Wszystko ponad standardowe 40h w tygodniu to dużo, a jeden dzień wolny to skandal i robienie z siebie przysłowiowego murzyna.
Ja pracuje cały tydzień z jednym dniem wolnym w tygodniu..
Od 9.00 do 16.00,17.00
To dużo?
Ja pracuję cały czas, rano otwieram oczy i już jestem w pracy :D Takie uroki pracy zdalnej... Raczej nie pracuję na godziny ale na wykonanie pewnych zadań na które mam 180 godzin miesięcznie, wychodzi jakieś 6 godzin dziennie realnego czasu pracy (chociaż mam pracować wiecej). No i sam sobie wybieram porę, czy to mam wenę rano, czy wieczorem. Ważne bym w jakiś godzinach był przy kompie i wykonywał pracę na czas.
Kiedyś zdarzało się po dwanaście godzin, plus osiem w sobotę. Łącznie sześćdziesiąt osiem w tygodniu. Obecnie klasycznie czterdzieści godzin przez pięć dni :)
zaraz przyjdzie Alex i powie, że wszystko powyżej 5h tygodniowo to robienie z siebie niewolnika i po co żyć jak się tyle życia marnuje na pracę :D
40h tygodniowo lub więcej.
Tak w ogóle z ciekawości do tych , co spędzają w pracy 60h i powyżej na tydzień - macie ochotę i energię na robienie innych rzeczy po takim tygodniu? Jakieś inne zajęcia, praca w ogrodzie, jakiś sport dla relaksu, spacery z dziećmi czy jakiekolwiek inne produktywne zajęcia? Ale tak szczerze?
Dużo to 60h tygodniowo. Ja pracuje standardowe 40h tygodniowo.
Ja mam wolny zawód, czyli jestem w pracy, z różną intensywnością, około 17 godzin dziennie przez 7 dni w tygodniu.
Ma to oczywiście swoje wady i zalety.
bywały takie czasy, że do roboty szło się na 15:00, a kończyło się o 2:00-4:30. Albo zaczynało o 7:00 i kończyło o 21:00... Dni wolne? Owszem, zdarzał się może jeden na cztery miesiące. : )
teraz czas pracy wyznaczam sobie sam (co nie znaczy, że jest różowo, bo terminów należy dotrzymywać, ale zawsze lepiej pracować przy biurku i z kawą niż szorować kible).
Pracuję z domu i jak mam coś do zrobienia, to robię, jak nie mam, to nie robię. "Ustawowo" jest to 8h + 1h przerwy, natomiast liczy się to, czy robota jest zrobiona, a nie czy się dupogodziny przed komputerem wysiaduje. Dni z nadgodzinami w ciągu ostatnich 4 lat mogę policzyć na palcach jednej ręki.
Około 35-45 godzin tygodniowo. Zależy jak układają się trasy i jaka jest sytuacja na drodze.
Ciężko policzyć, robię na swoim i różnie wychodzi. Bywają tygodnie, a nawet miesiące bez dnia wolnego i po min. 10 h dziennie, a zdarza się też, że dwa-trzy dni nie robię nic. Pracę mam taką, że teraz maszyny robią na mnie, a ja piszę na forum. Nie mniej wszystko cały czas pracuje i dzisiaj pewnie do 22 będzie, a ja muszę tego doglądać.
Od czterech do ośmiu godzin. Pracuję od szóstej rano.
Soboty trzy godzinki i do domu :)
Ja pracuję po 8h dziennie 7-15, spoko bo jedna zmiana :P Czasami jak jest więcej roboty to zostaje się godzinkę dłużej.
7h dziennie, przez 4 dni w tygodniu, od 7 do 14.
Od poniedziałku do piątku po 8 godzin lub od wtorku do soboty też 8 godzin. Praca od 6 do 14 albo od 10 do 18.
46h tygodniowo i codziennie w środku 1h bezużytecznej przerwy. Od czasu do czasu jeszcze sobota kilka godzin.
40 h tygodniowo, czasami 1h nadgodziny bądź 2, ale rzadko. Cały etat.
Po-Cz 8:30 - 17
Pn 8:30 - 16:30
Raz na 3 tygodnie tygodniowy dyżur pod telefonem.
Czasem jak mi się nudzi - jakieś nadgodziny
5 dni w tygodniu. Czasem 7h dziennie, a czasem 10h.
20h tygodniowo z możliwością 40h ale nie chce.
spedzam w pracy 8h dziennie przez 5 dni w tygodniu, ile z tego czasu pracuje to juz inna kwestia :)
8h + 30min przerwy niewliczonej w czas pracy :)
poniedziałek - piątek
W teorii 8-16 od pon do pt, ale w praktyce jest to niestety inaczej. Weekendy w 99% wolne, ale chyba nie mam miesiąc gdzie nie mam minimum 15 nadgodzin (do maks 40). A płacą z takim opóźnieniem nadgodziny, że już nie pamiętam dlaczego wtedy robiłem te nadgodziny. Taka praca, w której raczej nie jest możliwe sztywne 8h w tych samych godzinach. Chyba że za biurkiem i tylko klepanie papierków, a nie latanie po produkcji.
50h tygodniowo, dziennie od 7 do 17. Jak praca się rozkręca czyli okres wiosenno - letni to jeszcze dochodzą średnio dwie soboty w miesiącu.
Mogę być w godzinach 7 - 9:30 i od czasu przyjścia zrobić 8h. Jest dosyć elastycznie, bo jednego dnia mogę zrobić 6.5h a następnego 9.5h. Taka drobna zaleta branży IT.
24h, dwa razy w tygodniu.
24h pracy - 48 wolne. Świątki, piątki i niedziele, jak wypadnie zmiana. Miesięcznie 240 h. Tak jak wszędzie, są plusy i minusy, ale chyba więcej to zalet.
Ja pracuję w miesiacu 14 dni po 12h. Z czego 7 dniowek i 7 nocek. W nocy odpoczywam a na dniowce cos tam tam się dzieje. Ogolnie baardzo podoba mi sie ten system
Z reguły 40h od poniedziałku do piątku, choć teraz drugi tydzień robię nadgodziny, tygodniowo wychodzi 50-56h.
40h, czyli jednak sie ma w chooy czasu na dalsze rozwijanie kwalifikacji. tylko kwestia taka, ze sie wroci, to juz sie nie chce nic robic, wolaloby sie przeznaczyc czas na chillout. :)
Ja pracuję w turnusie. Dzień, noc, wolne wolne. Wiadomo czasami się to trochę poprzesuwa. W pracy spędzam nie więcej jak 14 dni w miesiącu ( robię po 12h) także mam sporo wolnego czasu dla siebie ;)
Wcale, mam od tego ludzi aby na mnie pracowali.