Miami Vice - najodważniejszy film sensacyjny naszych czasów
Fajny artykuł. Ja dla odmiany od początku byłem tym filmem zafascynowany. W kreowaniu emocji za pomocą jednego kadru M.M. jest absolutnym mistrzem obecnych czasów i cholera mnie bierze jak widzę, że jego filmy się nie sprzedają i nie kręci w tej chwili nic pełnometrażowego. Jest on jednym z największych reżyserów w historii kina.
P.S. Mały błąd w tekście... nie "The Informer", tylko "The Insider" :)
P.S. 2
Ciekawe ile osób wie, że w pewnym sensie "Heat" to remake jego wcześniejszego filmu z początku lat 80 jaki nakręcił dla TV - "L.A. Takedown". Warto obejrzeć nawet dziś. Facet od samego początku miał przebłyski geniuszu.
Skoro mowa o upadku kina akcji na dobranoc mały zwiastun.
http://www.youtube.com/watch?v=AW1v4zJ4fXU
Miłych koszmarów.
Po przeczytaniu naszła mnie ochota na ponowne obejrzenie tego filmu.
no, reca prawie jak z Zakazanej Planety. ;] podoba mi się
Ciekawe ile osób wie, że w pewnym sensie "Heat" to remake jego wcześniejszego filmu z początku lat 80 jaki nakręcił dla TV - "L.A. Takedown". Warto obejrzeć nawet dziś. Facet od samego początku miał przebłyski geniuszu.
LA Takedown to film z końca lat 80-tych. Na początku lat 80-tych Mann nakręcił świetnego "Thiefa", a w połowie równie świetnego "Manhuntera".
"Miami Vice" podobało mi się od początku, ale 10/10 bym nie dał. Z tego co pamiętam to były tam jakieś problemy z aktorami podczas zdjęć, podobnie jak później z "Public Enemies", gdzie Depp i Mann przestali ze sobą rozmawiać i szychy z Universalu jeździły na plan ratować sytuację. Moim zdaniem w obu filmach widać, że coś poszło nie tak. No i pewnie trochę poczekamy, zanim ktoś zechce dać Mannowi pieniądze na kolejny duży film.
Jane's--->Dzięki, już poprawione;)
cholera mnie bierze jak widzę, że jego filmy się nie sprzedają i nie kręci w tej chwili nic pełnometrażowego.
To może Cię zainteresuje Texas Killing Fields - kręci córka Manna http://www.imdb.com/title/tt1389127/. Sam Michael ponoć mocno interesuje się Agincourtem - http://whatculture.com/film/michael-mann-confirmed-to-direct-agincourt.php Zobaczymy co z tego wyjdzie.
"L.A. Takedown". Warto obejrzeć nawet dziś. Facet od samego początku miał przebłyski geniuszu.
Moim zdaniem LA Takedown to marny film, który można obejrzeć jako ciekawostkę przed Heat ;)
Miami Vice
Filmweb: 6.2 / 10
Rottentomatoes: 47%
imdb.com 6/10
eJay 10/10
nie mam pytań...
keevek---->Spoko, ja podobnie jak fani filmu jestem po takim krytycznym walcu ze strony RT, IMDB itd. Właśnie z tego braku zrozumienia koncepcji MV zrodził się ten tekst, bo za pierwszym podejściem obraz robi kiepskie wrażenie. Za to później, gdy już wykoncypujemy, że MV to żaden tam film rozrywkowy dla dzieci ocena skacze o kilka punktów do góry. Pozostaje wówczas jarać się takimi fenomenalnymi scenami http://www.youtube.com/watch?v=Wab6x6l2i_o (z dedykacją dla Roja:P)
Na 10/10 bym się nie pokusił, ale ja wystawiłem filmowi 8, a więc i tak bardzo dobrze. Z wieloma rzeczami które napisałeś mogę się zgodzić, natomiast czytając tytuł arta myślałem, że wspomnisz o jeszcze jednej rzeczy. Mianowicie pokazane jak rzadko gdzie "strzały kończące" (wybaczcie skrót myślowy), bez zbędnej pruderyjności, bez tej - tak nielubianej przeze mnie - holywoodzkiej poprawności. Na pewno film powinno się oceniać bez wpatrywania się w serialowy pierwowzór, wtedy można czerpać z niego znacznie więcej frajdy. Choć rozumiem, że sporo ludzi może mieć z tym problem. MV to naprawdę niezłe kino, w które wpadamy bez przydługich wstępów, co zostało zaakcentowane w tekście. Warto ten film sprawdzić. Co do Colina to mam mieszane uczucia, natomiast widząc nazwisko Foxxa zawsze czuję, że film na pewno będzie "jakiś" - to tak dla niezdecydowanych. Polecam.
E: Zauważyłem, że kolega keeveek bardzo lubi mieć inne zdanie niż większość, natomiast bardzo nie lubi, gdy ktoś inny ma inne zdanie niż większość :P
eJay, ale widzisz, RT i IMDB to amerykańskie portale. Uważasz, że amerykanie gorzej zrozumieli film o Miami od ciebie? :P Nie sądzę. Ten film serialowi do pięt nie dorasta, i nie chodzi mi o zmianę konwencji, tylko o "frajdę z oglądania" w ogóle.
Ten film to zwykły przeciętniak. Ładnie nakręcony, ale nic poza tym, takie jest moje zdanie i jak widać większości świata :P
keeveek--->Ja uważam, że amerykanie obejrzeli ten film o jakieś 2 razy za mało aby go zrozumieć;) Właśnie twoje porównanie do serialu sugeruje, że MV jako film jest wręcz rewelacyjny, bo odmienny od tego tandeciarskiego klimatu lat 80 (który wtedy był zaletą, dzisiaj co najwyżej mógłby śmieszyć) i jest mu zupełnie nie po drodze z oczekiwaniami fanów, którzy chcieli aby Mann zrobił wszystko "fajnie", a tu dupa. Jest realistycznie i niefilmowo, oszczędnie i jednocześnie wystawnie.
Cayack--->Mądre rzeczy piszesz na temat MV, high five;)
Nie wiem jak mozesz przyznac filmowi najwyzsza note jednoczesnie piszac, ze fabula jest slaba bohaterowie wypadaja blado. Realizm nie moze byc tu zadnym wytlumaczeniem ani substytutem. The wire tez jez realistyczne, ale poza realizmem sa tam jeszcze dobre dialogi, ciekawa fabula i swietni bohaterowie.
Cieszy mnie to, że od kilku lat smykałkę do tworzenia wywalających na drugą stronę zwojów mózgowych pełnokrwistych historii policyjnych pokazali Azjaci
Jakieś konkretne tytuły, bo jestem kinowym laikiem ale ostatnio naszła mnie ochota na dobre historie o gliniarzach? :)
pooh_5--->Chaser, Memories of Murder
r_ADM--->The Wire ma o tyle lepiej, że jest serialem złożonym z 5 sezonów, tam twórcy pisali to co chcieli bo mieli dowolność w czerpaniu faktów z ulic Baltimore. Mann musiał zrobić dwugodzinny film o kartelach i wybrał drogę taką, a nie inną. Mi się ona bardzo podoba, Tobie nie musi.
Witam!
Dla mnie film rewelacja. Zgadzam się w 100% z autorem recenzji że film po kolejnym obejżeniu pokazuje pazury. Ponadto scieżka dźwiękowa. Soundtrack z tego filmu to najlepszy soundtrack jaki kiedy kowliek słyszałem. Nina Simone, Moby, Freaky Chakra to tylko przedsmak. Pochwale się że dzisiaj wracając do domu wstępuje do Miechowa odebrać Miami Vice na bluray!!! Polecam każdemu ten film.
A wiesz może jak wypada na tle wersji kinowej nieco przemontowana wersja reżyserska? Która jest uznawana za "kanoniczną" :)?
Trochę lepsza jest reżyserska, z niewiadomych powodów Mann usunął z kinowej wyścig motorówek widziany w trailerze, a który rozpoczyna film w Dir Cut i wygląda bardzo fajnie. Trochę inaczej buduje klimat niż wstęp z LP;)
Widziałem ten film ze trzy razy (powtarzali do znudzenia na HBO czy Canal+ a że nie było nic ciekawego to oglądałem) i podobał mi się ale nie na 10/10 lecz na jakieś 7/10.
Fajny klimat i kilka scen ale ogólnie nudy.
Za to z tego przydługawego artykułu wyciągnełem dwa wnioski:
1) autor podjarał sie jakimś filmem i chce na siłę wszystkich przekonać ze to jakiś kultowe dzieło.
2) każdy film jest genialny tylko trzeba pewną określoną ilość razy go obejrzeć.
Z tym ze ilu ludziom na świecie chce się oglądać drugi raz film który im się nie spodobał? I ile razy trzeba go obejrzeć żeby się wreszcie spodobał i zgodził się z autorem? Jak komuś się nie spodoba za 3 razem to ma obejrzeć 10razy żeby docenić kunszt?
100% racji... do tego filmu trzeba dojrzeć, bo każdy kogo znam, się na nim przejechał, łącznie ze mną - najpierw jęk zawodu, po jakimś czasie MV jest w top5 filmów wszechczasów... :)
chyba najbardziej jest tu winny odwrót od serialu, bo każdy za pierwszym razem oczekiwał podobnego klimatu
co do Manna - to kazdy jego film ma powalający soundtrack - gorączka i MV ma podobne klimaty - moby, mogwai itp a seriale stawiają na piosenki hity ze swojej dekady
warto dodać, że Mann zrobił też długi serial Crime Story - takie miami vice w latach 50tych - kto lubi Mafie2 ten powinien obejrzeć Crime story bo to też arcydzieło
gizio1 - zwyczajnie uszanuj, że nie każdy ogląda filmy powierzchownie, że niektórzy lubią wgryzać się głębiej w filmowy obraz. Twoje "kilka fajnych scen ale ogólnie nuda, autor się podjarał i próbuje przekonać wszystkich" vs rzetelne pochylenie się nad powodami stworzenia akurat takiego filmu przez pioniera technologii cyfrowej rejestracji obrazu i jednego z najbardziej zasłużonych reżyserów ostatnich 20 lat. Marzę, żeby ludzie myśleli o kinie takimi kategoriami jak autor wpisu.
Dla mnie akurat takie rozbijanie filmu na poszczególne elementy, próba znalezienia odwołań, punktów zbieżnych w filmografii reżysera, próba szerszego spojrzenia na kontekst gatunkowy - to są dla mnie kluczowe aspekty w odbieraniu filmów. Widzę i doceniam pasję w tekście eJay'a. Czekam na więcej ;)
Ja tam wolę filmy, które podobają mi się po pierwszym obejrzeniu. Nie tracę czasu na oglądanie szajsu drugi raz, by być może nagle zmienić zdanie o 180 stopni. Gdy się zawiłości fabuły nie zrozumie to tak, ale innego powodu do takiego działania nie widzę.
W ogóle to myślę, że eJay znalazł kilka wielkich plusów, które zupełnie przysłoniły mu całą masę małych minusów. O niektórych sam pisze, po czym i tak daje dychę;p To trochę tak jakby ktoś kochający roboty ocenił słaby film na dyszkę tylko dlatego, bo są w nim roboty;p Oczywiście upraszczam, ale już lepiej wyglądałoby to 9,5/10. Dziesiątki należą się filmom (subiektywnie) doskonałym. Ode mnie poleciały dziesiątki do - według większości widzów - średniaków takich jak "Naga broń". Ale ja w tym filmie na prawdę nie widzę wad, kocham go, wiec daję dychę. Miłość eJaya być może jest prawdziwsza, bo kocha się nie za coś, ale kogoś;D
@pooh_5 - "Infernal Affairs" (mou gan dou), "Eye in the sky" (gun chung), "Mad detective" (sun taam), "The Sniper" (shen qiang shou), "Overheard" (qie ting feng yun). Filmy chyba nigdy nie wyszły w Polsce, stąd ograniczę się do tytułów angielskich i chińskich. Ten pierwszy (sam w sobie absolutna klasyka) ma też całkiem dobry amerykański remake "The Departed" ("Infiltracja").
@promilus1 - A nierzadko bywa tak, że "zawiłości fabuły" przy kolejnych obejrzeniach okazują się dziurami w scenariuszu albo błędami montażowymi :8]
@keeveek - Ależ oczywiście, że Amerykanie mogli "zrozumieć film" gorzej niż eJay. RT oraz IMDb to serwisy publiczne, na których wypowiadają się zwykli ludzie, a nie tylko miłośnicy i znawcy gatunku. W tym przypadku narodowość nie ma znaczenia.
Ja powiem krótko bo szkoda klawiaturki na tego potworka: najnudniejszy film sensacyjny naszych czasów.
Nie pamiętam bym na innym filmie tak się wynudził. Do tego drewniane aktorstwo, totalny brak emocji/napięcia. ?!
oł jea... ejay znowu w formie ze swoją "rzetelną" recenzją :))
chyba muszę obejrzeć jakiegoś gniota drugi raz, a nuż okaże się że to perełka z notą 10/10 rotfl