Przygotowuję się do teorii, szukam stronki z testami - na razie mam tylko zdamyto.pl, z tym, że po zrobieniu może 10 testów już zauważyłem kilka powtarzających się pytań.
A wy skąd braliście testy?
Kupiłem premium na zdamyto.pl i po jednym dniu robienia testów od razu zdałem teorię, żadne pytanie mnie nie zaskoczyło.
[2] Dokładnie taka sama sytuacja była u mnie.Za pierwszym razem bez nauki na teorii 67 punktów,a na drugą teorię sie przygotowałem robiąc przez cały dzien testy na zdamyto co poskutkowało zdaną teorią na maksymalną ilość punktów :) Polecam kupno premium i robienia na masę tych testów,ponieważ bardzo pomagają.
Ja to przerobiłem tylko może z 300 pytań z płytki i zdałem za pierwszym. :) Co prawda 69 punktów tylko, ale zdałem.
Widzę, że pytań musiałoby być ze 30 000 by nie uczyć się odpowiedzi na pamięć. Cały misterny plan ministerstwa wziął w łeb, na internet nie ma mocnych.
A w jaki niby inny sposób się uczyć? Szczególnie do pytań typu: odpowiednia długość drążka od skrzyni biegów czy odpowiednie wymiary tablicy rejestracyjnej. Chociaż podobno te bardziej absurdalne pytania wycofali, jeszcze rok temu takie były.
A to jak prawko się zdaje to czy czasem oprócz książeczki do nauki tych testów nie dają też na płycie specjalnego programu? Ja jak zdawałem prawko to taką płytkę dostałem plus ćwiczyłem u nich w firmie na kompie. Netu wtedy nie miałem a testy zdałem za pierwszym razem z wynikiem 100% poprawnie.
[8] Wtedy pytań było jak na lekarstwo, teraz baza ma zdaje się koło 2000 pytań, która oficjalnie jest niejawna, trzeba sobie więc radzić na swoją rękę, teraz nie dostajesz zadań w zestawie z książką do nauki.
[9] Co? To aż tak się to pozmieniało? Ja wtedy jak dobrze pamiętam miałem taką książeczkę co tam było jakoś powyżej 400 pytań. Prawko wtedy kosztowało ze wszystkim 600 zł. A teraz aż z ciekawości spytam: Ile kosztuje?
g@mers0ft - 80zł badanie lekarskie, 1300zł kurs (w cenie podręcznik i płytki z pytaniami), 170zł egzamin (teoria + jazda), 100,50zł wydanie prawka. W moim przypadku.
Teraz badanie lekarskie kosztuje 200zł. Kurs oczywiście w zależności od szkoły jazdy, egzamin chyba w zależności od ośrodka, ale wątpię, aby ceny się dużo różniły.
Edit: Baza pytań wynosi bodajże 2400, oficjalnie jest niejawna. Dawniej baza pytań była jawna i wynosiła 470 pytań? Więc wystarczył 1 wieczór i można było zdać egzamin bez problemu. :)
Edit2: Jeśli nie zdasz egzaminu to musisz ponownie za niego zapłacić (jazda 140zł, więc teoria chyba 30zł). Nie wiem jak było dawniej, ale skoro tyle się pozmieniało to postanowiłem o tym wspomnieć. :)
No to nieźle się podrożyli... Ja za badania lekarskie zapłaciłem 50 zł więc 30 zł po ponad dziesięciu latach to wcale nie tak dużo podrożało. Ale to: 170zł egzamin (teoria + jazda), 100,50zł wydanie prawka. Biorą 1300 zł i jeszcze te dodatkowe opłaty? Ja za 600 zł miałem wszystko no oprócz badań lekarskich oraz tej płytki. Książka z pytaniami była w tej cenie.
Chyba było 484? Jakoś tak.
Dokładniej mówiąc:
- 80zł - lekarzowi za papierek
- 1300zł - dla instruktora za naukę jazdy (nie robiłem w ośrodku, tylko w prywatnej firmie - 1 instruktor, ale za to najlepszy w mieście)
- 170zł - dla MORDu, abym mógł zdawać egzamin teoretyczny i praktyczny
- 100,50zł - w starostwie, abym dostał prawo jazdy.
Edit: Ceny za naukę wahają się 1000 - 1300zł. :)
Edit2: Tak więc jeśli chcesz zaoszczędzić na nauce i zapłacisz to 1000-1100zł, ale trafi ci się słaby instruktor to i tak wydasz pieniądze na egzamin (każdy 140zł, a dzień przed egzaminem pasuje pojeździć, czyli dodatkowa lekcja 1h=40zł).
Najlepsze jest to, że na kategorię AM czyli to co kiedyś było zwykłą kartą motorowerową wyrabianą w szkołach płacisz mniej więcej tyle samo co na prawko na samochód, a możesz jeździć tylko na skuterze/motorowerze do pojemności maks 50cm3.
No to ja miałem tak:
50 zł - lekarz
600 zł - instruktorowi za jazdę plus teoria i jakieś inne duperela (pewnie do MORD-u)
10 zł - za płytkę do nauki na egzamin z części teoretycznej (opcjonalnie)
0 zł - MORD (wtedy takiego czegoś nie było albo i było w tych 600 zł)
0 zł - dla starostwa (wtedy też takiego czegoś nie było. Starostwo brało kasę za ponowne wyrobienie prawka. Pierwsze było gratis)
Co za porąbane czasy nastąpiły...
WORD - wielkopolski ośrodek ruchu drogowego
MORD - małopolski ośrodek ruchu drogowego
Tak czy siak, zdzierają kase z kursantów gdzie tylko się da. Teraz nawet jeśli oblejesz egzamin na placu to instruktor nie proponuje ci wyjazdu na miasto. Sam musisz się upomnieć.
Aby rozwiać wątpliwości: tak, można wyjechać na miasto po niezaliczeniu placu. Oczywiście jeśli kursant popełni błąd zagrażający bezpieczeństwu to przesiadka. Nawet jeśli kursant bezbłędnie przejedzie przez miasto, ale oblał plac to nie zdał egzaminu.
No ja w MORDZ-ie to robiłem (czy jakoś tak - już nie pamiętam), bo jestem z tamtych stron.
EDIT:
Wtedy było inaczej. Jeśli na placu nie zdałeś to wtedy już ci mówiono, że nie zdałeś i nie było mowy, abyś wyjechał na miasto. A co do placu to łuk był obowiązkowy plus losowało się dwa inne manewry. Ja wylosowałem kopertę i ruszanie na wzniesieniu :)
Jeśli te trzy manewry zaliczyłeś, to wtedy pozwolono ci wyjechać na miasto.
Porównując, egzamin teraz wygląda w następujący sposób:
- komputer losuje ci elementy, które masz wskazać (1 pod pokrywą silnika i 1 światła)
- następnie łuk
- ruszanie pod górkę z hamulca ręcznego (samochód nie może stoczyć się 20cm)
- reszta manewrów jest wykonywana podczas jazdy (parkowanie, zawracanie, przejazd przez tory kolejowe, itd...)
Cały egzamin jest nagrywany, tak więc można się odwołać do 6 dni. Jazda może trwać najkrócej 20 minut (jeśli nie popełni się żadnego najmniejszego błędu). Błąd zagrażający bezpieczeństwu = oblany egzamin. Błąd "drugiej kategorii" - upomnienie, bodajże można 2 razy taki błąd popełnić (np. nie włączenie kierunkowskazu przy omijaniu).
Edit: Odnośnie łuku parę szczegółów: samochód nie może się zatrzymać, jeśli tak się stanie ma się drugą szansę, zatrzyma się drugi raz = oblany egzamin. Nie można potrącić pachołka, ani najechać na linię, wtedy od razu się nie zdaje, dlatego bezpieczniej jest się zatrzymać, jeśli straciło się kontrolę nad pojazdem...
Wtedy egzamin wyglądał tak:
- testy
- jazda (niekoniecznie tego samego dnia co testy)
- zaliczenie placu
- zaliczenie miasta (zero błędów)
Zero błędów - już wyjaśniam: Teraz macie jakąś "drugą kategorię". Wtedy tego nie było. Takie nie włączenie kierunkowskazu spowodowałoby, że oblałeś egzamin. Zasada była jedna: Zero błędów na mieście.
Pamiętam jak mój kumpel oblał za pierwszym razem egzamin tylko za to, że instruktor stwierdził, że on jedzie za blisko przodującego samochodu. Dla kumpla była to normalna odległość a dla egzaminatora już nie.
g@mers0ft -> Kiedy zdawałeś prawko, że nie wolno było popełnić żadnego błędu, w latach 90?
W 2004 roku.
Na testach można było popełnić dwa błędy, na placu też i zrobić korektę. Na mieście już nie wolno było zrobić żadnych błędów.
Ja przygotowywałam się do testów korzystając z apki www.testynaprawojazdy.eu Naprawdę przydatne, fajnie opracowane i przede wszystkim forma taka jak na egzaminie państwowym. Mają super aktualną bazę pytań, dzięki tej platformie opanowałam w miarę te testy, a wcześniej były moją zmorą. Polecam! :)
Fajna apka jest tutaj: test-prawojazdy.pl
Koleżanka mi poleciła, pytania identyczne jak na egzaminie i zawsze aktualne.
zdany za pierwszym razem!!