Policja spisała moich kumpli
Jeden był nieco przypity do tego obrażał jedną z kobiet z moich okolic gdy ten zaburzał ciszę nocną i zaśmiecanie, dostał większy mandat
Drugi znajomy tylko pił jedno piwko, ale nie rzucał się do tej kobiety czy zaśmiecał, (więc dostał tylko mandat na 100zł)
I tak ten drugi znajomy wyznał prawdę, co się stało, a przypity zaprzeczał że tego nie miało miejsca.
Po pisaniu przypity znajomy kazał mu spier...lać do domu i nie chce go znać.
Więc mam pytanie lepiej przyznać prawdę, czy kryć aby jeszcze mieć przyjażń.
Jak dla mnie, PRAWDA, bo po co sobie pogarszać za coś czego się nie zrobiło.
witam, przez cale zycie nauczylem sie tylko jednego
ludzie, przyjaciele, dziewczyny, rodzina, forumowicze, itd. wolą być okłamywani, prawda jest przereklamowana
[4]
Aha ... jakby bylo " policja nas spisala " lub " spisala mnie i kumpla" to oznaczaloby, ze jego tam wcale nie bylo ?
Co to sie do kurwy dzieje z tym jezykiem polskim u was ?
Tak ich obu, ten co był spokojniejszy mi powiedział co się stało, otóż uważam ze dobrze przy wydał go, mam gdzieś że to kapulstwo, ale po co za fałszywe donosy dostać kolejny mandat ?
Ja bym podziękował za kumpli co po pijaku pakują siebie i mnie w kłopoty.
A potem mają pretensje.
Zmiana towrzystwa czasem wychodzi na duży plus. Bardzo duż
Juz sie czepiajac to nie masz pojecia w takim razie co oznacza slowo " przyjazn" i lepiej nie uzywaj tego slowa.
generalnie jednego i drugiego zacznj unikac.Pierwszy jak wypije dostaje malpiego rozumu, a drugi spowiada sie policji ( szmaciarz) sprzeda kazdego i wszystko .W sumie nie wiadomo co gorsze.Jeden i drugi do odlania.
z tego co tu wypisujesz widze, ze trafilo ci sie golden crew :D
nie chcialbys moze do nich dokooptowac gestochowy?
Prawda zawsze zwycieza, nie ma prawdziwej przyjazni bez prawdy chocby nie wiem jak bolala. W innym przypadku to jest tylko znajomosc nad utrata ktorej nie warto zastanawiac sie dluzej niz 5 minut.
Prawdę, przyjaźń to przereklamowany towar.
Ja poznałem ,,siłę" przyjaźni kiedyś na dworcu, jak z kumplami, w 5 siedzieliśmy wieczorem w środku dworca, czekając na autobusy do domu.
Wcześniej chodziliśmy po mieście i przy samym dworcu przeszliśmy obok grupki dresów ( koło 4 ich było, nie pamiętam już) i jeden kumpel, taki mały, coś tam powiedział do drugiego kumpla po cichu, (do swojego niby najlepszego kumpla z naszej grupki). No i weszliśmy do wnętrza dworca, siedzimy gadamy, a tu wpada jeden z tych dresów i zaczyna bić pięściami naszego kumpla po twarzy, wargi rozcięte itp. kumpel go przeprasza, mój : ,, nic do pana nie mam" itp. a tamten dalej go bije.
Nas było oprócz bitego, czterech- i wiecie co żaden nie zareagował. A w szczególności ten niby najlepszy kumpel tego bitego, siedział obok niego i napastnika, i tylko trząsł się ze strachu i patrzył w podłogę. Pozostała dwójka także.
Ja też nic nie zrobiłem, bo widziałem że reszta siedzi, a ja sam , gość niskiego wzrostu, 45 kg. wagi i umięśnieniu żaby, padłbym na glebę po pierwszym ciosie.
Ludzi na dworcu trochę prócz nas było, i nagle wstała babka z parasolką, podeszła do bitego i napastnika, i przydudniła bijącemu w plecy, ten wstał, posprzeczał się trochę z emerytką, a ktoś zadzwonił na policję. Przyjechali spisali gościa a kumpel nie odzywał się do nas z tydzień.
Przyjechali spisali gościa a kumpel nie odzywał się do nas z tydzień.
Nie dziwię się. Mając takich kolegów zachowałbym się tak samo. Nawet, jeśli klepali by kolegę, a żaden inny nie wstałby, żeby pomóc, to ja bym wstał sam. Nieważne, żebym dostał. Ważne, że chciałem pomóc, czy też zapobiec klepaniu kolegi.
[17]
W koncu jakies slowa prawdy od gestochowy, tylko edytowal swoje metr szescdziesiat zeby nie wyjsc na anorektyka.