Jak tam u Was? Handel kwitnie? Rozwija się? Poziom europejski osiąga?
Bo u nas w Polsce "B" najbardziej to Biedronki się sprawdzają. Jest w nich ruch i życie.
Owszem, nie można powiedzieć, znalazło się paru biznesmenów, co to uwierzyli w powszechny dobrobyt i wybudowali dwie wielkie galerie handlowe, ale chyba żałują swojego entuzjazmu i wiary w zapewnienia premiera. Zapomnieli po prostu, że tu naród zapycha za 1500 brutto i ciuchów markowych to raczej nie nakupuje.
Efekt jest taki, że jedna galeria jest prawie pusta, nieczynne stoiska i nieliczni kupujący chodzą cichutko, jak w kościele, by czasem nie obudzić śpiącej obsługi.
Druga galeria, piękna, nowoczesna, cała ze szkła jak u Żeromskiego, od dwóch lat czeka na otwarcie uroczyste, ale brak chętnych na uruchomienie stoisk uniemożliwia to skutecznie. ------------------------>
Czyli bieda, nędza i inny świat niż w telewizji.
Jakoś leci, ale widać że przed premierą FIFY 13 coraz mniej ludzi gra już w 12. Niestety ma to swoje odbicie w "ultimate'owym" handlu. Ostatnio straciłem na Santanie, ale był to ostatni piłkarz jakiego sprzedałem.
A czy wy gracie w Ultimate Team >?
Nie zwracałem na to uwagi ale mam podobne obserwacje. Tanie markeciki się trzymają, reszta pada bo nikt tam prawie nie chodzi. Powoli, ale markowych sklepów jednak widzi się coraz mniej i chcąc kupić coś porządnego jeśli gotówka się większa trafi, to pojawia się problem ze znalezieniem.
ale co potrzeba przeciętnemu polakowi?
apteka i sklep spożywczy (kolejność zamierzona).
Sorry, ale pochodzę z tzw. ściany wschodniej - miejscowość 6k ludziów, kiedyś mieliśmy nawet kino (na niektórych filmach ludzie stali, jak zabrakło miejsc takie tłumy waliły), 4 kioski ruchu, kilka sklepów z ciuchami, sklep z dywanami i sprzętem RTV, sprzęt z meblami, budki z lodami.
Z 6k zostało ze 3k osób. Głównie emeryci i renciści oglądający seriale i popijający cieniuśkie herbatki.
4 apteki dzielnie walczą o klienta! Jest też z ~5 sklepów spożywczych!! I co więcej trzeba? ;)
Nawet poczty już nie ma.
Zresztą apteki wszędzie cieszą się wielką popularnością. W Garwolinie (jakieś 16k) jest... tadam 16 aptek. I prawie zawsze w każdej kolejka. A połowa czasu antenowego polskiej TV to wszelkiej maści specyfiki, rutinoscorbiny, witaminy i inna "zdrowotna" chemia masowo wchłaniania przez polaków płacących 2-3-krotność ceny rynkowej za każdy specyfik (bo taką cenę wywalczył dla nas rząd miłościwego nam panującego pana od afer i przekrętów)
Proponuję w ten nowej niezagospodarowanej galerii otworzyć 10 aptek w kupie. Widać ze dwa domy jednorodzinne w oddali więc powinny się utrzymać ;)
Mógłbym Ci powiedzieć - sam będziesz kiedyś stary, ale byłbym ciulem - brawo stary!
Zielone wyspy, jak wszystko w historii, czasem toną. Przynajmniej jeśli spojrzeć na to w jakiejś szerszej skali czasu. Są narody, które budują polery i chronią swoje depresje. Jak myślisz - kto w Polsce jest w stanie myśleć w takiej bogatej perspektywie Belert?
3 tyg temu bylem w Polsce, odwiedzilem przy okazji "swiatynie" w Katowicach, jako, ze zona buty potrzebowala na jakas impreze. Ludzi po silesii spacerowalo calkiem sporo, jednak cos nie gralo i dopiero po pewnym czasie sie zorientowalem, tylko garstka ludzi nosila jakiekolwiek torby/reklamowki z zakupami, wiekszosc po prostu spacerowala. Ruch na kasie chyba tylko w tesco widzialem.
Kiedy podzielilem sie spostrzezeniem ze znajomym, powiedzial mi ze 20% obrotow silesii jest generowane przez 2% odwiedzajacych ja obcokrajowcow, niemcow, rosjan, austriakow i czechow. Ciekawe wobec tego jaki procent generuja emigranci, (chociaz mowiac szczerze ceny nie powalaly konkurencyjnoscia).
Wszelkie galerie handlowe to przerost formy nad treścią. Faktycznie - ludzie lubią sobie pochodzić, pooglądać, a jak "trafi się" coś ciekawego to kupią. Spośród kilkudziesięciu sklepów może w jednym coś się trafi, i to jeszcze na przecenie.
Niestety ceny lokali w galeriach są kosmiczne - nawet po 100zł/m2, podczas gdy za 2500-3000zł da się już kupić lokal w całkiem niezłym punkcie małego miasta.
W sumie tylko sklepy z ciuchami mają rację bytu w galeriach - wystarczy, że sprzedadzą jedną parę spodni w ciągu dnia i mają na opłacenie lokalu - drugą i jest na pracowników. A potem wystarczy zrobić przecenę -70% urealniając marżę z kilkuset do raptem 100% i wychodzi się do przodu. No i jeszcze usługi telekomunikacyjne się tam sprawdzają.
Maziomir - absolutnie nie chodzi mi o stary/mlody. Dla tego dla przykladu podalem tez Garwolin - to male podwarszawskie miasteczko tetniace zyciem z mnostwem mlodych ludzi. I tez jedna apteka przypada na jakis 1000 mieszkancow. I tez w kazdej sa kolejki.
Zreszta obejrzyj pierwszy lepszy 15minutowy blok reklamowy i policz ile lekow reklamowano, teraz obejrzyj blok reklamowy z np. BBC i tez policz.
W Polsce sprzedaje sie zarcie - bo jesc kazdy musi, i leki. Ohh wait: leki i dopiero zywnosc!
W Polsce sprzedaje sie zarcie - bo jesc kazdy musi, i leki. Ohh wait: leki i dopiero zywnosc!
...i wódę. Bo głupimi łatwiej sterować.
musze przyznac, ze ilosc reklam lekow w pl tv rozwalila mi mozg, do tego jeszcze uswiadomila jak malo dbam o swoja potencje.
Ja ostatnio zwrocilem uwage na co innego - plage pustych lokali uzytkowych. Albo nie sa wynajmowane od samego poczatku, albo firmy bankrutuja i sie wynosza. Pojawia sie ktos nowy i po paru tygodniach sie zwija. Od paru miesiecy drugi proces (bankructw i zwijania sie) bardzo sie nasilil.
Obserwuje to na Kabatach, dzielnica Warszawy dla klasy sredniej (jak na standardy Warszawy - w skali Polski to ludzie zamozni), wiec wydawaloby sie ruch w knajpach, sklepikach etc. powinien byc. A tu lipa... IMO to jeden z silniejszych zwiastunow nadchodzacego kryzysu :(
U mnie duży ruch, Słowacy i Czesi biorą co akurat sprzedaje się czy to markowe ciuchy, czy lampki z Castoramy, czy serki z Auchan.
Puste pawilony handlowe, to obecnie widok powszechny. I nie mówię tutaj o galeriach/centrach handlowych, ale również o placach targowych. Taki krakowski Plac Ibramowski, jeszcze nie tak dawno temu - pełno stoisk, a tam mydło i powidło, teraz same powierzchnie pod wynajem, a chętnych najemców jakoś nie widać.
(14) generalnie polaków nie stać na takie zakupy jak w 2008, coraz większe bezrobocie, drożyzna, drogie paliwo na dojazdy do hipermarketów i doskonale wpasowując się w tą niszę dyskonty sprawiają, że polacy wolą robić mniejsze bardziej racjonalne zakupy, ale częściej i pod domem, niż jechać raz w tygodniu i nawalić do wózka i mimo tego, że jest tam taniej to jednak wysokie koszty transportu niwelują różnicę w cenach produktów - właściwie jedyny sens jechać do hipermarketów to odwiedzanie sklepów z ciuchami (wiadomo w dyskontach nie ubierzemy się)
Z pustymi lokalami jest inny problem - przerośnięte oczekiwania właścicieli lokali, co do czynszów.
Obecnie bańka cenowa jest mocno napompowana. Kiedyś wynajem danego lokalu o powierzchni 100m2 kosztował przykładowo 2000zł. Mógł się mieścić tam sklep, jakieś biuro lub cokolwiek innego - większość branż przy takim czynszu się utrzyma. Ale gdy obok ktoś woła za podobny lokal 10000, to logiczne, że ten pierwszy właściciel lokalu będzie chciał podnieść czynsz - chociaż na 5000zł, a taka podwyżka z reguły jest poza możliwościami finansowymi danej firmy. I tak pompuje się ceny.
Sam szukam lokalu tej wielkości i jak na razie, najtaniej udało mi się znaleźć za 5000 netto. No może że gdzieś na obrzeżach miasta lub w podwórku obskurnej kamienicy z obsikaną bramą - wtedy da się coś znaleźć nawet za 2500-3000zł...
aha, miasto 100 tys mieszkańców, czyli raczej średnio-małe.
A najlepsze jest to, że lokale stoją puste po kilka lat, a gdy proponuję właścicielowi cenę akceptowalną dla mnie (np 3000zł zamiast żądanych przez właściciela 5000), to zbywa mnie śmiechem. No tak, faktycznie lepiej czekać 5 lat, aż ktoś się znajdzie za 5000 i upadnie po krótkim czasie, bo nie wyrobi na opłaty, niż mieć 3000 co miesiąc w kieszeni i lokal, który nie będzie niszczał przez nieużywanie.
Swoją drogą Azzie chyba wspominał o podobnej sytuacji - wynajmował magazyn za 15000, chciał obniżki na 12, a gdy właściciel się nie zgodził to przeniósł się gdzieś zaraz obok, za pożądaną czy nawet niższą cenę, a tamten magazyn jak stał, tak stoi pusty od kilku lat.
A może ktoś z forumowych ekonomistów miast biadolić i pluć żalem kąśliwym, odważy się wyjść na przeciw kłamstwom władzy i założy własną partię z programem naprawy podupadającej gospodarki w zielonej od pleśni nieporadności wyspie?
(20) ja na ten przykład nie mam takich ambicji i w zupełności wystarczy mi biadolenie i plucie kąśliwym żalem ;)
Z cenami lokali to też prawda - moja mama prowadzi biuro nieruchomości, to jakie niektórzy właściciele lokali proponowali stawki to wprawiało ją w osłupienie. Zapewniała, że to się nie wynajmie, ale oni twardo. I przez wiele miesięcy nic nie wynajęli. A daliby troche taniej i nie byloby problemu. Dziwne, moze jakies biznesowe zamysly w tym sa, czort wie :)
drogie paliwo na dojazdy do hipermarketów
A u mnie okoliczni mieszkańcy narzekali, jak im stawiali Tesco pod blokami :)
Lysack: Caly czas jest puste :)
Generalnie z kim nie rozmawiam to narzeka albo ze biznes nie idzie, albo ze pracy nie ma. Obroty spadaja we wszystkim, kazdy szuka oszczednosci.
Bazary padaja. Znikaja normalni handlarze i kupcy. Pojawiaja sie staruszkowie ktorzy na kawalku szmaty wystawiaja przyniesione z domu smieci: jakis krysztal, prawie nowe buty z lat '60, jakas szmatka albo figurka. Chce wierzyc ze robia to z nudow, a nie z biedy.
Jak sie jedzie Pulawska w strone Piaseczna to co chwila "wynajme biuro/magazyn", Krakowska w strone Janek "wynajme/sprzedam lokal". Multum. Ja sie nie dziwie, bo ceny wynajmu sa zabijajace biznes. Znajomy za lokal 15 m2 placi 4000 zl za wynajem (Zamieniecka przy bazarku). Jak sie ma taki koszt staly (plus zusy srusy i inne oplaty) to jak mozna miec niskie ceny przy niewielkim obrocie? A jak sie podniesie ceny to obrot jeszcze bardziej spada. Bardziej sie oplaca po prostu nic nie robic.
No i wychodzi ze najlepiej na tym wychodza dyskonty, ktore minimalizuja udzial kosztow stalych w finalnej cenie.
Jak sie jedzie przez Polske to co widac? Glownie knajpy i magazyny. W miastach biura. Jakis wiekszy zaklad produkcyjny to raz na 100 km. Jak w tym kraju moze byc dobrze jak jedyne co Polacy robia to albo przerzucaja chinskie produkty po magazynach, w biurach zarzadzaja tym przerzucaniem a w marketach je ukladaja na polkach. Prawie zero rodzimego przemyslu. Zyjemy na marzy na chinskich produktach, ile sie tak da?
A ja ostatnio szukam nieruchomosci pod maly zaklad przemyslowy i nic nie moge znalezc. Same biura albo magazyny :)
Od dawna mi sie wydawało, że poza Warszawą, Wrocławiem i Krakowem to galerie handlowe zwykle maja racje bytu, w Polsce, tylko w czasie wyprzedaży. Stąd też moje zdziwienie, jak sklepiki w nich się utrzymują, skoro większość towaru w takich butikach znika, ale w czasie wyprzedaży... Choc w rodzinnym mieście jakos niespecjalnie widzę "upadki" galerii handlowych - przeciwnie!, w planach przynajmniej jest kilka nowych... z drugiej strony, w najwiekszym jak dotąd, gdzie jakis czas nie byłem, zauważyłem ze naprawdę sporo punktów zmieniło właścicieli...
Urealnienie marż? Nie wiem, jakie są koszty uszycia takiej bluzeczki w Wietnamie, potem sprzedawanej za 70 zł (sic!) w galerii... pewnie niskie. Ale inna sprawą jest to, zę ludzie wolą na pewno/woleliby kupować w galerii - wszystko wyeksponowane, wygodnie można każdą rzecz obejrzeć, przymierzyć. Nie wyobrażam sobie bazaru jako alternatywy, jakieś sklepy, w mniej wypasionych punktach -czemu nie..
Za tą wygodę też się płaci i pewnie ejst to wliczone w cenę odzieży. Poza tym o ile polskie firmy typu Reserved pewnie mogłyby sprzedać taniej, to zachodnie chcą sprzedawać po zachodnich cenach. I niestety, jakaś podrzędna sieciówka (nie mówię, zę ze złymi ubraniami, jakość jest zwykle zadowalająca) sprzedaje w polsce t-shirty po 70zł. W takim UK to z 10-15 funtów - w stosunku do zarobków cena, jaką dla nas osiagalna jest na obskurnym bazarku za gorsze juz o wiele rzeczy... W koncu w UK kupują. A skoro wszyscy sprzedaja po 15 funtów, to i takie Reserved...
Zapomnieli po prostu, że tu naród zapycha za 1500 brutto i ciuchów markowych to raczej nie nakupuje.
Hahahaha! Patrząc na jakość tych ciuchów i ich ilość (wieszaki się uginają), mamy tu do czynienia z typową chińszczyzną wartą 2 zł, sprzedadzą po przecenie za 15 i i tak wyjdą na swoje. Materiały na budowę galerii też najlepsze nie były, więc lepiej uważać, żeby człowiekowi dach na łeb nie spadł. Ostatnio w Gnieźnie się zarwał, ciekawe gdzie pójdzie następny ;>
Moim zdaniem 90% butików z markową odzieżą to pralnia lewej forsy. Ale ja się wszędzie doszukuję spisków, więc proszę się nie sugerować...
Bywa tak nie tylko w Polsce. Co ciekawe, to największe na świecie centrum handlowe stoi prawie w całości puste http://en.wikipedia.org/wiki/New_South_China_Mall
Totalny brak innowacyjność to bolączka Polskich biznesów. Ile mamy firm produkujących coś w swoim imieniu na cały świat? Można spokojnie rzucić okiem na mWig lub sWig i poszukać spółek zajmujących się czymś innowacyjnym - nie wiem z czego to wynika? Słabego promowania innowacyjności? Fatalnej drogi przez państwową mękę do tej innowacyjności? Ułatwienia dla przedsiębiorstw o charakterze innowacyjnym powinny być priorytetem władzy. Nadzieją może parki technologiczne, które jak dla mnie powinny wyrastać w każdym mieście, podstawa gospodarki, która może pchać ją spokojnie do przodu.
W moim małym miasteczku ~16k ludzi też jakiś czas temu zrobiono coś na kształt mini galerii. Supermarket i pare sklepów na krzyż. Zamkneli wszystko bardzo szybko, kiedy to w odległości 100m od niej wybudowano biedronke. I to właśnie biedronki, apteki oraz lumpexy cieszą się tutaj największym zainteresowaniem i najdłuższymi kolejkami. Dodam, że bezrobocie w powiecie wynosi 20%...
Silesia City Center tetni zyciem nawet w tygodniu, kolejne mega centrum handlowe w trakcie budowy, trzecie przygotowuje sie do remontu [Katowice] :]
qLa--> tu nie chodzi o biznesmenów ale o drogę przez mękę jaką trzeba przejść żeby cokolwiek otworzyć. Koncesje, sanepidy, pozwolenia, podania o odstępstwa, badania wody, plany architektoniczne. Rzeczy które nie są komukolwiek potrzebne oprócz urzędników, żeby mieli pracę. Tak naprawdę to można odnieść wrażenia że najważniejszą osobą w czyimś biznesie jest państwowy nierób - urzędnik.
A jak już się coś otworzy, to czyhają na nas dziesiątki instytucji gotowych w każdej chwili zrobić jakąś kontrolę i dać mandat za to że np. nie miałeś ceny na jakimś towarze, albo miesiącami będziesz się z nimi droczył o jakieś absurdalne rzeczy. Np. mój brat się droczy z urzędem skarbowym o to, że wynajmował sobie magazyn, a urząd twierdzi że magazyn nie był mu potrzebny i że prawdopodobnie nic w nim nie składował. Dlatego wg urzędasów nie może sobie faktur za wynajem zaliczyć do kosztów. I trwa takie czasochłonne przerzucanie się pismami.
Tych absurdów jest tyle, że człowiek zaczyna się zastanawiać czy nie lepiej zamiast cokolwiek robić, to iść sobie spokojnie na bezrobocie. Z drugiej strony z wodzenia za noc jełopów urzędowych siłą rzeczy można uczynić sobie sport, ale wtedy mogą przyjść większą grupą i spowodować likwidację firmy. M.in dlatego właśnie w Polsce wszystko po kolei pada.
Cała Polska powinna być "specjalną strefą ekonomiczną", wtedy w ciągu 10 lat Polska stanie się potęgą gospodarczą regionu. Wątpię jednak żeby to się kiedykolwiek ziściło, ponieważ obecnego stanu uparcie broni mafia wymiennie rządząca.
Mówicie że wynajem drogi? Chyba wyłącznie w centrach handlowych.
Na ulicach, nawet głównych ulicach miast, włączając w to Warszawę, mieszają się bank (teoretycznie stać je na drogi lokal) z np. "ciuchbudą", albo kebabem, albo absolutnie tandetnym obuwiem sprzedawanym wprost z kartonów (To ostanie to przykład ze Szczecina. Wielkie skrzyżowanie, Multibank, chińskie buty, Orbis). Czyli w kwestii czynszu te podmioty konkurują z bankiem. Jak to możliwe.
offtopic
No nie wierzę, że zrobili kategorię "mirencjumy". Po prostu nie wierzę.
Tak trzymać!
graf_0: Odpowiedz jest dosc prosta: od lat nie waloryzowane czynsze w lokalach wlasnosci miasta. Bank wynajmowal rok temu i teraz placi np 150 zl/m2, a obok jest stara babcia ze szmatami ktora wynajmuje 20 lat i placi od zawsze 10 zl/m2.