..Bo mam dosyć ludzi którzy żrą jak świnie!
Byłem ostatnio na Player One. Koło mnie jakiś Janusz z Haliną, którzy wyciągnęli swoje paluszki, chipsy i nie zważając na nikogo zaczęli żreć bo inaczej tego nie można nazwać. Do tego dochodzi też śmieszkowanie jakichś pół inteligentów na poważniejszych filmach.. Rozumiem jeszcze popcorn, ale w kinie dają Tacosy, które po prostu nie da się jeść po cichu!
Idę teraz na horror '' Ciche miejsce '' na którym to filmie przeważa cisza i już się boję co ci ludzie wezmą ze sobą.. prawdopodobnie będzie to moja ostatnia wizyta w kinie..
to samo miałem podczas seansu nowego Blade Runnera. Państwo usiedli z jakimiś cuchnącymi zapiekankami i cukierkami w szeleszczących papierkach. Myślałem, że wyjdę z siebie. Na takim filmie!
tak trudno wytrzymać 2,5 godziny bez żarcia?
Mnie rozwalają ludzie z takim nikim poczuciem humoru. Parę lat temu, w oczekiwaniu na film w kinie, była puszczany m.in. zwiastun któregoś filmu Papryka Wege. Była scena z tym całym Oświecimskim, kiedy gapi się na kaczkę i mówi "kurwa jaki fajny gołąb". Ludzie na sali pękają ze śmiechu, kiedy już przestali, jakiś gość za mną "chrum, chrum, hehehee, kurwa dobre z tym gołębiem".
Nie byłem w kinie od 2012 roku właśnie z powodów o których piszesz. Widzę, że dam sobie radę bez kina przez kolejne parę lat;)
Wystarczy wybierac nienormalne pory seansow i nie pchac sie blisko premiery, poziom januszy i grazyn spada w postepie geometrycznym.
Ja przestałem chodzić do kina głównie przez ceny biletów. Za 1 bilet mam miesięczny abonament Netflixa. Kino stało się kompletnie nieopłacalne dla mnie. Chodzę może na 3 filmy w roku. W czasach licealnych to w kinie bywałem średnio 3 razy w tygodniu. Bardzo lubię oglądać filmy ale ponad 30 zł za bilet to kiepski żart. Buractwo na sali oczywiście również nie zachęca.
Mnie to bardziej irytują dźwięki wydawane przez młodzież podczas scen miłosnych etc.
Czasem się zastanawiam, czy jakieś małpy uciekły z zoo.
Nie rozumiem, dlaczego nikt komu przeszkadza w kinie druga osoba, nie zwróci przeszkadzającemu uwagi na głos? Czego się boicie? Że ktoś was pobije? Niech tylko podniesie łapę, dzwonicie na policję i gościowi od razu odechce się wymachiwać łapkami. Często bywam w kinie, jeśli tylko jest coś, co uważam za możliwe do obejrzenia, bo lubię. Dawno nie spotkała mnie sytuacja, żeby ktoś przeszkadzał. Jeśli ktoś taki wcześniej się trafiał, a trafić się potrafił, to nagłos ja, czy ktoś inny mówił, żeby się zamknął, bo sam tutaj nie jest. Oczywiście w sposób kulturalny, bez żadnych wyzwisk. Taka uwaga na głos i przy całej sali ludzi przeważnie wystarcza, bo gościowi zwyczajnie robi się głupio. Jeśli to nie wystarcza, to się idzie do obsługi sali i zwraca się jej uwagę na delikwenta. Od tego są ci ludzie, a każdy płacący za bilet ma prawo do obejrzenia filmu w "normalnej" atmosferze. Jeśli ktoś tego nie rozumie, to niech spada.
U mnie żona dostaje za free bilety i najlepszy film to taki kiedy sprzedajemy wejściówki pod kinem, a za zarobioną kasę jedziemy do biedry.
W kinie przeważnie nic ciekawego nie grają, byliśmy ostatni raz na Gwiezdnych Wojnach Przebudzenie Mocy i od tamtej pory nie chodzimy. Pośmialiśmy się z małpy, robocików itd i tyle ciekawych momentów.
Z przyjemnością, kilkanaście lat temu, rozstałem się z kinem z powodów przewijających w postach powyżej ;) Zupełnie tego nie żałuję, biorąc zwłaszcza pod uwagę fakt że dane mi było nadmiernie uczestniczyć w kinowych imprezach - kiedy kina były podstawą t.zw. "życia kulturalnego" ;) Teraz są tylko częścią tego "życia" - i dobrze..
Moja żona też nie lubi chodzić do kina.
Nie lubi chodzić do kina, bo opierdalam ludzi rozmawiających w trakcie seansu.
Z kina juz dawno zrobil sie cyrk. Kto przeforsowal pomysl zeby sprzedawac w kinie napoje gazowane i zarcie? Glodny - idz do knajpy - a potem do kina. O ile z sikaniem moze byc problem - o tyle czlowiek powyzej 3 roku zycia jest w stanie wytrzymac 3 godziny ( liczac czas od wyjscia z domu ) bez wpie***alania. Ale oczywiscie kasa musi sie zgadzac...
Inna rzecz ktora wywoluje u mnie dreszcze to reklamy przed seansem. Nie dosc ze bilet kosztuje niemalo - to MUSZE sie naogladac reklam jak w zwyklej TV. Ciekaw jestem kto i kiedy wpadnie na pomysl zeby emitowac reklamy w trakcie filmu - jak w ***** Polsacie czy innym TVN'ie? Bo w sumie czemu by nie?
Dlatego zakupiłem do domu projektor , zainwestowałem w dobre udzwiękowienie i mam chodzenie do "chlewu" głęboko w D.
A ja się zgadzam z Enigmą. Smrodzenie, chrupanie i ciągłe szeleszczenie w kinie wyjątkowo mnie wkurza i przeszkadza w oglądaniu.
Podobne odczucia ma cała moja rodzina - od najmłodszych do najstarszych.
I tak lepiej niż w USA gdzie całym hordami podniecają się każdą sceną.
Ja najwyraźniej mam jakieś szczęście i nie zdarzyło mi się oglądać filmy obok kogoś gadatliwego, kto jadł głośno lub nieprzyjemnie pachniał.
Najgorsze co mnie spotyka, to ludzie, którzy co chwila sprawdzają telefon, albo po prostu cały czas z nim siedzą, kilka rzędów z przodu. To dopiero niszczy klimat, a jest jakby coraz powszechniejsze
matko współczuje, od paru lat chodzę co jakiś czas i nikt sie nie obżera ani nie rechocze głośno.
Cinema City ma całkiem niezły patent na to. Nazywa się to Tanie Środy. Największe bydło chodzi do kina przeważnie w środy. Ogólnie wystarczy omijać ten jeden dzień, polskie filmy i blockbustery typu Szybcy i Wściekli (chyba nawet na filmach Papryka nie zbiera się tyle tego co na szybkich i wściekłych).
A ja tam po oburzeniu jakim byłem po botoksie patrze teraz z przymrużeniem oka na tych dałnów co się smiali za każdym dupa, cycki, k###a
Dodam jeszcze, że w moim mieście ( kino Helios ) na nocnych maratonach dzieją się rzeczy o których się fizjologom nie śniło..
Czy to maraton Gwiezdnych wojen czy to maraton Horroru, nie ma reguły. Istne Zoo!
U was podobnie? Odpowiadając na pytanie o miasto to nie.. to nie Sosnowiec.
Ja chodzę do kina z dupeczkami żeby łapać za "kolanko" a filmy oglądam w domu.
Zazwyczaj przedpołudniowe seanse w weekend rozwiązują znakomitą większość wspomnianych problemów, bo przychodzą na nie własnie ci, którzy chcą obejrzeć w spokoju, chociaż czasami i o 9:30 trafi się jakiś chrupiący i siorbiący random.
Ja zawsze chodze jakies 2-3 tygodnie po premierze, na pierwszy porany seans. Wtedy masz kino praktycznie dla siebie.
Jak pojdziesz w piatek/sobote o 19 to wiadomo ze najwieksze pikniki.
Ja od około roku chodzę do kin studyjnych i tam taki problem praktycznie nie występuje (może mam po prostu szczęście :P).
A kto normalny lubi? Film w kinie to niewiadoma. Trzeba sporo zapłacić, a nie brakuje i takich, którzy muszą zafundować kino kobiecie, a to już w ogóle wyrzucanie pieniędzy w błoto.
a ja lubie, bo czesto ludzie w kinie robia film smieszniejszy a horror znosny (jak nie jest sie jedyna osoba ktora uwaza te pseudohorrory za komedie, to zawsze mozna poczuc sie lepiej wspolnie nabijajac sie z takiego filmu)
Byłem wczoraj na filmie '' Ciche miejsce '' przez 90% filmu jest totalna cisza. O dziwo przyszli ludzie którzy potrafili się zachować i oglądali w ciszy i skupieniu. Oczywiście byli też miłośnicy popcornu, ale przestali chrupać po reklamach. Na tym filmie głupio jest wydać jakikolwiek dźwięk a co dopiero chrupać jak świnka :)
Także miło się oglądało, ale niestety na 10 wizyt w kinie trafi się taka raz albo dwa.
Chodze czesto, a to dlatego, ze mam sporo biletow za darmoszke razem z dziewczyna. Zawsze to fajnie moc zabrac tez kogos znajomego. :) Gdyby nie taka sytuacja to pewnie rowniez bym zrezygnowal z kina albo bardzo mocno ograniczyl takie wypady.. Staloby sie tak glownie z powodu wysokich cen seansow. Moze takie przeliczanie jest niepraktyczne ale kino jest dosyc droga rozrywka jezeli bierzemy pod uwage stosunek ceny do czasu jaki tam spedzimy. Trzy wyjscia w weekend do kina to ok 6h i 150zl (licze ze znienawidzonym przez tak wielu popcornem i cola :D). Problemem nie jest kasa ale gdybym byl zmuszony do wyboru to jednak siegnalbym raz na miesiac np. po jakas porzadna gre, w ktorej wiem ze spedze kilkadziesiat godzin.
Co do jedzenia w kinie... chyba troche dziadzieje bo chcialem z automatu napisac, ze mi to nie przeszkadza ale jednak mam w pamieci kika sytuacji gdzie rzeczywiscie jakis debil jadl czipsy z wielkiej foliowej paczki, ktora szelescila mu przy najmniejszym nawet ruchu. :/ sam lubie wcinac popcorn ale trzymam sie tez podstawowych zasad i m.in. nie grzebie w pudle jak nienormaly w momencie gdy film stara sie zbudowac napiecie.
Mimo wszystko dla mnie zapach popcornu i cala otoczka (łącznie z wadami), ktora za nim podąża to czesc magii kina. Moze nie jest doskonale ale do ogladania filmow w spokoju mam domowe zacisze.
Na szczęście nie mam aż tak przykrych wrażeń z kina, jak niektórzy tutaj.
Ale pamiętam, jak kilka miesięcy temu wybrałem się na Dunkierkę (wyjątkowo sam, w końcu film raczej do obejrzenia w samotności, w ciszy). I co? Siadły za mną dwie... wstaw obraźliwe słowo na kobietę.
JAK można się ŚMIAĆ. Na. Filmie. Wojennym.
I jeszcze mi w krzesło kopały. No myślałem, że wyjdę z siebie. Jedyny plus kina jest chyba taki, że ekran większy, dźwięk mocniej wali po uszach (w przypadku Dunkierki- kwestia kluczowa).
Śmiać się na Dunkierce... powinny być specjalne sale kinowe, gdzie płacisz dwa razy więcej i siadasz w odstępach pół metrowych od siebie.
A ja uwielbiam chodzic do kina i nie przeszkadza mi to, bo nawet tego nie slychac, bo jest zagluszone dzwiekiem filmu.
Ja mam o tyle dobrze moge zaliczyc kazda europejska premiere ktora organizuje moja firma. Plusy sa takie ze dodatkowo troche blichtru jest, czerwony dywan na leicester square, znani aktorzy no towarzystwo troche bardziej wyrobione od januszy.
Tylko juz mi sie znudzilo, wole byc wczesniej w domu bo premiery to czwartek, piatek.
zgadzam sie, totalna patologia. Ostatnio bylismy z Halina w kinie na Player One, ale nie dalo sie filmu w spokoju obejrzec. Jakis pajac obok tak sie filmem podniecil, ze normalnie podskakiwal na siedzeniu. Jakby tego bylo malo to woklanie tez nie potrafil wytrzymac i co chwila wyl z zachwytu jak jakies male niedorozwiniete dziecko. pewnie nastepnym razem ten becwal wezmie do kina jakies tadionowe akcesoria.