Dlaczego gracze nie chcą być ŹLI?
Dlaczego nie chcą być źli? Pewnie dlatego, że zła ścieżka w grach najczęściej objawia się tym, że wykonamy mniej zadań i zdobędziemy mniej expa, złota, sprzętu. Po prostu nie opłaca się to finansowo zazwyczaj
W realnym życiu jestem kanalia to przynajmniej w grach mogę sie stać kryształowo dobrym i szlachetnym.Tam jest moje alter ego.
To samo jest z zakończeniami gier/filmów itp. Ludzie którzy prywatnie są chamscy, opryskliwi, wulgarni itd często nie lubią gdy zakończenie nie jest pozytywne. Oczekują happy-endu mimo, że to złe zakończenia, a przynajmniej niejednoznczane są najlepsze.
Bo to nieopłacalne.
Bo możemy sobie tylko utrudnić przez to grę.
Bo twórcy nie postarali się napisać dobrze ścieżkę zła (słabe postacie, dialogi, scenariusz etc.).
Bo twórcy nie postarali się napisać dobrze ścieżkę zła (słabe postacie, dialogi, scenariusz etc.)
To prawda, ale zdarzają się pewne wyjątki. Hitman, Thief, God of War itd.
Bo możemy sobie tylko utrudnić przez to grę.
A w niektórych grach przez to możemy sobie tylko za bardzo ułatwić grę np. BioShock i więcej punkty do rozwoju bohatera, albo nadmiaru pieniędzy w większości RPG.
A po co być na siłę złym? Jeśli sytuacja w grze pasuje do bycia "złym" w danym momencie, to ok - na przykład wykonanie zemsty na kimś za coś, niekoniecznie jest czynem dobrym. Natomiast jeśli mamy sytuację, że na ziemi siedzi żebrak, i mamy 3 możliwości: dać mu coś, olać go, lub zabrać mu pieniądze, to kto by wybrał 3 opcję? Właśnie tak absurdalne jest zazwyczaj bycie "złym" w grach. Na siłę i przeciwko logice.
Zawsze gram złym. Ostatnio w Rimworld. Schwytanych więźniów karmiłem ludzkim mięsem, a następnie zmuszałem do pracy. Niektórzy wysiadają psychicznie więc trzeba ich zastąpić nowymi. Mało uzdolnionym jeńcom po prostu wycinałem organy dopóki nie umrą, i tak z nich żadnego pożytku nie ma, a organy mogą się przydać dla moich najlepszych osadników w razie potrzeby.
W Stellaris niewolnictwo, eksterminacje gatunków, czystki etniczne, nieetyczne modyfikacje genetyczne.
Ale tak to w większości gier bycie złym jest mało ciekawe.
Często nie gram złym, ponieważ nigdy nie czuję z nim dobrze i nie ma w tym sensu, a w niektórych grach takich jak Baldur's Gate też jest mało opłacalny. Zwykle gram dobrym lub neutralnym.
Rzadko gram złym, ale tylko dla ciekawostki. Zdarzają się pewne wyjątki takich jak Thief, God of War i Hitman ze względu na scenariuszy.
Jeśli chodzi o gry rpg to bez możliwości wyboru złej ścieżki, dobra by nie dawała tyle satysfakcji i naturalnie nie było by żadnego wyboru.
A natomiast co z grami strategicznymi? Ile bilionów zostało zniewolonych? Holokaust całych gatunków, więźniów wymordowanych w czasie bitwy? A not tak, to tylko statystyka :P
Jak już to strategie odsłaniają nature człowieka, raczej dokonujemy świadomych zakupów, to też chyba osoby bardziej empatyczne kupią grę gdzie próbujemy ocalić życie dziecka. W ME też ratujemy przecież świat.
W wielu grach wybór pomiędzy byciem dobrym a złym to wybór pomiędzy robieniem dobrych rzeczy a robieniem dobrych rzeczy będąc dupkiem.
Ja grając przeważnie wybieram podobne decyzje jakie podjąłbym w prawdziwym życiu. Przykładowo w Skyrim nie podoba mi się to, że wiele zadań które można wykonać mają tylko jedną ścieżkę - czyli taką którą nie mam ochoty pójść. W poprzednich odsłonach (Morrowind & Oblivion) w większości wypadków podejmując się złego zadania było można wybrać mniejsze zło lub w ogóle odwrócić sytuację i doprowadzić do tzw. sprawiedliwości. Podobnie było w tytule Gothic czy choćby serii Stalker i Deus Ex.
Pomijam oczywiście tytuły typu Hitman czy God of War gdzie z góry mamy narzuconą ścieżkę człowieka niecieszącego się dobrą sławą. Lecz tam gdzie mam wybór zawsze wybieram to lepsze rozwiązanie. Nawet w takim zwyczajnym GTA zawsze robię wszystko, aby nie przejechać zwykłego zjadacza chleba. Natomiast jak wleci mi pod koła, to czuję niesmak bo po prostu nie sprawia mi to radości.