Witam!
Kończę właśnie studia (Architektura i Urbanistyka), i pojawia się przede mną dylemat - od razu uciekać czy zacisnąć zęby i zostać. Obecnie mieszkam w Krakowie, i niestety tutaj jeśli chodzi o pracę w moim zawodzie bez znajomości jest bardzo ciężko. Wysyłałem moje portfolio do wielu biur ale wszędzie mówią że mają full albo nie mają pieniędzy by mi zapłacić. Jedyna pracownia zaproponowała mi 3zł za godzine. Powiedzmy że za taką kase bez dalszej "zapomogi" rodziców nie ma sie jak normalnie utrzymać, szczególnie że praca wbrew pozorom ciężka i czasochłonna (architektura to nie "rysowanie domków" jak się niektórym wydaje ale z powodu naszego porypanego prawa budowlanego głównie latanie po urzędach i robienie tysiąca dokumentacji, samo projektowanie to bardziej nagroda a nie praca). Myślałem nad Warszawą, ponoć tam jest więcej roboty (czyt. wiecej inwestycji).
Nie chce wyjść na narzekacza który jeszcze nie wiele zdziałał a już jęczy dlatego pytam. Warto ryzykować i zostać czy natychmiast szukać okazji za granicą i uciekać. Z jednej strony kusi mnie potencjalna nadzieja na godne zarobki a z drugiej strony jaka to Polska by nie była jestem u siebie, i nikt od głupich polaczków mnie wyzywać nie będzie. Jakie wy macie doświadczenia lub rady?
i nikt od głupich polaczków mnie wyzywać nie będzie.
Nikt nie będzie tak na Ciebie mówił. A Ty musisz zmienić ten typ myślenia.
nikt od głupich polaczków mnie wyzywać nie będzie.
Z takim podejsciem to lepiej zostan.
Rany chyba mnie nie zrozumieliście, chodzi mi o to że jak kiedyś w wakacje dorabiałem to widzałem jak się zachowują nasi rodacy to w sumie się nie dziwię że mają taką opinie a nie inną.
Nie mam problemu z asymilacją w innym kraju, mieszkałem pół roku w USA a pozniej pół roku w Turcji i nie miałem żadnych problemów by się dogadać z miejscowymi.
Źle to ująłem, chyba po prostu chodzi o pewne przywiązanie do ojczyzny :).
Znam architektów z Małopolski i z tego co mówią to rynek tutaj to tragedia. Poza tym co napisałeś dodać należy tzw "bizmesmeni z Koziej Dupy" czy kontrahenci, którzy poza zaliczką ociągają się ze spłatą zobowiązań.
Zupełnie inaczej jest ponoć na Śląsku i w Stolicy.
Nie wiem jak u architektów, ale mogę powiedzieć z perspektywy inżyniera budowlanego. W Wawie wcale nie jest lepiej, może tylko firm więcej i o robotę trochę łatwiej. Jeśli mieszkasz u rodziców w Krk to przynajmniej koszty utrzymania Ci odpadają. Zmieniając miejsce zamieszkania musisz liczyć się z większymi wydatkami, a na start mało kto da Ci wystarczającą pensję.
Niestety, póki nie masz papierów (uprawnień) jesteś nikim, a jak je zrobisz, jest niewiele lepiej, bo już prawie każdy je dziś ma. Jedyna szansa to zacisnąć zęby na parę lat, robić swoje jak najlepiej i się rozwijać zawodowo.
Problem w tym, czy naprawdę warto na to czekać, albo czy od zmiany miasta nie łatwiejsza i rozsądniejsza jest zmiana kraju. To jednak decyzja którą musisz podjąć sam.
Niestety nie jestem z Krakowa, tylko z Bielska-Białej. Utrzymuje tutaj lokum głownie z kasy od rodziny. Tak więc po studiach musze wymyślić coś sensownego bo do BB zamiaru wracać nie mam, tam to dopiero jest lipa i stagnacja.
Chyba zacznę czegoś szukać już zagranicą. Portfolio mogę rozsyłać w nieskończoność mailowo, a nóż ktoś się odezwie. Po angielsku umiem mówić dosyć dobrze więc bariera językowa nie jest mi straszna.
Nadal nie rozumiem w czym problem? Przeciez EU to jeden wielki kraj, nie musisz zalatwiac wizy pracowniczych i mozesz zyc i mieszkac gdzie chcesz. Bilety na drugi koniec europy mozna kupic za grosze i znalezc sie tam w pare godzin.
Proste:
Zamiast martwic sie na zapas, Najlepiej wyslij CV i zobacz czy ktos sie wogole odezwie, jak jestes dobry to bedziesz mogl sobie wybierac miejsce zamieszkania i kraj. A jak do dupy to nawet w Bielsko bialej cie nie beda chciec.
Najlepiej najpierw jechac i szukac pracy na miejscu. Zachod to nie Polska, ze szukasz pracy rok. Tam sie prace znajduje w jeden dzien.
Zaraz po studiach praca w zawodzie (tego typu) - bardzo watpie, przynajmniej jezeli chodzi o UK.
Moim zdaniem musialbys niestety skonczyc jakas uczelnie na miejscu, bo swistek z Polski dziala bardzo rzadko.
To niestety nie jest software development gdzie rynek bierze jak leci, czesto nawet bez weryfikacji.
Ale probuj, wysylanie CV niewiele ci da, lepiej znajdz specjalizowane agencje, wrzuc portfolio, mozesz zaczac od wizualek itp, i jakos moze poleci ;)
Jak masz dobre rzeczy wysylaj do branzowych blogow/portali, jak cie opublikuja to jest zawsze mocny element do portfolio.
[9] prace znajdujesz w jeden dzien jezeli chcesz byc kelnerem, pomocnikiem murarza albo kucharzem, takie zawody to juz troche inna liga.
No nic, dziękuje za porady. Będę próbował i walczył :)
Jak coś to piszczcie dalej, każda porada się przyda.
Devilyn -> Pracy w zawodzie, skoro dopiero kończysz studia nie dostaniesz za granicą, więc nie nastawiaj się zbytnio... no dobra jest ten 1% szansy że Ci się przyfarci ale licz się z tym że najpierw będziesz robił zupełnie co innego za minimalną stawkę wynajmując pokój z kilkoma osobami. Więc jeśli jesteś gotów na takie życie przez np. dwa lata, a w między czasie zrobisz jakieś miejscowe dyplomy lub kursy - to możesz jechać.
Tylko też jedno ale.. nie oszukujmy się, to nie 2004 gdzie pracę miałeś zaraz po wyjściu z autobusu na Victoria Station i mogłeś przebierać w ofertach. Jak nie masz jakiegoś znajomego, znajomych na miejscu gdzie mógłbyś przez np. pierwszy miesiąc się zatrzymać, to bez zapasu gotówki nawet nie startuj za granicę.
Fajnie jest słuchać opowieści, jak to cudownie, fajnie i na luzie.. A w rzeczywistości wszyscy ci "bogacze" z zagranicy szastający kasą na lewo i prawo w Polsce, wracają z powrotem opakowani konserwami z biedronki. Nie licz na to że drugiego dnia znajdziesz pracę, to że ktoś znalazł nie znaczy że Tobie się uda.
Nie chcę Ci odradzać wyjazdu, bo to co zrobisz to nie moja sprawa, ale pamiętaj wszystkie opowieści o raju ignoruj, bo na miejscu może się okazać że jednak języka nie znasz :)
Nie wspomniałeś też gdzie byś chciał wyjechać, więc ciężko mi powiedzieć coś więcej.
Wiadomo, Polska to Polska, ale tak naprawdę dom jest tam gdzie możesz godnie żyć. A w Polsce o to.. sam wiesz jak trudno.
Lutz -> jak pomocnik murarza czy jakikolwiek budowlaniec czy nawet sprzątający na budowach w UK to raczej w jeden dzień nie znajdzie nie mając karty CSCS :)
Ja bym spier... Serio skończyłeś dobre studia, całe życie przed Tobą, szkoda je marnować na to zadupie.
Nie chcę Ci odradzać wyjazdu, bo to co zrobisz to nie moja sprawa, ale pamiętaj wszystkie opowieści o raju ignoruj, bo na miejscu może się okazać że jednak języka nie znasz :)
Akurat o język się nie martwię, pracowałem już za granicą z anglikami, w USA obroniłem pracę semestralną po angielsku (nie mówiąc o zaliczeniu wszystkich egzaminów i samych rozmowach podczas zajęć z prowadzącymi). Tragedii akurat w tej kwestii nie wieszczę ;)
No z racji że jedyny język w którym się czuje pewnie to myślę nad UK albo powrocie do USA (tylko z tym to duzo pierniczenia jest, duzo pieniedzy trzeba w to włożyć ale dla chcącego nic trudnego jak to mówią)
Podobno nie ma głupich pytań, ale jako że jesteś po kierunku X to Ty powinieneś najlepiej wiedzieć gdzie po tym kierunku jest najłatwiej o pracę i tam próbować.
Z mojej perspektywy Polska jest świetna, ale mówię o IT, jeżeli dla osób takich jak Ty nie ma pracy to pozostaje pytanie czy to kwestia naszego kraju, czy jednak kierunku, po którym niekoniecznie są perspektywy nawet poza granicami Polski.
Mam nadzieję, że jednak to pierwsze i Ci się uda, koleżanka po architekturze wyjechała na Erasmusa do Amsterdamu i praktycznie od razu dostała ponoć całkiem niezłą i rozwojową pracę w Holandii, niestety za psie pieniądze, ale z doświadczenia wiem, że na początku warto dużo poświęcić dla rozwoju.
W USA nie ma przypadkiem kultu pracy i można się trochę załamać po przylocie z Polski? Czasami widuję oferty branżowe z US typu "bardzo dbamy o naszych pracowników, dajemy 2 tygodnie płatnego wolnego w roku"...
Bylem tez w robocie z granica i nigdy nie wiazalem pracy tam z zyciem na stale. Za bardzo kocham nasz pojebany kraj, zeby go porzucic :) Pytanie, ktore stawiasz dla mnie nie dotyczy zarobkow, a otoczenia. Czy chcialbys pozostawic rodzine, przyjaciol, kolegow, znajomych i spierdolic gdzies, bo pieniadz lepszy? Jesli tak, to uciekaj. Jesli nie, to pojedz, ale wroc. Byle jak najszybciej!
Czy chcialbys pozostawic rodzine, przyjaciol, kolegow, znajomych i spierdolic gdzies, bo pieniadz lepszy? Jesli tak, to uciekaj. Jesli nie, to pojedz, ale wroc. Byle jak najszybciej!
I takie podejście mi się podoba :) Mniej więcej planuje to co w drugiej części tego cytatu ;)
to jest swietne podejscie do pewnego momentu.
Bedziesz musial predzej czy pozniej podjac decyzje, i jezeli tylko bedzie dotyczyla ciebie to nie bedziesz mial problemu.
Jezeli natomiast w twoim zyciu pojawia sie dodatkowe postacie sprawa skomplikuje sie wielokrotnie, nadejdzie moment, ze przestaniesz zastanawiac sie co dobre dla ciebie - "tu i teraz" a zaczniesz myslec o tym co bedzie pozniej.
Ja tam zycze ci powodzenia, czy w Polsce, czy na obczyznie.
Dziękuje, zobaczymy co to będzie. Ale staram się optymistycznie patrzeć w przyszłość, mam przeczucie że się dobrze ułoży ale na pewno troche inaczej niż sobie to teraz wyobrażam :)
Lutz jak sie pojawi dzieciak to wtedy bedziemy sie martwic. W Polsce nie jest zle jesli idzie o prace i zarobki. Da sie przezyc godnie nawet zarbiajac najnizsza. Jesli chce sie poszerzyc rodzinke to juz inna bajka. Wtedy trzeba poszukac czegos wiecej :)
edit: Devilyn praca za granica jest swietna, bo zarbiasz jak "ludzie na zachodzie". Swietnosc konczy sie, gdy spotykasz rodaka, bo to najczesciej straszne ciule :)
Czy chcialbys pozostawic rodzine, przyjaciol, kolegow, znajomych i spierdolic gdzies, bo pieniadz lepszy?
Praca za granica jest swietna, bo zarbiasz jak "ludzie na zachodzie"
Z powyższych zdań wnioskuje, że za granicę jeżdziłeś sezonowo do pracy, typowo pod "szybki zarobek", natomiast nie żyleś tak naprawdę w obcym kraju.
Swietnosc konczy sie, gdy spotykasz rodaka, bo to najczesciej straszne ciule
Niestety prawdopodobienstwo spotkania takowych w Polsce jest duzo wieksze.
Zalezy tez oczywiscie od ego osoby szukajacej.
Po studiach czesto pracuje sie jakis czas za male pieniadze, zdobywajac intensywnie skilla, pracujac po godzinach, czekajac na znalezienie sie w dobrym miejscu, w dobrym czasie. Male to oczywiscie nie 3zl ale start od 1000 - 1500zl czy nawet jakiegoś okresu bezplatnych praktyk na stanowisku, na ktorym doswiadczona osoba zarabia 5k to chyba normalka :)
Niestety prawdopodobienstwo spotkania takowych w Polsce jest duzo wieksze.
+1000
"Czy chcialbys pozostawic rodzine, przyjaciol, kolegow, znajomych i spierdolic gdzies, bo pieniadz lepszy?"
Przyjaciele, koledzy, znajomi - w każdej chwili mogą zniknąć, bo sami wyjadą, przeniosą się do innego miasta, cokolwiek. A tym bardziej nie pomogą Ci się utrzymać. Rodzina.. z rodziną całe życie też mieszkać nie będziesz, podróż po Europie to nie jest w tej chwili jakiś wielki wydatek, bo nawet jak przeniesiesz się do innego miasta to rodziny nie będziesz odwiedzał w każdy weekend jak musiałbyś zapieprzać przez całą Polskę.
Pieniądz lepszy.. może nie lepszy, ale przynajmniej na zachodzie ewentualne dzieci będą miały lepszy start niż w Polsce.
Sprubuj sie dobic do Skanska jesli maja stanowiska adekwatne do twojego wyksztalcenia. Dowiedz sie czy masz szanse jak skonczysz studia i jak wszystko wyglada.
Tylko też jedno ale.. nie oszukujmy się, to nie 2004 gdzie pracę miałeś zaraz po wyjściu z autobusu na Victoria Station i mogłeś przebierać w ofertach. Jak nie masz jakiegoś znajomego, znajomych na miejscu gdzie mógłbyś przez np. pierwszy miesiąc się zatrzymać, to bez zapasu gotówki nawet nie startuj za granicę.
Poczytaj najnowsze statystyki. Bezrobocie w UK spadło do ~5%. Pracę można znaleźć bez żadnych problemów i z dnia na dzień. Osobiście uważam, ze nie jest gorzej niż w 2006 (bo wtedy do UK przyjechałem i pierwszą pracę znalazłem na 3 dzień dopiero, ale tylko dlatego, ze przez dwa dni zbierałem się na odwagę by zadzwonić).
Fajnie jest słuchać opowieści, jak to cudownie, fajnie i na luzie.. A w rzeczywistości wszyscy ci "bogacze" z zagranicy szastający kasą na lewo i prawo w Polsce, wracają z powrotem opakowani konserwami z biedronki. Nie licz na to że drugiego dnia znajdziesz pracę, to że ktoś znalazł nie znaczy że Tobie się uda.
nigdzie nie jest cudownie. Nikt nie szasta kasą w Polsce - szczególnie, ze ceny (oprócz cen nieruchomości i transportu miejskiego) się w praktyce zrównały. Albo może ja nie znam takich ludzi - raczej odwrotnie, ja jak jestem w Polsce to muszę trzymać się za portfel bo stówka za stówką ucieka nie wiadomo kiedy.
Nikt też nie wraca opakowany konserwami z biedronki. Bo te konserwy można kupić do tego niewiele drożej w każdym polskim sklepie, których jest zatrzęsienie przynajmniej w londynie.
szaka24, w Polsce macie bezrobocie na poziomie 7,9% a ludzie jęczą, jakby naprawdę tu nie było pracy.
w PL bezrobocie na poziomie 7.9%? ostatnie statystyki jakie widzialem mowily o 11.2%.
przy czym w duzych miastach jest pewnie max 5%.
az sprawdzilem. W warszawie bezrobocie 4.3%.
W tym samym czasie w Londynie bezrobocie wynosi 6.4%
Oczywiscie jest tkaie wysokie przez wysokie benefity, jakby zlikwidowali lub ograniczyli benefity to na pewno ponizej 5% w ciagu roku by spadlo... (dane z fusow, ale realne)
Oczywiscie sa tez skrajne przypadki gdzie pewnie i 25% w niektorych miejscach jest...
swoja droga pamietam jak w PL zaczynalem pracowac to bezrobocie wynosilo 20%... i tak sie utrzymywalo przez wiele lat...
w koncu wyjechalem do anglii i na szczescie pol roku przed kryzysem sie zalapalem, wiec prace tez znalazlem w ponizej 2 tygodnie... pozniej tylko masowe zwolnienia, ktore udawalo mi sie ominac.
ale o ile prace bardzo latwo znalezc, jesli sie jest normalnie wygladajacym i srednio rozgarnietym czlowiekiem... to juz znalezc prace powyzej 10k PLN w Polsce nie jest tak latwo. Wiekszosc ludzi pracuje ponizej sredniej krajowej, mimo wzsystko jest duza konkurencja.
[28] - 10.8%
stat.gov.pl/obszary-tematyczne/rynek-pracy/bezrobocie-rejestrowane/miesieczna-informacja-o-bezrobociu-rejestrowanym-w-polsce-w-maju-2015-roku,1,40.html
Dessloch - w czasie "kryzysu" wielokrotnie zmieniałem pracę. Najdłużej byłem bezrobotnym przez tydzień. Aktualnie mam conajmniej kilkanaście ofert dziennie. Masakra...