ostatnio, w ciągu ostatniego tygodnia, dysk twardy wolno wczytywał dane i ogólnie rzecz biorąc wolno działał. Analiza za pomocą HD tune - pokazało następujące wyniki - w czasie znacznego spadku na drugiej grafice uruchomiłem Twierdzę Krzyżowiec. Czyściłem CCleanerem i dokonałem defragmentacji Defraggler-em. Musiałem jednak przerwać defragmentację i wyłączyć komputer. Następnie system nie widział dysku, widoczny był tylko C z zainstalowanym systemem operacyjnym, po nieudanych zabawach w przywracanie systemu (brak zapisów) i zmiany w rejestrze, po kolejnym włączeniu komputera dysk się pokazał, uradowany zacząłem robić format - a następnie znów zniknął, pokazywało się wtedy to okno (Screen po lewo).
Zasilacz to ocz600sxs 600W a Dysk twardy to ST1000DM003-9YN162
Z góry dziękuje za pomoc
dawidwsmole
Po czym wnioskujesz, że poleca dysk SSD skoro są tam wszystkie rodzaje dysków? SSD mniej awaryjne? Proszę Cię, to taka sama loteria jak w przypadku HDD. Nigdy nie można być pewnym w dzisiejszych czasach żadnego dysku, to nie są te dyski co kiedyś. W jednym moim starym komputerze z którego nadal korzysta wujek głównie do prac tekstowych. Stary sprzęt jak nie wiem, bo internetu na nim swobodnie się już nie obejrzy, jest tam WD 3,2GB który sam już nie wiem ile ma, ale 20 lat na pewno. Nigdy żadnej awarii, chodzi po dziś dzień, a komputer dziennie pracuje około 8 godzin i nic się nie zapowiada by miał paść. Oczywiście wujek ma kopię zapasową na zewnętrznym dysku, bo jest świadomy że coś może pójść nie tak w starym leciwym sprzęcie. Lecz się śmiejemy, że prędzej mu ten na USB siądzie :D
Tak tylko w ramach ciekawostki. Mam w kompie taniego Hitachi HDD, który służy tylko i wyłącznie jako podręczny magazyn na dane. W pewnym momencie transfery zaczęły mi szaleć, w trakcie kopiowania spadać do kilkunastu kilobajtów na sekundę, a skanowanie HDTune ujawniło milion problemów i ogólnie jedna wielka bryndza.
Pogodziłem się z jego śmiercią, pół dnia przekopiowywałem dane, które ledwo kapały, niczym siuśki u dziadka z prostatą wielkości bułgarskiego melona, a na koniec się okazało, że to wcale nie dysk, a cholerny kabelek SATA był tu winny. Jakoś nigdy wcześniej nie przyszło mi do głowy, że taka duperela może się zepsuć. :)
Dlaczego dysk miałby być do wymiany skoro nie ma badsektorów?
(Ilość relokowanych sektorów. Kiedy dysk napotyka błąd odczytu/zapisu/weryfikacji, oznacza ten sektor jako relokowany i przenosi dane do specjalnego zarezerwowanego obszaru (obszaru rezerwowego). Proces ten jest również określany mianem remapowania a relokowane sektory określa się remapami. To właśnie dlatego, na nowoczesnych dyskach, nie widzimy "bad bloków" podczas testów powierzchni ) Może to jest jakaś odpowiedź.
Odpalę remapowanie z MHDD. sprawdzę też kabelek SATA - znajdę jakiś inny. Dysk ma już 4 lata. Zgodnie z objaśnieniem na elektrodzie mam jakieś problemy z zasilaniem(?). http://www.elektroda.pl/rtvforum/topic1467175.html Dziękuję wam wszystkim za odpowiedzi.
Ale ty masz pełno badsektorów, tylko jak na razie zostają zastępowane przez realokowane.
Problem w tym, że ilość realokowanych sektorów wzrasta i kiedy się skończą, to wtedy zobaczysz badsektory i stracisz dane.
Trzeba zrobić jak najszybciej backup danych na nowy dysk a ten reklamować lub po prostu o nim zapomnieć!
Upewnij się, że jest w trybie DMA - Menedżer urządzeń, Kontrolery Ide/Ata, na tych wszystkich opcjach po kolei - Właściwości, Ustawienia zaawansowane, Bieżący tryb transferu.
Zgred 178 WREDNY
Ale ty masz pełno badsektorów, tylko jak na razie zostają zastępowane przez realokowane.
O kurczę...