Hej!
Zachowujecie ducha tradycji świat i będziecie mieć te 12 potraw w Wieczór Wigilijny? I w tym tradycyjny karp?
U mnie zazwyczaj wychodzi tak, że potraw jest max do 8 a w karpia nikt nie chce się bawić, więc kupuje się łososia :) i zero alkoholu w ten magiczny wieczór.
Chodzi mi o potrawy a nie o przyprawy i ciasta.
niektórzy liczą też chleb/herbatę jako potrawę, więc pewnie będziesz miał w tym wątku ancymonów co walną nawet 15 w odpowiedzi :)
Inna sprawa czy karp i inne odmiany smażonej ryby liczysz jako jedną potrawę czy kilka, bo jeśli osobno to u teścia będą 3-4 smażone ryby z obowiązkowym karpiem na czele :) +tradycyjna zupa śledziowa, kluski z makiem, groch z kapustą, śledź w oleju i inne rzeczy, których nie jestem w stanie wymienić, bo menu nie dostałem :P
Chodzi mi generalnie o potrawy, np. zupa grzybowa czy uszka z barszczem czerwonym.
Kilka ryb na stole? To zależy jak są serwowane, bo usmarzone w ten sam sposób co karp to raczej jedno danie, ale juz ryba smażone a ryba po grecku to już dwa dania. O to mi chodzi.
Mieszkając w Polsce u rodziny nie było nigdy 12, więc teraz tym bardziej. Chociaż jak sąsiedzi przyjdą to może koło 10 się zakręci. Potem jakaś flaszeczka.
Raczej u nas nikt na to nigdy nie patrzył. Na karpia w sumie tez. Na szczęście.
Nie lubię ryb.
U mnie będą może trzy albo cztery dania i to w zupełności wystarczy dla czterech osób na te 2-3 dni.
Mi karp ogólnie smakuje. Ale to jego przygotowanie i te ości? Dziękuję...
To Wigilia. Czas przy którym chce się skupić na rodzinie i próbować inne potrawy a nie skupiać się na wydlubywaniu ości z karpia. :)
rozumiem, czyli generalnie nie byłeś dzieckiem, które na święta dostawało klocki Lego, bo ich układanie Cie przerastało? :)
Trochę podrosłeś to teraz wyciąganie ości z ryby jest niczym rozbrajanie bomby :P
Mnie jako dzieciaka nie interesowały gaworzenia dorosłych tylko właśnie cieszyłem się z prezentów. Teraz jako dorosły mam inne odczucia ale np. moja żona uwielbia wydlubywać ości z ryb a ja tego nie cierpię ani za dzieciaka ani dziś. Tak jak i ta mięsna galaretka z octem. Nie lubię tego do dziś...
Mnie z potraw wigilijnych od zawsze interesują jedynie karp i barszcz z uszkami. Więcej mi nie trzeba.
U mnie nikt nigdy nie bawił się w liczenie. Na oko jest zawsze coś koło 8 ale ja i tak jem tylko 3.
Hm, pomyslmy....
1. Kapusta z grochem - mniam
2. Karp smażony - zjem ale bez szału, ryba jak ryba. wole dorsza albo rekina
3. Karp w galarecie - nie jest zawsze i u nie każdej "części" rodziny - ja kompletnie nie trawię.
4. Pierożki z kapustą i grzybami - uwielbiam
5. Śledzie - rybę lubię tylko smażoną więc tego też nie jem.
To tyle. Nie wiem czy doliczać ciasta (raczej tylko makowiec i czasem jest sernik) albo kompot z suszonych śliwek. BARDZO rzadko jest kutia. Dobre to ale słodkie w cholerę.
Swoją drogą i tak czekam na bigos w pierwszy dzień świąt.
Co do ciast to uwielbiam tiramisu, jabłecznik i sernik. Reszta ciast może dla mnie nie istnieć.
PS: Ciasta to nie potrawy wigilijne.
Wiesz, moje ulubione ciasta to jabłecznik i karpatka, ale ich na święta nie robi nikt z rodzinki :)
U mnie mama karpatkę piekła co roku, ale pewnego roku zrezygnowała z tego. Bo nikt tego nie chciał jeść tylko sama to uwielbiała.
Jeszcze uwielbiam ptasie mleczko i kruszynkę :) Nie cierpię makowców.
Nigdy nie mieliśmy 12 potraw i w tym roku też nie będzie. Karpika też nie bo nikt nie lubi ;) Te ości i dłubanie, wyciąganie co chwilę wszystkich wkurza ;) ogólnie to więcej niż pierogi i uszka z barszczem to mi nie potrzeba :D
U mnie co roku są te same pyszne potrawy:
- barszcz z uszkami
- zupa grzybowa
- kapusta z grochem
- pierogi z suszonymi śliwkami
- rybki, różnie czasem zwykłe z ziemniakami, czasem mama coś pofantazjuje i jakiegoś łososia zapiecze albo rybę po grecku przyrządzi
- ciasto
Kiedyś było 12, ale spotykało się ponad 30 osób. Teraz najbliższa rodzina tylko, pełno małych dzieci, schorowani rodzice, więc nikt nie ma czasu na sporządzanie tylu potraw.
Gaming-Man - masz u mnie plusa za podejście do świąt i tematy świąteczne ;)
Dziekuje
Taka ciekawostka z encyklopedii staropolskiej:
Wilia, wigilia, doba przed świętem (oktawa zaś tydzień po nim). Najznaczniejsze wilie czuwaniem w noc a postem w dzień odprawiane były przed Bożym Narodzeniem, Rezurekcją i jako Sobótka (wilia przed świętym Janem Chrzcicielem). Na wilię (przed Godami) zasiadano do stołu, gdy się gwiazdy pokazały, poszcząc cały dzień; potrawy były obrzędowe, należała do nich i kucja, kutia, z ziarnami zboża, makiem i miodem, ryby, wieprzak, kluski; 7 dań było na willi chłopskiej, 9 na szlacheckiej, 11 na pańskiej; z każdego należało choć kosztować, żeby w ciągu roku nie pozbawić się równej liczby przyjemności; jadano na sianie pod obrazem, a snopy zboża stały po kątach izby; z nich kręcono powrósła na drzewa owocowe (dla obfitości zbioru);
W młodości miewałem, teraz już się nikomu nie chce tyle jeść i robić xP Chociaż też zależy co kto ma za potrawę - jeśli liczyć ciasta jako "potrawę" to i teraz się zbierze xP