10 typów klientów w sklepie z grami – spowiedź sprzedawców
No w końcu jakiś śmiszkowy artykuł na tej stronie, co dało się go przeczytać w całości. Poproszę o więcej takich.
No w końcu jakiś śmiszkowy artykuł na tej stronie, co dało się go przeczytać w całości. Poproszę o więcej takich.
W swojej pracy wspieram osoby zajmujące się obsługą klientów i wiele przedstawionych typów klientów znam aż za nadto.
Najbardziej chyba nie lubię pseudoekspertów. Wydaje im się, że widzą wszystko, a wykładają się przy podstawowych pytaniach.
Wiekszosci klientow przydaloby sie na jakis czas przeniesienie w czasy komuny. Postali by w dlugich kolejkach, dostali opr od sprzedawcy i kolejkowiczow.
A teraz kazdy uwaza sie za pana, choc mu sloma z butow wystaje i wyżywa sie na sprzedawcy, bo żona mu rano nie dała.
Podczas czytania miałam takie "haha, ale gupki xD", ale od razu zdawałam sobie sprawę, że ja w gry gram od dziecka, oraz że ludzie na ogół wychodzą z założenia, że jak za coś płacą to ma być to zrealizowane tak by niczym się nie przejmowali (pomijając już fakt, że większość ludzi absolutnie nie interesuje się grami i nie orientuje się w ich materii). Nawet mój tata jak 5 lat temu zobaczył, że na konsoli za 500 zł (używany x360) działa gta 5, zrobił wielkie oczy (a sam też zawsze grywał, tyle że na automatach, a potem na low endowych pc). 2 lata temu akcja się powtórzyła jak na xone odpaliliśmy wiedźmina 3 i film na blue ray. "Haha ale gupek..."
To ja jestem połączeniem klienta świadomego z wycieczkowiczem.
PS.
Chyba większość z nas jest. Czasem zaglądam do handlarzy w okolicy, ale że mieszkam w Wawie, gdzie na OLX jest mniej więcej 6-7 tys ogłoszeń z grami i konsolami, a ceny w sklepach nie mogą konkurować z internetem, to kupuję w nich sporadycznie. Ostatnio wyrwałem Splatterhouse na PS3 za 4 dychy i głównie dla takich okazji warto się jeszcze ruszyć na fizyczne zakupy.
Z tym że klient, który doskonale wie jakiej gry potrzebuje, na jakim sprzęcie gra i jaki gatunek go interesuje nie przyjdzie do sklepu, bo po co. Po kod na steama? To samo zrobi bez ruszania tyłka sprzed monitora, a porady poszuka na forum.
Cóż, prawda. W ciągu ostatnich 2 lat do sklepu z grami poszłam tylko 2 razy (po tym jak kupiłam xone w eurortv) by kupić sobie używanego red deada na x360, który potem za dopłatą wymieniłam na finala xv. Od tej pory albo kupowałam gry w wersjach cyfrowych, albo jechałam na game pass. Teraz może znów zawitam w tym sklepie, bo planuję zakup switcha.
Nie wiem, po co inni świadomi klienci chodzą do sklepów z grami, ale ja chodzę do Powerplay po używki na PS4 i vitę, bo lubię zbierać pudełka.
Rozwiązanie wszystkich problemów: reguły konwersacyjne Grice'a.
""Kiedyś miałem okazję rozmawiać z dziewczyną, która szukała strzelanki dla jedenastoletniego brata. Za wszelką cenę chciała „oderwać go od Minecrafta i Robloxa”, więc wciskała mu CSGO.""
Mądra siostra :)
Też tak uważam. W końcu ma już 11 lat, to chyba nie jest, aż taki dziecinny, żeby takie coś mogło źle wpłynąć na niego. W tym wieku chyba jest już nastolatkiem.
Jak już PEGI zostało wspomniane to przy okazji zapytam, bo mnie to interesuje już od jakiegoś czasu - czy sprzedawca w ogóle ma prawo odmówić sprzedaży jakiejś gry z powodu PEGI?
w życiu sprzedaży gry odmówiono mi dwa razy, co ciekawe - tylko w empikach, w dodatku w ciągu 10 lat dwa razy. rzadka sytuacja, ale jednak się zdarza - choć ostatnia miała miejsc 5 lat temu, więc może coś się zmieniło ;)
za to jest taka jedna sieciówka, gdzie sprzedaż konsol jest w regulaminie od 13 roku życia - byłem świadkiem sytuacji, gdzie oburzona mama dzieciaka przyszła z pretensjami dlaczego sprzedali mu DSa, skoro on ma dopiero 12, a nie zapytali o dokument ;)
niestety w związku z tymi wszystkimi abonamentami i zakupami w sklepach drm steam epic itc. jedynym moim sprzedawcą gier jest koszyk :)
Kurczę ostatnio sprzedawcę o gry pytałem jak kupiłem The Lost Vikings od jakiegoś mało znanego studia Silicon & Synapse ;)
Pamiętam to za czasów świetności PS2 taki moment że jakiś facet kupił dziecku jakiegoś PESa na PS2 a ten buraczył się że gry nie idzie zainstalować na komputerze bo nie ma plików instalatora.
Praca z Klientem to bardzo ciężka praca.
Wiem o tym dobrze, gdyż od 10 lat tak pracuje, ale z Klientami trudniejszymi bo biznesowymi (już jeden niezadowolony może sprawić, że stracisz pracę, więc trzeba się nieźle gimnastykować, żeby każdy był zadowolony nawet jak słyszy odpowiedź NIE).
Z drugiej strony Klient zawsze oczekuje profesjonalizmu i masz go zaskoczyć ilością wiedzy i tego samego oczekuję od Sprzedawców jako Klient, mają wiedzieć więcej ode mnie.
Ale z tym jest problem jak gram 30+ lat na każdym sprzęcie i codziennie czytam po kilka portali i komentarze użytkowników.
Dlatego jak do sklepów z grami nie przychodzę, a jak przychodzę to nie zadaje pytań o gry, lecz analizuje jedynie ceny.
Ciekaw jestem jaka przyszłość ma zawód sprzedawcy gier, jak wszystko się zminopolizuje i przejdzie w cyfrę.
To smutne, ale realne.
Dodałbym jeszcze inny typ klienta: śmierdziuch, po którym przez jakiś czas nie można wejść w zonę skażenia. Artykuł się zgadza i mówi prawdę. :)
Klient: poproszę GTA dla dziecka (dziecko na oko 7-9 lat stoi obok)
Ja: to gra od 18 lat... przemoc, nagość... Może jakiś Spyro czy Ratchet?
Klient: chcesz Pan żeby mnie dziecko wyśmiało?!
Do tej pory pamiętam moje zdziwienie, jak dowiedziałem się, że gry przygodowe najczęściej z przygodą nie mają za dużo wspólnego i skupiają się na rozwiązywaniu zagadek...
No umówmy się- ludzie kupujący gry w sklepach to raczej z definicji ludzie nieznający się na branży nierozumiejący, że gry już dawno przeszły na niemalże czysto internetową sprzedaż.
Dla tego nie mogę pracować jako sprzedawca, żadnego kontaktu z klientem detalicznym, bo mnie takie janusze i grażyny wk...
W nienawiści do polaków, tak zostałem wychowany xD
Niewazne czy klient detaliczny czy hurtowy/instytucja. Detaliczny potrafi wkurzyć ale najwyżej nie wróci, a jak ten drugi, to jesteś na niego skazany, bo się cyfra w pracy musi zgadzać.
Zazwyczaj czytam artykuły bez wcześniejszego logowania, a teraz specjalnie się zalogowałem, żeby zostawić,, kciuka w górę''!
Brawo Bebop & Feniks <3
Edit: sam wolę kupować gry w pudełkach, ponieważ lubię patrzeć na kolekcję, a internet na wynajmowanym mieszkaniu jest okropnie wolny i niestabilny...
Niby smieszne jak sie tylko czyta ale obslugiwac takich klientow przez kilka lat i czesto po 12h dziennie to bym chyba zwariowal. Rzadko bywam w miejscowym komisie z grami i sprzetem ale prawie zawsze sa tam kolejki i niektorzy przynosza stosy plyt do wymiany i nawet jesli sa swietnie zorientowani i nie sprawiaja problemow to i tak trzeba pracowac w niezlym tempie zeby to sprawdzac, wyceniac i na cos wymieniac a co dopiero kiedy sie trafiaja takie patologiczne przypadki. Trzeba miec chyba nerwy ze stali zeby tam tyle lat wytrzymac.
I wreszcie ostatni typ „biznesmena”, czyli klient, dla którego pieniądze nic nie znaczą i przy zakupie gry dosłownie rzuca je na ladę; czasami nie bierze złotówki reszty i nie potrzebuje paragonu.
O kurła to ja :)
mam w swojej okolicy takie male kioski z grami i zastanawia mnie jak oni to robia ze jeszcze przędzą... w czasach darmowek na epic ale tez steam czy gog, olx-ów , ludzi ktorzy kupuja tylko nowosci w dniu premiery....
ratuje ich tylko skapstwo sony i microsoftu ze oni nie daja nigdy nic za darmo i jak ktos chce pograc na konsoli w cos ot tak po prostu i w miare tanio to udaje sie tam.
Jedne się utrzymują, drugie się zwijają i robią miejsce tym, które pozostały. Inne miejsca handlują także w sieci, nierzadko mają inne ceny i tu i tu. Ważne jest też źródło towaru, układy z dostawcami, kontakty za granicą dla używek za male pieniądze.
Jako klienci-pasjonaci narzekamy, że w sklepach pracuje niewykwalifikowana obsługa. RTV, AGD, gry... obojętne. Ale jak widać na powyższym przykładzie, klienci nie mają takiego zapotrzebowania, skoro nie są w stanie docenić znawców tematu. Niejako poprzez brak premiowania lepszej obsługi stają się jednym z powodów, dlaczego na kwalifikacje inne poza wciskaniem kitu powiązanym z maksymalizacją wyników nie ma popytu wśród kierowników sklepów.
PEGI aż tak surowo bym nie oceniał. Sam pomysł prostych oznaczeń o zawartości gry względem wrażliwych kulturowo punktów jest dobry. Tylko informacyjny, nie wymuszony prawem wobec klienta. Problem jest inny. Przepycha się gry do niższej kategorii, choć na to nie zasługują, żeby lepiej się sprzedawały.
Jestem zaskoczony. Myślałem, że większość klientów sklepów z grami to osoby z gatunku "świadome". Ale widzę, że jest dokładnie odwrotnie.
Przypomniała mi się poprzednia praca jako magazynier w sklepie spożywczym. Jeden klient (lubiący spożywać tanie, mocne trunki) upierał się, że ma randkę z super laską, ale woli iść na piwo.
Inna klientka pytała mnie, dlaczego jeden ziemniak jest większy, a drugi mniejszy. Odpowiedziałem, że takie po prostu rosną.
Inny klient z oburzeniem powiedział, że jeśli nie obniżę ceny jego ulubionego piwa na H to pójdzie do konkurencji, przez co ja nie zarobię. Co najmniej jakby myślał, że dostaję prowizję od sprzedaży...
Różne chore przypadki się trafiały. Mógłbym spokojnie książkę o tym napisać, ale jedno jest niepokojące. Niepokojące jest to, że w naszym kraju tak dużo osób ma coś nie tak z głową.
Po 3 latach pracy zmieniłem ją na coś zupełnie innego, aby nigdy więcej nie mieć styczności z klientami, bo naprawdę można poczuć się jak u czubków.
Kiedyś, jak miałam około 14 lat to zauważyłam w markecie grę, chyba "Stubbs the Zombie" się nazywała. Spodobała mi się po opisie więc biegiem do domu po kieszonkowe i spowrotem do sklepu. Zwróciłam uwagę, że gra miała PEGI 18. Nawet poprosiłam mamę, żeby może ze mną poszła ale była zajęta porządkami. Nawet nie wiecie jak się bałam stojąc w kolejce do kasy, że sprzedawczyni to zauważy i mi nie sprzeda gry.. ale nawet nie zwróciła uwagi na PEGI ani na mnie, jak patrzałam na nią z przerażeniem i udawałam, że wszystko jest w porządku.
A co do takich sklepików, to jest taki jeden w moim mieście ale rzadko podchodzę, bo ceny są strasznie wysokie. Często nawet dwa razy większe w porównaniu do marketu, który jest pół minuty drogi dalej. Fajnie by było czasami pogadać o swojej pasji z kimś, kto się orientuje w temacie, ale przez te ceny niema nawet wymówki xD
Sam doceniam obecność specjalistycznego sklepu w moim mały mieście, jednak chodze tam rzadko; ceny wyższe niż w sieci, a nie lubię tracić czyjegoś czasu na pogawędki. Czasem przeszedłem na szybko zobaczyć czy sobie nie przypomnę o jakimś tytule. Raz gdy były promocje w Euro spytałem grzecznie czy nie sprzedałby mi w takiej cenie jak tam (bez groźby, na zasadzie "wolałbym kupić u pana a nie w markecie"), zszedl z ceny zadowolony, że zamiast z automatu pójść do marketu zajrzałem do niego. Taki sklep to dobra opcja do kupowania nowości na premierę: nie ma głuchego teleonu i jak gra ma być to jest w cenie jak wszędzie, szybciej niż w sklepie wysyłkowym, dobre także gdy chcesz coś na już, bo w piątek po południu ogarniasz że nie masz planów i zapowiada się nuda w domu. Niestety ja jestem chomik i zawsze mam coś w schowku starego do ogrania... ;)
Takie zachowania to norma dlatego bycie sprzedawcą to mało wdzięczne zajęcie. Trzeba jednak i powiedzieć o przypadkach odwrotnych których też nie jest mało. Przychodzę do sklepu pytam o kilka szczegółów i okazuje się że sprzedawca jest delikatnie mówiąc mało kumaty i sprawia wrażenie że jest w tym sklepie za karę.
Klient turysta - nie generalizowałbym takich klientów w ten opisany przez Was sposób. Ja bardzo często lubię oglądac półki sklepowe i liczę tak naprawde na to, że będę mógł porozmawiać z fachowcem. Traktuję takie sklepy jak swojego rodzaju "community" i uwierzcie - po prostu chcę pogadać.
PEGI - świadomość to jest jedno, a otoczenie to jest drugie. Oczywiście dla dobra dziecka pozwalamy mu na gry z zakresu jego wieku +1 np., ale "Tato, a Kamil gra w gry od 18+. I Piotr. I Tomek. I 3/4 mojej klasy". "Ale Ty nie będziesz grał. Zapomnij o kolegach" "Dobra, obejrzę na YouTube, aby udawać że grałem". No właśnie, jest to bardziej chyba skomplikowane. Ratunek na to jest taki: komputer 8bit np. w wersji mini - tam nie ma PEGI, a gry (jak widac po Minecraft) tez sie dzieciakom bardzo podobają. Z drugiej strony - czy wy jako sprzedawcy nie sprzedacie 13latkowi GTA V ?
"Warto jeszcze dodać, że praca w dużym centrum handlowym bywa męcząca również ze względu na szeroko pojęte warunki panujące w takich miejscach."
Idź pan na fermie drobiu popracuj i wróć do artykułu jeszcze raz.