Witam serdecznie, jak to jest z tym paleniem i jego rzucaniem? Palilem jakies 3-4 lata mniej wiecej paczke dziennie, dnia 23 grudnia zapalilem ostatni raz nie powiem pierwsze 2 tygodnie to byl koszmar ciezko bylo wytrzymac bez papierosika a jak ktos z pracy szedl na przerwe na fajke to az mnie nosilo, ale sie udalo.
Pozniej bylo lepiej od czasu do czasu byl smaczek na papieroska zwlaszcza przy wieczornym piwku albo wypadach ze znajomymi, dalem rade bylo ok. Od okolo tygodnia tak mi sie chce palic, ze to tragedia chodze caly nerwowy i nie moge po prostu nic wypic bo wiem, ze jak wypije piwko/wino to odrazu zapale a poranna kawa to tortura.
Czy to wogole kiedys minie? Czy dojde kiedys do takiego stanu, ze po prostu nie bede czul potrzeby zapalenia papierosa? Czy cale zycie bede jego niewolnikiem?
Daliscie rade z nikotyna? Ile juz nie palicie jak to u was wygladalo?
A co Ty jesteś siedmiolatek? Ty jesteś panem samego siebie i to Ty decydujesz czy chce Ci się palić czy nie. Jak zdecydowałeś się nie palić to nie pal, nie zastanawiaj się "jakie to straszne, że już nigdy nie zapalę" tylko męska decyzja - rzuciłem to rzuciłem, koniec tematu. Wszystko siedzi w głowie.
Palaczem, alkoholikiem, narkomanem - jest się do końca życia. Zawsze będzie Cię ciągnąć. Albo się nauczysz z tym żyć i się kontrolować, albo nie.
E-papieros?
Wiekszosc jest uzalezniona od trzymania w rece, lub tak zwanego "pykania". Ja sobie lubie zapalic po dobrym tlustym obiadku, po ciezkim dniu pracy z zimnym piwkiem, cos na styl rytualu, wisienki na torcie:)
Juz dlugo nie palisz wiec nikotyny juz dawno nie masz w organizmie i to nie ona cie ciagnie, tylko sama przyjemnosc pykniecia dymka.
NicK z alkoholizmem to chyba jest tak, ze sie w ciagi wpada, ale z fajkami to bym kolegi nie straszyl, znam mase ludzi co rzucila i ma sie dobrze, natomiast alkoholik to musi sie troche mocniej pilnowac...
Imterior666, nienawidze palaczy i kazdy palacz to dla mnie szmaciarz, jak juz to wiesz to nie zaczniesz od nowa palic mam nadzieje?
Moze pomoz sobie srodkami z nikotyna, bo pewnie organizm sie domaga. Plastry jakies? Wziewy? Nie wiem co teraz w modzie ;)
A jak to nie nikotyna to zajmij rece i siebie czyms, w efajke bym szedl tylko w ostatecznosci
najdłużej nie paliłem ponad rok ... prawię półtora ..
rzucone z dnia na dzień, tydzień banalny później zaczęły się lizaki i słodycze ;P
wróciłem z własnej głupoty.. ( bo zmieniła się ekipa i wszyscy palą... )
Ja sam nigdy nie paliłem, ale dużo znajomych wracało sobie do fajurzenia właśnie przez połączenie z imprezowym alkoholem, bo przecież 'po piwku to trzeba zapalić'.
Imterior666, nienawidze palaczy i kazdy palacz to dla mnie szmaciarz, jak juz to wiesz to nie zaczniesz od nowa palic mam nadzieje?
Ja może nie aż tak, ale też nienawidzę palaczy, po prostu nie mogę zrozumieć co ludzie świadomie aplikują sobie do płuc, a do tego przecież nie jest nic fajnego. Ludzie nie mają co zrobić z rękami i chyba dlatego potem stojąc w towarzystwie po rzuceniu fajek czują się tak dziwnie. 'Zawsze paliłem, a teraz co, ręce do kieszeni?'. Jak już wyżej napisano, to siedzi po prostu w ich głowie.
Paliłem, bo lubiłem - a nie bo "musiałem" - i nawet nie myślałem o rzucaniu, śmiałem się ze znajomych, którzy co chwila rzucali i wracali jak jakieś nielogiczne istoty. Pewnego dnia stwierdziłem, że już nie palę, bo mi wystarczy i nie potrzebuję tego. Rzuciłem z dnia na dzień, bez wmawiania sobie żadnych dramatów.
Śmieję się z ludzi, którzy postępują nielogicznie i wbrew sobie, po czym tłumaczą to wkręconym sobie nałogiem, jakby byli ubezwłasnowolnieni.
Ponad dwadzieścia lat palenia, kilkakrotnie rzucane. Aktualnie nie palę czwarty miesiąc. Rzucone z dnia na dzień. Wkurwił mnie ten nałóg. Jest głupi, zły i brzydki i kosztował mnie miesięcznie jakieś 500 plnów. 500 plnów za codzienny (paczka dziennie) regularny wpierdol spuszczany własnym płucom. Cieszę się każdą chwilą niepalenia. Czasami przyciśnie i bardzo się chce zapalić, ale to tylko spina mnie bardziej, do tego aby jednak nie sięgnąć po papierosa.
Lepiej się czuję itd. itp. Tylko wciąż nie mogę ogarnąć, gdzie podziewa się te 500 plnów których nie wydaję obecnie na fajki ;D
Piętnasty miesiąc bez fajka w zębach i tez mi z tym dobrze. Żeby było śmieszniej, to łapię się na tym, że widząc na przystanku palącego gołowąsa mam ochotę mu zrobić wykład, zgasić peta na czole i na kopach odesłać do domu - co tylko potwierdza starą zasadę o neofitach.
Ale z tymi pieniędzmi to masz rację, przy takiej oszczędności miesięcznej kasa powinna mi się wysypywać z kieszeni. :D
Paliłem ok. 10 lat, rzuciłem bez specjalnego postanowienia, bo ilekroć postanawiałem, trzy godziny później miałem fajkę w ustach. U mnie najgorszy był pierwszy tydzień, może dwa, objawy trzeba przeczekać, gorzej z głową. Ja nie miałem z tym większego problemu, ale z relacji znajomych wiem, że bywa różnie. Generalnie nie ciągnęło mnie, nie myślałem o tym. Co najwyżej czasem wpadła myśl, że fajnie byłoby znów się podtruć.
Nie paliłem ok. 5 lat, zacząłem - jak to zwykle bywa - przypadkiem. Fajka przy piwku, na imprezkach i dziś znów jaram regularnie. Lubię jarać, choć kiedyś pewnie znów rzucę.
Paliłem 15 lat, rzuciłem z dnia na dzień ot tak, po prostu, minęło 5 lat, nie wróciłem, nie ciągnie mnie, wkurza za to smród tego szajsu jak czuję w pobliżu.
Paliłem 7 lat. Któregoś dnia wracając do domu stwierdzilem, że rzucam fajki. Wypaliłem papieroska i reszte paczki wyrzucilem do kosza. Nie paliłem następne 3 czy 4 tygodnie. Aż do momentu kiedy poszedłem na pierwsze picie z kumplami od wyrzucenia paczki. Przez caly wieczor dzielnie odmawialem fajki. Jednak kiedy bylismy juz dosyc wcieci dalem sie namowic i zapalilem. Smak byl okropny, zacząłem kaszleć no i niestety się zbełciłem. xD Wykształciłem w sobie taką awersje do palenia, ze jak sobie tylko o nim pomysle czuje sie tak jak przed tym beltem tego felernego dnia.
(...) wkurza za to smród tego szajsu jak czuję w pobliżu.
Znam to. Sam nigdy nie palilem, ale zona tak. Rzucila jakies 8 lat temu z pomoca tabletek. Mniejsza z tym... Co do smrodu, gdy wracamy od jej rodzicow czy moich, smierdzimy wrecz niewyobrazalnie papierosami. Zawsze wszystko laduje od razu w pralce. Obled.
Mieszkalem 20 lat z rodzicami pod jednym dachem, mialem znajomych w Polsce, ktorzy kopcili jak lokomotywy. Przebywalem w miejscach gdzie dym tak gesty, ze mozna by bylo zawiesic siekiere, byl traktowany jak cos normalnego. Teraz gdy juz nie mam z tym styczosci od jakichs 9 lat, wyczuwam palacza od razu. Co gorsza, jestem nawet w stanie stwierdzic czy pali markowe papierosy, czy skrecane tutki.
@siara000
Nie bardzo ogarniam jak dzialaja te epapierosy ale zobacze co to takiego.
@b212
Moge i byc dla ciebie szmaciarzem ale motywacja akurat to zerowa.
Smrod fajek to najgorsze. Zawsze palilem u siebie w pokoju czasami zdarzalo mi sie nie domknac szafy i zawsze wszystkie ciuchy smierdzialy.
Dzisiaj mnie nie bralo na palenie i mam nadzieje, ze nie wezmie i wytrzymam jeszcze bardzo dlugo bez palenia.
Pierwszą i ostatnią fajkę zapaliłem w wieku 16 lat. Gdyby nie to, że bałem się domowego wpier... to bym pewnie już 9 lat jarał. To co koledzy w tym czasie gadali mnie w ogóle nie ruszało, bo bardziej się bałem jak się rodzice dowiedzą. Ogólnie rozumiem, że zacząć jest łatwo, gorzej rzucić. Bo wiadomo młodość, imprezki, znajomi. No i jeden się wciągnie, drugi nie. Jednak co mnie najbardziej zszokowało, to to, że jak się pytam kogoś czemu pali, to nie odpowiada, że z głupoty i strasznie uzależniony, a dlatego że po prostu lubi i na coś trzeba umrzeć. Masakra.
Piszesz jakbyś miał 30-tke na karku co jest śmieszne i w życiu w to nie uwierzę... Maks 18 lat masz a wywyższasz sie że hej. Śmieszek.
Może to prowo z mojej strony ale kur jak czytam posty tego użytkownika to mam dość tak samo jak natknąłem się na innego użytkownika udającego że ma żone i dziecko (pan z nickiem zaczynającym się na Try...) :D.
Mam 25. Ale tak przypier.... sie w innych tematach, bo nie zgadzamy się w jakichś kwestiach, to takie dorosłe:D
Offtop start:
spoiler start
Ja się nie przypierdzielam, ale gościu mam 25 lat również a takich tekstów nie sadzę jak ty, i nie spamuje pod każdym wątkiem z denuvo tak jak to robisz ty. Wiesz pewnie masz tam jakąś pracę, siedzisz na utrzymaniu rodziców dajesz im jakiś procent i cwaniaczysz, pożyjesz pójdziesz na swoje to pogadamy czy tak będziesz walczył z piratami nie mają alternatywy w postaci dema jak to było dekadę temu jeszcze by przetestować gry. Sorry ale w przekupne gameplaye chwalących buble przekupionych youtuberzyn to nawet słuchać mi się nie chce bo szkoda mi słuchawek a czytanie recenzji które niejednokrotnie chwalą szajs przy okazji gnojąc dobrą produkcję też jakoś czytać nie mam zamiaru patrz jak zbugowanemu AC Unity taki Gol pierdyknął 9/10 bodajże. Także tyle EoT bo nie o tym jest temat.
spoiler stop
Offtop Stop.
Topic:
Nie palę i nigdy nie będę palił bo to szkoda kasy, zdrowia i czasu ;>.
Sam nigdy nie odczuwałem potrzeby rzucenia. Zdarzało się, że nie paliłem tygodniami. Nie muszę palić, ale jak się pali mało i beznałogowo papieros smakuje bardziej. Sam palę jakieś słabe mentole od Marlboro z klikami, substancji mają jak na lekarstwo, gdzieś z jedna, max dwie dziennie. Może kiedyś zaprzestanę.
Mam znajomego który palił bardzo dużo. Same skręty, w dodatku tak mocne, że aż dusiły. Rzucił po zjedzeniu połowy paczki desmoxanu. Leci kolejny rok z rzędu odkąd rzucił.
ja w sumie rzucalem, pare miesiecy nie jaralem, ale wrocilem do palenia, z tym ze nie idzie mi juz paczka dziennie, tylko jedna starcza na trzy dni i to glownie w pracy, w domu jak siedze to sa takie dni, ze w ogole mnie nie ciagnie i nie pale
Ja mam to samo co Bullz, 10 lat palenia, potem 4 lata bez palenia, od niedawna wróciłem ale pale paczkę na 2-3 dni i to głównie w robocie, w domu i weekend praktycznie nie jaram.
No jarasz. Miałem kiedyś to samo. Tłumaczenie, że się nie pali tylko popala. Samooszukiwanie się. Jeżeli zaczynasz palić regularnie mimo mniejszej ilości to jesteś palaczem. Trzeba to sobie stwierdzić ("kurde znów palę") by ponownie rzucić.
pierwszy raz fajki rzuciłem jakieś 5 lat temu po 10 latach palenia; niestety przez różne wkurwy w pracy moja abstynencja trwała tylko dwa lata; i tak kolejne 3 lata palenia ponieważ w kwietniu tamtego roku rzuciłem palenie ponownie; za każdym razem odbywało się to z dnia na dzień bez przysłowiowego "jeszcze jednego" rzucam i c**j
za to mam kolegę który w ciągu 5 godzin potrafi spalić paczkę by potem powiedzmy pół roku nie palić bo mu się nie chce, pali kiedy mu się podoba
Mam 21 lat. Pale od pieciu. Wielokrotnie probowalem rzucic ale nigdy mi sie nie udalo. Dlaczego? Bo zawsze probowalem to robic dla kogos. Bo rodzice mnie blagali, bo jedna dziewczyna mnie prosila, bo inna dziewczyna mnie prosila, bo kumpel mnie namowil zebysmy rzucili razem... i nigdy sie nie udalo. Dlaczego? Bo rzucic da sie tylko wtedy, gdy robi sie to dla siebie. Gdy robi sie to z przymusu przez osoby trzecie, podczas gdy samemu sie tego nie chce, to nie rzuci sie nigdy. Dlatego przez te 5 lat udalo mi sie nie palic przez maksymalnie 4 dni. Pieniadze wyrzucane bloto nigdy mnie nie bolaly, po to zarabiam zeby robic to co mi sie podoba. Zdrowiem nigdy najlepszym nie grzeszylem wiec mozliwosc pojscia w piach przez raka nigdy mnie specjalnie nie odrzucala, zwlazcza patrzac po moich dziadkach, dla ktorych rak to byloby wrecz ekskluzywny wyjscie z sytuacji. A gdy nie martwi mnie ani zdrowie ani finanse... to co ma mnie sklonic do rzucenia..? Czasem mysl ze fajki sa drogie, niezdrowe i ohydne przebija sie na wierzch i wtedy sobie wymyslam ze 'od nowego roku rzucam'... ale i tak nigdy mi sie nie udalo. Bo zwyczajnie przyjemnosc wyjscia na balkon na swieze, chlodne powietrze i puszczenie dymka do wieczornego piwa bardziej mnie przekonuje, niz wszystkie minusy kopcenia razem wziete do n-tej potegi
Rzucenie palenia i reakcja na to organizmu jest tak zróżnicowane osobniczo, że ciężko doświadczenia innych osób przenosić na własną osobę.
Powiem tak: paliłem duuużo lat (paliłem na studiach, trochę popalałem po do piwa, czasami rok nie paliłem, ostatnio (przez jakiś rok) zacząłem palić).
Tak jak to pisano powyżej do decyzji się dojrzewa i decyzję trzeba podjąć samemu. Nikt Cię nie zmusi do rzucenia palenia. Nawet ban na wyrko od dziewczyny, co na marginesie jest głupie, ale o tym słyszałem (paliłeś=nie ma dziś miziania) działa tymczasowo i zaczęłoby się ukrywanie palenia. Decyzję musisz podjąć sam i tylko z powodów ważnych dla Ciebie.
Ja podjąłem decyzję jakieś 5-6 miesięcy temu gdy złapałem jakieś paskudztwo (chyba grypę) i nie paliłem w tym czasie. Potem stwierdziłem, że "hola jakoś lepiej się czuję rano" i stwierdziłem, że nie chce mi się gorzej czuć i przestałem kupować fajki a starą paczkę wyrzuciłem do śmietnika. Do tej pory nie mam ochoty na palenie i co lepsze nawet nie chce mi się palić gdy w towarzystwie ktoś pali (jakkolwiek zdecydowana część moich znajomych już nie pali).
Można też sobie argumentować, że szkoda kasy 16 czy więcej zł dziennie na fajki ale to raczej przemawia do studentów itp. bo dla pracującego nie jest to kwota dostrzegalna.
Ja na szczęście nigdy nie paliłem i raczej palił nie będę, co jednak mnie nie uchroni od towarzystwa osób kopcących, więc generalnie na jedno wychodzi.
https://www.youtube.com/watch?v=gg55DrrC5yA
Pale okazjonalnie w myśl zasady wódka lubi dym, zawsze po takiej imprezie mam rano takiego kaca że ostatnią rzeczą jest myśl o sięgnięcie po papierosa - wyrobiłem w sobie taki nawyk że na trzeźwo nie palę (chociaż na imprezie gdzie dużo piję potrafię spalić ramkę)
Niestety to zgubny nałóg i trudno się od niego uwolnić (chociaż znam osoby które rzuciły to w diabły - ale mówią że boją się teraz zapalić, znam też sporo osób które rzucają i za chwilę wracają do nałogu)
No i zrobił się fajny temat - pewnie kwestią tylko czasu jest, kiedy przyciągnie speców od marketingu szeptanego. :D
@Predi2222
Nigdy nie paliles a wysylasz mity o papierosach, nawet nie wiesz czy to prawda
Paliłem 3 lata regularnie. W końcu się wkurzyłem, że za dużo mnie to kosztuje i teraz kupuję sobie okazyjnie paczkę, może jedną w miesiącu + gdy idę na jakieś większe picie (ostatni raz swoje papierosy miałem na sylwestra). Zdarza mi się również odmówić gdy ktoś mnie częstuje, a akurat nie mam ochoty zapalić (ale to rzadziej).
W sumie to jakoś nigdy nie chciałem kompletnie rzucić palenia, lubie to i tyle.
Ja rzuciłem jak sobie podliczyłem ile mnie to kosztuje. Trudno bylo, no nie powiem ale dobrze,że udało mi się to pokonać.
A propo marketingu.
Az dziwne ze nikt nie wpadl na pomysl zrobienia zdrowych papierosow. Czyli zamiast substancji smolistych dac witamine C:)
Aż sobie zapaliłem z powodu tego wątku... I myślałem że sie zerzygam. Teraz wali mi w całym pokoju tym gównem. Wypaliłem połowę i resztę zgasiłem i wywaliłem.
Mam jakąś paczkę od paru miesięcy z jakiejś popijawy. Kiedyś często mi zdarzało podpalać na imprezach a nawet na trzeźwo. W pewnym momencie po prostu zbrzydło mi to (na szczęście). I od tego czasu fajki mi smakują jak rzygi.
Nie wiem czemu tak się stało, ale jak czuje tę sadzę w ustach to naprawdę mam odruch wymiotny. Życzę tego każdemu palaczowi, bo możliwe że ten dziwny przypadek przedłużył mi o parę lat życie.
4 dzień bez papierosa, przedtem 0,5-1 paczka dziennie od 15 lat. Kupiłem sobie jakieś tabletki do ssania z nikotyną, na razie zużyłem dwie, a tak po prostu staram się o dzidkach nie myśleć. Będzie dobrze.
Mój ojciec pali, chyba od 40 lat. Próbuje rzucać chyba średnio raz na miesiąc. Czasem wytrzyma tydzień/dwa, a czasem tylko kilka dni. Jego rekord to z pół roku no ale cóż, wciąż pali. Próbował wszystkiego.. tabletek, plastrów, gum antynikotynowych itd ale nic mu nie pomaga.
Najgorzej jest później w domu, wszystko śmierdzi papierosami. Parę razy ludzie myśleli, że to ja palę, bo wszystkie ciuchy śmierdziały fajkami.
Współczuję wszystkim uzależnionym ale trzymam kciuki za wyjście z nałogu :)
Miesiąc temu zerwałem z tym nałogiem. Same fajki mi nie smakowały, ale przyjemność puszczenia dymka była wielka. Przeskoczyłem ze zwykłych fajek na e-papierosa. Liquidy kupuje z najmniejszą ilością nikotyny (3 albo 6 mg) albo jak są dostępne to bez nikotyny. Przyjemność puszczenia dymka pozostała, kasa w kieszeni również zostaje, a trucizny nie ma.
Polecam spróbować przejść na e-fajki każdemu kto pragnie rzucić ten nałóg, lub tym którzy nie chcą się truć a dymka móc dalej puszczać :-)
Ja wlasnie na elektryku ciagne. Nie wiem czy jest mniej szkodliwy od zwyklych papierosow czy nie, ale elektrykiem mozna zastapic analogi i z czasem palic coraz mniej, az w koncu sie przestanie;)