Szybkie pytanie do szpeniów ;-)
Lepiej kupować w miarę teraz - jeszcze przed końcem roku, czy lepiej po nowym roku lub nawet na wiosnę? Przeskok rocznika pomaga czy przeszkadza? A może wsio rawno?
W planie raczej zakup rocznika 2015-2017, salon raaaczej odpada, chyba że na jakichś wyśmienitych warunkach, chociaż to podnosi łączna cenę 2-3 razy.
Ja kupuję wtedy, kiedy mi się znudzi poprzedni.
Hehehe mnie na to nie stać :-( nie lubię drogich zmian, ostatnim autem zaraz będzie 6 rok.
Kamery mógłbym co rok wymieniać, ale nie auto, jakoś mi na niego żal kasy
leasing?
optymalizacja podatkowa, koszty?
czy zwykły zakup "prywatnie"?
Co to jest "szpeniow" 2 ?
Yaca - pod działalność/prywatnie, raczej gotówką lub bardzo ewentualnie leasing, bo jestem absolutnym wrogiem kredytów czy jakichkolwiek finansowych zobowiązań.
Ponieważ?
Z księgowa też muszę to obgadac, ale czy tak inaczej to nie wpada pod amortyzację, czy tam coś tam?
Poza tym chyba i tak przepisy się zmieniają i mieli coś zabrać odnośnie np. odliczania paliwa... Nie chcę bredzic, ale coś tak było. Może to się w ogóle nie opłaca? Poza tym jeszcze kwestie formalne typu kratka w aucie i inne...
Serio? Zajeżdżając na diagnostykę widuję cały wachlarz aut z kratką - opelki, audi, nawet Porsche Cayman. Fakt ze ostatnio coraz rzadziej.
maviozo --> jeśli prywatnie, i na dłuższe posiadanie (~10 lat) to czekasz do przyszłego roku (luty/marzec) - wtedy zniżki na wyprzedaż rocznika z reguły są największe, a jeśli będziesz chciał go sprzedać po tych 10 latach to wpływ różnicy rocznika na cenę będzie już mało odczuwalny.
Jeśli na działalność, to warto potraktować taki zakup w kategoriach optymalizacji podatkowej i omówić temat z osobą, która zajmuje się Twoimi podatkami. Prawdopodobnie podpowie Ci leasing, którego ratę będziesz mógł wrzucać sobie w koszty razem z kosztami eksploatacji pojazdu.
Dodatkowo jeszcze wchodzi opcja tzw. "najmu długoterminowego", na którą decyduje się coraz większa liczba przedsiębiorców. To tak trochę jak leasing, tylko nie interesują Cię koszty eksploatacji (poza paliwem).
Dlaczego wszyscy tak namawiają mavioza na leasing jeśli ma wystarczająco dużo gotówki? O ile wartość auta nie przekroczy ok. 80k to może przecież je sobie amortyzować po wrzuceniu jako środek trwały.
No pewnie, że może, tylko czy to ma sens?
Ja tam wolę nadwyżki w budżecie zainwestować w rozwój firmy lub w "zabezpieczenie na przyszłość".
Jaki by leasing nie był, jaka pożyczka by nie była, to zawsze podnosi ogólny wydatek. A ja jestem januszem i jak słyszę, że mam wydać więcej, to wolę wydać mniej.
Tak, będę miał odłożony hajs, żeby kupić jednorazowo, bo tak lubię, bo wolałem jeździć starym autem i zarobić, by stać mnie było na wydatek, niż jeździć nie swoim autem i go spłacać x lat. Jedyną pożyczkę w życiu wziąłem od rodziców i teściów.
Na przepisach się tak dobrze nie znam, ale właśnie coś słyszałem, że i tak trzeba amortyzować, co powinno dać podobny efekt do leasingu, bez leasingu :)
A ja tam lubię leasing. Jest też pytanie czy jesteś na vacie i coś tam możesz sobie odbić, inaczej faktycznie może być różnie.
Generalnie leasing jest świetną sprawą, miałem maszynę, na którą nie mógłbym sobie pozwolić, a tak zysk z jej pracy przewyższa kilkukrotnie wysokość raty. Już dawno jest spłacona, zarobiła na siebie, a teraz przynosi tylko zysk. Obecnie biorę auto, a po nowym roku kolejne maszyny jak warunki pozwolą.
Z tym, że jakbym miał gotówkę na kupce, to pewnie też bym nie brał leasingu - największy ukryty koszt dla mnie to wszystkie ubezpieczenia. Wyliczyli mi 3400 za AC, inny ubezpieczyciel, te same warunki ubezpieczenia - 1900. Nie pozwolili mi zmienić i musiałem te 3400 zapłacić, nawet nie obniżyli. Dokładnie jutro kończy mi się leasing na obecny samochód :)
A tak do podstawowego pytania? :)
Na razie najbardziej rzeczową odpowiedź dał Yaca Killer i to mniej-więcej pokrywa się z moimi przemyśleniami.
Jeżeli nie chcesz nowego w salonie, to nie widzę związku pomiędzy pora roku, a ceną. Tylko w salonie spróbują wcisnąć auto z poprzedniego rocznika nieco taniej.
Ja kupiłem dwa lata temu dokładnie o tej porze, było o tyle dobrze, że spory mróz uderzył. I wbrew pozorom sporo z aut nie paliło od razu, padnięte akumulatory od stania.
maviozo
Kupowanie auta prywatnie za gotówkę, gdy prowadzisz działalność to głupota.
Leasing jest oczywiście oprocentowany, ale można łatwo dostać ofertę np. 101% (czyli 1% w skali roku).
Jak bierzesz w leasing to odprowadzasz połowę vatu i resztę raty (netto+druga połowa vatu) w koszta. Więc realnie auto za np. 100.000zł brutto wyniesie Cię około ~73000-75000zł (te obliczenia są przy założeniu, że wartość auta nie przekroczy limitu 150.000zł).
Dodaj do tego to, że paliwo, serwis itd. też wrzucasz w koszty + odprowadzasz część vatu. Więc eksploatacja też jest tańsza na działalności.
Pomijam fakt, że przy zakupie za gotówkę tracisz płynność. Leasing z wysoką wpłatą początkową to niska rata + nie tracisz tyle gotówki z konta. Są nawet leasingi/najmy długoterminowe z zerową wpłatą własną - wtedy płacisz tylko ubezpieczenie, pierwszą ratę i jedziesz (ale to dotyczy się nowych aut).
Generalnie jeżeli chcesz mieć auto na dłużej, to weź leasing operacyjny z niskim wykupem (np. 1%) i wysoką wpłatą początkową na 2/3 lata. Taka konfiguracja powinna być najniżej oprocentowana. Na koniec leasingu możesz auto wykupić za ten 1% i "zostawić" go w firmie, albo przepisać na osobę prywatną (drugi wariant jest lepszy, gdy będziesz chciał potem to auto sprzedać).
Aha - ja póki co nie jestem vatowcem, więc niczego nie odpiszę, poza ewentualnym wrzucaniem w koszty.
Teoretycznie kwotę całościową mogę odłożyć do skarpety i spłacać z tej skarpety, technicznie wychodzę na tym tak samo, 1% da się przeboleć :)
Nie ukrywam, że na ten leasing "namawia" mnie wielu znajomych z branży, ale jakby nie patrzeć i tak wcześniej czy później musisz to spłacić.
Czy dopłacać 2-3krotność do nowego auta, jeśli raptem 3-4 letnie auto będzie praktycznie tak samo dobre, poza elektronicznymi bajerkami? A wartość traci szybko.
Choć oczywiście da się taki leasing znaleźć i na roczne/dwuletnie auto i to byłby najpewniejszy krok dla mnie
Ok - tutaj trochę tracisz. Ale nadal możesz raty wrzucać w koszta, więc i tak wyjdzie Cię to taniej niż auto za gotówkę prywatnie.
EDIT: Jeśli chodzi o auta używane to musisz pamiętać, że wtedy leasing może być trochę wyżej oprocentowany (na nowe auta często salony mają lepsze oferty finansowe). W przypadku używanych aut, taki leasing zazwyczaj daje "normalny" bank, np. mLeasing. Nadal jednak powinieneś bez problemu znaleźć leasing oprocentowany na max kilka procent.
Teoretycznie kwotę całościową mogę odłożyć do skarpety i spłacać z tej skarpety, technicznie wychodzę na tym tak samo, 1% da się przeboleć :)
Nie jest to samo, bo jest jeszcze inflacja - rata 2000zł na początku leasingu ma inną (większą) wartość niż 2000zł na końcu leasingu ;)
najwieksza zaleta leasing lub glugo-terminowego najmu jest to ze konczy ci sie umowa, oddajesz auto i po sprawie, problem z glowy. Twoim jedynym kosztem jest to ile wydales na uzytkowanie tego auta.
Ale to się opłaca tylko dla nowych aut + leasing z wysokim wykupem. A taki leasing jest często wyżej oprocentowany od tego z niskim wykupem.
Ale fakt - sam teraz mam taki leasing/najem długoterminowy w którym prawdopodobnie w ogóle nie będzie mi się opłacać wykupywanie auta.
Nie jest to samo, bo jest jeszcze inflacja - rata 2000zł na początku leasingu ma inną (większą) wartość niż 2000zł na końcu leasingu ;)
Nie no, jeśli podpisuję umowę na np. 50 rat po 2000zł (w które są wliczone wszystkie koszty) to daje 100000 i tyle wkładam do skarpety i absolutnie nie ruszam tej kasy, to kwota się zgodzi.
Natomiast oczywiście, że na końcu będę mógł w tej racie kupić mniej bochenków chleba :)
najwieksza zaleta leasing lub glugo-terminowego najmu jest to ze konczy ci sie umowa, oddajesz auto i po sprawie, problem z glowy. Twoim jedynym kosztem jest to ile wydales na uzytkowanie tego auta.
Jakoś tego nie rozumiem kompletnie - przy najmie to rozumiem, ale przy leasingu? Płacę 100k i "oddaje auto" a moim jedynym kosztem jest użytkowanie? Chyba za gupi na to jestem ale nie panimaju
ale nie placisz 100k. placisz jedynie depozyt na poczatku, zazwyczaj 2 miesieczna rata (nie wiem ile wymagaja dokladnie w Polsce teraz). Deklarujesz jak bedzieszz uzywal auta. Oni sobie wyliczaja miesieczna rate i wartosc wykupu. Jesli Ci pasuje to podpisujesz i odjezdzasz autem. Po zakonczeniu umowy oddajesz auto, jesli nie zlamales warunkow umowy to nic wecej nie doplacasz i koniec historii. Oczywiscie jak wspomnial Orzolek, trzeba poptrzec na oprocentowanie.
Z rat miesiecznych ksiegowy ci wyliczy ile ci zostanie w kieszeni.
W dlugo terminowym najmnie jest jeszcze prosciej (choc chyba drozej miesiecznie), bo tam jak sie dobrze zakrecisz to nawet ci ubzepieczenie wlicza i wszelakie serwisy auta. Dodatkowo, mozesz z umowy zrezygnowac w dowolnej dla siebie chwili.
W przypadku używanych nie ma większego znaczenia. Jeden woła wyższą, a drugi niższą cenę za swoje auto.