od pewnego czasu nurtuje mnie pewne pytanie - czy w Polsce mozna utrzymac sie z pisania?
oczywiscie, nie mam na mysli pisania bestsellerow, bo nawet jesli te ksiazki bylyby mega swietne to w Polsce nie ma co liczyc na kokosy
mam na mysli cos w stylu byc free lancerem, do tego od czasu do czasu wydac cos na wlasny koszt, ogolnie krecilbym sie raczej wokol dziennikarstwa, jak np hunter s thompson
nie oczekuje tego iz zarobie miliony, po prostu chcialbym utrzymywac sie z tego co lubie robic, zyc skromnie, ale bedac jednoczesnie spelnionym
Proponowalbym najpierw nauczyc sie poprawnie pisac, a pozniej myslec o pisaniu profesjonalnym - interpunkcja, duze litery, "byc free lancerem" = "bycia freelancerem" (to jedno slowo), itp.
[2] sport, erotyka
[3] artykuly
[4] spoko
Jeśli będziesz w tym naprawdę dobry, to się spokojnie utrzymasz. Zła wiadomość jest taka, że nie jesteś w tym dobry.
No, ale co z tym sportem? Będziesz zdawał relacje z przebiegu meczy i igrzysk jak w każdej gazecie albo pisał biografie piłkarzy jak w Bravo Sport?
Erotyka? WTF? Co będziesz pisał?
Jak na razie, po sposobie w jaki się wypowiadasz nie wróżę żadnych sukcesów w pisaniu.
Erotyka? WTF? Co będziesz pisał?
o kobietach
Nie można. Chyba że chodzi ci o masową produkcję czytadeł z nurtu romansowego. Wówczas konieczny dobrze brzmiący pseudonim i sporo ciężkiej pracy. Powieść raz na miesiąc trzeba machnąć :)
Nie masz szans na sukces w pisaniu.
kolejny pieprzony znawca -.-
co do autora tematu. Nawet , jeśli byś był geniuszem , to i tak zostaniesz zgnojony przez GOL'owych plebsów. Olej to i spróbuj. Ja Ci życzę powodzenia.
Można ale nie jest to proste. Rynek jest pełen ofert studentów, którzy napiszą wszystko za 3 zł. Można wyżyć ale jeśli nie przejdziesz do większej redakcji, to raczej nie licz na jakikolwiek zadowalający standard. W najlepszym wypadku, po kilku miesiącach wyrabiania marki, będzie Cię stać na kawalerkę w większym mieście (wynajętą) i coś do jedzenia/picia.
Aktualnie na rynku jest całe mnóstwo "dziennikarzy", "publicystów" i "rzemieślników". Jeśli chcesz z tego żyć - uderzaj do wydawnictw. Jako wolny strzelec zdziałasz naprawdę mało. Dopiero jak wyrobisz sobie markę, możesz spróbować działać samodzielnie :) Inaczej będzie ciężko :)
Na pewnym forum toczyła się dyskusja na temat cyklu Historyczne Bitwy (wyd. Bellona). Ich autorzy - z tego co pamiętam - otrzymywali za książkę tysiąc złotych zaliczki + skromny procent od sprzedanych egzemplarzy. Podobno stawka była taka sama nawet dla takich wyjadaczy jak Swoboda czy Dusiewicz. Tak więc z pisania prac (popularno)naukowych nikt raczej nie wyżyje - to może być co najwyżej dodatek do innych zajęć. Co oczywiście nie powinno zniechęcać prawdziwych zapaleńców - po prostu niech nie oczekują kokosów, nagich lasek i wizyt w zakładach pracy.
I taka rada - nie szukaj rad na forum, na którym przeczytasz, że nie da się kupić roweru służącego do przejeżdżania trzech kilometrów do pracy za mniej niż dwa tysiące złotych (bo przecież dziadostwo z marketu jest za słabe do pokonywania takich dystansów). Może to nie jest związany z tematem przykład ale doskonale pokazuje mentalność użytkowników - którzy znają się na wszystkim i którzy z uporem maniaka używają słów niemożliwe w kontekście najbardziej życiowych kwestii.
Taka rada ode mnie - zacznij od ćwiczenia warsztatu. Pisząc nawet na forum konstruuj pełne zdania, używaj wielkich liter, znaków interpunkcyjnych. Zacznij pisać bloga o tym, na czym się znasz. Na blogu najprawdopodobniej nie zarobisz ani grosza ale nauczysz się kilku rzeczy - choćby tego, że krytyka jest dobra, poćwiczysz styl, zobaczysz, czy umiesz pisać.
I pisz. Cokolwiek. W dużej ilości. Publikuj to, żeby krytykowano Cię. Tylko tak możesz się czegoś nauczyć. Nie ma nic cenniejszego niż ludzie, którzy wskazują merytoryczne słabości Twoich tekstów. Nie licz, że szybko zaczniesz zarabiać. I nie nastawiaj się na zostanie copywriterem - to wymaga dużego doświadczenia i wprawy oraz znajomości (w końcu logicznym jest, że ludzie zatrudniają kogoś, kto już pracował dla kogoś znajomego i komu mogą zaufać).
Copywriting uczy jednej, dobrej rzeczy - redakcji. Mam sporo znajomych, którzy się tym zajmują i chociaż zawsze narzekają, to jednego im odmówić nie można - gdy prześlesz im tekst, zrobią Ci jego świetną adiustację i korektę. I nie zliczę przypadków, w którym brakowało mi synonimu - lub potrzebowałem zastąpić zdanie innym, bo korektorka była nieubłagana - i wówczas taki copywriter ratował mnie z opresji :)
Czy się da utrzymać... hm. Z powieści nie. Nakład zwykłej książki (nie mówimy o tuzach fantastyki) to zwykle poniżej 1000 sztuk, często... 300 egzemplarzy. Ty dostajesz z tego złotówki.
Z pisania tekstów... hm, no zależy gdzie, jaka branża, jaka redakcja itd. Dajmy na to, krytyka literacka Cię nie nakarmi, bo nikt nie płaci za teksty. Albo płacą 80 złotych, jak dostaną dotację ;p Pismo kolorowe zaś to już zupełnie inna sprawa.
Jak pisać? Nie pisać. Czytać. Dużo czytać. Powieści i reportaży. Pożerać je wręcz. Naprawdę żadna rada wykładowcy, redaktora czy pisarza nie nauczyła mnie tyle, ile nauczyło mnie zdanie z Hłaski, z "Pięknych dwudziestoletnich". Hłasko pytał się tam jakiegoś znanego pisarza - już dzisiaj nie pomnę, czytałem to 10 lat temu - jak pisać? Pisarz odpowiedział, że nie pisać, że czytać, dużo czytać. I dopiero potem pisać. Bez czytania nie da się pisać. A rozwijanie własnego warsztatu nigdy się nie kończy. To zadanie na długie lata. Nie miesiąc, nie rok, nie dwa lata. Na życie całe. Piszesz w oparciu o własny kapitał kulturowy, zadbaj więc, by ten nie był nazbyt ograniczony.
reksio
Dobra rada. Ale moim zdaniem - czytać i pisać. Inaczej przyswajamy. Pisząc cały czas się ulepszamy.
No, taki Kominek na pisaniu wybitnych pierdół najwyraźniej całkiem nieźle sobie żyje.
http://www.kominek.in
http://www.kominek.es
http://www.kominek.tv
Zacznij od bloga
Jeśli będziesz naprawdę dobry, to zostaniesz zauważony, wypłyniesz, pojawią się zarobki
Aby zostać drugim kominkiem trzeba mieć piekielne szczęście. Albo cię pokochają, albo nie - do tego długa droga. Wyżyć się z tego nie da. Pewnie na palcach u jednej ręki można policzyć ludzi, którzy żyją z pisana blogów. Kominkowi z tego co wiem zajęło to parę ładnych lat.
Nie chodzi o to by żyć z bloga, tylko by na nim wypłynąć.
Jeśli pod wpisami zacznie pojawiać się sporo komentarzy, jeśli będą go linkować na innych stronach, to znaczy, że jest się dobrym, że ludzie chcą czytać - z takimi argumentami łatwiej uderzać gdzieś do prasy, wydawnictw, niż kompletnie z ulicy...
Ciekaw jestem, czy np. osoby piszące na łamach serwisów internetowych (Gry-Online, Onet itp.) mogę z tego "wyżyć", czy jednak traktują tę pracę jako dodatkową. Oczywiście nie mówię o współpracownikach, ale o pełnoetatowych redaktorach.
[15]
Bardzo słuszne uwagi.
W Polsce mamy wielu piszących ale rynek nie jest nieograniczony. Efekt skali powoduje, że na kokosy nie ma co liczyć - chyba, że kiedyś tam uda się przebić do pierwszej ligii a i to nie jest pewne.
Z drugiej strony nie jest to najgorszy pomysł na dorobienie kilku groszy od czasu do czasu.
Wyrabiając sobie opinię po jego poprzednich postach - niezbyt rozwinięte jeszcze dziecko. Poza tym chce się spełniać robiąc coś czego nie potrafi - po co mu odpisujecie?
Ja się zastanawiam czy w Polsce w ogóle da się wyżyć z działalności artystycznej w jakiejkolwiek formie. Ostatnio byłem na pewnym przeglądzie kapel rockowych/metalowych. Jeden zespół zmiażdzył. Dawno nie słyszałem czegoś tak dobrego, a przy okazji to co odwalili na scenie wprawiło w osłupienie wszystkich.
Pytam po koncercie członków czy się wybierają na afterparty, a oni do mnie, że nie bo jutro do pracy. Pomyślałem wtedy jakie to smutne. Goście mają niesamowity talent i zamiast go rozwijać w pełni, muszą chodzić do pracy na etat :|
To samo zresztą tyczy się wszystkich dziedzin sztuki - malarstwa, filmu, muzyki i tak dalej.
Popadam w offtop, ale wystarczy popatrzeć ile zarabiają w Polsce śpiewacy operowi, lub aktorzy teatralni a ile za granicą. Nie tylko zachodnią, ale nawet wschodnią. W Niemczech członek chóru w operze z pensji jest w stanie kupić mieszkanie i samochód. W Polsce chór w operze traktować raczej można jako hobby, albo praca dorywcza.
Nie chce bojkotować rządu bo to nie o politykę ani o gospodarkę chodzi. Wszędzie na świecie teatry, wystawy lub galerie finansowane są przez sponsorów, filantropów i mecenasów.
W Polsce prestiżem jest ilość krasnali ogrodowych przed domem, duży samochód, ewentualnie ilość banerów porozwieszana po całym mieście (a przy okazji, na bulwarze Wiślanym na przeciwko Wawelu stanął dzisiaj gigantyczny bilboard Armatury, nawet "słynny" balon już jest obklejony reklamami). Znaleźć sponsora (nawet na 1000zł) dla lokalnych przedsięwzięć kulturalnych/artystycznych graniczy z cudem.
Kultura leży i będzie jeszcze gorzej.
Slasher - niech ćwiczy. Zwłaszcza jak jest młody. Może kiedyś rozwinie skrzydła i będzie całkiem niezły
Stranaccuioni [26] - co i gdzie piszesz?
Z pisania można się utrzymać w Polsce, ja obecnie jakieś 90% kasy zarabiam właśnie na pisaniu, a piszę głównie dorywczo i dlatego, że lubię. Myślę, że gdybym zajął się tym "na serio" i poświęcał temu 8h dziennie przez 5 dni w tygodniu to udałoby mi się zarabiać te 8-10 tys. miesięcznie, problemem jest jednak to, że nie zawsze na pisanie jest wena, a rozliczają Cię głównie z efektów.
No i teraz mam naprawdę dobre stawki, były jednak czasy, że na pisanie poświęcałem o wiele więcej czasu za o wiele mniejsze pieniądze. Nigdy w życiu nie zarabiałem dobrze np. w serwisach growych, uważam, że lwia część serwisów i czasopism o grach funkcjonuje na cienkiej granicy wyzysku, żeby jednak zacząć dobrze zarabiać musiałem przez 5 lat pisać za darmo lub za śmieszne pieniądze...
Fett---->
Spokojnie, maturzysta chcący pisać o "sporcie i erotyce" nie musi ucierpieć na zdziczeniu kulturowym społeczeństwa :) Czytelnicy Playboya i goście opery to raczej nie ten sam target.
Z samą obserwacją zasadniczo mogę się zgodzić. W społeczeństwie o mentalności postsowieckiej nie dorobiliśmy się normalnej klasy średniej, tj. takiej bez krasnali ogrodowych i których aspiracje kulturowe niekoniecznie kończą się na Sponsoringu "Małgośki" Szumowskiej :D
Dorzucając jeszcze swoje trzy grosze. Chyba nikt o tym jeszcze nie wspomniał, ale żyjemy w czasach, w których słowo pisane coraz bardziej traci na wartości. Nie wnikam tu już w rzeczy typu przerwanie przekazywania kodu kulturowego itd (bo z tym jest dopiero tragedia)., ale zwyczajnie tradycyjne dziennikarstwo i szerzej pisarstwo bankrutuje w starciu z darmowym "contentem" internetowym. W takim świecie jest jeszcze miejsce dla krytyka filmowego, którego zaproszą do Cannes, Wenecji i Berlina czy dziennikarza ekonomicznego po London School of Economics, ale niech nikomu się nie wydaje, że będzie dobrze żył z tego, że przejrzy w internecie kilka tekstów i skleci z nich artykuł.
edit.
Hajle Selasje - nie wiedziałem, że to maturzysta :)
Chyba nikt o tym jeszcze nie wspomniał, ale żyjemy w czasach, w których słowo pisane coraz bardziej traci na wartości.
ohoho wystarczy tylko spojrzeć, na coroczne wyniki badania BN odnośnie czytelnictwa w Polsce. Sytuacja jest gorzej niż żałosna. A ludzie się dziwią, że 3/4 komentarze w Internecie to "ruchałbym!!!1"
Fett---->
nie wiedziałem, że to maturzysta :)
Rzuciłem okiem na kilka poprzednich postów przyszłego Huntera S. Thompsona i na to wychodzi.
ohoho wystarczy tylko spojrzeć, na coroczne wyniki badania BN odnośnie czytelnictwa w Polsce. Sytuacja jest gorzej niż żałosna. A ludzie się dziwią, że 3/4 komentarze w Internecie to "ruchałbym!!!1"
Myślę, że związek między internetową kloaką a czytelnictwem jest dosyć luźny, tzn. nawet potencjalni czytelnicy książek nie bardzo mieszczą się w zbiorze gości, co by "ruchali" :) Tak czy siak do problemu żałosnego poziomu czytelnictwa dochodzi zmiana sposobu, w jaki przyswaja się informacje - pozycja żurnalisty jest zupełnie inna w sytuacji, w której ludzie czerpią informacje z facebooka, twittera itd. Przecież całkiem serio poważni ludzie na zachodzie (w Polsce dopiero coś tam się przebąkuje) piszą o zniknięciu tradycyjnej prasy, a tradycyjne redakcje prasowe się zwijają, a nie rozwijają. Czy może to być szansa dla "freelancerów"? Nie wiem, ale warto sobie uświadomić, że sytuacja wygląda inaczej niż kilkadziesiąt/kilkanaście (a nawet kilka) lat temu.
Stramaccioni
Mógłbyś dokładniej napisać, albo chociaż przybliżyć, w jaki sposób doszedłeś do tego, że jednak masz z tego pisania jakiś zarobek?
pooh_5 - Rusty Cage, było więcej fajny kapel, ale akurat ta zrobiła na mnie ogromne wrażenie
http://www.youtube.com/watch?v=xBVrXp_t6uE
http://www.youtube.com/watch?v=QoGRFZrv0zw&feature=relmfu
http://www.youtube.com/watch?v=1SqnoskCyZQ&feature=related
Hajle Selasje -
nawet potencjalni czytelnicy książek nie bardzo mieszczą się w zbiorze gości, co by "ruchali"
Teraz to będzie duże uproszczenie myślowe z mojej strony, ale moim nędznym marzeniem jest, żeby czytanie nie było tylko domeną ludzi inteligentnych i "na poziomie", ale każdego.
osaa12
nie utrzymasz się.
Kolega pisał jako freelancer do 3 czasopism + pracował na cały etat jako dziennikarz w 4. Te 3 to była dodakowa kaska, ale pieniądze są (były, a jak znam realia polskie to niewiele się zmieniły) wręcz żałosne. Np. napisanie recenzji nowej płyty do Metalhammera dostawał około 100zł.
Weź teraz pod uwagę, że taki Metalhammer to miesięcznik, co miesiąc było tam 4-5 recek (z tego kolega pisał ze 3) - masz 300zł miesięcznie. Żałosne pieniądze..
Dodatkowo współpracował z wyborczą i jakimś periodykiem budowlanym ;) Pracował w firmie piszącej o inwestycjach.
Jest jedna podstawowa zasada : "Jeżeli jesteś dobry - dasz sobie radę" . Oczywiści może nie będziesz miał kokosów, ale z pewnością wyżyć się da, badź układ, pisanie + robota na uniwersytecie jako wykładowca. Trzeba mieć po prostu łeb na karku, choć zgodzę się z wszystkimi, którzy mówią , że w Polsce jest bida jeżeli chodzi o tzw. kulturę, zajebiści aktorzy muszą grać w jakiś zapyziałych serialikach, aby mieć te 3 - 4 tys. na miesiąc.
24 ------------> Poza tym chce się spełniać robiąc coś czego nie potrafi - po co mu odpisujecie?
Żeby nie wyjść na chujka twego pokroju.
Racja, a celebrytki biorą po 110tyś miesięcznie, z czego 27tyś za m jak milosc, drugie tyle za kocham cie polsko i jeszcze mniejsze fuchy po 5-10tys miesiecznie... albo sprzedają dom wart 2 miliony bo na raty brakuje bo jednak nie przychodzi tylu chetnych do szkoł tanca ktore na kredyt prowadzą :))))
ps. Maria Callas to była GWIAZDA, Jerzy Stuhr to AKTOR... celebryta/celebrytka? a nie wiem, chyba jola ta od konia byla celebrytką. ;)
Mógłbyś dokładniej napisać, albo chociaż przybliżyć, w jaki sposób doszedłeś do tego, że jednak masz z tego pisania jakiś zarobek?
To bardzo proste: talent, znajomości, lata praktyki i dużo szczęścia - oczywiście wszystko na raz ;)