tekstu, natychmiast wiedziała (temat w pierwszym zdaniu!), czego dotyczy, jaki problem porusza i jak do niego podchodzi.

Chyba nie muszę tłumaczyć żadnej osobie, która, skanując wzrokiem notki redakcyjne, korzystała kiedykolwiek z naukowego księgozbioru w celu wyszukania potrzebnych pozycji albo np. pisała / czytała jakąkolwiek recenzję, jak istotna jest umiejętność konstruowania poprawnego streszczenia. W świetle tego, co napisałem powyżej, nie dziwi mnie również fakt, że rozmowy uczniów na temat np. obejrzanych filmów składają się ze szczątkowej narracji w stylu: "No wiesz, był taki facet, który miał dziecko. I to dziecko się zgubiło. On potem go szukał. I myślał, że porwał go taki facet, a to był inny facet. I ten pierwszy się dziwił, czego on chce, jak on nic nie wie. A ten go bije. Ale na końcu policjant mu pomógł. I się dowiedzieliśmy, kto porywał". To "streszczenie" jednego z lepszych filmów, jakie widziałem. Zero tematu, zero problematyki, zero informacji o filmowym sposobie podejścia do problemu, zero aspektów moralnych całej sprawy.

4. ALE PO CO?

Kolejna rzecz: uczniowie nie rozumieją poleceń. Nie potrafią skupić się na całości zdania. Zapisują często pierwszą myśl, jak przychodzi im do głowy. Bez refleksji. Oto przykład konkretnego polecenia:

Wyjaśnij, dlaczego autor uznał użyte w tekście sformułowanie „ludzkie tworzywo” za kontrowersyjne, ale trafne.

Polecenie związane jest z postrzeganiem w retorycznym akcie komunikacji odbiorcy jako "tworzywa", które można poddać obróbce (zmienić jego światopogląd, osobowość itp.). Jak zapewne wszyscy inteligentni bywalcy naszego forum zauważyli, odpowiedź powinna tutaj uwzględniać dwa aspekty - kontrowersyjność i trafność. Brak jednego z nich uniemożliwia poprawne wykonanie polecenia. Trzeba więc napisać, że sformułowanie jest kontrowersyjne (np. ze względu na reifikację człowieka), ale zarazem trafne (bo np. dobrze odzwierciedla proces przemiany odbiorcy wskutek perswazji językowej). Na palcach jednej ręki mogę policzyć uczniów, którzy należycie rozwiązali to proste zadanie.

Przy okazji mała dygresja: drodzy uczniowie, jeżeli jakieś polecenie wymaga udzielenia jednej odpowiedzi czy też wskazania jednej rzeczy, ale wy udzielacie kilku lub wskazujecie kilka, wtedy egzaminator bierze pod uwagę tylko pierwszą. Tylko. Jeśli więc pierwsza jest błędna, a druga poprawna, nie otrzymacie punktów. Proszę zatem uważnie czytać polecenia! To jest, przypominam, egzamin dojrzałości...

Warto byłoby jeszcze w przypadku testu wskazać na bardzo niepokojące zjawisko: ogólna wiedza uczniów na temat zagadnień językowych jest coraz gorsza. Tegoroczny arkusz maturalny wymagał określenia liczby i osoby czasownika (poziom podstawówki lub gimnazjum) oraz jego funkcji w tekście (poziom liceum). Wiele osób również nie podołało temu zadaniu. Mam takie wrażenie, jakby nagle wszyscy zatrzymali się na poziomie ucznia szkoły podstawowej: dają sobie do biedy radę ze wskazaniem podstawowej części mowy (o rozpoznaniu nieco mniej oczywistych, jak przysłówek czy zaimek, nawet nie marzę), czasem określą jej formę gramatyczną, ale za cholerę nie rozpoznają funkcji (np. wprowadzenia subiektywizmu za pomocą 1 os. czy zmniejszenia dystansu między nadawcą i odbiorcą za pomocą 1 os. i liczby mnogiej). Bo, niestety, rozpoznanie funkcji wymaga już ruszenia mózgownicą. Ten sam problem widać również w dłuższej wypowiedzi pisemnej, czyli w interpretacji tekstu poetyckiego (drugi temat maturalny). Zostawmy więc test i przejdźmy do drugiej części arkusza.

5. MISTRZOWIE INTERPRETACJI

Jak wiadomo, druga część arkusza maturalnego zawiera dwa tematy wypracowań - uczeń może wybrać tzw. rozprawkę interpretacyjną lub interpretację tekstu poetyckiego. I zanim zagłębię się w problemy z tym związane, pozwolę sobie na kolejną odezwę:

Drodzy uczniowie, powiem wprost: nie wybierajcie interpretacji wiersza! Chyba że czytacie nałogowo poezję, przemierzacie sieć w poszukiwaniu ciekawych analiz "Raju utraconego", wdajecie się w słowne potyczki na temat wyższości heksametru Mickiewicza z "Konrada Wallenroda" nad heksametrem Norwida z "Bema pamięci żałobnego rapsodu" i próbujecie przekładać utwory Audena, naśladując rozwiązania metryczne Stanisława Barańczaka. Jeśli jednak tego nie robicie, unikajcie maturalnej interpretacji wiersza jak ognia piekielnego!

Myślę, że w tym roku oblałem jakieś 90 procent arkuszy maturalnych, które zawierały interpretację wiersza. Statystyki u innych egzaminatorów są podobne. Wśród uczniów panuje jakieś nieuzasadnione przekonanie, że drugi temat maturalny to koło ratunkowe dla osób, które nie przeczytały książki uwzględnionej w temacie pierwszego wypracowania. Nic bardziej mylnego. Łatwiej jest zdać maturę, pisząc o nieprzeczytanej lekturze (choć to również spore wyzwanie), niż dokonując "interpretacji" wiersza. Z bardzo prostej przyczyny: pierwsze wypracowanie maturalne zawiera furtkę dla czytelniczych analfabetów, czyli sformułowanie: "odwołując się do innych tekstów kultury". Maturzysta może więc napisać kilka banialuków o wymaganym tekście, po czym skupić się na dalszej części polecenia. Jeśli zrobi to w odpowiedni sposób, szansa na zdobycie oczka (minimum potrzebnego do zdania matury) wcale nie jest taka mała. O ile nie popełni błędu kardynalnego.

Zakończmy więc rozważania na temat interpretacji tekstu poetyckiego znanym polskim porzekadłem: "Co wolno wojewodzie...". Zdecydowana większość uczniów nie rozumie, czym jest interpretacja, nie potrafi analizować wierszy, nie posiada odpowiedniego warsztatu językowego i podstawowej wiedzy teoretycznoliterackiej, żeby podołać takiemu zadaniu. Nie zdaje sobie też sprawy z tego, że w takim wypracowaniu wymagane jest usytuowanie konkretnego utworu poetyckiego w różnorodnych kontekstach (np. historycznym, literackim, filozoficznym). I chociaż, owszem, nie ma jednej poprawnej interpretacji, to mimo wszystko istnieje coś takiego, jak interpretacja niezgodna z tekstem lub obejmująca tylko jego sensy dosłowne. Krótko mówiąc, jeżeli Kamieńska porusza w swoim utworze tematykę wanitatywną (przemijanie, bezsens ludzkiej egzystencji w wymiarze materialnym, konieczność uwolnienia się spod władzy wspomnień itp.), wyliczając zgromadzone w ciągu życia przedmioty, to nie można pisać, że ten wiersz dotyczy problemu przeprowadzki. (Tak, to autentyczny przykład). I ostatnia w tym kontekście uwaga: streszczanie (lub, co gorsza, parafrazowanie) wiersza na dwóch stronach to nie jest interpretacja!

6. "QUO VADIS" JAKO SCI-FI

Przejdźmy więc do tego, co może zainteresować wszystkich maturzystów - do rozprawki interpretacyjnej. W tym roku temat wypracowania brzmiał następująco:

Jak wprowadzenie elementów fantastycznych do utworu wpływa na przesłanie tego utworu? Rozważ problem i uzasadnij swoje zdanie, odwołując się do podanych fragmentów "Wesela", do całego dramatu Stanisława Wyspiańskiego oraz do wybranego tekstu kultury. Twoja praca powinna liczyć co najmniej 250 wyrazów.

Miejmy to z głowy: uczniowie "Wesela" nie czytają, nie rozumieją i, delikatnie rzecz ujmując, nie darzą sympatią. To wszystko było widać w wypracowaniach. Właściwie żaden z uczniów, których prace sprawdzałem, nie dokonał sensownej interpretacji zawartych w arkuszu scen dramatu. Odwołania do całości ograniczały się z kolei do wyliczenia kolejnych zjaw z "Wesela". Fragmenty wypracowań poświęcone dziełu Wyspiańskiego charakteryzowały się nie tylko żałosnym wręcz poziomem merytorycznym, ale - co gorsza - nie miały praktycznie żadnego związku z tematem. Nie były więc wprowadzone do rozprawki w sposób funkcjonalny. I tu dotykamy sedna sprawy. Otóż uczniowskie rozprawki interpretacyjne nie mają za grosz sensu: to jakiś luźny potok myśli sklejonych kropelką infantylnych skojarzeń.

Po kolei. Aby napisać poprawne wypracowanie, uczeń musi postawić tezę (ewentualnie hipotezę), czyli własną propozycję rozwiązania problemu postawionego w temacie. Teza powinna mieć formę zdania oznajmującego (hipoteza może być pytaniem). Najlepiej, żeby znajdowała się gdzieś na końcu wstępu. Pozostała część rozprawki powinna zawierać argumenty poparte przykładami (czyli związane w tym wypadku z "Weselem" i jakimś innym tekstem kultury). Argumenty muszą wynikać z analizy i interpretacji. Uzasadnienie postawionej tezy ma być szerokie (dotyczyć wszystkich elementów polecenia), trafne (logiczne względem zajętego stanowiska) i pogłębione (uwzględniające różnorodne i funkcjonalne konteksty). Praca powinna na końcu zawierać wnioski (elegancka kompozycja wymaga, żeby były nawet dłuższe niż wstęp).

Tyle teorii. Praktyka pokazuje natomiast, że uczniowie mają nawet problemy ze sformułowaniem tezy, czyli sensownego zdania w języku polskim. Błędne sformułowanie tezy sprawia z kolei, że cała praca legnie w gruzach. Teza jest fundamentem, na którym buduje się tok rozumowania. Uczniowie budują jednak dom, zaczynając od komina. Nie proponują żadnego sensownego rozwiązania problemu, tylko biorą się za nieudolne streszczanie zawartych w arkuszu tekstów, z którego nic nie wynika. Być może dlatego, że zdecydowana większość maturzystów nie rozumie słów wchodzących w skład prostego polecenia. Wyraz "przesłanie" jest dla nich równie skomplikowany i niejasny, co sformułowanie "permanentna parabaza". (Pamiętam zresztą do dziś, jak jeden z uczniów uznał, że wyrażenie "kreacja bohatera literackiego" oznacza "strój bohatera", i całe wypracowanie maturalne starał się w pocie czoła snuć rozważania na temat jakichś ubiorów i mody). Problemem jest nawet słowo "fantastyczny", które albo kojarzy się uczniom wyłącznie z "fantasy", albo stanowi dla nich synonim "fikcyjności". Stąd też obrodziło w tym roku hobbitami, smokami i Potterami w wypracowaniach, a np. "Quo vadis" okazało się powieścią fantastyczną.

Nic dziwnego, że uczniowie unikają postawienia tezy (ergo: piszą o niczym) albo rozwiązują problem, stwierdzając, że "elementy fantastyczne wpływają POZYTYWNIE na przesłanie dzieła". I tyle. Co oznacza słowo "pozytywnie" w tym kontekście - tego się nigdy nie dowiecie. Zdarzają się też przypadki konstruowania błędnej tezy: uczniowie nagminnie mylą przesłanie dzieła z jego odbiorem przez czytelnika. Dlatego często można było w wypracowaniach przeczytać tezę: "Elementy fantastyczne sprawiają, że dzieło lepiej się czyta / że dzieło pobudza wyobraźnię / że dzieło jest interesujące". Co to ma wspólnego z przesłaniem? Powtarzam: nieumiejętność określenia własnego stanowiska jest grzechem większości prac uczniowskich. Grzechem, z którego wynikają niemal wszystkie pozostałe. A jest ich legion.

7. CZY HARRY POTTER WYGLĄDA JAK ARGUMENT?

No dobrze: uczniowie nie mają pojęcia, jak postawić tezę. Ale to dopiero początek. Chyba wszyscy się zgodzimy, że funkcjonowanie człowieka w życiu społecznym wymaga nie tylko zdolności określania własnego stanowiska / zdania, ale też konstruowania argumentów, które przekonają innych do konkretnych racji. Niestety, uczniowie nie posiadają żadnej z tych umiejętności i, jakby tego było mało, nie odróżniają argumentu od przykładu. Z oślim uporem piszą: "Moim pierwszym argumentem będzie książka / bohater / film" itp. Zacznijmy od infantylności stylistycznej tego sformułowania: rozprawka maturalna powinna mieć w zamyśle cechy pracy naukowej (oczywiście, na poziomie szkolnym), dlatego też zawsze powtarzam uczniom, żeby unikali takich gimnazjalnych wstawek metatekstowych ("mój pierwszy / drugi / trzeci argument to...") i nie pisali, co będą robić, tylko po prostu się za to zabrali. To po pierwsze. A po drugie - wspomóż mnie, bogini cierpliwości! - książka, film czy bohater to nie argument!

Drodzy uczniowie, argument to sformułowanie (opinia, stanowisko) o charakterze ogólnym, a przykład to konkretyzacja / uszczegółowienie / potwierdzenie argumentu w jakimś tekście kultury. Np. (użyję prostego przykładu dla pierwszaków):

Argument: Brak zrozumienia może sprawić, że miłość zakończy się rozstaniem i samotnością.
Przykład: Mały Książę opuścił różę, chociaż ją kochał. Uczynił tak, ponieważ nie zrozumiał intencji kwiatu. Irytowała go jej nadmierna próżność, chęć zwrócenia na siebie uwagi. Nie dostrzegł w zachowaniu róży pragnienia bliskości, troski i miłości.

Każdy argument powinien się ponadto znaleźć w odpowiedniej otulinie myślowej. Dlatego jego pełna struktura wygląda następująco: argument (opinia, stanowisko) + rozwinięcie (rozbudowanie argumentu o ogólne rozważania) + przykład (np. wydarzenie, informacja z wybranego tekstu, ilustrujące opinię) + wniosek (połączenie argumentu z tezą). Rzecz jasna, wielu z nas intuicyjnie posługuje się tego rodzaju strukturą - chociażby prowadząc spory na tym forum.

Co z tego wszystkiego wynika? Otóż młode pokolenie Polaków wykazuje się kompletną nieudolnością w zakresie klarownego, logicznego i spójnego formułowania myśli. Umiejętności perswazyjnych wśród dzisiejszej młodzieży - brak. (Myślę, że to jest również widoczne w codziennych rozmowach lub w różnych wpisach na forum). Uczniowie ograniczają się zazwyczaj w swoich pracach do (ewentualnie) postawienia jakiejś słabej tezy i podawania przypadkowych przykładów (a raczej: próby streszczania tekstów). Argumentacji można ze świecą szukać w tym wszystkim. Dlatego rozprawki maturalne są straszliwie niespójne i chaotyczne.

8. CZYTANIE? TO NIE DLA MNIE

Brak umiejętności logicznego myślenia uwidacznia się tym bardziej, że uczniowie mają w głowie absolutną próżnię. A, jak wiadomo, z pustego i Salomon nie naleje. Maturzyści nie czytają. Po prostu. Nie chodzi o to, że nie czytają klasyków. Chodzi o to, że nie czytają właściwie niczego. Warto w tym miejscu przypomnieć, że zestaw obowiązkowych lektur maturzysty (czyli kanonu z gimnazjum i liceum łącznie) składa się z około dziesięciu pozycji (przy czym część z nich to teksty poetyckie). Nie trzeba więc tytanicznego wysiłku, żeby przeczytać w ciągu sześciu lat siedem czy osiem książek. Trafiają jednak do mnie na korepetycje uczniowie, którzy nie przeczytali żadnej. Poważnie: żadnej. Sięgają tylko i wyłącznie po biografie sportowców, książki fantasy (choć już znacznie rzadziej) lub dziwne wytwory popkultury w stylu "Pięćdziesięciu twarzy Greya". Tymczasem wykształcenie konkretnych kompetencji (także językowych), które umożliwią przeczytanie tekstu publicystycznego ze zrozumieniem (część testowa matury) oraz dokonanie sensownej analizy i interpretacji (wypracowanie), wymaga systematycznej lektury nie tylko czasopism (np. tygodników opinii), ale też przynajmniej fragmentów teoretyczno- i historycznoliterackich opracowań. O literaturze nawet nie wspominam.

Jakie są tego wszystkiego skutki? Maturzystom piszącym wypracowanie nie przychodzą do głowy żadne argumenty, a na dodatek nie potrafią oni również podać jakichkolwiek sensownych przykładów. W tym roku trafiłem tylko na jedną pracę, której autor miał odrobinę oleju w głowie i sięgnął m.in. po "Mistrza i Małgorzatę" (omawiając zresztą wykorzystane dzieła w ciekawym mitograficznym kontekście). Pozostali - przywoływali głównie "Harry'ego Pottera", "Alicję w Krainie Czarów", "Avatara", "Gwiezdne wojny", "Władcę Pierścieni", "Smurfy", "Zmierzch", "Avengersów" i różne horrory (obok "Wesela"!). Oczywiście, część z nich próbowała nieudolnie pokazać, że chodzi o książki, a nie o filmy na podstawie tych książek, które obejrzeli. Kiedy jednak po raz enty czytałem, że "Hobbit" ma trzy tomy, pokusa znalezienia błędu kardynalnego w pracy rosła we mnie na potęgę. Na szczęście, w tym roku nie zdarzyło się, żeby jakiś uczeń wymyślał nieistniejące książki lub filmy i nieistniejących bohaterów. A miałem takie przypadki.

Gdyby chociaż ktoś dokonał interpretacji tych "Gwiezdnych wojen" w stylu Grzegorza Brauna! Ale nie: wszystkie wywody myślowe opierały się w tym wypadku na chaotycznym przedstawieniu dziejów głównych bohaterów, z którego nie wynikał żaden sensowny argument na poparcie (często nieistniejącej) tezy. Podobny, marny los czekał "Wesele". Ileż się naczytałem o tym, że chochoł został zaproszony do bronowickiej chaty, bo miał zapewnić (cytuję bez zmiany stylu i pisowni) "chucznom imprezke". Że Poeta "uderzał" do Racheli. Że Pan Młody był "chamskim chultajem". Że "róg ma wydać wycie, żeby chłopy poszły z grabiami, motykami i kosami na rewolucje". (Znajomemu egzaminatorowi przytrafił się w tym roku "Sowiński, który woli w okopach"). Myślicie, że ktoś pisał o romantycznych proweniencjach zjaw? O symbolicznym znaczeniu Chochoła? O hipostazach myśli bohaterów? O roli, jaką odegrała młodopolska femme fatale, Rachela, w wyzwoleniu zbiorowej wyobraźni? O czymkolwiek, co miałoby związek z tematem? Odpowiedź brzmi: nie. Z jednym wyjątkiem, o którym wspomniałem powyżej. Znaczną część uczniów stać było jedynie na wypracowania, które można streścić w pięciu zdaniach (dość wiernie parafrazuję):

Elementy fantastyczne sprawiają, że książki się lepiej czyta. Jakby nie było duchów w "Weselu", to dramat by się nie nadawał do lektury. "Avatar" dlatego jest taki fajny, że mamy w nim niebieskich ludzi. A z kolei w "Smurfach" są niebieskie ludziki. Dlatego elementy fantastyczne mają pozytywny wpływ na przesłanie dzieł.

To nie jest żart. To nie jest hiperbolizacja. Tak właśnie wyglądały tegoroczne prace maturalne. Zwróćcie uwagę na to, że powyższa parafraza dobrze pokazuje również błędy związane z kompozycją (i treścią). Załóżmy, że jedno zdanie to jeden akapit. Uczeń poświęcił więc temu, co miało stanowić trzon jego pracy, czyli "Weselu", tylko jeden akapit, przy czym nie odniósł się do zamieszczonych fragmentów, a jedynie do całości utworu. A na dodatek nie pisał o jednym tekście kultury, tylko o dwóch ("Avatar" i "Smurfy"). Dlaczego lepiej w tym wypadku pisać mniej niż więcej (stosując się do zaleceń)? Bo jeśli uczeń popełni błąd w argumentacji dotyczącej któregokolwiek z przywołanych tekstów, jego punktacja w zakresie uzasadnienia spada na łeb, na szyję. Dwie przykładowe sytuacje: maturzysta napisał pięknie o "Weselu" (całości i fragmencie) i o "Avatarze" - otrzymał maksymalną liczbę punktów za uzasadnienie; maturzysta napisał pięknie o "Weselu" (całości i fragmencie) i o "Avatarze", ale źle o "Smurfach" - otrzymał minimalną liczbę punktów za uzasadnienie (bo jest ono wewnętrznie sprzeczne). Tego rodzaju informacja może się przydać uczniom, którzy będą przystępować do egzaminu w przyszłym roku.

9. STRUMIEŃ ŚWIADOMOŚCI

Wracamy jednak do narzekań. Wisienką na torcie żenady jest forma językowa wypracowań maturalnych. I tutaj ciekawostka: jak zwykle, uczniów z tzw. dostosowaniem kryteriów oceniania (dysleksja, dysgrafia, dysortografia) było sporo. Ale pod względem językowym wypadają oni zazwyczaj lepiej od uczniów bez dostosowań. Przyczyny takiego stanu rzeczy spróbujcie sami określić. Tak czy inaczej, poziom kompetencji językowych maturzystów woła o pomstę do nieba. Nie chodzi w tym wypadku tylko o typowe błędy językowe (składniowe, fleksyjne, frazeologiczne), bo do nich wszyscy jesteśmy już przyzwyczajeni. Uczniowie piszą wyjątkowo niespójnie. Nie potrafią powiązać ze sobą sąsiednich zdań, żeby przeprowadzić logiczny wywód. Ciągle, bez językowego ostrzeżenia, zmieniają temat. Na kartach arkusza maturalnego płyną więc rwące strumienie świadomości, w których każdy czytelnik może łatwo utonąć. Tego się po prostu nie da czytać.

Kolejna odezwa:

Spójność językowa, drodzy uczniowie, polega na zachowaniu logiki w obrębie zdania, między zdaniami i całymi akapitami wypowiedzi. Tekst musi więc przede wszystkim dotyczyć jednego tematu (a już nawet z tym macie problem). Powinniście też zachować sensowne związki pomiędzy fragmentami waszej wypowiedzi: trzeba rozwijać myśl, potwierdzać lub zaprzeczać, zasygnalizować wynikanie itd. Aby utrzymać spójność, należy korzystać z różnych zabiegów leksykalnych, jakie oferuje polszczyzna. Oto fragment "Harry'ego Pottera", w którym zaznaczyłem wskaźniki spójności:

[Dawno] <przysłówek wskazujący na powiązanie między fragmentami tekstu> już zapomniał o ludziach w pelerynach, kiedy [nagle] <przysłówek> natknął się na [nich] <zaimek pomagający uchwycić związki logiczne> tuż obok piekarni. Zmierzył [ich] <zaimek> gniewnym spojrzeniem. Nie bardzo wiedział dlaczego, [ale] <spójnik wskazujący na powiązania> budzili w nim niepokój.
[W tej grupce] <wyrażenie synonimiczne z zaimkiem> również szeptano o czymś z ożywieniem, [ale] <spójnik> nie zauważył, by ktoś miał w ręku puszkę do zbierania datków. [Dopiero] <przysłówek> [kiedy wyszedł ze sklepu] <konsekwentne ukazywanie bohaterów, wydarzeń, sytuacji w czasie i przestrzeni>, niosąc torbę z wielkim kawałem ciasta z orzechami, usłyszał strzępy rozmowy.

Oczywiście, pisząc rozprawkę, powinniście także zadbać o wprowadzenie wyrażeń wpływających na spójność, a zarazem sygnalizujących rozumowanie i porządkujących argumentację, np.: "oprócz", "przede wszystkim", "tak więc", "chociaż", "o czym świadczy", "otóż", "jednakże", "zatem", "głównie", "z jednej strony", "z drugiej strony", "z kolei", "to pozwala wyciągnąć wniosek", "niewątpliwie" itp.

Niestety, tego rodzaju wskaźników zespolenia nie znajdziemy w pracach maturzystów. Z dosyć prostej, moim zdaniem, przyczyny: wspierają one językowo proces rozumowania, a młodzi ludzie po prostu nie rozumują, czyli nie przedstawiają ciągu myśli skupionych wokół rozwiązania konkretnego problemu. Ich wypracowania to zlepek popłuczyn po liźniętych lekturach (najczęściej niezbyt ambitnych filmach) i ochłapów streszczeń rzucanych na oślep w czytelnika. Problemy ze spójnością lokalną w tekście idą w parze z infantylnością skojarzeń, która prowadzi do kompletnego chaosu myślowego. Np. jeden z maturzystów dowodził, że (to jego teza) w każdej epoce fantastyka zastępowała to, czego nauka nie mogła zgłębić. Po czym zaczął pisać o UFO. Inny z kolei od streszczenia "Wesela" przeszedł do opisu współczesnych "melanżów", która nie są już takie wspaniałe, jak ten w Bronowicach. Jeszcze inny zestawił zjawy Wyspiańskiego z "Babadookiem". Czasem naprawdę nie wiedziałem, czy śmiać się, czy płakać.

Zresztą intensywność "typowych" błędów również się zwiększyła. O ile wiem już od dawna, że w języku uczniowskim normatywna pisownia to "z pod", a nie "spod", o tyle tegoroczni maturzyści wynieśli ten przyimek z niższego, ortograficznego poziomu obciachu na poziom wyższy, frazeologiczny i fleksyjny: albowiem teraz będę wiedział i to, że Zawisza Czarny jest "wojownikiem z pod Grunwalda". Poprawna pod względem gramatycznym łączliwość wyrazów to również dla wielu uczniów zagadnienie z zakresu czarnej magii. Stąd też "w nasze dni" (zamiast "w naszych czasach"), poeta nie boi się "zjawy, co mu się objawiła" (zamiast "która mu się ukazała"), "nasze przodkowie" (zamiast "nasi przodkowie"), "zapewnić w czymś czytelnika" (zamiast "upewnić"), "droga do światu" (zamiast "do świata"). Przy okazji: Mickiewicz ukazał w swoich dramatach "dziadowski obrzęd". Przykłady można mnożyć w nieskończoność. Na każdym z tych wypracowań mógłby się doktoryzować jakiś nieodkryty jeszcze Miodek lub Bralczyk.

10. NEKROLOG

Ale to nie znani językoznawcy będą głównie obcować w przyszłości z wytworami pracy umysłowej młodych Polaków. Z tych ludzi wyrośnie nowe pokolenie lekarzy, prawników, urzędników, nauczycieli, chemików, inżynierów, informatyków... Współczuję już dziś pracodawcom, którzy będą musieli polegać na ludziach mających podstawowe trudności nie tylko z wyrażaniem własnych myśli i opinii, ale też po prostu z podjęciem próby logicznego rozumowania. Nie chodzi już bowiem o to, że każdy z nich powinien być humanistą i znać kanon dzieł europejskiej kultury. Chodzi o to, że młode pokolenie nie chce podjąć wysiłku myślenia, zamyka się w kokonie intelektualnego lenistwa i w konsekwencji - niewiele wie o świecie, o innych ludziach, o przeszłości i teraźniejszości. A jeśli nawet interesuje się tego rodzaju sprawami, to ogranicza swoje epistemologiczne zapędy to przeglądania dyskotekowej ferii memicznych informacji w mediach społecznościowych, zaś wiedzę o meandrach ludzkiej psychiki czerpie z filmowych relacji blogerów modowych. Diagnozę przyczyn tego stanu rzeczy pozostawiam jednak czytelnikom. Biorąc to wszystko pod uwagę, z ogromną ciekawością obserwował będę w przyszłości wyniki młodych Polaków w badaniu PISA.

Przypomnę też na koniec, że nie wszystkich uczniów można zamknąć w jednej szufladce z pejoratywną etykietą. Spotykam na swojej edukacyjnej ścieżce również ludzi, którzy zasługują na liczne pochwały. Nie stanowią może grupy dominującej, ale - rzecz pocieszająca - istnieją. Moi podopieczni nie tylko radzą sobie całkiem dobrze na maturze, ale też zdobywają nagrody w ogólnopolskich konkursach literackich, dziennikarskich czy naukowych. Niemniej jednak pracuję w bardzo specyficznej placówce, gdzie skierowane do ucznia pytanie o rolę światłocienia w kompozycji obrazów Caravaggia nie jest niczym szczególnym i niespotykanym. Dlatego też, gdy idzie o portret młodego pokolenia Polaków, znacznie bardziej miarodajne są doświadczenia wyniesione przeze mnie z corocznej pracy w maturalnej komisji egzaminacyjnej. I nie napawają one optymizmem.

*Jeśli ktoś chciałby się dowiedzieć, jakie kwalifikacje mają egzaminatorzy maturalni i jak pracują, odsyłam do krótkiego artykułu:
http://www.publio.pl/edulandia/prace-maturalne-kto-i-jak-je-sprawdza/

https://www.youtube.com/watch?v=gCObZjzFv-8

post wyedytowany przez Bukary 2020-06-30 11:06:19
01.07.2020 20:24
Wrzesień
39
8
odpowiedz
3 odpowiedzi
Wrzesień
58
Stay Woke

Dziwnym nie jest. Dzieciak idzie dziś do podstawówki, spędza w niej 6-7 godzin. Potem leci do domu zjeść obiad. Potem znowu do szkoły, bo ma dodatkowy angielski, niemiecki, chiński, karate, pływanie, fortepian i kurs programowania. I tak przez parę ładnych lat, chyba, ze weźmie starych na litość, albo uda mu się ich przekonać, że nie nie lubi tego fortepianu, a szermierka to już w ogóle nie jego bajka. No i potem, jak już jest nastolatkiem i szczęśliwie nie wylądował jeszcze na psychoterapii, a może już trochę bardziej o sobie decydować, to stwierdza, że już mu się zwyczajnie nie chce. I to jest normalne.
Naprawdę, jak widzę po ludziach co oni teraz robią z tymi dzieciakami, to cieszę się, że jestem jeszcze z tego pokolenia, które zaczynało mieć myśli samobójcza dopiero po dwudziestce, jak musiało iść do roboty, a nie dużo wcześniej.

30.06.2020 16:14
Hayabusa
18
7
odpowiedz
3 odpowiedzi
Hayabusa
231
Tchale

Pozwolę sobie na krótkie, króciutkie podsumowanie bo z Bukarym się zgadzam:

po tym tekście bardzo wzrósł mój szacunek dla nauczycieli którzy nie piją lub piją umiarkowanie.

30.06.2020 11:30
lifter
😐
3
5
odpowiedz
8 odpowiedzi
lifter
19
Osiem gwiazdek!

Ze swej dzialki dodam, ze sam dostawalem listy, gdzie ZADANO aby
a) recenzje byly OBIEKTYWNE, gdzie "obiektywnosc" oznaczala oczywiscie "zgodne z tym, co JA o grze mysle"
b) pisano o konkretach a nie jakichs tam "pierdu pierdu" czyli wrazeniach z gry - ma byc "ile leveli, ile godzin sie gra, ile broni"
c) i absolutnie nie wolno pisac "dziwnych" recenzji (czyli np. w formie pamietnika bohatera, protokolu przesluchania, czy nie daj boze wiersza - BO NIC Z TEGO POJAC NIE MOZNA.

Dodam, ze to nie byly listy od gimnazjalistow a ludzi w wieku 25+, bo od malolatow to bym mogl zrozumiec jeszcze. Nie rozumieja czym jest recenzja, NIC nie rozumieja...

Coz, statystycznie mam przed soba jakies 15-20 lat zycia gora i jakos to mnie przestaje martwic ostatnimi czasy. Umrzec w odpowiednim czasie to tez fajna sprawa (pomyslcie np. o tych wszystkich Zydach, ktorzy umarli we wlasnych lozkach, otoczeni rodzina itd. w sierpniu 1939). Nie wiem czy chce dozyc czasow, gdy ci maturzysci beda rzadzic tym krajem, jesli jeszcze cos do rzadzenia bedzie.

"Pora umierac".

post wyedytowany przez lifter 2020-06-30 11:31:19
01.07.2020 12:54
wequest2
38
4
odpowiedz
3 odpowiedzi
wequest2
79
Konsul

"No wiesz, był taki facet, który miał dziecko. I to dziecko się zgubiło. On potem go szukał. I myślał, że porwał go taki facet, a to był inny facet. I ten pierwszy się dziwił, czego on chce, jak on nic nie wie. A ten go bije. Ale na końcu policjant mu pomógł. I się dowiedzieliśmy, kto porywał"

Pewnie wiele filmów da się podczepić pod to streszczenie, ale zapytam z ciekawości, czy chodzi o "Labirynt" z Hugh Jackmanem?

30.06.2020 11:39
Qverty
5
3
odpowiedz
4 odpowiedzi
Qverty
32
w olejku lub w pomidorku

Wystarczy przeczytać pierwsza z brzegu recenzję na tym portalu by dojść do wniosków, że niewiele się zmieniło (bo zakładam, że pracownicy tego portalu matury pisali już dawno temu).

Czytając Twojego posta Bukary zadam Ci jedno pytanie: po diabła starego na maturze jest ta interpretacja wiersza skoro wiadomo, że 99% ludzi w wieku maturalnym raczej nie jest wielbicielem poezji. Sam pamiętam jak moja polonistka przygotowując mnie do matury te 10 lat temu truła i męczyła bułę interpretacjami, które z natury będą subiektywne i każdy co innego może w danym wierszu dostrzec. Jak można utworzyć "klucz" do interpretacji.

30.06.2020 18:05
Łosiu
😢
23
3
odpowiedz
5 odpowiedzi
Łosiu
268
German quality

GRYOnline.pl

Bukary - Rewelacyjny post i niestety bardzo prawdziwy. Niemal 18 lat przyjmuję CV do naszych działów tekstowych i ewidentnie poziom zgłoszeń leci na łeb. Aplikujące osoby, często po studiach humanistycznych (SERIO!!!), mają problem z przekazaniem sensu danej informacji, poukładania zdań w logiczną całość; słowotok i luźny strumień świadomości, niemal bełkot, to standard. Że już nie wspomnę o tym, żeby przemyśleć dany temat i zinterpretować go inaczej niż to zrobiono w źródle. Nadciąga zagłada...

post wyedytowany przez Łosiu 2020-06-30 18:11:44
01.07.2020 11:32
Bukary
34
3
odpowiedz
Bukary
222
Legend
Image

NewGravedigger

System edukacyjny w polsze najprościej mówiąc ssie pauke. Dzieciaki są zmuszane do uczenia się rzeczy których nie będą pamiętać za 6 miesięcy (ktoś potrafi powiedzieć, co to jest przydawka? zaimek liczebny? co eksportuje albo importuje francja? najwyższą górę poszczególnych kontynentów albo rzeki wpadające do wisły?), wykuwania na blachę Pana Tadeusza, zapamiętywania motywacji bohaterów literackich, czytania książek, które nie są dla każdego, a z niewiadomych przyczyn traktowane jak św. graale.

Jak słusznie zauważył kaitso:

Koledzy powyżej widać, że nie dotrwali nawet do połowy tekstu Bukary, bowiem wyraźnie wskazuje on, że to nie "Dokładna nauka elementów języka polskiego, interpretacji lektur i poezji, uczenie się tekstu na pamięć itp." jest problemem młodzieży, ale logiczne myślenie.

Skoro jednak ma być poważnie... proszę bardzo.

Powinieneś chyba doprecyzować, przeciwko czemu tutaj występujesz. W ogóle przeciwko czytaniu i interpretowaniu w szkole w ramach zajęć języka polskiego? Czy może przeciwko obecnej formie systemu edukacyjnego?

Jeśli chodzi o to pierwsze, wówczas zupełnie się z takim przeświadczeniem zgodzić nie można. Gdybyś nawet nie zauważył ogromnego znaczenia lektury w życiu człowieka na podstawie własnych doświadczeń, to istnieje mnóstwo naukowych badań na temat korzyści płynących z czytania i podejmowania wysiłku interpretacji (np. poezji). Wystarczy uruchomić przeglądarkę, żeby się z nimi zapoznać. W tym kontekście twierdzenie, że np. interpretacja poezji nie poprawia umiejętności czytania ze zrozumieniem i nie poszerza zasobu słownictwa, wydaje się jakimś nieporozumieniem.

Jeśli chodzi natomiast o to drugie, wówczas w pewnej mierze przyklasnę ewentualnej filipice. Diabeł tkwi jednak w szczegółach. Nie wiem, czy zdajesz sobie do końca sprawę, że pewnych rzeczy (fundamentów) nie warto zmieniać, ponieważ sprawdzają się jako efekt wieloletnich doświadczeń edukacyjnych nie tylko całych pokoleń, ale wręcz cywilizacji.

I tak: nauczanie literatury (kultury, sztuki) musi się opierać na jakimś kanonie; nauczanie języka musi się opierać na znajomości struktur gramatycznych (lub przynajmniej retoryce). Dlaczego? Ponieważ kultura/lingwistyka mają w znacznej mierze charakter warstwowy. Jak projekt w Photoshopie. Jeżeli nie zajmiesz się pierwszymi warstwami, nie będziesz w stanie w pełni zrozumieć późniejszych. I stąd kilka pytań... Pierwsze:

Jak zamierzasz nauczyć Polaka, gdzie ma stawiać ze zrozumieniem przecinki, jeśli nie wprowadzisz w szkole zajęć poświęconych budowie składniowej zdania (rodzaje zdań, wykresy itp.)? Dziecko nauczy się mówić po polsku, mniej lub bardziej poprawnie, ale żeby nauczyć się poprawnie pisać, musi dużo czytać i znać gramatyczne zasady konstruowania wypowiedzi. Zawsze możesz stwierdzić: a na co komu wiedza, gdzie postawić przecinek? Ale wtedy moglibyśmy równie dobrze powiedzieć: a na co komu szkoła powszechna? Przecież fachu możemy się wyuczyć od innych, np. terminując w zakładzie fryzjerskim. Ale chyba nie to nam chodzi.

Podobnie ma się sprawa z retoryką, która w naszej szkole zaczyna odgrywać, na szczęście, coraz większą rolę (dawniej wchodziła zazwyczaj w skład nauki o kompozycji). Uważam, że każdy człowiek powinien zgłębić wiedzę na temat logicznego konstruowania własnej wypowiedzi (argumentacji) i prowadzenia sporów (erystyki). Nie chodzi tylko o bezpośrednią przydatność retoryki w niektórych zawodach (prawnik, nauczyciel, urzędnik itp.). Chodzi również o to, że dzięki znajomości retoryki każdy z nas będzie w stanie skuteczniej w życiu codziennym stosować perswazję, a przy okazji poprawi swoje kompetencje społeczne. Co się stanie, gdy zrezygnujemy z nauki retoryki ("ukrytej" w treści zajęć poświęconych literaturze i językowi) - dobrze widać w niektórych wątkach na naszym forum.

I dlatego właśnie matura ma formę wypracowania, które opiera się na konkretnych zasadach retorycznych. Bo mają one charakter uniwersalny. Posługujemy się nimi - mniej lub bardziej świadomie, mniej lub bardziej umiejętnie - na co dzień. A jeśli tego nie robimy, zaczynają się problemy w komunikacji. Językowa (a więc i logiczna) wieża Babel nie prowadzi nigdy do niczego dobrego. Umiejętność konstruowania precyzyjnych, logicznych komunikatów o określonej formie oraz umiejętność czytania ze zrozumieniem (a więc interpretowania) tekstu, a co za tym idzie - otaczającego nas świata, stanowi podstawę budowania poprawnych relacji międzyludzkich, współpracy i - właśnie - dokonywania pozytywnych przemian w naszym otoczeniu. Stąd też każdy światły naukowiec (pomijam "wynaturzenia" pokroju jednego z uczestników dyskusji w tym wątku) niezwykle ceni kulturę i sztukę, między innymi jako poligon dla mózgu, który pozwala nie tylko na rozwinięcie kompetencji językowych, hermeneutycznych, logicznego myślenia, wyobraźni, ale też na kształcenie inteligencji emocjonalnej.

Zostawmy na razie kwestie językowo-retoryczne. Przejdźmy do kanonu. Krótko: rzecz jasna, możemy (i powinniśmy) dyskutować o kanonie, który przecież w przeszłości wyglądał inaczej, a w przyszłości - zostanie poddany kolejnym modyfikacjom. Pora więc na drugie pytanie:

Dlaczego, dajmy na to, "Lalka" i "Zbrodnia i kara" to książki, które należy usunąć z kanonu? Jakimi pozycjami, znacznie bardziej wartościowymi z punktu widzenia współczesnego czytelnika, zastąpiłbyś dzieła Prusa i Dostojewskiego?

I kolejna kwestia: psioczysz na naukę fleksji w szkole podstawowej (i w dawnym gimnazjum). Pomijając nawet aspekt warstwowości, o którym pisałem, trzeba pamiętać, że zdobywanie podstaw wiedzy z różnych dziedzin (nawet rzeczy, które pozornie "do niczego się nie przydadzą", czyli np. informacji o zasadach perspektywy w malarstwie czy strukturze barokowego paradoksu) znacząco wpływa na poprawę naszych umiejętności kognitywnych i rozwój mózgu. Nigdy nie jest więc tak, że nauka (a nie wkuwanie na pamięć czy redagowanie ściąg), a więc po prostu czynność myślenia, może być kompletnie bezużyteczna i nie wpływa pozytywnie na rozwój naszego intelektu. I w tym sensie nawet równania różniczkowe są "przydatne" dla osób, które nie będą miały w dorosłym życiu do czynienia z matematyką. Oczywiście, po raz kolejny powtórzę: możemy dyskutować o tym, które rzeczy wyeliminować lub w jaki sposób wzbogacić konkretne elementy podstawy programowej o aspekt pragmatyczny.

Walisz również na oślep w nauczycieli.

Pewnie dlatego na lekcjach i testach królują klucze interpretacyjne nauczyciela, który nie wyobraża sobie wyjście poza schemat. [...]
Konia z rzędem dla osoby, która wskaże mi nauczyciela skupiającego się faktycznie na tych aspektach, zamiast szablonowego przerabiania, wstępu, rozwinięcia i zakończenia, motywacji i odczuć bohatera. W życiu nie spotkałem nauczyciela, który potrafiłby powiązać tekst z nastrojami społecznymi panującymi w tamtych czasach, bądź nie daj boże, w regionie tworzenia.

Jak pisałem, nie ma już żadnych "kluczy interpretacyjnych". Wystarczy, że zerkniesz na przywołane powyżej kryteria oceniania matury. Próbuję od kilku lat dementować nieprawdziwe w tym zakresie informacje, ale to chyba również syzyfowa praca. Czasy Bladaczki już minęły. Teraz możesz swobodnie mówić, że Słowacki wielkim poetą nie był. I mogę cię zapewnić, że marzeniem większości nauczycieli jest uczeń, który potrafiłby takie zdanie uzasadnić. Bo to by znaczyło, że myśli, że mu się chce. A o takich coraz trudniej.

I wreszcie zarzut, że nauczyciele nie potrafią tak omawiać lektur, żeby wydobyć z nich kwestie istotne w naszych czasach. Niedawno opublikowałem tutaj przygotowany przeze mnie konspekt zajęć na odległość, w którym starałem się w kontekście Horacego poruszyć współczesne problemy ekologiczne. Jakiś miesiąc temu oparłem zajęcia poświęcone "Bogurodzicy" na analizie słynnego zdjęcia Samuela Arandy, które zostało wykonane w czasie arabskiej wiosny. Kiedy omawiam dzieje rodziny Szlangbaumów w "Lalce", czytam z uczniami felietony o antysemityzmie na polskich stadionach. Sny Izabeli analizuję zawsze z wykorzystaniem freudowskiej metodologii i łączę z kształceniem umiejętności odczytywania symboli w naszym otoczeniu. A jak przedstawiam relacje między Izabelą i Wokulskim, to sięgam po teksty Pilcha opisującego przy okazji miłosnych podbojów mentalność współczesnych celebrytek. Zajęcia, na których analizuję "Łagodną" Dostojewskiego, wiążą się z dyskusją na temat dzisiejszej sytuacji kobiet (opisanej np. w "Kieszonkowym atlasie kobiet") i przemocy w rodzinie. Analizując i interpretując "Eviva l'arte!" Tetmajera, czytam z uczniami opisy interakcji między współczesnymi muzykami rockowymi i groupies na koncertach i po koncertach (opisane m.in. przez Vargę). Zgłębiając sens podróży Kurtza przez Afrykę, dyskutuję o dzisiejszych przejawach rasizmu, chociażby w kontekście ostatnich wydarzeń w USA, i o ukrytych znaczeniach "Czasu Apokalipsy" Coppoli. I tak dalej. A to tylko przykłady z kilku ostatnich tygodni.

Mam wrażenie, że nie trafiłeś nigdy w życiu na normalnego nauczyciela. I że nie dostrzegasz, jak bardzo zmieniła się szkoła w ostatnich czasach.

post wyedytowany przez Bukary 2020-07-01 11:55:25
07.05.2021 14:20
Bukary
66
3
odpowiedz
6 odpowiedzi
Bukary
222
Legend
Image

Ciągle czytam w tym wątku (i w wielu innych) o fatalnym stanie polskiej edukacji. I chętnie się z tym zgodzę.

Jednym z kluczowych elementów tego systemu jest nauczyciel. Oto więc wykres, który pokazuje, jak spadały zarobki w tym zawodzie w ciągu ostatnich 15 lat. Niech się dobrze przyjrzą zwłaszcza ci, którzy protestowali przeciwko strajkowi nauczycieli.

Na wykresie widać też dobrze, jak zarobki się "spłaszczają". Maleje różnica między tym, co zarabia stażysta, a tym, co dostaje nauczyciel dyplomowany. To i demoralizujące, i demotywujące.

Szybkie wnioski:
- coraz mniej nauczycieli będzie wykonywać swoją pracę z zaangażowaniem;
- zdolny, młody człowiek nie będzie już uczył waszych dzieci (nikt z głową na karku nie przyjdzie po studiach do szkoły);
- jeśli (jako rodzic) będziecie się domagać od nauczycieli jakiegoś dodatkowego wysiłku albo "pochylenia się nad dzieckiem", to - owszem - nauczyciel przytaknie, ale w duchu się zaśmieje i puknie w czoło.

Strajk był i się nie powtórzy w najbliższym czasie. Erozja jest nieodwracalna. Dobrze, że edukacja mojego dziecka jest już w mocno zaawansowanym stadium. ;)

30.06.2020 11:46
Yoghurt
8
2
odpowiedz
5 odpowiedzi
Yoghurt
101
Legend

Pan Młody był "chamskim chultajem"

Doceniłbyś chociaż próbę aliteracji (lubię ten zabieg), pomimo błędu.

Diagnozę przyczyn tego stanu rzeczy pozostawiam jednak czytelnikom.

Nie posuwałbym się tu całkiem do standardowego "kiedyś było lepiej a wódka już nigdy nie będzie tak pyszna i pożywna", bo historycznie stosunek ilości głąbów i jednostek myślących utrzymuje się na mniej więcej stałym poziomie, odkąd człowiek nauczył się obsługiwać patyk do okładania drugiego człowieka po łbie. Jednostki wybitne to zawsze był margines w owczarni, przy czym wygląda po prostu na to, że spektrum tej wybitności nieco się poszerzyło i dziś, by być w miarę ogarniętym, wystarczy wykazać minimum wysiłku w jakiejkolwiek dziedzinie. Takie właśnie minimum wystarczy, by odnieść sukces. I tu jest chyba pies pogrzebany - zostaliśmy (konkretnie, jako Polacy) wychowani w etosie wiedzy ogólnej, nadal patrzymy na uczniów jak na Baczyńskich, którzy pomiędzy dyskusjami o filozofii uczyli się chemii na poziomie profesorskim, a na przerwach rozpracowywali teorie gospodarcze, ale tak nie jest. I właściwie to nigdy nie było, bo choć poziom nauczania ogólnego faktycznie spadł, gdy porównamy programy przedwojenne, PRLowskie i najnowsze, to odsetek jednostek wybitnych we wszystkim nadal się nie zmniejszył ani nie zwiększył w jakimś zauważalnym stopniu. Po prostu przeszliśmy płynnie (ze względu na kulturową dominację jednej sfery językowej) na anglosaski model specjalizacji, w którym od profesora chemii nie będzie się wymagało znajomości literatury pięknej. To, czy ją pozna, będzie kwestią tylko i wyłącznie jego własnej inicjatywy, a nie wymogu w pracy czy nawet w towarzystwie (aczkolwiek gdy trafi na kogoś oczytanego, może być mu głupio - cóż, jego wybór).

Jestem daleki od postulowania, by majster na budowie czy kierowca TIRa musiał znać "Wesele" - zgodzę się z diagnozą wielu uczniów, którzy twierdzą "po co mi to". Cóż, właściwie to po nic. Nie chcesz, nie musisz, możesz być świetnym hutnikiem, nie przeczytawszy w życiu ani jednej książki (wystarczy instrukcja obsługi pieca, ale w razie czego obczaisz ją na jutubie). I to jest okej.

A raczej byłoby okej, gdyby nie powszechny dostęp do platform, na których można się swobodnie wypowiadać niezależnie od proweniencji. Kiedyś hutnik rozmawiał głównie z innymi hutnikami, profesor astronomii z astronomami - bańki poglądowo-kulturowe powstawały w naturalny sposób, gdyż zawody i klasy społeczne rzadko miały okazję się mieszać z naturalnych względów, a szury wszelkiego autoramentu były znane tylko w swoim zamkniętym środowisku. W dobie mass-mediów, globalizacji i oczywiście internetu wydaje się, że liczba wyjątkowych głąbów, proepidemików i płaskoziemców nie potrafiących wyciągać wniosków z najprostszych danych statystycznych rośnie, natomiast ona, podobnie jak liczba jednostek wybitnych, jest stała (z małymi odchyłami w zależności od mody) i w sumie niewielka, ale po prostu ktoś dał im możliwość wypowiedzi. podobnie jak ktoś umożliwił szerzenie swoich mądrości żonom piłkarzy, Grzesiakom, ale też DeGrasowi Tysonowi czy Nye'owi, którzy mogą dotrzeć ze swoimi opowieściami różnej treści do szerszej publiki. Problem w tym, że poszukiwanie wiedzy zawsze było kwestią indywidualną. i pod tym względem cwaniaczek z Pragi z 20-lecia międzywojennego nie różni się niczym od typa, który napisał o imprezowaniu na Weselu - obaj postanowili z własnej woli lub z powodu uwarunkowań społecznych zatrzymać się na pewnym etapie i nie iść dalej. I nic mi do tego. Powiem więcej - dzięki temu osoby z większymi ambicjami (jakimikolwiek) wydają się wybitniejsze, niż są w rzeczywistości, więc łatwiej odnoszą sukces w gronie owiec, zatem moje życie wygląda lepiej, chociaż nie mam zasobem wiedzy startu do absolwenta gimnazjum i liceum Batorego z międzywojnia.

Podsumowując - bałwanów i nieogarów było, jest i będzie więcej, niż ludzi sensownych. Obecnie maturę może napisać każdy, bo dostęp do edukacji (tak jak do internetu) jest szerszy, niż 30, 50 czy 100 lat temu, a zatem liczba durnych prac wydaje się większa. A zapewne, gdyby wszystkich nawet i te 20 czy 30 lat wstecz posyłać do ogólniaków, zamiast do szkół zawodowych i techników, poziom prac wydawałby się podobny do opisanego tutaj.

post wyedytowany przez Yoghurt 2020-06-30 12:26:58
30.06.2020 14:04
Jamminsession
12
2
odpowiedz
Jamminsession
111
Konsul

Braki w samodzielnym myśleniu popiera jakieś 43 % i są to dość swieże informacje .

30.06.2020 16:13
Orzołek
😢
17
2
odpowiedz
1 odpowiedź
Orzołek
152
Haters gonna hate

Ostatnio poznałem pewną grupkę dziewczyn w jednej z gier online (15-17 lat). Ich znajomość otaczającego świata jest całkowicie znikoma, wręcz przerażająca. Pewnego razu graliśmy w swego rodzaju kalambury, narysowałem postać z okularami przy komputerze z wieloma symbolami dolara, następnie dopisałem "bogacz" i "Microsoft". Nadal nie potrafiły odgadnąć hasła. Więcej - po tej rozgrywce dopytywałem o takie osoby jak Elon Musk (a było to zaraz po starcie rakiety z astronautami, więc w mediach było o tym głośno), Bill Gates, czy Steve Jobs - nie miały bladego pojęcia o tych osobach. Padły tylko słowa "coś tam słyszały". Wiedza obecnej młodzieży (w większości) to dno dna. Jak nie wiedzą praktycznie nic o otaczającym je świecie to dlaczego mamy od nich oczekiwać wiedzy czy umiejętności wymienionych przez Bukarego?
Co bardziej przerażające - dla jednej z tych dziewczyn wydarzeniem tygodnia było to, że po kilku miesiącach napisał do niej były. Była bardzo "podniecona" i przestraszona tym faktem, nie wiedziała co z tym zrobić. Straszne ! Druga z kolei wylewała żale, że pod zdjęciem z jej chłopakiem na facebooku dostała dużo mniej lajków niż dostaje pod zdjęciami gdzie jest sama... To są problemy i tematy młodzieży. To co zrobiły socialmedia z pokoleniem urodzonym w 2000 r. + jest przerażające. Zmieniły się kompletnie zainteresowania tych osób, to o czym rozmawiają i w jaki sposób. A moje pytania, o których często dyskutowałem z moimi rówieśnikami w Liceum, typu "jakie masz plany na przyszłość", "kim chcesz być", "co chcesz robić", "co Cię interesuje, jak chciałabyś się rozwijać w tym kierunku" zawsze kończyły się, w przypadku wspomnianych dziewczyn, ciszą i odpowiedzią "nie wiem". Zdaję sobie sprawę, że na podstawie małej grupy dziewczyn, nie powinienem generalizować, ale miałem też kontakt z młodzieżą z mojej rodziny w podobnym wieku i tam wygląda to dokładnie tak samo. Zero refleksji nad swoją przyszłością, zero zainteresowania wobec świata. Liczy się tylko to kto do kogo pisze, kto z kim wyszedł na spacer i ile mam lajków pod postami.

post wyedytowany przez Orzołek 2020-06-30 16:15:01
30.06.2020 17:41
21
2
odpowiedz
Ryokosha
78
Legend

Problem jest głębszy Bukary niż sądzisz. Rozmawiam z wieloma młodymi ludźmi czy to w rodzinie czy to wśród dzieci przyjaciół i moja konkluzja jest taka: największym problemem jest ich brak zainteresowania. Oczywiście jak się na czymś skoncentruja to są w tym dobrzy. Czy w fotografii czy Fortnite czy jakimś sporcie. Ale ich samych z siebie nie interesuje jak swiat wokół działa. Zepsuje się komputer to dobrze jak zaniosa do naprawy (często chcą nowego) nawet nie wpadną na to żeby sprawdzić w środku co nie działa. Potrafią powiedzieć kto jest prezydentem ale jakie ma kompetencje to już nie (piękne jest to jak pietnastolatek robi wielkie oczy bo używasz takiego "trudnego" słowa jak kompetencje). Oni się nie interesują bo wychodzą z założenia że odpowiedź znajdą w Internecie. Na to nakłada się wiara w to że jeśli ktoś na Youtube tak powiedział taka jest prawda. Kiedyś pietnastoletniemu kuzynowi próbowałem coś wyjaśnić, bo się zaparł że jego ulubieniec z netu ma rację i dałem do ręki encyklopedię historyczną i powiedziałem sprawdź informację. A on siedzi i się gapi. Mówię co z encyklopedii na lekcji korzystałeś? A on: tak, ale nie wiem jakie pojęcie mam poszukać. No i na tym polega sztuka - rzeklem. Piętnaście minut później posilkujac się wujkiem Googlem i ciocia Wikipedią nadal był w lesie. Otworzyłem encyklopedię. Znalazłem skorowidz i wyjaśniłem jak idąc od jednej informacji do drugiej znaleźć odpowiedź na właściwe pytanie.
Reasumując to pokolenie nie rozumie (ale nie tylko oni nawet starsi jak ten wyżej co się odlewa na "Wesele") że w życiu poza specjalizacją potrzebna jest też erudycja, która przydaje się nie tylko w reakcjach interpersonalnych ale i w zrozumieniu jak działa ten świat. Stąd co raz wieksza popularność teorii spiskowych czy różnej maści populistow.

01.07.2020 01:19
33
2
odpowiedz
4 odpowiedzi
zanonimizowany1146443
59
Senator

Problemem nie są uczniowie, tylko cały system edukacji. Matura nie przygotuje cię do dorosłego życia, nie da ci większych możliwości podczas szukania pracy, ani nawet nie przygotuje cię do studiów. Jest to bezużyteczny papier, który poza daniem możliwości pójścia na studia dosłownie nic nie daje.

Najgorsze jest to, że według obowiązującego systemu każdy musi być identyczny, mieć identyczne zainteresowania, umiejętności itd. Szkoła w Polsce niszczy kreatywność. Nawet po samych maturach to widać, gdzie nawet do pytań otwartych jest odpowiedni klucz, co jest kompletnym idiotyzmem, bo jest to zaprzeczenie jego otwartości.

Wiem, że najprawdopodobniej matury nigdy nie wywalą (a szkoda), dlatego proponuję inne rozwiązanie. Moim zdaniem uczeń powinien mieć pełną kontrolę nad tym, co zdaje na maturze. Jak nie chcesz pisać z polskiego, nie piszesz. Podobnie z matmą i każdym innym przedmiotem. Skoro na studiach technicznych polski nie jest wymagany (mało tego, po prostu go tam nie ma), to na co mi on? To samo może powiedzieć humanista, któremu niepotrzebna jest matematyka. Zmuszanie wszystkich do uczenia się i pisania tego samego jest bez sensu.

Jeśli o mnie chodzi, to ja zdawałem maturę kilka lat temu i z polskiego nie miałem nawet 40% zarówno z ustnego, jak i pisemnego. Jest to efektem tego, że od najmłodszych lat nie lubiłem tego przedmiotu i zawsze miałem na niego wywalone. Lektur nienawidziłem, zamiast zachęcić mnie do czytania tylko mnie do niego zniechęcały. Do dzisiaj (a mam prawie 25 lat) z własnej, nieprzymuszonej woli przeczytałem jedynie 2,5 książki (lub 1,5, nie pamiętam, czy jedną z nich skończyłem, czy tylko zacząłem). Taki jest efekt naszej "wspaniałej" edukacji. Jeśli chodzi o studia, to oczywiście wybrałem studia techniczne, gdzie polskiego nie ma. Dzisiaj moja wiedza z tego przedmiotu jest tak mała, że z wieloma zagadnieniami z podstawówki miałbym problem. Zresztą nie tylko z tego, bo z biologii, czy chemii miałbym nawet problemy ze zdaniem do następnej klasy.

30.06.2020 16:24
Tlaocetl
😂
19
1
odpowiedz
Tlaocetl
196
Ocenzurowano
Wideo

Prawdopodobnie nie moga pic jak ludzie z innych powodow.
https://www.youtube.com/watch?v=lZja6FPZrcU

30.06.2020 17:42
TheCerbis
22
1
odpowiedz
TheCerbis
70
Vanitas vanitatum

Dzięki Bukary. Czekałem na ten tekst i pochłonąłem go z zainteresowaniem. Widać jednak ewidentnie, że niektóre osoby produkujące się w tym wątku nie przeczytały nawet kilku zdań, nie wspominając o zwyczajnym zrozumieniu całości.

30.06.2020 18:18
Drackula
25
1
odpowiedz
2 odpowiedzi
Drackula
231
Bloody Rider

Ja jestem na wskros umysl scisly/techniczny i nie wyobrazam sobie jak mozna pracowac na jakims stanowsku wyzszym niz portier bez umiejetnosci komunikacji. Bo w sumie do tego, to co Bukary opisuje, sie to sprowadza. Ludzie nie potrafia przekazac poprawnej informacji w poprawnej formie.

Pociesze was, ze to o czym napisal Bukary w mniejszym lub wiekszym stopniu wystepuje tez na "zachodzie".
Czesto dostaje maile od ludzi studiujacych fizyke lub pokrewne kierunki chcacych sie dowiedziec czegos o produkcie i nie wiem co im napisac bo wiadomosci sa w formie "smsa do kumpla".

Biore do reki raport studenta dotyczacy postepu prac na zaganieniem w ktorym pomagam i lape sie za glowe bo jakbym czytal laurke mojej kilkuletniej corki. Spotykam wielu zdolnych naukowo ludzi, ktorzy nie potrafia pisac dluzszych tekstow, przeprowadzic analizy a nawet poprawnie przelac mysli na "papier".
Takze Bukary, polska mlodziez podaza utartym juz szlakiem ;)

30.06.2020 19:43
twostupiddogs
28
1
odpowiedz
twostupiddogs
245
Legend

Moim zdaniem problem nie jest wcale nowy. Przez kilka ładnych lat jednym z moich zadań była rekrutacja na stanowiska, na których należało wykazać się umiejętnością formułowania myśli i przelania jej na papier w wymiarze dłuższym niż kilka linijek tekstu. Z doświadczenia mogę powiedzieć, że już wtedy istniała kolosalna różnica pomiędzy osobami zdającymi starą i nową maturę. I tak jak nigdy wcześniej nie byłem fanem starej matury za promowanie wodolejstwa w stylu Mickiewicz wielkim poetą był naprawdę doceniłem, że system ten zrobił ze mnie przyzwoitego rzemieślnika. Mogę tylko domyślać się jak źle jest teraz.
Co ciekawe kiedyś czytałem, że wprowadzenie wyłącznie egzaminów pisemnych na niektórych wydziałach prawa spowodowało, że duża część absolwentów nie była w stanie się dobrze wysłowić na sali sądowej.
I naprawdę daleko mi od postawy, a bo kiedyś to...

post wyedytowany przez twostupiddogs 2020-06-30 19:48:33
02.07.2020 15:57
Bukary
40
1
odpowiedz
2 odpowiedzi
Bukary
222
Legend

Jakby ktoś czytał w moich myślach:

https://wiadomosci.wp.pl/szykuje-sie-rewolucja-w-egzaminach-maturalnych-beda-trudniejsze-6527770781435521a

Największe zmiany dotyczyć będą jednak egzaminu z języka polskiego . Maturzyści - jak ustalił "DGP" - otrzymają nie jedną, jak dotychczas, ale dwie części z zadaniami.

Pierwsza część będzie sprawdzała znajomość kanonu lektur. Zdający będą musieli je rozpoznać i udowodnić, że znają ich treść. Dalej sprawdzana będzie - jak dotychczas - umiejętność czytania ze zrozumieniem. Ale i w tym przypadku zmieni się formuła zadań. - Planujemy, że będą dwa teksty na zbliżony temat, które będzie trzeba ze sobą zderzać, wyszukać w nich podobieństwa, różnice, myśli wspólne - tłumaczy "DGP" Marcin Smolik, dyrektor CKE.

Drugą część egzaminu stanowić będzie wypracowanie. Maturzysta otrzyma dwa tematy i fragmenty tekstów, ale oprócz odniesień do podanego fragmentu i dowolnych utworów, będzie musiał odnieść się do konkretnych tekstów literackich wskazanych w zadaniu. Forma pracy nie będzie już obowiązkową rozprawką. Maturzysta będzie mógł zdecydować się na esej .

Maturzyści - to kolejna nowość - otrzymają tomik ok. 200 wierszy autorów polskich i zagranicznych, którym będą mogli się posiłkować podczas pisania egzaminu.

Zmiany w egzaminie maturalnym: koniec z kluczem do sprawdzania prac
Egzaminatorzy nie otrzymają klucza do sprawdzania prac. Zmieni się też sposób punktacji - za najwyżej cenione wypracowanie uczeń będzie mógł teraz uzyskać maksymalnie 50 proc. punktów.

Matura ma trwać o 40 minut dłużej niż obecnie, a każdy z trzech arkuszy, które otrzyma uczeń, będzie sprawdzany oddzielnie. - Ma to zapobiegać "efektowi miłosierdzia egzaminatora i poszukiwania punktów na 30 proc." - tłumaczy "DGP" Smolik.

Dyrektor CKE przekonuje, że planowane zmiany mają zwiększyć wagę egzaminu maturalnego.

Szczegółowe informacje tutaj:
https://serwisy.gazetaprawna.pl/edukacja/artykuly/1485092,matura-z-polskiego-zmiany.html

post wyedytowany przez Bukary 2020-07-02 17:51:35
30.06.2020 11:16
Xinjin
2
odpowiedz
4 odpowiedzi
Xinjin
176
MYTH DEEP SPACE 9

Tl;dr

Let me guess. Maturzyści i generalnie dzisiejsza młodzież to kapuściane głąby?

post wyedytowany przez Xinjin 2020-06-30 11:19:50
30.06.2020 12:44
10
odpowiedz
1 odpowiedź
zanonimizowany771628
98
Legend

Tekst długi, dlatego pozwolę sobie skakać po łebkach.

2.
W opinii Józefa Tischnera zdanie Heideggera o ludziach: „Najbardziej daje do myślenia to, że jeszcze nie myślimy”, jest „jak policzek wymierzony współczesnemu światu”. Na podstawie tekstu sformułuj dwa argumenty uzasadniające to przekonanie Józefa Tischnera.
Argument 1.:
Argument 2.:

W żadnym z arkuszy nie znalazłem w pełni poprawnej odpowiedzi. W żadnym. A to wcale nie było jeszcze najtrudniejsze z poleceń na tegorocznym egzaminie. Uczniowie zupełnie nie zrozumieli tego tekstu (i polecenia). W głowie większości z nich uruchomił się moduł stereotypowego myślenia, w konsekwencji czego uznali, że jest rzeczą niemożliwą, aby jakiś autorytet podważał rolę światopoglądu naukowego w procesie zgłębiania najważniejszych dla człowieka wartości. Przytaczane przez nich argumenty koncentrowały się więc na wykazaniu powszechnej prawdy objawionej: że nauka wielką jest. A, jak widzimy, polecenie dotyczyło czegoś zupełnie odwrotnego: uczeń musiał wykazać, że współczesna nauka wcale nie jawi się jako domena "myślenia", jeśli spojrzeć na to zagadnienie z określonej (Heideggera czy Tischnera) perspektywy.

To nie jest ten fragment matury który ma być opisywany według własnej interpretacji? Skończyły się czasy gdzie analizy tekstów mają odbywać się według klucza. I dzięki Bogu zresztą. Jeżeli analiza ma ręce i nogi, tworzy jednolitą i logiczną całość, a nie wchodzi w ramy przyjętej przez ogół interpretacji, nie znaczy że jest błędna, bo ten czy inny autorytet myślał w innych kategoriach. Ktoś przez swój inny od powszechnie przyjętego światopoglądu może mieć inne zdanie na dany czy inny temat. Więc szufladkowanie się w pracy interpretacyjnej jest totalną i niezrozumiałą przeze mnie głupotą.

Jak dziś pamiętam konsultację z moją polonistką. Kilku z chłopaków, w tym ja wzięło interpretację wiersza jako pracę pisemną. Każdy powiedział jak interpretował i polonistka wygłosiła swój komentarz. Każdego pochwaliła za rzetelną interpretacje, ale jednego kolegę ochrzaniła, że nie o to chodziło w danym wierszu, według niej oczywiście. Jak się później okazało uzyskał z interpretacji najwięcej punktów. I wiem że to nie ten typ zadania, ale mają do siebie niezwykle blisko.

Stereotypowe myślenie to też poniekąd analiza.

3. Tak naprawdę sam sobie tutaj odpowiedziałeś. ,,Ludzkie towrzywo'' i tyle. To powinno zamknąć wszelkie rozważania w tym punkcie.

5. Bzdura! Ja na swojej maturze wybrałem interpretację wiersza tylko i wyłącznie dlatego że nie wiedziałem od jakiej strony ugryźć proponowany temat w pracy pisemnej. Jeżeli ktoś potrafi myśleć na wielu płaszczyznach, potrafi spojrzeć oczami innych ludzi to bez problemu sobie poradzi. Problemem interpretacji wiersza jest to że należy wystrzegać się pewnych rzeczy które mogą udupić naszą pracę. Jeżeli nie jest się pewnym nie należy pisać zbyt wiele o autorze, jego twórczości i czasach w których tworzył. Błędy informacyjne w tym przypadku są bardzo kosztowne. Przy mojej pracy co prawda rzuciłem bezpośrednio że artysta tworzył w XXw. bo to wynikało z tekstu jako takiego. Więc w moim przypadku się udało, ale nie róbcie tego jeżeli nie jesteście pewni. I po raz kolejny praca interpretacyjna jest wolna od wszelkich kluczy.

7. Tutaj uważam że wina leży po stronie szkolnictwa. W końcu po coś ta szkoła jest, ale nie trzeba uczyć dzieciaki według szablonu/klucza, a jak ktoś myśli później szablonowo to jest wielkie zdziwko że ludzie myślą jednowymiarowo i ,,płasko''.

8. Warto się wiec zastanowić gdzie leży problem. Myślę że tutaj problem leży we współczesnych mediach i łatwości w dostępie do nich. Dziś nie trzeba myśleć. Dziś się tylko konsumuje. Dziś rządzi konsumpcjonizm i to jest między innymi czynnik za to odpowiedzialny.

9. Wracamy jednak do narzekań. Wisienką na torcie żenady jest forma językowa wypracowań maturalnych. I tutaj ciekawostka: jak zwykle, uczniów z tzw. dostosowaniem kryteriów oceniania (dysleksja, dysgrafia, dysortografia) było sporo. Ale pod względem językowym wypadają oni zazwyczaj lepiej od uczniów bez dostosowań. Przyczyny takiego stanu rzeczy spróbujcie sami określić. Tak czy inaczej, poziom kompetencji językowych maturzystów woła o pomstę do nieba. Nie chodzi w tym wypadku tylko o typowe błędy językowe (składniowe, fleksyjne, frazeologiczne), bo do nich wszyscy jesteśmy już przyzwyczajeni. Uczniowie piszą wyjątkowo niespójnie. Nie potrafią powiązać ze sobą sąsiednich zdań, żeby przeprowadzić logiczny wywód. Ciągle, bez językowego ostrzeżenia, zmieniają temat. Na kartach arkusza maturalnego płyną więc rwące strumienie świadomości, w których każdy czytelnik może łatwo utonąć. Tego się po prostu nie da czytać.

Sam cierpiałem na dysleksje+dysgrafię i miałem możliwość pisania matury w ramach których przysługiwały mi dodatkowe minuty na egzaminie. Odmówiłem bo uznałem że nie potrzebuje, bo nie uważam tego za problem. Ba są nawet badania które mówią że dysleksja ma swoje dobre strony. Co prawda dysgrafia może być uciążliwa, ale do wypracowania i oduczenia.
Też nie ma się czego spodziewać po osobach które korespondują z innymi ludźmi w taki sposób:

Ty stary
jprdl
Ale ta baba się uwzięła
Głupia baba xd
idzesz na szluga mordo?

Przekleństwo naszych czasów. Dziś nie ma potrzeby wśród młodego pokolenia tworzenia złożony zdań.

Tyle. Więcej mi się już nie chce. Może potem do czegoś więcej się odniosę.

Spoko Bukary, rozumiem cię. Wiem o co ci chodzi, ale musisz przyjąć do wiadomości to że charakterystyka społeczeństwa mocno się zmienia. Patrząc na dzisiejsze młode społeczeństwo widać to jak na dłoni, ale to oni będą borykać się z potencjalnymi problemami jakie to za sobą przyniesie.

post wyedytowany przez zanonimizowany771628 2020-06-30 12:57:14
30.06.2020 13:48
11
odpowiedz
2 odpowiedzi
b212
127
Generał

Rozwiązanie zagadki wg Onetu:

Tischner w swoim eseju podejmuje temat myślenia i braku myślenia przez współczesnych ludzi. Autor przedstawia dowody na myślenie człowieka, takie jak rozwój nauki, techniki i wskazuje, że to nie wystarcza, że nadal cechuje nas brak myślenia. Odsyła czytelników do poszukiwania logicznego myślenia w filozofii i uczeniu się myślenia od filozofów.

To jest poprawna odpowiedź? :o Bo ja bym w życiu czegoś takiego nie napisał, to brzmi jak jakieś streszczenie a nie wykonanie polecenia. Wg mojej logiki to piętrzyły się przed oczyma skutki nieprzemyślanych decyzji ekonomii i polityki oraz spory, jakie ze sobą prowadzimy, a zwłaszcza sposób ich prowadzenia, dość gruntownie temu przeczą uzasadniają przekonanie Tischnera. Może ludziom to zadanie nie szło, bo cała reszta tekstu to cytaty więc nie przekonanie Tischnera a Heideggera? Do tego stres i jesteś w dupie.

post wyedytowany przez b212 2020-06-30 13:50:52
30.06.2020 14:21
Bartimaeus
13
odpowiedz
1 odpowiedź
Bartimaeus
119
Czyżyk

To jedyny wniosek dlaczego jest tak, a nie inaczej jest taki, że młodzież coraz mniej czyta? Serio, tylko tyle?

30.06.2020 14:38
14
odpowiedz
2 odpowiedzi
Cat In The Hat
3
Pretorianin
Image

Co do "mlodzi nie czytaja", to chcialbym zauwazyc, ze odnosi sie to nie tylko do ksiazek.
W grach tez dialogi i monologi coraz prostsze i wszystko czytane. Zalaczony obrazek to hiperbola obrazujaca o co mi chodzi.
Kiedys quest w World Of Warcraft potrafil miec sciane (trzeba bylo scrollowac w okienku) fabularyzujacego go tekstu, dzis taki sam quest ma tego tekstu dwie linijki.

Przyklady mozna by mnozyc, choc sa wyjatki i rodzynki, jak np. Disco Elysium czy gry z serii Pillars Of Eternity.

Ale ogolnie to mlodzi nie czytaja NICZEGO.

post wyedytowany przez Cat In The Hat 2020-06-30 14:41:09
30.06.2020 15:04
MiniWm
😈
15
odpowiedz
MiniWm
231
PeaceMaker
30.06.2020 15:37
Paudyn
16
odpowiedz
3 odpowiedzi
Paudyn
240
Kwisatz Haderach

uczniowie mają ogromne problemy ze zrozumieniem jakiegokolwiek tekstu

To nie jest tylko problem dzisiejszych uczniow i Polski. Komunikuje sie z ludzmi 30+ w calej Europie i wielu z nich nie jest w stanie zrozumiec wiadomosci zawierajacej 2-3 zdania zlozone, natomiast zdania proste nalezy "jak najszczelniej zamykac", aby zminimalizowac ryzyko dziwnych interpretacji i nieporozumien.

post wyedytowany przez Paudyn 2020-06-30 15:37:49
30.06.2020 16:49
Caine
20
odpowiedz
6 odpowiedzi
Caine
42
Generał

Rozumiem, że to jeszcze nie ten rocznik o wybitnych osiągach w europejskich testach,
na jaki swego czasu powoływałeś się w dyskusji o likwidacji gimnazjów?

30.06.2020 18:47
26
odpowiedz
4 odpowiedzi
zanonimizowany1293549
15
Pretorianin

Myślę, że w tym roku oblałem jakieś 90 procent arkuszy maturalnych, które zawierały interpretację wiersza. Statystyki u innych egzaminatorów są podobne. Wśród uczniów panuje jakieś nieuzasadnione przekonanie, że drugi temat maturalny to koło ratunkowe dla osób, które nie przeczytały książki uwzględnionej w temacie pierwszego wypracowania. Nic bardziej mylnego. Łatwiej jest zdać maturę, pisząc o nieprzeczytanej lekturze (choć to również spore wyzwanie), niż dokonując "interpretacji" wiersza. Z bardzo prostej przyczyny: pierwsze wypracowanie maturalne zawiera furtkę dla czytelniczych analfabetów, czyli sformułowanie: "odwołując się do innych tekstów kultury". Maturzysta może więc napisać kilka banialuków o wymaganym tekście, po czym skupić się na dalszej części polecenia. Jeśli zrobi to w odpowiedni sposób, szansa na zdobycie oczka (minimum potrzebnego do zdania matury) wcale nie jest taka mała. O ile nie popełni błędu kardynalnego.

Ośmielę się nie zgodzić. W szkole średniej nie przeczytałem ŻADNEJ lektury obowiązkowej z j. polskiego i też wybrałem analizę wiersza na maturze. Maturę zdałem bez najmniejszego problemu, gdybym wybrał lekturę (której nawet streszczenie średnio kojarzyłem), na pewno bym tego egzaminu nie zdał. Więc dokładnie tak jest- jest to koło ratunkowe dla ludzi takich jak ja, którzy czytają to, na co mają ochotę a nie to, co system wymusza.

30.06.2020 19:42
Deton
👍
27
odpowiedz
Deton
195
Know thyself

Wartościowy wątek, z przyjemnością przeczytałem. Aż wstyd, że na maturze z polskiego niecałe 50%. Na swoje usprawiedliwienie mam tylko niechęć do tych zajęć w liceum i fakt, że zamiast uważać, czytałem książki. Trochę niższych lotów niż kanon literatury europejskiej, ale jednak czytałem. Tylko niekiedy partyjka w Osadników na tej przeklętej komórce :)

30.06.2020 21:52
Yoghurt
29
odpowiedz
Yoghurt
101
Legend

Megera_ ->
wyobraź sobie, że taki umysł głębszą myślą nieskalany będzie Twoim, powiedzmy, zwierzchnikiem /w jakiejkolwiek kwestii/.

Parę razy mi się zdarzyło pracować z ludźmi głupszymi od siebie (zero w tym narcyzmu, dosłownie nie mieli pojęcia o tym, co mi zlecali, chociaż byli nade mną w tych samych strukturach firmowych, za to słuchali trójki, więc uważali się za piewców kultury wysokiej, bo znali dyskografię Perfectu) i jakoś to przeżyłem a potem, zgodnie za radą pewnego znanego prezydenta, zmieniłem pracę i wziąłem kredyt, a teraz sam jestem sobie sterem, żeglarzem i okrętem.

Egzystencja w strukturach społecznych za każdym razem obarczona jest ryzykiem spotkania na różnych szczeblach ludzi z odmiennymi poglądami i horyzontami i po prostu trzeba sobie jakoś z tym radzić. Bukary jest na to narażony z racji wykonywanego zawodu (współczuję i winszuję, bo ja nie tak dawno temu zastanawiałem się nad ciepłą posadką wykładowcy uniwersyteckiego na doktoracie, ale za takie marne pieniądze nie byłem w stanie obudzić w sobie pedagoga) i po prostu ma z tym bardzo organoleptyczną styczność, stąd też wrażenie, że ludzie są coraz głupsi - bo nie dość, że zostali przemieleni przez współczesną popkulturę, to jeszcze, jak 99% nastolatków są po prostu durniami, którzy nie wiedzą, co zrobić z życiem i dopiero życie zweryfikuje, którędy pójdą dalej. Zwykle, jak mawiał stary krzyżowiec strzegący Graala: "They chose poorly."

I tak, niektórzy wybiorą drogę Trybsona. A propos - w sumie typa szanuję, bo oddał się pasji (MMA) a poza tym był zaskakująco błyskotliwy w swoich wypowiedziach, podobnie jak Świeżak z tegoż samego programu (wiem co mówię, widziałem z 6 sezonów), który z głupia frant między tekstami o obciąganiu cytował czasem klasyki literatury z liceum (i to w odpowiednim kontekście!), więc widać, że obaj coś tam wynieśli z domu i ze szkoły, tylko poszli w zupełnie inną stronę, z powodu presji środowiska czy czego tam jeszcze. Nic mi do tego. Nie zmienia to faktu, że, tak jak wspomniałem, spektrum wybitności się poszerzyło i teraz ludzie, którym się chce cokolwiek, mają łatwiej, bo nagle okazuje się, że w zalewie żenady nawet bycie średniakiem daje sporą przewagę, co mi osobiście odpowiada.

Zresztą, chyba z 3 lata temu pisałem na tym forum, że deforma edukacji przeprowadzona przez obecny rząd w sumie mi pasuje, bo jako ojciec dzieciom nie muszę się jakoś wyjątkowo starać, by mój miot wybił się na tle rówieśników. Wystarczy, że poświęcę młodemu trochę czasu, by wydawał się omnibusem. Sam zresztą na tym korzystam, bo od lat budowałem swoja reputację na tym, że po prostu pochłonąłem na tyle dużo różnych tworów kultury, z którymi wiele osób nie miało styczności (bo zajmują się czymś innym), że mogę udawać, iż to co piszę to moja własna inicjatywa, a nie twórcza parafraza tego, co gdzieś przeczytałem, widziałem lub usłyszałem. To, o czym pisze Bukary, jest mi wręcz na rękę i mi pasuje, więc się tymi przemianami językowo-społecznymi nie przejmuję. :P

post wyedytowany przez Yoghurt 2020-06-30 23:05:12
30.06.2020 21:53
wyś
😜
30
odpowiedz
wyś
95
Just think

Orzołek wspominał o kalamburach - strach pomyśleć, jak punktacja wyglądałaby w przypadku gry w "państwa-miasta".

Zakładam, że pojawiłoby się wiele nowych gatunków rośli, zwierząt, imion, itd.

post wyedytowany przez wyś 2020-06-30 22:00:21
30.06.2020 23:47
31
odpowiedz
1 odpowiedź
zanonimizowany1093938
67
Pretorianin
Image

Bukary: Zwykły bohater #2 Nauczyciel

----------------------->
Pół żartem, pół serio

01.07.2020 00:41
Herr Pietrus
32
odpowiedz
Herr Pietrus
224
Ficyt

Szczerze? Sam bym pewnie zawalił tę rozprawkę ;) (A co dopiero interpretację wiersza... Chociaż, sam chyba na maturze - rozszerzonej ROTFL - wiersz interpretowałem... Chyba... Nawet już nie pamiętam... Jeśli tak, to pewnie poziom był jednak niższy, łatwiej było zdać, bo wyrwałem 76% :)),

A tak ogólnie jak zawsze plus za treść, Bukary.

post wyedytowany przez Herr Pietrus 2020-07-01 01:25:34
01.07.2020 11:38
madmec
35
odpowiedz
2 odpowiedzi
madmec
88
Generał

Dużo przydatnych informacji dla maturzystow, ale oczywiste pytanie brzmi: to nauczyciele nie uczą tych schematów myślenia w szkołach?

Matura jest jak kolejna gra, nieco nudna, bo prowadzi po torach. Pytanie, odpowiedź, streszczenie, argument. Jeśli ktoś chce papierek (achievement) to musi tym torem podążać.

01.07.2020 12:10
36
odpowiedz
zanonimizowany153971
177
Legend

Bukary,
masz rację, podobnie było za moich czasów, jest jedno ale, takie podobne w tonie uwagi może opisać praktycznie każdy nauczyciel dowolnego przedmiotu - co znaczy tyle, że nasza szkoła jest taka jak ruskie wojsko, z racji tego, że materiału jest za dużo, który nie koniecznie musi być interesujący (to dość delikatne określenie) uczy się kombinowania żeby przeżyć, musi wiedzieć jaki materiał, przedmiot lub którego nauczyciela olać, lub godzi się, z tym, że i tak nie będzie lepiej więc nie wysila cisząc się tym swoim "dostatecznym"
do tego ten przestrzały program wymagający np. czytania na siłę depresyjnych lektur - w efekcie, uczeń nie traktuje szkoły jako czegoś co mu pomoże przejść przez życie, tylko jako kolejną przeszkodę do przejścia - jest to pewne uogólnienie, ale fakt, że po dwudziestu latach wciąż mi się śni, że nie zdam matury, nie wspominam tego okresu jako najlepszego w swoim życiu, a nie byłem najgorszym uczniem, a z niektórych przedmiotów nawet całkiem dobrym.

post wyedytowany przez zanonimizowany153971 2020-07-01 12:11:37
01.07.2020 12:37
Caine
😂
37
odpowiedz
2 odpowiedzi
Caine
42
Generał

I jeszcze jeden kwiatek do ogródka:

Nowadays many manygers allow workers to take dogs to work. I will show pluses and minuses of this idea.
To start with, this idea is good. First, dog needs company so he is very sad when the master go to work and the dog is alone. Another argument is that the master needs his lovely pet to have a good time and also work efisiently. Also other people in the office will feel good when they have a nice dog and will make them happy. Also the master can have a break to go with the dog for a walk and it is good for him.
On the other hand, there is problem. Dogs can be a problem. They need company and they make a noise. It can make problems for the people in the office. Also some people are affraid of dogs and this is a problem. Also some people have alergy and they can’t be with dogs.
In conclusion, the problem is difficult. On the one hand, it is good to take dogs to work, on the other hand, it is not good, because it is a problem.

" Ktoś zapyta, co to za cholera, a ja już odpowiadam. Otóż w tym roku, ze względu na pandemię, zarówno matury jak cały proces weryfikacji ich wyników, został znacznie przesunięty, w związku z czym ja sam, jako odwieczny egzaminator, dopiero teraz miałem okazję rzucić okiem na to, co tam w tym roku się wydarzyło. I również tym razem, moje refleksje są niezmienne, a dotyczą one tego, że gdyby szkoły i zatrudnieni przez nie nauczyciele mieli odrobine rozumu w głowie, no i swoją robotą byli zainteresowani w sposób choćby podstawowy, wszystko stałoby się znacznie prostsze.
Otóż proszę sobie wyobrazić, że powyższy tekst, realizujący tegoroczne polecenie: „Niektórzy dyrektorzy firm pozwalają prawcownikom przyprowadzać do pracy psy. Przedstaw plusy i minusy owego rozwiązania”, wedle wszelkich aktualnie obowiązujących zasad oceniana prac maturalnych otrzymuje 10 punktów na 13. Dlaczego? Już tłumaczę. Otóż to co najważniejsze, a więc stanowiące ponad połowę punktów dotyczy kwestii technicznych, a zatem maturzysta ma przede wszystkim realizować polecenie i realizować je w sposób staranny. A zatem ma napisać tekst o tym, że niektórzy pracodawcy pozwalają przyprowadzać do pracy psy i że owo rozwiązanie ma swoje plusy i minusy, a nie na przykład pisać, że niektórzy z nas chcieliby chodzić do pracy ze swoim ulubionym zwierzątkiem i warto by się było zastanowić, czy to jest możliwe, bo to jest zwyczajnie maturalna klęska. Jeśli tylko zatem uczeń spełni owe wymagania formalne, już ma gwarantowane 7 punktów z dostępnych 13. Dalej jest problem z tak zwanym bogactwem językowym, a ja przyznaję, że to jest, owszem, coś czego przeskoczyć łatwo się nie da. W podanym wyżej przykładzie bogactwa nie ma, bo być nie może, natomiast, owszem, jest parę zwrotów, takich jak „to start with”, „on the one hand”, „on the other hand”, czy „in conclusion”, które dany kandydat mógł sobie wczesniej przygotować, a w związku z tym ma szansę na jeden skromy punkt na trzy dostępne, zwłaszcza gdy błędów zbyt wiele nie ma, a sama praca jest czysta i przejrzysta, napisana jest starannie, co każdwego egzaminatora z góry ustawia w nastroju życzliwym, zwłaszcza gdy liczba słów jest blisko dolnego marginesu, a nie górnego. Gdy chodzi o resztę, czyli wspomnianą poprawność, powyższy tekst nie zawiera zbyt wielu błędów, a zatem, zgodnie z zasadą, że „nieliczne błędy językowe i zapisu” są dopuszczalne, za poprawność językową otrzymuje się punktów trzy. A w tym wypadku, jak widzimy bez dłuższego liczenia, ów sprytny maturzysta za powyższe wypracowanie otrzymuje 11 punktów na 13, no może w najgorszym wypadku 10 na 13."

post wyedytowany przez Caine 2020-07-01 12:39:37
02.07.2020 17:22
👍
41
odpowiedz
1 odpowiedź
zanonimizowany966437
48
Pretorianin

Bardzo miło mi się czytało twoją wypowiedź.
Ja w tym roku na maturę kompletnie postanowiłem się nie przygotowywać. Zero przypominania lektur ,zadań itp. I w moim odczuciu dzięki temu poszło mi bardzo dobrze. Z Polskim problemów nie miałem - ale przyznam szczerze że o Weselu pamiętałem tylko że tam były zjawy ,lecz ostatecznie coś udało się napisać. Własny utwór? Novela na podstawie której powstało anime "Angel Beats" ponieważ w moim odczuciu idealnie pasowała do mojej tezy. Nie pamiętam co dokładnie za tezę dałem ,ale prawdopodobnie : "Elementy fantastyczne wzbogacają utwór o nowe możliwości przekazania historii ,uczuć i morału."
Ale wiem że gdyby w tym roku odbyła się normalnie matura ustna to tak bez przygotowań nie dałbym rady a jeszcze zostaje stres który odczuwam gdy inni mnie słuchają i/lub oglądają.
A co do samego języka polskiego:
Jedyne co podobało mi się w lekcjach tego przedmiotu to dyskusję na lekcjach ,ale to dzięki wspaniałej nauczycielce która chętnie wysłuchiwała naszych opinii/poglądów na temat danego utworu.
Lektury zawsze czytałem ,ale w technikum odpuściłem na rzecz streszczeń szczegółowych ,analiz bohaterów itp . Dzięki temu oceny za prace klasowe czy dyskusje w klasie ,ku mojemu zdziwieniu ,wzrosły. A odkąd zacząłem umieszczać w rozprawkach przykłady z anime które obejrzałem ,zyskałem na pewności odnośnie tego co piszę. Pisanie o czymś co przeczytałem bo tak mi kazano ,a o tym co obejrzałem/przeczytałem bo chciałem było tym co pchnęło mnie do przodu.

Ale i tak czuję że nie jestem gotowy na tą całą "dorosłość" a może raczej ja się jej po prostu boję. Nie wiem co będę robić za godzinę a muszę zdecydować o swojej przyszłości :/

02.07.2020 20:42
wequest2
42
odpowiedz
wequest2
79
Konsul

Jeszcze a propos tego Sowińskiego, który woli w okopach (absolutna rewelacja!). Ewidentnie przyczyną tej pomyłki było to, że maturzysta nie widział wiersza na oczy, a tylko słyszał tytuł i nie wiedział, że ta Wola jest z dużej litery. Podobną wpadkę miał mój kolega z liceum, który na sprawdzianie zanalizował słynną powieść Dostojewskiego "Zbrodnia Ikara". Nie zdziwiłbym się też, gdyby istnieli uczniowie przekonani, że będąca lekturą powieść Hemingwaya to "Stary człowiek i może".

02.07.2020 20:54
Alba_Longa
😢
43
odpowiedz
1 odpowiedź
Alba_Longa
88
Generał

Tego się wymaga od narodu - taki się stanie.

03.07.2020 07:43
Falkaa
45
odpowiedz
Falkaa
3
Junior

Takiej opinii potrzebowałem :) Co do testu na maturze, no cóż... Widziałem taki test 3 razy, w tym 2 na próbnych i raz na właściwej maturze. W mojej szkole kompletnie nie przykładano wagi na ich rozwiązywanie (naprawdę: w ogóle), stąd już na próbnych nikt nie otrzymał za test więcej niż 10pkt. Sam na polski nie zwracałem większej uwagi, głównie z tego, że jednak nie on był dla mnie najważniejszy. Podczas 4 letniego wałkowania lektur i rozprawek w szkole, właściwie tylko to mnie podtrzymuje w kierunku do zdania a radziłem sobie z tym nieźle więc się okaże.

Bylem bardzo zaskoczony tematem rozprawki. Nie spodziewałem się, że będzie on "otwarty". Pisząc tę dziwną maturę w tym roku, postawiłem tezę co do tego, że elementy fantastyczne zachęcają do refleksji nad samym sobą. Opisałem się strasznie. Z tego co pamiętam, została mi zaledwie jedna strona miejsca. Być może tak rozwlekłe pisanie też nie jest do końca dobre, ale nie umiem inaczej :) Zobaczymy, co z tego wyjdzie :)

post wyedytowany przez Falkaa 2020-07-03 07:44:50
03.07.2020 08:06
46
odpowiedz
1 odpowiedź
Runnersan
218
Senator

Mój ulubiony moment związany z Wyspiańskim był na lekcji polskiego w klasie maturalnej. Nauczycielka odpytywała z wiedzy o lekturach z epoki i pytała właśnie o Wesele. Posadziła przed biurkiem z 5 chłopa na raz i na każdego wskazała podając im kolejne postacie z Wesela, których charakterystykę mieli omówić.

Wyglądało to trochę jak rozstrzelanie. Kobieta rzucała Hetman i wskazywała osobe i ta odpowiadała. Chłopakom nie szło za bardzo, ale coś mówili. Jak widziała, że wiedzą, to przerywała i szła dalej. Aż w końcu wskazała na ostatniego kolegę. Jego odpowiedź wyglądała tak:

- Wernyhora - rzuciła nauczycielka wskazując ręką kolegę.
- Wernyhora... Wernyhora to była...
- Dziękuję. - Zakończyła wypowiedź i tym samym serię pytań nauczycielka

Przy okazji pozdrawiam kolegę:)

03.07.2020 08:52
Cainoor
47
odpowiedz
Cainoor
264
Mów mi wuju

Dopiero trafiłem na ten watek. Normalnie z 15 minut bitego czytania ;)

Przypomniały mi się czasy liceum, gdy sam dochodziłem do tego co robiłem źle i co by poprawić, żeby było lepiej. Gdyby ktoś mi wtedy tak to wyłożył... Ale i tak nie było tak tragicznie, mam wrażenie, ze wszystko co napisałeś jest dla mnie jasne. Przynajmniej w teorii :)

Świat się zmienia

03.07.2020 09:03
Wielki Gracz od 2000 roku
48
odpowiedz
2 odpowiedzi
Wielki Gracz od 2000 roku
173
El Kwako

Całe liceum polski leciałem na trójkach. Maturę zdałem na 94%. Pisałem po prostu rzeczy proste i oczywiste. Gorzej było z ustną, bo 40%, ale uważam że ta część to takie lanie wody po nic, kiedy ja wolę prosto i na temat.

03.07.2020 10:01
Jeyhard
49
odpowiedz
3 odpowiedzi
Jeyhard
64
Generał

Bukary bardzo fajnie się to czytało - choć oglądając film o nauczycielu (i listonoszu) człowiek czuje straszny smutek. Sam w szkole byłem obibokiem, a z racji tego, że niespecjalnie radziłem sobie z interpretacją wierszy (które moja polonistka ubóstwiała) to też moje ceny z "polaka" były, jakie były. Maturę jednak finalnie udało mi się zdać na przyzwoitym poziomie ~80% (acz niemalże wykładając się na ustnym, bo chciałem zabłysnąć z tematem związanym z nowomową młodzieżową, który mnie w tamtym okresie ewidentnie przerósł :D). Chciałbym zobaczyć dziś minę mojej polonistki, która zarzekała się, że matury nie zdam - a nie dość, że mi się to udało, to jeszcze pracuje jako copywriter... :P

Co do wydźwięku Twojego wpisu - myślę, że głąbów nie brakuje i wśród znacznie starszych, czego świetnym przykładem był temat na tym forum (https://www.gry-online.pl/S043.asp?ID=15155355), w którym linkowany był bokserski wywód Papkina o CDA. Tekstu, którego część osób - między innymi nasz forumowy spec od VR - nie zrozumiała. Co jest nie tyle śmieszne, co straszne.

Osobiście otarłem się kilka lat temu o zawód nauczyciela (choć nie języka polskiego, a angielskiego) i mam na ten temat mocno mieszane uczucia. Choć były to głównie zajęcia w szkole podstawowej i specjalnej - gdzie dzieciom się jeszcze chce, czy to chłonąć wiedzę czy rywalizować z rówieśnikami - i głąbów nie uświadczyłem (ewentualnie klasowych cwaniaczków, których, z racji wieku, dość łatwo jest "naprostować"), to miałem też informacje od znajomych ze studiów, że w liceach kolorowo już nie jest. Patrząc na to, że i te kilkanaście lat temu poziom sporej części maturzystów (odnośnie języka angielskiego) był mocno dyskusyjny, aż jestem ciekaw jak to wygląda teraz. Z językami obcymi jest w ogóle zabawna sytuacja - bo część osób kompletnie sobie z nimi nie radzi, część z kolei włada nimi na tyle dobrze, że spokojnie by się z obcokrajowcem dogadała.

Przy okazji, z racji tematu i faktu, że "młodzież nie czyta" i jako że sam też w ostatnich latach od tego stronię (zwalam na brak czasu...) - co byś polecił, by wkręcić się w temat (bez preferencji gatunkowych z mojej strony)? Czuje ostry regres jeśli chodzi o własne słownictwo (co ten wątek tylko boleśnie uwypuklił...), a też niespecjalnie wiem "czego się czepić".

post wyedytowany przez Jeyhard 2020-07-03 10:07:12
03.07.2020 10:29
Drackula
50
odpowiedz
3 odpowiedzi
Drackula
231
Bloody Rider

Jezyk Polski z Liceum wspominam slabo. Niby nauczycielka zla nie byla, ale nie potrafila zajac sie uczniami z ktorymi nie bylo jej po drodze (w sensie spojrzenia na literature). Mialem niskie oceny bo moje interpetacje tekstow zawsze byly odmienne od wizji nauczaycielki, choc potrafilem uzasadnic swoj punkt widzenia.
Dodatkowo jestem dysxxxx, ale wtedy podchodzilem do sprawy na zasadzie, ze debila z siebei robil nie bede i odpowiednie papiery nie chcialem sie starac. W efekcie moje wybracowania dolowaly w ocenach ze wzgledu na bledy w pisowni. Stylistyke i skladnie zdan mialem obcykana,bo do tego samego liceum musialem zdac egzaminy wstepne i pol roku ciotka nayczycielka mordowala mnie z tych elementow :)
Mature wspominam jako latwy egzamin pod wzgledem temtycznym bo oczytany bylem (nawet dodatowe lektury czytalem) ale koncowe oceny nie nalezaly do tych, ktorymi mozna sie przy niedzielnym obiedzie chwalic :)

Znacznie fajniej wspominam 7-8 klase podstawowki. A to ze wzgledu na to ze siedzac przy biurku nauczycielki rozwijalem swoje zdolnosci w temacie fantazji. Wyobrazcie sobie dzieciaka, ktory zaczyna dojrzewac a tu mu siada po nosem na blacie biurka mloda dziunia w miniowce :) Niestety jej zdolnosci pedagogoczne byly na poziomie wod gruntowych.

z innej strony, jak tak patrze na obecnych uczniow i ogolny poziom nauki, oraz placze nad tym ze ucza sie niepotrzebnych rzeczy to nachodzi mnie taka refelska, ze 25-30 lat temu ci ludzie nie byliby w stanie skonczyc profilowanej zawodowki (np. biologia w zawodowce ogrodniczej)

post wyedytowany przez Drackula 2020-07-03 10:37:45
03.07.2020 11:55
Bukary
😂
51
odpowiedz
Bukary
222
Legend
Wideo

A propos powyższej dyskusji o młodzieży w szkole, maturzystach, nudnej nauce i nudnych lekcjach...

Oto dokonany przez Barańczaka przekład piosenki Beatlesów (z książki Ocalone w tłumaczeniu):

John Lennon i Paul McCartney
SREBRNY MŁOTEK MAXWELLA

Maxwell w szkółce był, przed maturą kuł co sił, aż zbrzydziło go,
Więc zadzwonił do koleżanki, o, o, o, o.
- Horrendalny zgryz, w mózgu mam totalny zwis, więc przygotuj szkło,
Przerobimy ze dwie czytanki, co? - O, o, o.
Lecz w chwili, gdy otwarła mu drzwi,
On zarechotał i...

Bęc! Bęc! Maxwell srebrny młotek swój wziął i w łeb jej dał,
Bęc! Bęc! Maxwell widać ciężki był fioł, a jednak zwiał.

Rano szkoła znów, nudno, że aż szkoda słów, Maxwell ziewa w głos -
Negatywny wzór dla młodzieży, o, o, o, o.
Pani wścieka się: - Ciężka kara czeka cię, przepisz razy sto"
"OD LENISTWA W DUSZY SIĘ SZERZY ZŁO" - o, o, o.
Lecz ledwie był z nią sam parę chwil,
Znów popadł w dawny styl:

Bęc! Bęc! Maxwell srebrny młotek swój wziął i w łeb jej dał,
Bęc! Bęc! Maxwell widać ciężki był fioł, a jednak zwiał.

Tu już Scotland Yard uznał, że ten psotny żart to zupełne dno;
Maxwell z miejsca poszedł w zaparte, o, o, o, o.
Tłum na sali był, dziewcząt chór ze łzami wył: - Uniewinnić go!
Sędzia wrzasnął: Opróżnić parter, bo... - O, o, o.
Lecz nawet nie dokończył tych słów,
Gdy za plecami znów:

Bęc! Bęc! Maxwell srebrny młotek swój wziął i w łeb mu dał,
Bęc! Bęc! Maxwell widać ciężki był fioł, a jednak zwiał.

https://www.youtube.com/watch?v=mJag19WoAe0

post wyedytowany przez Bukary 2020-07-03 11:56:22
27.07.2020 03:10
👍
52
odpowiedz
zanonimizowany1312466
4
Konsul

Do polskiej szkoly sie nie idzie po wiedze, tylko po nauke kombinowania.

Jak sciagac, nauczyc sie wymowek ogolnie jak kombinowac zeby sie nie narobic.

A to jest najwazniejsza szkola lepsza niz Harvardy.

Juz Sknerus Mcwacz i Bill Gates zawsze powtarzali Work Smart NOT Hard. Dlatego polscy programisci sa najlepsi na swiecie bo kombinuja jak wykombinowac najlepsze rowziwazanie, a nie jak Chinczycy tluc schematy i kopie kopi.

W angielskim i zadnym swiatowym slowniku nie ma odpowiednika wyrazu kombinowac i to jest najwieksza zaleta polskiego szkolnictwa.

Wiedze 100 razy szybciej idzie i w bardziej produktywny sposob zdobyc z neta. A nauke kombinowania to zodyn nie nauczy tak jak polski poziom szkolnictwa.

post wyedytowany przez zanonimizowany1312466 2020-07-27 03:12:20
11.08.2020 14:27
54
odpowiedz
1 odpowiedź
Cat In The Hat
3
Pretorianin

26% heh... za "moich czasow" (5letnie technikum ekonomiczne, ostatni rocznik zdajacy stare matury), nie zdala (w 35 osobowej klasie) JEDNA osoba. I to na wlasne w sumie zyczenie. Na cala szkole (3 technika w jednym budynku - ekonom, mechanik i elektronik, lacznie ponad 200 osob) chyba z 10 max. Pewnie mniej.

post wyedytowany przez Cat In The Hat 2020-08-11 14:28:41
12.08.2020 11:46
Bukary
😱
55
odpowiedz
3 odpowiedzi
Bukary
222
Legend

Ciekawostka maturalna:

https://www.facebook.com/NIEdlachaosuwszkole/photos/a.609982312498625/1659015320928647/

Na marginesie narzekań na tegoroczne wyniki.

- O kazusie geografii. To jest jeden z najczęściej wybieranych przedmiotów rozszerzonych - pisało go 24% licealistów (V miejsce w popularności) i 31% uczniów techników (II miejsce). W sumie 68 700 osób - więcej niż 1/4 zdających.

- Wyniki z geografii są w tym roku fatalne:

+ średni wynik to 21%
+ aż 78% zdających uzyskało wynik z przedziału od 0 do 30%
+ tylko 4% uczniów ma wynik z przedziału 61-100%
+ najwyższych wyników w zasadzie brak - zdaje się, że pełną punktację mają tylko olimpijczycy, którzy nie mierzyli się z arkuszem CKE.

- W minionych latach zdarzały się słabe wyniki z WOS-u, ale nie aż tak. Tegoroczna geografia to niechlubny rekord.

- Jest i inny rekord - są jeszcze dwa dodatkowe przedmioty ze średnią poniżej 30% (WOS i informatyka). To też sytuacja bez precedensu.

- O tak słabym wyniku jak ten z geografii decyduje z jednej strony trudność arkusza, a z drugiej fakt, że duża część zdających nie jest wcale przygotowana, bo wychodzi z założenia, że skoro nie ma progu zaliczeniowego to wynik na poziomie kilku procent jest zadowalający....

Średni wynik z geografii, WOS-u i informatyki poniżej 30%!

post wyedytowany przez Bukary 2020-08-12 11:46:20
14.08.2020 01:06
Alba_Longa
😱
57
odpowiedz
Alba_Longa
88
Generał

Dobry nauczyciel nie jest zły. Są tacy co idą z powołania, a wypalają się po drodze nie mogąc uczyć, a muszą realizować program nauczania. A są tacy co szukają szczęścia poza granicami kraju. W ogóle życie w Polsce i wychowanie dzieci na wartościowych ludzi to tęga sztuka, a potem takie kwiatki spotykają inne na swojej drodze życiowej.

15.08.2020 08:45
Bukary
58
odpowiedz
Bukary
222
Legend
15.08.2020 10:03
Tlaocetl
59
odpowiedz
1 odpowiedź
Tlaocetl
196
Ocenzurowano

A jak te wszystkie narzekania pogodzic ze stalym wzrostem ilorazu inteligencji w populacji?
https://pl.wikipedia.org/wiki/Efekt_Flynna

16.08.2020 10:43
60
odpowiedz
2 odpowiedzi
zanonimizowany1340046
5
Centurion

mysle ze jest tutaj troche przesady. umiejetnosc pisania, czy szeroko pojetej komunikacji, jest do poprawy u zdecydowanej wiekszosci spoleczenstwa, niezaleznie od wieku. wystarczy poczytac dziela ekonomistow czy prawnikow (mam na mysli madrych panstwa z skrotami przed nazwiskiem), ktorzy ni to nie umieja w przecinki i kropki, nie umieja pisac zwiezle, nie umieja poslugiwac sie konstrukcja tezy popartej argumentami czy nagminnie uzywaja pustoslowia (to w sumie tez do tego ostatniego). problem jest, byl i bedzie. watpie zeby to bylo jakos zwiazane z era social media, ze rzekomo teraz ludzie sie gorzej komunikuja.

na pewno jest tak, ze doszlo do duzego uproszczenia przekazu, co nie uwazam za zla rzecz - nic mnie bardziej na studiach nie wnerwialo niz pseudomadry profesor uzywajacy w nowym podreczniku jakichs archaizmow, ktore maja popularne odpowiedniki, zmuszajacych do szukania w slowniku zeby zrozumiec cale zdanie. bardzo na plus sa w ostatnim czasie np. strony rzadowe opisujace rozne procedury baaaaaardzo przystepnym i lapatologicznym jezykiem, jakby naprawiajac bledy systemu edukacji - bo to jest straszne, ze konczac liceum i zdajac ten poroniony egzamin, de facto dorosly czlowiek nie wie takich rzeczy jak to czym jest np. ubezpieczenie spoleczne czy jak wypelnic jakikolwiek wniosek.

co jest do poprawy? przede wszystkim szkola nie radzi sobie z wychowaniem ucznia. ja wiem, ze ta rola przypada rodzicom, ale prawda jest taka ze oni niekoniecznie potrafia, a cierpi na tym samo dziecko - sam bylem w takiej sytuacji i dopiero jako tako na studiach udalo mi sie pozbierac do kupy...i to tylko dlatego ze wzialem w trakcie studiow dziekanke, bo cialo pedagogiczne to najwyzej bardziej wprowadzilo mnie w (glebsze) kompleksy :( uczniowe ktorzy radza sobie lepiej to jest wylacznie once in a blue moon kwestia samego ucznia - naprawde, 99% to jest dobry, zly lub brak wzorca wyniesionego z domu.

jak to poprawic, kiedy uczniow jest w klasie w liceum czesto 30 (powiedzialbym ze wiecej jak kilkanascie to juz za duzo) nie wiem... ale brakuje w tym szkolnictwie powaznego wyjasnienia i przypominania po co i dlaczego uczymy sie okreslonych rzeczy, jak to sie przydaje w przyszlosci, co nam daje ta swiadomosc (albo co stracimy bedac nieswiadomym...). brakuje poradnictwa zawodowego od wczesnych lat nauki (skrot myslowy ofc, brakuje po prostu rozmow z samymi uczniakami o tym dlaczego, po co, czemu jest jak jest) - wowczas mysle, gdyby uczniowie wiedzieli i rozumieli jakie i w jakim celu umiejetnosci wyksztalcaja, wygladaloby to troche lepiej niz jest teraz.

wybaczcie, ale poza praca nie lubie skupiac sie na formie. wydaje mi sie jednak ze w miare czytelne i zrozumiale.

16.08.2020 10:45
wequest2
61
odpowiedz
1 odpowiedź
wequest2
79
Konsul

Bukary, tak mi się skojarzyło. Pochodzę z nauczycielskiej rodziny, więc też co jakiś czas słyszę narzekania na kondycję intelektualną współczesnej młodzieży :-). I to, co się często w tych narzekaniach przewija, to nieumiejętność krytycznej oceny źródła informacji u młodych, odróżnienia źródeł wiarygodnych od niepewnych. Priorytetem jest szybkość i wygoda, więc szukają odpowiedzi w "zbiorowej mądrości internetu". Moja mama kiedyś dowiedziała się, że jej uczniowie wspierają się Brainly w odrabianiu prac domowych. Zajrzała tam i od razu znalazła mnóstwo pytań, na które społeczność udzielała (i lajkowała) odpowiedzi po prostu błędne, np:
https://brainly.pl/zadanie/6588612
https://brainly.pl/zadanie/4625629
https://brainly.pl/zadanie/14113600

05.05.2021 22:38
Wiejski Widzący
😂
63
odpowiedz
3 odpowiedzi
Wiejski Widzący
46
Generał

Aktualny stan edukacji Narodowej: Rigor mortis.

07.05.2021 11:27
65
odpowiedz
Theddas
178
Mighty Pirate

Bukary - szacun za post i analizę, chociaż jak widzę to sprzed roku jest, no ale pewnie teraz wiele się to różnić nie będzie.

Jest to wszystko dosyć przykre, szczególnie że mamy czasy, gdy dostęp do niemal darmowej wiedzy jest tak prosty jak nigdy w historii świata, a jednocześnie mam wrażenie, że mimo to paradoksalnie cofamy się, jako ludzkość w rozwoju intelektualnym.

Z matematyką jest jeszcze gorzej, polecam taki artykuł:

https://krytykapolityczna.pl/nauka/analfabetyzm-matematyczny/

Najgorsze jest to, że ze szkoły średniej naprawdę można by było wypuścić w miarę ogarniętego obywatela, gdyby tylko chcieć odpowiednio pozmieniać podstawę programową i potem ją odpowiednio realizować. Ale słabo wyedukowanymi ludźmi jest prościej rządzić, sterować, wpuszczać w maliny, więc nikt w tym interesu nie ma.

I to poniekąd ma na myśli pisząc, że cofamy się jako ludzkość w rozwoju intelektualnym - ogłupianymi masami rządzą krótkowzroczni dyletanci.

Dokąd to prowadzi? Chyba jedyna nadzieja w tym, że te 1-2% ludzkości, której się chce lub miała szczęście trafić na siebie, opracuje w końcu AI, która za człowieka zrobi wszystko by ten mógł wygodnie w komforcie przeżyć te swoje 50-100 lat na leżeniu na plaży i pachnieniu bez konieczności parania się pracą i rozwijania szarych komórek.

23.05.2021 16:35
Bukary
😱
67
odpowiedz
8 odpowiedzi
Bukary
222
Legend

No i zakończyłem tegoroczną sesję egzaminacyjną. Matury sprawdzone.

Krótko: to był intelektualny koszmar. Musiałem czytać o Harrym Potterze, "Gothicu" (tak, chodzi o grę), kreskówce o ślimaku Turbo, Lovecrafcie, "The Walking Dead", wielu serialach Netfliksa, a nawet filmach XXX (hardkorowych).

Nigdy wcześniej nie było chyba tylu błędów kardynalnych wynikających z nieznajomości lektury ("Lalki"). Jeśli prace w mojej komisji były reprezentatywne dla tego, co dzieje się w całej Polsce, to można się spodziewać za kilka tygodni (po ogłoszeniu wyników) maturalnego pogromu. A w tym roku miało być - jak obiecywał rząd - łatwiej...

post wyedytowany przez Bukary 2021-05-23 16:38:34
24.05.2021 02:14
69
odpowiedz
plolak
38
Generał

Jedyne czego można współczuć pracodawcom to rządu.

24.05.2021 05:28
71
odpowiedz
1 odpowiedź
KitsuneFM
23
Chorąży

Ja trochę późno odpowiadam, ale widzę, że właściwie nie tylko ja w ten dzień komentuję.

Od razu chcę powiedzieć, że w szkole byłem nieukiem. Najwięcej tak naprawdę uczyłem się w gimnazjum, a potem mi się nie chciało. Więc jestem strasznie antyprzykładem. Ale...? Jak widzę ludzi dzisiaj, DOROSŁYCH, którzy nie mają podstawowej wiedzy o świecie. "Jeleń ma rogi". Nie, nie ma. Nigdy nie miał. Ja to wiedziałem w wieku może lat pięciu. Dzisiaj 20-latek o tym nie wie. Są osoby, które mając po 40 czy 50 lat nie mają wiedzy tego typu.

Bardzo mi się spodobał tekst Tischnera, którego nie znałem, a którego przytoczyłeś jako fragment tekstu z arkusza maturalnego. Zgadzam się z nim w stu procentach. A także zgadzam się z tym, co Ty mówisz, jak również i z tym, co potem jest także w tekście "ludzkie tworzywo". Niestety, ale to widać gołym okiem. Internet ogłupia. Niestety, ale taka jest prawda. Zwłaszcza robią to memy. Każą myśleć wszystkim ludziom jednocześnie, stereotypowo. Nie ma nic złego w lubieniu takich rzeczy. Ale wiem doskonale, że ludzie się w tym bagnie topią. I zamiast prosić o pomoc, chcą tego więcej i więcej. A potem idzie taki odmóżdżony człowiek i nie potrafi niczego. Przyjdzie do pracy się zatrudnić, ale jest byle jaki. Niezdecydowany. Zabawne, bo od zawsze to krytykowałem, a ostatnio też, bo akurat zatrudniałem się w nowej robocie i gadałem z siostrą i znajomą o tym, jak dzisiejsi pracownicy są nijacy, bo nie mają nastawienia, że praca to coś poważnego i właściwie sami nie wiedzą, czego chcą. I także widziałem to wśród współpracowników u niejednego pracodawcy. Bylejakość. Dodatkowo wiele osób nie ma też nawet żadnych zainteresować. Bo piwo, imprezy czy memy to nie są zainteresowania. Można je lubić i to nic złego. Ale dla niektórych to jedyna rzecz w życiu.

Chcę też skomentować ten sposób myślenia ludzi w Internecie. Piszesz coś, a człowiek kompletnie Cię nie rozumie. Raz, że sam nie jest w stanie napisać poprawnie tekstu po polsku, bo przecinki, ogonki i gramatyka to czarna magia, ale nie taka cool jak w jakiejś grze, bo w grze czarna magia jest fajna, albo w anime. Pisanie poprawnie i zrozumiale jest niefajne. Dodatkowo zauważyłem, że wiele osób właściwie sama nie wie, czego chce, co ma na myśli. Autor sam nie wie, co chciał powiedzieć. Ale powiedział coś. A nawet, jeśli się okazuje, że wiedział, to nie jest to nic bystrego. Widzę to głównie w wojenkach w stylu "Steam to monopol". Ostatnio jak to przeczytałem, to sobie myślałem, czy ta osoba w ogóle rozumiała, co na WOS'ie albo historii nauczyciel opowiadał, bo prawdopodobnie na jednym z tych przedmiotów mogło to być poruszane. Czym jest monopol. Zresztą... mamy Google. Tak, to bardzo przydatne narzędzie (choć trzeba umieć z niego korzystać, bo można znaleźć kompletne bzdury, ale jak się potrafi, znajduje się cenne informacje) - można na przykład dowiedzieć się co znaczy słowo, którego interlokutor użył w zdaniu. Można dowiedzieć się czym jest jakaś rzecz, która została przytoczona. Więc jeśli ktoś nie wie, co znaczy jakieś słowo, zwyczajnie jest w stanie to znaleźć w ciągu kilkunastu sekund. Zamiast narzekać na rozmówcę lub wypisywać niestworzone historie.

Pamiętam ten moment, gdy zgodziłem się z kimś... a ta osoba zaczęła po mnie jechać, że jestem głupi itp. Tak bardzo ludzie są nastawieni na to, że inna osoba = wróg, że nie potrafią zrozumieć, co ona pisze. I właśnie ta wrogość jest też problemem. Bo wiele osób kłócić się dla czystej zasady. "Lubisz psa, jesteś głupcem. Bo ja lubię koty. I pewnie Ty nigdy kota nie miałeś! Jesteś naiwny i Twój pies Tobą pomiata, bla bla bla". Tutaj też warto wspomnieć o dodawaniu słów między wiersze. Albo poprzez założenie, że rozmówca coś robi, bo skoro lubi to lub mówi o tym, to reszta sama się nasuwa, albo wkładanie słów do ust, wyrywanie z kontekstu, a potem dopisywanie swojego. I tutaj właśnie widać ten brak czytania ze zrozumieniem. Choć nie wiem co jest problemem, tak naprawdę. Czy ludzie nie potrafią czytać, czy są zaślepieni nienawiścią do innych, więc nie zauważają, co ktoś pisze? Może jedno i drugie.

Ja pokazuję sytuacje bardziej praktycznie niż teoretyczne, jak Ty w swoim tekście o egzaminie maturalnym. Dlatego wiele pokazuję spraw związanych z tym, jak ludzie się zachowują i traktują innych. A to wynika właśnie z tego samego problemu. Ale stereotypy i uprzedzenia to wielki problem na świecie.

Swoją drogą... piszesz o dysleksji. Ja mam dysleksję. Uwielbiam się tym chwalić, pokazując jednocześnie, że można pisać poprawnie po polsku, mając trochę oleju w głowie, jakieś słownictwo itp. To, co inni nazywają dysleksją, broniąc się nią jak tarczą, to fajnie nazwana dysmózgia. Nie wiem kto jest autorem tego słowa, ale jest geniuszem. Ale serio. Ludzie nawet nie wiedzą czego dotyczy dysleksja. Zdecydowanie nie jest to "wrodzona niewiedza" albo po prostu "wrodzona głupota", jak niektórzy myślą.
Ale zdziwiło mnie, że piszesz, że wypadają oni lepiej. Ale to może dlatego, że wiele osób, które się zasłania dys- zaburzeniami, tak naprawdę ich nie ma, a próbuje swoją niewiedzę w jakichś sposób usprawiedliwić. A ci, co mają, po prostu się starają? W sumie nie wiem na czym polega dysortografia. Natomiast dysleksja u mnie to "końcówkowanie". I tyle. Albo fonetyzowanie.

Bardzo fajny tekst ogólnie. Przede wszystkim pokazuje problemy oraz ich przykłady, tłumacząc tym samym na czym one polegają, z czego się biorą. Wiele osób tylko narzeka na młode pokolenie, co mnie irytuje, bo zazwyczaj są to właśnie puste słowa, bez argumentacji, bez logicznego powiązania. A ja nienawidzę hejtów. Bo krytyka pozbawiona argumentów, istniejąca po to aby kogoś po prostu skrytykować, to właśnie hejt. Nie musi nawet zawierać niemiłych słów, czego wiele osób nie rozumie (myślą, że hejt to "jesteś k...ą" itp), wystarczy, że będzie po prostu miała na celu potraktowanie interlokutora z protekcjonalizmem, sprowadzając go do poziomu błota. Tak, wiem, zmieszałem dwa różne sformułowania. Ale właśnie to, że u Ciebie są konkrety, nawet, jeśli ktoś się nie zgadza, tekst jest rzetelny. I tak powinno się prowadzić dyskusję.

15.05.2022 22:08
Iselor
74
odpowiedz
7 odpowiedzi
Iselor
26
Generał

No, ciekawe jakie będą wyniki....Zazwyczaj nie zdaje matury około 20%.....teraz będzie więcej ? Ciekawe jakie byłyby reakcje całego środowiska, wliczając w to nie tylko nauczycieli i akademików, ale uczniów i rodziców, gdyby się okazało że maturę oblało z 40 - 50%.....

16.05.2022 16:05
wyś
75
odpowiedz
17 odpowiedzi
wyś
95
Just think

Ja się tak zastanawiam, co trzeba zrobić, żeby nie zdać matury na poziomie podstawowym.

Serio 30% to wyzwanie dla niektórych?

18.05.2022 09:32
76
odpowiedz
5 odpowiedzi
zanonimizowany1371143
0
Konsul

Dlatego szczerze zazdroszczę uczniom tych szkół, które są teraz "reklamowane" jako te, które nawet nie dają zadań domowych, a uczeń sam wybiera sobie przedmioty, które są powiązane z tym, co taki uczeń chciałby w życiu robić. Takie szkoły są też w PL i szacunek dla ich pomysłodawców (no i ludzi od przyzwolenia na ich akredytację). Po cholerę ktoś ma rozumieć tekst, ktiry go nudzi? Po cholerę unieszczęśliwiać takowego ucznia? Natomiast pisanie, że "dzisiejsza młodzież nie rozumie tekstu pisanego" jest na prawdę nie na miejscu.

19.05.2022 22:16
wyś
😜
77
odpowiedz
1 odpowiedź
wyś
95
Just think
21.05.2022 13:59
temp2
78
odpowiedz
2 odpowiedzi
temp2
133
ARET

Wybaczę CI tą ścianę Bukary bo żeś wrzucił Bartka z kabaretu. Szkoda że żółty sweter poszedł na stand-up.

Edit:
U pewnych osób otrzymałbyś zero....Niektórzy nie mają czasu na takie rozkminki. Peace!

post wyedytowany przez temp2 2022-05-21 14:01:09
21.05.2022 16:44
Bukary
😂
79
odpowiedz
3 odpowiedzi
Bukary
222
Legend

Kolejne dni sprawdzania za mną. Czekałem, aż trafię na "365 dni" w rozprawce i... wczoraj się udało!

Sesję uznaję za udaną.

06.07.2022 19:45
Bukary
80
odpowiedz
2 odpowiedzi
Bukary
222
Legend

No i komentarz do wyników tegorocznych matur (nie mój):

https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/spoleczenstwo/2172491,1,wyniki-matury-to-po-prostu-zenada-internet-juz-huczy.read

Większa liczba osób, które zdały egzamin, nie powinna przesłaniać niskich wyników, jakie osiągnięto z poszczególnych przedmiotów. - pisze Dariusz Chętkowski.- W nauczaniu idziemy bowiem w ilość, a nie w jakość. Tak jak udało się już prawie wyeliminować drugoroczność, promuje się bowiem nawet osoby z ocenami niedostatecznymi na świadectwie, tak samo zmierzamy do tego, aby maturę zdawali nieomal wszyscy, choć coraz gorzej.

Najbardziej niepokoi sytuacja, że prawo do studiowania otrzymuje człowiek, który de facto nie zdał egzaminu z żadnego przedmiotu na poziomie rozszerzonym, osiągnął bowiem wynik zerowy lub nieco wyższy.

Fora internetowe już huczą od komentarzy osób, które otrzymały 5 proc. z dodatkowego przedmiotu (wystarczy zero, aby formalnie zdać) i wybierają się na studia. Polonistykę będą studiować osoby, które egzamin rozszerzony z polskiego zdały na 5 proc. Na miejscu wykładowców nie sprawdzałbym, jakie wyniki na maturze osiągnęli ich studenci, lepiej tego nie wiedzieć.

Takie mamy w Polsce prawo, że zero z poziomu rozszerzonego już zalicza egzamin i daje prawo do studiowania. Tylko na poziomie podstawowym z obowiązkowych trzech przedmiotów należy wznieść się do wymaganego progu 30 proc. W tym roku udało się to aż 78,2 proc. zdających.

Z tego wyniku cieszył się minister edukacji.
Ani słowem jednak Czarnek nie wspomniał o średnich wynikach egzaminu z wiedzy o społeczeństwie (30 proc.), matematyki (33 proc.), informatyki (34 proc.), chemii (37 proc.), fizyki (37 proc.), historii (38 proc.), geografii (40 proc.) i biologii (43 proc.). Jedynym przedmiotem, nie licząc języków obcych, z którego średni wynik w skali kraju na egzaminie na poziomie rozszerzonym przekroczył 50 proc., był polski (55 proc.). To jest po prostu żenada.

Nic dziwnego, że uczelnie żądają zmiany prawa oświatowego. Ponieważ i tak dla niemal wszystkich studentów pierwszego roku trzeba organizować zajęcia wyrównujące czy też uzupełniające braki, należy wprowadzić zasadę, że samo przystąpienie do matury oznacza jej zdanie.Świadectwo maturalne uzyskiwane jest za tak niewiele wiedzy i umiejętności, że tylko zaciemnia obraz o osobach, które rozpoczynają studia.

Jeśli średni wynik egzaminu z wybranego przedmiotu wynosi 30–40 proc., oznacza to, że większość maturzystów nie ma zielonego pojęcia o tym, co z własnej woli wybrała na swój egzamin. Aby średnie wyniki były tak niskie, co drugi maturzysta musi mieć wiedzę zerową z wybranego przedmiotu. Matura już niczego nie sprawdza, dlatego należy zlikwidować progi także na poziomie podstawowym, niech uczelnie decydują, kogo chcą przyjąć. Niech decydują też, czy chcą przyjmować tylko na podstawie wyników matury, czy wolą przeprowadzić egzaminy wstępne.

Cieszymy się dzisiaj z większej liczby osób, które zdały egzamin dojrzałości, ale powinniśmy rozpaczać z powodu fatalnych wyników. A przecież poziom wymagań był bardzo niski. Do tego dochodzi nonsensowne prawo, które wbrew zdrowemu rozsądkowi zerowy wynik z wybranego przedmiotu każe uznawać za pozytywny. Po co przymus wybierania przedmiotu na egzamin, skoro wynik nie ma znaczenia?

Takich nonsensów jest znacznie więcej. Wyniki dowodzą, że zdać maturę jest dość łatwo, natomiast zdać ją wybitnie to wyzwanie, któremu nie podołała w Polsce nawet setka osób, a bardzo dobrze udało się zdać ten egzamin mniej niż 2 proc. osób (5017 na 270 tys. zdających).

Maturę zdaje się w Polsce byle jak, z tego cieszył się dzisiaj Czarnek. Widać wyraźnie, że w nauczaniu idziemy w ilość, a nie w jakość. A przecież powinno być odwrotnie.

06.07.2022 20:03
81
odpowiedz
zanonimizowany722242
54
Senator

Iks de

08.07.2022 18:15
Bukary
😂
82
odpowiedz
3 odpowiedzi
Bukary
222
Legend
11.08.2020 14:14
Bukary
53
odpowiedz
2 odpowiedzi
Bukary
222
Legend

No i trochę się potwierdziło to, co pisałem...

Są wyniki maturalne.

https://www.facebook.com/NIEdlachaosuwszkole/photos/a.609982312498625/1658597990970380/

- Nie ma powodów do optymizmu: Z matematyką podstawową nie poradziło sobie 15% licealistów i 29% uczniów techników. Z językiem polskim 6% licealistów i 12% uczniów techników.

- Ogółem 26% uczniów nie zaliczyło egzaminu maturalnego. To sporo, rok temu było to 19,5%

- 8,8% nie może przystąpić do poprawkowego egzaminu bo nie uzyskali 30% z 2 lub 3 przedmiotów (rok temu 6,6%)

- Jak co roku jest duża różnica w wynikach między absolwentami liceów i techników.

Jak dobrze, że PiS już zna przyczynę tego stanu rzeczy!

https://wyborcza.pl/7,75398,26200501,matura-2020-cke-podalo-ogolnopolskie-wyniki.html

post wyedytowany przez Bukary 2020-08-11 14:16:49
12.08.2020 14:41
56
odpowiedz
1 odpowiedź
zanonimizowany622647
142
Legend

Bukary----> zastanawiałem się nad polonistyką kiedyś i uczeniem w szkole. Obawiam się jednak że mam zbyt pogardliwe podejście do większości ludzi. Jeśli ktoś nie czyta to nie mój problem. Jeśli zaś ma wykształcenie wyższe i nie czyta - wtedy pluję i nie nie mam zamiaru mieć kontaktu. A ludzie nie czytają. Nie interesują się niczym poza bzdurami. Nie mają pojęcia o świecie, o kulturze, o polityce. Nie znają dzieł literackich, nie znają własnego, krajowego dziedzictwa kulturowego, nie znają historii własnego kraju, a co dopiero Europy...Wiedza z geografii i historii u większości ludzi to jest jakiś kurwa dowcip. Ja nie mówię o wszystkich. Ja mówię o tych z wyższym. Tyle że mój ojciec bez matury (rocznik 62) ma większą wiedzę. Ogólnie tamto pokolenie inaczej podchodziło do nauki...
Znajomy jest doktorem i wykłada na UAM. Podczas sesji to dostaje białej gorączki bo czasem musiałby upierdolić cały rocznik. No ale nie może, nie wypada...psuć opinii uczelni. Wylądowałby na dywaniku u rektora, więc "w kampanii wrześniowej" i tak większość przechodzi dalej.
Matura? Że nie zdało 26%? Nie powinno jej zdać 70%! Zdałem maturę z polskiego (fakt, to było 14 lat temu!) najlepiej w szkole. Wtedy czytałem nałogowo i dzisiaj czytam nałogowo. A spora część ludzi książkę rzuca w kąt zaraz po skończeniu szkoły średniej a potem na studiach trafiają się wojownicy co nie znają daty bitwy pod Grunwaldem albo nie wiedzą że Korea po II WŚ stanowi dwa państwa....:( I uważam że poziom głupoty z każdym rokiem będzie się zwiększał.

05.05.2021 18:27
Bukary
😜
62
odpowiedz
8 odpowiedzi
Bukary
222
Legend

Odkopuję wątek, bo zbliża się sesja egzaminacyjna. Od przyszłego piątku zaczynam ponownie sprawdzać matury.

A ponieważ w tym roku było kilka ciekawych tekstów ("Lalka", "Zemsta" i "Ziemia obiecana"), których maturzyści albo nie znają (nie przeczytali w ogóle albo w całości, bo zbyt obszerne), albo nie pamiętają i nie rozumieją (archaiczna lektura z gimnazjum), można się spodziewać wielu "ciekawych" wypracowań. Wczoraj mocno trzymałem kciuki za abiturientów, ponieważ im łatwiejsze arkusze egzaminacyjne, tym przyjemniejsze sprawdzanie, ale kiedy zerknąłem po południu, co było na maturze, nie miałem szczególnie wesołej miny. ;)

06.05.2021 20:29
😂
64
odpowiedz
1 odpowiedź
ssforever
11
Generał

Ale o czym jest mowa? Wmówiono współczesnemu społeczeństwu polskiemu, że matura to koniecznie niezbędny fetysz do szczęścia w dorosłości, pieniędzy, sukcesu, co jest w polskich realiach zupełnie nieprawdziwe, nierealne i niezgodne z rzeczywistością, skrajnie fałszywe, bo wykwalifikowany robotnik jest w stanie zarobić dwa razy więcej, niż pracownik podtrzymujący biurko - i tak to wszystko w Polsce, nie na Marsie. Dlatego nieproporcjonalnie nierozsądny odsetek ludzi mierzy w szkołę średnią, maturę, oraz studia. Po co? Może i każdy chce zarobić i się nie narobić, ale świat tak nie działa i działać nie może. Według odsetka osób zdających pozytywnie maturę w Polsce, Polacy to naród wybrany, najmądrzejsi, najinteligentniejsi, najbardziej wykształceni ludzie na świecie, co jest po prostu gówno prawdą. Prawidłowy wskaźnik zdawalności matury na takie masy, jakie do niej startują, to prawidłowo jakieś kilka procent, a nie kilkadziesiąt XD. Polacy po prostu są zakochani w pozorach, a nauczyciele rozpaczają, że mądrych ludzi jest tylko tyle, co zawsze, a nie więcej.

post wyedytowany przez ssforever 2021-05-06 20:37:30
23.05.2021 23:25
68
odpowiedz
10 odpowiedzi
Resurgence
0
Legionista

Napisałbym Ci coś Bukary (bo chyba zaczynasz widzieć pewne rzeczy o których ludzie pisali Ci 15 lat temu, ale nie chciałes ich przyjąć do wiadomości, a to co się dzieje teraz to prosty efekt tych procesów i założeń), ale nie moge, bo cokolwiek na ten temat tu napiszę, to dostaję bana, a przynajmniej usunięcie posta. Co równiez powinno Cię zastanowić.

post wyedytowany przez Resurgence 2021-05-23 23:28:56
24.05.2021 03:21
70
odpowiedz
3 odpowiedzi
Resurgence
0
Legionista

Bukary -- Tak w ogóle to nie ma komu współczuć w Polsce. W UK gdzie nic o mnie nie wiedzieli zatrudniłem się na stanowisku na zwykłej produkcji po 2 tygodniach pobytu. W Polsce na analogicznym stanowisku usłyszysz, że najlepiej żebyś miał studia techniczne, co najmniej 5 lat doświadczenia na podobnym stanowiskum mniej niż 22 lata, a jeszcze lepiej gdybyś był przez urząd pracy, upośledzony, nie miał lewej nogi i znał 2 języki.

Nie ma kogo żałować. Na to co ogólnie się w Polsce na rynku dzieje trzeba z pogardą pluć, a nie tego zainstalowanego w latach 90-tych dna społecznego, które robi wszystko żeby tylko znajomki tam pracowały, nawet kosztem zapaści firmy, żalować. O tym jaka klika siedzi po urzędach nawet nie będę pisał.

Oczywiście z wyjątkami!

post wyedytowany przez Resurgence 2021-05-24 03:23:43
04.07.2021 20:20
Bukary
72
odpowiedz
Bukary
222
Legend

Jutro uczniowie poznają wyniki egzaminu maturalnego. No i wygląda na to, że moje przewidywania po sprawdzaniu tegorocznych matur (post 67) mogą się sprawdzić:

https://www.facebook.com/NIEdlachaosuwszkole/posts/1924405661056277

Tymczasem jednak "Gazeta Wyborcza" pisze o informacjach od dyrektorów, którzy już w piątek otrzymali wyniki swoich uczniów, że jest źle, szczególnie jeśli idzie o język polski:

Moi nauczyciele, którzy pracowali w komisjach egzaminacyjnych przy poprawach matur z polskiego, przygotowali mnie na to, że w tym roku może być kiepsko. No i jest - mówi dyrektor jednego z krakowskich liceów. W jego szkole maturę z polskiego oblała jedna czwarta uczniów. Co gorsza, wielu z nich nie zdało jednocześnie matematyki i tym samym straciło szansę na poprawkę pod koniec sierpnia. - Jest jeden wielki smutek. Tak źle nie było u nas nigdy. Polski to przedmiot, który co roku zdawali prawie wszyscy.

Dyrektor liceum w Lublinie już w piątek chwycił za telefon i dzwonił do rodziców uczniów, którzy na maturze z polskiego nie zdobyli wymaganego minimum, czyli 30% punktów. W jego szkole polski oblała również jedna czwarta uczniów.

Cieszę się i smucę zarazem. Cieszę, bo moi uczniowie jednak poradzili sobie z tegoroczną maturą w niemal 100%. Smucę, bo w skali kraju może to wyglądać znacznie gorzej.

Jeśli są szkoły (i to w dużych miastach), w których 1/4 uczniów oblała maturę z języka polskiego, to... szykuje się niezła afera.

post wyedytowany przez Bukary 2021-07-04 20:24:24
15.05.2022 19:51
Bukary
73
odpowiedz
12 odpowiedzi
Bukary
222
Legend

No i jesteśmy w trakcie kolejnej sesji...

Na razie wygląda na to, że pod moim długopisem nie przecisnęło się jakieś 15-20 proc. prac, choć to tylko przypuszczenia (bo arkusze testów i wypracowań sprawdza się osobno). A przed nami jeszcze drugi weekend sprawdzania.

Na razie w rozprawkach pojawiało się mnóstwo bardziej lub mniej ciekawych tekstów kultury: "Better Call Saul", "Jak wytresować smoka", "Wiedźmin 3", "Zaplątani", "Atak Tytanów", "Ranczo", "Barwy szczęścia", "Lucyfer", "Nie z tej ziemi" itp. Niestety, analiza żadnego z tych dzieł nie zasługiwała na pochwałę.

A jeśli idzie o humor z zeszytów szkolnych, to zapałałem szczególną miłością do zdania: "Bogumił na widok Barbary tryskał (szczęściem)".

Przy okazji polecam ciekawy wpis:
https://www.facebook.com/NIEdlachaosuwszkole/posts/2162677740562400

post wyedytowany przez Bukary 2022-05-15 20:05:58
30.06.2020 11:40
HETRIX22
6
odpowiedz
3 odpowiedzi
HETRIX22
196
PLEBS

Przeczytałem ten tekst i nie ma tam nic ciekawego. Samo marudzenie na dzisiejszą młodzież bez jakiejś konkluzji co można by zrobić by to poprawić. Według mnie nic wartościowego, nawet dyskusji nie da się podjąć.

post wyedytowany przez HETRIX22 2020-06-30 11:41:59
30.06.2020 11:42
7
odpowiedz
16 odpowiedzi
buk2017
31
Centurion

.

post wyedytowany przez buk2017 2021-01-12 12:45:23
30.06.2020 11:59
A.l.e.X
😊
9
odpowiedz
5 odpowiedzi
A.l.e.X
153
Alekde

Premium VIP

To nie jest tak że młodzi ludzie to w 100% kretyni. Sam jak jeszcze zarządzaniem firmami zatrudniałem przeważnie ludzi mlodych tuż po studiach w wieku 25-26 lat. Czesto musiałem wybierać z kilku naprawdę wybitnych jednostek. Nie tylko oczytanych, b. inteligentnych co znajacych czesto biegle 3 języki i majacy własne pasje i zainteresowania. Nawet czasem zalowalem że w danym momencie nie moge zatrudnić wiecej. Czasem szukając jednej osoby zatrudniałem dwie bo były tak dobre. Sam po studiach nie byłem tak przygotowany. Nawet mówiłem do HR że dzisiejsza młodzież jest nadzwyczajnie wykształcona. Niemniej w tym całym chwaleniu jest jedno ale przewaga kobiet nad mężczyznami to przepaść jak 50 do 1. Dlatego w naszych firmach zalogi są z przewagą kobiet, co wiecej młode kobiety i stare dziadki ;)

02.07.2020 21:02
👍
44
odpowiedz
2 odpowiedzi
ssforever
11
Generał

Przecież to jest nic innego, jak doskonała auto-wiwisekcja waszej nauczycielskiej impotencji. Zupełnie jakby chirurg dziwił się nad zwłokami pacjenta, że sam sobie źle przeprowadził operację. Wam nauczycielom to już się chyba klepki pomieszały od braku jakiegokolwiek obiektywnego audytu waszych dokonań. Sami siebie oceniacie tak, że chyba już się unosicie nad ziemią w samozachwycie.

post wyedytowany przez ssforever 2020-07-02 21:04:07
30.06.2020 18:11
A.l.e.X
24
odpowiedz
2 odpowiedzi
A.l.e.X
153
Alekde

Premium VIP

Po prostu zmieniły się czasy i się zmieniają na coraz lepsze i wygodniejsze. Za moich czasów co mogliśmy robić ? całymi dniami byliśmy z przyjaciółki na podwórku, komputer to był cud świata, a książki to jak skok do innego wymiaru (dla tego pochłaniało się je jedną za drugą, w pociągu, w autobusie, na przystanku). Pierwsze kasety wideo i wspólne oglądanie filmów w świetlicy (bo kto wtedy miał magnetowid ?) Moje lata młodości to głównie niekończące się dni i noce przebywania z ludźmi. Gry RPG papierowe, test wyobraźni, rozmowy i opowieści przy ognisku do rana. To były wspaniałe czasy które już nie wrócą i z perspektywy czasu ciężko mi nawet wytłumaczyć córkom że kiedyś tak było i że ludzi cieszyło tak niewiele. Wyjazd za granicę to głównie po lodówkę lub tv pociągiem z mamą do ZSRR :) lub państw zaprzyjaźnionych.

Dzisiaj każdy żyje w mniejszym lub większym dobrobycie. Przy każdym domu stoją place zabaw, trampoliny, a czasem i baseny. Każdy albo prawie każdy posiada smartphona internet, komputer, konsole, tysiące zabawek, klocków lego, misiów, samochodów, lalek itc. Dzisiaj ludzie młodzi żyją otoczeni bezpieczeństwem, często też rodzicie tych dzieci zakładają im różne fundusze, lokaty. Kto by kiedyś pomyślał że kończysz 18 lat i dostajesz samochód, mieszkanie, dom ?? Ja pochodziłem z rodziny rozbitej gdzie matka nauczycielka (obecnie emerytowaną) mogła mi ofiarować jedynie możliwość uczenia się. Po skończeniu szkoły mogłem liczyć tylko na siebie, dzisiaj np. moje córki jak skończą 18 lat to każda z nich dostanie tyle że wydając po kilka średnich krajowych miesięcznie starczy im do końca życia, a nawet pewnie i kilka żyć. Mają co chcą, korzystają z czego chcą, jeżdżą gdzie chcą. Ja kiedyś to mogłem pojeździć palcem po globusie, a wyjazd do sąsiedniego kraju to była jak wyprawa życia (do której człowiek szykował się a potem przeżywał). Ta zmiana sprawia że wielu ludzi nie widzi żadnego celu w walce o stopnie w szkole. Czy to źle ? Myślę że nie do końca, młodzi ludzie powinni przede wszystkim czuć że żyją, na pracę czy zdobywania majątku będą mieli całe życie, o ile będzie to komuś potrzebne. Czasy są WSPANIAŁE, a będą jeszcze lepsze, następne pokolenie będzie miało jeszcze większe poczucie bezpieczeństwa. W życiu co jest ważne ? SAMO ŻYCIE. My tego bezpieczeństwa nie mieliśmy więc czy nam się to podobało czy nie musieliśmy po prostu wykorzystywać każdą chwilę by się uczyć bo to przekładało się bezpośrednio na naszą przyszłość. Popatrzcie na swoje dzieci, ile mają wszystkiego i przypomnicie sobie ile wy mieliście w ich wieku.

Forum: Maturalne post mortem, czyli dlaczego współczuję pracodawcom