Forum Gry Hobby Sprzęt Rozmawiamy Archiwum Regulamin

gameplay.pl Graczpospolita

21.08.2012 10:33
1
zanonimizowany23874
136
Legend

Lubię gry „niezależne”, choć nie do końca rozumiem po co powstała taka nazwa i które produkcje pasują do tego przymiotnika, a które to produkty kapitalizmu i amerykańskiego konsumpcjonizmu? Podejrzewam, że im więcej ogromnych pikseli na ekranie, im muzyka bliższa klimatom midi, im mechanika rozgrywki prostsza, narracja skąpa, a historia krótsza – tym gra jest bardziej NIEZALEŻNA. Bo przecież łamie schematy, nie jest efekciarska, jest nietypowa w każdym calu, jest oryginalna, bo np. jest pozbawiona muzyki, dialogów, albo kolorów, bo noir to przecież styl i elegancja. Jak wyścielony gołębimi odchodami rynek w Krakowie. ;)

Czy sprawdziles chociazby wikipedie i definicje gry indie, czy tez po prostu postanowiles podzielic sie swoja ignorancja?
Gra indie (od INDEPENDENT) = gra NIEZALEZNA od wydawcy i nie bedaca finansowana przez tegoz. A to ze gry indie w wielu przypadkach sa inne i lamiace schematy to wynik tego, ze zaden wydawca by na cos takiego nie dal kasy. Jesli nie wpisujesz sie w kanon = nie ma finansowania. Nikt nie bedzie ryzykowal przeciez z gra "FPS lego, wszystko mozesz zbudowac sam" - tylko jakis kretyn to kupi, przeciez ludzie wola postrzelac w FPSach a nie budowac. Owait, powstal minecraft; teraz wydawcy wala drzwiami i oknami aby finansowac jego klony.

Do reszty nie chce mi sie w tej chwili odnosic. Jeszcze spie, a musialbym splodzic dluzszego posta.

21.08.2012 10:40
2
odpowiedz
Rebis
2
Junior

bardzo dobry artykuł, obserwowałem kiedys kuzyna jak grał w bodajże nibiru, wogóle sie nie zainteresował fabuła, za każdym razem jak byl dialog to beznamietnie go przewijał żeby tylko moc dalej grać, ;/

21.08.2012 10:52
3
odpowiedz
zanonimizowany834731
10
Pretorianin

@Asmodeusz - Pozwolę sobie zacytować siebie z innego komentarza:
"wiesz, to jest ta cała "magia" marketingu - jak Avatar szalał w kinie to po miesiącu (chcąc nie chcąc) oglądania reklam sam zaczynałem się zastanawiać, czy ja przypadkiem nie chcę obejrzeć tego filmu? Kiepscy wrócili na antenę Polsatu dlatego, że dużo ludzi to oglądało i chciało z powrotem, bo nie lubią zmieniać swoich nawyków... a te nawyki wszczepiła im właśnie telewizja, większość kanałów serwuje przecież debilne programy rozrywkowe po to, żeby najpierw telewidzów ogłupić, a potem serwować im kolejne porcje tego samego - bo łatwiej produkuje się niewymagające filmy/gry/seriale/książki, łatwiej rządzi się niewykształconym narodem, łatwiej sprzedaje się kolejne części gier podobnych do siebie... także dlatego, że ludzie nie widzą (bo nie wszystkich stać na TAKĄ reklamę) alternatywy, choćby w grach wideo
PS a skoro jesteśmy tacy oświeceni, to może przestańmy kupować kolejne klony AC, NFS, COD, itp. - może wtedy ktoś "na górze" kapnie się, że czas najwyższy wymyślić coś innego, naprawdę nowego? :)"
@Rebis - Istnieje jeszcze możliwość, że nie znał angielskiego na tyle dobrze, by wszystko zrozumieć. Jak byłem mały to tak miałem. ;)

21.08.2012 11:05
4
odpowiedz
zanonimizowany23874
136
Legend

jesus przypadkiem skasowalem posta...

Pierwsze primo: twoj cytat nijak ma sie do tego, ze zupelnie nie rozumiesz (a raczej nawet nie sprawdziles na wiki) pojecia indie games i wymyslasz dla niego nowa definicje. W dodatku bledna, szczegolnie ze indie to nie wymysl ostatnich lat (ot jedynie wyszly na swiatlo dzienne dzieki kanalom dystrybucji takim jak Xlive czy steam) a cos co powstalo w latach 90 jesli nie wczesniej (kiedys okreslalo sie to mianem shareware).

Drugie primo: wiadomo, ze wydawca chce zwrocic poniesione koszta a nawet i zarobic - stad tez bedzie reklamowal swoj produkt i wszedzie bedziesz widzial CODy i inne bzdety. A ze sie sprzedaje? Miliony much i recenzji 10/10 nie moga sie mylic.

21.08.2012 11:08
raziel88ck
😈
5
odpowiedz
raziel88ck
197
Reaver is the Key!

Asmodeusz - Jak się masz czepiać innych, zacznij najpierw od siebie. Mam tu na myśli, słowo primo. Powinno być tak, primo, secundo, tertio etc., a nie jakieś pierwsze primo, czy drugie.

21.08.2012 11:09
6
odpowiedz
zanonimizowany834731
10
Pretorianin

@Asmodeusz - Rozumiem znaczenie słowa "indie" i w encyklopedycznym sensie, i potocznym, i hipsterskim, i każdym innym. :) Wiem też, że tylko nazwa jest nowa, a model dystrybucji i produkcji znany jest od "garażowych" lat. Tylko powiedz mi teraz w takim razie, która gra jest "indie", a która nie, spośród wymienionych w tekście? Oraz spośród tych, które znasz?

21.08.2012 11:17
7
odpowiedz
zanonimizowany23874
136
Legend

[5]
Doskonale zdaje sobie sprawe jakie sa kolejne liczebniki. "pierwsze primo" i "drugie primo" jest uzyte celowo. Na zas: jak napisze mjut albo ktury to tez robie to celowo.

[6]
Serio chcesz abym wymienil wszystkie kilka tysiecy gier, ktore znam i powiedzial czy sa indie czy nie? Wszystko co nie bylo finansowane przez wydawce jest indie - a nie mam ochoty sprawdzac kazdej gry z osobna w tej chwili. Z tego co sie orientuje pierwsza grupka gier (bastion and stuff) to typowe indyki. Reszta - nie wiem. Beyond Good and Evil z tego co pamietam nie jest (finansowana przez ubi?). CODy itd tym bardziej.

21.08.2012 11:20
Gigsav
8
odpowiedz
Gigsav
45
Consigliere

Och, oooch, ooooch nie! Tylko nie to! Nie ZNOWU! Kolejny autor staje się nagle wyrocznią w kwestii gier, filmów i literatury, narzekając na otaczający go świat - że jest głupi, niedojrzały i hipsterski! Ach, och, napiszę, że wiem więcej, że znam się bardziej, że rozumiem więcej; wyrażę swoją frustrację, najlepiej kończąc wykrzyknikiem co drugie zdanie! Napiszę o swoim ogromnym pojęciu w każdej dziedzinie i stanę się filarem mentalnej niezależności, bo przecież na normalnym blogu uznano by mnie za nastolatka walczącego z typowymi w tym wieku rozterkami!
I jak ja NIENAWIDZĘ tych cholernych hipsterów! Tak bardzo ich nienawidzę, że piszę hipsterski tekst, nich mają!

Panie K. Skuzo, Pańskie stereotypowe nastawienie do świata oraz generalizowanie na każdym kroku w powyższym tekście wręcz woła o pomstę do nieba. BG&E sprzedał się słabo, bo nie trafił w gusta ówczesnych graczy (a wówczas o słowie "indie" można było usłyszeć tylko w odniesieniu do muzyki). FEZ, Superbrothers - a która gra typowo niezależna osiągnęła jakieś potężniejsze wyniki sprzedaży (pomijając Minecrafta - dziś pełnoprawny produkt)? Tym bardziej że FEZ wydano tylko na jedną platformę, Superbrothers początkowo też. Słaba sprzedaż Wiedźminów - pierwsze słyszę, ale zakładając, że tak rzeczywiście jest, pewnie po prostu nie wszystkim przypadł do gustu średniowieczno-magiczny klimat. Albo skupili się na innych produkcjach z tego okresu. I należy również zauważyć, że otoczka towarzysząca "dwójce" też trąci już trochę tą osławioną przez Pana "atmosferą wielkorynkowości".

Kino dla debili? Ach, oczywiście, bo każdy człowiek chodzi do kina po to, by wyjść jak po sesji u psychiatry, zastanawiając się nad sensem życia i próbując wreszcie zmienić coś w sobie. Kto tak nie czyni - z góry jest idiotą! A rzeczywistość wygląda inaczej - ludzie chodzą do kina, ponieważ chcą rozrywki. I są to, podkreślam, LUDZIE - prawdziwi, normalni, inteligentni, nie zaś pseudointelektualiści, którzy szukają pięciu den w każdej produkcji (pomijając już to, jak bardzo przereklamowany jest wspomniany Artysta).
A skąd stwierdzenie, że "nikt nie pójdzie do teatru na Zbrodnię i karę"? Nikt, naprawdę? Dlaczego więc teatry wciąż istnieją i, co więcej, niemal zawsze przy takich występach zostają wypełnione po brzegi?

"I gier dorosłych, błagam, przydałoby się trochę" - ten sam bełkot caaały czas. A można przecież, zamiast narzekać, ograć Fahrenheita czy Heavy Raina, natomiast jeśli to nie wystarczy - poszperać w poszukiwaniu bardziej enigmatycznych albo po prostu "głębszych" cErpegów. Moment... przecież nawet te CHOLERNE GRY INDIE mogą zagrać na odrobinę bardziej czułych ludzkich emocjach. Limbo, Dear Esther - na mnie zrobiły piorunujące wrażenie, na nie wydałem pieniądze. Och nie... czy to znaczy, że od teraz jestem jednym z przedstawicieli tej straszliwej plagi hipsterów? Cóżem poczynił!

I cały czas zwątpienie w dzisiejszą ludzkość, a przynajmniej dzisiejszą społeczność graczy. Że niemal wszyscy (jak asekuracyjnie zaznacza autor), niemal wszyscy poza, oczywiście, Panem Skuzą, tylko "„odmóżdżają” się, wciskają spust, biegną naprzód, w prawo, przeklikują dialogi, dzienniki, ekwipunek.".

Otóż coś Panu wytłumaczę, a raczej - uświadomię. Nie każdy, kto docenia prozę Larssona, był w kinie na trzecim Batmanie i jest pełen podziwu dla Notcha, mimo że nigdy jego gry nie lubił, automatycznie staje się kimś gorszym, członkiem pełnej stereotypów popkultury czy - jak Pan woli - kulturwy. Nie każdego, kto czeka na nowego Hitmana, bo to seria bliska mu od najwcześniejszych lat, albo Tomb Raidera, bo ma pojęcie o grach i chłodnym okiem chce ocenić tę produkcję lub po prostu ujrzeć pełną detali grafikę, należy wrzucać do pełnego niedorozwiniętego gustownie marginesu społecznego worka.

Jeśli chcę się zabawić - odpalam CoD-a, jeśli chcę czegoś głębszego - odpalam Heavy Rain, jeśli chcę czegoś niezależnego - odpalam Super Meat Boya. A jednocześnie JAKIMŚ CUDEM nie tkwię w "intelektualnym brodziku", niesamowite!
Przytoczę tutaj użytego przez Pana na końcu słowa - szkoda. Szkoda, że niektórzy ludzie wynoszą się pod niebiosa, uznają jedynie niepodzielność własnej opinii i najprościej sprowadzić im wszystkich do poziomu niżej. Choć to jednocześnie śmieszne, że przy tym naprawdę wciąż myślą, iż stanowią intelektualną spuściznę największych myślicieli świata.

Na przyszłość niech się Pan dwa razy zastanowi przed napisaniem równie idiotycznego tekstu.

PS Ależ bym chciał zobaczyć ten gruby dziennik, gdzie poczynione zostały wspomniane "wieloletnie obserwacje"!

21.08.2012 11:23
9
odpowiedz
zanonimizowany834731
10
Pretorianin

@Asmodeusz - Czyli np. Bastion nie był finansowany przez Warner Bros Interactive Entertainment (co to w ogóle znaczy? proces powstawania, wydawania, reklamy, czy czego? wszystkiego?)? Tak duża i bogata firma po prostu wypuściła go z nadzieją, że na tym nie stracą? ;) Nie wiem czy to dobry trend segregować "indie" na podstawie pieniędzy wydawców. Myślę, że to określenie znacznie rozszerzyło swoje znaczenie, choćby na przestrzeni ostatnich 2-3 lat. Dlatego uogólniam w kilku przypadkach i nie czuję, że grzeszę. :)

21.08.2012 11:29
10
odpowiedz
zanonimizowany23874
136
Legend

Byl finansowany czy tylko wydany? Ahh no tak:
1. Development began on the game in September 2009.[27] The team created the game over almost two years, and funded the development themselves.
2. Supergiant Games showed an early, unplayable version of the game at the March 2010 Game Developers Conference, to little acclaim.
3. After a strong showing at the March 2011 Game Developers Conference, Warner Bros. signed on to publish and distribute the game.

Finansowanie gry oznacza proces tworzenia jej. Marketing zazwyczaj jest liczony osobno (chociazby przyklad The Old Republic gdzie mowi sie o kosztach 100+mln USD PLUS dodatkowo marketing).

Tak duża i bogata firma po prostu wypuściła go z nadzieją, że na tym nie stracą?
Jakbys przeczytal ciut wiecej (serio... ja biore swoja wiedze w tej chwili z wikipedii ktora moze sprawdzic KAZDY) to bys mial odpowiedz. Zreszta ta jest w cytacie powyzej. Dobry pokaz na GDC = znalazl sie wydawca. Tak wiec jest to nie tyle co dobry, a jedyny trend jaki pozwala nazwac gre indie: indie. Niezaleznosc procesu tworzenia od wydawcy i kasy ktora sypie w oczy.

Jak na osobe wypowiadajaca sie w internecie bardzo slabo korzystasz z jego zasobow.

21.08.2012 11:30
11
odpowiedz
zanonimizowany834731
10
Pretorianin

@Gigsav - Oj, mógłbym się rozpisać, ale Twoim podstawowym błędem jest niezrozumienie tekstu. Nigdzie nie napisałem, że ludzie grający w CoDy są gorsi, czy głupsi. A że gry "indie" są "hipsterskie", czyli do bani. Napisałem tylko, że wciąż jest ich za mało, że literatury pięknej jest coraz mniej, a coraz więcej popularnej, że filmów akcji jest więcej, a coraz mniej ambitnych obrazów. To samo z grami. A gram od ponad 15 lat więc mogę powiedzieć, że to "wieloletnie obserwacje". :) I nie uważam, że nowy Tomb Rider to syf, głupota i gówno dla debili. Być może też w niego zagram, zapowiada się lepiej niż ostatnie części. Po prostu piszę o małym rozgoryczeniu, które wdarło się nawet do świata gier (albo raczej od zawsze w nim jest) - czyli o tym, że gier, w których trzeba myśleć, można się wzruszyć, zmusić do refleksji, etc. jest wciąż bardzo mało. I tyle. Proszę sobie nie dorabiać anty "hipsterskiej" ideologii i mówieniu na hamburgery, że to żarcie dla plebsu. Bo jak tak nie myślę i nie mówię. :)

21.08.2012 11:37
12
odpowiedz
zanonimizowany834731
10
Pretorianin

@Asmodeusz - Fajnie, ale wciąż próbujesz mi wmówić, że gry "indie" to TYLKO takie, których nie dofinansowują (i nie ponaglają) wydawcy. I ja to wiem, ale wiem też, że to pojęcie ma szersze znaczenie. Amen. :) Nie wierzysz? Przejdź się ulicą przy akademikach AGH i popytaj. Każdy powie Ci coś innego. Prawdopodobnie każdy student będzie miał rację. To dziś dość pojemny worek. I nie tylko $$$ są wyznacznikiem niezależności spod znaku jakości "indie". Boże, nie gadajmy już o tym, wystarczył pierwszy komentarz. :)

21.08.2012 11:44
13
odpowiedz
zanonimizowany23874
136
Legend

Bo wciaz tkwisz w blednym przekonaniu, ze indie (i mowimy tu tylko o "grach indie" a nie samym "indie", abys nie kombinowal za duzo) oznacza cos wiecej niz tylko model finansowania i na sile starasz sie to przeforsowac (chociazby podajac zupelnie nieprawdziwe informacje o Bastionie). Przepraszam, ale ja nie trawie manipulacji faktami.

I serio chcesz definicje slowa tworzyc pytajac losowych ludzi? ja proponuje robic tak ze wszystkim: moze definicje chociazby "roku swietlnego" (termin z ktorym ludzie maja problemy) stworzymy na nowo na podstawie tele-glosowania? "Kazdy powie ci cos innego". Zakladam, ze wynik cie zaskoczy.

I z jakiej paki "Prawdopodobnie każdy student będzie miał rację"? Bedzie mial racje bo jest studentem? Czy bedzie mial racje bo wystarczy pacnac cokolwiek i staje sie to prawda? Soz, ale zaczynasz juz ostro gadac bez sensu.

EDIT:
in before: zle zrozumiany cytat z wiki

21.08.2012 11:48
14
odpowiedz
zanonimizowany834731
10
Pretorianin

@Asmodeusz - OK, w takim razie mój błąd. Tylko ja uważam, że w słowie "indie" mieszczą się gry oryginalne, małe, dystrybuowane przez Steam, XBLA, PSN i w ogóle poprzez strony producentów za pomocą PayPala. Może rzeczywiście się mylę, i tylko mnie się tak wydaje. :) Studenci z AGH przyszli mi w pierwszej kolejności na myśl, bo to gracze z krwi i kości. Nie, nie zamierzam manipulować faktami ani stwarzać nowych definicji starych słów. PS Gdzie byłeś, jak pisałem o "immersji" i "emergencji"?! To jest dopiero naciąganie definicji słów żyjących od lat swoim życiem! :)

21.08.2012 11:52
15
odpowiedz
zanonimizowany23874
136
Legend

[14]
Jak wczesniej pisalem: indie odnosi sie rowniez do gier/programow shareware (czyli z czasow pre-steam itd, kiedy gry rozprzestrzenialo sie brutalnie je kopiujac z dyskietki na dyskietke) - sposob dystrybucji nie ma wiekszego znaczenia, podobnie sposob w jaki tworca otrzymuje zaplate (byle ja otrzymal): moze byc to nawet plik dolarow wsadzony w koperte i wyslany poczta (true story, takie cos tez sie zdarzalo). Anyhow widze, ze sie juz jakos rozumiemy.

Jesli zas chodzi o immersje czy emergencje - musialem pominac. Nie czytam wszystkich wpisow na gameplayu, jedynie to co w danym momencie jest na gorze listy jak otwieram strone.

21.08.2012 11:57
16
odpowiedz
zanonimizowany834731
10
Pretorianin

@Asmodeusz - Ja chyba po prostu bardziej uczepiłem się potocznego znaczenia tego słowa, niż "pierworodnego", bardziej właściwego. Mam nadzieję, że nie zgrzeszyłem. ;p Czasy shareware sam doskonale pamiętam, jak np. ogrywałem takie demo/trial strategicznej gry, w zasadzie turówki, pt. Slay. <3
PS "imprezka" o łapaniu za słówka w tekstach poświęconych grom wideo odbyła się tutaj: http://gameplay.pl/news.asp?ID=67223

21.08.2012 12:03
Gigsav
17
odpowiedz
Gigsav
45
Consigliere

[11]
Nie rozumiem. Przeczy Pan własnym słowom.

Nigdzie nie napisałem, że ludzie grający w CoDy są gorsi, czy głupsi. - oczywiście, dosłownie nikt by tak nie napisał, bo wówczas tekst nie nadawałby się do publikacji. Niemniej przytoczę cytat:
Bo ludzie są prości, przewidywalni, podobni. Lubią żarcie z McDonald’sa, lubią oglądać 100 trailerów CoDów, Battlefieldów, Batmanów, Obcych i innych pierdół, które mają fabułę tylko po to, żeby wytłumaczyć ilość zastosowanych fajerwerków graficznych, efektów specjalnych i plansz z napisem „loading”.
Do rozpatrzenia na własną rękę, dla mnie przekaz jest jasny.

A że gry "indie" są "hipsterskie", czyli do bani. - to akurat przewija się przez cały tekst mniej lub bardziej dosadnie. Cytatów nie przytaczam, bo jeszcze ktoś zarzuci wyrwanie z kontekstu.

Gier, "w których trzeba myśleć, można się wzruszyć, zmusić do refleksji, etc." jest mało, ale to dlatego, że gry od zawsze w pierwszej kolejności miały bawić i taki stan rzeczy naturalnie powinien się utrzymać. Poza tym, dla kogoś grą z przesłaniem będzie Syberia, a dla kogoś Bioshock 2, gdzie doszuka się zdumiewającego wyjaśnienia dla więzi ojciec-córka.

Oczywiście nie uważa Pan, że hamburgery to żarcie dla plebsu, wiem. Hamburgery to tylko żarcie dla ludzi prostych i przewidywalnych.

Przykro mi, ale z pozycji czytelnika rozgoryczenie pojawiające się w Pańskim artykule nie jest małe. Ten tekst wręcz obrzuca winą za dzisiejszy stan rzeczy innych ludzi - właśnie takich, którzy do kina nie wybierają się na Artystę, nie czytają literatury pięknej i z wywieszonym językiem nie oczekują następnej odsłony Superbrothers. Bo przecież kolejne Batmany powstały dlatego, że poprzednie ludzie oglądali, a kolejne CoD-y - bo ludzie je kupowali i grali, czyż nie?

Kwestia gier indie pozostaje kwestią odrębną. Z tego, co zrozumiałem, narzeka Pan na zalewanie rynku przez "pseudoartystów", którzy swoje proste gry nazywają dziełami? Tutaj trudno się nie zgodzić, niemniej takich pseudoartystów nie spotkałem wielu. A jeśli już są - nie żądają pieniędzy. Ostatnio furorę robią najprostsze środki - patrzy Slender czy gry spod szyldu SCP. Podobają się, a przy tym do niczego nie zmuszają.

21.08.2012 12:07
18
odpowiedz
zanonimizowany688961
26
Generał

@K_Skuza
Dlaczego uważasz, że literatury pięknej i nowatorskich gier jest coraz mniej? Mam wrażenie, że opierasz się wyłącznie na jednym kanale, jakim są najpopularniejsze, masowe środki przekazu. A to trochę tak, jak świadomie przejść się na pustynię i narzekać, że nie ma na niej wody. Rozrywka i kultura masowa nazywa się właśnie masową dlatego, że jest chętnie przyjmowana przez masy. Dkatego właśnie "Zmierzch" cieszy się znacznie większym popytem niż "Mistrz i Małgorzata". Dzieła popularne funkcjonują doskonale _obok_ dzieł niszowych (przy bardzo szerokiej definicji "popularności" i "niszowości").

O odgrzewanych kotletach pisałem nie raz, chyba nawet w dyskusjach z Tobą. Nie zapominaj, że powtarzalność jest względna, gdyż spora część odbiorców nie sięga do dzieł dawnych (w przypadku gier i filmów to znacznie częstsze niż w przypadku literatury, w zasadzie "bezstratnej czasowo"), więc to, co dla weterana jest tylko powtórką znanych motywów, dla nowego odbiorcy jest czymś nowym.

Dlatego, wbrew pozorom, tak ważna jest reklama i marketing. Każdego roku wychodzi wiele gier, więc wydawca, o ile nie działa w bardzo ograniczonej niszy musi rozreklamować swój produkt, aby potencjalny klient, po pierwsze, dowiedział się o jego istnieniu (nie każdy człowiek lubiący grać interesuje się branżą gier i nie każdy czyta pisma lub strony poświęcone tej rozrywce), po drugie - zdecydował się kupić właśnie jego produkt. Stąd słabe wyniki sprzedaży wielu dobrych skądinąd gier. A nakłady na marketing to ogromne pieniądze. Nie zdziwiłoby mnie, gdyby w przypadku małych gierek były znacznie większe niż koszt produkcji samej gry. Dlatego też gry niezależne są często mało znane.

21.08.2012 12:14
19
odpowiedz
zanonimizowany834731
10
Pretorianin

@Gigsav - Ja też jestem prosty, przewidywalny i podobny do Pana, innego Pana, innej Pani. Są nas miliardy, nie oszukujmy się, nikt nie jest wyjątkowy, albo wszyscy są. ;) Ja się nie gniewam za takie słowa, jeśli kogoś uraziłem to pardon me. Też jadam czasem w Maku i gram np. w Asphalt Racing (ok, znudził mi się w połowie ;)) na iPadzie. O "hipsterach" wspomniałem tylko raz, na początku, dla żartu. Cały wstęp (i nie tylko wstęp) był przerysowany, celowo. Czy muszę wskazywać palcem miejsca z ironią/sarkazmem? Bez przesady. :)
Trochę się Pan zagalopował. Nie uważam, że fabuła Bioshocka 1 jest gorsza od To The Moon, tylko żałuję, że mamy mało gier, które potrafią choć w połowie tak zdumiewać gracza, jak wymienione powyżej dwa tytuły. I nie przesadzajmy w drugą stronę - chyba nikt nie beczał podczas intro/outro NFSów czy gier z serii FIFA, prawda? :)
I tak, trochę mi żal, że znacznie więcej widzów ma widowiskowy Batman, a mnie poruszający Artysta (choć nie uważam tego obrazu za arcydzieło, ale to inna bajka). I nie winię nas, graczy/widzów/czytelników, za taki stan rzeczy. Tylko media, marketing, sposoby finansowania, dewelopingu, dystrybucji, etc. Przez tę papkę możemy nie dostrzec czegoś cennego, tkwiącego na dnie oceanu pełnego klejącej się ropy. Prawda?
PS Też lubię czasem "poszczelać". :)

21.08.2012 12:25
20
odpowiedz
Arquero
24
Legionista

Hmm... niektórzy inaczej na to patrzą.

Dla mnie gry są po to żeby klikać, bo decyzje nad którymi będę się zastanawiał dłużej podejmuje w życiu realny drogi autorze. I te decyzje mają dla mnie znaczenie, a nie sztuczne wybory moralne etc. w grach. Gry do grania.

21.08.2012 12:44
21
odpowiedz
zanonimizowany834731
10
Pretorianin

@Dzikouak - Dlatego, że nagrodę Nike otrzymują buńczuczni autorzy, którzy piszą kontrowersyjne, albo ciężkie utwory, ale w żadnym wypadku nie wielkie. O Literackiej Nagrodzie Nobla już nie wspomnę, ale nawet nie przytoczę sylwetki pewnego Rosjanina / pewnej Rosjanki i ich grafomanii, bo mnie Putin znajdzie i zabije. ;) Ale to fakt, jak się chce, to się znajdzie, wystarczy dobrze poszukać.
Odgrzewane kotlety, tak jak zwykłe, teoretycznie głupie "szczelanie" też jest/są potrzebne. Przecież czasem trzeba się zrelaksować i zagrać w coś niezobowiązującego. Ale gdybym napisał ten tekst z perspektywy takiej osoby, nikt by na te wypociny nie zwrócił uwagi. Czasem warto obrać pewną stronę, nawet jeśli nie jest się do niej przekonanym, tylko po to, żeby pokazać problem z innej perspektywy.
@Arquero - Powyższy komentarz adresuję również do Ciebie. Oczywiście nie ma nic złego w "rąbankach". :)

21.08.2012 12:53
22
odpowiedz
Arraqnz
7
Legionista

Najbardziej zgadzam się z tobą w ostatnich dwóch akapitach. Brakuje gier dorosłych, z ciekawą fabułą. Dla mnie taką grą był Gothic, gdzie po 5 godzinnym maratonie, szedłem spać i nie mogłem zasnąć, bo myślałem co znajduje się w liście do magów ogni9a, lub kim jest śniący, czy dołączyć do Gomeza czy do Lee. Historia, świat i fabuła to są rzeczy które cenię w grach. Nie bezmyślne siekanie miliona stworków z magicznej pały czy innego karabinu gdzie żołnierz staje się całą armią i zabija wszystkich a potem ginie w cut scence od jednego strzału i nic nie możemy na to poradzić. Najpiękniejsze są gry gdzie możemy utożsamić się z bohaterem i decydować o jego życiu i całym otaczającym nas świecie. Brawo dla autora, życzę powodzenia. Pisz dalej, pozdrawiam Góral.

21.08.2012 13:05
23
odpowiedz
zanonimizowany834731
10
Pretorianin

@Arraqnz - Dlatego najbardziej lubię RPGi, choć nie tylko. W przygodówkach, a nawet w platformówkach takie cuda się zdarzają. :) Jednak jeden Fahrenheit, czy dwa Wieśki wiosny nie czynią, niestety. Dzięki, pozdrowienia!

21.08.2012 13:40
Ndwz
24
odpowiedz
Ndwz
11
Legionista

Podoba mi się tekst, bo zmusza do szerszej dyskusji nad tym tematem. Jednak nie ze wszystkim się zgadzam. Moim zdaniem coraz więcej będzie powstawać gier z dojrzałą fabułą, skierowanych do graczy szukających w grach czegoś więcej niż tylko rytmiczne wciskanie przycisków. Tak jak powiedział ostatnimi czasy szef Quantic Dreams branża musi powoli dorosnąć do tego by gry mogły przekazywać coraz bardziej złożone historię, gdyż sami gracze coraz bardziej rozumieją to specyficzne medium i sami chcą czegoś więcej niż czystej bezrefleksyjnej rozrywki i kolejnej eksterminacji hord potworów/zombie/kosmitów. Tak więc bądźmy dobrej myśli, i życzę więcej wiary w ludzi.

cytat: "Nikt nie pójdzie do teatru na Zbrodnię i karę, Mistrza i Małgorzatę, nikt nie przeczyta wierszy starszych od dzieł Szymborskiej, nikt nie zgłębi się w lekturę trudniejszą od Harrego Pottera i sagi Zmierzch."

Proszę, daruj sobie takie wstawki i pisz na przykład "nikt z moich znajomych..." bo raz że wszystkich ludzi nie znasz, a dwa wygłaszając takie opinie posłuż się jakimś konkretnym przykładem, czy statystykami, bo gdybać o tym jacy to wszyscy są głupi to każdy może, ale nie wiele z tego w wynika.

21.08.2012 14:02
25
odpowiedz
zanonimizowany834731
10
Pretorianin

@Ndwz - Trochę nie rozumiem internautów. Jak mi piszą pod tekstem "xxx Ci w xxx", a potem "nie no, nie bierz tego do siebie/to nie było serio" to jest OK. Jak ja napiszę z przymrużeniem oka, z odrobiną sarkazmu i ironii, to muszę się tłumaczyć przez xyz komentarzy, że: a) też uważam się za prostego i przewidywalnego człowieka, b) oczywiście, że nie uważam "szczelanek" za gorsze gry, c) też w nie gram, d) "nikt nie czyta/nikt nie robi" no pewnie, że to celowe uogólnienie, które rozmija się z prawdą. Ale czasem trzeba całym ciałem stanąć po jednej stronie barykady, tzn. objąć opinie lassem i trzymać, żeby nie uciekły. Lepsze to niż "no, uważam, że gry indie są fajne, szczelanki też, trochę głupio, że tych pierwszych jest mniej, i że są przereklamowane, ale te drugie przecież też, no ale co myślicie? lajkujcie, subskrybujcie, komentujcie!". Przecież tak nie napiszę. ;)
PS Statystyki przytoczyłem, ale to też żaden "dowód". :)
PPS Daaawno nie byłem w teatrze. I co? Jestem głupi? OK. To idę się odchamić jak tylko skończą się wakacje. ;)

21.08.2012 18:16
Seraf.
26
odpowiedz
Seraf.
33
Pretorianin

Autor tego przepełnionego histerią tekstu zastanawia się Dlaczego coraz mniej jest gier, filmów, czy książek, które są ambitne i dają do myślenia. Dziwi mnie to. Skoro autor gra już tyle lat to powinien doskonale zdawać sobie sprawę, że powodem jest internet, a dokładniej mówiąc coraz większy dostęp do niego mas. Coraz więcej ludzi kompletnie niezainteresowanych komputerami, grami, nowymi technologiami sięga po nie. Banalem jest rzec, że większość ludzi czyni to głównie dla rozrywki. Ludzie są zmęczeni. Uciekają w wirtualny świat, bo chcą Odpocząć. Nie chcą cały dzień zastanawiać się nad przesłaniem filmu, czy gry. Chcą mieć lepszy humor, rozerwać się, spędzić miło czas. Oczywiste jest, że takich ludzi jest więcej niż tych, którzy pragną czegoś ambitnego. Albo inaczej - ludzie pragną ambitnej kultury raz na jakiś czas. Czasami. Rozrywki natomiast chcą na codzień. Czy dalej autor się dziwi czemu w kulturze popularnej jest więcej produkcji Aaa niż niszowego kina i książek? Założę się, że autor narzekalby równie mocno, gdyby prym wiodly patetyczne filmy, książki itp. W końcu wszystko co dla mas jest wg autora gorsze niż to, co jest w cieniu. Po raz kolejny autor obraża ludzi, którzy mają inne spojrzenie na dany temat. Traktuje ich z pogarda, lekcewazeniem. To niestety bardzo źle, bo kontrowersja dziennikarska powinna opierać się na rzetelności i szacunku a nie na celowemu podgrzaniu temperatury dyskusji poprzez tego typu sugestie wymienione kilka zdań wyżej. Jesli autor uważa Artystę za dzieło warte zastanowienia się, to cóż mogę począć. Z tego co pamiętam to ten film dostał Oskara.. I mnóstwo ludzi go dobrze odebrało... Biedni, prości ludzie ;). To mówiłem ja, prostak, który film ten uważa za ciekawy ale bardzo przeciętny. Wolę hollywoodzkie (tj. produkcja aaa - nie chodziło mi o kraj pochodzenia filmu) 'gowno' takie jak np Pokuta ;)

PS: Radzę też panie Skuza przećwiczenie sarkazmu i ironii, bo w przypadku wielu pana tekstów nie ma w nich ani krztyny tego typu zagrywek. Ciągle odnoszę wrażenie, że próbuje pan zmusić innych do podzielania jego opinii poprzez krzyk i bardzo prymitywne zagrywki. Próbuje pan zachęcić do dyskusji w najgorszy możliwy sposób - poprzez wywołanie negatywnych emocji względem pana. Próżno tu szukać inteligentnej ironii, sarkazmu, które powodują uśmieszek czytelnika. We mnie jedynie powodują skrzywienie pełne dezaprobaty. A przecież autor pisze dla czytelnika, gdyby pisał pan dla samego siebie, to proszę bardzo, ale od tego służy program Word lub papierowy dziennik. Napisałem wszystko per pan, bo ton pańskiej wypowiedzi jakoś zniechęca mnie to okazania sympatii poprzez przejście na "ty".

21.08.2012 18:52
Seraf.
27
odpowiedz
Seraf.
33
Pretorianin

Nie mam już możliwości edycji, więc tylko chcę jeszcze dodać jedną rzecz. Robienie z ludzi idiotów nigdy nie wyszło nikomu na dobre. A pan to robi poprzez bardzo wyraźną sugestię w tekście i zapalczywe wypieranie się jej występowania poprzez mega zdziwienie i święte oburzenie w komentarzach. Ludzie to widzą, serio. Nie wiem czemu ma to wszystko służyć, bo to portal chyba na wyższym poziomie niż forum gazety.pl, czy demotywatorów.

21.08.2012 23:54
28
odpowiedz
zanonimizowany682113
6
Chorąży

Gdy wszyscy postanowiliście zrobić to o co oskarżony został autor tekstu ja postanowiłem zinterpretować to tak jak K.Skuza chciał byśmy interpretowali. Czyż to nie hipokryzja, gdy mówicie, że on używając ironii obraża jakieś tam grupy, a sami używając innych środków obrażacie właśnie autora. Ja bym jednak nie bawił się nawet w ironie. Z drugiej strony (też się zgadzam z autorem) - pisanie w internecie, jaki wpływ na nas ma internet jest lekkim paradoksem. Uważam, że nie dojdziemy do porozumienia z ludźmi, którzy chcą uznawać film typu Avengers, Batman, Szklana Pułapka itd. za świetne. Trochę to przykre, ale uważam, że ludzie którzy nie oczekują czegoś więcej od dzieła są gdzieś ograniczeni. Oglądnijcie taki film jak Being Flynn, Detachment, Skazani na Shawshank - oraz inne, które mogę zaliczyć do wielkich. To jest prawdziwe dzieło.

22.08.2012 09:12
29
odpowiedz
zanonimizowany834731
10
Pretorianin

@Seraf. - Być może trochę tu za dużo histerii, ale to raczej celowe. Zniechęcanie czytelników do mojej osoby też, to chyba lepsze niż przezroczysta neutralność, czy podlizywanie się? ;) Żartuję, po prostu pewien wykładowca na filozofii nauczył mnie kiedyś tego, że czasem warto wcielić się w 100% w pewną postać, zachowywać się tak jak ona i mówić tak jak ona, mimo że nie ma się do tego pełnego przekonania. Wtedy jest się bardziej wiarygodnym, wtedy jest się w stanie poruszyć tłumy do refleksji, do okrzyków, do ciszy skupienia... do różnych rzeczy. Najważniejsze, że można wówczas kimś poruszyć (lub coś w nim).
Gdyby ambitnych produkcji było więcej niż typowo rozrywkowych to... nie wiem, może rzeczywiście miałbym powody do narzekania. A może wprost przeciwnie, bo ludzie zamiast wychowywać się na głupich serialach i durnych komediach amerykańskich - ruszaliby mózgownicami. Nie narzekaliby na bezrobocie, na brak zainteresowań i nigdy by się nie nudzili. Może odkryliby w sobie talent, może jakieś umiejętności, może skłoniłoby to ich do podróży wewnątrz rozumu, po świecie, kto wie? Tak sobie tylko fantazjuję. :)
Nie traktuję nikogo z pogardą/lekceważeniem, a co równie ważne - nie uważam siebie za wyrocznię, geniusza i w ogóle lepszego człowieka od wszystkich czytelników. Sam uważam się za prostego człowieka, który słucha prostych piosenek (wszystkie, kuźwa, na "cztery"), gra w banalne, ale relaksujące gry, sięga po łatwe książki, itp. A z drugiej strony - teraz się skupcie, bo będę się pogrążał ;) - wciąż uważam, że ludzie są prości, my wszyscy. Skoro wykorzystujemy tylko kilka % swojego mózgu, i tylko garść z nas kiedyś dojdzie do wiekopomnych odkryć, zapisze się złotymi literami na kartach historii to... nie ma co się podniecać, że każdy jest wyjątkowy. "Jak każdy jest super to nikt nie jest".
Jeśli poprzez moje teksty wydaje się, że narzucam swoje zdanie, jestem zarozumiały i mieszam czytelników z błotem to... cholera, to niedobrze. Niedobrze, bo jeśli to mi weszło w krew to trudno będzie tę żółć spuścić. ;p
PS Choć nie wydaje mi się, żeby ten tekst był obrazoburczy i złośliwy. Gdyby tak było - myślę, że Admin kazałby mi go edytować/usunąć.
PPS Polubiłem poprzez Google+ sam swojego posta. Przez przypadek, bo chciałem zobaczyć jak to działa. Teraz możecie się ze mnie śmiać, że sam siebie lubię. ;)
@Grisia - Dla mnie jest jeszcze ranek, więc nie wszystko rozumiem, pardon me. :) Ja napisałem w internecie jaki wpływ ma na nas internet? Niee, tu chyba chodzi o użytkownika Seraf.? Chyba dobrze rozumiem, nie jest ze mną tak źle.
Oczywiście wyolbrzymiłem celowo parę rzeczy, i Ty chyba również, ale nie potrafię nie zgodzić się ze zdaniem, że raczej nigdy nie dogadamy się z ludźmi, którzy pragną czystej rozrywki. Dla nich fauna i flora Avatara i chrypka Batmana stoi na piedestale. My wolimy czołgać się w fekaliach tylko po to, by poczuć pełną piersią znaczenie wolności. ;) OK, tutaj też trochę żartuję. Ale wydaje mi się, mam taką nadzieję, że wszyscy ludzie potrzebują ambitnych produkcji w każdej dziedzinie życia, choćby od czasu do czasu. Nawet jeśli o tym nie wiedzą. Dlatego trzeba im pokazać kilka przykładów, zarazić "hipsterstwem" (tu też żart, już nie czepiajcie się tych biedaków ;)) i zobaczyć, czy coś przykuje ich uwagę na dłużej. Założę się, że każdy znajdzie coś w kulturze dla siebie. Nie tylko masowej, naturalnie.

22.08.2012 09:28
r_ADM
30
odpowiedz
r_ADM
249
Legend

Hehe, kolejny juz tekst Skuzy, w ktorym wymysla sobie jakies z dupy zalozenie i probuje go bronic nawet po tym jak pare osob wytknie mu bledy w jego wynurzeniach. Ze wam sie jeszcze chce. :)

22.08.2012 09:45
31
odpowiedz
zanonimizowany738191
15
Centurion

Zajeżdża trochę hipokryzją- uznawanie czegoś za gorsze, tylko dlatego, że jest popularne? "Artysta" mi się nie podobał. "Mroczny Rycerz" nadto osławiony, ale kto nie powie, że jest chociaż "dobry". "Hipsterskość", którą tak krytykowałeś na początku, aż wylewa się z Twojego artykułu. Rozumiem, że napisałeś to z pewną dozą ironii i sarkazmu, ale i tak mi się to nie spodobało. Wolę sobie przeczytać Sapkowskiego, Kinga, Larsona, czy oglądnąć Skazanych na Shawshank. Ale najpierw pójdę sobie zagrać w Hitmana. Bo jestem prostym człowiekiem i prostego oczekuję.
EDIT: Poza tym, jak można się uważać za kogoś lepszego, bo lubi się inny typ filmów, muzyki, książek, gier. Jak można tak płytko oceniać człowieka?! I chodzi mi o czytelników tej strony. To, że oglądacie film nagrodzony 234 "Oskarami" nie oznacza, że jesteście lepsi, albo bardziej wyrachowani od kogoś, kto lubi Batmana.

22.08.2012 09:58
32
odpowiedz
zanonimizowany834731
10
Pretorianin

@_Jimmi18_ - Hipokryzją jest udawanie, że umie się czytać ze zrozumieniem. ;) Tutaj NIGDZIE nie jest napisane, że "Batman" jest gorszy od "Artysty", albo że "Limbo" (swoją drogą, przereklamowane :P) jest dziełem sztuki, a CoDy to syf. Hipokryzją jest to, że tyle mówi się o grach "indie" oraz o "ambitnych" produkcjach, a zazwyczaj okazuje się, że one albo niczym nie różnią się od produktów Wielkich Korporacji, albo są "przehajpowane", albo że summa summarum i tak nikt ich nie kupuje (niestety!), albo co najwyżej spiraci (niestety x2!), ale lans jest, bo to przecież "indie". ;) Wydaje mi się, że to ściema, że na rynku jest zapotrzebowanie na ambitne gry. Tzn. jest, ale malutkie. Bo jesteśmy przyzwyczajeni do pierdół w telewizji, gazetach, w kinach i nawet w księgarniach, więc po co się silić na coś innego? Skazanego na finansową porażkę, a przynajmniej teoretycznie (uwielbiam badania rynkowe...).
Poza tym owszem, w każdej dziedzinie sztuki/życia, fajnie byłoby gdyby ludzie sięgali gdzieś głębiej, wyżej, dalej, szerzej, a nie tylko na wysokość własnego wzroku, czyli sięgając po zwykłe książki w Empiku i zwykłe gry w MM/Saturnie. Wysoko cenię sobie "Skazanych na Shawshank". A literatury pięknej - współcześnie, nie dostrzegam już w ogóle, a jak już się jakaś pojawi, to jest to zazwyczaj żałosna próba wkupienia się w łaski odbiorców chwytliwymi tematami, sztuczkami i bajkopisarstwem. Mam na myśli i wiersz i prozę.

22.08.2012 10:38
33
odpowiedz
zanonimizowany738191
15
Centurion

A czy ja powiedziałem, że ty tak powiedziałeś ? :P Na kacu ciężko się w ogóle czyta, co dopiero, ze zrozumieniem. Choć zdaje mi się, że i tak zrozumiałem. Zrozumiałem ironię i sarkazm, z lekkim opóźnieniem, ale zrozumiałem. Nie wiem, czy kolejna część tekstu jest skierowana do mnie, czy do innego z użytkowników, bo nie odpowiada na nic zadanego przeze mnie. Przestaję rozumieć Twoje wypowiedzi. Głowa mnie boli od Twojej elokwencji.
A może zamiast wytykać we wszystkim błędów, trzeba bardziej dostrzegać zalety produktu? ;) Pograj sobie w Call of Duty, Battlefielda, przeczytaj jakąś słabą, bo nową książkę, oglądnij sobie jakiś nowy mainstreamowy film i przeanalizuj jeszcze raz. Czasem prostota daje więcej frajdy, niż coś wygórowanego. Warto czasem zjeść mamijnego schaboszczaka niż pójść do drogiej restauracji. Choć do tej, raz na jakiś czas trzeba pójść (ale z drugiej strony, jak za dużo będziesz do niej chodził, to już nigdy nie będzie Ci smakowało najlepsze, najprostsze jedzenie, tylko jakieś gówno w brokułach). Ciężko, ciężko się pisze na kacu ;) Peace.

22.08.2012 10:43
34
odpowiedz
zanonimizowany834731
10
Pretorianin

@_Jimmi18_ - Wymiatasz! :DDD
W sumie to już nie wiem, czy Ty mnie zrozumiałeś, albo czy ja Cię zrozumiałem, ale teraz chyba wiem na czym stoimy. XD Otóż, zgadzam się, kurde zgadzam się. O tym też pisałem, ale tylko w komentarzach, bo tekst celowo był stronniczy, żeby był "mocniejszy". Pewnie, że lubię frytki, kurczakburgera, Star Wars, lekkie książki i leżenie plackiem na plaży. Słucham też jak najzwyklejszej muzyki. I nie można powiedzieć, że muzyka klasyczna/poważna jest lepsza od popu, bo jest po prostu INNA. Owszem, bardziej wyrafinowana, skomplikowana, etc. Ale czy lepsza? Inna. Tak samo "ambitne" gry są inne od "zwykłych" (cokolwiek to znaczy, zaczynam już się gubić :D). Jeśli chodzi o CoDy to rozgrywkę zakończyłem na pierwszej części MW i chyba mi wystarczy, ale np. nowym CSem nie pogardzę, a to też prostota. ;)
Napisałem, po prostu, o tym, że dużo się gada, a mało się kupuje. Chce się ambitnych gier, ale się w nie nie gra. Itp. Takie rozgoryczenie. ;p
Peace!

22.08.2012 11:15
35
odpowiedz
zanonimizowany682113
6
Chorąży

Poza tym, że nadal zauważam atakowanie autora w komentarzach, to K_Skuza wybronił się świetnie w tym jednym komentarzu "...Poza tym owszem, w każdej dziedzinie sztuki/życia, fajnie byłoby gdyby ludzie sięgali gdzieś głębiej, wyżej, dalej, szerzej, a nie tylko na wysokość własnego wzroku, czyli sięgając po zwykłe książki w Empiku i zwykłe gry w MM/Saturnie.". Dokładnie o tym jest sam tekst - do ludzi, którym wystarcza mało, o wiele za mało. A małostkowość koliduje z sensem życia. Sztuka, każde dzieło - to wszystko ma za zadanie uświadamiać w czymś widza. Jeżeli sztuka przestanie nas uświadamiać to czym będzie? Chyba niczym. Wydaje mi się, że to ludzie dostają za dużo syfu, a za mało czegoś więcej. Tak, nie boję się nazwać kolejnego Batmana czy Modern Warfare'a syfem, pomimo, że grałem w CoD'a, a Batmana oglądnąłem. Można czasem zrobić coś małostkowego, ale nigdy nie można robić tego cały czas.

22.08.2012 11:29
36
odpowiedz
zanonimizowany834731
10
Pretorianin

@Grisia - O to właśnie mi chodziło. :) Czyli jednak nie wyprodukowałem "kolejnego tekstu z dupy", bo ktoś na sali potrafi go zrozumieć i zinterpretować. Zgadzam się z Twoim komentarzem - nie chodzi mi przecież o to, żeby przestać kręcić filmy akcji i zaprzestać wydawania gier wyścigowych czy FPSów, ale, na Boga, niech powstaje więcej czegoś lepszego od... przeciętności. Niech przybędzie nam w kraju nieprzeciętnych widzów, graczy i słuchaczy. Właśnie, o tym zapomniałem napisać w tekście, ale współczesna muzyka też jest uboga, wszystkie najpopularniejsze utwory ostatnich lat można znaleźć na YouTubie zmiksowane z innymi i... pasują do siebie jak ulał! Np. Nirvanę i Lady Gagę. Dlaczego? Bo wszystkie te utwory są grane na cztery. Bitelsi też, ale przecież z drugiej strony geniusz tkwi w prostocie. Tak też mówił Steve Jobs, ale o nim nie będę się rozpisywał, bo wyjdę na lansera-hipstera, fanboja Apple. ;)
Więcej nieprzeciętności! Pokój! :)

22.08.2012 12:49
37
odpowiedz
zanonimizowany682113
6
Chorąży

Choć mam jeszcze małą uwagę odnośnie tematu gier. Niewątpliwie gry też są jakimś przekazem kultury. To sztuka sama w sobie. Jednakże nie widzę kierunku tej sztuki, już dawno nie grałem w nic, co skłaniałoby do refleksji. Gry oferują coś swojego, nie jestem pewien czy my jako konsumenci możemy oczekiwać czegoś więcej od tej dziedziny. Czym byłaby gra, w której głównym zadaniem jest życie (takie Simsy tylko trochę bardziej mądre)? Zwykłe życie, które oferuje nam taką samą zabawę jaką mamy od urodzenia.

22.08.2012 12:53
38
odpowiedz
Felix - The One
52
Pretorianin

A nie można po prostu tego olać? Jak świat światem zawsze tak było (chociaż teraz tylko do głowy przychodzi przykład niedocenianego za życia Norwida :D), że ambitniejsze rzeczy są olewane. A jakiekolwiek wylewanie z tego powodu złości jest bez sensu. Co, ja mam kolejny rok się wkurzać na to, że mój ukochany Torment z uniwersum Planescape nigdy nie doczeka się kontynuacji, bo Baldury i Icewind Dejle okazały się lepszym konkurentem, choć są imo mniej ambitne? Tak było kilkanaście lat temu i tak mamy dzisiaj - ME3, choć mniej ambitny od Dark Souls, odnosi większy sukces.

A gracze są gotowi na poważne gry - dowiódł tego sukces drugiego Wiedźmina czy nawet Bastionu. Może nie był to sukces finansowy na miarę MW3, ale na pewno tytuły zostały docenione.

A typowo popularnych tytułów uważam, że nie powinno się dyskredytować. Osobiście nie miałbym ochoty łazić tylko do teatru albo na niszowe filmy do jeszcze bardziej niszowych kin - i cieszę się, że mogę obejrzeć te z superbohaterami w roli głównej. Zwłaszcza, jeśli są świetne zrobione, mają utalentowanych aktorów, dobry scenariusz i przekonujące postaci. Tak samo lubię porozkminiać poważną fabułę już wspomnianego Bastionu, jak i po prostu uratować świat, wcielając się w intergalaktycznego bohatera. A że to pierwsze znalazło mniej odbiorców - cóż, ich strata.

@Grisia - dlatego ja np. zacząłem dużo grać w tzw. gry indie - tam jest całkiem sporo sztuki. Choć imo sztuka w grach nie powinna zawsze wynikać z fabuły czy oprawy artystycznej, ale również z tego co dla niej najbardziej charakterystyczne - z rozgrywki.

22.08.2012 13:09
39
odpowiedz
zanonimizowany834731
10
Pretorianin

@Grisia - W teatrze, w kinie, na obrazach i rzeźbach nie bawimy się w życie. Tzn. jest tam prezentowane, owszem, często nawet umieranie. Ale zazwyczaj są to fragmenty życia. Ciekawe, wzruszające, pouczające. Możemy wymagać więcej od gier, tak samo jak od telewizji, kina i sztuki. Tym bardziej, że współczesność działa prostolinijnie: "jest zapotrzebowanie - zrobimy to, nie ma chętnych - nie ma produktu". Gdyby nie tylko twórcy gier, ale też sami gracze wypowiadali się głośniej, że chcieliby pograć w coś "więcej" niż do tej pory, kto wie? Może ktoś zdecydowałby się na poważniejszy krok? Może Kickstarter to dobry początek? Nie wiem, gdybam. :)
Jeśli chodzi o gry to ostatnio dało mi do myślenia, wspomniane w tekście Ghost Trick: Phantom Detective. Na pierwszy rzut oka genialna rozgrywka + wciągająca, detektywistyczna powieść. A w rzeczywistości zajmująca opowieść o życiu, śmierci, miłości, i nie tylko. Dla mnie dzieło sztuki!
@Felix - The One - Nie chciałem wylewać z siebie złości, tylko raczej, co najwyżej, frustrację. :) W każdym razie nie wiem, czy milczeć i mieć to w nosie, że więcej jest na świecie superbohaterów niż idealistycznych buntowników, czy może lepiej naszkicować problem "popularnej powszechności" jaka nas zalewa. Dziś każdy jest przecież przeciętnym widzem/graczem/konsumentem. Mamy "zwykłe" proszki, "zwykłe" gospodyni domowe, "zwykłe" życie, pracę, etc. Gry też są "zwykłe", głównie.
Owszem, drugi Wiedźmin i Bastion w zasadzie też, to dobre przykłady małych-wielkich sukcesów. Małych - bo wciąż zasługują na więcej. Wielkich - bo to naprawdę sukces, że coś tak "innego", czyli ciekawego, niegłupiego, nieprostolinijnego wciągnęło tak dużo ludzi.
Nie mam za złe Batmanom i Supermanom, że biegają po mieście w większej liczbie niż, dajmy na to, Siedmiu Samurajów. ;) Ale wciąż mam wrażenie, że za mało jest ambitnych produktów, nie tylko w świecie gier wideo, a za mało przeciętnych.
Poza tym, myślę, że to szalenie ważne... mam nieodparte wrażenie, że z roku na rok nasze skale ocen jakby spadają. Tzn. że dzisiejszej grze wystawiamy 8/10 i więcej, a kilka lat temu dalibyśmy najwyżej 6. Bo jest posucha, i z jednej strony wychodzi o wiele więcej gier, ale z drugiej strony wszystkie są takie same, więc coś trzeba docenić, a coś zbesztać. Czy tak jest? Nie wiem, taka mnie teraz naszła myśl... :)

22.08.2012 14:26
40
odpowiedz
Felix - The One
52
Pretorianin

@K_Skuza: od recenzji i wystawiania suchych numerków to ja już dawno się odciąłem - co najwyżej sprawdzam z czystej ciekawości (czego skutkiem jest najczęściej frustracja - ale cóż, na własne życzenie). Zazwyczaj dlatego, że te "recenzje" zajmują max 1 stronę A4, gdzie 1/3 to wstęp opisujący sam produkt. Chociaż muszę przyznać, że ostatnio jest z tym trochę lepiej.

22.08.2012 14:42
41
odpowiedz
zanonimizowany834731
10
Pretorianin

@Felix - The One - To prawda, choć są jeszcze papierowe czasopisma, w których recenzje sięgają 2-4 stron, i oceny wystawiają, zdaje mi się, sensowne. Inna sprawa, że te numerki tak naprawdę nie są nikomu potrzebne. Kiedyś nie było, i było dobrze. Recenzje powinno się czytać, a nie oglądać screeny i rzucić okiem na ocenę. Gdyby te obrazki i stopkę wyciąć to okazałoby się, że tekstu zostało na notkę prasową. ;) Ale to już inna bajka, być może na osobny wpis(?).

22.08.2012 20:43
42
odpowiedz
zanonimizowany554348
39
Centurion

Być może kultura się spłyca. Być może to znak czasów. Ale zawsze znajdą się bardziej ambitni, którzy będą poszukiwać czegoś więcej.

23.08.2012 13:11
43
odpowiedz
zanonimizowany224855
21
Centurion

Za tekst +
W sumie po przeczytaniu domyślałem się, że zaraz w komentarzach zobaczę całe mnóstwo krytykantów. Cóż, pisząc tekst, w którym wymienia się tak wiele mainstreamowych tytułów z różnych dziedzin nazywając je niezbyt ambitnymi, trudno się nie narazić odbiorcom. Od razu pojawia się mnóstwo obrażonych, których to dotyka.

Może mnie też powinno - takie filmy oglądam i bestsellery zdarza mi się czytać, i duże znane tytuły ogrywam. Tyle, że zdaję sobie sprawę z ich poziomu, a chcę po prostu łatwej rozrywki lub wyrobić sobie na temat czegoś własne zdanie.

Niestety wielu ludzi po nic innego, nieco bardziej ambitnego już nie sięga i na tych prostych tytułach się zatrzymuje. Zatem do tej medialnej papki próbują dorobić łatkę wielkiej sztuki, żeby móc powiedzieć że byle czego nie łykają. Dlatego jak ktoś o tej papce mówi prawdę, czym ona jest, to podnoszą głos.

I bardzo dobrze, że takie teksty powstają - może komuś dadzą do myślenia i coś się zmieni. Bo niestety ale ostatnio coraz trudniej o jakieś sensowne źródła, z których można się dowiedzieć co faktycznie warto obejrzeć, przeczytać, czy w co zagrać. Dlatego że większość zachwyca się średniakami, ponieważ za mało ma do czynienia z utworami naprawdę dobrymi. Później idzie człowiek zachęcony obejrzeć niby dobry film i wychodzi z myślą - znowu dałem się nabrać - 8/10 to wcale nie było. Max 6.

23.08.2012 13:44
44
odpowiedz
zanonimizowany834731
10
Pretorianin

@kopex - Oby tak było! :)
@TNR - Podpisuję się pod całym komentarzem rękami i nogami. Już wspominałem, ale napiszę raz jeszcze: wiem, że wyszedłem na cwaniaka, pseudointeligenta, który za wszelką cenę chce udowodnić, jaka to kultura masowa jest do bani, obnażyć ją publicznie i wyśmiać wszystkich, którzy w niej brodzą po uszy, a przy okazji udowodnić jaka sztuka "wyższa" jest piękna, cudowna i mądra.
Tak naprawdę miało wyjść to, o czym napisałeś - chodziło m.in. o zdemaskowanie "wielkich dzieł" w grach wideo, kinematografii i nie tylko; uzmysłowić graczom, widzom, czytelnikom, że niektóre produkcje tylko udają wielkie, albo chcą być wielkie, albo zamiast epickością kipią pompatycznością, itd.
Oczywiście, raz obejrzę w domu komedię romantyczną, innym razem wyciskacz łez i myśli, trudny i ciężki film. Wszystko jest dla ludzi, ale - jak zauważyłeś - nie powinna przeważać w naszym życiu przeciętność. Bo zaczniemy nabierać się na sztuczki marketingowe i zaczniemy wierzyć, że średni film w naszych oczach przeobrazi się w dzieło sztuki. Co to to nie. :)

gameplay.pl Graczpospolita