Wolverine wrócił do kin i ma się całkiem nieźle
Literówka poprawiona, dzięki.
Geneza - tak wiem... Powszechna opinia o tym filmie jest mi znana :) Gdybym czytał komiksy i znał Deadpoola, pewnie byłbym trochę wkurzony podczas seansu, a tak... oglądało się nieźle, nie narzekałem. Nowy film jest lepszy, bez obaw. Być może duuużo lepszy, ale to zależy od widza.
Obejrzałem jest średnio, część poprzednia o wiele lepsza, tutaj fabuła z goła bez sensu poddająca w wątpliwość honor ...
--->koobon - nie chce spoilerować, więc przerwałem. Kto obejrzy będzie wiedział o co chodzi :] Ogólnie nie jest tragicznie, ale jak ma się w pamięci część poprzednią, to te filmy dzieli przepaść. Tam była ciekawa historia i efekty, tutaj mamy efekty i nic więcej. Taki film do obejrzenia i zapomnienia, w kalendarzu za to zaznaczyłem datę premiery Elizjum względem niego mam naprawdę spore oczekiwania.
Chciałem tylko dodać, że Logan nie jest jakimś uber zawodnikiem i w komiksie często dostaje w czapę. Często go ludzie też po prostu nokautują.
A najlepszy był Magneto, który po prostu wyrwał z niego szkielet. :)
NewGravedigger - Słyszałem o wyrwaniu szkieletu, jak sobie po filmie czytałem dyskusję o pazurach Logana :)
Najważniejszy efekt, jaki się udało osiągnąć Wolverine'owi, to maksymalne podkręcenie mojej ochoty na seans Days of the Future Past. Jeśli młody Magneto będzie się trzaskał ze starym (w tego czy innego powodu), to chyba umrę ze szczęścia :)
Fsm > Bardzo mi przykro, ale muszę Cię sprowadzić na Ziemię. Nie będzie w filmie pojedynku pomiędzy młodym Magneto, a starym Magneto. Ci panowie nigdy się w tym filmie nie spotkają. W skrócie Days of Future Past jest jak film Terminator. Tyle tylko że zamiast maszyny która ma zniszczyć świat w przeszłości zostaje wysłana dziewczyna która ma ocalić świat.
No cóż. Taki scenariusz był zbyt piękny, żeby być prawdziwym... Czyli przeszłość i przyszłość w żadnym momencie się nie zetkną, bo różne wersje tych samych ludzi/miejsc nie mogą istnieć w jednym punkcie? Ma to (jakiś tam) sens :P Najważniejsze, żeby film dorównał Pierwszej klasie.
"Czyli przeszłość i przyszłość w żadnym momencie się nie zetkną, bo różne wersje tych samych ludzi/miejsc nie mogą istnieć w jednym punkcie?"
Skąd Ci to w ogóle przyszło do głowy. Co ma Terminator do Strażnika Czasu.
Fabuła Days of Future (komiksu) w skrócie prezentuje się tak. Kate Pryde zostaje wysłana w przeszłość (1980), by zapobiec wydarzeniu, którego następstwa spowodują zniewolenie ludzi i mutantów przez Strażników (olbrzymie roboty). A w tym samym czasie w przyszłości (2013) grupka pozostałych przy życiu X-Menów próbuje zapobiec przerwaniu jej misji przez Strażników.
Poniżej możesz sobie przeczytać całą tą historie ze wszystkimi szczegółami.
http://marvel.wikia.com/Uncanny_X-Men_Vol_1_141
http://marvel.wikia.com/Uncanny_X-Men_Vol_1_142
Nawet jeśli do ideału trochę brakuje, krwi znowu jest jak na lekarstwo i ogólnie rzecz biorąc oczekiwania mogły być nieco wyższe.
oczekiwania nie mogły być wyższe... oczekiwania MOGĄ lub SĄ wyższe.
Brak logiki. To tak jakbyś napisał "w sumie to mogłem od filmu oczekiwać więcej, ale ostatecznie postanowiłem nie oczekiwać"
a sama Geneza była fajna ze względu na Victora Creeda, dwójki jeszcze nie oglądałem ale zwiastuny nie porwały mnie na tyle żeby pędzić do kina. W sierpniu tylko Elizjum i czekam na wrzesień z Riddickiem
Scott. Dzięki, ale nie będę sobie spoilował. Nawet, jeśli adaptacja pozmienia to i owo. Po prostu założyłem, że jeśli występuje motyw podróży w czasie, to w jakiś sposób dojdzie do spotkania bohaterów z różnych linii czasowych, a nie tylko biedna mała Kitty będzie hasać między latami.
Malaga > Czepianie się :P Ale poprawię, bez nerw(ów).
Mała poprawka, według tego co piszą na Filmweb podróżnikiem w czasie będzie Wolverine i prawdopodobnie wyląduje w latach 70-tych.
DoFP będzie miał raczej niewiele wspólnego z oryginałem, nie licząc ogólnego zarysu. Ale jeśli filmowi uda się poskładać do kupy to, co napsuł Ratner (czy raczej Fox, bo Ratner sam nie wiedział, co ma robić na planie), a w dodatku naprawi kilka niezgodności fabularnych pomiędzy trylogią a First Class (sądząc po relacjach między postaciami, to FC m.in. wymazał Nightcrawlera z historii), nikt nie powinien wyjść z kina rozczarowany.
A co do Wolverine'a - na wiele nie liczę, ale od Origins będzie lepszy na pewno. Półtoragodzinne, statyczne ujęcie Hugh Jackmana stawiającego kloca na kiblu byłoby lepsze of tej abominacji.
Mam kompletnie inne zdanie odnośnie tego filmu. Suchar niewiarygodny. Broni go jedynie to, że Origins jest jeszcze gorsze.