Gdy kolejne moje stare płytki z filmami odchodzą do Krainy Wiecznej Niepamięci zastanawiam się, na ile myśli się o kwestii utrwalania danych. Mowa o tzw. zachowaniu dziedzictwa w perspektywie pokoleń i stuleci. Pewnie wcale się nie myśli, bo kogo to obchodzi.
Kiedyś ryto w i mazano po skale, potem - również na pergaminie, wreszcie papierze. I fragmenty treści na tych nośnikach dotrwały do naszych czasów przez wieki i milenia. No i winyl. A teraz? Same internety to prawdziwy niuk informacyjny. Prawdopodobnie więcej tego, niż cała ludzkość do kupy wzięta wyprodukowała uprzednio (?). Żywotność danych przedłuża się przenosząc je z nośnika na nośnik metodą sztafety. W pewnym sensie wracamy tu do mechanizmu przekazu ustnego, gdzie nośnikiem była sieć neuronowa mózgu. Ale co po nas przetrwa dla oczu archeologów er przyszłych? Bardzo nieliczne słowa utrwalone w plastiku, betonie i metalu? Czym dysponujemy, by uwiecznić dorobek współczesnej cywilizacji? Czym dysponować moglibyśmy? Warto się o to troszczyć?
W sensie bioinżynieryjnych nośników organicznych czy też wszczepiania sobie danych w genom? :) Ale to chyba raczej też tylko sztafetą, bo materia biologiczna mało trwała. Ja bym dumał raczej w kierunku jakichś kryształów.
Najpierw zastanówmy się czy jest coś co powinniśmy zostawiać przyszły, pokoleniom.
Ślady po broni chemicznej i atomowej, masowe groby, zniszczona przyroda, wymarłe gatunki, unicestwione narody.
To zostanie na przyszłość z pewnością.
Są już nośniki kwarcowe, które wytrzymają tysiące lat. Poszukaj sobie w sieci informacji na ich temat.
:D
Test w toku, stand by...
Tak, że o ile ktoś nie widzi lepszych rozwiązań, faktycznie można poszerzyć temat o pytanie - co warto archiwizować? Ciekawe, ile z tego, co przetrwało do naszych czasów z przeszłości, zostało specjalnie w tym celu utrwalone. Na ile też dawne cywilizacje myślały w tych kategoriach - zostawienia czegoś po sobie. Zdaje mi się, że pamięć potomnych o człowieku stanowiła pewną obsesję starożytnych, jako namiastka nieśmiertelności, proteza sensu działań człowieka w życiu.
M-DISC lub SanDisk Memory Vault.
Pierwszy - piszą o 1000 lat, to już coś
data layer is a "glassy carbon" and that the material is substantially inert to oxidation and has a melting point between 200° and 1000 °C
Ciekawe, jak zapisuje dane ten drugi, skoro przypomina SSD, ale tu mowa tylko o 100 latach niestety.
Pytanie czy za 1000 lat czy nawet za chociażby 100 lat będą jeszcze dostępne urządzenia pozwalające na odtworzenie tego :D
Stworzenie urządzenia będzie już zadaniem ludzi którzy będą chcieli to odczytać, tak jak my musimy rozszyfrowywać starożytne teksty.
Pytanie czy za 1000 lat czy nawet za chociażby 100 lat będą jeszcze dostępne urządzenia pozwalające na odtworzenie tego :D
Nigdy nie rozumiałem takich rozważań.
Dlaczego między dniem dzisiejszym a czasami +1000lat nauka i przemysł mają zniknąć?
Czy między 2016 a 2116 technologia nie będzie ewoluowała i nie będą powstawały inne/przejściowe nośniki i analogicznie- urządzenia do ich odczytywania?
Nie słyszał nigdy a urządzeniach do skanowania slajdów, zgrywania vhsów, kaset, dyskietek itd. i przenoszenia je na nowsze nośnik? :)
Skoro teraz jest poziom technologii który pozwala na taki zapis i odczyt, to czemu za 1000 lat ma być gorszy? Ludzie wrócą do taśm dziurkowanych, czy nastąpi globalny kataklizm nuklearny?
ja słyszałem, ze plastikowe śmieci się długo rozkładają, to można na nich coś zapisać,
co do tego co warto archiwizować, to myślę że dane i wspomnienia wszystkich wojnach, cierpienia ludzi szczególnie dzieci nimi wyrządzone, psychopatycznych dyktatorów i innych taki maniaków.
Ponieważ mam wrażenie, ze ludzi szybko o tym zapominają i co chwile walczyć chcą z kimś o coś.