To co wczoraj w nocy miało miejsce przejdzie do księgi guinnessa ,a mianowicie moi kochani studenci ,a raczej studentki zaczeły ostrą balange aż do 2 w nocy. W trakcie tej imprezy nie raz sąsiedzi się dobijali do nich niestety bezskutecznie (ja to samo i taki sam rezultat) plus leciały greckie piosenki jak i pseudo hity z Eski przy których studentki zaczeły śpiewać co skończyło się otworzeniem oczu i niedowierzaniem z kim człowiek musi mieszkać. To już nie raz taka ich impreza ,co roku wylatują studenciaki i wbijają nowi jeszcze z większym upośledzeniem umysłowym. Powiedzcie mi ludzie co Ci studenci mają nie tak z głowami ? Przypominam że sam nie mieszkam w bloku. Mieszkają tutaj też starsi ludzie i dzieci. Moim zdaniem studenciaki (ci z upośledzeniem mózgowym) powinni niezwłocznie wyjechać na syberie do ciężkich robót. Niestety ,ale nie widze dobrej przyszłosci dla tego pokolenia...
Mateuszek inżyniera świętował pewnie.
"Ostra balanga" "aż do 2 w nocy"? Co to sie ze studentami w dzisiejszych czasach porobilo, ze nie swietuja do rana?
Policji nie ma?
Policja dla nich to pestka. Już nie raz tutaj była ,ale niestety oni i tak na drugi dzień zaczynali balange. Co dziwne już w sylwester było spokojniej ,ale co wczoraj się działo to zapisze się do największych debilizmów w historii. Ja rozumiem w weekend tam troche poimprezować ,ale nie z czwartku na piątek. Przecież ludzie idą do pracy muszą się wyspać. Cisza nocna trwa od 22 do 6 rano jak widać studentów to nie obowiązuje.
czy rozwazales moze zatrucie bigosu?
Niestety ,ale jeszcze nie. Na szczescie mieszkam nad nimi więc mogę się zemścić w postaci zrzuconej kinder niespodzianki na ich balkon jeżeli zdenerwują mnie doszczętnie ,a jestem cierpliwym człowiekiem.
dwa rozwiązania - kontakt z właścicielem
Na szczęscie wszyscy znają dobrze właściciela tego biednego mieszkania ,więc na pewno się tak to nie skończy.
Ciszy nocnej nie ma. Co do zasady nie wolno być uciążliwym przez całą dobę.
Policji otwierać nie trzeba - najwyżej przyjdzie mandat.
dwa rozwiązania - kontakt z właścicielem, albo "czuję marichuanen"
Ludzie to kretyni w 90% Tak powinno brzmieć to zdanie. A oni po prostu są młodzi. Jeśli nie można się z nimi dogadać to dzwoń na policje a nie się po internetach skarżysz.
Dla nich to taki ostatni dzwonek, żeby się wyszumieć. Za 5-10 lat będą przynosić na imprezy sałatki, a nie alkohol i wracać o 23.00, bo do pracy rano trzeba. A tu nagle okaże się, że im jacyś studenci po sąsiedzku robią rozpierduchę z disco polo. Wtedy założą o tym wątek na forum :D.
Serio, tak było, jest i będzie i na pokolenie nie ma co zwalać, bo za czasów mojego ojca to dopiero się działo :).
dla przyjezdnych studentow czwartek to najlepszy i chyba najbardziej optymalny dzien do balang. W sumie jak ja studiowalem to w klubach wlasnie najfajniej bylo w czwartek, kiedy to studentki chcialy sie rozerwac troszke przed weekendowym powrotem do domu ;)
No własnie od tego są kluby,bary a nie mieszkanie które znajduje się w bloku...
sie wyprowadz poza miasto, a nie bedziesz plakal po internetach
Przypominam żeby się wyprowadzić za miasto trzeba mieć kase na dom ,a w Polsce jak wiadomo zdobycie pieniedzy takich bez kredytu to nierealne ,a kredytu brać nie mam zamiaru ,ani tym bardziej wyprowadzać się przez studentów ;)
Nie wrzucaj wszystkich do jednego wora. Są studenci i "studenci", czyli darmozjady, którym rodzice fundują sielankę w postaci socjologi, europeistyki i innych "przydatnych" i "trudnych" kierunków. A taki studentem może być każdy tłok, nawet zwykły wieśniak, którego celem jest impreza 7 razy w tygodniu i upicie się w sztok co dwa dni.
Przecinek spacja nie na odwrót.
Co do tematu sam jestem studentem (z lekkim opóźnieniem czasowym) i widzę jak ludzie są z roku na rok coraz bardziej niedorozwinięci. Podziękować można tylko ich rodzinom bo to przecież musiało się wziąć skądś - bezstresowe wychowanie i trzymanie pod kloszem.
Domówki zawsze były najlepsze :). Boze, widziasz takie herezjie pisane i nie grzmisz.. :)
[16] dokladnie, studia powinny byc tylko dla arystokracji, zwykle wiesniaki to swinie pasac powinni a nie na salony tudziez studia sie pchac :))
Nikogo nie wrzucam do jednego worka. Przecież nie wszyscy studenci to debile. Ja tak nie twierdze ,ale te dwa osobniki które wczoraj zrobiły balangę to są totalne darmozjady z upośledzeniem mózgowym. Piszę w "większosci" studenci to przygłupy bez żadnych perspektyw na dalsze życie.
Skoro po imprezie to teraz możesz na nie czyhać i dorwać na klatce i zjebać jak burą sukę. Co Ci szkodzi?
Jak nie pomoże to na partyzanta wysmaruj klamkę psim klockiem.
Nade mna mieszkaja studenci... dokladnie ta sama sytuacja.. ale na szczescie na ich pietrze na przeciwko mieszka sasiad wojskowy "kark"(mily czlowiek) i ma 3 dzieci..... 1x byl 2x byl 3x byl tlumaczyl ze ma 3 malych dzieci i jak zona ulula 2 to 3 zaczyna plakac i bledne kolo sie zamyka...
Rano wychodze do pracy a na klatce "rzeka" krwi :) sasiad nie wytrzymal i wyperswadowal kilka nosow ;)
Coz ja pamietam jak sie imprezowalo :) to zawsze szlismy z chlopakami do sasiadow grzecznie uprzedzic ze bedzie ostro :) i w razie czego by sie nie krepowali i walili smialo... to przytemperujemy co glosniejszych :) tak nas mama wychowala....
Na studia powinni chodzić tylko naprawdę najlepsi, a nie tak jak teraz może iść każdy, nawet tuman.
Szczyt to sytuacja która nie spotkała, filozof pyta się na pierwszym wykładzie:
-ile lat ma wszechświat, ile jest planet, kto powiedział że Ziemia kręci się wokół Słońca itp. banalne pytania. Oczywiście nikt z roku prócz mnie nie wiedział, albo wiedział ale nie chciał powiedzieć.
Inny przykład:
nie potrafili wymienić sąsiadów Polski....no ludzie, ręce opadają
ale drzeć ryje na korytarzu i piszczeć jak zarzynane prosię o 2 w nocy, to potrafią, tak samo jak w gimbazie,
ja nie mówię, że zabawa to coś złego, sam lubię i wypić, itd. ale to nie wszystko, trza coś jednak soba reprezentowac poza biedą umysłową, i wtedy można się takze bawić
mefek - to zdarzenie sprzed kilku lat, ale zakładam że teraz identycznie albo i gorzej jest
Gęstochowa ->
Szczyt to sytuacja która nie spotkała, filozof pyta się na pierwszym wykładzie: -ile lat ma wszechświat, ile jest planet, kto powiedział że Ziemia kręci się wokół Słońca itp. banalne pytania. Oczywiście nikt z roku prócz mnie nie wiedział, albo wiedział ale nie chciał powiedzieć.
Inny przykład:
nie potrafili wymienić sąsiadów Polski....no ludzie, ręce opadają
Bardziej nurtuje mnie to, czy współstudenci i wykładowca prowadzący zajęcia orientowali się w tematach tak ważkich, jak Gabon i jego stolica? ;>
Pewnie naoglądały się American Pie :) U mnie na roku też wielu takich było. Większość z nich nie skończyło studiów, a potem była szara rzeczywistości i narzekania, że to pracy nie ma.
Większość młodych ludzi idzie po to na studia ,aby jeszcze nie dojrzeć i nie iść do pracy ,albo pójść imprezować całymi dniami. Tak wygląda dzisiejszy świat studentów. Szkoda że ogarniętych jest tylko garstka.
Szkoda tylko, że znakomita część wykładowców nie potrafi zainteresować studenta, nie mówiąc już o sytuacjach kiedy student zagina wykładowce wiedzą a ten nie wie co ma odpowiedzieć.
Patrząc po moim kierunku widzę dwie rzeczy: część przedmiotów jest na siłę wciśnięta, bo jakaś katedra musi coś robić. Część przedmiotów bazuje na nieaktualnych danych.
A kogo to obchodzi i do czego to jest potrzebne w życiu?
no, imprezowiczów i łobuzów na pewno nie obchodzi, i nie przyda im się do niczego faktycznie, więc po cholerę przyszli na studia, które są dla ludzi innego rodzaju, którzy wiedza i chcą wiedzieć takie rzeczy?
przecież w remizie ta wiedza im się nie przyda i tak.
A kogo to obchodzi i do czego to jest potrzebne w życiu?
Kumpel wyrwał swoją obecną małżonką na dinozaury. Nie znasz dnia, ani godziny.
bo maja wyj&ne na ludzi :) Sa na studiach, nie sa u siebie, sa w innym miescie, wiec roboia co chca i w dupie maja ze inni mieszkaja :) Po to tam wynajeli mieszkanie :) Sam jakbym z kumplami mieszkal to bym mial w dupie sasiadow :)
Ale to nie musieli być studenci, to mogły być głupki, które poszły na pierwszy rok i to był ich ostatni. Do tego studentki zrobiły ostrą balangę, a Ty jako sąsiad nie poczułeś się zobowiązany, żeby tam się stawić osobiście? Były brzydkie, czy Ty jesteś mrukiem i od pazdziernika nie zamieniłeś słowa z sąsiadkami? ;d Raz w tygodniu można spać z 3-4 godziny, tylko raz w życiu sie ma te 22 lata.
[36] sadzac po tym watku, studentki go nie zaprosily bo i po co? aby przyszedl ponarzekac? :p
Znajomy jak w kawalerce robil imprezki to czasemi pol klatki sie zwalalo na impreze, no ale to byly lata 90te zeszlego wieku, mnie cebulakoe dookola bylo :p
Nerka, widać, że nie masz pojęcia o czym piszesz, bo takiego bydła rozmową nie uspokoisz. Hołota granatem od pługa oderwana jest zbyt ograniczona, by zrozumieć, że nie mieszka sama, a ściany w blokach są stosunkowo cienkie i przenoszą dźwięk. Też miałem takie bydło piętro niżej, to praktycznie co tydzień, dwa worki pustych butelek po piwie i wódce wynosili (5 osób mieszkało w dwóch pokojach). Również prosiłem wiele razy o zachowanie ciszy, to na kilka dni był spokój, ale po jakimś czasie znowu się zaczynało.
Na szczęście spółdzielnia spisała się na medal i właściciel postraszony odebraniem i zlicytowaniem mieszkania, wywalił te bydło bez zwrotu kaucji, a teraz ostrożniej dobiera lokatorów.
Nerka nie musisz być złośliwy i naucz się czytać ze zrozumieniem nie tylko ja byłem do nich i pukałem. Inni sąsiedzi robili to też wielokrotnie ,ale na tych magistratów nic nie zadziała. Potem będą zamiatać podłoge w McDonaldzie i impreze będą mogli co najwyżej zrobić u siebie jak będą mieli z czego.