Idziemy na wojnę - recenzja Kapitana Ameryki
Nie będę się spierał o ocenę, bo to nie ma sensu. Powiem tylko, że czasami przeszkadza muzyka. Moja ocena to 8/10. I jeszcze jedno daleko nam do USA. Kiedy zaczęły lecieć napisy końcowe wszyscy wyszli.
Co najlepsze, przygody Ameryki kończą się bardzo dobrze i dla nieogarniętego w komiksach widza będzie to delikatny opad szczęki połączony z "WTF?!?
czyli jak? uprzejmie proszę o spoiler. bez obaw, filmu i tak nie obejrzę :)
wiedeński
spoiler start
kapitan budzi się w szpitalu po upadku samolotu z bombą na pokładzie. W radio leci mecz, jednak nasz bohater szybko zauważa, że jest to powtórka. Wszakże sam na tym meczu był. Wybiega przez ścianę i zauważa, że znajduje się w NY XXI wieku. Przespał w lodzie arktyki 70 lat, jego ukochana dawno nie żyje. Przychodzi Samuel L Jackson i mówi calm down man, I need you. Koniec.
spoiler stop
wkleję to co napisałem w moim wątku i kapitanie, ponieważ pewnie spadnie w niebyt.
Pierwszy raz od dłuższego czasu postanowiłem naskrobać coś o filmie. Powód? Totalne rozczarowanie? Zdziwienie? Myślę, że uczucie, które towarzyszyło mi świeżo po seansie wahało się gdzieś pomiędzy tymi dwoma. A wszystko przez niewykorzystane potencjał postaci i historii Kapitana Ameryki. Należy jednak uszczególnić:
- geneza - przedstawiona świetnie
- zakończenie - świetne
cały środek - kupa. Podczas oglądania bez przerwy towarzyszyło mi wrażenie, że oglądam przebranego pajaca, który biega, skacze i jeździ swoim motorkiem pomiędzy nazistami. Od czasu do czasu zdarzy mu się rzucić tarczą. Dosłownie w jednym (może dwóch) momencie można było odczuć tę siłę i szybkość, którą powinien posługiwać się nasz Heros. Cała reszta wygląda albo nienaturalnie, albo nie ma w sobie żadnego polotu.
Jednym zdaniem, bieda.
U mnie odczucia dokladnie jak u NewGravediggera, i to pomimo calej mojej sympatii dla 'serowych' filmow o superbohaterach. Jesli nawet Hugo Weaving nie zdolal wykrzesac z granej postaci odrobiny charyzmy, to znaczy, ze cos jest mocno nie tak..
Jutro seans Kapitana (się wypowiem w wątku na pewno), a po weekendzie Małpy (które podobno są zacnym kawałem rozrywkowego kina - zacniejszym, niż pan Kapitan).
NewGravedigger--->Kapitan Ameryka to bohater ludzki, a jako symbol wojny miał być powodem dla którego Amerykanie kupią sobie obligacje (coś podobnego wyczyniał w czasie wojny słynny John Basilone) - ta część filmu podobała mi się bardzo, pokazuje nie do końca hurraoptymistyczny origin głównego bohatera. Nie ma supermocy i przegiętych zdolności*. I jako taki symbol właśnie KA zdaje egzamin.
spoiler start
*prócz zmodyfikowanych i wzmocnionych komórek, które pozwalają mu powalać żołnierzy wroga jak tur i skakać na dalekie odległości;)
spoiler stop
Natomiast to co mi się nie podobało to...suchary dialogowe. Prócz TLJ nikt nie ma w tym filmie dobrych tekstów, tak bardzo potrzebnych w kinie rozrywkowym gdy nic się nie dzieje;)
wysiu--->Hugo na zawsze zostanie Agentem Smithem;) A szkoda bo to dobry aktor jest.
eJay --> Hugo ma juz co najmniej kilka filmow, gdzie udowodnil, ze zdecydowanie zawyza poziom aktorski Holyłudu, chocby V jak Vendetta:) Tutaj tez sie staral, ale z piasku bicza nie ukrecisz..:) Jak dostal role podroby dr Evila, knujacego w tajnej bazie szczwany plan opanowania swiata na czele bandy henchmanow, z jakiegos powodu salutujacych oburacz (pol kina parsknelo smiechem, gdy zrobili to pierwszy raz), to i co mial zagrac..
Właśnie to "powalanie jak tur" IMO im nie wyszło. Na ekranie był pokazany człowiek, który owszem dalej skacze, ale jednocześnie jest pod czas tego skoku sztywny, jakby miał w tyłku miotłę. Brak tego refleksu i faktycznej siły brakowało mi najbardziej.
najlepiej zrobili to w momencie
spoiler start
walki w samolocie, gdy jeden z pachołków próbował go uderzyć pięścią, a on z nieziemskim refleksem unika ciosu.
spoiler stop
ja się pytam, czemu nie mogło być takich scen więcej?
Jeśli chodzi i samo "powstanie" Kapitana Ameryki, to tak jak napisałem, podobało mi się, co nie znaczy, że nie obyło się bez dziur fabularnych, tj.
spoiler start
jedyny żywy super żołnierz, a oni zamiast zabrać go do walki, albo chociaż zacząć testy, wysyłają go do teatru. No jaki generał by tak zrobił:/
spoiler stop
A jeśli chodzi o pana Red Skula oraz jego salutujące pacholęta, to nie zaliczyłem wielkiego rozgoryczenia, jest bardzo komiksowo, w sposób wręcz przerysowany. Brakowało lepszego starcia pomiędzy przeciwnikami, no ale tragedii nie ma.
A ktoś mi powie, czy w Thorze była wspomniana ta
spoiler start
kostka?
spoiler stop
jedyny żywy super żołnierz, a oni zamiast zabrać go do walki, albo chociaż zacząć testy, wysyłają go do teatru. No jaki generał by tak zrobił:/
Państwo tak robi;) Zresztą popytaj innych weteranów bohaterów, którzy wrócili z frontu by przemawiać w teatrze i zachęcać do kupowania obligacji;) To akurat było pięknie pokazane, takie cyniczne i kopiące w dupę Steve'a, bo zgodne z realiami;)
A ktoś mi powie, czy w Thorze była wspomniana ta kostka?
Była.
Dla mnie zacny film, aczkolwiek tak jak napisał NewGravedigger brakowało lepszego starcia między bohaterem a czarnym charakterem (w tym przypadku czerwonym) ;D, ale i tak mi się podobało. Tylko ten koniec taki trochę niesmaczny według mnie.
a ja mając dzisiaj do wyboru dwie premiery zaryzykowałem i poszłem na KRETA. I jest ok. Solidny debiut.
W kinach leci rewelacyjna Geneza Planety Małp, a ludzie idą na film o biegającej amerykańskiej fladze... ;)
Nie przejadły wam się te marvele tłuczone na jedno kopyto? Iron Man 1 był super, ale potem było już tylko grzej.
Dzisiaj byłem na małpach w kinie i zdziwiony byłem, że tak pusto. Najlepszy film rozrywkowy tego roku (tak dobry jak jego zwiastuny), zbiera bardzo dobre recenzje, a ludzie i tak wolą oglądać superbohatera w rajtuzach ;)
Widziałem i się nie zawiodłem. Po Iron Manie chyba mój ulubiony film Marvela [x-men first class nie liczę bo nie jest częścią filmowego universum]. Tak, w pamięci szukając to nie mam się do czego przyczepić, no może poza tym że starcie ze Skullem mogło być bardziej epic jak napisaliście wyżej.
A scena z granatem to chyba mój ulubiony fragment filmu - esencja Capa została tak dobrze tu uchwycona.
btw. Marvel powinien przemyśleć sprawę tych secret ending po napisach końcowych. Na sali podczas seansu było ze 30 osób a teaser Avengers obejrzałem tylko ja i kolega. Nie muszę mówić że teaser, choć krótki to tak mnie nakręcił na ten film że nie mam pojęcia jak wytrzymam do maja przyszłego roku.
btw2.
spoiler start
skoro filmowy Nick Fury bazuje na wersji Ultimate z komiksów, to liczyłem że będzie miał jakieś cameo podczas scen w latach 40, a tak pojawił się tylko na końcu w czasach współczesnych, szkoda.
spoiler stop
i w tym zakończeniu też fajnie pokazali siłę Capa. Czemu tego nie było w filmie? :/
dodam jeszcze, że jestem przekonany, że Avengersi będą niewypałem. Jeśli film nie będzie trwać min 3 godz to nie ma siły, aby ciekawie rozmieścić tyle postaci w jednym filmie. Będzie szloch i zgrzytanie zębów ze strony fanów.
Nie jest wykluczone, że będzie więcej części Avengersów. Whedon to wszak "serialowiec", lubi rozbijać historię na kilka odcinków. Jeśli finansowo projekt na siebie zarobi to na 100% w okolicach 2014 pojawi się druga część.
ale to na to samo wyjdzie. Bo chyba nie zrobią tak, że w pierwszej części skupią się na 3 bohaterach, a w drugiej na pozostałych.
Byłem wczoraj i powiem, że rewelacji się nie spodziewałem, ale dostałem to co chciałem, czyli mocny ,,komiksowy'' tytuł w nawet przyzwoitej obsadzie i intrygująco, dobrej oprawie wizualnej i palecie barw. Ogólnie dobry film i ciekawą fabuła ( bo komiksów z nim prawie w ogóle nie czytałem, a szkoda ).
Jeśli już, to na sześciu, bo dochodzą Hawkeye i Black Widow, którzy pojawili się w poprzednich filmach (no i Nick Fury, ale związanych z nim wątków raczej nie wrzucą). A jeśli Wrightowi się uda, to w Avengersach 2 dorzucą z pewnością jeszcze Ant-Mana i Wasp.
W animowanym Ultimate Avengers udało się połączyć historie kilku bohaterów tak, żeby całość trzymała się kupy. Nie ma żadnych przeszkód, żeby w wersji live-action to się udało, o ile studio nie zacznie wdrażać jakichś głupich pomysłów.
Na Capa wybieram się w najbliższym czasie. Nie spodziewam się geniuszu reżyserskiego, ale tragedii też raczej nie.
Fakt, 6. Zapomniałem o Hawkeye i Black Widow. Co do Nicka Fury to będzie o nim film, ale dopiero po Avengersach (http://www.imdb.com/title/tt0482631/). A tak na marginesie to w 1998 był już film o Nicku Fury, gdzie grał go nie kto inny, jak David Hasselhoff :D
7/10 - bardzo solidna zabawa, wcale nie tragiczna konwersja 3D (ale i tak lepiej byłoby bez niej), oglądało się przyjemnie.