Jak z klasą i bez hałasu odmówić kielona? Raz, czy dwa to spoko, ale dalej może się już zrobić mi niezręcznie. Zwłaszcza, że niedługo będzie chlańsko z kolesiami którzy posiadają zmiksowane, spalone, wytargane po obiedzie wątroby :/. Wymówki typu: jutro rano do pracy, nie wchodzą w gre :P. Coś trzeba wykombinować, nie chcę w nocy cierpieć :(
Powiedz "nie". Im bardziej sie bedzie tlumaczyl, tym bardziej towarzystwo bedzie nalegac.
Pij po pół.
albo
Bierzesz przechylasz kielona. Nabierasz wódki do ust. Bierzesz zapojkę. Udajesz, że zapijasz. Wypuszczasz wódkę do zapojki.
albo
Polewaj sobie wodę.
albo
"Chłopaki, tego odpuszczę"
albo
"Muszę odpuścić bo jutro rano samochodem będę jechał niestety"
albo
Po prostu pij :) Jak każdy :)
Najlepsza wymówka to antybiotyki, w końcu nikt nie będzie ryzykował Twojego zdrowia. Chyba, zależy od znajomych i ich stanu upojenia. :P
Pij ale z umiarem...
Pij po pół.
Pije się po tyle po ile się polewa, czyli na full.
Bierzesz przechylasz kielona. Nabierasz wódki do ust. Bierzesz zapojkę. Udajesz, że zapijasz. Wypuszczasz wódkę do zapojki.
A szklanka z popitą zamiast ubywać się napełnia :P
Polewaj sobie wodę.
Ta, na spewno nikt nie zauważy.
"Chłopaki, tego odpuszczę"
Mogę tak powiedzieć raz czy dwa, ale ci kolesie nie znają bólu ani cierpienia. Ich żoładki to czarne dziury, a
gardła przetrwały by popite z kwasu siarkowego. Bez conajmniej połówki na łepka się nie obejdzie.
"Muszę odpuścić bo jutro rano samochodem będę jechał niestety"
Nie wchodzi w gre pisałem.
Po prostu pij :) Jak każdy :)
Już sobie wyobrażam helikopter w łóżku :(
Widocznie Cię nie szanują że nie umieją zrozumieć że nie pijesz bo po prostu "nie"
zmień towarzystwo jeśli musisz mieć wymówkę żeby nie pić.
Z menelstwem to można się było rozpijać za szczeniaka
Sprawdzone:
"Ja sportowiec" (50%)
albo
"Nie nie ja już mam dość" (50%), a najlepiej jak druga osoba obok jest i potwierdzi "tak, on już ma dość" (95%)
Tylko że druga opcja, to gdzieś tak od połowy melanżu.
Moi znajomi wiedzą, że się wódki nie tykam i nie mam z tym problemu. Zdarzają się przepychanki, ale tupnę nogą, strzele focha i odpuszczają :)
Ja jak nie chcę to mówię po prostu, że: "dzięki, ale dzisiaj nie", zazwyczaj wystarczy, czasami trzeba tylko powtórzyć 2-3 razy :)
Najważniejsze. Jak już odmówisz to dopowiedz: "Będzie więcej dla was". To bardzo dobry argument.
Picia to się całkowicie na spotkaniach nie odmawia. Trzaśnij jednego, dwa kielony i powiedz ,że więcej nie możesz bo będziesz miał zgon ,a chciałbyś jeszcze troszkę posiedzieć :)
dzicy kolesie..
Kiedy ja nie mam zamiaru pić, mówię po prostu nie i tyle. Ostatnio miałem sytuacje, gdzie koleś natarczywie namawiał mnie do picia piwa, którego nie lubię (pomijając Desperadosy, które uwielbiam :), no i sprowokował mnie prawie doszło do rękoczynów. Tłumaczę mu, że piwa nie lubię, a po co mam wlewać w siebie to na siłe? No ale obeszło się bez zbędnych akcji. :)
Dobrym wytłumaczeniem jest antybiotyk jak już pisał Adamzzz.
W zasadzie dlaczego nie chcesz pić? Nie pijesz wódki lub pijesz, ale rzadko? Nie przepadasz za tym? Jakie jest wytłumaczenie Twojej abstynencji?
W zasadzie dlaczego nie chcesz pić? Nie pijesz wódki lub pijesz, ale rzadko? Nie przepadasz za tym? Jakie jest wytłumaczenie Twojej abstynencji?
Sytuacja w której ktoś nie pijący ma tłumaczyć się z tego, że nie pije jest co najmniej chora...
Skoro to jest jak sam to nazwales "chlansko", a Ty nie chcesz pic to jaki jest sens wogole tam isc? Druga sprawa to jak dla mnie tlumaczenie sie z tego dlaczego nie chcesz pic jest co najmniej dziwne, ja rozumiem presje towarzystwa, ale mowisz krotkie i stanowcze "nie, dziekuje, nie mam ochoty" i koniec, ksiazke pisza czy ki ciort?
No to przekonamy się już wkrótce, czy to wasze zwykłe "nie" zadziała. Jeśli nie to na pewno się o tym przekonacie :P
Ale masz problem. To browary sobie weź jak nie chcesz wódy, przynajmniej o suchym pysku nie będziesz siedział.
Jeszcze jako "usprawiedliwienie" powiedz, że zachlałeś wczoraj ostro i dziś gorzały nie dasz rady przełknąć :P
To po jaką cholerę idziesz chlać z kolesiami z którymi chlać nie chcesz ?
Prawie jak baba co chce mieć ciastko i zjeść ciastko
Tylko ja odniosłem wrażenie, że znajomi autora wątku maja go za uległą cipę? :)
Ja z moimi znajomymi nie mam takiego problemu, może Twoim problemem jest po prostu to, że szybko dajesz się namówić i szybko ulegasz wpływom?
A co do antybiotyku... jeżeli byłbym typem chłopa który namawia na picie i wciska picie to zapytał bym Cię to to za antybiotyk i na co, a najlepiej, abyś mi pokazał ulotkę :)
Nie masz ulotki/opakowania to dopytał bym o nazwę, jak nie pamiętasz, to dopytał bym o dawkowanie i w zależności od dawkowania możesz już pić, albo nie :> Albo co ważniejsze musisz mieć antybiotyk przy sobie, wiec i opakowanie :>
Jeśli znasz nazwę to bym sprawdził w necie, znalazł ulotkę i sprawdził czy można łączyć z alkoholem czy nie.
Bo jak wiadomo (widać niepowszechnie) nie każdy antybiotyk oznacza zakaz picia ;>
Druga sprawa jak mówisz NIE, to ma to znaczyć NIE, choćby przysłowiowy penis na penisie stanął. Jak raz się złamiesz, w nie tak będziesz łamał się zawsze.
No to przekonamy się już wkrótce, czy to wasze zwykłe "nie" zadziała. Jeśli nie to na pewno się o tym przekonacie :P
Nie rozumiem za bardzo o czym się my tu mamy przekonywać. Jeśli mówisz "nie" to znaczy "nie", nikt ci wódki na siłę do gęby nie ma prawa wlewać, a jeśli jest inaczej to powinieneś zmienić kolegów.
Rwij się do polewania, wypij kilka, tyle ile jesteś w stanie, a potem powiedz że nie możesz. Jak będziesz polewał to nie będziesz musiał odmawiać.
2KC lyknij i mozesz loic do oporu, nad ranem bedziesz jedynym zywym czlowiekiem;)
A nie możesz po prostu powiedzieć "nie"? Rozumiem że jak się ma fafnaście lat to każdy jest kozak i o odmówieniu wódki nie ma po prostu mowy, ale jak Ci przybędzie kolejne fafnaście to zrozumiesz, że taka postawa jest śmieszna. Produkcja wymówek, żeby nie wyjść na leszcza = LOL :D
Nie bądź frajer, jak nie chcesz to "nie i ch...", a oceną w towarzystwie przez pseudo-chlorów się nie przejmuj. :)
Rmoahal - przepiłem K2C - nie polecam :)
znaczy się K2C daje radę w "małych" ilościach alkoholu, przy większych następuje efekt "przebicia" ochrony i jest gorzej niż bez K2C.
Sulik --> chodziło Ci o 2KC? Tak stosowałem i zgadzam się jeśli alko było tak akurat na dobry humor to rano jest super. Jednak gdy mamy do czynienia z tzw "grubą" impreza to nic nie pomoże.
>2011
>nie bynie asertywnym
bambo prośba
EJ żyje troche. Wprawdzie boje isię holekoptera, ale chyba może nic z tego nie będzie. Obiącłem sobie troch ręke i coś tam się stało. Najlepsze jak...a zresztą nie ważne. Na szczęście nie byłem namawiany nadgorliwie, więc jest git i może pójde spać w spokoju. Szkoda tylko tego helikoptera.
Znaczy, żeś jest miękki, postanawiasz nie pić, a i tak dajesz się naginać do cudzej woli.
ja w takich wypadkach mówię ze będę jeździł autem a w ekstremalnych warunkach ze mam wszyty esperal .
ja nigdy nie mam z tym problemu, jak nie chce pic (czy to przez caly wieczor czy od pewnego momentu), to po prostu mowie "nie, ja nie pije" i... nie pije. towarzystwo zazwyczaj na poczatku troche psioczy i czasem pare razy trzeba powtorzyc formulke, ale koniec koncow zawsze dziala i ludzie dochodza do wniosku ze mnie nie przekonaja.
a powrot do stolu z kieliszkiem po jakims czasie odpoczynku od picia zawsze wywoluje euforie kompanow, wtedy nikt juz nie pamieta tego, ze sie ominelo kilka kolejek :D
[36] ale ja nie miałem zamiaru zrezygnować z picia. Tylko nie chciałem w siebie wlewać litrów i wylewać litrów. Jak odmówiłem kolejki nikt nic nie mówił (choć później karniaka się doiło z własnej woli :P), więc tym razem miałem szczęście, ale co będzie przy następnej imprezie? Znajomych mam różnych, nie kończą się oni na 5 znajomych, tak więc różnie z tym bywa przecież.
Mogę tak powiedzieć raz czy dwa, ale ci kolesie nie znają bólu ani cierpienia. Ich żoładki to czarne dziury, a
gardła przetrwały by popite z kwasu siarkowego. Bez conajmniej połówki na łepka się nie obejdzie.
Zmień znajomych i przestań zawracać dupę swoimi durnymi problemami.
Jak nie chcesz pic to powiedz nie i po sprawie, a kto cie bedzie namawial jest frajerem ...
Znajomych mam różnych, nie kończą się oni na 5 znajomych, tak więc różnie z tym bywa przecież.
Lepiej jest mieć pięciu znajomych, którzy szanują twoje zdanie, niż 35, którzy mają cię generalnie w dupie, byle było tylko z kim wypić.
nie ten kto z toba tanczy, nie ten kto z toba sie smieje, lecz ten kto z toba placze jest twoim przyjacielem . . .
Nie rozumiem tych którzy tu doradzają wypluwac wódke do zapojki czy tez wylewać za koszule itp. Jesteś facetem to jesli pijesz to pij, jesli nie chcesz to powiedz że nie pijesz i sprawa załatwiona, ale czemu doradzacie komuś by zachowywał sie jak cipa i do tego narażał na szyderstwo kolegów gdy Ci zobacza że oszukuje.