Wymienić/zutylizować piach?
ps. na pewnym poziomie abstrakcji, to wcale nie jest bezsensowny żart
Nie ty jeden, ja w tej chwili mam super dziewczyne, nazywa się rower górski, a niebawem będzie druga, szosowy, i to jest to! :D Poza tym koleżanki i tobie też polecam koleżanki!
Mój poszedł po 7 latach.
Tydzień piekła emocjonalnego, później już będzie coraz lepiej.
w krk jest, kumpel sie w to bawi, jesli tam gdzie mieszkasz tez jest i nie jestes szkaradny to w sumie masz spore szanse, goscie ktorzy tam sie zwykle pojawiaja to grubi informatycy w swetrach :F
A teraz znajdz sobie hobby, rower, silownia, duzo spotkan z kumplami i nic sie nie martw bo jak mawia poeta...
"Przysięgam wam, że płynie czas!
Że płynie czas i zabija rany!"
pytanie, czy kobiety, które się tam pojawiają to nie grube informatyczki w koszulach flanelowych.
calkiem ok sa raczej, choc skoro nie moga znalezc faceta tradycyjnymi metodami to cos musi byc z nimi nie tak
w koszulach flanelowych
Przecież teraz już nie ma koszul flanelowych, każdy kto za komuny miał choć jedną roboczą koszulę flanelową wie o czym mówię.
oczywiscie ze sa...
Piszesz w sensie "są wytwarzane", czy "są dwie tzn. jest moja i Twoja"? ;)
W sklepie BHP są koszule flanelowe;-) Pytanie tylko czy przeciętny inforamtyk zapuszcza sie w taki świat.
w wieksozsci sklepow robotniczych i czesteo w carrefourach itd mozna kupic
Sa wytwarzane i sprzedawane.
Ale czy są flanelowe w sensie jakości porównywalnej z tymi "za komuny", czy tylko mają napisane, że są "flanelowe"? Bo ja widziałem tylko takie, na których było napisane (ale przyznam, że w zaopatrzeniu typu "BHP" nie szukałem).
dopisek - np. te w carrefourach - maja tylko napisane
dopisek 2 - nie znam się na włókiennictwie (?), ale te komunistyczne z wierzchu były miękkie, a jednocześnie można je było pilnikiem pociągnąć i ręką wygładzić, a od spodu miały taki "meszek" - szyby samochodowe wycierało toto lepiej niż nanowynalazki. Dzisiejsze "flanele" maja od spodu "takie płótno" - nie wiem jak to nazwać i czy da się precyzyjnie opisać.
Co to ostatnio wysyp wątków o rozstaniu ? Ładna pogoda, słoneczko - dopakowanie akumulatorów sprzyja rozstaniom ?
spoiler start
O co poszło ? 6 lat to spory kawał czasu ...
spoiler stop
[21] Skąpe bluzeczki na ramiączkach i mini/ spodenki do połowy ud sprzyjają
Cóż, wychodzi na to, że jestem potworem.
qwerty
to tylko częściowo łagodzi stan duszy
Bo jesteś!
To wymówka pewnie. Odsapnij, poszukaj kogoś. Będzie ok.
I jedna rada - wydaj trochę szmalu. Zrób to co odkladałeś itd.
od razu szalej ile wlezie. nie marnuj czasu na opłakiwanie czy rozmyślanie.
cdn
jak oceniacie takie zachowanie
Dziewczyna tydzień po rozstaniu zaczyna spotykać się z innym, poznanym jeszcze tydzień wcześniej. Nie reaguje na wręcz błagania swojego ex.
ale
ex kilka lat temu zrobił podobny numer, tj. rozstał się aby spróbować z inną. Aktualne rozstanie jest również spowodowane z większej winy faceta.
wiem, że wątek jest dosyć uzewnętrzniający, ale może jak kilka osób mi napisze, że mnie pojebało, to coś przemówi mi do rozsądku.
No jak się rozstała to jest wolna i może robić co jej się podoba!
Nie reaguje na wręcz błagania swojego ex.
A co ją ma ex obchodzić? Jest dla niej nikim i nara!
Po rozstaniu człowiek powinien zachować resztki godności i odejść z podniesionym czołem i dać spokój byłem/emu, a nie błagać, stękać, jojczeć pod oknem by wrócił/a. Było minęło, trzeba żyć dalej.
widocznie tak musiało
nie zrażaj się i idź do przodu
wiem, że łatwo mówić, ale nie ma co wychodzić z kina póki trwa seans
mały
wtf
Po rozstaniu człowiek powinien zachować resztki godności i odejść z podniesionym czołem i dać spokój byłem/emu, a nie błagać, stękać, jojczeć pod oknem by wrócił/a
pogadmy zobaczymy
Kazdy przezywa inaczej... ja psioczylem na caly swiat do czasu... kurna... do teraz psiocze :P
[30] - nie ma co jojczeć, bo to absolutnie nie ma żadnego sensu. Jak nie możesz się powstrzymać, wyjedź gdzieś na 2 tygodnie.
Mój aktualny związek za 2 miesiące będzie miał 13 lat, za 2 tygodnie 6 lat po ślubie. Uważam że jesteśmy bardzo zgodnym małżeństwem, ale dookoła nasi znajomi mają ze swoimi ślubnymi wiele problemów. Posłuchaj więc mnie bo wydaje mi się że wiem o czym mówię :)
6 lat związku to już taki okres "wypadałoby wziąć ślub". Jesteście w takim wieku że jest to naturalne, nawet jeśli Ty o tym nie myślałeś to kobieta na pewno. Jej też powoli zaczyna (lub już dawno zaczęło) włączać się myślenie o dzieciach. Moje koleżanki w wieku 26-28 które nie mają dzieci lub mężów generalnie cierpią mocno. A przecież to nie włączyło im się nagle, tylko z czasem przybiera na sile. Nie pisałeś ile macie lat, ale obstawiam że pewnie 22-25?
Związek po 6 latach to także nie jest już taka miłość jak na początku. Nie ma motylków w brzuchu, zaczyna się przyzwyczajenie i rutyna. To naturalne, bo tylko świry by całe życie wytrzymały z burzą uczuć jak na początku związku. Przyzwyczajenie to jeszcze silniejsze uczucie niż miłość, niektórzy całe życie trwają w toksycznym związku bo się po prostu przyzwyczaili.
Ale na podstawie obserwacji swoich znajomych, którzy brnęli dalej w swoje związki, bo szkoda było im x lat spędzonych razem, "zresztą nie jest tak źle", "w sumie to gdzie ja będę szukał kogoś innego" itp. Nie idź tą drogą. Jeśli któreś z Was zerwało po 6 lata, mimo przyzwyczajenia do siebie, to znak że ta osoba w związku nie była szczęśliwa, nie zaspokajał jej potrzeb w 100%. Ratowanie go na siłę to fatalny pomysł. Najgorsze co mogłoby być to uratowanie takiego związku, bo wszelkie problemy wrócą po kilku latach, ze wielokrotnie większą siłą, a wtedy mogą być już dzieci.
Gdy są dzieci, zwykle małe, a problemy wracają i nie ma już opcji zerwania, zaczyna się prawdziwe piekło. Dla Was obojga, dla niewinnych dzieciaków, które mają zjebane dzieciństwo bo rodzice się nienawidzą a "dla dobra dzieci" nie potrafią się rozstać. To rozstanie w końcu i tak przyjdzie, daj Boże aby rozwodem, a nie tragiczniej, ale będzie opłacone naprawdę bardzo trudnymi do wyleczenia ranami.
Także jeśli ktoś zrywa 6 letni związek (i nie jest w wieku 16 lat) to sprawa jest poważna i lepiej nie próbować na siłę tego naprawiać. Wiem że serce podpowiada co innego i zwykle wygrywa z rozumem, ale pamiętaj: jesteś pojebany że próbujesz to naprawić.
Do polowy sie zgadzam. Dalsza czesc to bzdura i tyle.
Nie ma zwiazkow dopasowanych w 100%, kazdy zwiazek to sinusoida z kryzysami (bessami) i hossami.
6 lat to sporo.
Imho to zwykle znudzenie, kobieta pewnie poczula sie niedoceniana, szarosc dnia codziennego, etc. Dodatkowo jak znalazl sie jakis "kolega z pracy" ktory w odwrotnosci od "chlopaka" przewracal galkami ocznymi na jej widok to zrobila to co zrobila.
Ja bylem po obu stronach - kiedys skutecznie odbilem taka dziewczyne w stalym zwiazku. Ona czula sie niedoceniana, odstawiona na bok jako "pewnik" wiec nie bylo to skomplikowane. Sama chciala. Oczywiscie po ~2miesiacach wrocila do swojego bylego.
Kilka lat pozniej bylem po drugiej stronie barykady. Stala partnerka, wspolne mieszkanie, kilka lat zwiazku, nagle sie okazalo, ze "kolega z pracy" (chociaz w tym przypadku rownie dobrze moznaby pominac cudzyslow) bardzo jej sie podoba i ona juz nie wie czy nasz zwiazek ma sens. Nawet kwiatki od niego do domu przytargala.
Oczywiscie szalenstwo, zazdrosc, etc.
Po tygodniu jej prawde, ze ja kocham ale nie zamierzam jej zatrzymywac, jade na wycieczke ze stara kolezanka (poznala ja kiedys, kolezanka sie zgodzila, mie blefowalem). Kolezanke stracilem, dziewczyna wrocila, teraz jest moja zona.
Prawdopodobnie jest ten sam schemat, dziewczyne znudzona stalym zwiazkiem upatrzyl sobie jakis kolezka ktory za nia lata i obsypuje ja kwiatkami. Jako konkurent przegrywasz na kazdym polu i tyle. Ochlonie to wroci, wszystko zalezy jak szybko ochlonie, czy nie zrobi niczego glupiego i czy przyjmiesz ja z powrotem. Zadne komplementy czy kwiatki nie przebija 6-lat wspolnych wspomnien
Szalony Ornitolog Mamisynek
My wzięliśmy ślub po 11 latach, i nie było to problemem. Po 6 mieliśmy 25 lat i nikomu się nie spieszylo do dzieci wiec nie koniecznie to jest powodem. W tym roku będzie 15 lat jak się znamy.
cóż, ja mam 26 i na razie zupełnie nie wyobraża sobie szukać kogoś innego
chociaż wiem, że pozwoliłoby to trochę się ogarnąć
Witam w klubie, parę tygodni temu też zakończyłem 6 letni związek....
Gdyby nie siłownia i praca którą lubię już bym zwariował.
Każdy musi sam przejść przez swój pierwszy raz :) Ale pamiętajcie, kolejny raz będzie już z górki ...
no i co ? Zdarza sie .Tak bywa , bedzie nastepna i nastepna az w koncu z jakas ci wyjdzie .I tyle.To normalne .NIe ma co schziowac.
zapomij o niej jak najszybciej ,szkoda czasu na wspominki .NIe wchodzi sie do tej samej rzeki dwa razy ,wiec nie ma co wspominac.To se ne wrati.
Jak juz chodzi z innym to po ptokach ,nawet jakbys to potem posklejal ...naprawde chcialbys pic z filizanki ktora jest cala w peknieciach /Coz niektorzy tak potrafia ale na dluzsza mete to dosc uciazliwe.
Belert ---> Świat nie składa się z ludzi doskonałych. Choć sam jestem podobnego zdania co Ty, to jednak nie przekreślałbym człowieka za jeden czyn. Młoda siksa w wieku koło 20 lat może mieć różne mrzonki w głowie. Nie zna życia, innych facetów, więc może próbować jak to jest. To się zdarza i to bardzo często. Szczególnie, że teraz młodzi ludzie nie muszą w bardzo wczesnym wieku brać na siebie poważnych zobowiązań. A to, że jakiemuś kolesiowi świat się zawalił z powodu jednej d..y, to już inna sprawa. Jeden jest bardziej odporny, drugi mniej.
Sam kiedyś w wieku szkolnym (podstawówka) robiłem z siebie idiotę, jeśli chodzi o dziewczyny. Wprawdzie w wieku lat ponad 20-tu to już trochę nie przystoi, ale każdy jest inny.
Dziewczynom się po prostu z tego całego dobrobytu i wszelakich taryf ulgowych w pupie przewraca i tyle. Ciężko jest trafić na dobrą, naprawdę ciężko.
Że nie muszą nic robić, bo faceci robią niemal wszystko za nie. I wcale nie mam tu na myśli sprzątania, czy gotowania, tylko o relacje. Kobiety mają o wiele łatwiej niż mężczyźni, bo mogą osiągnąć swój cel niemalże zawsze, kiedy chcą. Wykorzystują swoją przewagę na różne sposoby.
Od tych waszych życiowych mądrości to aż się rzygać chce.
NG - nic na siłę, weź się skup na sobie, pocierp jak musisz, popłacz jak musisz, nie rób głupot tylko /na czele z żebraniem do byłej/.
Lookashku, raziel opowiada o jakichś mitach ze świętokrzyskiego, nie musisz się przejmować ;)))
Że nie muszą nic robić, bo faceci robią niemal wszystko za nie. I wcale nie mam tu na myśli sprzątania, czy gotowania, tylko o relacje. Kobiety mają o wiele łatwiej niż mężczyźni, bo mogą osiągnąć swój cel niemalże zawsze, kiedy chcą. Wykorzystują swoją przewagę na różne sposoby.
Oho, zaczynają się ogólniki, jak w każdym tego typu wątku. Zaraz będą kłótnie. Przy całym szacunku, raczej nie pomoże to NewGravediggerowi. ;)
Stra, przecież tutaj chodzi o to, że nikt i nic nie pomoże NG, chłopak musi sobie to wszystko przeżyć na własny sposób i milion wątków na GOLu w żaden sposób tego nie udźwignie ani temu nie ulży, za to, jak zwykle, takie wątki to jest popis głównie dla życiowych nieudaczników, którzy panny w życiu nie mieli albo których panna szybko wystawiła. Albo którzy żyją w patologicznych związkach. Pozwólmy im się wyżyć.
Wybacz Stra, ale nie będę łaskawa dla skrajnych idiotów, którzy tylko węszą okazji, by w czyimś nieszczęściu dać swój popis "wiedzy życiowej".
Megera -> Tym sposobem tylko niepotrzebnie zaognia się sytuację, ale dobra.
Co do tematu - nie błaźnij się przed kimś NewGravedigger. Dasz sobie radę. :)
Przyznaj się Megera, która wypowiedź podrażniła twoją żeńską duszę, bo twoja reakcja jest z deko nieadekwatna, ten wątek nie jest tragiczny. Ostatnie, o czym bym pomyślał, to że ktoś ma tutaj złe intencje.
NewGravedigger, daj znac jak bedziesz w czyms potrzebowal pomocy, kiedykolwiek, mowie serio.
Jestem w zwiazku o identycznym przebiegu i sobie takiej akcji nie wyobrazam. Z drugiej strony IMHO to troche na Twoje zyczenie bylo, czlowiek uczy sie na bledach, szkoda, ze glownie swoich.
NewGravedigger@
Z własnego doświadczenia dodam kilka rad:
-Zrób coś dla siebie, ogarnij jakieś nowe hobby, zajęcie (np. siłownia 3-4x w tyg? Poczujesz się lepiej ze sobą i endorfiny bardzo Ci pomogą z początkowym "emocjonalnym rozje***iem")
-Patrząc na kobiety spotykane w trakcie swojego dnia myśl o nich negatywnie, besztaj je bezpodstawnie w swoich myślach po 2 sekundowym spojrzeniu na nie, kpij z ich wad. Daj upust swojemu emocjonalnemu rozdrażnieniu i złości. Wiem, że brzmi to komicznie, ale pomaga ;) (przy okazji nie pozwoli Ci się władować w "związek ratunkowy" mający tylko pomoc przeżyć okres post-rozstaniowy, co zawsze jest błędem).
Minie trochę czasu i nagle zdasz sobie sprawę, że jesteś lepszy niż byłeś (zależnie czym się pochłoniesz), wiesz czego chcesz i będziesz w stanie podejmować rozsądne decyzje (i niech to nawet będzie przygarnięcie wracającej z podkulonym ogonem ex, up to you).
Najzwyczajniej w świecie zrób coś dla siebie, żeby dotrwać do momentu w którym życie rozda Ci lepsze karty zamiast w panice rozrzucać talię w poszukiwaniu damy która uciekła ;)
Lookash, ja wiem że faceci nie mają tego zwoju odpowiedzialnego za empatię i reakcje emocjonalne, ale [44] jest tragiczne i ma złe intencje. Zdziwiony jesteś jakbyś czytał mnie od wczoraj :P
ja sobie z kolei nie wyobrażam błagać byłą żeby się z kimś nie spotykała czy też żeby do mnie wróciła.
Nie dość że by mi to przez gardło nie przeszło (zwłaszcza jeśli to ona była stroną która zainicjowała rozstanie) to w dodatku musi to wyglądać iście żałośnie w oczach dziewczyny
i dodatkowo dziala na niekorzysc blagajacego.
Poza tym jaki sens mialby zwiazek z litosci? Z samego zalozenia blaganie jest bez sensu.
Ja również to przerabiałem pół roku temu - 7 lat związku - ślub zaplanowany - odeszła. Bolało, miotałem się, ale dałem radę. Dalej czasem się wszystko przypomni itp. Ale patrząc z perspektywy dobrze się stało. Tak jak już ktoś powiedział, wrócić do siebie na siłe i na 100% za jakiś czas wszystko wróci z potrójną siłą. Idź do przodu, siłownia koniecznie, zakupy, hobby, koleżanki i imprezy a morale idą do góry! Stań się lepszy i broń boże nie myśl o tym, że może ona wróci (ja czasem myśle;)
Zawsze może być gorzej. U mnie w dalszej rodzinie spieprzyło się rok po ślubie, choć narzeczeństwem byli 6 lat. I było już dziecko. A szkoda dzieciaka zawsze...
Jak juz wspomnieli przedmowcy, lepiej teraz, niz po slubie. Bratu ciotecznemu zona sie puscila rok po slubie, czy tam dwa, mieli już dziecko, co prawda i on też jest idiotą, ale mogła za niego nie wychodzić..
Nie siedź w domu, nie myśl o tym, po pracy do kumpli (jeszcze lepiej, do płci żeńskiej), w weekend imprezy, przejdzie Ci z biegiem czasu. Najbardziej przejebane jest i tak, gdy wieczorem do wyrka pakujesz się sam, ale dasz rade chłopie :)
Mimo że ludzie są unikalni i nie można spotkać drugiej takie samej osoby, to warto wziąć pod uwagę że ludzi jest ponad 7 miliardów, a w naszym życiu spotykamy tylko ułamek promila tego, więc szczerze mówiąc czym się martwić że poznać więcej fantastycznych ludzi, a może nawet takich których wcześniej nie miałeś okazje bo żyłeś pod kloszem, i miałeś klapki na oczach ?
Jedyna wada tej sytuacji to taka, że masz dużą szansę na to że zamienisz swoje dotychczasowe przyjemności hobby jak np. granie w gry, na jakieś typowe w takich sytuacjach jak siłownia, basen, bieganie itc. bo musisz wyglądać jak kogut z błyszczącymi piórkami. hehe
cóż, jak pisaliście, lekko nie jest
wychodzi się wieczorem, ale ile można siedzieć w tych ogródkach i żłopać piwsko
co do błagania/próśb - może nie przemawia przeze mnie rozsądek, ale wydaje mi się, że lepiej spróbować niż potem żałować, że się tego nie zrobiło. Zwłaszcza, jeśli nie ma się wyjebanego na związek..
Polecał Ci siłownie, na prawdę idzie się wyzyc. Poza tym, wraca się zmeczonym i mniej sił na myślenie się ma.
Nie mój wątek ale podobny problem i jest tu parę ciekawych rad.
NewGravedigger -> Płaszczenie się przed kimś to chyba najbardziej żałosna rzecz, jaką można uskuteczniać. Załóżmy, że się udało, ale naprawdę wierzyłbyś w prawdziwość czegoś takiego? Było raz, będzie i drugi - a myśl o potencjalnych przyszłych potomkach, które mogłyby mieć przewalone. Nie można być egocentrycznym. :)
Chłopie żadnego płaszczenia. Błaganir sprawia, że w jej oczach jesteś taki mały, nieatrakcyjny. Przynosi zupełnie odwrotny efekt. Uwierz, przerabiałem to i w końcu wyciągnałem wnioski. Jeśli ona ma się z powrotem zainteresować to musisz ją olać po całości, zniknąć z jej życia. No chyba, że ją lałeś i nie szanowałeś, ale to wtedy tymbardziej zniknij z jej życia.
można spróbować porozmawiać - nigdy błagać - jeśli Ty zawiniłeś i odeszła bo to Ty dałeś ciała, ale nie w przypadku gdy tydzień po rozstaniu panna sobie znajduje już inny obiekt westchnień.
Wystarczy wyobrazić sobie scenkę, gdy spotyka sie ze swoim nowym fagasem i nabijają się z Ciebie jaki to jesteś zbity piesek bo przybiegasz do niej z wywieszonym językiem prosząc żeby wróciła - wtedy odechciewa się jakichkolwiek prób płaszczenia się przed byłą partnerką.
Jesli potrzebujesz porozmawiac, porozmawiaj. Ale najpierw uswiadom sobie ze rozstanie to nie koniec swiata i z czasem nauczysz sie z tym zyc.
Nie plaszcz sie. Nie pros. Wypytaj o co chcesz, sprobuj zrozumiec jesli tego potrzebujesz.
I pamietam ze skoro juz sobie kogos znalazla to o odejsciu myslala raczej wiecej niz tydzien albo miesiac. Trawa za plotem zawsze bardziej zielona, ale jest zdolna do samodzielnego myslenia i taka decyzje podjela.