Wyłączam. Pół godziny bez neta / tv / konsoli mnie nie zbawi, a z doświadczenia wiem, że burza potrafi czasem narozrabiać. Wymieniałem już całego kompa, kilka podzespołów, drukarkę, tuner satelitarny i, sto lat temu, magnetowid. Kropkę nad i postawił eksplodujący telefon stacjonarny (jeszcze za czasów Telekomunikacji Polskiej, modemów i numeru 0202122). Dosłownie rozsadziło go w drobny mak. Mieszkam na wsi więc raczej tych nowoczesnych zabezpieczeń, które zapewne są w miejskich blokach, nie posiadam. Dodatkowo, jestem ubezpieczony od skutków wyładowań atmosferycznych. Oczywiście, większość sprzętu jest podłączona do dobrych i markowych listw. Ale, mimo wszystko, wolę dmuchać na zimne.
Kiedyś byłem świadkiem jak podczas burzy wujkowi spalił się komputer i od tamtego czasu zawsze swój wyłączam gdy takowa nadchodzi - zawsze warto dmuchać na zimne :P
Nie tylko wyłączam ale też wyciągam kabel z gniazdka.
Nie wyłączałem do czasu, w którym za jednym zamachem spaliło mi płytę główną, grafikę i monitor. Od tamtej pory wyciągam wtyczkę listwy z gniazdka.
Własnie idzie burza, grzmi w oddali.
Zastanawiam się czy listwa antyprzepięciowa i dobry zasilacz w komputerze uchroni mnie przed ewentualną strata czy uszkodzeniem sprzętu, czy lepiej wyciągnąć kabel z gniazda na czas burzy.
Jestem ciekawy jaki macie do tego stosunek, wyłączacie sprzęt elektroniczny gdy nad domem hula burza? :)
Pamiętam jak za małolata w blok uderzył piorun, oprócz potężnego huku nic się nie stało, ale jak się później okazało sąsiadom spaliła się lodówka, telewizor i inne sprzęty.
Tak. Wyłączam. Z jednej strony pretekst, by odsapnąć od kompa i pogapić się na błyskawice, z drugiej - akurat rok mija jak walnęło w drzewo w naszym ogrodzie. Nikogo nie było w domu, by poodłączać sprzęt zawczasu, więc sfajczyło router neostrady i wypaliło piękną dziurę w zasilaczu (gdyby się zapaliło, chałupa poszłaby z dymem). Podobnie na całym osiedlu (więc nie musi walnąć akurat u Ciebie, może przywędrować po kablu, w który pieprznęło gdzieś dalej). Komp ocalał, bo szło chyba po osobnym kablu tepsy, co pod drzewem biegnie.
Nie znam się, ale myślę, że przy takim strumieniu elektronów żadna listwa nie pomoże.
Burze kosztowały mnie naprawy dwa razy komputera, raz monitora i dwa razy routera, więc jeśli jestem w domu, to zawsze podczas burzy wszystko jest wyłączane.
Żadna listwa "przeciwprzepięciowa" nie jest w stanie uchronić urządzeń przed uderzeniem pioruna, trzeba być chyba wyjątkowo naiwnym durniem aby tak sądzić.
Przypominam że wyładowanie elektryczne jest w przybliżeniu około tysiąc razy silniejsze od przepływu prądu w domowej sieci energetycznej. Wnioski nasuwają się same.
Aktualnie nie, chociaż jakby naprawdę była mocna burza, to bym to zrobił.
Kiedyś spaliło mi komputer i telewizor też ucierpiał.
Jak porządnie się burzy to owszem, wyłączam, zapobiegawczo. Ponadto wyjmuję kabel od internetu bo zdarzył mi się wypadek w postaci spalonej karty sieciowej i modemu właśnie przez takie atrakcje
Nie, ale rozłączam internet. To najlepsza ścieżka burzowa do uszkodzenia pc, a nie gniazdko prądu.
Nigdy nie wyłączam.
Nie.
Nie wyłączam. Moim zdaniem bez sensu, niby podobno jakieś tam ryzyko jest, ale jakie? 1/250000 ?
U mnie też właśnie burza jest. Komputer wyłączam dla świętego spokoju, mimo, iż mam listwę. Kiedyś wyciągałem kabel z gniazdka, ale jak listwa wyłączona to w razie czego to ona powinna oberwać, chociaż nigdy nic nie wiadomo. Zresztą i tak najczęściej zabierają prąd i później migają w nieskończoność chociaż już dawno burza mija. Więc bardziej prawdopodobne jest, że coś się uszkodzi podczas tego migania światłem niż od uderzenia pioruna.
mi osobiście spalił się zasilacz i uszkodził na płycie głównej kartę sieciową w czasie burzy (gdzie walnęło na sieci) ale to było w czasach kiedy o dobrych listwach przeciwprzepięciowych z bezpiecznikami nie mówiąc już o zasilaczach przeciwprzepięciowych się tylko słyszało
ale od tamtej pory wole wyłączać i mieć święty spokój niż później żałować spalony sprzęt (choć teraz jest to bardzo mało prawdopodobne)
Zawsze wyłączam. Uroki mniejszych miejscowości, nawet jeżeli nie trafi wprost w dom, to i tak prąd zawsze głupieje i wszystko miga.
Swego czasu straciłem cały sprzęt jaki był włączony, wolę wyłączyć teraz. Poza tym chwila bez tego wszystkiego też dobrze robi, czas na odpoczynek.
Nie - kupiłem zasilacz UPS i nie mam ciśnień - chroni przed zmianami napięcia i pozwala na dalszą pracę w przypadku braku prądu.
Wyłączam. Profilaktycznie. Kiedyś miałem modem z neostrady, komputer był wyłączony, tak samo modem. Był jedynie wpięty do gniazdka DSL. Mimo to, burza uderzyła w gniazdko od internetu, przepaliła je, a po kablu spaliła również modem. Także nauczony - wyłączam. Nic się nie stanie przez ten czas, a można zaoszczędzić sobie mnóstwo kasy.
Nigdy nie wyłączam.
Nigdy nie wyłączam, chociaż w sumie chyba powinienem bo mój dom nie ma nawet instalacji odgromowej. A listwa z bezpiecznikiem z tego co wiem to w przypadku uderzenia pioruna i tak nic nie daje.
Profilaktycznie wyłączam listwę do której mam podłączonego lapka, drukarkę i konsolę. Jeszcze nigdy nie przytrafiła mi się niemiła sytuacja związana z uszkodzeniem czegoś w trakcie burzy... ale kto wie.
Nie należy też popadać w paranoję. Wyłączanie komputera, TV, lodówki, a nawet światła, gdy burza pomrukuje 30km od miejsca zamieszkania (i w dodatku mieszka się w mieście w bloku) też jest nie na miejscu.
Zawsze jest okazja by odpocząć od internetu i komputera i elektroniki.
lubie zycie na krawedzi
Małe ostrzeżenie, to nie tylko jest kwestia prądu. Ja dwa razy straciłem 2xtelefon stacjonarny i dwa routery z neostrady. Poszło linią telefoniczną. Ostatnio w zeszłym miesiącu.
Mieszkam sobie na poddaszu i jak grzmot zatrzęsie chałupą to nie ma żadnej przyjemności korzystania z kompa. Jak łagodna burza to zwykle korzystam i nie wyłączam.
Płaciłem ostatnio 8 dych za naprawę telewizora walniętego piorunem, więc tak - zawsze wyjmuję wtyczkę z gniazdka podczas burzy. Jak ktoś wyżej wspominał - parę minut mnie nie zbawi.
W mieście nie ma takiej potrzeby. A jeśli ktoś się obawia mimo wszystko, to polecam zakupić zasilacz ups, który będzie chronić napięcie ze źródeł prądu do którego aa podłączone wszystkie urządzenia elektroniczne.
nigdy nie wyłaczam, kojarzy mi sie tylko to jak kiedys na wsi u cioci prosili by wylaczac wszystko ale to bylo dobre 15 lat temu
Właśnie wywaliło u mnie prąd w całym bloku po uderzeniu pioruna. Komp był włączony, trzymam kciuki że powróci w takim samym stanie :)
Pytanie może powinno brzmieć czy ten komputer bądź listwę wyłączać całkiem z gniazdka podczas burzy. Jeśli trafi piorun i spali sprzęt to chyba jest obojętne czy jest włączony czy wyłączony...
Nie, bo Chuck Norris też tego nie robi.
Prawie nigdy nie wyłączam, ale teraz własnie jest u mnie TAKA burza, że aż przeszedłem z kompem na baterię i wyłaczyłem telewizor.
Niby zyjemy w czasach z nieograniczonym dostępem do wiedzy, a tyle tu pierdol o "boskiej" mocy listewek i upsow.
Kable trzeba wyjmować na większą odległość niż 3cm i kiedy wychodzi się z domu.
Czy samo wylaczenia wystarczy czy trzeba fatycznie odlaczyc kabel?
Jak tu niektorzy pisza za piorun poszedl po kably ze az mu dziure wypalilo na wylot i rozsadzilo telefon to chyba samo nacisniecie start i zamkni w windowsie nie pomoze.
Kiedyś bywało z tym różnie. Teraz zawsze wyłączam odkąd uderzyło w ścianę pobliskiego bloku. Popaliło wielu ludziom kompy więc nie chce ryzykować.
Dawno temu z opowiadań też słyszałem, że w róg mojego domu walnęło i lodówka padła i z tego powodu raczej w rodzinie mamy zwyczaj wyłączania wszystkiego.
Ponadto wyjmuję kabel od internetu bo zdarzył mi się wypadek w postaci spalonej karty sieciowej i modemu właśnie przez takie atrakcje
Ja tak samo. Mi się to nie zdarzyło ale w owym bloku koło mnie o, którym pisałem wyżej było wiele przypadków, że właśnie modem spalony i przeszło dalej i najczęściej na zasilacze i płyty główne
Ja zazwyczaj wyłączam. Pomimo że posiadam różne zabezpieczenia to lepiej dmuchać na zimne. W ub. roku mojemu znajomemu podczas burzy usmażył się router. Był ubezpieczony więc ubezpieczyciel wypłacił mu odszkodowanie, ale fakt faktem wyładowania atmosferyczne potrafią być groźne.
Zazwyczaj wyłączam, chociaż mieszkam w bloku. Wolę dmuchać na zimne a odrobina spokoju od tego jest wskazana.
Nigdy nie wyłączam, żeby to przyniosło efekt to trzeba by podpinać wszystko z prądu i odsunać od gniazdek - kiedyś u mojej rodziny na wsi po uderzeniu pioruna spaliło całą instalacje i wszystko co leżało blisko kontaktów :) Poza tym mieszkam w dużym mieście i są tu setki wyższych konstrukcji w które prędzej coś uderzy.
Jeśli gniazdo i komputer nie są w odpowiednim miejscu, to przy takim napięciu jakie towarzyszy piorunom, nawet odłączenie wtyczki nic nie da. Przebicie będzie za duże i dupa.
W 99% nie, mieszkam w mieście, tutaj są kilkustopniowe zabezpieczenia w budynkach i podziemne "linie kablowe".
Czasem tylko jak jest bardzo silna burza coś mi odbija pod wpływem cyklicznego natrafiania na wątki pechowców z Pcimia Dolnego takie jak ten - ale wtedy przede wszystkim odpinam skrętkę od internetu.
Ja tam jeszcze stawiam figurkę matkiboskiej w oknie, co by nas nie spaliło.
Luudzie, bez przesady. Jeśli faktycznie mieszka się w jakimś domku jednorodzinnym, to czasem bywa, że coś się sfajczy. Ale w środku miasta, w bloku okręconym piorunochronami?
Jeśli jest porządna burza to lepiej wyłączyć. Ja mam listwę zabezpieczającą, ale lepiej nie ryzykować, bo może to sporo kosztować (jeśli ktoś ma sprzęt ( np Ja :)) za kilkanaście tysięcy złotych) :)