10 najgorszych ekranizacji komiksów Marvela
Rozumiem, że Punisher jako, że jest ostatni na liście crapów to oznacza 'najlepszą' pozycję, zdatną do obejżenia?Sam uważam, że da się go oglądać a leci chyba co roku w TV, przynajmniej tak pamiętam - kino klasy B z lat 80'tych. Za to Fury w wykonaniu słynnego pana bardziej pasuje niż aktualny czarnoskóry, fakt jednak jest taki, że ten nowszy jest jednym z najlepszych aktorów ;)
Swego czasu, to sporo tych filmów dało się w polskiej telewizji obejrzeć... Poza "Punisherem" na pewno za dzieciaka na Polsacie oglądałem "Nicka Fury'ego", "Kaczora Howarda" (którego pamiętam jako całkiem sympatyczny film), oba filmy o Kapitanie Ameryce, no i później "Ghost Ridera" i "Fantastyczną Czwórkę".
W tym momencie zrozumiałem, co myślą niedzielni gracze i czemu są nierozumiani przez prawdziwych graczy, bo ja sam jestem zaś swoistym niedzielnym widzem i filmy oglądam bardzo rzadko. Tak też oglądałem właśnie pierwszego Ghost Ridera i szczerze mówiąc uznałem go za dość dobry film, a niektóre sceny do dziś siedzą mi w głowie. Cóż wygląda na to, że czas obejrzeć coś z najwyższej półki, a by mieć jakieś porównanie i zrozumieć czemu "Pan z płonącą czaszką" jest uważany za film słaby :D
Punisherd z Lundgrenem, jaki by nie był, to wciąż lepszy Punisher od wersji z 2004.
Znaczy się, ta ugrzeczniona wersja, w której Frank osobiście zabija chyba ze dwie osoby, "torturuje" kolesia lodem, a punktem kulminacyjnym jest półgodzinna scena ze śmiesznym grubaskiem przygotowującym spaghetti, jest gorsza od War Zone, który jest praktycznie esencją komiksowego Punishera?
[edit]
Właśnie zauważyłem, jaką osobliwą literówkę spłodziłem w poprzednim poście...
Właśnie War Zone to według mnie najlepszy Punisher jaki powstał. Aktora dobrali perfekcyjnie dosłownie. I film był niczemu sobie, zaś Punisher z 89 roku tez nie był zły ale też nie był świetny. Aczkolwiek zgadzam się w 100% że Punisher z 89roku był lepszy od tego z 2004 roku.
Jedynie co się bardzo podobało z aktorem z 2004 roku to krótkometrażówka pod nazwą "Brudne Pranie"
Ale lista bardzo dobra, choć jeszcze kapitan Ameryka jak na początek lat 90 wypadł całkiem całkiem, na pewno lepiej od tego z 1979roku.
Dopiero co oglądałem sequel Ghost Ridera i muszę stwierdzić, że ma jedną przewagę nad częścią pierwszą. Co prawda jest bardziej nudny, idiotyczny, jeszcze bardziej żenujący i potwornie nakręcony, ale jest już tak rozgoszczony na dnie, że momentami jest żenujący w śmieszny, a nie tylko nudny sposób :D już nawet nie wyglądło to, jakby się tam ktokolwiek starał. Dlatego fani kina B klasy na pewno polubiliby niektóre momenty.
Niemniej jest to okrutnie biedny film, coś a'la Uwe Boll.
Punisher WarZone jest bardzo klimatyczny - jedyny minus to kompletnie bez charakteru i charyzmy przedstawiona postać Puzzle Jigsaw.
Do mega kiczów dorzuciłbym strasznie-potwornie-okropnie nudne Strażnicy Galaktyki.
Dirty Laundry z Jane'm i War Zone ze Stevensonem to są jedyne filmy, które pokazują Franka takim, jakim był w komiksach. Choć War Zone bywa momentami zbyt sentymentalny. Ale jak Castle zaczyna robić sieczkę, to aż miło popatrzeć. Choc to wciąż słabszy film niż Dredd. Wiem, że nie to uniersum, ale klimat podobny.
"Kaczor Howard" mi się podobał - był sympatyczny jak to ktoś napisał. No ale miałem wtedy jakieś 15-16 lat i to były siermiężne czasy PRL.
Jako że w TV były wtedy filmy głównie radzieckie i innych "zaprzyjaźnionych" krajów z bloku socjalistycznego to łykało się niemal każdy szajs byle był amerykański :-)
Brak The Amazing Spider Man 2 na tej liście to pomyłka. Szczególnie gdy insynuujesz że Daredevil się o nią otarł. Zresztą stare filmy ze Spidermanem to też były niespecjalnie dobre produkcje. Na pewno gorsze od Kaczora Howarda.