Forum Gry Hobby Sprzęt Rozmawiamy Archiwum Regulamin

Forum: Filmy a gry jako forma sztuki... Coraz lepsza i na wyższym poziomie publicystyka w CD-Action.

20.10.2015 22:01
Mastyl
1
Mastyl
161
Za godzinę pod Jubilatem

Filmy a gry jako forma sztuki... Coraz lepsza i na wyższym poziomie publicystyka w CD-Action.

Po raz pierwszy nie muszę się męczyć i pisać tego co myślę o dyskusji o tym, czy gry to sztuka czy jeszcze nie, bo ktoś to napisał za mnie dokładnie to co myślę.

Polecam rewelacyjny głos w temacie redaktora Crossa z nowego CD Action - strona 92.

Od dawna miałem zresztą pochwalić CDA za poziom tekstów publicystycznych - szczególnie w wykonaniu redaktorów Berlina i Crossa.

Ten drugi napisał w nowym CDA krótki tekst, w którym dokładnie uwypuklił różnice pomiędzy branżą filmów i gier.

Ja tylko ciekaw jestem waszych argumentów polemicznych - czy można wskazać wśród twórców gier autorów takich jak Bergman, Antonioni, Fellini czy Bunuel? Autorów, którzy nie liczą, ile może film sprzedać kopii, tylko chcą coś powiedzieć.

I czy w ogóle, tak jak wśród miłośników kina jest spójny wewnętrzny popyt na kino ambitne i offowe, to czy grach mamy w ogóle coś takiego? Bo mam wrażenie, że nawet twórcy małych indyków bardziej niż chcą coś powiedzieć, liczą ile tego się sprzeda na Steamie.

Z czego to wynika?

20.10.2015 22:10
davis
2
odpowiedz
davis
201

Ja tylko ciekaw jestem waszych argumentów polemicznych - czy można wskazać wśród twórców gier autorów takich jak Bergman, Antonioni, Fellini czy Bunuel? Autorów, którzy nie liczą, ile może film sprzedać kopii, tylko chcą coś powiedzieć.

Zupełnie nie można takich wskazać. Gry były i są robione wyłącznie dla finansowego zysku. Nie ma tu miejsca na z góry nierentowne utwory. Nie ma tutaj filantropów i koneserów wykładających kasę bez perspektyw zysku.
W ogóle to jakaś abstrakcja porównywać jakąkolwiek grę do poziomu sztuki w filmach tych wymienionych reżyserów. Gry jako całość są płytkie, powierzchowne i co najwyżej pretensjonalne. To prosta rozrywka, nic więcej.
A jeśli chodzi o emocje to jeden gest Von Sydowa, czy Masiny dostarcza ich więcej niż wszystkie Tormenty, Syberie i inne gry razem wzięte.

ps. oczywiście polemizuję z pierwszym postem bo artykułu nie czytałem

20.10.2015 22:16
mohenjodaro
3
odpowiedz
mohenjodaro
109
na fundusz i prywatnie

nie czytalem artykulu, wiec trudno mi przyjmowac jakiekolwiek nastawienie natury polemicznej

ale mam nadzieje, ze w tym tekscie formą sztuki jest na przyklad Torment czy New Vegas, a nawet Assassin's Creed z najazdami kamery w takt muzyki na wieżach kościoła, a nie tylko te pedalskie indie gry typu Limbo

20.10.2015 22:25
Mastyl
4
odpowiedz
Mastyl
161
Za godzinę pod Jubilatem

Ale chyba jest też tak, że na filmie offowym tez można jakoś żyć. Łatwiej znaleźć wydawce, który przysponsoruje taka produkcje - dość powiedzieć, że taka np telewizja publiczna. takie zjawisko nie ma w ogóle miejsca w grach - czysty wolny rynek, czyli neoliberalny koszmar.

Zauważcie, że gdyby wam -jako obywatelom - kazano współfinansować jakiś ośrodek, który pomaga wydawać offowe gry, robione niekomercyjnie, to byście krzyczeli, że wara do moich pieniędzy i tak dalej.

Tymczasem to samo mamy z TV publiczną - produkuje filmy i programy, często gnioty - a przecież nie żyje tylko z reklam. I nikt jakoś nie protestuje. Bo utarło się, że musi być coś takiego jak TV publiczna.

Ale coś się powoli zmienia w tym zakresie i w grach - raz to kickstarter. Dajesz w tym serwisie twórcy kasę z góry, bo podoba Ci się wizja i zamysł. Ale nie masz pewności, że nie wtopisz tej kasy, i gra nie będzie słaba. Finansujesz więc jakiś tam pomysł czy koncepcje, nawet o lichym wykonaniu.

Poza tym wchodzimy w okres, kiedy i gry mogą dostać dotacje unijne. A to daje nadzieje, że znajdzie się twórca przez duże T, który będzie miał gdzieś, czy gra mu się sprzeda dobrze, a co za tym idzie, nie pójdzie na żaden kompromis w stylu "a teraz dodaj level strzelankowy albo MOBA, albo wrzuć mikropłatności, bo to się tera sprzedaje".

To pierwszy mechanizm do eksplozji kreatywności i wejście na wyższą półkę. Tylko że jakoś wolno to idzie.

Myślę, że też jest tak dlatego, że wiotczeje i schodzi zupełnie na off coś takiego jak kultura wysoka. Kiedyś wybitne filmy były w mainstreamie, bo nowy Lynch oglądał się prawie równie dobrze jak Transporter. Dziś już maleje rzesza tych, którzy wydadzą 25 zeta w kinie na film nagrodzony w Cannes, jeśli nie jest to nowy amerykański film z wybuchami i cyckami.

A gry dobitnie się w te rzeczywistość wpisują.

Poza tym chyba dopiero dojrzewają pierwsze pokolenia wychowane na filmach. Obywatel Kane też nie powstał od razu po wynalezieniu kinematografu przez tych braci, mamy więc kilka lat na taki milestone w branży gier.

20.10.2015 22:34
Herr Pietrus
5
odpowiedz
Herr Pietrus
224
Ficyt

Jeden Wiedźmin, jeden Deus Ex:HR i jeden, od biedy dwa Mass Effecty wiosny nie czynią. Nawet jak dodasz coś jeszcze, z blockubusterową komedią o gangsterze zza Buga w NY oraz jej sequelem o trójce popaprańców, zaginionym Carterem, niedocenionym dramacie wojennym rozgrywającym się w zniszczonym Dubaju i Małą... tfu!, Moją Wojną, to proporcje jako tako ambitniejszej sztuki (czy to w kwestii fabuły, czy, od biedy, pięknej scenografii, ale ona sama dzieła nie czyni, tak jak zdjęcia nie czynią filmu) do nieobciachowej, ale tylko nieobciachowej, wciąż jednak mało głębokiej rozrywki do kiczu wyjdą jak w bolyłud.

20.10.2015 22:37
davis
6
odpowiedz
davis
201

Przykro mi ale ja sobie nie potrafię nawet wyobrazić żeby gra wzbudziła we mnie emocje takie jak film, teatr czy muzyka.
Jak widzę w grach cut-scenki z rzewnymi dialogami wypowiadanymi przez sztuczne, renderowane twarze to mnie śmiech ogarnia.

20.10.2015 22:42
Herr Pietrus
7
odpowiedz
Herr Pietrus
224
Ficyt

celne spostrzeżenie. nawet tym najlepszym grom wciąż daleko do emocji filmowych, niemniej niektóre trzeba docenić przez sam fakt, że nawet jeśli nie są tak samo dobre, to mogłyby być materiałem na kapitalny film/serial - czy to naprawdę ambitny, czy wysokich lotów rozrywkowy.
Emocje emocjami, ale niektóre historie, postaci, wykreowane światy - zapadają w pamięć tak samo jak najlepsze filmy, to juz coś

Ale tak jak pisałem - mało, mało tego. Niemniej perełki się trafiają, jeśli nie jako całosć, to we fragmentach. Motyw muzyczny z pierwszej mafii mógłby ozdobić najlepszy film gangsterski, niczego mu nie ujmując, wręcz przeciwnie.

20.10.2015 22:45
Mastyl
8
odpowiedz
Mastyl
161
Za godzinę pod Jubilatem

Z Wiedźminem 3 to mam duży problem, bo z jednej strony jest bardzo filmowy, ale to gra nastawiona wybitnie komercyjnie, tyle że idzie na mniejsze kompromisy niż produkty np. Bioware, czego dowodzi np afera z brakiem czarnoskórych w tej grze.

Ale to nie jest gra, której twórca chciał powiedzieć nam coś od siebie, nie jest to tez odważny eksperyment formą jakim było np w branży filmowej mocno rozrywkowe Pulp Fiction.

Poziom wykonania Wieśniaka, jego dbałość o detale robią na mnie WIELKIE wrażenie, ale jednak to jest mocna rzemieślnicza robota, a nie ma jakiejś spójnej wizji, myśli przewodniej czy uczucia, że po skończeniu gry siadasz, i zaczynasz myśleć o tym, jakie ma przełożenie historia opowiedziana w grze na nasze życie. Słowem nie ma humanistycznego przesłania w tej grze.

A co do scenariuszy - fabuła dowolnej serii gier KOTOR czy SW:TOR jest lepsza niż to co serwuje w pierwszej trylogii Star Wars (E1-3) Lucas. Ale Gwiezdne Wojny obok ambitnego kina nawet na półce nie leżały.

20.10.2015 22:48
Herr Pietrus
9
odpowiedz
Herr Pietrus
224
Ficyt

"Ale to nie jest gra, której twórca chciał powiedzieć nam coś, nie jest to tez odważny eksperyment formą"

jeśli pytasz o takie wyjątki, równie nieczęste wśród filmów (a często przeintelektualizowane, nadęte, nieudane) - to nie, faktycznie wśród gier nie ma chyba niczego takiego, poza jakimiś indie-undergroundowymi kupami. No ok, jeśli chodzi o eksperymenty smą formą - to jest trochę, nawet bardzo danych.
Limbo chociażby, Thomas was alone...

A samo przesłanie jako takie, silne przesłanie też jest krucho, chociaż... taki Deus Ex chyba się łapie. Co jeszcze? Może "Czas Apokalipsy" w TPP (Spec Ops) - i tyle.

I nie wiem, czy będą. Tak jak filmy nigdy nie dogonią teatru jeśli idzie o dziwne pomysły, wizje, przesłania, eksperymenty itp. Gra to zawsze będzie ostatecznie... gra.

20.10.2015 22:53
davis
10
odpowiedz
davis
201

nie ma jakiejś spójnej wizji, myśli przewodniej czy uczucia, że po skończeniu gry siadasz, i zaczynasz myśleć o tym, jakie ma przełożenie historia opowiedziana w grze na nasze życie

Ja się z tobą założę, że nie ma na świecie takiej gry po której miałbyś myśli egzystencjalne.
Była kiedyś taka indie-gra o musze co leciała w górę i leciała i leciała i wreszcie [okrutny spoiler] przypieprzyła w żarówkę i się spaliła. To była chyba jedyna gra która wywołała we mnie odrobinę emocji.
A przepraszam, jeszcze była jedna gra, nie pamiętam tytułu, z mroczną grafiką o dziecku co idzie w prawo, ucieka przed pająkiem i inne takie, a na koniec ... [tu już nie zaspojluje]. No przyznam, że wtedy zrobiło mi się trochę smutno.

20.10.2015 22:53
Mastyl
11
odpowiedz
Mastyl
161
Za godzinę pod Jubilatem

Są takie drobne gierki, z tak zwanym - i tutaj nie lubię bardzo tego słowa, ale muszę go użyć - przesłaniem. Np brazylijskie Papo & Yo, albo tytuły pokroju Dear Esther. Albo nieoczekiwanie dobry Czas Apokalipsy jako shooter Spec Ops: The line. Ale malo tego i zawsze jest - jak napisał Cross w CDA - jakieś "ale".

20.10.2015 22:54
Bukary
12
odpowiedz
Bukary
222
Legend

Gry, które wzbudziły we mnie "filmowe" (powiedzmy, że głębsze) emocje:
- ze względu na fabułę: Bioshock oraz Bioshock:Infinite;
- ze względu na atmosferę: Stalker;
- ze względu na szeroko rozumianą estetykę i zgrabne połączenie wszystkich elementów świata przedstawionego: Thief: The Dark Project.

I to chyba tyle. Grom jeszcze daleko do filmów czy książek.

Dawno temu napisałem nawet na GOL-u artykulik o podobnej tematyce ("Mona Lisa w Quake'u"):
https://www.gry-online.pl/S061.asp?ID=163

20.10.2015 23:02
typical hater
13
odpowiedz
typical hater
92
Aedan Cousland

Bądźmy szczerzy, dziś większości ludzi jakoś szczególnie nie rajcują 2-3 godziny biernego patrzenia w ekran i prędzej lub później filmy czeka romans z grami, ludziom przestaje wystarczać obserwowanie, chcą być aktywnymi uczestnikami widowiska i czuć swój wpływ na nie, nawet jeśli ten wydaje się iluzoryczny. Czy gry poziomem dorównują filmom? Nie bójmy się tego mówić, gry wyrastają na nową dziedzinę sztuki, która stale zwiększa swoją liczbę odbiorców. Film to film, ile treści zamkniesz w 3 godzinach, a ile możesz w grze na ponad 50h? Gry mogą robić to, co filmy, ale lepiej i więcej.

20.10.2015 23:09
davis
14
odpowiedz
davis
201

[13] bzdura, bzdura, bzdura

Reprezentujesz wyłącznie obraz płytkiego osobnika, który nie ma pojęcia czym jest kultura. 50 godzin uniesień? Proszę cię... w tym czasie to cię znudzi z 20 razy.

20.10.2015 23:12
Bullzeye_NEO
15
odpowiedz
Bullzeye_NEO
223
1977

w kwestii szeroko pojetego rozmachu to baldur's gate z latwoscia dogania filmy, a ustepuje chyba tylko ekranizacjom tolkiena

20.10.2015 23:18
Raiden
16
odpowiedz
Raiden
140
Generał

Oczywiście, że można wskazać takich autorów, ale bardziej jako studio (gry nie tworzy jeden człowiek). Różnica polega na tym, że w filmie możemy wykorzystać pewne narzędzia i stworzyć coś dobrego bez budżetu produkcji AAA, natomiast w grach ciężko.
Takimi twórcami są przede wszystkim Rosjanie:
- Ice-pick Lodge (Tension, Knock-Knock);
- Aspik i jego mody do HL2 (m.in. Attempt to Survive).

Problemem gier AAA są też postacie takie jak Cliff Bleszinski - niby cenione przez graczy i media, ale stworzone przez marketing.

Podsumuję, pisząc, że nie będzie takich twórców, tak długo, jak nie będzie działu krytyki w grach. Recenzenci gier zajmują się dziś bardziej opisami, bo by krytykować gry (świadomie - odmienne medium od filmów, skupione na interakcji), potrzebna jest przede wszystkim wiedza na temat ich projektowania, a tej po prostu brak.

20.10.2015 23:26
17
odpowiedz
zanonimizowany315478
93
Legend

hideo kojima w kazdym metal gearze probowal przemycic jakas wieksza mysl

20.10.2015 23:29
18
odpowiedz
zanonimizowany805622
111
Legend
Wideo

Nie pamiętam filmu, który wzbudzałby we mnie większe emocje niż epickie sceny z Mass Effect 2 z pompatyczną muzyką, czy patetyczne akcje z Mass Effect 3. Nawet taki Spec Ops: The Line potrafił mnie zachwycić podejściem do tematu bardziej niż niejedna produkcja filmowa.

Inna sprawa, że film działa na moją wyobraźnię w inny sposób niż gry. Przykładowo - Mad Max: Na Drodze Gniewu - potrafi oczarować na płaszczyźnie, której gry raczej nie są w stanie osiągnąć. Sceny, kadry, prowadzenie kamery, itp. (https://www.youtube.com/watch?v=JJONDzBV2w0 - ten filmik wyjaśnia, co mam na myśli).

Inny przykład to Uncharted (szczególnie druga i trzecia część) - gdzie sceny, dialogi i akcja - potrafią przewyższyć produkcje filmowe w podobnym stylu.

20.10.2015 23:46
Mastyl
19
odpowiedz
Mastyl
161
Za godzinę pod Jubilatem

Tak, Metal gear coś tam próbuje.

I jeszcze jedno - wiele osób zaczyna porównywać gry do filmów, ale przecież nie w tym rzecz - nie każdy film to kino dla ambitnych, a wręcz przeciwnie.

Gry już dawno osiągnęły rozmach i wykonanie filmowe - Wieśiek czy nowe GTA bez wstydu stają obok każdego Hollywooda.

Spec Ops the line każe nam pomyśleć o konsekwencjach swoich czynów, problem w tym, że nie robi tego sam, tylko kopiuje conradowskie rozterki. Ale jak na strzelankę, to i tak bardzo wiele.

Ale czy jest w grach odpowiednik filmu takiego jak np "Taksówkarz", "Powiększenie", Piękność nocy", "Dzikość serca" albo "Odyseja kosmiczna 2001"?

Moim zdaniem nie ma. Jeszcze nie ma, ale jesteśmy na dobrej drodze.

Gry muszą się jednak wyzwolić z klamry "ponga" czy "Mario" a być definiowane jako interaktywne opowieści. Oczywiście, aspekt wyzwania zręcznościowego nie przeszkadza - to tylko forma. Chodzi o treść. A tej w grach zwykle brakuje, a jeśli już jest to nawiązuje co najwyżej do klisz słabej literatury fantasy albo s-f.

Jak zaczniemy robić i kupować gry o prawdziwych ludziach, słabych , z uczuciami i problemami, a nie o komiksowych superherosach albo nasterydowanych osiłkach, to i przyjdzie pora na naprawdę dobre i mądre gry.

Dziwi mnie, ze nikt nie przypomniał starych przygodówek - Sanitarium, I have no mouth and I must scream czy Beneath the steel sky. Był taki moment w historii gier, kiedy bylismy już blisko ambitnego kina, a potem chyba dzięki wejściu w życie efekciarskiej grafiki 3D, wszyscy zapomnieli o treści i przeszli nad szlifowaniem formy. Dopiero od kilku lat nastepuje odwrót od pustego brnięcia w coraz lepszą grafikę, a wręcz ostentacyjne pokazywanie poprzez prymitywną grafikę pixel-artową, że nie forma ma znaczenie, a treść. Pixelaart trochę przypomina mi kinowy ruch Dogmy, który jednak kina nie uzdrowił.

20.10.2015 23:52
20
odpowiedz
zanonimizowany315478
93
Legend

nie wiem czy kiedys gry osiagna to o czym mowisz, ale czy filmy i ksiazki kiedykolwiek osiagna to co mozliwe jest w grach? czy jakikolwiek inna forma pozwoli na bycie czescia i kreowanie zupelnie innego swiata, jak na przyklad w eve online?

moze to nie gry nie maja sie czego wstydzic, a wrecz przeciwnie?

21.10.2015 02:41
wysiak
😊
21
odpowiedz
wysiak
95
tafata tofka

to tylko forma. Chodzi o treść. A tej w grach zwykle brakuje

Chcialbym tylko niesmialo zauwazyc, ze dokladnie tak samo ma tak z 98% filmow, szczegolnie tych "mainstreamowych". Zdecydowana wiekszosc blockbusterow albo prawie nie ma fabuly (Michael Mann anyone?), albo ma na poziomie Pocahontas (chocby Avatar, ale zeby pozostac na aktualnej fali slawy trailera, Star Wars - no sorry, oryginalne filmy to najprostsza bajeczka o walce dobra ze zlem). I nie ma w tym nic zlego, skoro ludzie chca to ogladac, to sie takie rzeczy robi - i dokladnie tak samo jest w branzy gier. Wiekszosc klientow nie gra w gry "ambitne", bo woli stawiac klocki w majnkrafcie czy innych simsach itd, tudziez "szczelac do wroga" w "szczelankach" - i mniej podobny odsetek widzow przedklada taki Pacific Rim nad wzruszaniem sie nad "gestami von Sydowa".
I powtarzam, nie ma w tym nic zlego, gry - dokladnie tak samo jak i filmy - to ROZRYWKA, sprawa bardzo indywidualna. I nie ma zadnego sensu udowadnianie, ze to, co MNIE bawi jest lepsze niz to, co bawi innych. Tak samo w grach, jak i w filmach, nikt nikogo nie przekona slowami, ze przykladowo stary Torment jest lepszy od Call of Duty, czy ze np filmy Drewnianego Allena sa ciekawe, czy chocby ogladalne.

21.10.2015 09:01
Raiden
22
odpowiedz
Raiden
140
Generał

@wysiak @Mastyl
to tylko forma. Chodzi o treść. A tej w grach zwykle brakuje

W większości zgodzę z tym, co napisał Mastyl, ale z tym jednym zdaniem (oraz komentarzem wysiaka) nie.

W grach to nie tylko forma. Gry = interakcja, a na razie brakuje nam interaktywnych technik narracji. To właśnie na tym polu Spec Ops, Gone Home, czy przygodówki point & click leżą. Stosują techniki narracji oderwane od rozgrywki, bo np. w takim Spec Ops zabijamy, ale nie mamy zupełnie poczucia, że robimy coś złego, przynajmniej dopóki oderwana od tego narracja, nie wskaże nam dobrej drogi odczytania "dzieła".

Gdyby z gone home, Sunset czy im podobnych symulatorów chodzenia wywalić wszystkie mechaniki, to zostaje nam książka i ja naprawdę nie widzę powodu, dla którego Gone home i Sunset to gry, a nie, właśnie, książki. Ktoś mógłby napisać, że gdyby wyrzucić mechaniki z Planescape lub The Walking Dead, to zostaje również książka lub serial, ale te gry mają sens jako gry, ponieważ gameplay je wzbogaca - tworzy wartość estetyczną ekspresji, sprawiając, że to nasza historia - coś, czego w książce czy filmie nie da się osiągnąć.

Na tym polu najlepiej działają Ice-pick Lodge, uzależniając fabułę od mechaniki (Tension, Knock-Knock) i to im najbliżej do bycia artystami w medium gier - medium opartym o interakcję i to właśnie ona, a nie treść, jest najważniejsza (muzyka bez treści, a jakość może być sztuką, oferując określone doznanie).

Swoją drogą - bardzo dobrze, że ta dyskusja powstała. Powinno być takich więcej - duży plus dla Mastyla.

21.10.2015 09:09
lordpilot
23
odpowiedz
lordpilot
211
Legend

@Mastyl,

Z tekstem CDA nie będę polemizował, bo go nie czytałem, z Twoim postem.... też, bo generalnie się zgadzam z tym, że kino (zwłaszcza te offowe) wyprzedza gry pod względem TREŚCI o kilometry.

Są oczywiście perełki w naszym gamingowym grajdołku (nawet w świecie AAA - The Last of Us pierwsza gra, którą śmiało mogę nazwać artystyczną, choć RDR IMO też się łapie), zwłaszcza jeśli idzie o indie (szkoda, że "forma" w tym wypadku często leży i kwiczy), niemniej kino tutaj wygrywa.

Czy jednak jest to powód do rozpaczy? IMO nie - jest lepiej niż było kiedyś, a będzie jeszcze lepiej.

ps. Nie przesadzałbym jednak z tym, że kino offowe jest super popularne - myślę, że wysiak nie przesadził jakoś szczególnie i podane przez niego proporcje są bliskie rzeczywistości. W czym zresztą nie ma nic złego - bo rozrywka niczym złym nie jest :).

21.10.2015 10:13
24
odpowiedz
szaka24
33
Konsul

Uncharted - akurat ogrywam.
Pod względem story te gry biją na głowę większość produkcji klasy B (przynajmniej). Zajebiście się przy nich bawię.
I taki mały btw. trochę nie na temat. Nie wiem na ile została podciągnięta grafika w Uncharted 2 - ale wersja remastered tej części (o ile część pierwsza się dosyć brzydko zestarzała) może spokojnie stawać w szranki z najlepiej wyglądającymi grami stworzonymi od podstaw na tą generację.
Sam początek gry (wagon wiszący nad przepaścią) powoduje u mnie identyczne dreszcze jak przy oglądaniu po raz pierwszy Szklanych Pułapek ;)

21.10.2015 10:30
malyb89
25
odpowiedz
malyb89
186
Demigod

Cos by sie znalazlo. :) do Rosjan z Ice Pick Lodge dodalbym jeszcze Cargo!: Quest for Gravity. Ale tutaj przydalaby sie mala torebeczka z bialym proszkiem aby czerpac w pelni :) raczej symbolika i abstrakcja jak w Psie Andaluzyjskim

Mind: Path to Thalamus od tych Hiszpanow. Zaczyna sie trzesieniem ziemi, ale napiecie z czasem niestety maleje i przy produkcji trzyma nas tylko chec poznania dalszych losow. A te sa dosc ciekawe. Im blizej konkluzji tym wiekszy metlik w glowie bohatera. Objawia sie to coraz bardziej chaotyczna scenografia. A te sa przepiekne. Gra od czasu do czasu przypomina nam wydarzenia z przeszlosci bohatera, ktore sami musimy odkryc, domyslic sie.

21.10.2015 10:46
koobun
26
odpowiedz
koobun
42
wieszak

Ja się z tobą założę, że nie ma na świecie takiej gry po której miałbyś myśli egzystencjalne.
No sorry, Planescape: Torment anyone?

W ogóle dziwne wydaje mi się utożsamianie sztuki z emocjami i vice versa. Odczuwam emocje oglądając Strażników Galaktyki, a sztuką bym tego filmu nigdy nie nazwał. Inna sprawa, że ogromnej większości tzw. "kina artystycznego" też bym sztuką nie nazwał.

Gry sztuką nie są, nawet nie bywają, ale na emocjach grać potrafią i potrafią też skłaniać do refleksji nad ważnymi sprawami, tego im nie odbierajmy. W zakończeniu The Last of Us jest coś tak głęboko poruszającego, bo ta jedna krótka, i wydawać by się mogło, błaha scena, więcej mówi o ludzkiej naturze niż 90% produkcji filmowej. A ta scena, ma tak ogromną siłę, bo wcześniej przez kilka godziny budowaliśmy naszą relację z bohaterami. I ten konkretny przekaz (a raczej jego forma), ta konkretny moment był możliwy tylko w tym konkretnym medium.

21.10.2015 11:31
Matysiak G
27
odpowiedz
Matysiak G
154
bozon Higgsa

Różnica między filmem i grą polega na interaktywności. Reżyser ma pełną kontrolę nad tym co zobaczy widz. A gracz wprowadza element nieprzewidywalności. Gry należałoby raczej zestawiać z performancem, niż kinem.

A czy są sztuką? Oczywiście, że tak. Sztuka to termin tak pojemny i nieprecyzyjny, że można pod niego podciągnąć niemal wszystko. A że gry to wytwór wyobraźni i ich celem jest oddziaływanie na emocje i myśli, to nie bardzo wiem jak ktoś w ogóle może stawiać takie pytanie. Czy są medium dojrzałym, to osobna kwestia.

W muzyce, kinie czy literaturze też dominuje nurt komercyjny. Bo prawda jest taka, że większości ludzi nie interesuje żaden off, czy sztuka ambitna. Chcą się rozerwać i tyle. A powstają gry ambitne i poruszające ważne tematy. Tyle że tak jak do kin ludzie walą masowo na Avengers, a nie Boyhood, tak wolą kupować Assassins Creeda, czy innego Coda, niż zagrać w dajmy na to Spec Ops the Line, żeby zostać przy tytułach jako tako kojarzonych i nie wyglądających offowo. A co z Wiedźminem, czy grami Bioware, które będąc tytułami mainstreamowymi każą nam w tych swoich niekiedy łopatologicznych dylematach moralnych zadać sobie pytania, które inne media mogą co najwyżej sugerować? Jeśli dostaję impuls do introspekcji, to scenarzysta i reszta ekipy odwalili dobrą robotę. A czy coś podobnego zrobił mi blockbuster? Nie przypominam sobie.

Problem z grami polega na tym, że o ile każdy może, nie posiadając odpowiedniego warsztatu nakręcić interesujący film, stworzyć ciekawą muzykę czy napisać książkę, o tyle gry nie zrobi totalny amator. Obraz, słowo, dźwięk są intuicyjne. Kod nie. Koszty wyższe, to i parcie na zysk większe.

A co do braku renomowanych tworców wytykanego przez crossa:
Mnie to akurat odpowiada. Niewiele jest bardziej żenujących sytuacji niż twórca, który tłumaczy, o czym jest jego dzeło. Skoro musi to robić, to albo odbiorca jest za głupi, albo utwór nieudany.

Raiden
Bardzo mi się podoba to co napisałeś o rozgrywce jako technice narracyjnej. Nie mogę się doczekać aż to ogarną. Zgadzam się, że póki co gry nie wykształciły jeszcze własnego języka.

Koobun
Zdefiniuj sztukę w takim razie. Jakie masz kryteria?

21.10.2015 13:47
mohenjodaro
👍
28
odpowiedz
mohenjodaro
109
na fundusz i prywatnie

w kwestii szeroko pojetego rozmachu to baldur's gate z latwoscia dogania filmy, a ustepuje chyba tylko ekranizacjom tolkiena

Z Baldura to by był rewelacyjny serial, który wciągałby dupą nudną Grę o Tron

a Sarevoka i Amelissanę to zabijałem niemal ze łzami w oczach z emocji
i zawsze lubię na koniec gier RPG tzw. "dalsze losy bohaterów"

21.10.2015 14:02
koobun
29
odpowiedz
koobun
42
wieszak

[27]
Przecież nikt nie poda Ci definicji sztuki, nie żartuj.

21.10.2015 14:21
Matysiak G
30
odpowiedz
Matysiak G
154
bozon Higgsa

Dokładnie.
Ale skoro wyrzucasz z niej Guardians of the Galaxy dla przykładu, to musisz mieć jakieś rozróżnenie sztuka-nie sztuka.

21.10.2015 14:32
koobun
31
odpowiedz
koobun
42
wieszak

Jak każdy kto w ogóle zna pojęcie "sztuka". Wiesz, to jedno z tych pojęć, które łatwiej zdefiniować przez zaprzeczenie. Gry, na ten przykład, sztuką nie są.
GoTG podałem jako przykład tego, że emocje wywoływane obcowaniem z jakimś dziełem, nie są wystarczającym warunkiem, by określić to dzieło sztuką.

21.10.2015 15:24
Matysiak G
32
odpowiedz
Matysiak G
154
bozon Higgsa

Dlatego pytam się o twoje kryteria. Bo dla mnie gry sztuką są. Tak Samo jak GotG. I każdy inny film zresztą. Bo w sumie stąd się bierze cała dyskusja. Bardziej z niejasności pojęcia sztuka, niż z tego, czym są gry video.

21.10.2015 15:42
malyb89
33
odpowiedz
malyb89
186
Demigod

Apropo narracji - Bastion :)

21.10.2015 15:50
Matysiak G
34
odpowiedz
Matysiak G
154
bozon Higgsa

I CoJ Gunslinger.

22.10.2015 21:12
Mastyl
35
odpowiedz
Mastyl
161
Za godzinę pod Jubilatem

Dziękuje wszystkim za udział w dyskusji, może niedługo przyjdzie pora na epilog, bo kilka ciekawych gier czeka w zanadrzu... kto wie? ;)

Forum: Filmy a gry jako forma sztuki... Coraz lepsza i na wyższym poziomie publicystyka w CD-Action.