Najgorsze filmy z superbohaterami w roli głównej
Geneza:Wolverine nie był aż tak zły. Przynajmniej nie aż tak, by go porównywać do Bat Credit Card
X-Men: Geneza: Wolverine to bardzo dobry film akcji. X-menami nigdy się nie interesowałem, więc może pod względem zgodności z uniwersum był do niczego, ale dla nie-fana był świetny.
Za to tak tragiczna ocena Superman: Powrót przez większość to raczej efekt niezrozumienia konwencji obranej przez reżysera niż tego, że film jest słaby. Mi osobiście całość się podobała, ale to właśnie przez fakt, że jest to obraz totalnie staroszkolny, pełen absurdów i głupotek jakimi charakteryzuje się cała przerysowana i banalna dzisiaj mocno postać Super-Mena. To bohater wyidealizowany, istna esencja, wręcz archetyp superbohatera i taki też był w tym filmie - kiedy tylko usłyszałem znajomy motyw muzyczny, zobaczyłem gacie na wierzchu i charakterystyczny loczek na głowie wiedziałem doskonale co mnie czeka i się w żadnym stopniu nie zawiodłem, bo pamiętałem jeszcze stare filmy z lat osiemdziesiątych. To co tak naprawdę zaszkodziło filmowi Singera był fakt, że w tym samym okresie ukazał się Batman: Początek i wszyscy spodziewali się czegoś na wzór dzieła Nolana - poważnego, realistycznego i mrocznego.
Pierwszy Wolverine to niemiłosierny chłam dla każdego fana komiksów. Jako film sam w sobie jest tylko trochę bardziej miłosiernym chłamem. Teoretycznie powinno się też wytknąć Last Stand, ale istnieje spora szansa, że niedługo będziemy świadkami niecodziennego zdarzenia, w trakcie którego ten film zostanie "naprawiony" przez zbliżający się sequel/prequel.
Obrazą dla wszystkich czytelników był też Punisher z 2004, chociaż on przynajmniej daje radę po prostu jako film. Podobnie było z Watchmenami - najlepiej oceniali ich ludzie, którzy oryginału na oczy nie widzieli i nie mieli pojęcia, jak bardzo tę historię okaleczono.
Ej co do Batmana I Robina tej film aż tak zły nie był. Przynajmniej jak się je porównuje do innych filmów. Chociaż może mówię to z perspektywy wspomnień.
Iron Man 3 i ten śmieszny Mandaryn, którego tam sobie wykreowali...
No i nowy Spider-Man z tym emo anorektykiem.
Daredevil faktycznie cienki jak barszcz. Chyba najgorszy film. Punisher z 2004 też okazał się tragiczny.
Ej co do Batmana I Robina tej film aż tak zły nie był
Nie psuj sobie wyobrażenia i nie oglądaj tego filmu drugi raz. Też tak uważałem i postanowiłem sobie przypomnieć. To jest taki wielki gniot, że na zawsze powinien zostać wymazany z historii kinematografii (jak star wars holiday special) a schumacher powinien dostać wilczy bilet i zakaz zbliżania się do jakiejkolwiek kamery... Jedyne co w tym filmie jest udane to Alicia Silverstone <3
Raziel -
Akurat Punisher był fajny :) Nowy Spiderman też mi się bardziej podobał, niż wersja z frajerowatym Peterem Parkerem.
I jeszcze odnośnie artykułu - z całego Daredevila to właśnie kostium w miare trzymał poziom.
Później dopisze reszte :)
Tak po namyśle to może bym jeszcze tu dodał Thora i Kapitana Amerykę. W tym pierwszym jedynie Hopkins jako Odyn dawał radę. No i do pewnego stopnia Hiddleston. Co do Kapitana ech ten Amerykański posmak tego filmu. Ble.
No i nowy Spider-Man z tym emo anorektykiem.
Ziomuś, ty chyba anorektyka i emo żeś nie widział.Garfield idealnie pasował do tej roli moim zdaniem.
www.youtube.com/watch?v=1eFDra1XimA
To jest najgorszy superbohater ! Ale i tak wymiata... :D