Oskarżony Damian R, odpierał bezpośredni i bezprawny zamach ze strony dwóch napastników, którzy wdarli się do jego mieszkania i nie chcieli opuścić go wbrew żądaniom, używali wobec domowników przemocy i grozili pozbawieniem życia. Za zabicie bandytów w obronie własnej i rodziny, dostał karę 10 lat pozbawienia wolności.
Wygląda na to że w tym kraju nikt nie ma prawa do obrony własnej. Ciekawe czy bandyci za zabicie rodziny dostaliby tak wysoki wyrok?
http://www.gk24.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20131115/KOSZALIN/131119754
Spokojna twoja potargana.
Sędzia kiepski bo w uzasadnieniu sam zaprzeczył wyrokowi.
W apelacji wyrok błyskawicznie upadnie
Co do twojego pytania to wątpię zapewne jakieś 5 lat . Kurczę powinni coś zmienić .
Trenuje Taekwondo i ja jak bym w razie obronie własnej styrał bym napastnika groziło by mi tyle lat co napad z bronią :/ . Według naszego prawa powinienem powiedzieć przed atakiem napastników że ćwiczę sztukę walki i mieć świadka tego zdarzenia .
Takiego taekwondo podczas przepychanek z napastnikiem nawet bys pewnie nie uzyl. To nie igrzyska olimpijskie.
W kazdej innej sytuacji bym przyklasnal tym "dziki kraj" i podobnym. W tej... nie tak do konca niestety.
Tutaj sie spotkalo najprawdopodobniej trzech mlodocianych bandytow. Ten "bohater" ktory bronil swojej rodziny byl ich kumplem i w innej sytuacji, a byc moze juz nawet do niej dochodzilo, sam atakowal niewinne osoby.
Z pewnoscia mi nie zal tych ktorzy zgineli. Dwoch bandytow mniej na ulicach, czegoz zalowac.
Ale ten ktory ich wyslal na tamten swiat na specjalnie niewinnego nie wyglada. Juz nie mowiac nawet o tym iz jednej z ofiar zadal 5 ciosow, calkiem sie wysilil i zapewne to mialo spory wplyw na wysokosc wyroku. Smiem watpic czy w apelacji "wyrok błyskawicznie upadnie", byc moze zostanie zmniejszony ale to wszystko.
mhmm
Po wypchnięciu pierwszego z napastników na progu doszło do szarpaniny z drugim sprawcą, Sebastianem G., który nie skorzystał z możliwości ucieczki.
miałem napisać to samo co Sinic, ale mam kaca i mi się nie chce
dewastat0r
Tyle że ja nie ćwiczę WTF :P. Tylko ITF z elementami kickboxing'u i samoobrony .
[7] Po wypchnięciu pierwszego z napastników na progu doszło do szarpaniny z drugim sprawcą, Sebastianem G., który nie skorzystał z możliwości ucieczki.
I? Czy jakieś prawo nakazuje zaatakowanemu ucieczkę?
jednej z ofiar zadal 5 ciosow, calkiem sie wysilil i zapewne to mialo spory wplyw na wysokosc wyroku
Bo prokurator i sędzia pewnie wiedzą co co jest walka o własne życie, a obywatel, który się broni ma być podczas ataku w pełni świadomy tego co się może stać.
Każdy ma prawo bronić siebie, swojej rodziny i mienia wszelkimi możliwymi środkami jakie posiada.
Kolejny raz okazuje się, że mamy w Polsce głupie prawo.
Daj się zabić albo trafisz do więzienia.
A może ma być tak, że przyjdzie do mnie w nocy złodziej, ja się obudzę, zobaczę go, a gdy ten nie ucieknie to mam się do niego zwrócić: szanowny panie złodzieju bierz co chcesz tylko pozwól mi wyjść, o jaki ładny ma pan nóż, pozwoli pan, że nie j. panu kijem przez łeb bo dostanę 10 lat.
Sinic - jednej z ofiar zadal 5 ciosow, calkiem sie wysilil i zapewne to mialo spory wplyw na wysokosc wyroku
To jak przebiegała obrona jest bez znaczenia i nie powinno to być brane pod uwagę.
jednej z ofiar zadal 5 ciosow, calkiem sie wysilil i zapewne to mialo spory wplyw na wysokosc wyroku
Gdyby chodzilo o zycie mojej rodziny to bym tlukl dopoki by nie bylo pewnosci, ze nie zagraza mi i mojej rodzinie. Przeciez nie dam mu z plaskacza i nie powiem "idz stad, albo uderze drugi raz". Zachowanie broniacego sie jest jak najbardziej naturalne
Kolejny raz okazuje się, że mamy w Polsce głupie prawo.
Daj się zabić albo trafisz do więzienia.
To jak przebiegała obrona jest bez znaczenia i nie powinno to być brane pod uwagę.
jak zawsze, widzę, że na GOLU sami legislatorzy, którzy w życiu nie byli w takiej sytuacji, BA! nawet się z nią nie spotkali.
artykuł jest maksymalnie stronniczy, nie jest opisany cały stan faktyczny. Jeśli wypchnął jednego z domu, to jak obaj skończyli martwi? Czemu jeden dostał 5 (!!!!!) ciosów nożem? itp
prawo w tym zakresie jest bardzo dobre. W innym przypadku cotygodniowo mielibyśmy po wiejskich dyskotekach przypadków obron liczonych w setkach.
I? Czy jakieś prawo nakazuje zaatakowanemu ucieczkę?
weź sobie zdefiniuj obronę KONIECZNĄ, bo ja nie mam siły.
Lol, glupota goni glupote...
To jak przebiegała obrona jest bez znaczenia i nie powinno to być brane pod uwagę
To ma podstawowe znaczenie, a niby skad przekroczenie granic tejze obrony sie wzielo...
I? Czy jakieś prawo nakazuje zaatakowanemu ucieczkę?
Warto zrozumiec co sie czyta by nie odpisywac glupot... Prawo stwierdza, ze gdy napastnik ucieka nie mozesz go dogonic i zadzgac nozem... To sie nazywa przekroczenie granic obrony koniecznej.
[12] G. mnie obchodzi co kto sobie myśli.
Hamerykanie to taki niby durny naród, a każde amerykańskie dziecko wie, że wejście na prywatny teren bez zgody właściciela może się skończyć śmiercią.
[13] Prawo stwierdza, ze gdy napastnik ucieka nie mozesz go dogonic i zadzgac nozem
A który z napastników uciekał?
Obawiając się ataku uciekł do mieszkania. - Nie zdążył zamknąć drzwi. (...) blokował je ciałem i umożliwił sobie i (...) wtargnięcie do środka. Gdyby do tego nie doszło, możliwe, że obaj dziś by żyli.
którzy wdarli się do jego mieszkania i nie chcieli opuścić go wbrew żądaniom
Dla mnie sprawa jest prosta: obaj zginęli z własnej winy.
[16] Ale w Polsce obowiązuje inny system prawny
Przecież juz napisałem: mamy głupie prawo stąd takie "głupie" sprawy jak ta.
Mógł mieszkać na skłocie, to nawet na rzucanie koktajlami mołotowa przymkniętoby oko.
Ale w Polsce obowiązuje inny system prawny niż w poszczególnych stanach Ameryki. Nie ma sensu tych systemów ze sobą porównywać. Można porównywać system prawny w Kalifornii z systemem prawnym w Kentucky, ale Polska to zupełnie inny świat.
Z drugiej strony sędzia w uzasadnieniu wyroku rzeczywiście jakby sobie zaprzecza, co zapewne zostanie wzięte pod uwagę w sądzie apelacyjnym.
G. mnie obchodzi co kto sobie myśli.
no i ten tekst zamyka całą polemikę.
którzy wdarli się do jego mieszkania i nie chcieli opuścić go wbrew żądaniom
Dla mnie sprawa jest prosta: obaj zginęli z własnej winy.
śmierć za naruszenie miru domowego! :D
do reszty, chociaż trochę myślących
obrona konieczna jest instytucją, którą można zastosować w konkretnych przypadkach. Muszą zostać spełnione przesłanki. Jedną z nich jest atak na dobro chronione prawem.
tymczasem z artykułu wynika, że:
Oskarżony widząc, że napastnicy nie chcą dobrowolnie opuścić mieszkania, postanowił siebie i rodziny bronić.
nie widać, aby ta przesłanka została spełniona. Możliwe, że goście po prostu nie chcieli wyjść z mieszkania, doszło do szamotaniny, może nawet ciosów, ale powtarzam, dopóki nie było zagrożone życie, dopóty zachowanie oskarżonego przedstawione w artykule było przesadzone.
oczywiście, może być tak, że sędzia dał plamę. Tak jak mówię, nie wiemy o wszystkim.
[17] Twoja logika i polskie prawo są zaprzeczeniem prawa do obrony.
to jest moja wiedza, nie logika.\
kurwa zrozum, aby mogła być obrona, musi być atak. Artykuł nie mówi o tym, żeby taki atak był. To, że ktoś wdarł sie do twojego mieszkania nie uprawnia cie do jego zabicia. To jednak nie jest durna hameryka
To jak przebiegała obrona jest bez znaczenia i nie powinno to być brane pod uwagę.
Gówno prawda. Ktoś cię atakuje i dźgniesz go nożem? Trudno, mógł nie atakować. Ale jak leży na ziemi, zwija się z bólu i krwawi to dalsze dźganie jest już przekroczeniem obrony koniecznej. Każdy powinien mieć prawo się bronić, ale to nie znaczy, że ma prawo do samosądu i decydowaniu o życiu/śmierci napastnika...
I nie mówię tego w kontekście tej konkretnej sprawy.
NGD - wpadli z pałą i atrapą broni i w kominiarce. Może faktycznie nie było ataku a dyskusja np. na temat długu. Ale co do zasady jak ktoś z pałą wpada to należy to traktować jak atak.
nope, atak to atak, a nie manifestacja czegoś
zresztą, tak jak mówię, dyskusja o tej sprawie jest bez sensu, bo nie wiemy do czego tam doszło. Wpadli z pałą i bronią, ale nie wiadomo, czy ta pałą komuś jebnęli, czy tamten tylko stał i jes trzymał, ewentualnie machał koło głowy.
[17] G. zaatakował Damiana R. Siostra 21-latka wpadła w histerię, matka zawiadomiła policję. Ojczym próbował wyrzucić napastników z mieszkania. To nie skutkowało. Oberwał w głowę.
To według ciebie nie jest atak? już widzę jak ktoś wbił ci się na chatę, nie chcę wyjść bije twojego ojca a ty tupiesz nóżką i prosisz o opuszczenie mieszkania.
NGD - jak ktoś zamaskowany i uzbrojony wpada ci do domu to jest to atak który upoważnia cię do zabicia go.
Sam wyrok.
odpierając bezpośredni i bezprawny zamach ze strony Dawida P. i Sebastiana G., którzy wdarli się do jego mieszkania i nie chcieli opuścić go wbrew żądaniom, używali wobec domowników przemocy i grozili pozbawieniem życia,
Czy uważasz że w tej systuacji gość nie miał prawa się bronić?
(23) to jeśli dostaniesz plombę na ulicy, to możesz kogoś dźgnąć nożem?
(24) ktoś zamaskowany i uzbrojony wpada ci do domu to jest to atak który upoważnia cię do zabicia go.
tak, w stanie Texas, w USA..
napisałem wyżej, nie ma sensu się kłócić o to. Co to znaczy grozili pozbawieniem życia? Krzyczeli "zajebie cie, kurwa!!" czy faktycznie przystawiali tę atrapę do głowy matki?
To może się wydawać na laików sytuacjami bez róźnicy (akurat nie mówię o Tobie, bo chyba studiowałeś prawo), ale wg doktryny i sądu jest to w chuj ważne.
Sinic - To jak przebiegała obrona jest bez znaczenia i nie powinno to być brane pod uwagę
To ma podstawowe znaczenie, a niby skad przekroczenie granic tejze obrony sie wzielo...
Zacznijmy od tego że do żadnego przekroczenia granic obrony koniecznej nie doszło. Wyrok jest absurdalny.
NGD - tak. Jeśli zostanę zaatakowany na ulicy mam prawo bronić się za pomocą noża.
Na co zresztą mam odpowiednie wyroki.
Z jedną wyraźną uwagą. To ma być bezprawny atak a nie np. bójka.
Jako bójkę rozumiemy(bo nie jest to kategoria prawna) sytuację gdy OBIE strony dążą do konfrontacji.
Co to znaczy grozili pozbawieniem życia? Krzyczeli "zajebie cie, kurwa!!" czy faktycznie przystawiali tę atrapę do głowy matki?
W sytuacji gdy są w twoim domu, uzbrojeni i zamaskowani, oraz używają przemocy, to groźba słowna jest faktycznym groźbą pozbawienia życia, ponieważ byli w sytuacji która umożliwiała im realizację groźby.
Z TYM ŻE
Mogło być też tak że napastnicy odpuścili bezpośredni atak , zaczęli dyskutować bez użycia pały, a gość zaszedł ich z kuchni od tylu i rozwalił nożem. To by było przekroczenie granic.
[20] Ale jak leży na ziemi, zwija się z bólu i krwawi to dalsze dźganie jest już przekroczeniem obrony koniecznej
Tłumaczę, ale widzę, że nie dociera. Czy ty myślisz, że człowiek w takiej sytuacji myśli racjonalnie?
Napisałem i powtórzę jeszcze raz aby zamknać tą bezsensowną dyskusję: w momencie kiedy atakujesz innego człowieka co jest twoim świadomym działaniem musisz się liczyć z rekcją obronną, która może skutkować twoją śmiercią.
[25] to jeśli dostaniesz plombę na ulicy, to możesz kogoś dźgnąć nożem?
Ja jestem przygotowany na atak w tym jakże przyjaznym obywatelowi kraju. Zawsze trzymam rękę w kieszenie kurtki a w ręce gaz. Jeśli po zastosowaniu gazu atakujący nie zaprzestaje ataku to wyciągam nóż. W tym momencie to atakujący widząc nóż podejmuje dycyzję, która decyduje o jego życiu: jeśli mnie zaatakuje to go zabiję (prawdopodobnie bo będę celował w gardło) i ja tutaj swojej winy nie widzę.
[29] Na jakim prawie chcesz sie opierać? Na obecnie obowiązujacym w Polsce? To powodzenia życzę gdy ktoś cię napadnie.
A sam temat obrony koniecznej jest wałkowany od (wpisz sobie ile chcesz lat) i nadal nic nie zmiono w kwestii tego aby osoba zaatakowana miała pełne prawo do obrony bez konsekwencji karnych.
Tak z ciekawości, to kto spośród tutaj wypowiadających się osób jest obeznanych w prawie i ma odpowiednie podstawy zawodowe? Bez ironii, ciekawi mnie, na które wypowiedzi warto zwracać uwagę.
pierwszy
powodzenia w życiu
graf
już odchodząc od tego przypadku
to groźba słowna jest faktycznym groźbą pozbawienia życia, ponieważ byli w sytuacji która umożliwiała im realizację groźby.
za groźbę nie możesz zabić!!
atak musi być bezprawny, rzeczywisty (!!) i bezpośredni (!!!!!)
obrona współmierna i konieczna
jeśli JEDNO z powyższych nie istnieje, nie można zastosować obrony koniecznej, a przy jej zastosowaniu należy się zastanowić, czy podchodzi do pod art. 25, 156, 157, 148 czy 155 KK
Sprawa nie jest do końca jednoznaczna. Warto byłoby poznać uzasadnienie wyroku i przebieg samego wypadku.
To co mogłoby uzasadniać stwierdzenie o obronie koniecznej to fakt, że sprawcy wtargnęli do mieszkania oskarżonego, kiedy ten próbował się w nim zamknąć, nie opuścili go a ojczyma pobili. To wskazuje na fakt, że mieszkania nie zamierzali opuścić. Co istotne - pokazuje też, że to nie miała być zwykła pogawędka.
Głównym pytaniem jest co mówili sprawcy, jak się zachowywali, czy istniało realne zagrożenie życia oskarżonego i jego rodziny. Osobiście myślę, że jak dwóch kolesi, w tym jeden w kominiarce, kogoś goni, wchodzi do jego mieszkania, bije jego ojczyma (czyli jako pierwsi dokonują ataku fizycznego), nie chce opuścić mieszkania - to z całym szacunkiem dla wypowiadających się w tym miejscu, ale czy wy byście usiedli na kanapie, zaparzyli herbatę, poczęstowali nią gości i z miłością dla bliźniego nie podjęli żadnych działań?
Co do faktu, że drugi napastnik nie opuścił mieszkania po ciosach zadanych pierwszemu z nich, to jest bardzo istotna okoliczność. Jak możemy domniemywać, wiązał się z tym atak na oskarżonego - wątpię czy ten pan stał i patrzył się ze spokojem. Jak rozumiem, Waszym zdaniem można wejść bezkarnie do czyjegoś domu, bić domowników i nie powinniśmy się liczyć z konsekwencjami?
Ale tak jak mówię - nie znamy całego tła. Kluczowy dla oceny przekroczenia granic obrony koniecznej jest fakt, jak napastnicy zachowywali się po uderzeniu ojczyma. Czy tylko coś powiedzieli i zamierzali wyjść, czy podjęli dalszy atak.
NewGravedigger
Atak na ojczyma był:
-> bezprawny, tak jak wejście do mieszkania,
-> bezpośredni, bo był z użyciem siły,
-> pytanie tylko, czy istniało rzeczywiste zagrożenie utraty życia przez domowników. Tego nie możemy ocenić na podstawie artykułów. Ale generalnie jak dwóch osiłków wchodzi do mieszkania, bije domownika, grozi pozostałym, to nie jest to takie jednoznaczne.
Nie zmienia to wszystko faktu, że w takich sytuacjach sędziowie powinni dążyć do możliwie niskiego wymiaru kary. Przepis ma chronić przed sytuacja, gdy ktoś cię popchnie, a ty ucinasz mu głowę. W powyższej sytuacji agresorzy powinni liczyć sie z możliwością utraty życia.
Wyrok polegnie w apelacji i dobrze
@Kuba
A ja nie zgadzam się, że na podstawie tak przedstawionej sytuacji, możemy stwierdzić, czy istniało realne zagrożenie życia. Internet i dzisiejszy sposób przedstawiania zdarzeń prowadzi do bardzo prostego ferowania wyroków, które często mogą nie być podparte prawdziwymi wydarzeniami.
NGD - jeszcze raz.
Sam sąd napisał w wyroku
oskarżony, odpierając bezpośredni i bezprawny zamach ze strony Dawida P. i Sebastiana G.
nie sądzę więc aby ich atak był przy tym nierzeczywisty.
I jeszcze raz.
uzbrojeni zamaskowani goście w twoim domu dają w mordę tobie lub któremuś z domowników, a następnie mówią "teraz was kurwa zabijemy", to jest to rzeczywiste bezpośrednie zagrożenie życia.
Chyba że proponujesz aby liczyło się dopiero po pierwszym uderzeniu pałą w łeb.
Natomiast mogło być tak że gość napastników dźgał jak leżeli na podłodze, albo jak spieprzali gdzie pieprz rośnie - wtedy będzie to przekroczenie granic obrony.
Pomijając kwestię tego, co jest zgodne z naszym prawem, a co nie jest, to myślę, że powinno to działać na takiej zasadzie jak w USA, gdzie mój dom - moja twierdza. W głowie mi się nie mieści, że mógłbym być skazany za wyrządzenie jakiejkolwiek szkody dwóm bandytom przebywającym w moim domu, bijących domowników, nie opuszczających lokum po tym, jak bezpośrednio mówię im, że mają wypierdalać. Mój dom to moja osobista przestrzeń, gdzie powinienem się czuć bezpieczny. Gdyby każdy miał to zakodowane we łbie, że mogę się w tej przestrzeni bronić na wszelkie sposoby w przypadku zagrożenia, to nie doszłoby do czegoś takiego. Sam też czułbym się bezpieczniej w domu.
Dla mnie samoobrona w świetle przedstawionych faktów wydaje się jak najbardziej uzasadniona.
Ja bym nie popadał ze skrajności w skrajność, co z sytuacjami, gdy ktoś kogoś zwabił, zamordował, a jedyny świadek nie żyje?
Azerath
"Mój dom to moja twierdza" - w USA trwa właśnie proces w którym młoda dziewczyna, której zepsuł się samochód, weszła na czyjąś posesję, zadzwoniła do drzwi i gdy nikt nie otwierał, zaczęła wracać w kierunku samochodu. Właściciel poczęstował ją kulką, zanim opuściła jego teren. Najprawdopodobniej zostanie uniewinniony, bo takie jest prawo. Dlatego w Europie stosuje się coś, co prostymi słowami można określić jako miarkowanie winy.
@Kuba
Okazuje się, że prawo, poprzez kryminalistykę, dysponuje wieloma narzędziami, pozwalającymi uporać się z takimi sytuacjami. Od sposób wykrywania sprawcy przy takich zbrodniach (zazwyczaj podczas morderstwa nie ma świadków a jednak udaje się złapać sprawcę) aż po określenie, czy sprawca działał w obronie odpierając atak (ślady bijatyki, uderzenia i co najważniejsze - ślady obrony przed atakiem), czy też był napastnikiem.
@NewGravedigger
za groźbę nie możesz zabić!!
atak musi być bezprawny, rzeczywisty (!!) i bezpośredni (!!!!!)
obrona współmierna i konieczna
Sugerujesz, że jeśli ktoś mierzy do ciebie, bądź towarzyszącej ci osoby z pistoletu (powiedzmy atrapy, o czym nie wiesz) grożąc zabiciem, to ty nie możesz się bronić dopóki nie padnie pierwszy strzał?
Ciekawe czy kiedykolwiek w historii tego forum jakąś ksywka tak bardzo pasowała do treści posta (38)
Cyniczny Rewolwerowiec
Nie rozumiesz. Nie masz prawa nikogo zabić, jeżeli stoi naprzeciwko Ciebie, nie ma broni i jego działania sprowadzają się tylko do gróźb słownych. Nawet jeżeli ktoś Cię uderzy - nadal nie masz prawa go zabić. Z posiadanych przez nas informacji nie wynika, żeby napastnicy posiadali jakąkolwiek broń i chcieli jej użyć. Na pewno doszło do jakiegoś "nieporozumienia" ale pytanie brzmi czy nastąpiły działania (atak na ojczyma, zakończony na jednym ciosie za takie działanie nie może być poczytywany), które prowadziłyby do wyciągnięcia wniosku, że czyjeś życie jest zagrożone.
A jeżeli ktoś do Ciebie mierzy z pistoletu i z jego intencji wynika, że zaraz faktycznie go użyje, to znaczy, że jego groźba jest realna. Jeżeli nie masz możliwości oceny czy to prawdziwa broń, czy atrapa (a praktycznie nigdy nie masz takiej możliwości), to sąd najprawdopodobniej uzna taką sytuację za obronę konieczną.
Misiaty - pała, atrapa, kominarka. Uzbrojeni i ze złymi zamiarami.
Moim zdaniem jak ktoś taki stoi w moim domu to jest bezpośrednim zagrożeniem, chyba że ma nakaz i odznakę :D
graf_0
Ciągle poruszamy się po hipotetycznym gruncie. Jasne, że jeżeli ktoś wpada Ci do domu z jakąś bronią białą i do tego z pistoletem (nie jesteś w stanie rozróżnić czy to atrapa, czy prawdziwa broń), jeżeli grozi zarówno Tobie, jak i Twojej rodzinie (albo tylko Tobie) pozbawieniem życia, to jest to jak najbardziej realne zagrożenie i masz prawo użyć współmiernych środków do takiego zagrożenia, w tym użyć noża.
dziękuję za dyskusję, właśnie zjadłem obiad nie nudząc się. ;)
Właśnie, nikt nie odpowiedział na pytanie z 29
Jeśli o mnie chodzi to jestem prawnikiem z wykształcenia.
graf_0
A skąd o tym wiemy? Bo jeśli dobrze pamiętam to w podlinkowanym artykule nie ma o tym ani słowa.
P.S. Filmiku nie oglądałem bo mi głośniki nie działają ;)
[45] Jeśli o mnie chodzi to jestem prawnikiem z wykształcenia.
W przypadku polskich sądów to nie jest to dla mnie wyznacznik tego, że masz rację i tego że w Polsce istnieje coś takiego jak prawa człowieka i niezawisłość sądów.
Dodatkowo mam pytanie: po co są sądy wyższych instancji? Skoro zapada wyrok to jest on zgodny z prawem. Tak?
Więc czemu sąd wyższej instancji znów zajmuje się sprawą i zmienia wyrok na korzyść drugie strony?
Czy z tego nie można wysnuć wniosku, że pierwszy sąd (niższej instancji) nie zna prawa?
I najważniejsze pytanie: dlaczego prawo można interpretować i interpretować może tylko sąd?
Dlaczego w Polsce w wielu sprawach gdzie są tylko słowa jednej strony przeciwko drugiej stronie zapada jakikolwiek wyrok skoro nie da jednoznacznie stwierdzić kto ma rację i kto mówi prawdę?
Ale czy napastnicy tez mieli nożne ? Nic nie pisze, wiec prawdopodobnie nie.
Wiec imho, chwytac za nóż to przesada zdecydowana. Rozumiem złapać za stołek, lampę, może młotek. Ale nóż?
Jakkolwiek to brzmi, przesadził.
PierwszyWolnyJestZajęty
W przypadku polskich sądów to nie jest to dla mnie wyznacznik tego, że masz rację i tego że w Polsce istnieje coś takiego jak prawa człowieka i niezawisłość sądów.
Oczywiście, że to nic nie znaczy. Zadano jednak pytanie, więc odpowiadam.
Dodatkowo mam pytanie: po co są sądy wyższych instancji? Skoro zapada wyrok to jest on zgodny z prawem. Tak?
Więc czemu sąd wyższej instancji znów zajmuje się sprawą i zmienia wyrok na korzyść drugie strony?
Czy z tego nie można wysnuć wniosku, że pierwszy sąd (niższej instancji) nie zna prawa?
Nie, to nie polega na tym. Kontrola instancyjna jest jednym z fundamentów gwarancji praw człowieka. Po pierwsze należy zaznaczyć, że człowiek jest omylny. Sędziowie są ludźmi, więc mają prawo popełniać błąd w ocenie stanu faktycznego czy kwalifikacji prawnej.
Rolą kontroli instancyjnej jest zagwarantować, że wyrok będzie zarówno zgodny z prawem, czyli sąd dokona właściwej oceny stanu faktycznego oraz wykładni prawa, a następnie w odpowiedni sposób powiąże ten stan faktyczny z kwalifikacją prawną.
Kontrola instancyjna ma zagwarantować, że jeżeli sąd źle oceni stan faktyczny, dokona błędnej kwalifikacji (czyli np. uzna, że przekroczono granice obrony koniecznej, podczas gdy tak naprawdę czyjś czyn był obroną konieczną) - to sąd wyższej instancji dostrzeże ten błąd i wyda prawidłowy wyrok, jednocześnie usuwając z tzw. obiegu prawnego błędne orzeczenie.
I najważniejsze pytanie: dlaczego prawo można interpretować i interpretować może tylko sąd?
Tym razem to ja nie do końca rozumiem pytanie. Interpretować może każdy, natomiast sąd jako jedyny może wydać wyrok, który będzie - z punktu widzenia prawa - wiążący dla oskarżonego / strony.
Dlaczego w Polsce w wielu sprawach gdzie są tylko słowa jednej strony przeciwko drugiej stronie zapada jakikolwiek wyrok skoro nie da jednoznacznie stwierdzić kto ma rację i kto mówi prawdę?
Na całym Świecie jest tak, że rolą sądu jest ocenić m.in. to, które zeznania są bliższe prawdy. Sąd ma wiele narzędzi pozwalających - oprócz zeznań - dążyć do ustalenia prawdy: opinie biegłych, oględziny, kontrola billingów, rachunków bankowych etc. Te narzędzia zazwyczaj znajdują zastosowanie w sprawach, gdzie są tylko zeznania dwóch stron. Tak szczerze mówiąc, to w sądach polskich wyroki bardzo rzadko zapadają tylko w oparciu o czyjeś zeznania.
[51] - nie kazdy jest specem od krav magi. Calego tematu nie czytalem, ale widze, ze sa odpowiedzi w stylu, ze troche przesadzil zabijajac ich. Sam zaluje, ze w polsce nie ma prawa podobnego do tego w stanach, gdzie mozesz odstrzelic leb bandycie i nie jestes traktowany gorzej niz napastnik...
Najlepiej czekac jak Ci zgwalca zone/dziecko i sobie spokojnie wyjda z domu.
Swego czasu byl podobny przypadek gdzie facetowi wkradli sie do domu i bandyta uciekajac przez plot, zostal nadziany na niego przez wlasciciela - i co ? Facet siedzi. Chory kraj.
no i dobrze.Powienien zadzwonic po policje ,odczekac 1 godzine zanim by ew. policja przyjechala.Zalezy gdzie ofc bo jak w nowej hucie to i tak nie przyjada.
To jest panstwo prawa , od tego jest nasza wspaniala policja.Ktora z naszych podatkow troszczy sie zebysmy zyli bezpiecznie .