Witam, jutro zaczynam prace w restauracji, bede tam sprzątał, podawał dania, mył naczynia, siedział na kasie itp itd
Pracował bede rowniez w weekendy czyli całe 7 dni. Ile w takim wypadku powinienem kazać sobie zapłacić za miesiąc? Ile wypada zeby nie było za dużo, ale żebym też nie został dymany? Jak myślicie? Pracował ktoś tak kiedyś i ile brał?
1500
Ze 2tysie?
1500 to chyba mało biorąc pod uwage ze bede pracowal od 8-20 codziennie przez 7dni w tygodniu
Myslalem o 2000tys albo ciut wiecej
edit: w takich godzinach to się nie oplaca w ogole a pewnie więcej jak 1700 nie dostaniesz
Z napiwków może coś dorobisz :)
no to powodzenia. po co ci w ogóle pieniądze skoro cały czas będziesz w robocie? spać możesz w jakiejś kanciapie.
nie ma to jak robić z siebie niewolnika...
Każdy miesiąc ma określoną ilość godzin roboczych, np lipiec 168 godzin. Wszystko co ponad te godziny to praca w godzinach nadliczbowych, płatna 50% i 100% stawki. Zapisuj ilość przepracowanych godzin, dobrze by było potwierdzić te zapiski, u jakiegoś świadka, kolegi z pracy. Oszukiwanie na godzinach nadliczbowych to sport narodowy polskich pracodawców.
http://www.poradnik-praca.pl/prawo-pracy/kodeks-pracy/godziny-nadliczbowe-nadgodziny
Zaczynasz prace, a nie wiesz za ile?
[10]: O czym mirencjum wie z dosw..., a nie, nie wie, nigdy nikogo przeciez nie zatrudnial.
mirencjum - naprawdę myślisz że to będzie praca na etat? :D
Fabianos - policz sobie ilość pracy jaką wykonasz - 372 godziny. I pomnóż to razy np.6 cz 7zł za godzinę.
To i tak niewiele biorąc pod uwagę że pracujesz bez dni wolnych i więcej niż 8 godzin dziennie.
I widzisz że taka praca, choć warta niewiel na godzine, zasługuje na co najmniej 2tys albo 2,5tyś.
policz sobie - biorąc 7zł na godzinę przez miesiąc będziesz miał 2500.
W restauracjach dostaje się mało, reszta to napiwki. A 7zł to takie minimum.
Ja bym rzucił 9zł skoro masz być dostępny codziennie przez tyle godzin.
Miesiąc pracy i rzucasz, bo dłużej i tak nie wyrobisz:)
Jaka umowa?
Zastanów się czy takie poświęcenie zdrowia jest Ci teraz potrzebne, masz jakieś zadłużenia, potrzebujesz szybko kasy? Jeśli nie, poszukaj pracy gdzie będziesz zarabiał na spokojnie te 1,2-1,5 a lepiej na tym wyjdziesz.
graf_0 --> mirencjum - naprawdę myślisz że to będzie praca na etat? :D
Nie nazywaj tyrania siedem dni w tygodniu, z nieokreśloną ilością godzin za głodową stawkę (innej nie dostanie) pracą. To jest niewolnictwo. Proszę przeczytać "Chata wuja Toma".
Ja jak pracowałem w ten sposób jako robol przy taśmie parę lat temu (8h/7 dni), to wyciągałem ponad 3 tyś na rękę.
Tutaj mirencjum ma rację, cała reszta ponad około 40h/tydz to nadgodziny, w dzień powszedni płatne +50% stawki, w niedzielę i święta +100%.
Za 12 godzin na dzień mniej niż 3-3.5 tyś na rękę bym nie wołał. Trochę się trzeba cenić.
Kluczowe pytanie- gdzie? Stawki w Warszawie różnią się od tych w małej mieścinie na podlasiu.
Ale najogólniej rzecz biorąc - Ogon ma racje. 7-9 zł za godzine to rozsądna stawka, zakładając, że ma to być praca na zlecenie na wakacje, w normalnej restauracji (nie jakiejś garkuchni na wsi, ani restauracji w Sheratonie), bez doświadczenia... Za mniej bym sobie odpuscił.
"Tutaj mirencjum ma rację, cała reszta ponad około 40h/tydz to nadgodziny, w dzień powszedni płatne +50% stawki, w niedzielę i święta +100%. "
Nie mylmy umowy cywilnej z umową w oparciu o kodeks pracy.
"Nie nazywaj tyrania siedem dni w tygodniu, z nieokreśloną ilością godzin za głodową stawkę (innej nie dostanie) pracą. To jest niewolnictwo. Proszę przeczytać "Chata wuja Toma"."
1. Czemu z góry zakładasz, że innej niż "głodowa stawka" nie dostanie? Pamiętam, że sam na podobnych warunkach pracowałem, kiedy skończyłem 18 lat (6 lat temu) - 12h/dziennie, 7 dni w tygodniu w fabryce. Dostawałem 10zł/h netto (jak na tamte czasy całkiem niezła stawka jak na wakacyjną prace :P)
2. "To jest niewolnictwo. Proszę przeczytać "Chata wuja Toma"."
Proszę przeczytać SJP, co oznacza niewolnictwo. Z całym szacunkiem, ale uważam, że takie stwierdzenie jest obraźliwe i wręcz chamskie zarówno dla pracodawcy, jak i pracownika, którzy uzgadniają warunki pracy i oboje się na nie zgadzają.
Loczek --> Z całym szacunkiem, ale uważam, że takie stwierdzenie jest obraźliwe i wręcz chamskie zarówno dla pracodawcy, jak i pracownika, którzy uzgadniają warunki pracy i oboje się na nie zgadzają.
Tak, młody pracownik ma najwięcej do uzgadniania.
Loczek - dokładnie duże znaczenie ma gdzie - stawki w stolicy są sporo wyższe niż na ubogiej ścianie zachodniej gdzie bezrobocie cały czas sięga nawet 30%.
12h dziennie 7dni w tygodniu - za mniej niż ~5000zł na rękę nawet bym się nie zastanawiał..
"Tak, młody pracownik ma najwięcej do uzgadniania."
Owszem, w przypadku takich ofert ma zazwyczaj 2 opcje - przyjąć ofertę pracodawcy lub nie. Wbrew pozorom ma więc sporo do uzgadniania. Tak działa rynek - jeśli nie będzie chętnych na daną ofertę pracy, pracodawca będzie musiał zweryfikować przyczyny i zmienić odpowiednio warunki - podnieść stawkę/zmienić wymagania itp itd.
2000? Wątpię. Realia wyglądają tak, że dostajesz parę złotych, a reszta z napiwków. Więc na umowie, jeżeli jakaś będzie, cudów się nie spodziewaj...choć z napiwków da się żyć.
Powodzenia.
Mirencjum: w dodatku, z pytania autora "ile pieniędzy sobie zażyczyć?" wynika, że co nie co może uzgodnić, bo najwyraźniej nie jest to oferta z ustaloną stawką.
Loczek---> Niestety zawsze znajdą się chętni bo co człowiek to różne sytuacje życiowe, skutek tego jest taki, że pracodawcy oferują często (za często) śmieszną stawke i co bardziej śmiesznego(a może przykrego?) - i tak znajdują chętnych do pracy.
Fabianos---> jeszcze zależny jakie miasto, jak np. Warszawa to spokojnie "powinieneś" dostać ze 2500 zł netto.
"Nie nazywaj tyrania siedem dni w tygodniu, z nieokreśloną ilością godzin za głodową stawkę (innej nie dostanie) pracą. To jest niewolnictwo. Proszę przeczytać "Chata wuja Toma"."
Lepsza glodowa stawka niz zasilek dla bezrobotnych
Jak masz sobie zazyczyc wynagrodzenie to krzycz 10k pln !
3000 zł jeśli to duże miasto spokojnie. Sam wykonuję podobną pracę, tyle że z dużo większym kontaktem z klientem i dodatkowymi obowiązkami z tego wynikającymi i pracuję w weekendy, święta i często na nocne zmiany. Dostaję ~3000, zależy od miecha, a nie pracuję 7 dni w tygodniu. Jeśli to duża restauracja to uwierz mi, robota fizycznie jest bardzo ciężka i w dodatku nie pomagają ci w jej znoszeniu bucowaci klienci, na których też na pewno trafisz.
Kolego, praca 7 dni w tygodniu po 12h wykańcza. Nawet ta lekka.
Praca w restauracji, latem, w takim wymiarze czasowym to będzie masakra.
Jak dobrze pójdzie, to kontakt z rzeczywistością zaczniesz tracić po około 2 tygodniach.
Pracodawca, który oferuje Ci taką pracę jest skończonym idiotą i dusigroszem, bo zmęczony pracownik jest gówno wart. Poniżej 4000 zł NA RĘKĘ, nawet nie schodź. I nie daj się nabrać na "na umowie tyle a pod stołem tyle", bo pod stołem gówno dostaniesz. Tym bardziej, że jesteś młody a strarzy biznesmeni uwielbiają takich dymać. Najlepiej bierz tygodniówki.
Przypominam, że Twoja praca to będą ponad dwa etaty. W głupim magazynie w Olsztynie (20% bezrobocia w województwie?) wyciąniesz 2000 netto. Bierzesz 2 takie roboty i masz 4k z 320 godzin. Ty masz wykręcić prawie 400h w miesiąc i jeszcze przygłupy z GOL-a proponują Ci krzyczenie za to niecałych 2000 zł. Śmiech, śmiech, śmiech.
A ja mysle, ze kolege po prostu ponioslo. Ewentualnie pracodawce. Po 14 dniach non stop po 12 godzin to albo zacznie generowac pracodawcy straty albo zrobi sobie krzywde.
wiedeński kurier pozamiatał...
najpierw sam proponuje 1500zł a potem pisze, że to robienie z siebie niewolnika :)
Z doświadczenia wiem, że za pracę zawsze trzeba zaśpiewać za dużo.
1/10 podziękuje i powie, że przykro, ale nic z tego nie będzie
5/10 powie, że tyle nie może dać i ich oferta to X (czyli pewnie i tak więcej niż zamierzali zaoferować początkowo)
3/10 przystanie na Twoją propozycję
1/10 to pewna duża polska agencja reklamowa, obieca ci 5 razy tyle ile zaśpiewałeś, ale nigdy nie zobaczysz nawet 1/20 tego
Od 8-20
To już lepiej nie próbuj bo zrobisz sobie krzywdę. Zależy gdzie pracujesz ale jak dla mnie to zostaniesz wydymany za najniższą krajową ( tj. 1050 zł ). Swoją drogą to gdzie teraz każą pracować po 12 h ? Przypadkiem zmian teraz nie ma ? No chyba że jesteś jedynym pracownikiem tego przybydku to faktycznie żądaj odrazu 5000.
spoiler start
Ja nie wiem na jakim wy świecie żyjecie. Gdzie chcecie w knajpie dostać 4000 zł ? No chyba że gdzieś na pomorzu teraz sezon wakacyjny może tyle zarabiać.
spoiler stop
Prawda jest taka, że żadna kwota nie wynagrodzi tej beznadziejnej "fuchy". Jeśli jednak lubisz sado maso to 3k netto miesięcznie. Jednakże tyle ci nie dadzą, będą chcieli wycisnąć ostatnie soki z ciebie za marną najniższą krajową. Przynajmniej u mnie w mieście jest to na porządku dziennym. Oczywiście mam tu na myśli gastronomię, która jest u mnie o dziwo bardzo rozwinięta.
Oczywiście w 99.9% przypadkach ofert pracy szefostwo kantuje swoich pracowników. Jedynie w Castoramie pracownik jest godnie traktowany przez pracodawce.
To jest niewolnictwo
A to nie jest wtedy, kiedy NIE MASZ wyboru?
Chyba, że podpisał krwią cyrograf na pracę w restauracji :))