Myslalem o wyjezdzie do Wielkiej Brytanii, ale troche dziwia mnie niskie zarobki.
Mam tam rodzine i "na minimalu" zarabiaja ok. 208f tygodniowo.
Sprawdzilem ile sie zarabia majac 25000 i 30000 funtow rocznie i wg tego kalkulatora ( http://www.worksmart.org.uk/tools/tax_calc.php ) wyszlo mi, ze 375.62 i 441.00 funtow tygodniowo.
Czy to prawda? Zarabiajac 30000 funtow rocznie wychodzi tego "na nasze" 9600 zl miesiecznie. A To podobno jak na angielskie warunki bardzo dobra pensja i widze, ze z rok, dwa lata musialbym przynajmniej popracowac by do niej dobic (i to w Londynie). Przebicie 40000 - 50000 na etacie jest praktycznie niemozliwe a i 40-50 tysi wiaze sie juz z wielka odpowiedzialnoscia i obowiazkami.
Czy naprawde w Anglii zarabia sie tak slabo? Wiem, ze wiele rzeczy jest tanszych, ale jak sie policzy koszta (chalupa, jedzenie, ewentualnie jakies auto, amortyzacja, paliwo) to z tych 9600 zlotych zostanie gora 2000 jak nie wielkie nic (jakbym chcial wynajac chate we wmiarowej okolicy, to mi wystarczy ledwo na jej oplacenie).
O co chodzi? Czy w Anglii jest az tak slabo? Ja wiem, ze 9600 zl to sie wydaje w Polsce duzo, ale jak w takim Ladku wydam na glupi pokoj 2500-3000 zl na zarcie 1500-2000 zl a durny bilet miesieczny potrafi kosztowac 1000-1500 zl to wyglada mi to na bardzo slaby biznes? Wiem, ze sa tez inne miasta, ale tam duzo trudniej o takie zarobki i wybor prac mniejszy. Moze ten kalkulator cos zle liczy?
Jezeli spodziewales sie tego, ze po wyjezdzie do UK i znalezieniu pierwszej lepszej pracy za 25k po roku kupisz sobie wyspe na kanarach - to sie przeliczyles.
Za 25k rocznie da sie w Londynie zyc na calkiem niezlej stopie. Ja mam troszke wiecej, ale praktycznie sam utrzymuje 2-bedroom flat i 3-osobowa rodzine.
Dla kontrastu przelicz sobie zarobki/wydatki w Polsce. Najpewniej dostaniesz kwote do dokombinowania co miesiac, bo Ci pensji zabraknie ;)
Pokoj to koszt ~100GBP tygodniowo
travelka ~30GBP tygodniowo
nie oplaca sie pracowac na etat. jezeli masz mozliwosc to staraj sie o self employment, skladki ubezpieczenia (emerytalne etc) sa niskie (130GBP rocznie), a co roku dostaniesz zwrot podatku w okolicy 1-2k. No ale nie masz platnego urlopu - teoretycznie na jedno wychodzi :)
bkurt, założysz biznes sprzedający staf z uk (elektronika czy ciuchy których nie ma w pl) na allegro i wyjdziesz na swoje.
50 000 funtów rocznie to bardzo dobry zarobek. Łatwo ci pisać że to mało, tyle że zapewne nigdy nie będziesz takiej kwoty zarabiał.
Sam w UK nie żyję, ale raz byłem już bliski wyjazdu i trochę rozeznania w płacach mam - jedna uwaga: etat to najbezpieczniejsza, ale i najmniej opłacalna opcja. Na etat proponowano mi w granicach 60k funtów rocznie, co przekłada się na ok. 230 funtów dziennie. Ta sama praca na kontrakcie, przy samozatrudnieniu, to ok. 330 funtów dziennie brutto (a były i oferty po 380 funtów dziennie na niemal identycznym stanowisku). Teraz jeszcze weź pod uwagę wyższe opodatkowanie pracy stałej i wyjdzie co się bardziej opłaca finansowo :) Gdyby nie to, że dostałem w PL bardzo dobrze płatną pracę, która jest - co najważniejsze dla mnie w chwili obecnej - bardzo rozwijająca i pozwala mi zdobyć doświadczenie, które jest na rynku pracy co raz bardziej poszukiwane, a przy tym jeszcze niezbyt powszechne, to już od dwóch lat bym siedział w UK ;) Ale wyjazd w perspektywie ok. 2 lat i tak jest już pewny :)
Łatwo ci pisać że to mało, tyle że zapewne nigdy nie będziesz takiej kwoty zarabiał.
w każdym poście festiwal nienawiści. Nie przeszkadza to jednak pouczać innych użytkowników o kulturze osobistej.
Przeciez to normalne jest (a wlasciwie powinno byc, bo w Polsce norma to nie jest), ze normalny czlowiek zarabia tyle (i tylko tyle) aby mogl normalnie przezyc. I nic wiecej. Zwykly szary czlowiek swoja praca nie moze sie wzbogacic (akumulowac majatku) bo i niby z jakiej racji?
Dopiero jak masz jakies wyjatkowe zdolnosci to spoleczenstwo nagradza ekstra zarobkami pozwalajacymi na przestrzeni czasu zebrac jakis majatek.
Takze jesli z wyliczen wychodzi Ci ze na minimalnej placy przy normalnym zyciu nic nie odlozysz, to wszystko w porzadku, tak wlasnie ma byc. W przeciwienstwie do Polski gdzie na minimalnej placy nie masz szansy na normalne zycie.
Battle-toad, no, moze troche przekombinowalem. Znalazlem na innym forum post faceta, ktory dostal oferte pracy za 18k i wszyscy mu pisali, ze zeby zyc (ponoc biednie) potrzebne mu bedzie okolo 22k. Jako, ze jestes w Londynie to powiedz mi czy jest w ogole mozliwe znalezienie pokoju blisko pracy? Blisko w sensie, ze wyjde z domu i po gora 20 minutach na nogach/rowerze bede na miejscu? Nie chodzi mi o oszczednosc kasy, ale po prostu nie widze opcji dojezdzania do pracy 1-2 godzin dziennie, wolalbym juz mniej zarabiac niz marnowac tyle czasu.
ronn, cos pomysle, ale czy nie kazdy juz tak robi?
Soulcatcher, nie wiem ile bede zarabial, ale zycze Tobie jak najlepiej.
Regis, a moglbys napisac co dokladnie robisz? Obstawiam, ze IT? Ja na razie dostaje oferty rzedu 20-25k, w jakiej robocie Ci dawali 60k? Bo brzmi naprawde dobrze :) Co do kontraktow to wiem o nich i na pewno bede sie przy temacie bujal, ale mialem taki plan zeby chociaz ten rok przebebnic na etacie - i to koniecznie takim po ktorym bede wracal do domu i robil moje projekty na boku, bo mam ich kilka.
koniec jest blisko, wlasnie wrecz przeciwnie, z moich obserwacji wynika, ze zyjac w UK w jakims malym miescie i majac marna prace odlozysz wiecej, niz majac swietna w Londynie :)
NewGravedigger [ gry online level: 54 - spokooj grabarza ]
"Łatwo ci pisać że to mało, tyle że zapewne nigdy nie będziesz takiej kwoty zarabiał."
w każdym poście festiwal nienawiści. Nie przeszkadza to jednak pouczać innych użytkowników o kulturze osobistej.
Festiwal nienawiści to twoje wypowiadanie się na temat mojej osoby a nie na temat rozmowy.
Nie ma niczego pełnego nienawiści w zdaniu "Łatwo ci pisać że to mało, tyle że zapewne nigdy nie będziesz takiej kwoty zarabiał."
50 000 funtów to 250 000 złotych rocznie czyli 20 000 złotych miesięcznie.
Takie i większe zarobki ma w naszym kraju bardzo małą grupa ludzi i mogę z dużą dokładnością powiedzieć że zapewne nigdy takiej kwoty nie będzie zarabiał.
A mówienie że to marne zarobki jest śmieszne.
bkurt --> Tak, IT - jestem programistą. Te 60k proponowała mi firma z branży TV cyfrowej - temat ogólnie dotyczył programowania w Pythonie + bazy danych; zarówno tradycyjne SQL, jak i tzw. NoSQL. Dla porównania tester (też piszący w Pythonie, ale od którego wymaga się jednak sporo mniejszych umiejętności) u nich dostaje 230 - 250 funtów dniówki (czyli brutto praktycznie tyle samo), ale na kontrakcie ;)
bkurt - oczywiscie, ze jest, o ile nie jest to scisle centrum miasta. Najlepsze rozwiazanie - rower. Wtedy nic nie placisz.
Generalnie nawet dojazd z 3 strefy do centrum (o ile mieszkasz blisko metra) to jakies pol godziny.
2h dojazd w Londynie to jakis mit - no chyba, ze ktos probuje z 3 strefy na poludniu przebic sie do 5 strefy na polnocy korzystajac tylko z autobusu - wtedy owszem mozna.
22k minimum na zycie w Londynie? Przecietny polak na poczatek zadowala sie 12k - i nawet potrafi z takiej wyplaty odlozyc rocznie 3-4k funtow by wspomoc rodzine w PL.
Generalnie - jezeli w Polsce dasz sobie rade to nie masz czego sie obawiac w Londynie. Na pewno nie bedzie gorzej. Mozliwosci rozwoju, zwiekszenia wlasnych zarobkow sa nieporownywalnie wieksze. Stres zwiazany z praca, finansami sporo mniejszy. Nie musisz sie tez uzerac z polskimi urzedami, zastanawiac sie o emeryture, itd.
Sa tez oczywiscie minusy - warunki mieszkaniowe, ilosc ludzi (bylem w szoku jak kolezanka mojej zony - azjatka opowiadala, ze ona po przyjezdzie do Londynu zastanawiala sie gdzie sa Ci wszyscy ludzie... dla polaka przecietny dzien wyglada tak jak przed najwiekszymi przedswiatecznymi wyprzedazami), halas (chujowe okna, chujowy lub w ogole brak soundproofu pomiedzy mieszkaniami) angielskie banki sa tragiczne i nastawione na "lupienie".
Mimo wszystko uwazam, ze ilosc plusow przewaza i warto.
Umarłem ze śmiechu widząc tytuł, haha.
Takze jesli z wyliczen wychodzi Ci ze na minimalnej placy przy normalnym zyciu nic nie odlozysz, to wszystko w porzadku, tak wlasnie ma byc.
Z tym, że w UK tak nie jest, bo na minimalnej płacy można spokojnie połowę wypłaty odkładać i przy tym żyć bardzo godnie.
Oczywiscie. Tak bardzo godnie zyc, ze malo kto w Polsce dobrowolnie by sie zgodzil na takie bardzo godne zycie :)
Za 100 funtow tygodniowo bardzo godne zycie w UK :) swietny zart.
"Generalnie nawet dojazd z 3 strefy do centrum (o ile mieszkasz blisko metra) to jakies pol godziny."
True. Ja z piątej strefy na wschodzie do piątej na zachodzie (ok. 60 - 65 km z tego co pamiętam) jechałem godzinę z hakiem (1:15?), wliczając w to jedną przesiadkę. We Wrocławiu 15 km ze wschodu na zachód pokonuję komunikacją miejską w 50 minut przy "średnich" korkach. Metro to rewelacyjne rozwiązanie komunikacyjne :)
Juz widze jak jedziecie do uk i zarabiacie po 20 000 pl / miesiac
Jak jestescie nieudaniczkami tutaj, to tam tez bedziecie :)
Smieszy mnie to jak kazdy mysli ze pojedzie i z miejsca dostanie super robote, mieszkanie wypas a nie jakas klitka i ogolnie bedzie zajebiscie kolorowo :L() Zyjcie marzeniami :)
Ale autobusem to mozna jechac caly dzien :) Nawet moja corka w koncu sie wkurzyla "Jak ten autobus sie bedzie tak ciagle zatrzymywal to my NIGDY nie dojedziemy!". Przystanki tak na oko 3 razy czesciej niz w Warszawie :)
A dostepnosc metra dla osob z wozkami... tragedia...
Mi dojazd do City lub innego punktu w miare w centrum (powiedzmy calosc stref 1 i 2) zajmuje z Reading jakies 1-1:15 h. Pociag i metro.
Khuzdul --> To, ze ty jestes nieudacznikiem, to nie znaczy, ze wszyscy nimi sa. Nie mierz innych swoja miarka:)
koniec jest blisko - > ja rozumiem, że Ty jesteś z tych zarobionych lemingów i Twój poziom życia to pewnie lancze, squashe i inne pierdoły, ale naprawdę nie widzę w tym nic śmiesznego. Może "bardzo" godnie to trochę przesada, ale stówa bardzo spokojnie pokrywa wszystkie podstawowe potrzeby i to bez zbytniego sprawdzania cen, ani też nie na zasadzie "jakoś sobie damy radę", jak to jest powszechne w Polsce.
Ja nie musze nigdzie wyjezdzac, zeby miec na zycie, rozrywki i jeszcze odlozyc kase :)
Oczywiscie w uk jest tyle roboty ze juz z lotniska beda was zgarniac zebyscie szli do nich.
Khuzdul - Nic nie wnosisz do tematu tylko jad i nienawiść, dobrze Ci się z samym sobą żyje?
Nie wnosze jadu i nienawisci, tylko reala, bo kazdy mysli ze wyjedzie i bedzie zyl jak krol, a prawda jest calkiem inna, bo mam tam znajomych.
Zrob se tam dziecko i bedziesz spoko zyl, ale singiel ? Bedziesz robil po 12/h dziennie i w niedziele, zeby jakas tam kase miec
@[15] - zapewniam Cie, ze nie jest to specjalnie trudne, zwlaszcza jesli to ma byc wyplata brutto.
PS nikt nigdzie w watku nie zdefiniowal brutto / netto. no i poza tym taka kasa netto to tez nie jest zaden wyczyn zarezerwowany dla geniuszy.
No jaha. Tylko ze ci co wyjechali, nawet nie probowali szukac tutaj roboty, tylko z miejsca tam bo kogos z rodziny mieli.
brutto to wiesz gdzie sobie mozna wsadzic :)
Ale spoko, wyjezdzajcie, zyjcie marzeniami :)
Kompo: Jeszcze raz. 100 funtow tygodniowo na wydatki w UK. Napisz mi prosze ile z tego wydasz na pokoj (i ile w nim bedzie osob), ile na transport, ile na jedzenie i ile Ci zostanie na inne wydatki. I jak to sie ma wogole do okreslenia "godne" zycie.
Bo za 500 zl tygodniowo to trudno w Warszawie o godne zycie, a biorac pod uwage ze ostatnio jak sprawdzalem w UK zycie jest drozsze...
Piszesz "wiele rzeczy jest tanszych". To prawda, ale generalnie koszty utrzymania sa 4 albo 5 razy wyzsze niz w Polsce w wartosciach bezwzglednych. Troche lepiej jest w Australii, gdzie przy odrobinie wysilku mozna na czysto odlozyc mniej wiecej polowe pensji. Nowa Zelandia z kolei ze wzgledu na swoja prowincjonalnosc jest miejscem w dluzszej perspektywie trudniejszym do zycia niz Polska. Owszem, latwo sie wiaze koniec z koncem, ale tez niewielki odsetek mieszkancow zarabia kokosy. Jesli chodzi o Kanade, jest ogromne rozwarstwienie pomiedzy uprzemyslowionym poludniowym wschodem kraju a cala reszta. Z tych czterech panstw wybralbym na Twoim miejscu Australie, z kilku roznych powodow.
Pewnie godne zycie dla niego to zakupy z najtanszych marketach i mieszkanie w kawalerce w 3 osoby :)
Piszcie co chcecie ,ja juz tu nie zagladam :)
Khuzdul Nie wypowiadaj sie na tematy, o ktorych nie masz pojecia. Ja i moi znajomi mamy calkiem inne doswiadczenia (moment, zle sformulowanie, przeciez ty nie masz zadnych doswiadczen). Nieudacznicy w PL pozostana nieudacznikami w UK.
koniec jest blisko - > widzisz, wszystko zależy od podejścia. Ja na początku przygody w UK pracowałem za minimalną stawkę i płaciłem 50 funtów za pokój, który dzieliłem z moją dziewczyną w dużym domu, w którym mieszkała oprócz nas jeszcze jedna para, na transport nie wydawałem nic, więc licząc stówkę na opłaty, zostawało mi 50 funtów na jedzenie i resztę. A za 50 funtów spokojnie można zrobić tygodniowe zakupy nawet dla dwóch osób. Tak czy siak, byłem w stanie odkładać połowę wypłaty i nie zaciskać pasa, ani nie liczyć kasy i nie planować budżetu. Poza tym pracując 5 dni dostawałem ~250 funtów, a nie 200.
Tak jak mówię - na pewno między nami jest różnica w kwestii potrzeb życiowych, bo ja mam w dupie lancze na mieście i inne rzeczy, które dla Ciebie pewnie są podstawą. Moim zdaniem można żyć godnie na minimalnej stawce, odkładając połowę wypłaty, a czasem nawet więcej i piszę to na podstawie mojego własnego doświadczenia. Ale kryteria są różne.
Tak wlasnie myslalem :) Typowy schemat Polaka w UK ktory pojechal jak najwiecej odlozyc kasy. Nie mowie ze to jest cos zlego, absolutnie, po prostu to jest dobre na rok, dwa lata, max trzy, potem zauwazylbys, ze to jednak nie jest godne zycie :) Pewnego dnia czlowiek orientuje sie ze wiek studencki ma juz za soba, a to naprawde bardzo zmienia w zyciu :)
No i miales szczescie ze nie musiales wydawac na transport, bo od razu byloby z 40-50 funtow tygodniowo mniej...
Regis - jak juz bedziesz mial min 9 lat expa po studiach to polecam tez Bruksele, mozna wylapac jak sie czlowiek postara 450 euro dziennie a koszty jednak sporo mniejsze niz w Londynie:)
ale tutaj tylko kontrakt, umowa o prace daje smieszne kwoty
Tez mnie to zdziwilo w UK, ale potwierdzam slowa Kompo - polowe minimala mozna odkladac jak sie zyje w pokoju / pokoju dzielonym. I to nie jest jakas wegetacja, bo 50f tygodniowo na 2 osoby w mniejszym miescie to normalne jedzenie. Sam wydawalem 30-40, raz zostawilem 50 funtow w Icelandzie to ledwo do domu dotargalem (6 czy 8 toreb, juz nie pamietam).
Ze studenckim zyciem ma to tyle wspolnego, ze czlowiek nie ma auta no i dzieli z kims chalupe (jak to rodzina to nawet lepiej ja miec pod reka na poczatku).
el.kocyk 9 lat expa + studia to calkiem sporo, nie da sie mniej? Jest wiele technologii, ktore maja mniej (i co wtedy?) :D
koniec jest blisko - > no widzisz, bo zakładam, że ktoś chce odkładać jak najwięcej. I ja tak miałem za pierwszym razem, nie przeczę. Teraz sytuację mam inną, stawkę inną, choć potrzeby raczej takie same, mimo, iż wiek studencki już chyba za mną. Chodzi mi tylko o to, że każdemu, kto powie, że w UK się marnie zarabia, a za minimalną stawkę nie idzie wyżyć lub odłożyć, będę śmiał się w twarz, zwłaszcza, gdy pisze to ktoś, kto żyje w Polsce.
Ty jesteś kumaty, więc sobie zarabiasz hajsy w Polsce, ale np. taki Khuzdul czy reszta debili (lub nawet nie debili, po prostu zwyczajnych ludzi) są skazani na 1500 brutto na umowie zlecenie, więc to jest trochę przykre. Albo jak ktoś zarabia dwa koła i już myśli, że elegancko sobie napieprza w to życie. Różnica jest okrutna. Pamiętając, że w większości przypadków taką pracę w UK za minimum dostaje się przychodząc z ulicy.
No i miales szczescie ze nie musiales wydawac na transport, bo od razu byloby z 40-50 funtow tygodniowo mniej...
Nie szczęście tylko mózg przy szukaniu lokum. No i nie 40-50, tylko co najwyżej 20, bo tyle kosztuje megarider w moim hrabstwie. Bo wszystko to piszę oczywiście z własnego doświadczenia i swojej perspektywy, bo jak inaczej.
wtrace sie do dyskusji i napisze o "marnych" zarobkach w UK. przeliczenia podam na dwie osoby, poslugujac sie pensja minimalna.
UK:
dwie osoby x 208 funtow x 4 tygodnie = 1664 funty
pojedynczy pokoj z wlasna lazienka i kuchnia (tzw. studio flat) - ok. 450 funtow poza Londynem (diabelsko drogie miasto).
jedzenie - spokojnie 50 funtow wystarczy tygodniowo (razem 200 funtow), by kupowac skladniki i gotowac samemu na dwie osoby - podkreslam, przygotowywac potrawe od podstaw, a nie odgrzewac gotowy produkt.
bilety - posluze sie londynskim cennikiem; bilet tygodniowy na autobusy wynosi 18.80, zawyze cene, bo w mniejszych miastach jest taniej, razem 150.40 na dwie osoby.
suma: 800.40. zostaja nam do dyspozycji 863.60 funty. cena za przyzwoita pare butow (Nike, Reebok, itd.) to koszt ok. 30 funtow. mozemy za to kupic prawie 29 par butow. zaznaczam, to wszystko za minimalna krajowa.
Polska:
minimalna pensja dla dwoch osob: 2200 zl.
maly pokoj (z dzielona kuchnia i lazienka) - szacuje, ze mozna znalezc cos za 600 zl.
jedzenie - mysle, ze w tanszych sieciach 125 zl tygodniowo, by gotowac na wlasna reke.
bilety - podam ceny z Wroclawia - bilet miesieczny na dwie dowolne linie, 60 zl.
podsumowanie: 600 zl + 500 zl + 120 zl = 1220 zl, pozostaje 980 zl.
ponownie to samo porownanie: cena butow w Polsce ok. 180 zl. niecale 5.5 pary za 980 zl.
nie wiem czy tworca watku lubi prowokowac czy po prostu lubi bardzo wysoki standard zycia. trzeba jednak wiedziec, ze nie ma pieniedzy, ktorych nie mozna wydac, totez niektorym zawsze bedzie za malo.
pozdrowienia.
edit: literowki.
Ale ja sie zgadzam, o wiele latwiej sie zyje w UK z minimalnej niz z minimalnej w Polsce. Jak ktos nie ma perspektyw w Polsce, to nawet bym sie nie zastanawial na jego miejscu.
Ale tez nie robmy z UK ziemi obiecanej i pewnego raju dla kazdego. Bo zdecydowana wiekszosc Polakow jedzie z jednym celem: odlozyc jak najwiecej kasy. I zapieprza po 10 godzin dziennie wlacznie z weekendami, oszczedzajac na wszystkim co sie tylko da. I faktycznie da sie odlozyc tak spore (jak na polskie warunki) pieniadze.
Ale z drugiej strony minimalna to jest minimalna. Nie utrzymasz za to domu i rodziny chocby z jednym dzieckiem, nie mowiac juz o odkladaniu pieniedzy...
Aha, ja z kolei patrze na Londyn, w mniejszych miejscowosciach nie bylem wiec sie nie wypowiadam :)
No widzisz, Londyn to jest podobno zupełnie inna bajka. Nie wiem, nie byłem.
Kłóciłbym się z tym, że się nie da utrzymać rodziny z dzieckiem z minimalnej, ale nie miałem z czymś takim do czynienia, więc się nie będę odzywał. ;>
Z tych polaczków, co pracują 12/7, a na zakupy wydają 5 funtów tygodniowo w Aldim, bo jedzą rzeczy z puszki za 30p, żeby odłożyc jak najwięcej, to wiadomo, że jest beka. Ja tak nigdy nie miałem i tym bardziej już mieć nie będę, bo do Polski wracać raczej będę tylko w odwiedziny.
Nie dziwie sie, sam bym tu nie wracal ;)
No ale coz... za bardzo sie zakorzenilem tutaj, aby bez strat moc sie przesadzic do UK, a Londyn uwielbiam :)
Tylko ze ostatnio jak bylem na 5 dni to poszlo jakies 2000 funtow :P wiec musze albo opanowac swoje kobiety, albo wiecej odkladac na takie wypady ;)
bkurt - minimum 3 lata to stawki rzedu 312-350
do 6 lat da sie miec 400
powyzej 9 to juz i 500 ale to nie jest latwo
koniec jest blisko --> o tym wlasnie pisze, mozna w porzadku zyc, bez skrajnosci 2000 funtow tygodniowo, albo skrajnosc w druga strone i 50 funtow tygodniowo :P
jako ciekawostke podam, ze jak ktos ma chec, moze kupic koszule do garnituru za 150 funtow. co kto lubi :) za te kwote w UK ubralbym sie na trzy lata ;)
bkurt
"Przebicie 40000 - 50000 na etacie jest praktycznie niemozliwe a i 40-50 tysi wiaze sie juz z wielka odpowiedzialnoscia i obowiazkami."
- Przebicie 100k GBP rocznie na etacie nie jest niemożliwe. Kwestia odpowiedniego zawodu.
"Czy naprawde w Anglii zarabia sie tak slabo?"
- Może w przytaczanej tu Australi, USA, czy Brazylii zarobki są wyższe, ale to i tak jedne z najwyższych zarobków na świecie. Czyli raczej nie zarabia sięw UK tak słabo :) Poza tym ceny są odpowiednio niskie i tylko w kilku innych państwach kupisz więcej butów Nike z tej wypłaty ;)
I tak się pewnie nigdy nie odważę wyjechać do Anglii, ale z ciekawości z jakim poziomem języka wyjechaliście z kraju?
Znam takich co prawie wogole nie znali angielskiego i tam pracuja :)
Ale bez plynnej znajomosci jezyka przynajmniej w mowie, nie ma mowy o zadnej pracy poza byciem typowym "murzynem", a wlasciwie gorzej bo murzyni znaja jezyk i maja lepsze prace ;)
Zawsze mozna uczyc sie na miejscu, pracujac na zmywaku. :)
W ogole malo kto w Anglii mowi po angielsku, szczegolnie "rodowici" mieszkancy roznych dziwnych narodowosci :/ Czlowiek przejedzie 3 miasta i "uczy" sie jezyka od nowa.
Temat dawno przeze mnie przeanalizowany.
Zarabiając w Polsce 3000 złotych (zakładając, że musisz z tego oddać 1000 zł na mieszkanie) to wyjazd do Wielkiej Brytanii Ci się nie opłaca (zakładając, że będziesz tam pracował za minimalną stawkę). Będziesz wychodził finansowo mniej więcej tak samo. Oczywiście pomijając poziom życia!
A dlaczego ktoś zarabiając 3k miałby jechać do Anglii pracować za najniższą tam stawkę? :)
Juz kiedys o tym pisalem, ale powtorze
To mit, ze wszedzie indziej jest lepiej, bo tak naprawde to tam gdzie zarabia sie lepiej jest automatycznie drozej. Faktycznie lepiej jest tylko w krajach takich jak Arabia Saudyjska, Emiraty Arabskie, Katar itd. tylko musisz przejsc na islam i kupic kawalek ziemi, gdzie bedzie tryskac ropa.
spoiler start
No dobra moze troche podkoloryzowalem :P Ale jakby nie patrzec, to wlasnie tak to wyglada. O wiele lepszym rozwiazaniem byloby pracowac w Polsce i tu zyc jakos w minimalnych warunkach, zeby odlozyc troche grosza, a potem za to jechac na pare miesiecy na Ukraine, gdzie bedziesz calkiem bogaty. Ja na Ukraine zabralem 500 hrywien na tygodniowa wycieczke, z czego mialem jeszcze 100 PLN, ktore wymienilem bo kupowalem pamiatki. Wystarczylo mi w zupelnosci, by przez tydzien kupowac jedzenie i alkohol, a za 100 PLN kupilem srebrna bransoletke, wodeczke Niemiroff oraz ikre. Z podrozy wrocilo ze mna jeszcze 35 hrywien. A poza tym Lwow to piekne miasto, w koncu nasze hehe
spoiler stop
ed. to nazwijmy go roboczo Kresy Wschodnie :P
Nie ma takiego kraju Ukraina :)
Nie ważne gdzie się pracuje tylko w jakiej firmie i co się robi, a przede wszystkim co chcesz z tymi pieniędzmi robić. Pamiętaj że Polska to twój kraj, twój dom i tutaj osiągniesz najwięcej, także tutaj masz możliwość najlepszego realizowania się. Oczywiście nie chodzi mi o to, że w Polsce są takie cudowne miejsca pracy, tylko o to że tutaj jesteś u siebie w domu. W Polsce zarobki są różne od b. niskich 1500 PLN brutto, do tych które ma większość 3000-5000 PLN brutto, ale też są takie które dają 12-14k brutto miesięcznie. Osobiście nie znam większych zarobków na umowę o pracę. Większe mają tylko ludzie na kontrakcie z bonusami, oraz pracując na własny rachunek.
Najważniejsze aby w życiu robić to co naprawdę się lubi i przede wszystkim mieć jakiś cel, bo właśnie ten cel dodaje dla ludzi skrzydeł. Tak naprawdę pierwsze sprawdzenie to czy twoje życie zawodowo idzie w dobrym kierunku jest w wieku 30 lat, czyli mniej więcej po 5-6 latach pracy.
Jeśli po tych 5 latach widzisz, że dużo się w twoim otoczeniu i życiu zmieniło tj. masz dobrą motywacje aby iść dalej tą drogą, a jeśli nie to musisz pomyśleć o zmianie.
Dla mnie mieszkanie zagranic i brak chęci tam zostania mija się z celem, bo tam gdzie mieszkamy mamy znajomych, kontakty, cały nasz świat. Więc jechanie do pracy za granicę aby tam być w gronie najniżej zarabiających to skazanie siebie na depresje. Pozdrawiam.
zarobki są różne od b. niskich 1500 PLN brutto, do tych które ma większość 3000-5000 PLN brutto
Że co?
Nie wiem skąd takie optymistyczne dane u ciebie, ale nawet statystyki, którymi chwali się rząd pokazują, że większość to o takich pieniądzach raczej marzy, a nie nimi dysponuje.
Dobrze napisal, co Ci sie nie podoba? :)
"Mediana całkowitego wynagrodzenia miesięcznego w 2011 roku wyniosła 3 800 PLN brutto - wynika z danych Ogólnopolskiego Badania Wynagrodzeń (OBW), przeprowadzonego przez Sedlak & Sedlak. Kobiety zarabiały 3 400 PLN - o 19% mniej niż mężczyźni (4 200 PLN)."
Jeśli napisał dobrze to poproszę jakieś objaśnienie lub źródło do tych informacji jakoby przedział wynagrodzeń rzędu od 3000 do 5000 tysięcy był najpopularniejszy. Oczywiście brutto.
koniec jest blisko ---> A to ciekawe, że mediana według tych badań wyższa jest od średniej krajowej deklarowanej przez GUS.
Już po raz dziewiąty firma Sedlak & Sedlak przeprowadziła Ogólnopolskie Badanie Wynagrodzeń (OBW). W 2011 roku uczestniczyło w nim ponad sto tysięcy osób (101 787)
Może to tłumaczy te liczbę.
http://www.stat.gov.pl/cps/rde/xbcr/gus/pw_zatrudnienie_i_wynagrodzenia_Ipol_2012.pdf
Strona 20, dosc aktualne bo 1 kwartal 2012
Kozi89: Szczerze, to zaczalem wglebiac sie w dane i praktycznie co zrodlo to ma inna wartosc sredniej na dany rok, a co dopiero mediany czy dominanty. Nie podejmuje sie dyskusji :)
Tutaj dane za 2010, wiec malo aktualne ale widac wyraznie ze najwiecej osob zarabia miedzy 2000 a 5000 zl (niecale 70% ludzi), biorac pod uwage wzrost zarobkow mozna by przesunac te wartosci o 500 zl w gore: 2500 a 5500 zl. Zawezajac o 500 zl z obu stron otrzymujemy 3000 a 5000 :)
Obawiam sie ze bardziej merytorycznego argumentu nie bedzie ;)
Pamiętaj że Polska to twój kraj, twój dom i tutaj osiągniesz najwięcej, także tutaj masz możliwość najlepszego realizowania się.
Gowno prawda...
Ps.
chyba ze to jakis smieszny sarkazm
@Lutz - nie żaden sarkazm, tylko normalne i prawdzie stwierdzenie. Zagranicą jesteś tylko kolejny przyjezdnym, no chyba że swój "nowy kraj" będziesz traktował jak dom, wystąpisz o obywatelstwo i się zasymilujesz. Inaczej jesteś tylko tanią siłą roboczą. Oczywiście jak ktoś ma propozycję pracy w Polsce za 1500 brutto PLN to ma tylko dwa wyjścia : zastanowić się nad jakimś konkretnym zawodem, lub popełnić "seppuku". Tusk nawrzucał dla młodych ludzi do głowy że muszą studiować i rzesze ludzi poszły na studia studiując "byleco" on na 5 lat miał spokój z brakiem pracy dla nich, a oni myśleli, że potem będą żyć na porządnej stopie życiowej po socjologii, czy jakiś innych bzdetach. Jak masz dobry zawód lub pomysł na biznes nie musisz uciekać z naszego kraju.
A.l.e.X
Ty chyba żyjesz na innym świecie. Pracownik jest znacznie lepiej traktowany w innych krajach niż w Polsce i tu już nawet nie chodzi o wysokość wypłaty
@Lutz - nie żaden sarkazm, tylko normalne i prawdzie stwierdzenie. Zagranicą jesteś tylko kolejny przyjezdnym, no chyba że swój "nowy kraj" będziesz traktował jak dom, wystąpisz o obywatelstwo i się zasymilujesz. Inaczej jesteś tylko tanią siłą roboczą.
Nie masz pojecia o czym piszesz, i piszesz ewidentne bzdury.
@Lutz - napisałem tylko moje zdanie, a to że się z nim nie zgadasz daleko odbiega od tego, że pisze bzdury (szczególnie, że na pewno nie jesteś upoważniony do takiego stwierdzenia, możesz mi wierzyć na słowo ;). Pozdrawiam.
A.l.e.X
Dziwi mnie, że nie znasz lepiej opłacanych zawodów niż 16k brutto. Prawnicy, lekarze, doradcy, kadra zarządzająca, dyrektorzy itp itd - w zależności od firmy mogą zarabiać i do 100k brutto miesięcznie na etacie. Of cuz im wyżej tym zaczyna się stosować różne sztuczki, ale nawet te standardowe wynagrodzenia spokojnie przekraczają dwukrotność tego 16k. Jest takich osób w Polsce może z 50 tysięcy, ale są :)
Znajoma w kadrach - zarabia 40k , jej przelozeni sobie pensje ustalaja rzedu 80k. Pewna duza firma w kato - to tak dla przyrownania ;)
@Cainoor- Napisałem że "nie znam" na etacie o umowę na pracę, chodziło mi że jest to mało praktykowane, bo nikt nie będzie płacił 40% podatku. Jak chcesz dużo zarabiać i płacić 19% to nie podpisujesz takich umów gdzie masz progi podatkowe wynikające z twojego zatrudnienia, tylko zakładasz działalność. Lekarze mają swoje prywatne praktyki itc. Firmy prywatne nigdy nie zapłacą w ten sposób, bo jeśli już mają tyle płacić to na pewno nie dla osła ;) Zresztą to było chyba oczywiste ;) jak masz własną firmę to możesz zarabiać bez limitu wszystko zależy tylko od rynku. Zresztą jak sam podałeś dobry lekarz zarabia miesięcznie w PL od 5k netto w górę, a ta góra to często 50,100,150k i więcej tysięcy (dla wielu może wydać się to nieprzyzwoite ;) Po prostu się nie zrozumieliśmy. I właśnie o to chodzi lekarze nie muszą wyjeżdżać, a ci po socjologii (uczepiłem się) już tak. Trzeba od początku jak się wybiera studia przyjąć jakieś założenia, a tak naprawdę to powinno naświetlić to młodemu człowiekowi rodzice, a jak mówią mu idź gdzie chcesz to często zamiast iść na Politechnikę, czy Akademie, wybiera jakąś turystykę. Pozdrawiam.
--> A.l.e.X
".... Zagranicą jesteś tylko kolejny przyjezdnym, no chyba że swój "nowy kraj" będziesz traktował jak dom, wystąpisz o obywatelstwo i się zasymilujesz. Inaczej jesteś tylko tanią siłą roboczą. "
Bzdura totalna. Swoje zdanie mozesz miec ale akurat to konkretne nijak sie ma do rzeczywistosci wiec jest bzdura.
Nie kazdy kto wyjezdza "ucieka z kraju" jak to ujales. Wielu ludzi wyjezdza bo zwyczajnie w innym miejscu podoba im sie bardziej niz w kraju, w ktorym sie urodzili. I co w tym zlego?
--> A.l.e.X
".... Zagranicą jesteś tylko kolejny przyjezdnym, no chyba że swój "nowy kraj" będziesz traktował jak dom, wystąpisz o obywatelstwo i się zasymilujesz. Inaczej jesteś tylko tanią siłą roboczą. "
Wielka Brytania to kraj ludzi przyjezdnych. W wiekszosci firm w ktorych pracowalem to rodowici anglicy byli w mniejszosci. Tu nikt nie patrzy na Ciebie wilkiem bo nie jestes z UK. Oni od dziesiecioleci wspolzyja z innymi narodami. Ale rozumiem, ze przecietnemu polakowi trudno w to uwierzyc.
Zagranicą jesteś tylko kolejny przyjezdnym
Tylko wtedy gdy ktoś opanował lokalny język w takim stopniu jak ty polski.
Dobra, kończę z tym bo ręce opadają, następny od pisania "bzdura totalna", ja widzę że niektórzy mają problem ze zrozumieniem. To napisze to już najprościej jak mogę. Możecie mieszkać gdzie chcecie o ile macie otwarte granice, lub wystąpicie o wizę, lub (w różnych krajach jest różnie), dostaniecie inną możliwość, nie zmieni to nigdy tego że będziecie przyjezdnym. Może w ułamku procenta takich ludzi traktuje się podobną miarą zawodową, lecz większość jest to po prostu tania siła robocza. Tania znaczy tańsza niż mieszkańców rodowitych. Oczywiście może się zdarzyć, że ktoś zagranicą osiągnie stanowiska prezesa firmy zagranicznej (czemu nie, wszystko zależy od pracy i zaangażowania danego człowieka), czy będzie pracował jako lekarz, nie mniej większość jest właśnie tą tanią siłą roboczą (pielęgniarki, sprzątaczki, kucharki, kelnerki, sprzedawczynie, osoby od opieki, drobne usługi, kierowcy, ochroniarz, strażacy, siła budowlana ... a nawet informatycy którym się tylko wydaje że dużo zarabiają).
Tak samo jak w Polsce niektórzy z moim znajomych zatrudniają "zagranicznych", bo im się to po prostu opłaca.
Większość ludzi jedzie aby pracować, a nie szukać przygód, chodź pewnie tacy się też znajdą. Poza tym aby nie być brutalnym już totalnie to ludzie zawsze obracają się w środowisku z jakiego pochodzą. Szansa, że biedny polak (bogaty nie wyjeżdża do pracy, chyba że na wycieczki, lub obejmuje szefostwo w jakieś instytucji, firmie) nagle będzie się za granicą obracał w środowisku prezesów, dyrektorów, czy też pozna żonę / męża milionera jest mniej więcej tak prawdopodobne jak wygrać w lotto.
Jak ktoś skończył studia w Polsce, poznał ludzi, poznał środowisko swoje zawodowe, to powinien tutaj się rozwijać, szukać pracy, lub zakładać firmę, a nie myśleć o ziemi obiecanej. Jak ktoś napisał kilka postów powyżej, jeśli w Polsce nie dał rady nic osiągnąć i nie zastanowił się nad przekwalifikowaniem to zagranicą co najwyżej może jedynie "malować płoty" za co na pewno zarobi więcej trochę niż u nas.
Pozdrawiam.
A.l.e.X --> Czyli w swoim kraju kazdy moze byc dyrektorem? Jakby nie tego nie rozpatrywac to zawsze "wiekszosc to po prostu tania sila robocza". Ty chyba piszesz tylko i wylacznie o ludziach, ktorzy wykonuja te najmniej platne prace. Nie trzeba byc prezesem zeby zagranica zarabiac tyle samo albo i wiecej niz miejscowi. I nie jest to nic nadzwyczajnego. Po prostu w wielu miejscach faktycznie licza sie umiejetnosci, zaangazowanie, itp. a nie to skad sie jest.
Poza tym kraje takie jak Kanada, USA, Australia sa krajami czysto imigranckimi bo miejscowych w wiekszosci wyrznieto bardzo dawno temu. Z wlasnego doswiadczenia moge powiedziec, ze w takiej Australii wielu, jak to ujales, "przyjezdnych" pracuje na takich samych warunkach jak i "miejscowi" (tzn. ci, ktorzy przyjechali wczesniej). W Japonii z kolei jest juz duzo trudniej ale majac jaja i glowe na karku tez da sie wiele zalatwic. A z kolei uzeranie sie chocby z naszym polskim ZUS czy US moze wykonczyc nawet 100% Polaka (chocby i z sarmackim pochodzeniem!;)
"Jak ktoś skończył studia w Polsce, poznał ludzi, poznał środowisko swoje zawodowe, to powinien tutaj się rozwijać, szukać pracy, lub zakładać firmę, a nie myśleć o ziemi obiecanej."
I wlasnie wtedy taka osoba ma swiadomosc o ile latwiej jest robic to co sie chce w innym kraju. Tu nie chodzi o zadna ziemie obiecana tylko o to, ze w innym miejscu mozna zyc duzo wygodniej, latwiej i przyjemniej wkladajac w to tyle samo wysilku (albo i mniej) niz w we wlasnym kraju.
"Większość ludzi jedzie aby pracować, a nie szukać przygód, ...."
Imho wiekszosc ludzi wyjezdza z wlasnego kraju zeby normalnie zyc. A nie po to zeby pracowac, odlozyc i wrocic do kraju.
Czyli jeszcze raz podsumujmy, 25 000 funow:
+ 1,627.67 miesiecznie,
- 600 zakwaterowanie (pokoj bez szalu),
- 250 jedzenie (mysle, ze nizej w Londynie to juz slabo),
- 112 bilety (i to tylko 2 pierwsze strefy).
To nam daje kolo 665f.
A teraz pensja minimalna w mniejszym miescie:
+ 902.34 miesiecznie,
- 200 zakwaterowanie (pokoj bez szalu, fajny jak sie mieszka ze znajomymi / rodzina),
- 200 jedzenie (na luzie)
- 40f bilet miesieczny.
Zostaja 462 funty.
Wiem, ze to niby "az" 1000 zl roznicy miesiecznie, ale jak na 2x wyzsze zarobki to wyglada marnie :) I o to mi w tym temacie chodzilo, bo jechac tutaj na minimala i sie zyje jak pan, ale jechac do jakiejs troche lepszej roboty (jak sie nie jest specjalista co dostaje od razu 40-60k) to wychodzi praktycznie na to samo?
Nie wiem czy jest sens sie bujac i stresowac w IT, bo cos czuje, ze duzo wiecej zarobi przecietny robol w fabryce, ktory ma uprawnienia na CNC. Sam znam takich paru i maja 400f tygodniowo+ w malych miastach a praca prosta jak budowa cepa i kazdy glupi po miesiacu to ogarnie. Siakies to dziwne :)
pokoj bez szalu - 150 tygodniowo!!! za 600GBP miesiecznie mozesz wynajac (fartownie ale mozna) studio flat. Jeszcze rok temu placilismy 850 za 2-double bedroom (mieszkanie trzypokojowe, dwie sypialnie + salon, kuchnia i lazienka). Jak na angielskie standardy calkiem si, a nawet jak na polskie standardy nienajgorsze. Od tego roku kobiecina nam niestety o stowke podniosla czynsz.
tzn. zupelnie nie rozumiem co oznacza "bez szalu" - brak jacuzzi w wannie w lazience, tylko 30m/2, czy chujowy kolor na scianach? Szczerze mowiac nie widzialem jeszcze pokoju za 150, ale wierze ze sa. Nawet takie bez szalu na upartego pewnie sie znajdzie i za 200GBP tygodniowo ;)
moja propozycja to przejrzyj londynek.net/gumtree - tam sa real oferty wynajmu pokoi. Czasami taki za 100GBP moze okazac sie duzo lepszy niz taki za 130.
Jedzenie - na poczatku pewnie spokojnie bedziesz sie w tej kwocie miescil, po kilku miesiacach bedzie gorzej.
Tak z ciekawości - ile dentysta tak pi razy drzwi może wyciągnąć na chwilę obecną na rok w UK - pamiętam, że jakieś 5 lat temu było to jeszcze Eldorado w porównaniu do Polski.
qLa - polski dentysta (prywatna polska przychodnia) bierze od 60GBP w gore. Te 60GBP to jakies proste wypelnienie ze znieczuleniem. Tyle zaplacilem kilka lat temu za wypelnienie jak mi sie wykruszyla stara plomba. Na pewno ceny nie poszly w dol.
bkurt - jeszcze odnosnie plac. Nie wiem co konkretnie robisz, ale u mojej zony w firmie szukali przez kilka miesiecy PHP-owca za 2k na reke. Przez kilka miesiecy bo nie bylo chetnych. Praca na kontrakt. I to bylo 3 lata temu.
Ale zgadzam sie, ze nawet w zwyklej budowlance mozna wyciagnac 2-3k miesiecznie po podatku. Moj kolega po kursie elektryka zarabia 160GBP dziennie + tax.
Battle-toad, ja juz wliczalem w to oplaty, typu council tax, gaz, prad, woda. Jak patrze po pokojach na gumtree to malo co jest ponizej 100 na tydzien chyba ze marne warunki lub 4-5 strefa, lub nie wliczajac oplat lub wszysko na raz ;) Sorry jesli sie zblazniliem, ale bazowalem jedynie na gumree, bez obrazy, ale jakos polskie portale z ofertami tego typu mnie odstraszaja. Nie chcialbym mieszkac z Polakami, nawet nie dlatego, ze sa podli, kantuja i nienawidza swoich rodakow bo jak bylem w UK to odnioslem zupelnie odwrotne wrazenie (!), ale ze wzgledow jezykowych.
Czyli mowisz jakbym mial prace w strefie 1 - 2 to moglbym tam wyrwac pokoj, za te 5-6 stowek sensowny pokoj? Na jacuzzi mi nie zalezy, ale jakby mial z 10 metrow kwadratowych, byl jasny i w jakiejs spoko okolicy (10-15 minut z buta do pracy) to by byla bomba a z dostepem do ogrodu to juz w ogole (chociaz nie wiem jak to wyglada w Londynie).
A co do dentysty to ja w malym miescie place 240 pln za normalne zrobienie zeba (nie znam sie, po prostu plomba i tyle), kanal cos kolo 300 za jeden (jak sa 3 w zebie to pod 1000 podchodzi), i terminy sa na 3-4 miesiace do przodu zawalone, facet jest po prostu zajebistym czlowiekiem i bardzo dobrym dentem (zmienialem ich chyba z 5 w zyciu i tylko o tym moge powiedziec ze jest dobry). Takze wydaje mi sie, ze chyba nie ma sensu sie do UK pchac, bo w PL jak sie na wlasny rachunek pracuje o spokojnie mozna 10 000 i wiecej ciagnac (wiem, wiem, sprzet to milionowe kredyty, ale w UK pewnie tez).
bumpy bump!
nie ma co robic bump, bo my tu w UK biedujemy, a z Polski zadne paczki nie przychodza...
Praca dodatkowa dla każdego. 15 zł / h. Wprowadzanie danych na stronach www, wypełnianie ankiet internetowych. 3-5 godzin dziennie. Krótkie CV proszę kierować pod adres mailowy: [email protected]
bkurt - kolega teraz szuka pokoju obdzwania oferty za 70+ tygodniowo. Za 400 to mial ogladac jakies studio room ale mu odradzilem bo rzeczywiscie niska cena.
jak jestes ksieciem z bajki wybrzydzajacym i szukajacym na sile problemow i szukasz pokoju konieczniecw pierwszej strefie najlepiej z balkonem wychodzacym na Tamize to mozliwe, ze masz racje. Ale prosze nie probuj mi wmawiac po ile sa jednoosobowe pokoje w Londynie. Polowa moich znajomych w takich urzeduje.
bkurt - nie naciskaj na 1-2 strefę bo to jest totalnie bez sensu. Po prostu w Londynie unika się pewnych dzielnic (ja np. mieszkałem przez 2-3 lata na Tottenhamie, przeprowadzałem się na południe narzekając bo w sumie nie było źle, ale teraz za chiny nie chciałbym z powrotem na Tottenham).
Osobiście to gdyby nie kolosalna kwota za travelki to aktualnie celowałbym w ładną dzielnicę willową nawet w 5-tej strefie. Mało polaków, ciapatych, murzynów, cisza, spokój, więcej zieleni, sielskość etc. Dojazd do centrum Londynu nadal może zabrać 20-30min (np. pociąg co 10min na Wimbledon czy Victorię).
Na początek na serio radzę skończyć z postawą roszczeniową i robieniem z siebie królewicza narzekającego na wszystko. Wynajmij coś tanio (da się w jeden dzień) - to jest totalnie inny kraj, przyjedź, zobacz, popróbuj przez 2-3 miesiące, zmień pokój ze 2 - 3 razy i wtedy na spokojnie oceń czy zostajesz czy wracasz do PL.
Co do mieszkania z polakami. Ja polecam. Sam wynajmowałem pokój "u polaków" przez pierwsze lata i nie żałuję. Na serio polecam. Inne narodowości, inna kultura, inne przyzwyczajenia, inne podejście do wszystkiego - czasami dobrze jest odetchnąć "po pracy" z "normalnymi" ludzmi którzy myślą, bawią się, pracują, etc. podobnie jak my.
witam,
wszedlem na to forum i zdębiałem. O czym wy qu... pier.....cie.
Miałem okazje pracować w Londynie i w Polsce.
Bez mrugnięcia okiem zdecydowalem się na powrot do Londynu po 10 latach tyry w PL.
I naprawde bez jaj. W polsce minimal czyli ok 1200 zl na reke = 600 czynszu, 100 telefon, 100 tv, 100 prad, jakies 200 na dojazdy do pracy, ok 500 na jedzenie bardzo skromne co nam daje średnio 200 zł na miesiąc długu a to u rodziny a to kolegi bądź też niedajboże w banku.
W Londynie na dzień dzisiejszy minimalna płaca tygodniowa to ok 246 funtow. = ok 80 za pokuj, 20 bus pass, i nie oszczedzajac 40 na zarcie, 10 za telefon, i 5 tv co nam daje 155 funtow stalych wydatkow w tygodniu, miesiecznie wyjdzie 620 funtow wydanych, 984 zarobionych czyli roznica 364 funty sa w naszej kieszeni odłożone. Oczywiscie niektore kwoty mogą się róznic od stanu jaki posiadacie, ale powiem tak.. Przyjechalem 4 tygodnie temu spowrotem do Londynu. Zainwestowalem w siebie na poczatku 4-5 dni szkolenia za bez mala 500 funtow, i odrazu dostalem oferte pracy za 15 ł na godzine, jak ktos sobie policzy to to jest prawie 2,5 raza wiecej niz minimum. stac mnie na dwobed flat, utrzymanie auta, wypady na ryby (licencja nie jest tania), i inne rozrywki w klubach.
Nie jest qwestia nażekania jak to polaczki potrafia, kwestia wziąć dupe w troku i zająć się własną karierą zawodową. Bez inwestycji nie zarobisz tu żadnej kasy, a jesli liczysz ze przyjedziesz i dostaniesz z marszu taka kase ze wlasna linie metra wykopiesz to sie mylisz. Tyle to moze tylko krolowa. A ty co najwyzej mozesz Polaczku podwinąć rękawy, otwożyć skrzynię na rzeczy niepotrzebne to trochę swojej dumy do niej schować, Jak pokażesz Brytyjczykom że ci zależy i że chcesz się rozwijać zgodnie z ich systemem wartości to będziesz mógł tą dume wyciągnąć, a oni wtedy to jeszcze bardziej docenią.
Przeraża mnie postrzaganie Wysp jako raju na ziemi. Bo wyspa to znaczy że kokosy na niej są? Hmmm. Dziwnym jesteśmy narodem. I choć sam jetem polakiem, to coraz częściej łapię się na tym że tylko ze względu na mijesce urodzenia. Mentalnościa chyba raczej nim nie jestem.
Podsumowując.
Londyn jak i wiele innych stolic europy zachodniej to są miejsca dzie rachunek wartości osobistej do rachunku ekonomicznego w pierszych krokach kariery zawodowej imigrantow ma się ni jak. Mozesz miec 5 fakultetow, milon szkolen ze swojego ojczystego kraju, ale jesli nie zdobędziesz przychylności społecznej na emigracji to przegrałes, a gość w różowych spodenkach i kasku na głowie po zawodówce będzie mógł się przebić bo jest elastyczny i potrafi sie dostosowac do potrzeb społecznych, za wszelka cene chce być akceptowany, a nie wychodzi z zalozenia ze ma dypolomy i akceptacja mu sie nalezy.
I chyba tyle w temacie.
Nie rozwlekajcie się jak polaczki, pomyślcie jako przedsiębiorcy ktorzy inwestują nie tylko w wiedzę ale i umiejetnosci społeczne, zachowawczo-reorganizacyjne..
Czasem potrzebny jest bunt samego siebie, wobec mego jestestwa, bym mógł dostec to czego po przez zamglone okulary nie widziałem....
Innymi słowy... przetrzyjcie oczy, i patrzcie realnie jak wy byście podchodzili do obcokrajowca ktory by chcial u was pracowac.
Za 25k rocznie da sie w Londynie zyc na calkiem niezlej stopie. Ja mam troszke wiecej, ale praktycznie sam utrzymuje 2-bedroom flat i 3-osobowa rodzine. - oczywiscie ze tak, a te swistaki nadal siedza i zawijaja w te sreberka..... Teraz jeszcze powiedz ile dostajesz benefitow tych legalnych i tych oszukanczych?
A za 50 funtów spokojnie można zrobić tygodniowe zakupy nawet dla dwóch osób. - oczywiscie, fasolke z puszki i chleb tostowy :)
UK:
dwie osoby x 208 funtow x 4 tygodnie = 1664 funty
pojedynczy pokoj z wlasna lazienka i kuchnia (tzw. studio flat) - ok. 450 funtow poza Londynem (diabelsko drogie miasto).
jedzenie - spokojnie 50 funtow wystarczy tygodniowo (razem 200 funtow), by kupowac skladniki i gotowac samemu na dwie osoby - podkreslam, przygotowywac potrawe od podstaw, a nie odgrzewac gotowy produkt.
bilety - posluze sie londynskim cennikiem; bilet tygodniowy na autobusy wynosi 18.80, zawyze cene, bo w mniejszych miastach jest taniej, razem 150.40 na dwie osoby.
suma: 800.40. zostaja nam do dyspozycji 863.60 funty. cena za przyzwoita pare butow (Nike, Reebok, itd.) to koszt ok. 30 funtow. mozemy za to kupic prawie 29 par butow. zaznaczam, to wszystko za minimalna krajowa.
Z jednej strony super tak zyc nie placic za prad, gaz, wode ani podatku lokalnego ale z drugiej strony zycie bez TV, Internertu, telefonu? Daje sobie reke uciac ze to 860 funciakow znacznie sie kurczy po podliczeniu wszystkiego co miesiac :), Poza tym za 30 funtow to Ty masz przyzwoite buty ale Nika, Reabok itp :), sorry ale takich cen to nawet w outletach nie ma za nic pozadniejszego niz trampki.
jako ciekawostke podam, ze jak ktos ma chec, moze kupic koszule do garnituru za 150 funtow. co kto lubi :) za te kwote w UK ubralbym sie na trzy lata ;) - no i dlatego na 95/100 przypadkow jestem w stanie ocenic kto Polak a kto nie :)
nie do konca, w uk ciuchy markowe sa nawet o polowe tansze. I to w normalnych sklepach
Za 25k rocznie da sie w Londynie zyc na calkiem niezlej stopie. Ja mam troszke wiecej, ale praktycznie sam utrzymuje 2-bedroom flat i 3-osobowa rodzine
i co benefitow nie ciagniesz? (pytanie retoryczne, bo glupi bys byl gdybys nie bral tego co ci sie nalezy).
po prostu zaklamujesz troche obraz, bo mowisz o rodzinie i ze utrzymujesz za 25k, mieszkanie wielopokojowe, itd itp...
moze poza Londynem mogloby to byc mozliwe.
btw ostatnio kupuje bilet do autobusu w warszawie... a tu 4,40. dobrze pamietam ze w Londynie za 1,20 funta sie jezdzi? przeciez to jakis absurd. ceny praktycznie takie same, a koszty duzo nizsze...
ceny praktycznie takie same, a koszty duzo nizsze...
Jakie koszty są niższe? W Polsce jest kilkukrotnie tańsza benzyna? A może autobusy da się u nas kupić wielokrotnie taniej?
dessloch - 20GBP tygodniowo na dziecko, ktore dostaje kazda rodzina nie przekraczajaca 65k GBP rocznie.
Cala reszte (working, house etc. benefits) trzeba by bylo po prostu ukrasc - bo przy takich zarobkach nic wiecej sie niestety nie nalezy.
Awerik--> pierwsze z brzegu. Kierowca autobusu w PL zarabia 2500, w Londynie 15 tysiecy.
i poza kierowca jest jeszcze duzo ludzi zarzadzajacymi tym, ktorzy tez duzo wiecej zarabiaja...
Dessoloch -->
i dlatego wlasnie u nas bilet kosztuje 4,40 a u nich 5,80 - bo sa wyzsze pensje, ktore zapewne wynosza gdzies 15-25% kosztow prowadzenia calego taboru.
Nie ceny sa u nas probolemem, tylko pensje.
Moge dziewczyynie pomoc zarobic w bardzo latwy sposob kase w anglii 20tys zl...nie jest to zwiazane z prostutucja itp..jak by ktoras byla zainteresowana pisac. Pzdr:)
do cebeeśu czy lastrady pisać?
Kolejni nekrofile odkopujący stare tematy...