Mam pytanie do GOL-owiczów, którzy w Polsce żyją i tutaj oddają lwią część swoich dochodów na tzw. podatki.
Większość z Was pewnie wie, że podatki przez ostatnie lata (mimo zapewnień Tuska) nie zmalały a mocno podrosły, mimo to, dług publiczny nadal rośnie - ktoś mi wytłumaczy jaki jest sens podwyższania podatków żebyśmy ruchami topielca i ostatnim tchnieniem jakoś utrzymywali się nie powierzchni? Przecież skoro dług publiczny rośnie to są tylko dwa wyjścia, albo doprowadzić do sytuacji w której zaczyna maleć, albo zostawienie tego w pizdu, bo już jest za późno, żeby cokolwiek zrobić.
U nas i na całym świecie natomiast praktykuje się przedłużanie życia trupa, i stąd kilka pytań:
- jak myślicie kiedy Polska zbankrutuje i co się wtedy stanie? 10, 20, 30 lat?
- jak się czujecie z myślą, że płacicie ponad 1000 zł na ZUS i absolutnie nic z tego nie będziecie mieli? dlaczego jeszcze płacicie tutaj a nie np. w UK? sam nigdy nie płaciłem podatków w Polsce właśnie z tego względu, że dużo bardziej ufam obcym rządom, niż naszemu, nie wiedzieć czemu Polacy dają się dymać dużo bardziej, niż zachód, głosy sprzeciwu są raczej szeptami.
- co się stanie gdy zbankrutuje niemal cały zachodni świat, US, Europa? bo to, że zbankrutują to tylko kwestia czasu. jak się teraz żyje Grekom?
Skoro wszyscy mają zbankrutować, to pytanie komu są tyle winni?
Ja wiem komu... Ale_cenzura_nie_pozwala_napisać :D :D :D
PanPi - w UK dajesz sie tak samo dymac jak i w Polsce. Wlasnie dostales prawie 10cio% podwyzke energii i co? widzisz jakies demostracje z tego powodu?
Szczerze mówiąć jestem nogą z ekonomii i też zastanawiałem się kilka razy nad formą bankructwa kraju. Jak to wygląda w praktyce?
Rozumiem, że najbardziej po dupie dostają etaty budżetowe, tak? Masowe zwolnienia w administracji i cięcia płac.
Dalej idzie zamrożenie emerytur i rent?
Później podwyżka podatków? Podwyżka cen praktycznie wszystkich produktów w zwiazku ze słabą walutą?
No ogólnie gospodarka dostaje po dupie.
Bardzo dostają zaś wszyscy których wypłaty sa zależne od budzetu.
Za wyjątkiem uprzywilejowanych :D
Ale od takiego zagrożenia dzielą nas lata.
dlaczego jeszcze płacicie tutaj a nie np. w UK?
^^ Nie chcemy ładować kasy w bankruta:
http://www.parkiet.com/artykul/1039916.html
ej nie słuchajcie go!!!!
PEDOFILIA W KOŚCIELE
SMOLEŃSK
MACIEREWICZ, KACZYŃSKI
BEKA HEHEHHEHEHE
a teraz płacić grzecznie podatki, nic się nie dzieje!!!
Oczywiście że Polska zbankrutuje, robiła to już nie raz i jak widać jakoś życie idzie dalej. Myślę że w ciągu 10 lat maksymalnie, może i 5, ale biorę poprawkę na swoje czarnowidztwo.
Najpierw ludzie się obudzą i pogonią te styropianową hołotę kombinatorów z morda pełną Boga i Ojczyzny.
Polska nie zbankrutuje.
Ufffff. No to mogę spokojnie wrócić do swoich obowiązków.
albo zwieksza jeszcze podatki albo dodrukuja pieniadze splaca dlug a my zostaniemy z niczym przez inflacje
a czy dla zwyklego szaraka w momencie kiedy panstwo obiera kurs na bankructwo nie jest lepiej zyc na kredyt? w sumie jak panstwo oglosi bankructwo to zwykly szarak tez zbankrutuje w tym momencie.
dlaczego latwo? jezeli dodrukuja pieniedze, to co bedziemy mieli my nie bedzie nic warte, zostaniemy z niczym ale panstwo zalata dziure ;p ogolnie to dlug powieksza sie przez m.in pomoc socjalna zlobki, wacikowe itp. tak jest co roku, prognozuje sie ze z gospodarka bedzie lepiej a wychodzi ze jest gorzej i dlatego stan nie ulega poprawie. jezeli panstwo ograniczyloby pomoc z pewnoscia dlug zaczal by sie zmniejszac ale do tego nie dojdzie
Dracula: niestety tak nie bedzie. Bankructwo panstwa nie oznacza umorzenia prywatnych dlugow. Wrecz przeciwnie. W systemie fiat money pieniadz jako taki sie nie liczy, w koncu banki moga go kreowac tyle ile bedzie potrzeba. Jedyne co sie liczy to strumien przyszlych odsetek ktorych kredytobiorca nie moze wykreowac. On musi je wypracowac. Odsetki od kredytow to prawdziwy pieniadz w systemie bankowym. Wiec taki dluznik to swietne aktywo, bedzie sprzedawany ze swoim dlugiem do konca swiata i jeden dzien dluzej.
ja rozumiem ta czesc zaleznosci finansowej, ale przeciez szarak tez moze oglosic bankructwo prawda?
Czy wraz z bankructwem panstwa nie nastepuje okres hiperinflacji? Kredyt w czasie hiperinflacji to piekna sprawa, przynajmniej teoretycznie.
Dracula - kredyty są oparta w 99% na ZMIENNEJ stopie procentowej - np. WIBOR+ 150punktów bazowych.
Hiperinflacja ci nie pomoże.
DanIan - pieniędzy nie mozna po prostu dodrukować.
A co do tematu - bankructwo pojawia się kiedy znika zdolność obsługi swojego długu.
Jak narazie jesteśmy od tego bardzo daleko. Właśnie kilka dni temu Polska bez trudu sprzedała pakiet obligacji 10 letnich z bardzo rozsądnym oprocentowaniem.
Więc nie musimy się bać że nie będzie jak spłacać. Bo ciągle można rolować dług
Drackula -> Nie..
Bo to bankrutuje Państwo, a nie Ty. Ty masz kredyt powiedzmy w.. mBanku, a to nie jest bank państwowy, więc tak czy siak zostajesz z kredytem do spłacenia.
co do oprocentowania to zasugerowalem sie tym w UK gdzie jest stale na okres kredytu. Po sprawdzeniu widze ze w Polsce jest inaczej.
Ale jak to jest z ta hiperinflacja, wystepuje ona w momencie bankructwa panstwa czy mozna to zjawisko opanowac?
Ale jak to jest z ta hiperinflacja, wystepuje ona w momencie bankructwa panstwa czy mozna to zjawisko opanowac?
Ciężko stwierdzić, bo jeszcze nigdy w historii ludzkości finanse nie były tak drastycznie oderwane od rzeczywistości.
Sytuacja w Polsce (właściwie w całej Europie) jest jaka jest ponieważ durni politycy, wydają więcej pieniędzy niż otrzymują z naszych podatków, do tego dochodzą zasiłki dla bezrobotnych, plus utrzymanie tej całej bandy biurokratów oraz darmozjadów zwanych urzędnikami, oraz dodrukowywanie pieniądza, gdzie taka polityka oznacza gwałtowny wzrost inflacji ,i oznacza to że w obiegu znajduje się więcej pieniędzy i wtedy przeciętny polak może kupić więcej towaru (wzrost popytu) , a gdy popyt wzrasta, to wtedy właściciele firm podnoszą ceny towarów ,a ludzie i tak kupią ,bądź będą musieli kupić bo np bez jedzenia żyć się nie da. A gdy ceny produktów będą wyższe, to wartość pieniądza będzie mniejsza i wtedy znowu jesteśmy w ciemnej dup....!!!
Mam nadzieję, że bankructwo nastąpi jak najszybciej.
Im dłużej politycy i banki centralne będą "naprawiać" gospodarkę tym kryzys będzie dłuższy i cięższy.
Niestety w Polsce przepisy o upadlosci konsumenckiej sa napisane tak aby praktycznie nikt nie mogl zbankrutowac. Niestety mamy zmowe bankow, ustawodawcy i sadow aby dluznikow doic nawet po ich smierci.
A czy bedzie hiperinflacja, ciezko powiedziec. Z jednej strony banki moga stworzyc dowolna ilosc pieniedzy ale z drugiej trzeba ja jakos wprowadzic do gospodarki. Jesli malo kto bedzie chcial brac kredyty to pozostanie tylko rozrzucanie gotowki z helikoptera ;) a juz teraz ludzie trzymaja sie ostro za kieszenie, wiekszosc sie boi o przyszlosc.
Jesli ludzie beda raczej splacac kredyty niz je brac, to ilosc pieniadza bedzie malec i mozliwa jest deflacja. Z drugiej strony bank centralny moze zwiekszac ilosc pieniadza aby ratowac bilanse bankow gdy beda padaly kolejne grupy kredytobiorcow i ten pieniadz tez nie trafi na rynek.
Przed bankructwem czeka nas zapewne cypryzacja.
A bankructwo zacznie się od zwiększonych wypłat z FUS patrz pokolenie powojennego wyżu przechodzące na emerytury.
http://dobrowol.org/blog/2013/09/licznik_ukrytego_dugu_publiczn.html
Obawiam się że prawie każde państwo na świecie wydaje więcej niż zarabia, więc argument o głupich politykach jest nie do końca trafiony.
Co do bankructwa, to jak długo państw kontroluje własną walutę i nie jest przesadnie zadłużone w obcych, to zasadniczo może go unikać w nieskończoność kreując pieniądz.
[7] rotfl, wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że nie absolutnie żadnego sposobu by tego uniknąć.
Wg. suchych danych statystycznych za 20-30 lat liczba emerytów i rencistów ma wzrosnąć nawet 3 krotnie - 3 krotnie więc wzrosną wydatki na ten cel z budżetu. Liczba ludzi aktywnych zawodowo zmaleje o conajmniej 3mln (niektóre źródła podają, że nawet o 6mln) - jako, że genialna polityka PO doprawadziła nasz kraj do zapaści demograficznej. By utrzymać balansowanie na krawędzi i dopinanie budżetu na styk trzeba by było podnieść podatki o 400%. I to conajmniej.
Gdy wzrost gospodarczy zacznie pełzać wtedy w wielkim skrócie skończy się zdolność do zaciągania przez rząd nowych pożyczek, a i na obsługę obecnych może nie starczyć. Ponieważ Polska gospodarka jest mała, zależy od innych większych czyli wówczas kiedy przyjdzie kolejny duży kryzys globalny lub regionalny. Ostatnio nam się udało, bo akurat wtedy byliśmy na sporym plusie i wylądowaliśmy także nad kreską. Przedsiębiorczość Polaków w wybitnie niesprzyjających warunkach gospodarczych dyktowanych przez państwo ma jednak swoje granice.
Ależ schemat jest zawsze taki sam. Zabieramy oszczędności obywatelom, obniżamy wynagrodzenia i świadczenia, tniemy wszelkie wydatki do samej ziemi (oprócz militarnych i na aparat bezpieczeństwa) i już.
Trach piździach i po krachu. Mamy nowe pieniądze, nowy budżet i możemy zacząć pożyczać na nowo.
Cypryzacja...
Osobiście, wolałbym hungaryzację bądź islandyzację szanowny Bramkarzu;)
Ale to mało prawdopodobne. Zatem:
Wyciągamy pieniążki z banków i inwestujemy w numizmatykę i biżuterię. Kto ma dzieci niech liczy na dzieci, dobrze jeśli ulokował dzieci w USA jak Cimoszewicz z Pawlakiem.
Polecam też zaopatrzyć się w broń, legalnie lub nielegalnie. To na krótką metę zabezpieczy nas przed oddolną inicjatywą rozkułaczającą.
Warto też uczyć się języka wierzycieli. Przypomnijcie panowie gdzie wyprowadzają wpływy banki i energetyka. Jeśli uważasz że kapitał nie ma narodowości, przypominam że kapitaliści mają. Jeśli nie wierzysz że kapitaliści mają narodowość, to trzymaj dalej oszczędności na lokacie.
Warto też uczyć się języka wierzycieli. Przypomnijcie panowie gdzie wyprowadzają wpływy banki i energetyka.
tak z ciekawości gdzie? Bo mam lokatę w polskim banku - trzeba będzie kiedyś to gdzieś przenieść.
Już sporo lat temu Hans Frank powiedział, że należy doprowadzić Polaków do takiego ubóstwa, by sami chcieli pracować dla Niemców.
Obecna polityka jest bardzo zbieżna...
Przez ostatnie 24 lata zamożność Polaków jednak rosła, więc akurat ta teoria raczej ma mało wspólnego z rzeczywistością...
Nie wiem czy zdajesz sobie z tego sprawę, ale żeby spłacić obecny dług publiczny który idzie w miliardy. Musiałbyś zarabiać 22,5 tyś złotych co jest oczywiście abstrakcją.
edit: trochę może niejasno napisałem, zmierzałem do tego że przy urodzeniu twoim bądź twojego dziecka, jego dług wynosi 22,5 tyś złotych miesięcznie ;)
To jest 1 000 000 000 000 bilion czyli tysiąc miliardów, skreślamy sześć zer, zero to tylko zero i mamy
1 000 000 czyli milion, a milion to kwota niewielka.
I po sprawie.
A ja bym dał każdemu pracującemu +1000PLN podwyżki do wypłaty. Miałby taki więcej kasy = więcej jej wydaje. Na tym się to chyba wszystko opiera, na kupowaniu, wydawaniu kasy. Im więcej ktoś wydaje, tym więcej inny zarabia (i też wydaje więcej). Koło się zamyka.
Ale chyba się za bardzo rozmarzyłem...
W tym kraju... Nie. Na tym świecie, jak wyżej wspominali, jest całkowicie w drugą stronę... Lepiej podnieść podatki, ceny etc., jak się da obniżyć płace (albo zwolnić ludków, ale to już chyba skrajność) i "Jakoś to będzie."...
Może trzeba w drugą stronę? Też to wykorzystać na swój sposób...
A jakby każdemu dać po 1 000 000 zł to dopiero byłby dobrobyt... Co ja bym sobie za taki milion kupił... Może jakiś zestaw w McDonaldzie... I lody w wafelku za 100 000 zł.
Little Joe [ gry online level: 66 - Silent Man ]
A ja bym dał każdemu pracującemu +1000PLN podwyżki do wypłaty. Miałby taki więcej kasy = więcej jej wydaje. Na tym się to chyba wszystko opiera, na kupowaniu, wydawaniu kasy. Im więcej ktoś wydaje, tym więcej inny zarabia (i też wydaje więcej). Koło się zamyka.
Zapomniałeś tylko o tym, że jak ludzie dostaną więcej kasy - to owszem będą więcej wydawać i tym samym ceny podskoczą do góry. I tym samym realnie ceny pozostają te same, bo więcej nie kupisz.
to sprowadzimy towar zza granicy. Przecież aktualnie ceny są praktycznie identyczne.
no własnie - to co się stanie w Polsce jak podniesiemy płace te 4-5 razy. Do standardów zagramanicznych?
Towar w Polsce zdrożeje 4-5 razy? A niech drożeje. Sprowadzimy tańszy zza granicy :)
Dlaczego polak pracujący przy taśmie produkujacej Coca-Colę zarabia 8zł na godzinę. Coca-Cola w PL kosztuje 6zł.
Anglik pracujący przy taśmie produkujacej CoCa-Colę zarabia 6.50GBP na godzinę (31zł). Coca-Cola w UK kosztuje 1.50GBP.
Podejrzewam, że taśmy są identyczne. Wydajność polaka i anglika całkiem porównywalna.
Wychodzi na to, że właściciel Coca-Coli zarabia dużo więcej w PL, niż w UK. Czy mógłby dać podwyżkę do standardów zachodnich? Bez problemu - przecież fabryka w UK gdzie płaci 4x więcej działa i też przynosi zyski.
Ot zagadka!
Ale czemu te ceny wzrastaja? Bez sensu. Nie lepiej sprzedac taniej, ale wiecej? :-\
I nie mowie tu o rozdawaniu "miljonów", tylko o realnych podwyzkach. Tak zeby sie ludziom "w dupach nie poprzewracalo od tego dobrobytu". A i chocby to mial byc glupi McDonald's, kupie se nie jednego zestawa skromnego (jak wyplata), tylko trzy! Dam zarobic. A co! :-D
Little Joe
Nie oto chodzi żeby dawac ale żeby nie zabierać obniżając taki vat lub zwiekszając kwotę wolną od podatku.
Polska musiałaby się ustawić w długiej kolejce "bankrutujących" państw i uzbroić się w cierpliwość ;)
Nie, nie grozi nam w tej chwili scenariusz argentyński, ani nawet grecki. W przeciągu najbliższych 15 lat nie grozi Polsce całkowita niewypłacalność. Choć wciąż się zadłużamy, to budżet mamy względnie stabilny, w porównaniu z wieloma innymi państwami. Starcza i jeszcze długo będzie starczać na bieżące zobowiązania, pod warunkiem, że mojego kraju nie dotknie długotrwały kryzys ekonomiczny. Póki PKB rośnie nie ma u nas (w najbliższym czasie) zagrożenia bankructwem państwa.
Przed czarnym czwartkiem też wiele osób tak sądziło, a potem musieli biegać po zapałki z walizką pieniędzy.
A ja bym dał każdemu pracującemu +1000PLN podwyżki do wypłaty.
Kto da i z czego?
Na tym się to chyba wszystko opiera, na kupowaniu, wydawaniu kasy. Im więcej ktoś wydaje, tym więcej inny zarabia (i też wydaje więcej).
Nie.
A potem kolejny specjalista ekonomiczny minus jeden.
Podstawowa definicja. Inflacja to NIE jest wzrost cen. Inflacja to jest spadek wartości pieniądza. Tak więc w czasie wysokiej inflacji to zarówno produkty z Polski jak i z zagranicy będą droższe.
Podstawowa definicja. Inflacja to NIE jest wzrost cen. Inflacja to jest spadek wartości pieniądza.
Myśl na miarę geniusza.
A ja bym dał każdemu pracującemu +1000PLN podwyżki do wypłaty.
Tere fere. Ja do dziś czekam na pewne 100 milionów...
Podstawowa definicja. Inflacja to NIE jest wzrost cen. Inflacja to jest spadek wartości pieniądza.
Inflacja to wzrost podaży pieniądza przy stałym lub spadającym popycie na niego :)
Na tym się to chyba wszystko opiera, na kupowaniu, wydawaniu kasy. Im więcej ktoś wydaje, tym więcej inny zarabia (i też wydaje więcej). Koło się zamyka.
hehehe ----->
Póki PKB rośnie nie ma u nas (w najbliższym czasie) zagrożenia bankructwem państwa.
hehehe ----->
Zenzibar, coś się nie zgadza?
W każdej encyklopedii inflacja opisana jest jako wzrost poziomu cen, co w gruncie rzeczy jest tożsame ze spadkiem wartości pieniądza. Natomiast wzrost cen importowanych towarów byłby w wypadku dużej inflacji spowodowany zmianą kursu złotego wobec innych walut.
Ok, tylko zobacz, że zmiana kursu walut byłaby właśnie spowodowana spadkiem wartości, czyli jest to ten sam proces.
Moim celem było zwrócenie uwagi, że stosowanie takiej uproszczonej definicji inflacji może prowadzić do takich dziwnych pomysłów jak pomysł pana minus jeden.
A mnie do wygłoszenia tradycyjnej tezy, pieniędzy nie było, nie ma i nie będzie.
W ramach swobodnego ustalania wysokości podatku imperialnego USA deprecjonują swój pieniądz a my wszyscy płacimy za to. Żeby jednak wyjść na swoje my deprecjonujemy swój pieniądz, a płacą za to obywatele, czyli społeczeństwo, czyli my, czyli nikt.
Hegemon tak już ma, bierze tyle ile mu potrzeba, reszta jest od dawania.
Tak tedy pozostając w szponach mitu założycielskiego kapitalizmu czcimy bożka wzrostu, szczególne modły i wota zbiera PKB.
To, że podatki w Polsce są wysokie to mit. Jako procent PKB są poniżej średniej unijnej.
Co do bankructwa to najpierw pójdą kraje z południa europy. Ciekawa jest tez sytuacja w USA. Obecny system finansowy w świecie zachodnim załamie się najdalej za półtora roku, a prawdopodobnie jesienią 2014.
Głupi Jasiek szedł na targ sprzedać swojego psa, chudego, kulawego i z lekko kaprawym okiem. Ludziska pytali za ile chce go sprzedać, a Jasiek na to że za sto tysięcy. Ależ było śmiechu.
Wraca Głupi Jasiek bez psa na postronku za to z workiem pod pachą.
"Sprzedałeś psa?!" pytają,
"Ano. Sprzedałem",
"A za ile",
"Toć mówiłem że za sto tysięcy",
"To we worku pieniądze masz?",
"Nie. W rozliczeniu wziąłem dwa koty po pięćdziesiąt tysięcy".
minarel - geniuszu, nie wiem czy zwróciłeś uwagę, że ja tylko napisałem, iż polak i anglik wykonujący dokładnie tą samą pracę - czyli obsługując taśmę przy produkcji Coca-Coli zarabia całkiem inne pieniążki, mimo, że ceny tejże Coca-Coli w obu krajach są praktycznie identyczne. Założę się, że efektywność tej pracy jest zbliżona - w końcu to identyczny proces technologiczny.
Owszem geniuszu (ba Eugeniuszu rzeknę coby dodać splendoru tak wielkiemu specjaliście) zgadzam się, że nagłe podniesienie płac nie spowodowałoby nic dobrego ale nie rozumiem dlaczego po tylu latach ceny już dawno dogoniły zachód, a płace stoją w miejscu.
Jak Kowalskiego 15 lat temu za godzinę pracy było stać na kupno hotdog-a ze szklanką hoopcoli to i stać teraz.
Lucky - mitem jest to co piszesz - zasłanianie się jakimiś średnimi i demagogią wychowawczą rządu:
Średnie zarobki w UK to 25k GBP. Samozatrudnienie. Kwota wolna od podatku ponad 9.5k GBP. Płacisz podatek od zaledwie 15.5k GBP. Podatek to równe 20%. Realna stopa to okolica 15-16%. Bez odpisów.
Średnie zarobki w Polsce to załóżmy 3k miesięcznie. 36k rocznie. Samozatrudnienie. Kwota wolna od podatku - do pominięcia. Podatek jest NIŻSZY bo 18 lub 19%. I tyle bez odpisów zapłacimy.
A teraz można się zająć różnicami w opłatach dodatkowych ściąganych przez aparat państwowy. ZUS/ubezpieczenia w UK to kwota ok. 125GBP ROCZNIE. W naszym pięknym kraju to ok. 12 000zł rocznie.
Realnie i w praktyce anglikowi z 25k brutto zostanie na reku ponad 21k. Polakowi przy 36k brutto zostanie na reku niecale 18k. A podatki przeciez mamy nizsze!
NI contributions od zarobkow 25k to kolo 2000 funtow. Do samozatrudnionych (w tym polskich sprzataczek, valeterow itp) doplacaja podatnicy w systemie PAYE i mam nadzieje ze ktos sie w koncu zorientuje w polskim cwaniactwie i zlikwiduje ta dziure bo juz mnie meczy ta bzdura ze da sie placic 125 funtow angielskiego zusu rocznie i wszystko w systemie gra. Najwazniejsza jest kwota wolna od podatku (te wspomniane 9500 rocznie plus odpisy na ISE podajze 7400 oszczednosci rocznie zwolnione) i to robi roznice, dodatkowo te kwoty sa co roku waloryzowane.
(z popularnej w polsce serii, nie znam się to się wypowiem)
Największym problemem dla polskiego (i nie tylko) budżetu na przyszłe lata, który doprowadzi do kryzysu finansów jest system emerytalny.
W nieskończoność nie da się wydłużać wieku emerytalnego.
Dla wielu rozwiązaniem jest tutaj zwiększenie dzietności wśród Polaków, ale trzeba przy tym uwzględnić takie czynniki, jak:
-bezrobocie
-bezrobocie technologiczne
-emigracja zarobkowa
Co z tego, że napłodzisz dzieci, skoro będą one miały potem problem ze znalezieniem pracy. Nagłe zwiększenie się ilości osób w wieku produkcyjnym nie oznacza, że pracodawcy znani z tego, że kochają zwiększać swoje koszty działania zaleją rynek pracą dla każdego, byle by budżet państwa miał na emerytury. Tak samo nie zaczną rezygnować z innowacji technologicznych, bo przecież lepiej mieć na magazynie 100, którym trzeba płacić co miesiąc płacę minimalną niż zainwestować w taśmę i mieć takich osób 20.
W ten sposób dojdzie do obciążenia systemu z drugiej strony - socjalu. Chyba że te przywileje zostaną zlikwidowane, a wtedy zwiększy się emigracja zarobkowa lub nastąpią inne konsekwencje społeczne.
Zenzibarze
Przed czarnym czwartkiem też wiele osób tak sądziło, a potem musieli biegać po zapałki z walizką pieniędzy
Bzdura. Akurat w okresie wielkiego kryzysu w Ameryce sytuacja była odwrotna. Wówczas ceny leciały na łeb, na szyję, w szczególności towarów spożywczych, gdzie indeks cen spadł średnio ze 100 w roku 1928 do 80 w roku 1932 (uważanym za najtrudniejszy rok okresu amerykańskiego kryzysu) do nawet 60 w roku 1935. By 'ratować' rynek prezydent Roosevelt wpadł wówczas na 'genialny' pomysł sztucznego ograniczenia podaży tychże towarów, wprowadzając Agricultural Adjustment Act.
Generalnie natomiast w czasie kryzysu utrzymywała się deflacja na poziomie od 2 do nawet 12 procent. Dopiero w marcu 1933 nastąpiła zmiana (inflacja na poziomie ok 2,5%) i to tylko z uwagi na to że wspomniany powyżej pan prezydent postanowił przeprowadzić akcję przejęcia od obywateli całego posiadanego złota a następnie zwiększył jego wartość w stosunku do papierowego dolara o 21 procent. Dlaczego właśnie o taką wartość? Odpowiedź znajdziesz w pamiętnikach Morgenthaua. Ten wspomina że Roosevelt jedząc śniadanko w łóżku stwierdził że to szczęśliwa liczba.
Zresztą to nawiązanie do czarnego czwartku jest trochę nieodpowiednie, bowiem krach na giełdzie był objawem a nie przyczyną kryzysu. Ale to już zupełnie inna historia...
minarelu
Tak więc w czasie wysokiej inflacji to zarówno produkty z Polski jak i z zagranicy będą droższe
Nie zawsze.
graf_0 - do tego najnizsza angielska emerytura to 4-krotnosc polskiej.
Kaktusak - Samozatrudnienie to nie tylko polskie sprzataczki (kto to jest valeter btw.?) Np. caly sektor budowlany to w 95% selfemployed. A to kilka milionow osob. Do tego dochodza male biznesy etc.
Jeszcze wiekszym przekretem jest respektowanie nieimiennych rachunkow przy rozliczeniu rocznych. Odobiscie krolowej co roku staram sie zostawiac te 2k podatku, ale szczerze mowiac nie mialbym problemu by dostawac 100% zaplaconego podatku z powrotem. Znam ludzi co tak robia...
Ale to szczegoly.
Najciekawszy jest sam fakt demagogii naszego rzadu. Na tym przykladzie widac ze odpowiednio manipulujac faktami ludziom da sie wcisnac absolutnie wszystko - nawet to, ze jestesmy rajem podatkowym :D
Bzdura. Akurat w okresie wielkiego kryzysu w Ameryce sytuacja była odwrotna.
Mówiłem o krajach trzeciego świata, jak np. Republika Weimarska (stąd walizka pieniędzy za zapałki, myślałem że odniesienie jest jasne), bo obecnie jesteśmy na podobnym poziomie uzależnienia od obcego kapitału.
A nie zastanawiało was dlaczego dług publiczny Japonii sięga oficjalnie 250% PKB i nie ma problemu? Obligacje japońskie są niżej oprocentowane od amerykańskich, a nowy premier planuje drukować pieniądze i zadłużać kraj jeszcze szybciej niż jego poprzednicy. Nie ma mowy o jakiś cięciach, oszczędnościach, itp.
U nas 55% to już afera, szok i Balcerowisz i inni "eksperci" biją na alarm!
Wyjaśnienie jest banalne - dług Japonii to przede wszystkim zadłużenie wewnętrzne.
Zenzibarze --->
ale dlaczego zatem to odwołanie do czarnego czwartku? On miał miejsce w październiku 1929, a hiperinflacja Republiki Weimarskiej była sześć lat wcześniej. :D
Zresztą problemem naszego zachodniego sąsiada w latach 1929 - 1933 było bezrobocie a nie inflacja. Rząd H. Brueninga prowadził od 1930 jedną z najbardziej bezwzględych polityk deflacyjnych w historii człowieka :)
Lucky_, jakieś statystyki odnośnie tych podatków? W 2008 przeciętny Kolwalski płacił wyższe podatki, niż kolega - Duńczyk: obywatel-emigrant.blogspot.com/2008/02/wysokie-duskie-podatki-fakt-yi-mity.html
Może wliczają się w tą Twoją statystykę korporacje, które podatki na zachodzie płacą a u nas nie? Wtedy taka jedna Biedronka pewnie obniża nam statystykę tak, że głowa mała...
ja się na tym nie znam, ale znajomy jak prowadził działalność to wyciągał coś koło 4tyś płacił mały ZUS po obrabowaniu przez rząd zostawało mu jakieś 2tyś po 2,5 roku zlikwidował i pracuje dla kogoś i ma 2,5. Dziwne ale się nie znam na podatkach i złodziejstwie.
minus jeden - no to SKĄD te pieniądze na emerytury.
Bo źródło finansowania musi istnieć, i ma niemal na pewno charakter publiczny - oni ofe nie mają.
[73] Pension schemes
Rzadowa emerytura to stawka glodowa ktora w UK raczej Ci nie pozwoli przezyc i taka otrzymujesz z twojego NI contribution.
Przykladowo pracujac w szkolnictwie mozesz dolaczyc do Teachers Pension Schemes, ktore pobierze jakies 10% Twojej wyplaty przed opodatkowaniem na poczet przyszlych swiadczen a do tego pracodawca doklada drugie tyle czyli w efekcie Twoja wyplata zwieksza sie o 10%. Oczywiscie jest to dobrowolne zobowiazanie ale oplacalne.
Nalezy dodac ze nie wszystkie profesje maja ten sam model biznesowy ale wiekszosc ludzi oplaca taki czy inny PensionScheme.
Minus jeden - z ciekawosci popatrzylem jak to wyglada i widze ze te 125f to tylko class 2 contribution - uprawniaja tylko do minimalnej state pension (aktualnie po 10 latach skladek cokolwiek sie nalezy, ponizej wszystko przepada) i maciezynskiego, zadnych zasilkow dla bezrobotnych, chorobowego itp. Wyglada tez ze profit powyzej 7tys funtow jest juz opodatkowany (9%) ale jak zgaduje te 90% samozatrudnionych jedzie cale zycie na stratach i robi wszystko jako woluntariusz wiec zyskow zero. Valeter to chyba ktos kto obsluguje samochody (czysci, przewozi itp) taka niskoplatna praca zauwazylem ze 99% ogloszen wymaga self-employed pewnie tez obstawione w 99% przez imigrantow, ktos zauwazyl ze mozna ludzi wykorzystac i tak zostalo. Przyznam ze nie wiem jak w budowlance ale w engineering, zwlaszcza electrical/electronics nie spotkalem zadnych self-employed, wszyscy w PAYE i grzecznie placa podatki/skladki.
Denerwujace jest to podkreslanie w kolko jakie to niskie sa skladki w UK ( niektore sa, ale pewnie sie to zmieni za jakis czas bo state pension jaka by malenka nie byla to za 125f rocznie sie reszcie PAYE placacym nie kalkuluje) i jak to jest super a to jest tylko anomalia, normalne skladki sa porownywalne poza kwota wolna od podatku i nie ma tu zadnych cudow.
Nie byl bym taki pewny z tymi dodatkowymi emeryturami w UK, kiedy wiekszosc ludzi aktualnie nic nie oplaca, kolejne Final Salary schemes sa zamykane (wczorajsza decyzja o zamknieciu tej petrochemii w szkocji - zwiazki sie nie zgodzily na zamkniecie wlasnie final schem'a). Kiedys (30 lat temu) wiekszosc duzych firm je oferowala ale teraz juz pozostaly nieliczne wyjatki (m.in w sektorze publicznym za ktore nie wiadomo kto wlasciwie zaplaci). Jesli juz firma cos oferuje to contribution based ktore sa o wiele gorsze.
Czyli porównujemy polski etat z brytyjską "umowo o dzieło".
U nas też się da bez składek...
w engineering, zwlaszcza electrical/electronics nie spotkalem zadnych self-employed, te pan inzynier, zdecyduj sie czy to w koncu engineering czy obsluga klienta w Currys.
Jak juz jestes w tym UK to rogladaj sie troche lepiej bo to co piszesz nijak ma sie do rzeczywistosci
[77] nie czytaj niescislosci bo wyciagasz bledne wnioski. Na self-employed tez sie placi skladki oraz dochodzi do tego koszt prowadzenia "firmy"
ale dlaczego zatem to odwołanie do czarnego czwartku? On miał miejsce w październiku 1929, a hiperinflacja Republiki Weimarskiej była sześć lat wcześniej. :D
Zresztą problemem naszego zachodniego sąsiada w latach 1929 - 1933 było bezrobocie a nie inflacja. Rząd H. Brueninga prowadził od 1930 jedną z najbardziej bezwzględych polityk deflacyjnych w historii człowieka :)
Wybacz, pochrzaniło mi się :). Niemniej analogia i tak adekwatna. Przecież po 29 roku na skutek wstrzymania pożyczek z USA gospodarka Niemiec znowu dostała kopa, zresztą Polska oberwała równie mocno.
Nie wdając się w historyczno-polityczne niuanse, chciałem jedynie podkreślić, że państwa peryferyjne takie jak Polska zależą praktycznie w stu procentach od światowych mocarstw, więc upadek może nastąpić z dnia na dzień, co pokazał właśnie kryzys z roku 1929. Wtedy przynajmniej były jakieś rezerwy, a w obecnej chwili nawet złota nie mamy żadnego na tereniu kraju.
Zenzibar --->
Dokładnie. Acz warto wspomnieć że te pożyczki dla Niemiec były dawane przez USA po to aby rząd niemiecki mógł następnie uruchomić kolejne kredyty w amerykańskich bankach na spłacenie reparacji wojennych. Gdy USA przestały 'finansować' dług, Niemcy dostały solidnego kopa, tak jak zresztą napisałeś. W następstwie Niemcy nie mogły zaciągać kolejnych pozyczek w Ameryce (przez co jeszcze bardziej ucierpiały tamtejsze banki) oraz spłacać reparacji dla USA, Wlk. Brytanii i Francji. Pamiętajmy jednak, że sprawa reparacji wojennych i relacji finansowych USA - Niemcy to sprawa drugo- lub nawet trzeciorzędna dla tego kryzysu.
Najdotkliwszym bowiem ciosem dla Europy była ustawa Smoota-Hawleya z 1930 roku.
To naprawdę bardzo interesujący temat z dziedziny ekonomii i historii. Szkoda że w naszym kraju tak słabo opisany/
kaktusak - odniose sie tylko do jednego, bo do reszty mi sie po prostu nie chce:
Przyznam ze nie wiem jak w budowlance ale w engineering, zwlaszcza electrical/electronics nie spotkalem zadnych self-employed, wszyscy w PAYE i grzecznie placa podatki/skladki.
rozmawiasz z fully qualified electric pracujacym w sporej angielskiej firmie na samozatrudnieniu oczywiscie - tak jak praktycznie wszyscy w firmie :)
Komentowalem tylko skladki dla selfemployed - 125f rocznie ale tylko dla niskich dochodow i prawie nic nie zapewniaja, powyzej 7500 placi sie wedlug HMRC 9%. Ludzie bedacy w PAYE placa chyba 12% powyzej tych 7500 czyli podobnie. Pisalem bo denerwuje mnie ciagle powtarzanie ze w UK to raj bo placi sie "ZUS 125f rocznie i sie da a w PL to lupia i trzeba to zmienic" co jest oczywistym przeinaczeniem.
Pisalem o tych car-valeterach bo wyglada ze jakis czas temu agencje w ramach ciecia kosztow wpadly na genialny pomysl zeby tych ludzi zmuszac (tak jak i inne niskoplatne zawody vide sprzatanie itp) do przechodzenia na self-employed nawet jak tego nie chcieli. Jesli ktos sporo zarabia (i praca ma znamiona samozatrudnenia) to moze ma to sens ale w takich przypadkach to dla mnie wyglada na kilometr polskim "cwaniaczkowaniem".
Przyznam ze nie wiem jak dzialaja w innych branzach (wygladawalo mi sie zawsze ze duzo kontraktorow w IT siedzi poza PAYE z roznych wzgledow) ale sie dzis z ciekawosci popytalem ludzi w pracy i wszyscy w PAYE ( kreca sie tu zewnetrzni kontraktorzy z DOOSAN Power Systems, Babcock itp bo mamy outage akurat teraz) tak samo stala zaloga z EDF'u - N.Power Station w Heysham.
Chyba sie za duzo rozpisalem i nie na temat wiec dla mnie EOT:)
rozmawiasz z fully qualified electric pracujacym w sporej angielskiej firmie na samozatrudnieniu oczywiscie - tak jak praktycznie wszyscy w firmie :)
Chyba electrician...