Pominęliście chyba jeden z większych absurdów, które mogłoby być numerem 10.
W starej trylogii mówiło się, że do skoku w nad-świetlną są potrzebne dokładne i precyzyjne obliczenia, żeby przy wyjściu nie zderzyć się z żadnym obiektem, bo automatycznie kończy się to śmiercią. W 8 części muszą zniszczyć urządzenie (dość sporych rozmiarów), które jako jedyne jest w stanie śledzić statek, który porusza się nad-świetlną (i jest to jeden z głównych motywów tej części!). I co się dzieje na początku 9 części? Sokół skacze sobie bez ładu i składu w nad-świetlną ile sobie chce, w dodatku tie-fightery bez problemu podążają za nim do każdego miejsce do którego skacze.
Nie dość, że zaprzeczają starej trylogii, to jeszcze zaprzeczają sami sobie.
Coraz więcej wychodzi na to, że ta trylogia jest bez sensu i tak naprawdę nikomu potrzebna.
Czy w jakiejś 'Star Warsowej encyklopedii' jest wytłumaczone skąd Nowy Porządek bierze załogi do gwiezdnych niszczycieli? Pranie mózgu? Dobry pakiet socjalny i karta MultiSport ich przyciąga?
Dobra dobra. Lucasowe mają na koncie niemniejsze głupoty.
Ewoki kładące szturmowców rzucając kamieniami (na co im te zbroje w takim razie?)
Gwiazda Śmierci z wadą konstrukcyjną, że jest na strzała (inżynierowie Imperium tego nie zauważyli?)
Zasilanie pola siłowego drugiej gwiazdy śmierci ze słabo chronionej powierzchni Endoru (zaproszenia do ataku na jakim papierze drukowali?)
Obi Wan do Anakina: "Miałeś przywrócić równowagę mocy!" Kiedy o jedi się potykasz na każdym rogu, a sith to legenda, do straszenia małych padawanów.
Poczęcie przez midichloriany
Glizda w meteorze
Dźwięk w kosmosie
BTW, mam wrażenie, że autor nieuważnie oglądał Rise of Skywaler. Część zarzutów ma sens, ale np. wrażliwość armady w atmosferze wyjaśniono w porządku. Bez danych nawigacyjnych, w syfie i zakłóceniach statki powpadałyby na siebie, więc potrzebują naprowadzania. Co zresztą doskonale potwierdza Rey wytyczając szlak X-wingiem. Z drugiej strony X-wing jest mały i zwrotny, w przeciwieństwie do jakiegoś krążownika.
A co do szarży - oficer Nowego Zła rzuca tekstem o niszczeniu ścigaczy rebelii, na co jego podwładny odpowiada, że nie używają ścigaczy. Czyli zgaduję, że ochrona pokładowa namierza źródła energi lub coś w ten deseń. Co w sumie ma sens, bo w kosmosie desant piechoty brzmi jak samobójstwo. Trzeba podlecieć blisko, a potem jeszcze trafić człowiekiem w obiekt pędzący z prędkością liczoną w kilometrach na sekundę, a to z kolei oznacza albo wystawienie desantowca na cel poprzez pozostanie w bezruchu w stosunku do celu, albo hamowanie przed samym celem z przeciążeniem przerabiającym nieszczęsnego komandosa na tatar. W tym kontekście broń naprowadzana na pojazdy jest nawet logiczna. Przynajmniej we wszechświecie, gdzie obowiązuje newtonowska fizyka. Jeśli odwiesimy ją na kołek, to i promień szybszy od światła mi nie przeszkadza.
Pamiętam, że pierwszy raz o absurdach w Gwiezdnych Wojnach przeczytałem w dziale humorystycznym jednego z pierwszych numerów CD-Action.
Ale fakt, każda kolejna trylogia wchodzi w tej kwestii na wyższy poziom.
Cała ta trylogia jest bez sensu, przykro patrzeć na to jak zmarnowali taki potencjał jaki mieli.
Już od jakiegoś czasu Disney zarabia na czysto.
Hahaha. Nie.
A płyty, a streaming, a książki (Disney skasował Expanded Universe, ale dalej na nim zarabia), T-shirty, pudełka śniadaniowe...?
SW zawsze najwięcej zarabiały na zabawkach, a ich sprzedaż jest tak żałosna, że doprowadziła do bankructwa Toys 'R' Us w Ameryce. Książki, DVD i BluRaye to kropla w morzu. EA spartoliło po całości kwestię gier przez aferę z mikrofonizacjami i ogólnie bardzo małą ilość gier SW na rynku. A największym ciosem jest wynik finansowy Galaxy's Edge. Dwa parki (w Kalifornii i na Florydzie), z których każdy kosztował miliard dolarów, a parki świecą pustkami.
Szarża miała osłabić morale przeciwnika, duch Tarkina robił pod siebie jak ich zobaczył xddd
Gwiezdne Wojny spokojnie mogłyby się zamknąć pierwszą trylogią, a nawet samą Nową Nadzieją, która stanowiła zamkniętą całość. Pierwsze SW były fajne, bo zostały stworzone z pasji. Oczywiście, że Lucas był (jest?) kiepskim reżyserem, że gdyby nie montażyści to byłoby fatalnie, że jest to film klasy "B" ale co by nie mówić, to był początek legendy. Czy gdyby nie oryginalna trylogia, to dziś by ktoś pamiętał o "Mrocznym Widmie"? Ta najnowsza trylogia nie budzi większych emocji, ot kolejny film nakręcony w 99% przy pomocy CGI, trochę grający na nostalgii.
*spoiler ep. IX*
spoiler start
To że Rey jest spokrewniona z Palpatine
spoiler stop
było już podejrzewane od ep. VII. Niewykluczone że to przypadek, ale chociażby sam styl walki mieczem świetlnym to sugerował. Akurat ten wątek uważam za w miarę udany, pomijając jego zakończenie.
Szarża husarii to oczywiście ukłon wobec Polaków w zamian za to, że zostali śmiertelnie obrażeni przez Netfliksa. ;-)
Można więcej, tylko po co kopać leżącego...
Bomby nie były przyciągane magnetycznie, ale w luku nadawano im kierunek i prędkość. Niejako więc były wystrzelone w "dół", a nie zrzucone.
Największym absurdem jest to, że Disney pomimo potencjału uniwersum wyprodukował 3 filmy, a każdy jakby robiony z innym pomysłem na całą trylogię.
Mimo wszystko za Rogue 1 mają u mnie plusa ale szkoda tyko, że scenarzyści podjęli takie decyzje żeby kontynuacja nie była możliwa.
No dokładnie. Podobnie jak nie pilnowany nawet przez kamery panel na zewnątrz budynku w LOTR 1, przez który wlamywali sie do głównego systemu
Według mnie najbardziej logiczne wytłumaczenie
spoiler start
pochodzenia Rey i więzów krwi z Darth Sidiousem
spoiler stop
jest opowieść Palpatine'a o Darth Plagueisie. Niewykluczone, że podczas potężnych eksperymentów z mroczną stroną mocy
spoiler start
powstało życie, tak jak być może w przypadku Anakina, a chłopiec stworzony w ten sposób stał się później ojcem Rey.
spoiler stop
Nie zmienia to jednak faktu, iż zbyt wiele wątków pozostawiono w nieładzie, przez co niemożliwym było wyjaśnienie i przedstawienie ich wszystkich we właściwy sposób w jednym filmie.
Do każdego z tych filmów, będę wracał, ale można śmiało powiedzieć, że w ogólnym rozrachunku, Disney nie podołał. Więcej, popisał się szokującą niedbałością majstrując przy najbardziej miłowanej marce w historii. Czy to był pośpiech, by im nie pomarli aktorzy z oryginałów? Nie tłumaczy to jednak braku spójnej wizji na całą trylogię, co było po ludzku nieodpowiedzialne i zaowocowało tym, czym wszyscy widzą.
Szkoda, ale co zrobić. Dalej kocham SW, nawet w tych disneyowskich jest wiele rzeczy, które bardzo lubię i do których bd wracać. I ogólnie to cieszę się mimo wszystko, że Gwiezdne po latach wróciły na scenę i znowu wychodzą filmy itd. Brakowało mi tego.
Marcin, skandal! Najpierw wziął kasę od Disneya za pochwałę skasowania EU, a teraz bezczelnie krytykuje nowe filmy - na pewno Lucas w zamian weźmie go na ranczo!
Tytuł artykułu jest zły, bo sugeruje że istnieje cokolwiek DOBREGO w SW od Disneya, a to nie jest prawda.
Ta cała trylogia di$neya nadaje się tylko do kosza.
W bodajże części I Quay-Gon tłumaczył że sithów jest zawsze tylko dwóch - uczeń i jego mistrz. A tutaj mamy całą planetę sithów.
co do drugiego:
gwiazda śmierci popsiada energię z kryształu caiber a starkiller ze słońca, kryształy są też w mieczach świetlnych a one maja ograniczony zasięg natomiast słońce ma owiele większą energię (np: promienie słońca może oświetlić całą galaktykę)
Autor artykułu czepia się praw fizyki w filmie, w którym główni bohaterowie okładają się świetlnymi mieczami oraz przesuwają w powietrzu skały ruchem dłoni...
Każde dzieło Science-fiction nie opiera się w pełni na znanej fizyce bo inaczej nie byłoby SF.
First Order (Porządek lub rozkaz? ) nie bierze się znikąd ale z rozkazu Imperatora, że w razie jego śmierci należy odbudować struktury w Nieznanych Rejonach. Jest to opisane w książce "Koniec Imperium".
Sytuacja w której Rebelia pod kierunkiem Lei jest osamotniona a Republika nie jest jednością wynika z nieudanej próby ustabilizowania galaktyki po upadku imperium oraz, że informacja o prawdziwym ojcu Lei wychodzi na światło publiczne. Opisane jest to w książce "Więzy krwi". Powoli pojawia się tam First Order w galaktyce.
Budowa floty na planecie bez dostępnych tras jest akurat logicznie uzasadniona bo w przeciwnym przypadku ktoś mógłby tam przypadkiem trafić i zepsuć cały plan powrotu. Zresztą tym się charakteryzują Nieznane Rejony, że nie ma tam wytyczonych tras nadprzestrzennych.
Prawdą jest, że filmy w żaden sposób do tego nie nawiązują i nie wyjaśniają ale poprzednie trylogie również nie tłumaczą skąd się wziął zastany porządek rzeczy.
Traktujmy filmy science-fiction bardziej jako fiction i będzie się je z przyjemnością oglądało.
Kto to policzył, że zarabia na czysto? Panie autorze proszę bez kompromitacji, Jeżeli jakieś filmy zarabiają 4,8 mld to z tego ok 1/3 trafia do producenta, czyli z tego wychodzi 1,6 mld, odejmijmy od tego koszty produkcji, promocji... Wykupiona licencja pewnie jest jeszcze głęboko w kosztach i daleko do zysków jakichkolwiek. Proste
Jak dla mnie ten sokoł to bardziej przypomina pająka bez nóg niż ptaka
Chyba część ludzi zapomina że całe uniwersum Star Wars są to widowiskowe opowieści dla dzieci i młodzieżyo przygodach kilku bohaterów. Tam nic więcej nie ma.
nowa saga jest tak beznadziejna że tylko disney mógł stworzyć takiego kupola, zresztą jest z tego znany ostatnia czarna wdowa to najwyższe dokonana :)
W każdej, powtarzam w każdej części gwiezdnych wojen można wymienić 10 absurdów. Gwiezdne wojny nie są spójne. To są filmy które ma się oglądać dla akcji, nie zastanawiając się nad sensem, bo wtedy tracą sens.:) Zgadzam się, że można by było wszystko zrobić spójniej i lepiej, dokładniej, bardziej przemyślanie itp. Ale główną grupą docelową tych filmów, nie są stratedzy, fizycy oraz co absurdalne fanatycy gwiezdnych wojen, tylko przeciętny kowalski, który ma iść do kina z synem/córką i się dobrze bawić. Taka smutna prawda.
Może pójdźmy już dalej, filmy były jakie były, trudno, na szczęście są jeszcze seriale, High Republic jest na tę chwilę całkiem dobre, w drodze są nowe gry, z filmami zobaczymy.
Btw. Żona Palpatine (w legendach była to Sly Moore, w Rots parę razy obok niego siedziała) mi aż tak nie przeszkadza, chłop to chłop, nawet jedi związki bez zobowiązań tolerowali, a nawet popierali
Kolejny absurd: w cześci 8 żądni sojusznicy ni chcieli pomóc ruchowi oporu, na koniec filmu cały ruch zmieścił się w sokole. Dlaczego w 9 części nagle zyskują korwetę i dużo żołnierzy?
Ciężko walczyć z absurdami 9 części i zakończeniem 8 części (od połowy wygląda jakby zmienili scenariusz na szybko), ale
-Nowy Porządek wyrósł na gruzach imperium tak samo jak po obaleniu dyktatora na jego miejsce trafia nowy dyktator (gang, mafia, ta sama analogia)
-Już Anakin był stworzony przez midichloriany, jeśli kontrolowałby je Palpatine to mógł w ten sam sposób zostać ojcem, aby pośrednio stworzyć Rei (czemu? nieistotne, może tak musiał bo inne metody ne działały, ale nie musiał zabawiać się na stronie)
-Bomby, Starkiller a nawet Sokół to bardziej wizualne drobnostki dla lepszego odbioru filmu
Zapomniałeś napisać o liskach na słonej pustyni w Ostatnim Jedi. Uciekają ich setki jeśli nie tysiące. Same kryształowe liski na pustej pustyni. Nic więcej. Jest to czysty debilizm. Skoro nie ma innych zwierząt to co one jedzą? Sól? Po drugie jest ich całe zatrzęsienie a pustynie słyną z tego, że jest tam bardzo niewiele zwierząt. Po trzecie jest niemożliwe by powstały jakieś kryształowe liski. Proces konwergencji polega na tym, że odlegle spokrewnione gatunki w podobnym środowisku przybierają podobne formy. Tu mamy całkowicie inne środowisko, zwierzęta są zbudowane z kryształów czy czegoś a wyglądają jak lisy. Absurd. Dla mnie całe Gwiezdne Wojny to stek absurdów, które w ogóle nie trzymają się kupy a ta nowa trylogia to już totalny szajs wymyślony przez niedorozwiniętych umysłowo scenarzystów.
"Czy to miało sens narracyjny, militarny, symboliczny?
Źródło: https://www.gry-online.pl/opinie/10-najwiekszych-absurdow-trylogii-star-wars-disneya/zd8b3"
"Panie, trza beło jakoś uzasadnić te myliony zielonych dolców na speców od oczoyebności. Inaczy by rachunkowy tylec stracieł..."
A na poważnie, pewnie miało być epicko ;-)
Jednym z niewielu plusów trylogii Disneya jest to że coraz więcej ludzi zaczyna doceniać prequele (Osobiście uważam Zemstę Sithów za jeden z najlepszych filmów w serii po Nowej Nadziei i klasycznym Imperium Kontratakuje). W sumie to jedynie Rogue One i seria o Mando są porządne a czasami nawet dobre, jeśli chodzi o dzieła ekranowe disneya.
Albo "Toksyczne ubiory Szturmowców".
Na temat nieporadności Szturmowców napisano setki "esejów" i stworzono tysiące memów. Ślepi, niekompetentni... problemy z błędnikiem... A tymczasem nowa trylogia wyjaśnia tę wielką tajemnicę na przykładzie Finna. Gdy tylko zdjął hełm i wdzianko szturmowca stał się i celny i niezły w walce wręcz, także machać mieczem świetlnym potrafił nie obcinając sobie nic. xD
Moim skromnym zdaniem scenariusz nowych gwiezdnych wojen z tym całym swoim absurdem przypomina bardziej jakiegoś fanfika średnio uzdolnionego amerykańskiego licealisty niż spójny, zajmujący materiał pisany przez kompetentnych ludzi.
co do pytania
winged hussars arivede
a tak na serio miało to charakter symboliczny w sęsie pokazywało WSPÓLNE natarcie
Pobawię się w obrońce Nowej Trylogii, a co mi tam :D
3. Gdy Sokół Millennium znajdował się na Jakku to jego właścicielem był Unkar Plutt. Zamierzał on go sprzedać jeśli tylko znalazłby się odpowiedni kupiec, dlatego Plutt płacił za to by statek był przygotowany do odlotu. Informacje na ten temat można znaleźć w książkowej wersji Przebudzenia Mocy.
1.
9. Historię pewnej grupy akolitów można znaleźć w książkach z serii "Koniec i początek" Chucka Wendiga. Choć nie jest to bezpośrednia odpowiedź na pytania autora to widać jednak, że "sekta" akolitów ciemnej strony mocy powiększa się. Szczególnie jeśli uświadomimy sobie fakt, że książka koncentruje się na roku 5 ABY, podczas gdy Trylogia Disneya dzieje się w latach 34-35 ABY. Wydaje mi się, że byliby w stanie przez tyle lat zrobić taką flotę. Szczególnie, że pomagał im również Najwyższy Porządek.
Jak ksieznicka leia pokonuje Luka widamym bylo ze obydwoje sa wrazliwi na moc ale to było co najwyrzej srednie
Punk 1.
Odpowiedź znajduje się w książkach, więc warto je przeczytać chociaż nie są najwyższych lotów (mówię tutaj o tych opisujących jak powstał first order)
Punkt 3.
Jak sokół millenium stał na jakku to raczej ktoś musiał się nim zajmować, oraz raczej znikąd tam się nie wziął, więc należał on do osoby, która o niego dbała.
Punkt 5.
No tutaj to jest standardowy zabieg filmowy często używany w filmach i raczej nic innego nie wchodzi w grę.
Oczywiście nie mówię, że te saga od disneya była jakkolwiek dobra, nie ja tutaj chciałem tylko podkreślić, że jeśli już się czegoś czepiać to warto zapoznać się czy dany temat nie jest poruszony w książkach, komiksach, serialach itd.
10 - Luke
11 - Poe
12 - Rose
13 - Palpatine
14 - Holdo
O ile zgodzę się, że nowa trylogia pełna jest nieścisłości i głupotek, o tyle wiele z tych podpunktów po prostu kupy się nie trzyma:
1.Najwyższy Porządek znikąd- zazwyczaj tak to bywa, że zabicie Imperatora, króla czy innego monarchy to tylko usunięcie jednego człowieka- cała struktura zostaje. Ci sami ludzie, dla których "za imperium było lepiej" teraz służą Porządkowi. Podobnie było w komiksach, gdzie Imperium nie zniknęło w sumie nigdy. Ba, potomek hana solo zasiadał na tronie 100 lat po oryginalnej trylogii.
2. Baza Starkiller strzela przez pół galaktyki- owszem, czemu by nie? Nie ma to sensu z perspektywy narracji, ale z fizycznego punktu widzenia? To wiązka światła, raz wystrzelona w próżni będzie lecieć w nieskończoność, bez strat energii. A bohatery mogą to obserwować z odległej planety, bo efekt paralaksy.
3. Nigdzie w filmie nie ma powiedziane, że stoi tam lata. A tym bardziej nie ma dowodów na to, że statki działają jak samochody i po czasie nieużywania występują kłopoty... Z resztą, to przecież logika rodem z gier. Starożytny mechanizm zakopany pod ziemią? Wiadomo, że działa.
4. Bombowce w kosmosie- powiem więcej, myśliwce w kosmosie. Których główną zaletą jest to, ze są, najwidoczniej, lżejsze. W próżni, gdzie coś takiego jak ciężar nie istnieje. Może czas przemyśleć, czy Ruch Oporu na pewno był taki szlachetny? No tak, powinni przecież im wkładać kwiatki w lufy...
5.Pościg- nie rozumiem, w jaki sposób można by zagrodzić drogę. To kosmos, można taką blokadę oblecieć (chyba, że jest się epizodem 1). Owszem, kończące się paliwo w kosmosie, gdy już zostalo ono raz zużyte i statki nie skręcają- idiotyzm. Ale tak po prostu to uniwersum działa.
6.Tym argumentem można podważyć każdą bitwę w SW. Zwłaszcza te ze starej trylogii- po co szturmować planetę? Można z orbity.
7.Nie chcę nawet myśleć, kiedy to sie stało, ale mam nadzieję, że przed "przemianą" Imperatora w dorsza.
8.Z tym się absolutnie zgadzam- idiotyzm wynikający z tego, ze w dwa lata musieli napisać film od podstaw, bo Disney nie wie jak planować trylogie.
9.Też się zgadzam w 110%, scena z -Strzelać do smigaczy -Nie mają śmigaczy... Mają koniec jest w top najdurniejszych scen z ep9, a konkurencja przecież była niezła.
Reasumując- wiele z tych przytyków wynika albo z ogólnej durnowatości epizodu 9, albo tego, iż autor z jakiegoś powodu patrzy na SW jak na militarystyczne sci-fi, nie na heroic fantasy w kosmosie.
A taki drugi artykulik, albo i dwa, można by na podstawie samego epizodu 9 napisać. Plan Imperatora, któemu ciągle zmieniała się koncepcja? Cyrkiel w sztylecie, który działa tylko z jednego miejsca na brzegu (przypływy? co?). No i dwa nowe zastosowania Mocy- jedno to teleportacja na drugi koniec Galaktyki, a druga to wskrzeszanie.. co zawsze w rozszerzonym uniwersum było niemalże skrajnie po ciemnej stronie mocy. Ba, cała historia Dartha Plagueisa opierała się na tej mocy- i przecież w lore był przez to jednym z najpotężniejszych Sithów. A tutaj wskrzeszanie traktowane jest jako coś niezwykle dobrego...
Ten artykuł jest bez sensu z jednego powodu nowe Star Wars są bez sensu, są stworzone dla jakiś antyfanów Star Warsów, prawdopodobnie miały być parodią ale jak Disney dostrzegł że odbiorcy jego filmów mają IQ szympansa postanowił ich złupić z bananów ;)
Po pierwszym filmie brało już mnie na wymioty, ale po drugim to byłe już totalnie zażenowany, film trzeci po prostu dopina całość "amazońska szarża i strzały z łuku"
LEGEND OF THE GALACTIC HEROES
Ktoś za granicą napisał bardzo mądrą rzecz. George Lucas powinien obejrzeć LoGH'a, wystosować oficjalne przeprosiny i przemianować swoją serię na coś w stylu "Kosmiczne Przygody".
Rozpoczynam dyskusję:
Po pierwszej stronie przestałem czytać. Nie dlatego, że tekst jest słaby, wręcz przeciwnie, ale przypomniałem sobie dlaczego nie trawię Star Wars :) Jest bezdennie głupie :)
Ma kilka fiuczerów, które mogę wymienić na palcach jednej ręki, a cała reszta to kicz, głupota goniąca głupotę. Znamienne, że takie idiotycznie skonstruowane uniwersum jest tak popularne :) Ludzie to jednak głupi są :)
Mi się najbardziej podobały prequele, na starych się wynudziłem (i te drewniane pojedynki na miecze świetlne czy czysty, święty jak Jezus nieskazitelnie dobry Luke bez żadnych rozterek czy choćby cienia zwątpienia), a nowe choć były głupie jak kilo gwoździ i zupełnie niepotrzebne, przynajmniej nie męczyły nudą, jedynie głupotą, a ostatnia część miała nawet momenty. Szkoda tylko, że pierwsza część i druga nie skończyły się źle, żeby happy ending był dopiero w ostatniej. Rey powinna zostać zmieciona przez Rena, potem przejść na stronę zła i dopiero w ostatniej części ewentualnie wrócić na dobro. SW bez Jedi i Sithów nie ma dla mnie żadnego sensu, wybrali najgorszy możliwy timeline. Dlatego najbardziej lubię prequele i Kotory, nawet SWTOR jest fajny, bo tam chociaż jest MOC, a nie jeden jedi na całą galaktykę.
Zamiast tworzyć kolejne przesunietę dalej w czasie nowe beznadziejne trylogię, to Disney mógłby powrócić do korzeni i np. stworzyć trylogię o Darth Bane i początkach Jedi. Na pewno ludziom bardziej by się to spodobało niż cudowanie z nowościami.
Niech Marcin nie błaźni się pisaniem takich toksyn i zostanie przy robieniu tego co potrafi, czyli opowiadaniu o Rosji i o czołgach. Ciekawe czy równie toksyczy tekst dostaniemy o starej tryogii i o prequelach? Niech no zgadnę... Pewnie nie, bo hipokryzja true fanów nie widzi że w tym uniwersum nigdy nie było jakiegoś prymatu logiki nad efektywnością historii.
Jakoś nikt się nie trzepia że Luke z marszu lata sobie kosmicznym myśliwcem i leci na misję od której zależy przeżycie rebeliantów. A Rey już tak. Sokół na pustynnej planecie może jak najbardziej być sprawny bo tam nie ma wilgoci. Dlatego Amerykanie swoją bazę gdzie trzymają sprawne maszyny i te na części trzymają na pustynii, bo tam nic się nie zerdzewieje. Atak-kamikadze to był wyjątek i desperacja Holdo by ratować pozostałych za cenę jej życia. Bo ten statek nie był malutki więc szkody wyrządził dość spore.
Planeta -kasyno, czy wy serio myślicie że w Szwajcarii, Szwecji czy w Monako za wojny nie toczyło się życie pełne rautów i imprez dla bogaczy? Pewnie że się toczyło. Niemcy nie musieli ich zajmować, to nawet się nie opłacało i wszystkie strony były zadowolone. Kasa się zgadzała? Zgadzała. Stal się zgadzała? Jak najbardziej.
Mam nadzieję że Arasz napiszę polemikę do tego tekstu, bo z jego materiału na TvFilmy aż biło zdroworozsądkowym podejściem do tych filmów przygodowych dla dwunastoletnich dzieci w scenerii sf.
Absurdem to ogólnie są SW od Mikiego
Rozumiem, że autor najpierw pisze felieton kpiący z Legends a teraz z kanonu Disneya. Nasuwa mi się w takim razie pytanie czy autor w ogóle interesuje się/lubi uniwersum Star Wars i w takim razie, dlaczego w ogóle pisze te felietony?
Skoro autorowi nic się nie podoba, to sugeruję napisanie własnych opowieści i opublikowanie ich na stronie z fanfiction.
No chyba, że jest to próba ratowania wizerunku po ostatnim artykule.
W poprzednich trylogiach ilosc nielogiczności jest takze absurdalnie wielka. Jednak autor zapomina moim zdaniem o jednej malej rzeczy:
Ogladal pewnie stara trylogie majac naście lat mniej. Teraz patrzy na te filmy przez różowe okulary nazywane nostalgia. Dlatego wszystko wydaje sie takie fajne, niedoścignione i cudowne.
Pomysl ze te filmy sa takze skierowane do młodszych odbiorcow to raz, a dwa nie sa to filmy Sc-fi w których wszystko musi byc logiczne. Star Wars od zawsze to gwiezdna basn. Gdzie nie trzeba wszystkiego analizować. Bardzo duzo rzeczy jest wytłumaczone w książkach lub komiksach. Rozumie ze nie trzeba ich czytac ale doczepianie sie do niektórych rzeczy to jak pytac jak to mozliwe ze ewoki jednym kamieniem zabijały szturmowców, jak oddychał wielki robal w planetoidzie itd.
Dlatego mam juz kompletnie dosc placz ludzi nazywajacych siebie fanami i po prostu staram sie miec taka mine jak na zdjeciu obok. A pisanie tylko po to aby dolozyc STAR WARS jest widze ostanio w modzie.
Gwiezdne Wojny to od samego początku zero science i maks fiction, więc żeby dobrze się przy nich bawić trzeba po prostu wyłączyć myślenie i nie analizować co jak i dlaczego.
Star Warsy zawsze były "absurdalne" bo to zwykłe baśnie i należy zawiesić "logiczne myślenie" na kołku.
Zawsze chce mi się śmiać jak ludzie w filmach doszukują się absurdów itp. W filmach fantasy i s-f WSZYSTKO jest absurdem.