Wiemy, o czym byłaby kontynuacja Prometeusza i Obcego: Przymierza
gdyby się skupili na strachu i obcości obcego w obliczu pustki kosmosu a nie filozofowaniu o egzystencji i pisaniu religii na nowo to może coś by z tego było. Atmosferę zarówno Prometeusz jak i Przymierze miały spoko, miały też te filmy świetne momenty ale jako całość były nie do zniesienia. Ostatecznie okazało się, że to filmy o Fassbenderze i chyba to przekreśliło wizję obcego jako kasowego tytana,
@Dzienciou - w punkt.
Nowy "obcy" to dno i tona mułu.
Prometeusz byłby fajny gdyby to była osobna historia BEZ wepchniętego na siłę aliena. Więcej SF mniej idiotyzmów.
Historia z promoteusza pokazuje, ze obcy byl tworzony na "potrzeby" juz tysiace lat wczesniej. Obcego jako "gatunek" nie stworzyl wylacznie David. Obcy istnial juz tysiace lat wczesniej, co sugeruje sciana statku starozytnych. --->
W takim kontescie, mozemy uwazac, ze nie ma sprzecznosci kanonicznej pomieczy obcym a AvP ;)
1. "Ridley Scott odgrażał się"
Macie tam jakieś emocjonalne problemy ? Ja tam żadnych gróźb nie widzę w jego wypowiedzi.
2. "okazało się mocno rozczarowujące"
Dla kogo ? Piszącego tekst ? Dla mnie "Prometeusz" (szczególnie wersja reżyserska - polecam) to była najlepsza rzecz jaka się mogła stać z tą franczyzą. Nudził mnie stale wątek oczekiwania na igłach kiedy zza węgła pojawi się zmutowana mrówa ociekająca glutem.
Pierwszy Alien ma bardzo dobrą i logiczną fabułę. Wszystko układa się w jedną całość, nawet trochę nielogiczne działania bohaterów w pierwszej połowie filmu. To właśnie jest siła tego filmu, że oglądając go zadajemy sobie pytanie dlaczego tak zrobili, by godzinę później dostać odpowiedź.
Alien był zbudowany w formule tajemnicy, co wyszło rewelacyjnie. Niestety takie konstrukcje mają to do siebie, że ostatecznie mniej lub bardziej się sypią, gdy tajemnica zostaje rozwiązana.
A to był właśnie cel Prometeusza i Przymierza. Dać odpowiedzi na wiele pytań, które odpowiedzi mieć nie powinny.
Wielka szkoda, że nikt nie pokusił się o ekranizacje scenariusza gry Alien vs Predator 2 z 2002 roku. W grze tej wykorzystano wszystko to co czyniło filmowe pierwowzory kultowymi.
Gra nie odpowiadała na pytania o pochodzenie obcych czy predatorów, a po prostu postawiła trzy gatunki na kursie kolizyjnym.
Potencjał na film był ogromny. Trzy kampanie z gry działy się w różnym czasie. Misje obcego zaczynają się od incydentu, przedstawiając cykl życia obcych i postępujący upadek bazy. Marines zaczynają już po zniszczeniu bazy, a wątek Predatora przeplata się z obiema kampaniami.
Film mógłby umiejętnie skakać chronologicznie, zaczynając od kampanii marines i pokazując retrospekcje z historii Obcego, a predator pojawiałby się na drugim planie od czasu do czasu.
W grze to wszystko było pretekstem, by pokazać pikający wykrywacz ruchu w ciemnych korytarza, czy doprowadzić do walki obcego z predatorem. Wszystko w znanych z filmów realiach.
To właśnie było wszystko czego fani obcego i predatora oczekiwali.
Nigdy nie zrozumiałem, po co filmowe AvP musiało umieścić akcję w czasach współczesnych i dorobić do tego taką głupią historyjkę.
Z AvP jak dla mnie sprawa jest prosta:
1. Obowiązkowo daleka przyszłość.
2. 1 max 2 ludzi przypadkowo znajduje się na planecie na której predatory polujo na alienów.
3. Cała fabuła ma być o tym, że ta osoba/y chce się uratować.
4. Minimum dialogów/monologów - maks opowiadania przez pokazywanie.
To wystarczy.