Polski serial fajnie się oglądało, zwłaszcza kiedy skończył się wątek nauki Geralta w Kaer Morhen. Autor adaptacji może interpretować w różny sposób pierwowzór. To jak prezentowali się wiedźmini, zupełnie mi nie podeszło, choć zaakceptowałem to. Za to, wiedźminki, rady, rytuały to był dla mnie kicz. Zalatywało to Power Rangers. Szkoda też, że Kaer Morhen w serialu było... w kamieniołomie.
Wiedźmin zagrany przez Michała Żebrowskiego bardzo mi się podobał, choć mógłby mieć silniejszą osobowość. Henry Cavill jako Geralt również mi się bardzo podobał, choć był zbyt sztywny.
Do tego, Geralt Żebrowski miał cechy, których brakowało pozostałym wymienionym - naiwności i roztargnienia. Z drugiej strony, miał ich też moim zdaniem za dużo...
Każdy może interpretować literaturę na swój sposób i dlatego powinniśmy akceptować takie różnice.
Każdemu z nas nasza wyobraźnia wykreowała inny obraz Geralta z Rivii.
Szkoda że jedna jego kreacja jest mało znana. Krzysztof Banaszyk świetnie gra wiedźmina w słuchowiskach wydawnictwa Supernova. Aktor wystąpił też w drugiej i trzeciej grze Wiedźmin, czytając Vernona Roche.
Wracając do artykułu, uważam że serial Netflix jest beznadziejny i mało ma w sobie tego, za co cenię Wiedźmina. Mimo to mam wrażenie, że autor przesadza, krytykując na przykład humor czy przemoc. Co do humoru, pamiętajmy, że serial stworzyli Amerykanie, a co kultura to poczucie humoru też inne. Nie można mieć o to żalu do twórców. A co z tą przemocą? Nie rozwinę myśli tak jak autor, ponieważ różne osoby czytają forum, ale poziom przemocy i brutalności opisów bije na łeb na szyję wszystkie seriale i gry razem wzięte.
Jednej rzeczy Netflixowi nie wybaczę, mianowicie tego, co zrobili z Jaskrem. Z wiernego druha, stał się on przydupasem, wrzodem na dupie, którego główny bohater nie może się pozbyć. Po co to? Mam wrażenie, że twórcy serialu wszystko na siłę przeinaczali. Oczywiście, każdy ma prawo do interpretacji, ale pewne wątki powinny być świętością, jak na przykład przyjaźń tych dwóch bohaterów.
Jeszcze kwestia smoka, czy tam kuroliszka lub wiwerny.
Panowie, to są stworzenia baśniowe. Na tym polega fantazja, że można ją interpretować w różny sposób i że nie jest ona namacalna, nie istnieje naprawdę, więc skąd wiecie jak takie stworzenie powinno wyglądać?
Nowy serial miał swoje momenty, ale nie było ich wiele. Najlepszym elementem była gra aktorska Cavilla. Niestety, Netflix postawił na scenarzystkę i reżyserów dbających bardziej o podprogowy przekaz jedynie słusznej zachodniej moralności (w tym najbardziej współczesnym wydaniu) niż faktyczne czerpanie z materiałów źródłowych. Szkoda, bo mogła wyjść petarda, jak gra.
Nie jestem ani krytykiem ani koneserem kina, jednak za moją opinię o starym serialu niech służy fakt, że zawsze jak w TV któraś ze stacji postanawia przypomnieć mi o istnieniu tego dzieła, to pochlaniam z chęcią każdy odcinek.
Serial netflixa, mimo, iż mam do niego stały praktyczne nieograniczony dostęp, to nie zagościł na moim ekranie poraz drugi (z wyjatkiem pierwszego odcinka, który postanowiłem obejrzeć po angielsku, jednak nie kontynuowałem seansu...)
Oba seriale mi się podobały, jednak ten pierwszy darzę ogromnym szacunkiem i sentymentem.
Tyle.
Pozdrawiam :)
Yennefer w wykonaniu Wolszczak miała jakiś seksapil a to nieopierzone coś z netflixa.
Zgadzam się z artykułem w 100%. Dobrze, ze znalazł się wreszcie ktoś kto potrafi skrytykować serial netflixa i docenić nasz polski. Co do rzeczy które jeszcze mnie wyjątkowo drażniły w serialu to:
- przedstawienie Foltesta, jako gbura, chama i debila. W grach był świetnie przedstawiony, a w serialu to wyglądał jakby go wzieli z kiepskich, a przecież to był inteligentny i przebiegły władca.
-Triss - mnie się najbardziej podobała wersja z gier, to co dostaliśmy w netflixowym serialu to jakiś dramat. Co prawda kolor włosów zgodny z książkami, ale już całą reszta nie bardzo. Ona była określana jako młodziutka czarodziejka, będąca z wyglądu i zachowania dużo młodsza niż yennefer, tymczasem w serialu jest zupełnie na odwrót. Poza tym uważam, że sama aktorka słabo pasuje do tej roli.
-Bitwa pod Sodden. To była wielka bitwa prawie wszystkich królestw północy i czarodziejów z nilfgardem, tymczasem według neflixa to tylko czarodzieje walczyli bo yen ich ładnie poprosiła xdddd A zamiast zjednoczonych armii królestw północy pojawiła się tylko Temeria, bo Triss też ładnie poprosiła Foltesta xdddd
Jak nie mieli kasy na bitwe, to trzeba było jej nie robić, a już kompletnie nie rozumiem, jak można było tak zjebać tło polityczne? Gdzie jest Redania, Skellige, Aedirn i Kaedwen? Czemu o nich zapomniano? Przecież to zjednoczone wojska królestw pólnocy były główna siłą, a nie 22 czarodziejów xd W tym momencie tak położono lore, że to jest tragedia...
- brak pokazania miast. Przez cały Serial z dużych miast mamy pokazaną tylko Cintre, która i tak wyglada średnio i trąci mocno CGI. No i jeszcze 2 wioski. A ja się pytam gdzie była Wyzima kiedy był najazd na zamek Foltesta? Przecież on nie mieszkał pośrodku lasu. Gdzie było Gors Velen jak był najazd na Aretuze? W takich listach od króla netflixa, które też miały mały budżet jakoś dali rade pokazać kilka dużych miast. A w wiedźminie neflixa to same lasy... Żenada
-Wygląd aretuzy. Aż szkoda mi strzępić języka. Polecam zajrzeć do książek, albo wiedźmin wiki. Na thanedd były 3 pałace, a nie jeden bunkier... A obok wyspy jest wielkie miasto Grors Velen, a nie skały...
Mógłbym jeszcze wymienić sporo rzeczy. Ale już mi szkoda klawiatury.
Jakkolwiek przy Wiedźminie Netfliksa bawiłem się całkiem nieźle, w większości punktów nie mogę odmówić Draugowi racji :)
Oczywiście, że polski serial jest lepszy. Chociażby ma zdecydowanie lepsze dialogii i niesie jednak widzom jakieś przesłanie. Warto wspomnieć o świetnej roli Chyry jako Borcha i rozmowie w karczmie, która pokazuje nam nieco nastawienie Geralta do otaczającego świata. Dol Blathanna zrobiona bardzo dobrze w polskim serialu i również oddająca pewną głębie opowiadania. Fajny wątek z Morenn, córką Eithne. Ogólnie driady o niebo lepsze w polskim serialu i nie ma takiej profanacji jaką zrobił Netflix. Nawet ten fragment w Novigradzie z Daintym zrobiony spójnie z książką i oddający dość dobrze klimat opowiadania. Serial Netflix moim zdaniem słabizna straszna. Przepełniona do obrzydzenia poprawnością polityczną i kompletnie nielogicznym zachowaniem bohaterów. Chyba w żadnym serialu nie raziło to aż tak mocno. O fatalnej kreacji Foltesta, Triss, Cahira, Vilgefortza, prymitywnej Calanthe i nudnej Ciri, żal gadać. Najlepiej zagrane postacie jak Renfri czy Myszowór, szybko uśmiercone, co w tym drugim przypadku zresztą absurdalne, jak i cały ten wątek. Generalnie szkoda strzępić ryja. Opowiadanie z Foltestem i uczta u Calanthe, to chyba najlepsze punkty Netflixowego serialu, szkoda że całość psują wyżej wymienione postacie.
Polskiego wiedźmina, przy całych jego brakach techniczno-budżetowych, zwyczajnie chciało się oglądać. Na netflixowym po czwartym odcinku zacząłem już tak ziewać, że ledwo wymęczyłem do końca.
A ja nigdy nie narzekałem na jakość polskiego serialu, powiem więcej, umiarkowanie podobał mi się. Nie było to dzieło sztuki, ale był w miarę dobrze zrobiony. Co do serialu Netflix'a to obejrzałem i na drugi sezon nie czekam.
Gdzie ty widziałeś Wywerne?
To z Netflixa bardziej przypominało Kuroliszka.
Eh, tyleeee pisania... A wystarczylo strescic to w jednym zdaniu: polski wiedzmin jest lepszy bo jest Polski!
Smok!!! W netflixowej ten smok to jest dramat, może i w polskiej był brzydki, ale było to prawie 20 lat temu, w netflix nie dosyć że brzydki to jeszcze mało smoka przypomina.
Szukanie jakichkolwiek pozytywów w tym wymiocie Brodzkiego jest w pewien sposób urocze. Osobiście mogę się zgodzić że Jaskier Brodzkiego i jego ballady miały jakiś taki przaśny urok.
Resztę argumentów jestem w stanie zbyć litościwe półgębkowym uśmiechem.
No może poza twierdzeniem że Yenefer z polskiego Wiedźmina może w jakikolwiek sposób konkurować z genialną netflixową interpretacją.
Artykuł traktuję jako żart i trzymanie się tej koncepcji sprawiło że czytając go świetnie się bawiłem.
Co jak co warto byłoby wspomnieć, że ballady i muzykę pisał sam mistrz Grzegorz Ciechowski
Cały tekst to pobożne życzenia autora ...
Film kinowy z2001 roku jest fatalny a jego rozwinięcie pod postacia serialu tv jest bardzo złe. Taniość, tandeta i kicz, słabe dialogi, słabe aktorstwo i źle dobrani aktorzy do swoich ról.
- Bardzo lubię Pana Zamachowskiego ale już 20 lat temu był za stary na Jaskra - jego bohater to nie Jaskier, to "wujek dobra rada", który pierdzieli głypoty, podobnie jak sam filmowy i serialowy Geralt. Jaskier z serialu Netflixa jest idealny, bo zachowuje się tak, jak to opisał Sapkowski: "Jaskier przyczepił sie do Geralta jak rzep do psiego ogona". Jest denerwujacy? Taki ma być!
- Pan Żebrowski bardzo fajnie wyglada ale czar pryska, gdy się odzywa. Prawi banały, do tego przemawia tak, jakby czytał z kartki.
- Nie wiem, gdzie autor tekstu doszukał się w tym dziele humoru, erotyki i przemocy? Punkt 8 i 10 budza tylko politowanie.
Film i serial maj tylko dwie zalety; muzyka Ciechowskiego i piosenki Jaskra.
Mógłbym się zgodzić jedynie z 1,8,9 i dać remis w 10, a tak to nie widzę szczególnej przewagi rodzimej produkcji, a widziałem ją jakiś czas temu.
Jestem ciekaw czy twórcy zaczną robić tego typu seriale w studio tak jak zrobili to w The Mandalorian.
Przepraszam, czytam Wasze teksty codziennie ale to co tu jest napisane... autorze, skrzętnie próbowałeś ukryć fakt, że według Ciebie polski Wiedźmin jest lepszy bo jest polski. No i cóż, nie udało się. Większość tych punktów przechyla szalę "zwycięstwa" na stronę polskiego Wiedźmina na siłę.
Dziękuję ci, Draugnimirze, za ten artykuł. Zgadzam się w całej szerokości i życzę redakcji GOL-a dalszej odwagi w kreowaniu kolejnych tekstów na poziomie (oczywiście nie takim, jak ten news o HP <wink>) i wyrażaniu swoich opinii, niekoniecznie zgodnych z punktem widzenia innych (to w nawiązaniu do pewnej recenzji i obecnej burzy w internecie).
Nasze gry wyszły z dołka (dziś polski game-dev nie kojarzy się już z kioskową jakością, wręcz przeciwnie), więc i na kinematografię przyjdzie pora. Gdy pojawią się odpowiedni reżyserzy, aktorzy i budżety, to nad Wisłą zaczną powstawać porządne filmy, nawet z gatunków, za które do tej pory nie brano się u nas zbyt często, jak np. fantasy, kostiumowe czy SF. Wtedy Wiedźmin będzie jedną z oczywistych opcji i kto wie, może zrodzi się klasyk na miarę Władcy Pierścieni od Jacksona? :).
Chyba będę musiał poważnie zadumać się nad swoim gustem, ponieważ oba seriale mi się podobały :)
Wiadomo, że polski Wiedźmin jest lepszy, bo jest polski, nawet jak jest gniotem, to jest naszym gniotem.
Również zgadzam się z większością punktów, choć ostatecznie nie czyni to polskiego Wiedźmina dobrym widowiskiem ;)
Co by nie pisać, Wiedźmin popełniony w Polsce był, jest i będzie gówniany. Netflixowy wygląda przy tym jak arcydzieło sztuki filmowej.
A smok jest anatomicznie poprawny i tyle.
Pytanie pomocnicze: ile par kończyn mają kręgowce?
Haha najgorszy film i najgorszy serial w historii polskiej kinematografii, powszechnie przez wszystkich wyśmiewany, nagle okazuje się znacznie lepszy od profesjonalnej, wysokobudżetowej, zagranicznej produkcji. Nawet smok będący symbolem nieudolności, tandety i dziadostwa, magicznie stał się całkiem niezły i wporzo :)
Na potrzeby hejtowania Netflixowej produkcji, straciliście pamięć i resztki powagi. Nowy Wiedzmin ma wiele wad (zbieranina karłów jako krasnoludy ehh), ale jedyną przewagą polskiej produkcji była przaśność, niezamierzona parodia i może lepsze cycki. Ogarnijcie się trochę.
Chociaż zgadzam się prawie z wszystkim co napisał Krzysztof Draug Mysiak to na pewno nie z taką intensywnością. Oba seriale uważam za słabe.
Za to Yennefer wymaga kilku słów.
Sapkowski napomknął w opowiadaniu z dżinem że Yen była garbuską w młodości. Tu netflix nic nie zmyślił - stała się piękna dlatego że wymagał tego prestiż czarownic. Wymyślili jedynie sposób w jaki zrobiono jej operację plastyczną, i to głupi sposób.
No i to że zrobili z niej główną postać serialu, a Geralta postać drugoplanową to porażka.
Słabo pamiętałem serial Brodzkiego, zresztą 18 lat temu nie widziałem wszystkich odcinków. Miałem natomiast świadomość całych lat krytyki spadającej na to dzieło, więc gdy rok temu zabrałem się do obejrzenia całości, byłem nastawiony bardzo negatywnie. Spodziewałem się czegoś okropnego pod każdym względem. Jakież było moje zdziwienie, gdy moje wrażenia okazały się jak najbardziej pozytywne. Jedyne, do czego jestem się w stanie przyczepić, to niskobudżetowe efekty specjalne czy raczej niezamierzona przez reżysera groteskowość postaci granych przez Walczewskiego, Boberka czy Kotysa (Paździocha). Zauroczyła mnie z kolei na przykład postać driady Morénn grana przez młodą Karolinę Gruszkę.
Serial nosi nazwę "Wiedźmin", a jakoś tylko w 1/3 serialu pojawia się Geralt. Niby adaptacji nie powinno się też oceniać przez prymat książki, ale według mnie serial był dużo gorszy od opowiadań, na których sezon bazował.
Sledzac watki o wiesku, nie sposob odniesc wrazenia ze polowa polskich widzow chcialaby wiernej ekanizacji ksiazki a druga polowa przeniesienia gry na ekran :)
Wiekszosc nawet nie rozroznia takich pojec jak ekranizacja i adaptacja.
A teraz spojrzmy na liczby: w Polsce widzow netlixa jest jakies 500-600k, na swiecie 161mln. Uwazacie ze Netflix powinien zrobic film taki aby polscy fani ksiazki nie mieli sie do czego przyczepic? Czy moze zrobic taki film, aby podobal sie zarowno we Francji, USA czy Brazylii?
Poki co wniosek z tego forum moze byc taki: Netflix to idioci, mogli poprotu udostepnic Polski serial z angielskim dubbingiem. A tak to wydali mase kase i "kupe" zrobili :)
Na "zachodzie", gdzie jednak niewielu zna dziela Sapkowskiego, ludziom w wiekszosci Wiedzimin sie podobal. Jakos nie spotkalem sie z krytyka, ze Yenefer miala za male cycki lub Jaskier to przydupas.
No ale polski serial zrobil wszysto lepiej. Takie lepiej, ze po tylu latach nawet niewiele z tego pazdzierza sie pamieta, a jesli juz to te najbardziej komiczne elementy ;)
Mówcie co chcecie, ale w Neflixie strzyga była o niebo lepsza, bardziej przerażająca. Bo ta polska w masce goryla no cóż... Na pewno była śmieszna
"Mistrz Sapkowski wiele rzeczy zrobił w swej twórczości po mistrzowsku..." chyba znalazłem bratnią duszę.
"...dla mnie Wiedźmin, taka jego mać, to świętość, a Netflix strasznie obraził moje uczucia, że tak powiem, religijne..." -
Większość polskich widzów netflixowego wiedźmina spodziewało się adaptacji gry a przynajmniej słowiańskiej wersji którą gra mam przedstawiała.
Książki są mieszanka wielu kultur i mitologii jednka to co zrobił netflix nie miało nic wspólnego ani z książkami ani z grą a niczym innym poza nazwa i imionami bohaterów.
Yennefer przedstawiona jako rozkapryszona gowniara i przez całą akcję serialu nie zmieniająca swojej postawy.
Eryk jako tępy nawet nie siepacz tylko wystylizowany pozer z instagrama.
Całość pozostawiła u mnie taki sam niesmak jak Mass Effect Andromeda tzn. ekipa nastolatków ratuje świat stanowiącą kompletny kontrast do obrazu sheparda z trylogii. Tutaj mamy podobny zabieg, mianowicie dostosowanie się do obecnego widzą. Brutalna walka, seks i kiepskie poczucie humoru i oczywiście nastolatkowie pokazani w dorosłych rolach.
Nigdy nie zrozumiem zachwytów nad polskim serialem wiedźmin. Przecież to była kompletna porażka. I to praktycznie pod każdym względem licząc od kiepskiego scenariusza, aż po charakteryzację, dobór aktorów, efekty specjalne, choreografię pojedynków... Jedynie soundtrack ratował tą produkcję.
spoiler start
Zawsze jak widzę Żebrowskiego z białymi wysmarowanymi czymś włosami i swoją gęstą ciemną brodą to mi się śmiać chce. Kompletnie pozbawiony sensu zabieg. Tak samo głupi jak Snipes jako Blade z oczami CGI XD
spoiler stop
Również dołączam się do gratulacji dla Drauga za rzeczowe wypunktowanie mizeroty tego tworu spod ręki oszustki Lauren. Z perspektywy czasu nawet Cavill, czyli najjaśniejszy punkt produkcji, okazuje się parodią literackiego pierwowzoru - jak przypomnę sobie jego pochrumkiwania mające niby symulować geraltową naturę cynika ze skłonnościami do użalania się nad sobą i filozofowania, to łolaboga. Nie da się za nic polubić tego wiedźmina. A gdy zobaczyłem jak chorego Jaskra za wsiarz jak ostatnią łajzę przytargał do Yennefer, to resztki mego szacunku za jakąś tam jego pasję uleciały w orbitę.
Mi tekst bardzo się podobał. Mam dużo podobnych odczuć i również lubię oraz szanuję naszego Wiedźmina, mimo że ma swoje wady. Zawsze chętnie go oglądam, jak jest okazja.
Teraz nagle po nowym wieśku wszystkim się podoba stary xD Ja oglądałem lata temu i od razu mi się podobał, oczywiście widać że niskobudżetówka tak jak korona królów ale te seriale mają swój własny urok i klimat za to tak uwielbiana gra o tron jest po prostu sztuczna i zbyt przekombinowana.
Jeden z pierwszych naprawdę dobrych komentarzy odnośnie tego beznadziejnego serialu. Brawo. Pytanie tylko czemu tak długo po premierze? Zgodzić się należy przede wszystkim z tym, że Netflix zniszczył i zaorał jedno z najlepszych opowiadań czyli właśnie "Granicę możliwości"
Sporo hejterów serialu Brodzkiego chyba zapomina, że to był 2001 czy tam 2002 rok. W domach brakowało telewizorów, montaż efekty i ogólnie możliwości produkcyjne filmów w post-prlowej polsce raczkowały. Serial wtedy i wiele lat później robił robotę.
Poważnie? Nikt nie czyta w tym portalu tekstów przed ich wypuszczeniem? To nie ma żadnej merytorycznej wartości. Zwykły hejt dla hejtu. Facet wypił zdaje się za dużo a portal, który miałem wrażenie jest w miarę poważny, publikuje takie bzdury. Zresztą autor sam na końcu pisze że jego artykuł to tylko fala hejtu i nienawiści.Zero racjonalnych argumentów, tylko jeb! JESTEM ZŁY HEJT HEJT. A że ten portal puszcza takie gówno to pożal się boże. Aż tak bardzo jesteście zdesperowani? Nie jestem fanem ani jednego ani drugiego wiedźmina ale ten artykuł wali po oczach debilizmem i odstrasza od tego portalu. Checie zajmować się tym na poważnie? Zablokujcie konto temu dziecku.
Ja myślę że Polski smok nie tylko się lepiej poruszał ale też lepiej wyglądał. Nie sądziłem, że ktoś może schrzanic tego smoka lepiej od Polaków a jednak:D
Żebrowski jako wiedźmin bije na głowę Cavilla. W ogóle Żebrowski ratował polski serial. Gdy zobaczyłem Wolszczak jako Yennefer, myślałem, że gorzej już być nie może. Jednak Netflix pokazuje, że może i to znacznie :)
Polski serial moim zdaniem, jest tragiczny. Ten główny wątek z Kozłowskim, wrogiem Geralta, wiedźminki i samurajsko-zakonna stylistyka - nie przemawiały do mnie. Elfy jako indianie - straszne słaba konwencja. Jednak Netflix swoim serialem pokazał, że można jeszcze bardziej spieprzyć serial :)
Zarówno w serial PL jak i netflixowy, mają problem z prowadzeniem scenariusza, łączeniem na siłę samodzielnych opowiadań itd. Zaskakujące jest to, że idealnie poradził sobie z tym problemem gdyński teatr muzyczny w swoim musicalu. Pomysł, że przewodnim opowiadaniem będzie "Coś więcej" i wspomnienia (pozostałe opowiadania) nieprzytomnego Geralta na wozie Yurgi -GENIALNE!