..Bo mam dosyć ludzi którzy żrą jak świnie!
Byłem ostatnio na Player One. Koło mnie jakiś Janusz z Haliną, którzy wyciągnęli swoje paluszki, chipsy i nie zważając na nikogo zaczęli żreć bo inaczej tego nie można nazwać. Do tego dochodzi też śmieszkowanie jakichś pół inteligentów na poważniejszych filmach.. Rozumiem jeszcze popcorn, ale w kinie dają Tacosy, które po prostu nie da się jeść po cichu!
Idę teraz na horror '' Ciche miejsce '' na którym to filmie przeważa cisza i już się boję co ci ludzie wezmą ze sobą.. prawdopodobnie będzie to moja ostatnia wizyta w kinie..
Nie byłem w kinie od 2012 roku właśnie z powodów o których piszesz. Widzę, że dam sobie radę bez kina przez kolejne parę lat;)
to samo miałem podczas seansu nowego Blade Runnera. Państwo usiedli z jakimiś cuchnącymi zapiekankami i cukierkami w szeleszczących papierkach. Myślałem, że wyjdę z siebie. Na takim filmie!
tak trudno wytrzymać 2,5 godziny bez żarcia?
Pisałem kiedyś na forum co przeżyłem na Blade Runner w kinie.. opowiem raz jeszcze.
Oryginalny BR to mój ulubiony film, więc gdy usłyszałem o BR 2049 byłem mega szczęśliwy. Gdy zbliżała się premiera poczekałem na końcówkę grania seansów w kinie tak aby uniknąć tego największego bydła.. postarałem się wybrać dzień i godzinę w , którym by było najmniej ludzi tak abym mógł w spokoju delektować się filmem i nadszedł ten moment..
Siadam podekscytowany.. reklamy się kończą i koło mnie siada jakiś gość, który walił gorzałą i coś tam mamrotał przez cały film pod nosem.. nade mną jakiś Janusz w połowie filmu zasnął i chrapał tak jak by to było jakieś Rykowisko! Na dole 3 pajaców co gadali zamiast oglądać bo widocznie film był zbyt ambitny aby się skupić a to nie Botox przecież.. Myślałem, że się popłaczę.. gwoździem do trumny było to, że pod koniec filmu ekran zgasł i nastąpiła cisza.. po chwili wszedł ktoś z obsługi i przeprosił za chwilową awarię.. przewijali film i pytali się nas w którym momencie zatrzymać.. wyobrażacie to sobie?
zgadzam sie, totalna patologia. Ostatnio bylismy z Halina w kinie na Player One, ale nie dalo sie filmu w spokoju obejrzec. Jakis pajac obok tak sie filmem podniecil, ze normalnie podskakiwal na siedzeniu. Jakby tego bylo malo to woklanie tez nie potrafil wytrzymac i co chwila wyl z zachwytu jak jakies male niedorozwiniete dziecko. pewnie nastepnym razem ten becwal wezmie do kina jakies tadionowe akcesoria.
A ja uwielbiam chodzic do kina i nie przeszkadza mi to, bo nawet tego nie slychac, bo jest zagluszone dzwiekiem filmu.
Rozumiem aluzję, ale nie do końca rozumiesz. Uwielbiam kino, ale ludzie psują swoim zachowaniem przyjemność z oglądania.
No to masz dwa wyjścia - przyzwyczaić się do innych ludzi, założyć własne kino.
ewentualnie chodzić do kina w godzinach okołopołudniowych gdy sale są w większości opustoszałe.
Robiłem tak ze znajomymi za czasów studenckich gdy mieliśmy duże okienka między zajęciami (bądź na jakieś wyklady nie chciało nam się iść :)
Krupnik zajebisty w każdej formie. Nie znasz się.
A ja się zgadzam z Enigmą. Smrodzenie, chrupanie i ciągłe szeleszczenie w kinie wyjątkowo mnie wkurza i przeszkadza w oglądaniu.
Podobne odczucia ma cała moja rodzina - od najmłodszych do najstarszych.
Wystarczy wybierac nienormalne pory seansow i nie pchac sie blisko premiery, poziom januszy i grazyn spada w postepie geometrycznym.
Tak robię, ale jedynym wyjściem są godziny 11.00, 14.00, ale niestety te lepsze filmy nie grają o takich porach.
Lubię chodzić, ale przez ludzi nienawidzę.. tytuł trochę mylący.
Mnie to bardziej irytują dźwięki wydawane przez młodzież podczas scen miłosnych etc.
Czasem się zastanawiam, czy jakieś małpy uciekły z zoo.
I tak lepiej niż w USA gdzie całym hordami podniecają się każdą sceną.
Ja najwyraźniej mam jakieś szczęście i nie zdarzyło mi się oglądać filmy obok kogoś gadatliwego, kto jadł głośno lub nieprzyjemnie pachniał.
Najgorsze co mnie spotyka, to ludzie, którzy co chwila sprawdzają telefon, albo po prostu cały czas z nim siedzą, kilka rzędów z przodu. To dopiero niszczy klimat, a jest jakby coraz powszechniejsze
matko współczuje, od paru lat chodzę co jakiś czas i nikt sie nie obżera ani nie rechocze głośno.
Ja przestałem chodzić do kina głównie przez ceny biletów. Za 1 bilet mam miesięczny abonament Netflixa. Kino stało się kompletnie nieopłacalne dla mnie. Chodzę może na 3 filmy w roku. W czasach licealnych to w kinie bywałem średnio 3 razy w tygodniu. Bardzo lubię oglądać filmy ale ponad 30 zł za bilet to kiepski żart. Buractwo na sali oczywiście również nie zachęca.
Co prawda ceny biletów mogą się niektórym wydawać wysokie, ale odbiór filmu na wielkim ekranie, którego w domu nie masz i nie będziesz miał oraz potężne nagłośnienie sprawia, że film ogląda się zupełnie inaczej niż w domowym zaciszu. Bez porównania. Dlatego 3 razy w roku, uważam, że można wydać te pieniądze.
Mnie rozwalają ludzie z takim nikim poczuciem humoru. Parę lat temu, w oczekiwaniu na film w kinie, była puszczany m.in. zwiastun któregoś filmu Papryka Wege. Była scena z tym całym Oświecimskim, kiedy gapi się na kaczkę i mówi "kurwa jaki fajny gołąb". Ludzie na sali pękają ze śmiechu, kiedy już przestali, jakiś gość za mną "chrum, chrum, hehehee, kurwa dobre z tym gołębiem".
Cinema City ma całkiem niezły patent na to. Nazywa się to Tanie Środy. Największe bydło chodzi do kina przeważnie w środy. Ogólnie wystarczy omijać ten jeden dzień, polskie filmy i blockbustery typu Szybcy i Wściekli (chyba nawet na filmach Papryka nie zbiera się tyle tego co na szybkich i wściekłych).
Nie rozumiem, dlaczego nikt komu przeszkadza w kinie druga osoba, nie zwróci przeszkadzającemu uwagi na głos? Czego się boicie? Że ktoś was pobije? Niech tylko podniesie łapę, dzwonicie na policję i gościowi od razu odechce się wymachiwać łapkami. Często bywam w kinie, jeśli tylko jest coś, co uważam za możliwe do obejrzenia, bo lubię. Dawno nie spotkała mnie sytuacja, żeby ktoś przeszkadzał. Jeśli ktoś taki wcześniej się trafiał, a trafić się potrafił, to nagłos ja, czy ktoś inny mówił, żeby się zamknął, bo sam tutaj nie jest. Oczywiście w sposób kulturalny, bez żadnych wyzwisk. Taka uwaga na głos i przy całej sali ludzi przeważnie wystarcza, bo gościowi zwyczajnie robi się głupio. Jeśli to nie wystarcza, to się idzie do obsługi sali i zwraca się jej uwagę na delikwenta. Od tego są ci ludzie, a każdy płacący za bilet ma prawo do obejrzenia filmu w "normalnej" atmosferze. Jeśli ktoś tego nie rozumie, to niech spada.
A ja tam po oburzeniu jakim byłem po botoksie patrze teraz z przymrużeniem oka na tych dałnów co się smiali za każdym dupa, cycki, k###a
U mnie żona dostaje za free bilety i najlepszy film to taki kiedy sprzedajemy wejściówki pod kinem, a za zarobioną kasę jedziemy do biedry.
W kinie przeważnie nic ciekawego nie grają, byliśmy ostatni raz na Gwiezdnych Wojnach Przebudzenie Mocy i od tamtej pory nie chodzimy. Pośmialiśmy się z małpy, robocików itd i tyle ciekawych momentów.
Z przyjemnością, kilkanaście lat temu, rozstałem się z kinem z powodów przewijających w postach powyżej ;) Zupełnie tego nie żałuję, biorąc zwłaszcza pod uwagę fakt że dane mi było nadmiernie uczestniczyć w kinowych imprezach - kiedy kina były podstawą t.zw. "życia kulturalnego" ;) Teraz są tylko częścią tego "życia" - i dobrze..
Dodam jeszcze, że w moim mieście ( kino Helios ) na nocnych maratonach dzieją się rzeczy o których się fizjologom nie śniło..
Czy to maraton Gwiezdnych wojen czy to maraton Horroru, nie ma reguły. Istne Zoo!
U was podobnie? Odpowiadając na pytanie o miasto to nie.. to nie Sosnowiec.
U mnie na maratonie Igrzysk Śmierci jeden gość zasnął i chrapał.
Żeby było śmieszniej- usnął między 3. a 4. częścią. To była premiera 4.
Poszedłna maraton z premierą. Usnął przed premierą.
I jeszcze ktoś z obsługi go musiał wywalać, a ten się z nim kłócił, że zapłacił to niech mu da spokój...
Ja chodzę do kina z dupeczkami żeby łapać za "kolanko" a filmy oglądam w domu.
chyba za wurszta
Ja mam o tyle dobrze moge zaliczyc kazda europejska premiere ktora organizuje moja firma. Plusy sa takie ze dodatkowo troche blichtru jest, czerwony dywan na leicester square, znani aktorzy no towarzystwo troche bardziej wyrobione od januszy.
Tylko juz mi sie znudzilo, wole byc wczesniej w domu bo premiery to czwartek, piatek.
Zazwyczaj przedpołudniowe seanse w weekend rozwiązują znakomitą większość wspomnianych problemów, bo przychodzą na nie własnie ci, którzy chcą obejrzeć w spokoju, chociaż czasami i o 9:30 trafi się jakiś chrupiący i siorbiący random.
Moja żona też nie lubi chodzić do kina.
Nie lubi chodzić do kina, bo opierdalam ludzi rozmawiających w trakcie seansu.
Ja zawsze chodze jakies 2-3 tygodnie po premierze, na pierwszy porany seans. Wtedy masz kino praktycznie dla siebie.
Jak pojdziesz w piatek/sobote o 19 to wiadomo ze najwieksze pikniki.
Z kina juz dawno zrobil sie cyrk. Kto przeforsowal pomysl zeby sprzedawac w kinie napoje gazowane i zarcie? Glodny - idz do knajpy - a potem do kina. O ile z sikaniem moze byc problem - o tyle czlowiek powyzej 3 roku zycia jest w stanie wytrzymac 3 godziny ( liczac czas od wyjscia z domu ) bez wpie***alania. Ale oczywiscie kasa musi sie zgadzac...
Inna rzecz ktora wywoluje u mnie dreszcze to reklamy przed seansem. Nie dosc ze bilet kosztuje niemalo - to MUSZE sie naogladac reklam jak w zwyklej TV. Ciekaw jestem kto i kiedy wpadnie na pomysl zeby emitowac reklamy w trakcie filmu - jak w ***** Polsacie czy innym TVN'ie? Bo w sumie czemu by nie?
Inna rzecz ktora wywoluje u mnie dreszcze to reklamy przed seansem. Nie dosc ze bilet kosztuje niemalo - to MUSZE sie naogladac reklam jak w zwyklej TV.
A daj Pan spokój.. 15 minut reklam razem z trailerowymi spoilerami i człowiek się Wk**wia przed seansem zamiast chillout..
Ptfuuu!
Jestem chyba jedną z niewielu osobą na świecie, która lubi oglądać reklamy a szczególnie zwiastuny nowych produkcji. I po każdym zwiastunie z kimkolwiek bym nie był zawsze mówimy do siebie: Musimy na to iść!
a potem oczywiscie przegapiamy ze w ogole cos takiego wchodzi do kin
Ja tez lubie ogladac zwiastuny ale reklam juz nie. Co do obzerania sie w kinie to nie, ze mozna zjesc wczesniej tylko taka moda. W domach ludzie tez lubia cos podjadac cos ogladajac. Ja np. jak gram lubie miec przy tym szklanke wody lub filizanke herbaty i czasem sobie popijac.
Alez do zwiastunow ja nic nie mam. Trailery sa spoko. Ale ordynarne reklamy " pij tylko wode kraniczanka", " uzywaj tylko podpasek z regulowana krawedzia natarcia " czy " laaa laaa laaa, raaaadioooo Bzdeeeeet " doprowadzaja mnie do furii.
Dlatego zakupiłem do domu projektor , zainwestowałem w dobre udzwiękowienie i mam chodzenie do "chlewu" głęboko w D.
niestety projektor w domu to albo ogladanie pozycji 1.5 roku wstecz albo czyste, nieskrepowane piractwo...
Jakoś nigdy nie miewałem wzwodów z powodu możliwości oglądania filmów na premierę - tyle jest filmów do obejrzenia, że poczekanie 1,5 roku na jakiś tytuł nie jest dla mnie problemem. Pomijając już fakt, że i tak wolę sobie w coś pograć, albo serial obejrzeć, więc filmy oglądam stosunkowo rzadko xP
Ja od około roku chodzę do kin studyjnych i tam taki problem praktycznie nie występuje (może mam po prostu szczęście :P).
A kto normalny lubi? Film w kinie to niewiadoma. Trzeba sporo zapłacić, a nie brakuje i takich, którzy muszą zafundować kino kobiecie, a to już w ogóle wyrzucanie pieniędzy w błoto.
a ja lubie, bo czesto ludzie w kinie robia film smieszniejszy a horror znosny (jak nie jest sie jedyna osoba ktora uwaza te pseudohorrory za komedie, to zawsze mozna poczuc sie lepiej wspolnie nabijajac sie z takiego filmu)
Byłem wczoraj na filmie '' Ciche miejsce '' przez 90% filmu jest totalna cisza. O dziwo przyszli ludzie którzy potrafili się zachować i oglądali w ciszy i skupieniu. Oczywiście byli też miłośnicy popcornu, ale przestali chrupać po reklamach. Na tym filmie głupio jest wydać jakikolwiek dźwięk a co dopiero chrupać jak świnka :)
Także miło się oglądało, ale niestety na 10 wizyt w kinie trafi się taka raz albo dwa.
Tak zobaczyłem z ciekawości o co chodzi w tym filmie i stwierdzam, że fabularnie to jest pokroju filmów Uwe. Nie mogą wydawać żadnych dźwięków - czyli nie powinni nawet się ruszać, co oznacza, że długo by nie pożyli. Bez sens i tyle.
Trzeba po prostu wybierać odpowiednie godziny. Ja zazwyczaj chodzilem w piątek na 12-14 i średnio było 5-6 osób, cisza jak makiem zasiał (zazwyczaj chodzilem do Helios magnolia park, rzadziej nowe horyzonty, pasaż grunwaldzki)
Co roku jestem na 6-7 filmach i jeszcze nigdy nie zdarzyło się, żeby było glosno
Ciche miejsce oglądałem, tyłka mi nie urwało, nie było źle, ale w sumie ten film żadnego przesłania soba nie niósł.
Nie wiem skąd takie wysokie oceny
Nie oglądałeś a się wypowiadasz o sensie tego filmu. Brawo Ty!
Obejrzyj to może zrozumiesz, że nie masz racji.
Chodze czesto, a to dlatego, ze mam sporo biletow za darmoszke razem z dziewczyna. Zawsze to fajnie moc zabrac tez kogos znajomego. :) Gdyby nie taka sytuacja to pewnie rowniez bym zrezygnowal z kina albo bardzo mocno ograniczyl takie wypady.. Staloby sie tak glownie z powodu wysokich cen seansow. Moze takie przeliczanie jest niepraktyczne ale kino jest dosyc droga rozrywka jezeli bierzemy pod uwage stosunek ceny do czasu jaki tam spedzimy. Trzy wyjscia w weekend do kina to ok 6h i 150zl (licze ze znienawidzonym przez tak wielu popcornem i cola :D). Problemem nie jest kasa ale gdybym byl zmuszony do wyboru to jednak siegnalbym raz na miesiac np. po jakas porzadna gre, w ktorej wiem ze spedze kilkadziesiat godzin.
Co do jedzenia w kinie... chyba troche dziadzieje bo chcialem z automatu napisac, ze mi to nie przeszkadza ale jednak mam w pamieci kika sytuacji gdzie rzeczywiscie jakis debil jadl czipsy z wielkiej foliowej paczki, ktora szelescila mu przy najmniejszym nawet ruchu. :/ sam lubie wcinac popcorn ale trzymam sie tez podstawowych zasad i m.in. nie grzebie w pudle jak nienormaly w momencie gdy film stara sie zbudowac napiecie.
Mimo wszystko dla mnie zapach popcornu i cala otoczka (łącznie z wadami), ktora za nim podąża to czesc magii kina. Moze nie jest doskonale ale do ogladania filmow w spokoju mam domowe zacisze.
Na szczęście nie mam aż tak przykrych wrażeń z kina, jak niektórzy tutaj.
Ale pamiętam, jak kilka miesięcy temu wybrałem się na Dunkierkę (wyjątkowo sam, w końcu film raczej do obejrzenia w samotności, w ciszy). I co? Siadły za mną dwie... wstaw obraźliwe słowo na kobietę.
JAK można się ŚMIAĆ. Na. Filmie. Wojennym.
I jeszcze mi w krzesło kopały. No myślałem, że wyjdę z siebie. Jedyny plus kina jest chyba taki, że ekran większy, dźwięk mocniej wali po uszach (w przypadku Dunkierki- kwestia kluczowa).
Śmiać się na Dunkierce... powinny być specjalne sale kinowe, gdzie płacisz dwa razy więcej i siadasz w odstępach pół metrowych od siebie.