Dear Esther: Landmark Edition | PC
Dla mnie ta gra wydawała się dziwna. Nic ciekawego, same łażenie - myślałem. Zainstalowałem, pograłem 3 minuty i zostawiłem..
Wróciłem do niej po jakimś czasie, bo akurat miałem pół godziny na pogranie w coś..
No i wsiąkłem.. A może iść tędy, a może tędy... o, tu jest jaskinia.. A tam dziwne światełko. Na skale ktoś stoi, chce skoczyć?...
WOOW!! Wsiąkłem tak, że myślałem, że przeszedłem jeden rozdział, a przeszedłem całą grę za jednym posiedzeniem bez minuty przerwy.
Jeśli bym miał co jeść, to chętnie zamieszkałbym na tej wyspie :-)
Na pewno zagram w to jeszcze raz, pokażę członkom rodziny że gry to nie tylko zabijanie. To także ciekawe doświadczenie.
Mocne 8. Niby szkoda, że taka krótka, ale to też plus, bo nie wydłuża nic na siłę.
Tak naprawdę to dostałem to czego się spodziewałem, symulator chodzenia z jakąś tam historią opowiadaną przez narratora. Muzyka ładna, grafika też ok, można sobie pooglądać widoki bo są ładne. Etap w jaskini wygląda momentami po prostu ślicznie. Grę przeszedłem za jednym podejściem ale ciekawy byłem jaki będzie koniec. Jedynie "hipek" którym sterujemy mógłby poruszać się szybciej.
W żadnej grze nie widziałem ładniejszych, klimatyczniejszych jaskiń. Polecam jako krótka odskocznia od tradycyjnych gier.
Gralem w Dear Esther gdy jeszcze bylo modem. Byl to chyba wtedy najlepiej zrealizowany tzw. symulator chodzenia. Pozniej przyszedl czas na wersje z 2012 i opad szczeki, ze takie cudo mozna bylo stworzyc na leciwym juz silniku Source. A teraz edycja Landmark. Fenomenalne doznania audiowizualne.