Top 5: Ranking filmów o komiksowych herosach 2013
nie wierzę Thor w zestawieniu ... sequel był tak samo nudny i sztuczny ja jedynka wszystko tandetne i sztuczne jedtnie Loki podoba się w filmie i wprowadzał dozę zabawy humoru i dobrego aktorstwa ale reszta to nie nadaje się na ocenę nie rozumiem fenomeny tym filmem przecież jest tak nudny i pretensjonalny i wali sztucznością strojów i lokacji jak w serialowym Merlinie
co do Kick-Ass właśnie pierwssza część była o niebo lepsza od sequela sequel już jest pełen gagów słaby montaż nic się nie trzyma kupy fabuła denna
To co wyzej (i co napisalem na forum jakis czas temu) - Kick-Ass 2 to popluczyny, w ktorych do 5 gagow (wszystkie sa na trailerze) dodano "fabule" i puszczono w swiat.
Wolverine to najsłabszy film w serii (tak, słabszy od Genezy).
Chyba jaja sobie robisz. Nowy Wolverine to typowy średniak, ale Origins przewyższa praktycznie pod każdym względem - i formą, i treścią. Teraz przynajmniej poziom produkcji nie zmienia się co ujęcie jak w kalejdoskopie, a akcja (kiedy jest) nie budzi uśmiechu politowania. Największą wadą filmu jest czas trwania - bez problemu można by było go skrócić nawet o pół godziny. Choć i tu można dopatrzyć się pewnego plusu - Origins w krótszym czasie zgwałcił więcej postaci i więcej samej historii Logana, niż nowy Wolverine przez ponad dwie godziny (w sumie, poza Yukio, nikt szczególnie nie ucierpiał). Warto też wspomnieć, że sam Singer uzna poprzednił film za niekanoniczny stek bzdur, czego nie powiedział nawet o Last Stand.
Kick-Ass 2 z kolei został spieprzony przez reżysera. Tam po prostu zbyt wiele rzeczy wygląda nie tak, jak powinno. Wszystkie problemy tego filmu widać wyraźnie, jeśli przyrówna się go do komiksu (który arcydziełem nie był, ale dawał radę). Usunięto najlepsze rzeczy, zachowano najsłabsze, a całość podano to w sposób zupełnie nieatrakcyjny.
Cóż, w tym filmie chyba nie wiele było innych superbohaterskich filmów, albo coś przegapiłem.
byłem w kinie na IM3 i nowym Supermanie i zajmują adekwatne miejsca, resztę można było sobie odpuścić
Mephistopheles --> oczywiście Geneza sięga po sporo głupiutkich klisz, ale jako film „obejrzeć i zapomnieć” sprawdza się lepiej. Przy czym od początku do końca jest filmem mało ambitnym, któremu do dobrego odbioru trzeba sporo wybaczyć – i da się to zrobić.
Wolverine jest strasznie nijaki pod każdym względem, a sama historia mało zajmująca. A co zabawne, poprzez koncepcję na ten film szansa na powtórzenie chwytów w stylu Genezy była niewielka, a i tak udało się coś wrzucić (odpalanie cygara od wybuchu) - ręka sama składa się do czoła. Coś podobnego w Genezie przyjmowało się (albo i nie) z dobrodziejstwem inwentarza, a tutaj przeszkadza bardziej.
A Singer? Nie dziwne, że wypowiada się w podobnym stylu, skoro sam musi się teraz uporać z masą niekonsekwencji wprowadzonych w trakcie całej serii (trylogia w kilku miejscach nie zgadza się nie tylko z Genezą, ale i Pierwszą klasą - tu nawet bardziej). Wyrzucenie Genezy poza kanon byłoby mu bardzo na rękę.
trzeba sporo wybaczyć – i da się to zrobić
Tak, jeśli nie ma się najmniejszego pojęcia o Wolverinie, Weapon X, Deadpoolu i reszcie.
The Wolverine może być odbierany właśnie "nijako" przez dłużyzny, o których wspominałem. Ale jako film sam w sobie jest przynajmniej spójny, a fabuła została skonstruowana na bazie wątków przyczynowo-skutkowych, a nie kolejnych pomysłów, jak pokazać Logana na tle wybuchów. Sceny akcji z Origins są przepełnione takim kiczem, że filmy z Van Dammem to przy nich majstersztyki choreografii (koronny przykład to szarża Sabertootha - jak coś takiego przeszło proces post-produkcji?). Nawet w grze od Raven, na podstawie tamtego filmu, przerywniki filmowe zostały wyreżyserowane lepiej (serio, to nie jest ironia). Jakieś odpalanie cygara to naprawdę nie jest w tym przypadku kontrargument.
A Origins na wykluczenie z kanonu skazał się sam, choćby postacią Sabertootha, sprzeczną z tym, co widzieliśmy w X1. Ale nawet abstrahując od fabuły trylogii, takie motywy były po prostu nie do zaakceptowania dla fanów komiksów. Chyba jedyną osobą, która znała wcześniej Deadpoola, był Ryan Raynolds. A teraz on sam mówi o tej roli z zażenowaniem.
W FC jest mnóstwo sprzeczności z poprzednimi filmami, ale DotFP może tutaj akurat wiele rzeczy naprostować i przy okazji naprawić sporo wad Last Stand. Do tego ostatniego wystarczy właściwie
spoiler start
Mister Sinister.
spoiler stop
Nawet nie wiem, czy coś takiego można uznać za spoiler, ale niech będzie.
Hmm. Top 5 filmów o komiksowych herosach 2013, a ile takich filmów wyszło w tym roku? Czyżby 5?
trzeba sporo wybaczyć – i da się to zrobić
Deadpoola? Nie, nie wybaczymy. Pamiętamy
Zgwałcenie Deadpoola jest zawsze przywoływane w tego typu dyskusjach. Ja sam w 2009 roku o tej postaci wiedziałem tyle co nic, więc taki sposób wykorzystania go zupełnie mnie nie obruszył. Gdy odświeżałem sobie film w tym roku, z takim a nie innym potraktowaniem go byłem już pogodzony. Co do Sabretootha to oczywiście uderzają różnice w porównaniu do trylogii, natomiast co do różnic względem komiksów to trzeba też odróżnić dwa słowa – „adaptację” i „ekranizację”. Jednym różnice przeszkadzają bardziej, innym mniej.
A Origins na wykluczenie z kanonu skazał się sam , choćby postacią Sabertootha, sprzeczną z tym, co widzieliśmy w X1. – w takim układzie Pierwsza klasa wyklucza się jeszcze bardziej, bo różnic jest więcej. Zabawny paradoks – Geneza obrywa strasznie za potraktowanie postaci i zdarzeń. Pierwsza klasa przyjmowana jest generalnie dobrze, choć też różni się względem trylogii (co nie przeszkadza takiemu Singerowi wyrzucać Genezę z kanonu, a między trylogią i FC kręcić bezpośrednie połączenie). Rozumiem z czego to wynika, ale chciałem to odnotować.
Mam nadzieję, że DotFP naprawi to i owo. Kibicuje temu filmowi i sam jestem ciekaw, jak wybrną z takiej liczby niekonsekwencji.
Bezi2598 --> 6 (R.I.P.D.). Ten tekst to bardziej pretekst do napisania kilku zdań o każdym z wymienionych filmów. Jakoś go jednak nazwać musiałem, więc równie dobrze mogłem mu nadać w miarę chwytliwy tytuł.
Jednak top 5 kojarzy mi się z najlepszymi filmami tego roku. Bardziej na tytuł by pasowało: Podsumowanie filmów o komiksowych herosach 2013. Ale mniejsza o to.
Sam uznawałem FC bardziej za restart / reboot, niż za prequel. Do czasu, aż dowiedziałem się o DoFP. Dopiero po tym filmie będzie można dyskutować, co ma być kanoniczne, a co nie.
trzeba też odróżnić dwa słowa – „adaptację” i „ekranizację”.
Jedno i drugie można nakręcić z szacunkiem do materiału źródłowego lub srając na niego. Origins to ta druga kategoria. The Wolverine z kolei starał się za mocno. Efekt był taki, jak w przypadku pierwszego Hulka - przez rozwleczone segmenty dramatyczne, sceny akcji wyglądają jak wrzucone na siłę, a przez zbyt długi czas trwania, wydaje się, że jest ich mało.
Co do Origins - od samego początku najbardziej narzekano na Gambita. Ale potem wszyscy zapomnieli, że on się tam w ogóle pojawił (przez te 5 minut), więc internetowa siła nienawiści została przeniesiona na całą resztę.
Tutaj zgodzę się z autorem. Wolverine zdecydowanie najsłabszy z filmów z tym roku, Iron man 3 niewiele lepszy, Thor dobry ale spodziewałem się czegoś lepszego no i Człowiek ze stali - bardzo przyjemny film, dobrze się go oglądało, w końcu Superman ma siłę boga :) dlatego też z komiksowym filmów ten uważam za najlepszy w tym roku
Bezi2598 --> ogólne filmowe podsumowanie tego roku zapowiedział już jeden z kolegów po fachu. Nie powiem który, żeby nie było siary, jakby się rozmyślił :P Ja skupiłem się na jednym podgatunku.
Mephistopheles --> w ogóle pierwszy Hulk to dla mnie jeden z najsłabszych filmów tego typu w XXI wieku. Fajne tam były te komiksowe przejścia jako hołd dla swojego pochodzenia, ale tak poza tym, to bieda.
I jeszcze co do Wolverine'a, też ma swoje grzeszki jeśli chodzi o zgodność zdarzeń z poprzednikami. Popraw mnie jeśli się mylę (mogło mi coś umknąć, albo nie pamiętam), ale czy
spoiler start
Logan nie powinien w ogóle pamiętać Yashidy. Już nawet pal licho, jeśli przypomniał sobie całość podczas spaceru po zatoce (co i tak jest głupie), ale on od samego początku sprawia wrażenie, że wie o kim mowa. W aucie z Yukio i tym bardziej podczas spotkania z samym Yashidą.
spoiler stop
A czemu ma nie pamiętać, skoro Origins nigdy się nie wydarzył? A skoro już drążyć temat, to należałoby zapytać, dlaczego sztuczka z magiczną amnezją miałaby w ogóle działać.
Z trylogii wiadomo, że Wolverine'owi brakowało części wspomnień, ale (jeśli dobrze kojarzę) nigdy nie stwierdzono, że nie pamięta niczego.
Z kolei jeśli ja dobrze kojarzę, to w X1 Xavier mówi, że Logan od 15 lat żyje bez wspomnień o tym kim był i co robił wcześniej. Jean z kolei mówi o tym, że Wolverine nie pamięta nic ze swojego życia sprzed zabiegu wprowadzenia adamantium. A skoro tak, to nawet gdy przyjąć, że "Origins się nie wydarzył", to i tak Wolverine się kłóci z samą trylogią.
Profesor X i Jean w przeszłości próbowali naprawić umysł Wolverine'a. W dodatku jego mózg jest zdolny do regeneracji (np. Deadpool, którego mózg cały czas ulegał na przemian niszczeniu i regeneracji, potrafił pamiętać przeszłe zdarzenia w różny sposób). Wystarczy stwierdzić, że to wszystko razem wzięte odniosło częściowy sukces. Poza tym nie wiadomo ile, na ile szczegółowo i na ile zgodnie z prawdą Logan pamięta dawne wydarzenia. Z filmu wiemy jedynie, że zapadły mu w pamięć przeżycia związane z wybuchem bomby atomowej. To nie jest coś, co widzi się na co dzień.