Witam wszystkich czytających ten wywód.Dobra bez żartów.
Czy dla was matematyka (pytam się ogólnie) sprawia wam trudność? Chodzi mi oczywiście o poziom prezentowany w gimnazjach czy szkołach średnich.
Od zawsze miałem z nią problem.Jeżeli mam czarno na białym jakiś byle wzór to podstawie do niego dane,ale jest to wiedza odtwórcza.Chodzi mi natomiast o logiczne myślenie,które chyba przysparza mi wielu problemów.
Widząc jakieś trudniejsze zadania nie wiem jak się za nie zabrać.Da się nauczyć logicznie myśleć? Pytam jak najbardziej poważnie.
Na moje nieszczęście interesuję się tym co się z nią wiążę niemal całkowicie a przede mną wybór drogi jaką podąże w życiu.
Co o tym myślicie?
Jak ja kochałem funkcję kwadratową. Poza tym nie miałem większych problemów.
Sam miałem ogromne problemy z matmą i wiem jak to jest. ;)
Ale to nie tylko problem logicznego myślenia, w moim przypadku za bardzo olewałem matematykę i jak przyszedł etap liceum ogromne braki dały po sobie znać co tyko pogłębiało moją niechęć do tego przedmiotu.
Wydaję mi się, że każdy może "nauczyć" się maty a jedynie co mu jest potrzebne to systematyczność. ;)
Matematyka w gimnazjach i szkołach średnich to naprawdę żadne wyzwanie. Nie jest to wiedza wrodzona ale nie jest to również wiedza tajemna, trochę pracy, nauki i dobrych chęci załatwia sprawę na poziomie dla mas.
Spróbuj pokochać matmę, spójrz na nią od innej strony i daj się nią zaciekawić. Nie traktuj jej jako nudnych zadań do rozwiązania i stresujących lekcji w szkole.
Zajrzyj do książki "Poker z Pitagorasem" aut. Marcus de Sautoy, w przystępny i ciekawy sposób podano matematykę i może natchnie Cię do pracy nad sobą. :)
Pierwszy i najpowazniejszy blad, przez ktorego mamy niski poziom ludzi wyksztalconych matematycznie:
OLEWANIE PRAC DOMOWYCH
Idziemy pierwszego dnia, jestem pewien, ze co najmniej 95% rozumie wszystko co sie dzieje, wiec z przekonaniem "umiem to, nie ma co sie spinac" zostawia temat. I to jest blad.
Rozumiem, ze niektorzy moga miec problem z wyobraznia przestrzenna, niektorzy moga miec problem z geometria, gdzie praktycznie kazde zadanie jest inne, a przy tym byc bardzo dobrym z innej dziedziny nauki. Ale litosci ludzie, nie wmawiajcie mi, ze nie da sie nauczyc rozwiazywania zadan z matematyki, z ktorych wiekszosc bazuje na kilku wzorach i schematach dzialan. Tu chodzi wylacznie o czyste lenistwo i nieutrwalanie wiedzy. Wiem to po swoim przykladzie. Przez cale wakacje pare lat temu tluklem setki zadan z matematyki. I nie bylo zmiluj. A zaleglosci mialem straszliwe. I dalem rade sie nauczyc. To jest troche tak jakby powiedziec, ze nie da sie nauczyc czytac, ba znam ludzi, ktorzy w wieku 15 lat mieli z tym spory klopot. Ale czy powiemy, ze czytanie jest "nauka niepojeta" ? No chyba nie
[5] Chyba trafiłeś w sedno,może po prostu chodzi o lenistwo.Z innymi przedmiotami nie mam wielkich problemów (szczególnie z humanistycznych czy nawet fizyki). Jednak nie mogę się "przemóc", chyba tylko dlatego, że nie mam żadnej motywacji do takiego działania.
[5] Ze mną jest dziwnie. Zadanie idzie mi strasznie wolno w domu, a w szkole robię bez problemu i większych namysłów. Ale to taki lekki offtop od twojej wypowiedzi.
Jedyne co mi na matmie sprawiało trudność i nie mogłem przez to przebrnąć to probabilistyka.
Miałem podobne wątpliwości kiedyś i chociaż sam nie jestem geniuszem matematycznym to staram się ćwiczyć, robić prace domowe i jakoś idzie :) Jedyne czego po prostu nie mogę pojąć mimo ogromnych starań to rachunek prawdopodobieństwa.
[6]
Powiem Ci gdybym dziś się cofnął w czasie do lat szkolnych moim priorerytetem były by: Matematyka, Angielski, Polski i ewentualnie trochę Fizyki.
Resztę przedmiotów olałbym całkowicie i nie było by mi wcale smutno gdyby na świadectwie widniały oceny "dopuszczający". ;P
Po prostu z perspektywy czasu widzę, że wymienione wyżej przedmioty naprawdę przydają się w życiu.
Wismerin - czyli fizyka lub polski przydają się w dzisiejszym świecie bardziej niż historia?
Łysy Samson ---> Powiem Ci, że historią interesują się tak po prostu na co dzień i też nigdy nie sprawiała mi problemów. Praktycznie nigdy jej się jakoś pilnie nie uczyłem i przyznam się troszkę o niej zapomniałem. ;P
Jeśli ktoś jednak się tym nie interesuje fakt faktem dobrze jest znać najważniejsze wydarzenia z historii ale wykuwanie dat i tekstu na pamieć nie ma najmniejszego sensu gdyż i tak szybko się to zapomni.
Historia jako przedmiot ma to do siebie, że aby ją zapamiętać musisz tego chcieć i żadna ocena nie da rady Cię zmotywować.
jako osoba, ktora miala w liceum nagrode prezydenta miasta na wyniki w matematyce powiem tak:
teraz matematyka w liceum nawet to jest jakis banal
moze brzmie jak jakis stary dziad, ale tak wlasnie jest, zadania z matury to jakas kpina
polecam sie uczyc, choc nie wiem czy jak sie nie rozumie w lot to czy jest sie w stanie duzo nauczyc
na pewno da sie nauczyc rozwizania zadan, ale myslenia matematycznego raczej nie
ja mialem sporo uczniow, tak zarabialem kase, wychodzili z 1/2 na 3/4/5 nawet, ale nie stalo sie to ich pasja:)
wg mnie matematyka daje jednak w zyciu duzo, chociazby praktyczne informacje jak odsetki z lokat czy kredytow, co sie oplaca itp
jest pelno matematycznych laikow, ktorym da sie wcisnac byle gowno...
No ale przecież matematyka w gimnazjum/liceum to tylko i wyłącznie odtwórcze myślenie. Wystarczy do wzoru podstawić i wszystko zrobisz.
W tym roku maturka, więc mogę ze spokojnym sercem powiedzieć, że poziom licealno/gimnazjalny to JEST banał. Nie mówię o rozszerzeniu, bo pojęcia nie mam, ale podstawa nie jest wielkim wyzwaniem. Do tego mamy najlepszy wynalazek w dziejach ludzkości - karty wzorów, więc problemu nie ma żadnego. Za to mam w klasie dziewczynę, która zarywa nad matmą noce i wszyscy wiemy, łącznie z matematycą, że robi WSZYSTKIE zadania z danego działu, ma korki od pierwszej klasy praktycznie, a dalej ukapia sprawdziany. Są takie ekstrema, ale to wychodzi dopiero, jak się zaczynasz starać.
Matma i fizyka mają to do siebie, że jeżeli nauczysz się wzoru i zrobisz kilka/kilkanaście zadań, to większość ludzi powinna rozwiązać już wszystkie zadania tego typu. Chodzi o kombinowanie aż w końcu coś wyjdzie ;)
Matematyka wcale trudna nie jest - sam w czasach licealnych wyjątkowo mało uwagi matematyce poświęcałem ( poza logiką ), nie planowałem zresztą mojej przyszłości z jakimkolwiek przedmiotem matematycznym, i uważałem ją w dużej mierze za czarną, nieprzydatną magię, ale ostatnio zrobiłem sobie małe przypomnienie ( potrzeby czysto inwestycyjne ) i dopiero teraz sobie zdałem sprawę jakie to fajne.
Niestety w liceach ciężko 30 osobom wszystko krok po kroku tłumaczyć, dlatego osoby mniej skupiające na macie często się szybko gubią, zniechęcając się po krótki czasie.
Ze swojej strony polecam:
http://www.youtube.com/user/matematykatv/videos?view=1&flow=grid
oraz
http://wyrownajpoziom.sggw.pl/?q=node/65
Masę podobnych stron jest w necie - dla chcącego nic trudnego w obecnych czasach :)
Poziom licealny to banał jak wyżej mówią, na prawdę dużo nie trzeba, problem jest jak ktoś totalnie olewa a później budzi się w połowie liceum i z potężnymi brakami próbuje coś ogarnąć to wiadomo, że będzie problem nawet dość kumatej osobie, ale jak ktoś się chociaż trochę przykłada to uważam, że trzeba być orłem, żeby nie zdawać matmy.
Na studiach u mnie trochę gorzej, ale to bardziej moja wina bo trochę zaniedbałem.
Wg mnie 80% to kwestia wykladowcy. Trafialem na dobrych, trafialem na slabych. Roznica byla kolosalna.
Up
Uważam, że jest wręcz przeciwnie. Aby matmę ogarnąć z siebie samego powinno dawać się owe 80% a ewentualnie pozostałe wypełnia nauczyciel.
Po prostu jeśli sam nie będziesz pracował i utrwalał swojej wiedzy nawet Krystian z swoim etrapezem Ci nie pomoże. ;]
Krystrian jest dobry, ale praktycznie na same podstawy. Szkoda, że na kolokwiach/egzaminach nie ma tak łatwych przykładów jak właśnie na etrapiezie :(
Coz matematyka wymaga logicznego myslenia a to rzadka teraz umiejetnosc.
Stad w polsce duzo debili kupujacych np. sprzet komputerowy za pieniadze z providenta :)
JA nigdy z majca nie mialem zadnych problemow , z polskim zreszta tez.
Trzeba sie po prostu uczyc i tyle .A nie jojczec gdy po 5 minutach nie udalo sie rozwiazac zadania domowego.
Matematyka nie uczy logicznego myślenia, uczy jak rozwiązywać zadania matematyczne. Tyle w temacie.
Matematyka nie uczy logicznego myślenia, uczy jak rozwiązywać zadania matematyczne. Tyle w temacie. ]
Moze jesli wziac pod lupe prosta algebre czy arytmetyke to masz racje.
Natomiast przy ciekawszych galeziach matematyki logiczne myslenie i nauka sie nawzajem uzupelniaja i napedzaja. Jak chocby matematyka dyskretna, teoria grafów, wspomniana wczesniej probabilistyka - tu nie ma zwyklego podstawiania wzorow i stosowania okreslonych procedur.
Jak dla mnie to najwiekszym problemem - i to jest paradoks - jest blyskawiczny i powszechny dostep do zrodel wiedzy takich jak internet. Po co sie uczyc, myslec, jak wystarczy rzucic haslo na google i zaraz mamy gotowe rozwiazanie. Kto by sie uczyl rozumiec to co akurat robi.
Mozna zaprzeczyc stawiajac przyklad ze na sprawdzianie nie da sie skorzystac z tych zrodel. I TU JEST PIES POGRZEBANY. Dlatego teraz opoziom matematyki w szkolach jest zalosny. Na egzaminie gimnazjanym jest poziom wczesniej przerabiany w 4 klasie podstawowki. Matura to poziom pierwszej klasy liceum czy technikum.
Poziom zostal dostosowany do odbiorcow, a powinno byc na odwrot niestety.