Wyrażenie ktoś nie ma zielonego pojęcia o czymś (albo bladego pojęcia, albo najmniejszego pojęcia) znaczy tyle, że ten ktoś nic o danej sprawie nie wie. Ażeby zrozumieć sens tego wyrażenia, należy odwołać się do symboliki kolorów: kolor zielony kojarzy się z młodą roślinnością, z owocami, które nie osiągnęły dojrzałości, staje się więc synonimem przymiotnika niedojrzały, a w odniesieniu do ludzi – niedorosły (w konsekwencji niewiele wiedzący lub nic niewiedzący, por. obraźliwe określenie zielony szczawik o kimś bardzo młodym i głupim czy zielone lata w Odzie do młodości A. Mickiewicza).
Krystyna Długosz-Kurczabowa, Uniwersytet Warszawski
W sumie w porządku, ale dużo osób mówi też "nie mam fioletowego pojęcia", i co wtedy?
Tym się różni, że jedno jest poprawnym użyciem zwrotu frazeologicznego a drugie nie. Jedni wiedzą co mówią a inni są niedouczonymi ćwokami.
Jest jeszcze zwrot: Nie mam bladego pojecia.
Nie wiem z czym to sie je. :D
Czyli co, chcesz powiedzieć, że znasz ludzi, którzy na poważnie są w stanie powiedzieć "nie mam fioletowego pojęcia"?
Albo nas wkręcasz, albo ciebie ktoś wkręca, haha.
Teoretycznie możnaby starać się to jakoś tłumaczyć (choć ja osobiście pierwszy raz się spotykam z takim określeniem) - jako, że barwa fioletowa jest barwą progową (o najmniejszej długości fali) którą człowiek widzi gołym okiem ... więc "fioletowe pojęcie" = "nikłe pojęcie"?